Dziękuję za wszystkie komentarze! Nie spodziewałam się aż 18. Mam nadzieję, że się nie zniechęciłyście i będziecie tu zaglądać :)
Kolejny rozdział przed nami. Tym razem przeczytacie, co u naszej starej bohaterki. Akcja dzieje się na początku lutego 2013 roku.
„Kochankowie zawsze się rozstają z tych samych
przyczyn, które ich wcześniej połączyły.”
Éric-Emmanuel Schmitt ("Kiki van Beethoven")
Éric-Emmanuel Schmitt ("Kiki van Beethoven")
Spojrzała na swoje
odbicie w lustrze. Brukselka, tak ją nazywali. Przezwisko wymyślił kierowca
taksówki, któremu uciekła bez płacenia, kiedy po raz pierwszy zjawiła się w
Anglii ponad rok temu. Wszystko przez upodobanie do koloru zielonego, który
często ubierała. I tym razem włożyła zwyczajny (choć zielony niczym brukselka)
dres, a włosy zawiązała w kucyk. Rzęsy maznęła tuszem, ale chyba tylko z
przyzwyczajenia. Nie zamierzała się stroić. Rozważała przywitanie swojego
chłopaka w skąpym komplecie bielizny, ale nie zasłużył. Rozumiała brak czasu,
koncerty, wywiady, sesje zdjęciowe... Ale na litość boską, Nath jakoś znajdował
czas, by pisać i dzwonić do jej siostry!
Westchnęła ciężko i przeszła się po
pustym mieszkaniu. Tak jak ona była szalona, tak i jej życie stało się szalone
przez brytyjską przygodę, którą przeżyła przez ostatni rok. Przyjechała na
Wyspy żeby podrzucić siostrze podpisane dokumenty, a narobiła sobie długu i
musiała zostać. Tak poznała JEGO.
Początkowo wzbraniała się przed
uczuciem. Nie chciała się wiązać, a już na pewno nie z członkiem znanego
zespołu, który robił furorę na świecie. Ale serce nie sługa, jak to mawiają i
po licznych wzlotach i upadkach, w końcu uległa i przestała walczyć. Bo z
miłością nie szło wygrać.
Nagle drzwi się otworzyły i w progu
stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Jay. Oczy mu zaświeciły na widok
dziewczyny. Podbiegł do niej w mgnieniu oka, uniósł w powietrze i zachłannie
pocałował, głęboko i namiętnie. Brakowało jej tchu, ale nie zamierzała
przerywać pieszczoty. Pozwoliła by ją podniósł w taki sposób, że nogami objęła
go w pasie. Całował ją bez opamiętania, by w końcu posadzić na blacie w kuchni
i kontynuować pieszczoty, przesuwając się na szyję, obojczyk i niżej... Dopiero
po chwili dotarło do niej, że czuje smród piwa.
- Nie, Jay,
przestań - poleciła, odrywając swoje usta od jego rozpalonych warg, błagających
o więcej. - Wpadasz tu jak tornado po dwutygodniowej ciszy w eterze i
oczekujesz szybkiego numerku? I to po pijaku?
Spojrzał na nią zdziwiony.
- Nie musi być
szybki. Mam czas na krótką grę wstępną, skoro mój urok nie wystarcza. A wypiłem
tylko kilka piw w samolocie dla odwagi w obliczu zmierzenia się z tornadem
"Brukselka".
- Przestań
żartować.
Wyrwała się z uścisku i zeskoczyła z lady. Grę wstępną mógł zacząć w momencie, w którym wyjechał do Stanów. On
tymczasem nawet nie zadzwonił, a teraz zjawiał się pijany i napalony. Czy
naprawdę wymagała tak dużo? Czy była aż taką zołzą?
Ogarnęła wzrokiem salon i stwierdziła,
że nie ma w nim żadnych walizek.
- A bagaż? -
spojrzała na Jaya, który wycierał usta, jak to miał w zwyczaju. Oblizywał, wycierał dłonią i tak w
kółko. Doprowadzało ją to do szału.
- Nie mam, wpadłem
tylko na chwilę.
- Jezu, ty naprawdę
liczyłeś na szybki numerek!
Nie wierzyła, że przyleciał tylko na
chwilę ze Stanów, by sobie ulżyć. Była tak zła, że krew zaczęła gotować się w
jej żyłach. Zacisnęła pięści, żeby się uspokoić. Bądź co bądź, nie widzieli się
długo, a ona bardzo za nim tęskniła. Ale nie tylko za pocałunkami i
pieszczotami. Również za rozmową.
Jay podszedł do niej od tyłu i odgarnął
jej włosy z karku, który zaczął delikatnie muskać ustami, podczas gdy jego ręce
powędrowały na jej piersi.
- Monica, daj
spokój. Nawet w tym dresie doprowadzasz mnie do szału. Nie widzieliśmy się
przez dwa tygodnie.
- To może
porozmawiamy?
Westchnął ciężko, więc wiedziała, że
jest to dla niego wyższa konieczność.
- W porządku. O
czym chcesz rozmawiać?
Opadł na kanapę i poklepał miejsce obok
siebie, na które przysiadła.
- O nas.
Oczy zaświeciły jej, że ma ochotę
nadrobić zaległości duchowe, a nie tylko te fizyczne. On jednak wywrócił oczami
i pochylił się, by ponownie ją pocałować.
- Jestem
człowiekiem czynu - wyszeptał i chciał dotknąć jej ust swoimi, ale wstała z
kanapy i założyła ręce na piersiach.
- McGuiness!
Wolałam cię jako uroczego niezgułę, a nie napalonego i pijanego Casanovę!
- Nie tęskniłaś za
mną?
- Jak głupia! Ale
ty nie dawałeś znaku życia i gdyby nie wiadomości od Maxa i Natha w ogóle nie
wiedziałabym, czy wszystko w porządku. A teraz wpadasz tu w nadziei, że będę
rozkraczona i gotowa.
- Kiedy to mówisz,
brzmi okropnie.
- Bo to jest
okropne.
Byli ze sobą dopiero od sylwestra. Minął miesiąc, ale przez dwa tygodnie w ogóle
się nie widzieli, byli więc bardzo świeżą parą.
- Okropne jest to,
że każesz mi żyć w celibacie. Nie zdziw się, kiedy dziewczyny w Ameryce będą
bardziej otwarte.
- Nie wierzę, że to
powiedziałeś.
Do oczu Moniki napłynęły łzy. Co się
stało z jej Jayem? Sława go zmieniła. A może była to jej wina? Może wyolbrzymiała
sprawę? Wcale nie był pijany, nie słaniał się na nogach, a to, że przeleciał
taki kawał, by z nią być… Zdała sobie sprawę, że słusznie zrobiło jej się
przykro, kiedy Jay zakrył sobie usta dłonią, bo wiedział, że powiedział o kilka
słów za dużo.
- Skarbie,
przepraszam.
- Żałuj, że nie ma
tu Neytiri. Mógłbyś się do niej przytulić zanim padniesz w ramiona kolejnej
Amerykance! - oświadczyła dziewczyna ze złością.
Pociągnęła nosem i otarła pojedynczą,
zabłąkaną na policzku łzę. Nie zamierzała okazać mu swojej słabości.
- Przepraszam,
Monica. Przegiąłem, wcale tak nie uważam!
Słyszała jego słowa, jakby dochodziły
gdzieś z oddali. Szybkim krokiem udała się do łazienki, w której zamknęła się
od środka. Chciała uciec. Schować głowę w piasek jak struś i przeczekać
najgorsze. Ale co wtedy? Lepszym rozwiązaniem byłoby wynalezienie machiny
czasu.
Siedziała tam dwie godziny, gdy w
ochłonęła i wyszła, gotowa do konfrontacji ze swoim chłopakiem. Zamierzała
porozmawiać o perspektywie związku i priorytetach oraz pójściu na kompromis.
Jaya jednak już nie było. Pozostawił po sobie niedbale nabazgrany na notatniku
liścik.
"Obyś
następnym razem była w lepszym humorze. Kocham. Jay."
Złość osiągnęła apogeum. Pospiesznie
złapała długopis i nie trudząc się w poszukiwaniu nowej kartki, na tej, na
której było jeszcze mnóstwo miejsca dopisała.
"Następnego
razu nie będzie. Jaszczurki jedzą myszy, nie brukselki.
Również
kocham, ale... nie szukaj mnie. Monika."
Miała szczerą
nadzieję, że jej metafora zostanie zrozumiana. I że Jay zrozumie motywy, które
pchnęły ją do takiego postępowania. Nie potrafiła tak funkcjonować. Związek
oparty na ciągłych kłótniach i różnych priorytetach nie miał racji bytu. Co ona
sobie myślała pchając się w ramiona członka znanego zespołu?
Za tydzień Jay miał wrócić na jakiś
czas do Wielkiej Brytanii, więc miała siedem dni na poukładanie swoich spraw i
znalezienie sobie innego lokum. Nie mogła zostać w jego mieszkaniu. Może
pojedzie do siostry swojej koleżanki ze studiów, która mieszkała w Anglii, a u
której tymczasowo rezydowała jej siostra? To byłby poniekąd tłok, ale przecież
nie mogła wegetować na dworcu.
Wbiła w telefon numer jedynej osoby,
która była jej teraz w stanie doradzić.
- Między mną a
Jayem koniec - oświadczyła lakonicznie w słuchawkę.
- Jestem w ciąży -
usłyszała w odpowiedzi od Karoliny.
Obie w milczeniu kontemplowały
informacje, które otrzymały od siebie nawzajem. W końcu odezwała się Monika.
- Przyjedź do
Anglii.
- Przyjadę.
Znały się tyle lat, że często
porozumiewały się bez słów, więc ta rozmowa nie była niczym dziwnym ani
niezręcznym. Po prostu więcej słów nie było potrzebnych, bo potrafiły czytać
między wierszami.
Łatwo przyszło, łatwo poszło. Właśnie
tak czuła się Monika, kiedy następnego dnia szła do pracy w wydawnictwie.
Pracowała tu od prawie miesiąca i to tylko dla tego, że Max wysłał do nich
fragment jej powieści, którą pisała podczas pobytu w Anglii, a która zawierała
wszystkie jej przygody ze zmienionymi imionami bohaterów. Zaproponowali jej
staż, dość dobrze płatny, więc zgodziła się bez wahania. Przez ostatnie dwa
tygodnie jednak, kiedy Jay w ogóle nie zdradzał oznak życia zaczęła zachowywać
się jak rozdrażniona neurotyczka i coraz częściej szef zwracał jej uwagę, żeby
oddzielała pracę od życia prywatnego.
Po okropnej kłótni nie wytrzymała
jednak presji i kiedy na kolegium ktoś rzucił na tapetę informację o trylogii,
którą rozpoczęło "Pięćdziesiąt twarzy Greya", wybuchła, zarzucając
autorce brak jakichkolwiek umiejętności pisarskich i fakt, że ta stworzyła
"porno dla ubogich", a przecież "nie wszystko obraca się wokół
seksu" i "nawet jeśli ktoś jest sławny, to nie może być panem i
władcą", bo "w związkach chodzi o partnerstwo i słuchanie siebie nawzajem",
a "seks to tylko dodatek" i jeśli ktoś kocha, to "powinien być
cierpliwy".
Godzinę później oddychała ciężko na
przystanku autobusowym, ściskając swoją torbę. Po zwolnieniu zrobiła jeszcze
awanturę, żeby dali jej karton, by mogła spakować do niego swoje rzeczy tak,
jak to robili w filmach. Oświadczyli jej, że nie ma żadnych rzeczy, a wszystko
na biurku było własnością wydawnictwa. Obiecali jej dobre referencje i nie
zamierzali chować urazy, ale szef subtelnie dał jej do zrozumienia, żeby się
przebadała w specjalnej placówce psychiatrycznej. I może nie był to wcale taki
głupi pomysł?
Ten dzień przeleżała na kanapie,
oglądając maraton z "Drogą Rozpaczy". Był to ulubiony horror Toma,
którym nie raz ich męczył. Przywoływał wspomnienia z momentu, w którym zdała
sobie sprawę, że jest w Jayu zakochana. Autokar, którym jechali chłopcy z The
Wanted, Jayne, ona i jej siostra, zjechał z drogi i utknął w rowie. Wszyscy
kłócili się wtedy, kto pójdzie po pomoc, a ona i Jay wyszli z pojazdu, by
czekać na przejeżdżające samochody.
Padał wtedy deszcz, a ona miała na
sobie czerwoną bluzę z kapturem, którą pożyczył jej Max. Jay założył jej kaptur
na głowę i wytarł kropelki wody z policzka. Powiedział, że wygląda jak Czerwony
Kapturek, a to jego ulubiona bajkowa postać. Serce zabiło jej wtedy szybciej i
mimo iż od razu postanowiła sobie, że nie zakocha się w tym chłopaku, jej plan
legł w gruzach.
Udało im się zatrzymać samochód.
- Jakiś znajomy ten
kierowca - szepnął jej wtedy na ucho Jay, a ona uśmiechnęła się do niego
nerwowo i żeby ukryć rumieńce, doskoczyła do przedniej szyby i zagadnęła mężczyznę
w samochodzie.
- Czy mógłby pan
zawieść mnie i kolegę do najbliższej stacji benzynowej lub warsztatu
mechanicznego? Autokar wpadł nam w poślizg i nie możemy ruszyć dalej.
- W porządku,
wsiadajcie, bo zamokniecie do reszty! - zawołał kierowca, a oni wpakowali się
do jego wozu, Jay z przodu, ona z tyłu.
Nie pomyśleli, żeby poinformować
przyjaciół o swoim przedsięwzięciu. On mógł myśleć tylko o niej. Ona mogła
myśleć tylko o nim.
Jechali dość długo i wtedy postanowiła
sobie, że będzie mu docinać, ignorować jego żarty i robić wszystko, żeby nie
zostać z nim sam na sam. Szybko okazało się, że jest to plan niemożliwy. Wojna
swatów tylko pogłębiła jej uczucia. Na Barbadosie starała się o nim zapomnieć,
szczególnie kiedy chłopacy nie chcieli przyjść do dziewczynki chorej na raka na
uroczystym przekazaniu pieniędzy ze zbiórki charytatywnej hospicjum dla dzieci.
W końcu jednak się pojawili i Monika nie miała karty przetargowej. Nie miała
też wtedy pojęcia, że i on był nią zauroczony po uszy i jak ostatni bohater
wbiegł nawet do sali, w której pożar wywołała, żeby sprawdzić, czy przypadkiem
tam nie została.
Potem przyszedł sylwester. Pocałowała
go ośmielona alkoholem i gadała bzdury. Wtedy zrobił jej przykrość,
stwierdzając, że jest niepoczytalna, więc uraczyła go długim pijackim
monologiem, który zawierał opis jej idealnego chłopaka. Nie wiedziała jeszcze
wtedy, że tę noc spędzi z nim. Co prawda do niczego nie doszło, a rano dał jej
do zrozumienia, że nie tknąłby jej nawet kijem, ale i tak w środku gotowała się
i walczyła z kiełkującym uczuciem, które było jak chwast. Nie podlewała go, nie
nawoziła, a samoistnie wyrastało, wbrew jej oczekiwaniom.
Kiedy wyznał jej uczucie na lotnisku
chciała mu się rzucić na szyję, ale wiedziała, że związek zwyczajnej dziewczyny
i piosenkarza nie wypali. Dlatego wmówiła mu, że najwyraźniej się pomylił, na
co stanowczo zbyt łatwo się zgodził. To dało jej siłę do odrzucenia od siebie
sprzecznych uczuć na dobre.
Ale nie mogła walczyć wiecznie. Kiedy
Max wziął się za rolę swata, sprawy obrały zupełnie inny obrót i ostatecznie
nie mogła się dłużej opierać. Jay zaśpiewał dla niej "Heart Vacancy",
dokładnie w rok po ich pierwszym pocałunku w sylwestra i postanowiła dać szansę
nie tyle jemu, ile sobie, na szczęście.
A teraz siedziała miesiąc później przed
telewizorem i oglądała niskobudżetowy horror, w którym zabójca przypominał
mężczyznę, który zabrał ją i Jaya z drogi, żeby mogli sprowadzić pomoc. To
wywoływało wspomnienia, więc płakała jedząc lody i nie słyszała, że ktoś dobija
się do drzwi. W końcu poszła otworzyć.
- Jezu, wyglądasz
okropnie - oświadczyła jej młodsza siostra, pakując się do mieszkania i
zrzucając ciężką torbę na ziemię. - Co się stało?
Wcześniej Monika wysłała jej wiadomość
"Jestem samotna, bezdomna i bezrobotna", co zaniepokoiło Magdę.
- W skrócie, Jay
wpadł tu jak burza, pijany i napalony, zarzuciłam mu, że się do mnie nie
odzywał, on mi zarzucał, że skoro nie chcę uprawiać z nim seksu, znajdzie sobie
jakąś Amerykankę. Potem zwolnili mnie z pracy i poradzili wizytę u psychiatry.
No a za tydzień The Wanted wracają z Ameryki, więc mnie nie może być w
mieszkaniu Jaya.
- Po kolei. To było
zerwanie?
Madzia czuła się jak u siebie. Poszła
do kuchni, żeby zaparzyć herbatę, a Monika podążyła za nią.
- Oficjalnie nie.
Ale zobacz, jaki liścik mi zostawił.
Starsza z sióstr podsunęła młodszej
zwitek papieru, a ta pokiwała głową.
- To, co napisałaś,
to na pewno zerwanie. Oby Jay zajarzył. Trzeba poinformować chłopaków. Założyli
się, ile razem wytrzymacie.
Monika ukryła twarz w dłoniach, a
Madzia położyła jej rękę na ramieniu.
- Hej, siostra! To
był żart! Znaczy… założyli się, ale nikomu nie powiem. Zresztą, pogodzicie się,
on zrozumie swój błąd.
- Teraz już na
pewno nie dam żadnemu idiocie mną manipulować.
- Daj spokój, Jay
cię kocha. Po prostu ma słaby umysł i ciało. Z tęsknoty papla się różne rzeczy.
- Nath też do
ciebie papla różne rzeczy?
- Nath jest
romantyczny i słodki. Śpiewa mi przez Skype'a, kiedy rozmawiamy przez telefon
może tylko wsłuchiwać się w mój oddech i stwierdzać, że jest to najpiękniejszy
dźwięk na świecie... - Rozmarzyła się Magda, ale widząc smutną minę siostry,
odchrząknęła. - Ale takie romantyczne badziewie nie dla ciebie! Właśnie dlatego
tak pasowaliście do siebie z Jayem. Całowaliście się i kłóciliście w tej samej
minucie. Nigdy byście się nie znudzili.
- Kiedy ja byłam
zmęczona walką. A to dopiero miesiąc, z czego przez dwa tygodnie się nie
widzieliśmy! Czuję, że Jay to duże dziecko, a ja nie mam ochoty być niańką.
Chciałabym, żeby dla odmiany zaopiekował się mną.
Madzia pokiwała głową ze zrozumieniem i
nalała sobie i siostrze wrzątku, który zabarwił się na krwistą czerwień za
sprawą herbaty malinowej, którą Jay miał w szafce.
- Co teraz
zamierzasz zrobić? - zagadnęła w końcu nastolatka. - Wprowadzasz się do Ali i zamieszkasz
ze mną?
Nastolatka rozumiała, że młoda para
chce mieć siebie na własność, zresztą, Jay miał tylko jedną sypialnię, dlatego
bez mrugnięcia okiem przystała na wprowadzenie się do siostry koleżanki Moniki,
która na stałe mieszkała w Londynie. Nath proponował jej, żeby zamieszkała z
nim, ale nie chciała niczego pospieszać. I zrozumiał, nie nalegał. Może właśnie
taka była jego przewaga nad Jayem?
- Nie wiem. Gdyby
nie to, że mama kazała mi cię mieć na oku, najprawdopodobniej bez mrugnięcia
okiem wróciłabym do Polski. Ale teraz prawdopodobnie będę musiała nadużyć
gościnności Alicji. Póki co jednak, zostanę tutaj. Przyleci Karolina, posłucham
jej rad, bo ty jako szczęśliwie zakochana nie jesteś obiektywna i wszystko
widzisz w różowych barwach.
Magda spojrzała na malinową herbatę i
się uśmiechnęła. Mimo iż Nath był daleko, czuła, że kocha go z każdym dniem
coraz mocniej.
- Wiesz, może jest
dla ciebie i Jaya szansa? W końcu mając kilka godzin wolnego wsiadł w samolot i
przeleciał kawał drogi, by cię zobaczyć.
Monika uśmiechnęła się blado.
Rzeczywiście było to miłe, ale nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wcześniej się
do niej nie odzywał. Postanowiła zmienić temat, żeby nie myśleć o tym, co psuło
jej nastrój.
- A jak tam twój
pierwszy tydzień w nowej szkole?
- Zależy. Minusem
jest fakt, że widziałam tam Jess.
- Domyślam się, że
nie chodzi o siostrę Natha. Siostrzenica Joe McDovana?
- Właśnie ją.
Była to psychofanka Zayna, mieszkająca
w Anglii Polka, która nie raz dała się Madzi we znaki. Była w poprawczaku i w
klinice psychiatrycznej, wtargnęła na plan teledysku "Live While We're
Young", wykradła Madzi piosenki One Direction, a kiedyś próbowała pozbyć
się książek The Wanted przeznaczonych na akcję charytatywną.
- No to
nieciekawie... A chodzi tam chociaż ktoś normalny?
- Szczerze, nie
rozmawiałam z nikim. Jessica się do mnie przyczepiła. Podobno jest z nią
lepiej, bo leki dobrze działają. Ale odstrasza ludzi i nikt nie chce ze mną
gadać. Do tej samej szkoły chodzi też siostra Natha, ale ona jest ode mnie
młodsza, więc rzadko się widujemy.
Magda wzruszyła ramionami.
- Mam nadzieję, że
ta dziewczyna się od ciebie odczepi i poznasz jakieś koleżanki. Teraz musi być
ci ciężko.
- W sumie... Skupiam
się na nauce w obcym języku i dobrze, że nie mam czynników rozpraszających.
Perspektywa rozmowy z Nathem poprawia mi humor.
- W takim razie się
cieszę. - Monika się uśmiechnęła. - Zostaniesz na noc? Mam "Drogę rozpaczy"
na DVD.
- I lody,
widziałam. Ale spasuję. Jutro mam pierwszy test, nikogo nie obchodzi, że jestem
w tej szkole od trzech dni.
- W takim razie
będę trzymać kciuki.
- Dzięki.
Dopiły herbatę do końca, poplotkowały
jeszcze trochę i się pożegnały. Mieszkanie wydało się nagle Monice puste jak
nigdy wcześniej.
Jay mnie zawiódł. Napaleniec jeden! Monika dobrze robi uciekając. Niech Jay szuka i się stara. Informacje, którymi się przyjaciółki wymieniły... Spadło to na obie jak bomba. Chociaż ich rozmowa telefoniczna przypomina mi rozmowy moje i mojej przyjaciółki. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Coś więcej dowiedziałabym się o tej ''mojej'' ciąży. Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńInformacja o ciąży , boska
OdpowiedzUsuńTen Jay tylko by o seksie myślał ...
Szkoda mi Moniki
Ona go kocha , a on tylko o seksie
Nieraz mam takie poczucie że Jay jest z nią tylko dla seksu...
Oby w szkole u Madzi się ułożyło
Czekam na nn <3
Jay to wielki debil
OdpowiedzUsuńjeu ile ja czekałam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńfajnie że taki długiiiiiiiii :) z resztą zawsze jest długi :)
czekam na kolejny :)
weny!!!
Oh, Jay... Ten to wszystko spieprzy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jak Monika się wyprowadzi to Jay się postara to naprawić.
Ja już myślałam, że Jess się już nie pojawi, a tu proszę.! Współczuje Madzi.
Czekam na następny rozdział niecierpliwie!
To było cuudne...Tylko mam jedna uwage,ktora mam nadzieje ze cie ni urazi.BRAKUJE MI ROZDZIALOW w,ktorych jest troche Meggie,troche Moniki .Jak narazie w kazdy rozdzial jest pisany o wybranej osobie.Fajna jet ta Lou ale i tak rozdzial Monia lepszy :)
OdpowiedzUsuńJakbys mogla wejdz na blog mojej siostry.Ona dopiero zaczyna i ma tylko bohaterow...No ale polecilam jej twoj blog wiec pewnie skomentuje i mn zabije za ten komentarz xad...
http://lovee-xd.blogspot.com
Pozdrawiam i mak nadzieje ze odpiszesz mi na pytanie:
Czy beda rozdzialy taki jak poprzednim blogu czyli ze troche Meggie i Natha i trofhe Moniki i Jaya..No i reszty :)
To ja z komentarza wyzej.
OdpowiedzUsuńMoj podpis /Nazywam sie MAGDA xd
super rozdział, jak każdy. :D
OdpowiedzUsuńTo smutne, że sie między Monią i Jayem popsuło. :C
Szablon jest super.
Czekam na nagłówek, bo teraz to tak trochę dziwnie wygląda. :/
Pisz następny rozdział!
Przepraszam że taki krótki, ale pracuje nad nowym opowiadaniem. Nie wiem jak ja wyrobię z tyloma blogami, ale normalnie tak podoba mi się pomysł,ze nie wyrobię.:D
Pozdrawiam, ja.
Hej,
OdpowiedzUsuńfajnie, że dodałaś rozdział. Połknęłam go bardzo szybko, mimo, że nie należy do najkrótszych. Myślę, że to przez tą retrospekcję pośrodku. Miło było powspominać sobie dzieje z "Wanted Direction".
to się porobiło... Faktycznie, w opisach bohaterów było napisane, że się rozejdą, ale nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko.
No, ale cóż mogę zrobić?
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję i czekać na następny rozdział,
Madeleine
Serio?
OdpowiedzUsuńJa bym Jayowi dała po głowie albo z kolanka za taki pomysł przyjazdu tylko po to by się rozluźnić w łóżku. Napaleniec xd
Monika...
No nie wiem czy dokońca przemyslała tę decyzję, może później tylko żałować:(
Ale Karolina wraca!;D
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, bo chociaż zawitała w opowidaniu tuż przed samym zakończeniem to jednak była tak przesympatyczną, pozytywna postacią, że nie dało się jej nie polubić;)
Pozdrawiam i weny;*
O bosz... Jay przesadził. Naprawdę. Przyleciał na chwilę i od razu się na nią rzucił,nawet nie powiedział 'hej' , to proste , że liczył na szybki numerek ;/ Potem jeszcze gadał, że jakaś Amerykanka będzie bardziej otwarta !!!!!!!! Idiota -,- Rozumiem, że człowiek z tęsknoty , głupoty czy nawet po paru piwach gada różne rzeczy, ale wie jak emocjonalna jest Monika więc mógł pewne słowa trzymać za zębami. Tak mi szkoda Moni, naprawdę. Wyobrażam sobie co musi czuć. Problemy z chłopakiem,mieszkaniem i bez pracy ? Masakra.
OdpowiedzUsuńMagda dobiła leżącego jak zaczęła gadać jak to z Nathem się układa,ale potem szybko się poprawiła czując zagrożenie swoich słów xD
Mam nadzieję, że się ułoży..
Czekam na CD, pozdrawiam <33
Jay zachował się okropnie... jestem ciekawa jego reakcji po powrocie... Nie mogę się doczekać kolejnej części <333
OdpowiedzUsuńE e e e e e, co to ma być? Od razu ble Jay? XD Hm... A niech będzie ble ^^ I tak wiem, że się pogodzą :3
OdpowiedzUsuńOo, Nath śpiewa jej przez Skype ^^ Słodko ;D
Ciekawa jestem jak Madzia wytrzyma z Jess w szkole :D Powodzenia :D
Czekam na następny! ;3
O! I dziękuje za podanie strony na szablon ;)
UsuńOj nieładnie Jay ;P
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział , coś czuje że z Jess będą kłopoty ;D
Jaybird, co ty najlepszego narobiłeś....Ugh...Chciał szybki numerek ?! No bez przesady, nie odzywa się przez 2 TYGODNIE, a potem nagle oczekuje porywu namiętnośći. Na miejscu Moniki zapewne zachowałabym sie bardziej..hmm? agresywnie. Tak, to dobre słowo. Nie dziwie sie Brukselce. Mam nadzieje, że poradzą sobie jakoś z Karoliną. Ehh, leki Jess działają. Mam nadzieje, że Madzia szybko znajdzie jakieś kumpele. Zycze Ci weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ;D
PS: Rozdział świetny. Nie moge uwierzyć że to już druga część. Ostatnio jeszcze raz przeczytałam pierwszą i po prostu nie moge uwierzyć......
omg Jess w szkole z Madzia? wspolczuje jej :P
OdpowiedzUsuńNath romantyk to lubie :P Jay namieszal ale mam nadzieje ze jeszcze sie pogodza ;) Karolina w ciazy? ciekawe co na Max...super rozdzial!!! mam nadzieje ze next szybko ;)
Kurde blaszka Jay tym razem przesadził. Nie dość, że wpadł jak po ogień, po jakże długim milczeniu, to jeszcze liczył na wybuch namiętności u Moniki. W dupie mu się poprzewracało, ot co! Moniki plan z kolei bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że gdy się wyprowadzi kędzierzawy zrozumie, że zawinił i doceni tą jakże wartościową osobę, którą jest Brukselka:)
OdpowiedzUsuńHohoh szalona Jessica nadal prześladuje Madzię. Biedna, przez jej towarzystwo nie może znaleźć sobie innych koleżanek, co wcale mnie nie dziwi po poznaniu niepoczytalności Jess.
Rozdział jak zwykle długi i widać, że wena Cię nigdy nie opuszcza.
Czekam na kolejny :*
E.
Jay serio przesadził. Najpierw nie odzywa się 2 tygodnie, a później wbija pijany i napalony...
OdpowiedzUsuńTo nie zmienia faktu, że i tak do siebie pasują ;)
Czekam na kolejny rozdział :)
Jay - dupek.
OdpowiedzUsuńTak. Będę się bulwersować. Jak większość :D
ale to było głupie z jego strony.
Tylko niech im się poukłada mimo decyzji Moniki. Prooooszę. I proszę jeszcze o troszkę więcej humoru jak w części pierwszej, bo jak na razie to troszkę smutnawo :(
Pozdrawiam :)
Oh Jay...byłam przekonana, że będą wspaniałą parą. A tu jednak Jay okazał się złym wilkiem. Mam nadzieję, że nasz Kapturek się nie zgubi i wszystko będzie dobrze ♥
OdpowiedzUsuńNa miejscu Brukselki zachowałabym się dokładnie identycznie, a nawet można by powiedzieć agresywniej. No, bo kto kurczaki po 2 tygodniach nagle ni stąd ni zowąd sie pojawia i oczekuje "miłosnych uniesień". Pff... nie dla psa kiełbasa!
Na szczęście znalazła oparcie w kochanej Maggie. I tak przy okazji też chcę takiego romantycznego Natha śpiewającego przez skype'a *_*
Plus jeszcze moja reakcja: WHAT? KAROLINA W CIĄŻY? O.O
Okej, mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni ;)
Rozdział świetny Jaycee. Czekam na kolejny ♥
Okej. To mam kilka punktów. Szykuj się na wypracowanie. Rozdziału 1 nie przeczytałam więc musze to zaraz nadrobić xD Ach. Jestem w obserwatorach. Jaycce dawaj my tez pośpiewamy prze Skype'a. A że ja talent do tego mam to ci I Found You pośpiewam. E, błąd skejpa nie mam xD Ale spok. Jay to Jay. Dla niego zawsze seksu mało. Niewyżyty orangutan. Dobra, nie znam się na przyrodzie a dowodem jest moja ocena na koniec z tego przedmiotu. Nathan taki romantyczny ze aż rzygam tęczą. Mam na myśli pewne określenie... w tym związku t Madzia ma jaja xD Leję. xD , Karolina w ciąży' - aha. No fajnie. Karolina - mama, tatuś to łysolek, right? I ani w cioła nie rozumiem metafory Moniki. Sora, tempa jestem xxxD Co by tu.... a ja tam zdrowie, powiadasz u mnie? A źle. Bardzo źle xD Moja logika....
OdpowiedzUsuńTo ten.... Jay niewyżyty debil o małpich korzeniach. Tyle. Dziękuje Do widzenia. Pisała Naie WŁASNIE CZEKAJ! Takie pytanko. Jak wymyśliłaś nazwę Jaycee ziomie? Liczę na odpowiedź. Pisała Naile Mays. Joł.
Jay ty dupku!!! Namąciłeś dziewczynie w głowie a teraz co?
OdpowiedzUsuńJak zwykle fenomenalny rozdział?
:-)
OdpowiedzUsuńTo jest logika facetów
OdpowiedzUsuńNie odzywa sie 2 tygodnie lub więcej, a potem przyjeżdża i bądź na jego rozkazy -,- Jay to dupek, ale tylko narazie :D
Szkoda, że sie rozstali :(
Nathan jest tak słodki, że aż żygam tęczą w dobrym tego słowa znaczeniu :D
jeśli chcesz możesz wpaść do mnie :D w moim opo główni bohaterowie to 1D, ale jest tam też Harry, Lou i Nathan :) taka mieszanka
gabrielle-colins-i-btr.blogspot.com
czekam na nn :3
Szybki numerek?! Ciąża?! Szokujesz , koleżanko.
OdpowiedzUsuńRozdział, przepełniony akcją.
Pozdrawiam,Ola.
Jay powinien przystopować , a to z ciążą... Zaskoczenie !! :)
OdpowiedzUsuń