środa, 22 maja 2013

Rozdział 2 - "Monika"

Dziękuję za wszystkie komentarze! Nie spodziewałam się aż 18. Mam nadzieję, że się nie zniechęciłyście i będziecie tu zaglądać :)
Kolejny rozdział przed nami. Tym razem przeczytacie, co u naszej starej bohaterki. Akcja dzieje się na początku lutego 2013 roku.

Szablonu nie wykonałam sama. Jest pobrany ze strony, a ja obecnie głowię się nad nagłówkiem.
  

„Kochankowie zawsze się rozstają z tych samych przyczyn, które ich wcześniej połączyły.”
Éric-Emmanuel Schmitt ("Kiki van Beethoven")


           Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Brukselka, tak ją nazywali. Przezwisko wymyślił kierowca taksówki, któremu uciekła bez płacenia, kiedy po raz pierwszy zjawiła się w Anglii ponad rok temu. Wszystko przez upodobanie do koloru zielonego, który często ubierała. I tym razem włożyła zwyczajny (choć zielony niczym brukselka) dres, a włosy zawiązała w kucyk. Rzęsy maznęła tuszem, ale chyba tylko z przyzwyczajenia. Nie zamierzała się stroić. Rozważała przywitanie swojego chłopaka w skąpym komplecie bielizny, ale nie zasłużył. Rozumiała brak czasu, koncerty, wywiady, sesje zdjęciowe... Ale na litość boską, Nath jakoś znajdował czas, by pisać i dzwonić do jej siostry!

         Westchnęła ciężko i przeszła się po pustym mieszkaniu. Tak jak ona była szalona, tak i jej życie stało się szalone przez brytyjską przygodę, którą przeżyła przez ostatni rok. Przyjechała na Wyspy żeby podrzucić siostrze podpisane dokumenty, a narobiła sobie długu i musiała zostać. Tak poznała JEGO.

         Początkowo wzbraniała się przed uczuciem. Nie chciała się wiązać, a już na pewno nie z członkiem znanego zespołu, który robił furorę na świecie. Ale serce nie sługa, jak to mawiają i po licznych wzlotach i upadkach, w końcu uległa i przestała walczyć. Bo z miłością nie szło wygrać.

         Nagle drzwi się otworzyły i w progu stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Jay. Oczy mu zaświeciły na widok dziewczyny. Podbiegł do niej w mgnieniu oka, uniósł w powietrze i zachłannie pocałował, głęboko i namiętnie. Brakowało jej tchu, ale nie zamierzała przerywać pieszczoty. Pozwoliła by ją podniósł w taki sposób, że nogami objęła go w pasie. Całował ją bez opamiętania, by w końcu posadzić na blacie w kuchni i kontynuować pieszczoty, przesuwając się na szyję, obojczyk i niżej... Dopiero po chwili dotarło do niej, że czuje smród piwa.

- Nie, Jay, przestań - poleciła, odrywając swoje usta od jego rozpalonych warg, błagających o więcej. - Wpadasz tu jak tornado po dwutygodniowej ciszy w eterze i oczekujesz szybkiego numerku? I to po pijaku?

         Spojrzał na nią zdziwiony.

- Nie musi być szybki. Mam czas na krótką grę wstępną, skoro mój urok nie wystarcza. A wypiłem tylko kilka piw w samolocie dla odwagi w obliczu zmierzenia się z tornadem "Brukselka".

- Przestań żartować.

         Wyrwała się z uścisku i zeskoczyła z lady. Grę wstępną mógł zacząć w momencie, w którym wyjechał do Stanów. On tymczasem nawet nie zadzwonił, a teraz zjawiał się pijany i napalony. Czy naprawdę wymagała tak dużo? Czy była aż taką zołzą?

         Ogarnęła wzrokiem salon i stwierdziła, że nie ma w nim żadnych walizek.

- A bagaż? - spojrzała na Jaya, który wycierał usta, jak to miał w zwyczaju. Oblizywał, wycierał dłonią i tak w kółko. Doprowadzało ją to do szału.

- Nie mam, wpadłem tylko na chwilę.

- Jezu, ty naprawdę liczyłeś na szybki numerek!

         Nie wierzyła, że przyleciał tylko na chwilę ze Stanów, by sobie ulżyć. Była tak zła, że krew zaczęła gotować się w jej żyłach. Zacisnęła pięści, żeby się uspokoić. Bądź co bądź, nie widzieli się długo, a ona bardzo za nim tęskniła. Ale nie tylko za pocałunkami i pieszczotami. Również za rozmową.

         Jay podszedł do niej od tyłu i odgarnął jej włosy z karku, który zaczął delikatnie muskać ustami, podczas gdy jego ręce powędrowały na jej piersi.

- Monica, daj spokój. Nawet w tym dresie doprowadzasz mnie do szału. Nie widzieliśmy się przez dwa tygodnie.

- To może porozmawiamy?

         Westchnął ciężko, więc wiedziała, że jest to dla niego wyższa konieczność.

- W porządku. O czym chcesz rozmawiać?

         Opadł na kanapę i poklepał miejsce obok siebie, na które przysiadła.

- O nas.

         Oczy zaświeciły jej, że ma ochotę nadrobić zaległości duchowe, a nie tylko te fizyczne. On jednak wywrócił oczami i pochylił się, by ponownie ją pocałować.

- Jestem człowiekiem czynu - wyszeptał i chciał dotknąć jej ust swoimi, ale wstała z kanapy i założyła ręce na piersiach.

- McGuiness! Wolałam cię jako uroczego niezgułę, a nie napalonego i pijanego Casanovę!

- Nie tęskniłaś za mną?

- Jak głupia! Ale ty nie dawałeś znaku życia i gdyby nie wiadomości od Maxa i Natha w ogóle nie wiedziałabym, czy wszystko w porządku. A teraz wpadasz tu w nadziei, że będę rozkraczona i gotowa.

- Kiedy to mówisz, brzmi okropnie.

- Bo to jest okropne.

         Byli ze sobą dopiero od sylwestra.  Minął miesiąc, ale przez dwa tygodnie w ogóle się nie widzieli, byli więc bardzo świeżą parą.

- Okropne jest to, że każesz mi żyć w celibacie. Nie zdziw się, kiedy dziewczyny w Ameryce będą bardziej otwarte.

- Nie wierzę, że to powiedziałeś.

         Do oczu Moniki napłynęły łzy. Co się stało z jej Jayem? Sława go zmieniła. A może była to jej wina? Może wyolbrzymiała sprawę? Wcale nie był pijany, nie słaniał się na nogach, a to, że przeleciał taki kawał, by z nią być… Zdała sobie sprawę, że słusznie zrobiło jej się przykro, kiedy Jay zakrył sobie usta dłonią, bo wiedział, że powiedział o kilka słów za dużo.

- Skarbie, przepraszam.

- Żałuj, że nie ma tu Neytiri. Mógłbyś się do niej przytulić zanim padniesz w ramiona kolejnej Amerykance! - oświadczyła dziewczyna ze złością.

         Pociągnęła nosem i otarła pojedynczą, zabłąkaną na policzku łzę. Nie zamierzała okazać mu swojej słabości.

- Przepraszam, Monica. Przegiąłem, wcale tak nie uważam!

         Słyszała jego słowa, jakby dochodziły gdzieś z oddali. Szybkim krokiem udała się do łazienki, w której zamknęła się od środka. Chciała uciec. Schować głowę w piasek jak struś i przeczekać najgorsze. Ale co wtedy? Lepszym rozwiązaniem byłoby wynalezienie machiny czasu.

         Siedziała tam dwie godziny, gdy w ochłonęła i wyszła, gotowa do konfrontacji ze swoim chłopakiem. Zamierzała porozmawiać o perspektywie związku i priorytetach oraz pójściu na kompromis. Jaya jednak już nie było. Pozostawił po sobie niedbale nabazgrany na notatniku liścik.

         "Obyś następnym razem była w lepszym humorze. Kocham. Jay."

         Złość osiągnęła apogeum. Pospiesznie złapała długopis i nie trudząc się w poszukiwaniu nowej kartki, na tej, na której było jeszcze mnóstwo miejsca dopisała.

         "Następnego razu nie będzie. Jaszczurki jedzą myszy, nie brukselki.
         Również kocham, ale... nie szukaj mnie. Monika."

         Miała szczerą nadzieję, że jej metafora zostanie zrozumiana. I że Jay zrozumie motywy, które pchnęły ją do takiego postępowania. Nie potrafiła tak funkcjonować. Związek oparty na ciągłych kłótniach i różnych priorytetach nie miał racji bytu. Co ona sobie myślała pchając się w ramiona członka znanego zespołu?

         Za tydzień Jay miał wrócić na jakiś czas do Wielkiej Brytanii, więc miała siedem dni na poukładanie swoich spraw i znalezienie sobie innego lokum. Nie mogła zostać w jego mieszkaniu. Może pojedzie do siostry swojej koleżanki ze studiów, która mieszkała w Anglii, a u której tymczasowo rezydowała jej siostra? To byłby poniekąd tłok, ale przecież nie mogła wegetować na dworcu.

         Wbiła w telefon numer jedynej osoby, która była jej teraz w stanie doradzić.

- Między mną a Jayem koniec - oświadczyła lakonicznie w słuchawkę.

- Jestem w ciąży - usłyszała w odpowiedzi od Karoliny.

         Obie w milczeniu kontemplowały informacje, które otrzymały od siebie nawzajem. W końcu odezwała się Monika.

- Przyjedź do Anglii.

- Przyjadę.

         Znały się tyle lat, że często porozumiewały się bez słów, więc ta rozmowa nie była niczym dziwnym ani niezręcznym. Po prostu więcej słów nie było potrzebnych, bo potrafiły czytać między wierszami.

         Łatwo przyszło, łatwo poszło. Właśnie tak czuła się Monika, kiedy następnego dnia szła do pracy w wydawnictwie. Pracowała tu od prawie miesiąca i to tylko dla tego, że Max wysłał do nich fragment jej powieści, którą pisała podczas pobytu w Anglii, a która zawierała wszystkie jej przygody ze zmienionymi imionami bohaterów. Zaproponowali jej staż, dość dobrze płatny, więc zgodziła się bez wahania. Przez ostatnie dwa tygodnie jednak, kiedy Jay w ogóle nie zdradzał oznak życia zaczęła zachowywać się jak rozdrażniona neurotyczka i coraz częściej szef zwracał jej uwagę, żeby oddzielała pracę od życia prywatnego.

         Po okropnej kłótni nie wytrzymała jednak presji i kiedy na kolegium ktoś rzucił na tapetę informację o trylogii, którą rozpoczęło "Pięćdziesiąt twarzy Greya", wybuchła, zarzucając autorce brak jakichkolwiek umiejętności pisarskich i fakt, że ta stworzyła "porno dla ubogich", a przecież "nie wszystko obraca się wokół seksu" i "nawet jeśli ktoś jest sławny, to nie może być panem i władcą", bo "w związkach chodzi o partnerstwo i słuchanie siebie nawzajem", a "seks to tylko dodatek" i jeśli ktoś kocha, to "powinien być cierpliwy".

         Godzinę później oddychała ciężko na przystanku autobusowym, ściskając swoją torbę. Po zwolnieniu zrobiła jeszcze awanturę, żeby dali jej karton, by mogła spakować do niego swoje rzeczy tak, jak to robili w filmach. Oświadczyli jej, że nie ma żadnych rzeczy, a wszystko na biurku było własnością wydawnictwa. Obiecali jej dobre referencje i nie zamierzali chować urazy, ale szef subtelnie dał jej do zrozumienia, żeby się przebadała w specjalnej placówce psychiatrycznej. I może nie był to wcale taki głupi pomysł?

         Ten dzień przeleżała na kanapie, oglądając maraton z "Drogą Rozpaczy". Był to ulubiony horror Toma, którym nie raz ich męczył. Przywoływał wspomnienia z momentu, w którym zdała sobie sprawę, że jest w Jayu zakochana. Autokar, którym jechali chłopcy z The Wanted, Jayne, ona i jej siostra, zjechał z drogi i utknął w rowie. Wszyscy kłócili się wtedy, kto pójdzie po pomoc, a ona i Jay wyszli z pojazdu, by czekać na przejeżdżające samochody.

         Padał wtedy deszcz, a ona miała na sobie czerwoną bluzę z kapturem, którą pożyczył jej Max. Jay założył jej kaptur na głowę i wytarł kropelki wody z policzka. Powiedział, że wygląda jak Czerwony Kapturek, a to jego ulubiona bajkowa postać. Serce zabiło jej wtedy szybciej i mimo iż od razu postanowiła sobie, że nie zakocha się w tym chłopaku, jej plan legł w gruzach.

         Udało im się zatrzymać samochód.

- Jakiś znajomy ten kierowca - szepnął jej wtedy na ucho Jay, a ona uśmiechnęła się do niego nerwowo i żeby ukryć rumieńce, doskoczyła do przedniej szyby i zagadnęła mężczyznę w samochodzie.

- Czy mógłby pan zawieść mnie i kolegę do najbliższej stacji benzynowej lub warsztatu mechanicznego? Autokar wpadł nam w poślizg i nie możemy ruszyć dalej.

- W porządku, wsiadajcie, bo zamokniecie do reszty! - zawołał kierowca, a oni wpakowali się do jego wozu, Jay z przodu, ona z tyłu.

         Nie pomyśleli, żeby poinformować przyjaciół o swoim przedsięwzięciu. On mógł myśleć tylko o niej. Ona mogła myśleć tylko o nim.

         Jechali dość długo i wtedy postanowiła sobie, że będzie mu docinać, ignorować jego żarty i robić wszystko, żeby nie zostać z nim sam na sam. Szybko okazało się, że jest to plan niemożliwy. Wojna swatów tylko pogłębiła jej uczucia. Na Barbadosie starała się o nim zapomnieć, szczególnie kiedy chłopacy nie chcieli przyjść do dziewczynki chorej na raka na uroczystym przekazaniu pieniędzy ze zbiórki charytatywnej hospicjum dla dzieci. W końcu jednak się pojawili i Monika nie miała karty przetargowej. Nie miała też wtedy pojęcia, że i on był nią zauroczony po uszy i jak ostatni bohater wbiegł nawet do sali, w której pożar wywołała, żeby sprawdzić, czy przypadkiem tam nie została.

         Potem przyszedł sylwester. Pocałowała go ośmielona alkoholem i gadała bzdury. Wtedy zrobił jej przykrość, stwierdzając, że jest niepoczytalna, więc uraczyła go długim pijackim monologiem, który zawierał opis jej idealnego chłopaka. Nie wiedziała jeszcze wtedy, że tę noc spędzi z nim. Co prawda do niczego nie doszło, a rano dał jej do zrozumienia, że nie tknąłby jej nawet kijem, ale i tak w środku gotowała się i walczyła z kiełkującym uczuciem, które było jak chwast. Nie podlewała go, nie nawoziła, a samoistnie wyrastało, wbrew jej oczekiwaniom.

         Kiedy wyznał jej uczucie na lotnisku chciała mu się rzucić na szyję, ale wiedziała, że związek zwyczajnej dziewczyny i piosenkarza nie wypali. Dlatego wmówiła mu, że najwyraźniej się pomylił, na co stanowczo zbyt łatwo się zgodził. To dało jej siłę do odrzucenia od siebie sprzecznych uczuć na dobre.

         Ale nie mogła walczyć wiecznie. Kiedy Max wziął się za rolę swata, sprawy obrały zupełnie inny obrót i ostatecznie nie mogła się dłużej opierać. Jay zaśpiewał dla niej "Heart Vacancy", dokładnie w rok po ich pierwszym pocałunku w sylwestra i postanowiła dać szansę nie tyle jemu, ile sobie, na szczęście.

         A teraz siedziała miesiąc później przed telewizorem i oglądała niskobudżetowy horror, w którym zabójca przypominał mężczyznę, który zabrał ją i Jaya z drogi, żeby mogli sprowadzić pomoc. To wywoływało wspomnienia, więc płakała jedząc lody i nie słyszała, że ktoś dobija się do drzwi. W końcu poszła otworzyć.

- Jezu, wyglądasz okropnie - oświadczyła jej młodsza siostra, pakując się do mieszkania i zrzucając ciężką torbę na ziemię. - Co się stało?

         Wcześniej Monika wysłała jej wiadomość "Jestem samotna, bezdomna i bezrobotna", co zaniepokoiło Magdę.

- W skrócie, Jay wpadł tu jak burza, pijany i napalony, zarzuciłam mu, że się do mnie nie odzywał, on mi zarzucał, że skoro nie chcę uprawiać z nim seksu, znajdzie sobie jakąś Amerykankę. Potem zwolnili mnie z pracy i poradzili wizytę u psychiatry. No a za tydzień The Wanted wracają z Ameryki, więc mnie nie może być w mieszkaniu Jaya.

- Po kolei. To było zerwanie?

         Madzia czuła się jak u siebie. Poszła do kuchni, żeby zaparzyć herbatę, a Monika podążyła za nią.

- Oficjalnie nie. Ale zobacz, jaki liścik mi zostawił.

         Starsza z sióstr podsunęła młodszej zwitek papieru, a ta pokiwała głową.

- To, co napisałaś, to na pewno zerwanie. Oby Jay zajarzył. Trzeba poinformować chłopaków. Założyli się, ile razem wytrzymacie.

         Monika ukryła twarz w dłoniach, a Madzia położyła jej rękę na ramieniu.

- Hej, siostra! To był żart! Znaczy… założyli się, ale nikomu nie powiem. Zresztą, pogodzicie się, on zrozumie swój błąd.

- Teraz już na pewno nie dam żadnemu idiocie mną manipulować.

- Daj spokój, Jay cię kocha. Po prostu ma słaby umysł i ciało. Z tęsknoty papla się różne rzeczy.

- Nath też do ciebie papla różne rzeczy?

- Nath jest romantyczny i słodki. Śpiewa mi przez Skype'a, kiedy rozmawiamy przez telefon może tylko wsłuchiwać się w mój oddech i stwierdzać, że jest to najpiękniejszy dźwięk na świecie... - Rozmarzyła się Magda, ale widząc smutną minę siostry, odchrząknęła. - Ale takie romantyczne badziewie nie dla ciebie! Właśnie dlatego tak pasowaliście do siebie z Jayem. Całowaliście się i kłóciliście w tej samej minucie. Nigdy byście się nie znudzili.

- Kiedy ja byłam zmęczona walką. A to dopiero miesiąc, z czego przez dwa tygodnie się nie widzieliśmy! Czuję, że Jay to duże dziecko, a ja nie mam ochoty być niańką. Chciałabym, żeby dla odmiany zaopiekował się mną.

         Madzia pokiwała głową ze zrozumieniem i nalała sobie i siostrze wrzątku, który zabarwił się na krwistą czerwień za sprawą herbaty malinowej, którą Jay miał w szafce.

- Co teraz zamierzasz zrobić? - zagadnęła w końcu nastolatka. - Wprowadzasz się do Ali i zamieszkasz ze mną?

         Nastolatka rozumiała, że młoda para chce mieć siebie na własność, zresztą, Jay miał tylko jedną sypialnię, dlatego bez mrugnięcia okiem przystała na wprowadzenie się do siostry koleżanki Moniki, która na stałe mieszkała w Londynie. Nath proponował jej, żeby zamieszkała z nim, ale nie chciała niczego pospieszać. I zrozumiał, nie nalegał. Może właśnie taka była jego przewaga nad Jayem?

- Nie wiem. Gdyby nie to, że mama kazała mi cię mieć na oku, najprawdopodobniej bez mrugnięcia okiem wróciłabym do Polski. Ale teraz prawdopodobnie będę musiała nadużyć gościnności Alicji. Póki co jednak, zostanę tutaj. Przyleci Karolina, posłucham jej rad, bo ty jako szczęśliwie zakochana nie jesteś obiektywna i wszystko widzisz w różowych barwach.

         Magda spojrzała na malinową herbatę i się uśmiechnęła. Mimo iż Nath był daleko, czuła, że kocha go z każdym dniem coraz mocniej.

- Wiesz, może jest dla ciebie i Jaya szansa? W końcu mając kilka godzin wolnego wsiadł w samolot i przeleciał kawał drogi, by cię zobaczyć.

         Monika uśmiechnęła się blado. Rzeczywiście było to miłe, ale nie potrafiła zrozumieć, dlaczego wcześniej się do niej nie odzywał. Postanowiła zmienić temat, żeby nie myśleć o tym, co psuło jej nastrój.

- A jak tam twój pierwszy tydzień w nowej szkole?

- Zależy. Minusem jest fakt, że widziałam tam Jess.

- Domyślam się, że nie chodzi o siostrę Natha. Siostrzenica Joe McDovana?

- Właśnie ją.

         Była to psychofanka Zayna, mieszkająca w Anglii Polka, która nie raz dała się Madzi we znaki. Była w poprawczaku i w klinice psychiatrycznej, wtargnęła na plan teledysku "Live While We're Young", wykradła Madzi piosenki One Direction, a kiedyś próbowała pozbyć się książek The Wanted przeznaczonych na akcję charytatywną.

- No to nieciekawie... A chodzi tam chociaż ktoś normalny?

- Szczerze, nie rozmawiałam z nikim. Jessica się do mnie przyczepiła. Podobno jest z nią lepiej, bo leki dobrze działają. Ale odstrasza ludzi i nikt nie chce ze mną gadać. Do tej samej szkoły chodzi też siostra Natha, ale ona jest ode mnie młodsza, więc rzadko się widujemy.

         Magda wzruszyła ramionami.

- Mam nadzieję, że ta dziewczyna się od ciebie odczepi i poznasz jakieś koleżanki. Teraz musi być ci ciężko.

- W sumie... Skupiam się na nauce w obcym języku i dobrze, że nie mam czynników rozpraszających. Perspektywa rozmowy z Nathem poprawia mi humor.

- W takim razie się cieszę. - Monika się uśmiechnęła. - Zostaniesz na noc? Mam "Drogę rozpaczy" na DVD.

- I lody, widziałam. Ale spasuję. Jutro mam pierwszy test, nikogo nie obchodzi, że jestem w tej szkole od trzech dni.

- W takim razie będę trzymać kciuki.

- Dzięki.

         Dopiły herbatę do końca, poplotkowały jeszcze trochę i się pożegnały. Mieszkanie wydało się nagle Monice puste jak nigdy wcześniej.

27 komentarzy:

  1. Jay mnie zawiódł. Napaleniec jeden! Monika dobrze robi uciekając. Niech Jay szuka i się stara. Informacje, którymi się przyjaciółki wymieniły... Spadło to na obie jak bomba. Chociaż ich rozmowa telefoniczna przypomina mi rozmowy moje i mojej przyjaciółki. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Coś więcej dowiedziałabym się o tej ''mojej'' ciąży. Czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Informacja o ciąży , boska
    Ten Jay tylko by o seksie myślał ...
    Szkoda mi Moniki
    Ona go kocha , a on tylko o seksie
    Nieraz mam takie poczucie że Jay jest z nią tylko dla seksu...
    Oby w szkole u Madzi się ułożyło
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jay to wielki debil

    OdpowiedzUsuń
  4. jeu ile ja czekałam na nowy rozdział :)
    fajnie że taki długiiiiiiiii :) z resztą zawsze jest długi :)
    czekam na kolejny :)
    weny!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh, Jay... Ten to wszystko spieprzy.
    Mam nadzieje, że jak Monika się wyprowadzi to Jay się postara to naprawić.
    Ja już myślałam, że Jess się już nie pojawi, a tu proszę.! Współczuje Madzi.
    Czekam na następny rozdział niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń
  6. To było cuudne...Tylko mam jedna uwage,ktora mam nadzieje ze cie ni urazi.BRAKUJE MI ROZDZIALOW w,ktorych jest troche Meggie,troche Moniki .Jak narazie w kazdy rozdzial jest pisany o wybranej osobie.Fajna jet ta Lou ale i tak rozdzial Monia lepszy :)
    Jakbys mogla wejdz na blog mojej siostry.Ona dopiero zaczyna i ma tylko bohaterow...No ale polecilam jej twoj blog wiec pewnie skomentuje i mn zabije za ten komentarz xad...
    http://lovee-xd.blogspot.com
    Pozdrawiam i mak nadzieje ze odpiszesz mi na pytanie:
    Czy beda rozdzialy taki jak poprzednim blogu czyli ze troche Meggie i Natha i trofhe Moniki i Jaya..No i reszty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja z komentarza wyzej.
    Moj podpis /Nazywam sie MAGDA xd

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział, jak każdy. :D
    To smutne, że sie między Monią i Jayem popsuło. :C
    Szablon jest super.
    Czekam na nagłówek, bo teraz to tak trochę dziwnie wygląda. :/
    Pisz następny rozdział!
    Przepraszam że taki krótki, ale pracuje nad nowym opowiadaniem. Nie wiem jak ja wyrobię z tyloma blogami, ale normalnie tak podoba mi się pomysł,ze nie wyrobię.:D

    Pozdrawiam, ja.


    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    fajnie, że dodałaś rozdział. Połknęłam go bardzo szybko, mimo, że nie należy do najkrótszych. Myślę, że to przez tą retrospekcję pośrodku. Miło było powspominać sobie dzieje z "Wanted Direction".
    to się porobiło... Faktycznie, w opisach bohaterów było napisane, że się rozejdą, ale nie sądziłam, że nastąpi to tak szybko.
    No, ale cóż mogę zrobić?
    Pozostaje mi tylko mieć nadzieję i czekać na następny rozdział,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  10. Serio?
    Ja bym Jayowi dała po głowie albo z kolanka za taki pomysł przyjazdu tylko po to by się rozluźnić w łóżku. Napaleniec xd
    Monika...
    No nie wiem czy dokońca przemyslała tę decyzję, może później tylko żałować:(
    Ale Karolina wraca!;D
    Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, bo chociaż zawitała w opowidaniu tuż przed samym zakończeniem to jednak była tak przesympatyczną, pozytywna postacią, że nie dało się jej nie polubić;)

    Pozdrawiam i weny;*

    OdpowiedzUsuń
  11. O bosz... Jay przesadził. Naprawdę. Przyleciał na chwilę i od razu się na nią rzucił,nawet nie powiedział 'hej' , to proste , że liczył na szybki numerek ;/ Potem jeszcze gadał, że jakaś Amerykanka będzie bardziej otwarta !!!!!!!! Idiota -,- Rozumiem, że człowiek z tęsknoty , głupoty czy nawet po paru piwach gada różne rzeczy, ale wie jak emocjonalna jest Monika więc mógł pewne słowa trzymać za zębami. Tak mi szkoda Moni, naprawdę. Wyobrażam sobie co musi czuć. Problemy z chłopakiem,mieszkaniem i bez pracy ? Masakra.
    Magda dobiła leżącego jak zaczęła gadać jak to z Nathem się układa,ale potem szybko się poprawiła czując zagrożenie swoich słów xD
    Mam nadzieję, że się ułoży..
    Czekam na CD, pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Jay zachował się okropnie... jestem ciekawa jego reakcji po powrocie... Nie mogę się doczekać kolejnej części <333

    OdpowiedzUsuń
  13. E e e e e e, co to ma być? Od razu ble Jay? XD Hm... A niech będzie ble ^^ I tak wiem, że się pogodzą :3
    Oo, Nath śpiewa jej przez Skype ^^ Słodko ;D
    Ciekawa jestem jak Madzia wytrzyma z Jess w szkole :D Powodzenia :D
    Czekam na następny! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! I dziękuje za podanie strony na szablon ;)

      Usuń
  14. Oj nieładnie Jay ;P
    Świetny rozdział , coś czuje że z Jess będą kłopoty ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaybird, co ty najlepszego narobiłeś....Ugh...Chciał szybki numerek ?! No bez przesady, nie odzywa się przez 2 TYGODNIE, a potem nagle oczekuje porywu namiętnośći. Na miejscu Moniki zapewne zachowałabym sie bardziej..hmm? agresywnie. Tak, to dobre słowo. Nie dziwie sie Brukselce. Mam nadzieje, że poradzą sobie jakoś z Karoliną. Ehh, leki Jess działają. Mam nadzieje, że Madzia szybko znajdzie jakieś kumpele. Zycze Ci weny :)
    Pozdrowienia ;D
    PS: Rozdział świetny. Nie moge uwierzyć że to już druga część. Ostatnio jeszcze raz przeczytałam pierwszą i po prostu nie moge uwierzyć......

    OdpowiedzUsuń
  16. omg Jess w szkole z Madzia? wspolczuje jej :P
    Nath romantyk to lubie :P Jay namieszal ale mam nadzieje ze jeszcze sie pogodza ;) Karolina w ciazy? ciekawe co na Max...super rozdzial!!! mam nadzieje ze next szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurde blaszka Jay tym razem przesadził. Nie dość, że wpadł jak po ogień, po jakże długim milczeniu, to jeszcze liczył na wybuch namiętności u Moniki. W dupie mu się poprzewracało, ot co! Moniki plan z kolei bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że gdy się wyprowadzi kędzierzawy zrozumie, że zawinił i doceni tą jakże wartościową osobę, którą jest Brukselka:)
    Hohoh szalona Jessica nadal prześladuje Madzię. Biedna, przez jej towarzystwo nie może znaleźć sobie innych koleżanek, co wcale mnie nie dziwi po poznaniu niepoczytalności Jess.
    Rozdział jak zwykle długi i widać, że wena Cię nigdy nie opuszcza.
    Czekam na kolejny :*
    E.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jay serio przesadził. Najpierw nie odzywa się 2 tygodnie, a później wbija pijany i napalony...
    To nie zmienia faktu, że i tak do siebie pasują ;)
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jay - dupek.
    Tak. Będę się bulwersować. Jak większość :D
    ale to było głupie z jego strony.
    Tylko niech im się poukłada mimo decyzji Moniki. Prooooszę. I proszę jeszcze o troszkę więcej humoru jak w części pierwszej, bo jak na razie to troszkę smutnawo :(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Oh Jay...byłam przekonana, że będą wspaniałą parą. A tu jednak Jay okazał się złym wilkiem. Mam nadzieję, że nasz Kapturek się nie zgubi i wszystko będzie dobrze ♥
    Na miejscu Brukselki zachowałabym się dokładnie identycznie, a nawet można by powiedzieć agresywniej. No, bo kto kurczaki po 2 tygodniach nagle ni stąd ni zowąd sie pojawia i oczekuje "miłosnych uniesień". Pff... nie dla psa kiełbasa!
    Na szczęście znalazła oparcie w kochanej Maggie. I tak przy okazji też chcę takiego romantycznego Natha śpiewającego przez skype'a *_*
    Plus jeszcze moja reakcja: WHAT? KAROLINA W CIĄŻY? O.O
    Okej, mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni ;)
    Rozdział świetny Jaycee. Czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Okej. To mam kilka punktów. Szykuj się na wypracowanie. Rozdziału 1 nie przeczytałam więc musze to zaraz nadrobić xD Ach. Jestem w obserwatorach. Jaycce dawaj my tez pośpiewamy prze Skype'a. A że ja talent do tego mam to ci I Found You pośpiewam. E, błąd skejpa nie mam xD Ale spok. Jay to Jay. Dla niego zawsze seksu mało. Niewyżyty orangutan. Dobra, nie znam się na przyrodzie a dowodem jest moja ocena na koniec z tego przedmiotu. Nathan taki romantyczny ze aż rzygam tęczą. Mam na myśli pewne określenie... w tym związku t Madzia ma jaja xD Leję. xD , Karolina w ciąży' - aha. No fajnie. Karolina - mama, tatuś to łysolek, right? I ani w cioła nie rozumiem metafory Moniki. Sora, tempa jestem xxxD Co by tu.... a ja tam zdrowie, powiadasz u mnie? A źle. Bardzo źle xD Moja logika....
    To ten.... Jay niewyżyty debil o małpich korzeniach. Tyle. Dziękuje Do widzenia. Pisała Naie WŁASNIE CZEKAJ! Takie pytanko. Jak wymyśliłaś nazwę Jaycee ziomie? Liczę na odpowiedź. Pisała Naile Mays. Joł.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jay ty dupku!!! Namąciłeś dziewczynie w głowie a teraz co?
    Jak zwykle fenomenalny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  23. To jest logika facetów
    Nie odzywa sie 2 tygodnie lub więcej, a potem przyjeżdża i bądź na jego rozkazy -,- Jay to dupek, ale tylko narazie :D
    Szkoda, że sie rozstali :(
    Nathan jest tak słodki, że aż żygam tęczą w dobrym tego słowa znaczeniu :D
    jeśli chcesz możesz wpaść do mnie :D w moim opo główni bohaterowie to 1D, ale jest tam też Harry, Lou i Nathan :) taka mieszanka
    gabrielle-colins-i-btr.blogspot.com
    czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  24. Szybki numerek?! Ciąża?! Szokujesz , koleżanko.

    Rozdział, przepełniony akcją.

    Pozdrawiam,Ola.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jay powinien przystopować , a to z ciążą... Zaskoczenie !! :)

    OdpowiedzUsuń

Blog List