sobota, 29 marca 2014

Rozdział 67 - "Halloween Party" cz. II

Witajcie po tej tygodniowej przerwie. Brak czasu nadal mi doskwiera, więc chyba będę musiała zrezygnować z dwóch rozdziałów tygodniowo (kończy mi się zapas). 

Nie planowałam rozdrabniać się na kolejną historię miłosną, ale jak zauważyłyście, zarysowane były dwie potencjalne. Jeszcze nie wiem, co z tego wyjdzie, zobaczymy, czy do stu rozdziałów się wyrobię z ogarnięciem tego bałaganu.

Dziękuję Wam bardzo za komentarze. Zapraszam do czytania i komentowania :)

PS. Jessica nie przyszła na bal z Nathem. Wredne Zalotki dostały z wytwórni wiele zaproszeń dla swoich przyjaciół i rodziny. Jedno z nich Madzia dała siostrze byłego chłopaka, choć nie napisałam o tym wprost.



              Tom poprawił perukę i miecz w pochwie i podszedł do Natha i Ariany.
- Znowu się nie przebrałeś?! - oburzył się, mierząc przyjaciela od stóp do głów. - I na dodatek jej też nie powiedziałeś, że to bal przebierańców?! Pięknie. Chociaż już samo hasło halloween powinno ją naprowadzić, no ale jak widać…
- Przecież się przebraliśmy, Tom. Nie zrzędź - westchnął Nath.
- Tak? Niby za kogo?
- Za Barbie i Kena! - wtrąciła podekscytowana towarzyszka Beniaminka. - Hej, jestem Ariana! Miło mi Was poznać!
         Przez towarzystwo siedzące przy stoliku przetoczył się zlany w jedno głos niezbyt entuzjastycznych powitań, niektórzy rzucili w powietrze swoje imiona, ale ciężko było je wychwycić.
- To ja skoczę do toalety. Albo popłynę…  - obwieściła Monika. - Karolina, pójdziesz ze mną?
         Szatynka przytaknęła i poszła ze swoją przyjaciółką, która przez wąski ogon ledwo się poruszała. Atmosfera była tak gęsta, że w powietrzu można było powiesić siekierę. Pozostali obecni siedzieli w ciszy i obserwowali dalszy rozwój wypadków tej konfrontacji.
- Barbie i Ken… - westchnął Tom. - Ona jeszcze wygląda jak lalka, ale tobie do plastikowego przystojniaka daleko. Chyba, że jesteś tak gładki w kroku, ale to raczej niemożliwe…
- Dzięki! - ucieszyła się amerykańska piosenkarka.
- Za co ty mu dziękujesz?
- Powiedział, że wyglądam jak lalka.
- To chyba nie był komplement…
- Moim zdaniem był.
         Tom spojrzał znacząco na Natha, który próbował przemówić do rozsądku swojej nowej dziewczynie. Nie ukrywał, że nie rozumie, co jego przyjaciel z nią robi. Madzia spojrzała jednak na niego takim wzrokiem, proszącym o ratunek, że odchrząknął i przejął inicjatywę.
- To jest Maggie, była dziewczyna Natha, a to Tony, jej… towarzysz. Też śpiewa w zespole, MKTO.
         Madzia powstrzymała się, by nie uderzyć się otwartą dłonią w czoło. Nath również wyglądał, jakby czuł się nie dość komfortowo. Tony zdawał sobie sprawę, że to nie on powinien czuć się tutaj niezręcznie, więc robił dobrą minę do złej gry. Ariana natomiast wyglądała na zadowoloną z nowych znajomych.
- MKTO… To taki synonim? - Ariana zrobiła duże oczy i spojrzała na Tony'ego, który nie wiedział, o co jej chodzi i popatrzył na nią jak na totalną idiotkę. Dziewczyna zachichotała jednak jak trzpiotka. - Ale jestem głupiutka! Nie o to słowo mi chodziło!
         Nath jej zawtórował w śmiechu, ale Tony był zdolny tylko uśmiechnąć się z politowaniem. Wszyscy towarzysze zaczęli się ulatniać, zostawiając ten dziwny czworokąt na osobności. Tylko Tom nie chciał odejść od stolika. Na balu nie było Kelsey i uznał, że przedstawienie, które ma przed sobą jest najlepszą rozrywką. Mimo, że zapanowała niezręczna cisza, z uwagą obserwował wydarzenia przed sobą.
- Chodziło mi o kryptonim - poprawiła się Ariana z przyklejonym do twarzy uśmiechem.
- Chyba o akronim - bez ogródek zauważył Tony. - Skrót złożony z pierwszych liter skracanego wyrażenia.
         Ariana łypała wielkimi oczami, jakby nie wiedziała, o co chodzi. Nath objął ją ramieniem i wytłumaczył.
- Tak, o to jej chodziło. Przejęzyczyła się.
- Yhm, na pewno.
         Madzia stała w zupełnej ciszy i nie miała pojęcia, co powiedzieć, by nie wyjść na zazdrośnicę albo złośnicę. Uznała, że najlepiej będzie, jeśli nie będzie się już odzywać. I wtedy konwersacja umarła śmiercią naturalną, bo z głośników zabrzmiał jakiś przebój Mariah Carey, które Madzi zlewały się w jedno, ale Ariana najwyraźniej sikała po gaciach.
- Moja piosenka! Chodź, misiu! Musimy do niej zatańczyć!
         Nath nie zdążył zaprotestować, nawet jeśli przeszło mu to przez myśl. Madzia odprowadziła wzrokiem jego i jego nową dziewczynę na parkiet.
- Jeśli masz ochotę zatańczyć, chętnie ci potowarzyszę - oświadczył Tony, ale ona pokręciła głową.
- Nie do tej piosenki.
         Zrozumiał jej niewypowiedziane słowa i już nie naciskał.
            Przyjęcie nie należało do zbyt udanych, przynajmniej dla Magdy. Co prawda Wredne Zalotki miały okazję bawić się w gronie znamienitych osób, ale nastolatka czuła, że nie może się tym w pełni rozkoszować. Jej wzrok bowiem cały czas uciekał w stronę atrakcyjnej piosenkarki, która na parkiecie wirowała razem ze swoim chłopakiem do co któregoś kawałka.
- Nawet się nie przebrali - prychnęła Maja, kiedy Madzia streściła jej i Irene niezręczne spotkanie.
- To Barbie i Ken.
- Barbie na pewno. Taka plastikowa, że aż chce się ją połamać.
- Albo przetopić - podpowiedziała przyjaciółce Irene.
- Dokładnie! Co on sobie myśli? Że może tak po prostu z nią przychodzić, paradować i chwalić się, że są razem?
- Właściwie to wyszło, że ja jestem z Tonym, więc wina leży po obu stronach… - wyznała Madzia.
- Po co dałaś mu to do zrozumienia?! - zszokowała się Irene.
         Do dziewczyn podeszła Karolina w stroju Dzwoneczka i rozejrzała się, czy nikt nie zobaczy ich konspiracyjnej rozmowy.
- Wybaczcie, ale stojąc w kolejce po poncz podsłuchałam, o czym mówiłyście.
- Pięknie. Tak się drzemy, że cała połowa sali słyszała - westchnęła Madzia.
- Spokojnie, wcale nie mówiłyście głośno. Ja po prostu podsłuchiwałam. I jeśli mogę, coś wtrącić… Byłam w podobnej sytuacji z Maxem.
- Nie widzę związku. - Irene nerwowo ściągnęła w dół krótką sukienkę Pocahontas.
- Na litość boską! Po co to wkładałaś, skoro teraz kroku nie chcesz zrobić w obawie, że ktoś twoje gacie zobaczy? - uniosła się Maja.
- Tylko to było w wypożyczalni. Nie mogłam być przecież drugą Jasminą. Zresztą, nie o tym teraz rozmawiamy. Co z tym Maxem?
         Karolina wywróciła teatralnie oczami.
- Cóż, nie zwracał na mnie uwagi, dopóki pewnego razu w cukierni przypadkiem nie zaczepiłam Kuby i udawałam, że jest moim chłopakiem.
- Twoim zdaniem zasianie ziarnka zazdrości to dobry pomysł? - zadumała się Madzia.
- To okropny pomysł! Co innego nie wyprowadzać Natha z błędu, że ty i Tony przyszliście razem, ale udawanie, że twoim chłopakiem jest chłopak, który się w tobie podkochuje, to dosyć nieludzkie! - oznajmiła podniesionym głosem Irene.
- Głośniej, orkiestra jeszcze nie słyszała - prychnęła Maja. - Moim zdaniem to świetny pomysł. I przekonasz się, czy Nath nadal coś do ciebie czuje.
- Czy tylko ja widzę, jak bardzo złe to jest w sensie moralnym?
         Tony podszedł do dziewczyn, jak gdyby nigdy nic.
- Wiecie, co jest złe?
- To, że obgadujemy tak, że nas słychać? - spytała niewinnie Karolina, a Tony pokręcił głową.
- To, że nikt nie tańczy!
- Masz rację, to zbrodnia - oświadczyła po chwili zastanowienia Madzia. - Idziemy?
         Chłopak przytaknął i dał się ciągnąć na parkiet.
- Nadal uważam, że to nie fair wobec Tony'ego - westchnęła Irene.
- A ty co taki obrońca uciśnionych? A może jesteś zazdrosna? - spytała przyjaciółkę Maja, ale ta nic nie odpowiedziała, tylko udała się do łazienki.
         Jakiś czas później Madzia nie miała już sił wirować na parkiecie. Poprosiła Tony'ego, by przyniósł jej coś do picia, a sama poszła do łazienki. Na murowanej półce tuż koło umywalki siedziała Irene.
- Hej, co ty tutaj robisz?
- Przyszłam założyć okulary, ale tutaj było tak cicho, że zostałam. Wiesz, że Bonnie Tyler ma problemy gastryczne? Przed chwilą korzystała z łazienki. Tak, aż chce się zakrzyknąć "I need a hero".
- Szkła kontaktowe były niewygodne?
- Można tak powiedzieć. Za tymi oprawkami przynajmniej się schowam.
- Przed czym? Chodzi o tę krótką sukienkę?
         Irene się zadumała i skończyła polerować szkła swoich okularów, które wsunęła na nos.
- Pocahontas w okularach. Jak to wygląda? - spytała.
- Uroczo.
- Zapewne tak jak twój taniec z Tonym. Będzie Oscar za to przedstawienie?
         Tym razem to Magda na chwilę zamilkła.
- Przemyślałam twoje słowa i masz rację. Nie będę stawiać Tony'ego w takiej pozycji. To nie jest w porządku i nawet jeśli miałabym coś na tym zyskać, straty byłyby zbyt duże.
- Cieszę się, że doszłaś do takiego wniosku. Tony to dobry chłopak.
- Rzeczywiście dobry. I gdyby nie Nath…
- ... dałabyś mu szansę? - W odpowiedzi Madzia skinęła głową. - Myślę, że powinnaś zapomnieć o Nathanie. O wiele szczęśliwsza byłabyś ze zwykłym chłopakiem.
- Tylko czy Tony jest zwykły?
- On dopiero wchodzi na ścieżkę sławy, tak jak my. Moglibyście iść nią razem i nie doszłoby do takich sytuacji jak z twoim byłym chłopakiem.
- Chyba za mało wypiłam na tak ambitne rozmowy w toalecie, z której przed chwilą korzystała Bonnie Tyler z problemami gastrycznymi - zachichotała Madzia. - Może wrócimy na salę?
- Idź, ja zaraz przyjdę - zapewniła Irene i pożegnała przyjaciółkę uśmiechem.
         Nastolatka wyszła z łazienki i udała się do stolika The Wanted, przy którym Tom i Karolina kłócili się z Moniką i Maxem.
- A tutaj co się stało? - spytała zdziwiona dziewczyna w ostatniej chwili uchylając się przed mieczem przyjaciela, który świsnął w powietrzu. - Jezu, Parker! Chcesz tym komuś oczy powybijać?!
- Maggie, poprzyj mnie! Kiedy twoja siostra i ten łysy karypel się dowiedzieli, że my tu z Caroline wpadliśmy na ten pomysł, żebyś z tym twoim chłoptasiem udawała, to się zdenerwowali. On uważa, że to nieludzkie, bo sam padł ofiarą tego podstępu, no ale Brukselki to już nie rozumiem.
- Wypraszam sobie łysego karypla! - uniósł się Max.
- Dobra, karypel w peruce - poprawił się Tom i uskoczył przed ciosem, chowając się za plecami Moniki. - Pomóżcie, niewiasty - poprosił.
- Na pewno ci nie pomogę. Ze swatania nic dobrego nie wychodzi, to i z takich zabiegów nie wyjdzie. Nie możesz zdać się na los?
- W dupie mam los. Beniaminek i Meggs są jak Ross i Rachel, muszą być razem!
- Co on gada? - zdziwiła się Magda.
- Od kiedy Nath poszedł zaprowadzić Arianę na postój taksówek, ciągle powtarza, że jesteście jak ta para z "Przyjaciół" - wyjaśnił Max. - Schodzicie się i rozchodzicie, ale i tak wiadomo, że się kochacie i na końcu będziecie razem.
- I miałem rację! Zobaczył twoje tańce z dryblasem i już nie chciał tańczyć z Plastikiem, więc ona stwierdziła, że jej się nudzi, to ja stwierdziłem, że po co tu siedzi, więc ona spytała, o co mi chodzi, a ja na to, że mogę dać jej nawet na taksówkę, a ona…
- TOM! - Monika trzepnęła przyjaciela w ramię, a ten wrócił na pozycję koło Karoliny, przy której czuł się bezpiecznie.
- I teraz się kłócicie o to, w jaki sposób mnie połączyć z powrotem z Nathem? - spytała dla pewności Madzia.
- Cóż… - westchnęła Karolina. - Jesteście jak Ross i Rachel.
- Dokładnie, dziękuje!
         Dłoń Toma wywędrowała do góry w celu przybicia piątki, ale został zignorowany. Madzia mogła kontynuować.
- A nie pomyśleliście, że Nath z Arianą jest szczęśliwy? W końcu zaiskrzyło między nimi, kiedy jeszcze był ze mną. Oboje są sławni, urodziwi, mają wiele wspólnego…
- Proszę cię, dziewczyna się mnie pytała, czy to będzie niehigieniczne, jeśli ściągnie teraz swoje jadalne majtki i je zje, bo w bufecie nie ma nic wegańskiego - oświadczyła Karolina.
- A z czego ona je miała? Z tofu? - chichotał Jay, który wcześniej się nie odzywał, ale z rozbawieniem przyglądał się zajściu.
- Ona chyba żartowała - zauważyła Olga.
- Wiem, ale to i tak jest śmieszne.
         Karolina odchrząknęła.
- Zmierzam do tego… chodzi mi o to, że…
- No wyduś to z siebie wreszcie! Nie bądź taka grzeczna. Ta Ariana to głupia, pusta idiotka! Uff. Jak dobrze to wyrzucić z piersi, już wiele razy próbowałem, ale nikt nie chciał słuchać. - Tom odetchnął z ulgą.
- Chyba nieco przesadzasz… - zastanowiła się Madzia.
- Przesadzam? Ona jest głupsza niż but, bo on przynajmniej służy społeczeństwu. Co z tego, że jest miła, skoro robi te przygłupie słodkie oczka, jakby nie ogarniała, co się dzieje. Nie rozumiem, jak Nath mógł upaść tak nisko i się z nią zadawać… - Tom urwał, bo do stolika wracał jego wspomniany przyjaciel, którego nie chciał urazić. - A oto i nasz lowelas! Jak tam twoja lala?
         Magda popatrzyła na Parkera krzywo, a potem przeniosła wzrok na Natha.
- Wsadziłem ją w taksówkę. Chciała, żebym wracał z nią, bo taksówkarz może okazać się zombie, który zje jej mózg, ale zapewniłem ją, że pachnie zbyt dobrze jak na zgniłego trupa.
- Nawet gdyby chciał zjeść jakiś mózg, to u Ariany go nie znajdzie - szepnął Tom Madzi, która zachichotała.
         Nath westchnął ciężko i przysiadł przy ich stoliku.
- Wiecie, chyba nic z tego nie będzie. Chodzi mi o mnie i Arianę.
- Co ty nie powiesz? - prychnął Parker, ale tego Nathan nie mógł usłyszeć. Kontynuował za to swoje wyznanie.
- Myślała, że halloween to "hello in", poprosiła taksówkarza, żeby pokazał jej dokument, by upewniła się, że nie jest zombie, a czasem, gdy zadaję jej pytanie, tempo wpatruje się we mnie przez dwie minuty, jakby się restartowała. Chyba nie rozumie połowy rzeczy, które do niej mówię.
         Chłopak nie był zadowolony, że musi dokonywać takiej deklaracji w pobliżu swojej byłej dziewczyny, która najwyraźniej ruszyła do przodu i była szczęśliwa z Tonym. Nie miał pojęcia, że Magda nadal pozostawała singielką.
- Chyba nie rozumie 99% - poprawił kumpla Tom.
- Może przesadzam, ale wydaje mi się, że ona jest…
- GŁUPIA? DURNA? DEBILNA? - podpowiedział przyjacielowi Parker. - Dziękuję, że wreszcie to zauważacie! Rozmowy z nią były udręką! Już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, że jest zbyt głupia na twoją dziewczynę, a skoro sam to zauważyłeś, ignorując jej ładną buźkę, nie waham się powiedzieć, że musisz z nią zerwać.
- Chyba masz rację, Tom. - Nath pokiwał głową, a Tom zrobił duże oczy.
- Mam?
- Tak. Najlepiej zrobię to teraz…
- Nie!!! Jeszcze ta idiotka gotowa pomyśleć, że to jakiś duch cię opętał i nie przyjmie niczego do wiadomości, albo co gorsza, zabije cię.
- Chyba przesadzasz, Tom - zauważyła Madzia.
- Nie, Meggs. Co jak co, ale na pustkach to ja akurat znam się jak mało kto.
- Święte słowa - dodał Max.
         W czasie, w którym Tom wreszcie mógł zrzucić z piersi ciężar dzierżonego brzemienia i wyżalić się na głupotę Ariany, Karolina i Monika rozmawiały w cichej łazience.
- Przepraszam, że tak wyszło - tłumaczyła szatynka. - Dzwoniłyśmy, by ci powiedzieć, że Lawson wrócili z trasy, ale ty wtedy kupowałaś kostium i nie mogłaś rozmawiać, a potem po prostu… zapomniałyśmy.
- Tak, zapomniałyśmy - wtrąciła Luiza, która właśnie weszła do łazienki. - I chwilowo zawiesiłam broń z Ryanem, ale sama rozumiesz… Ponad miesiąc się nie widzieliśmy. Bo kłótnie przez Skype'a się nie liczą, nie?
         Monika poprawiła makijaż w lustrze i obróciła się w stronę przyjaciółek.
- Nie musicie mnie traktować, jakbym była kostką cukru na deszczu. To nie tak, że się rozpuszczę. A ty, Lou, naprawdę nie musisz gniewać się na swojego chłopaka, to normalne, że stanął po stronie przyjaciela.
- Pewnie masz rację.
- Ja zawsze mam rację.
- Nie zawsze, w przypadku Joela nie masz. Powinnaś skorzystać z okazji, że wrócił i się z nim rozmówić. Wziąć go za szmaty i kazać się ogarnąć - poradziła Luiza, a Karolina dodała.
- Albo poprosić Jaya, żeby z nim porozmawiał.
- Nie będę wciągać w to Jaya, nie mam serca z kamienia. Jeśli Joel będzie chciał ze mną porozmawiać, to to zrobi.
- Nie wie nawet, gdzie mieszkasz.
- Ale mój numer telefonu ma. I dziękuję wam bardzo, że się o mnie troszczycie, ale w ten wieczór naprawdę wolałabym nie myśleć o problemach i po prostu się zabawić. Możemy to zrobić?
         Dziewczyny przyznały przyjaciółce rację i wróciły do stolika. Zapanowało małe zamieszanie, bo okazało się, że Perrie zrobiła Zaynowi scenę zazdrości, kiedy ten się spóźnił, co nie było jednak jego winą. Został zatrzymany przez fankę, którą okazała się towarzyszka Adama, który został na lodzie. Nic sobie jednak z tego nie robił, bo płakał ze śmiechu, podczas gdy Tom gotował się z wściekłości.
- Nadchodzi atak? - zaintrygowała się Monika, podchodząc do grona przyjaciół. Zauważyła, że dołączył do nich również Liam. - O, hej! - przywitała się.
- Dobrze, że jesteś, twoja siostra gdzieś znikła - odetchnął z ulgą członek One Direction. - Powiesz łaskawie Tomowi, że nie chciałem być złośliwy?
- Ale co się stało?
- Liam wziął go za rycerza - wyjaśnił zwijający się ze śmiechu Adam. - A Tom dostał furii.
- Bo ja żem Aragorn, syn Aratorna… - zaczął się tłumaczyć czerwony z wściekłości Parker.
- Tak, tak, wiemy. Dziedzic Isildura, itede, itepe - westchnęła Luiza. - Gdzie reszta?
- A co mnie to obchodzi?! - uniósł się Tom i odrzucił kosmyk włosów do tyłu, przez co dziewczyny wybuchły śmiechem i dołączyły do Adama.
         Parker obraził się na dobre i oddalił się w stronę Magdy i siostry Natha, które rozmawiały przy schodach. Polka chciała wypytać przyjaciółkę o Natha, ale rozmowa na poważny temat jakoś się nie kleiła.
- Tak naprawdę to przebrałam się za Ellen Degeneres, nie Nialla - wyznała Jessica. - Ale kiedy go zobaczyłam, a wy zobaczyliście mnie... uznałam, że nieźle byłoby poudawać. Niall jest taki słodki... Nath zabiłby mnie, gdyby wiedział, że moja pasja muzyką One Direction wykracza znacznie dalej. Nie powiesz nikomu?
- Pewnie, że nie. Choć ta romantyczna historia zakazanej miłości zasługuje na rozgłos - zachichotała Madzia. - A Niall rzeczywiście jest podobny do Ellen.
         Rozmowę przerwał zdenerwowany Tom, który podbierając się pod boki, popatrzył poważnie na przyjaciółkę.
- Dobrze, że cię znalazłem, Maggie. Powiedz, czy ja wyglądam, jakbym był przebrany za rycerza?
- Cóż, masz zbroję i miecz.
- Kiedy to nie jest zwykły miecz! To Andúril!
- Co?
- No… dzięki niemu Aragorn podkreślał swoje pochodzenie podczas podróży z Drużyną Pierścienia.
- Acha, to wiele wyjaśnia.
- Cieszę się.
- Wyjaśnia, że jesteś takim samym geekiem jak Jay - zachichotała Jess, a Madzia jej zawtórowała.
- Bo Sykesównie się jeszcze tego spodziewałem, ale ty, Meggs? - obruszył się Tom.
         Nastolatka nie wiedziała, o co się obraża.
- Tom, przecież pytałeś, czy wyglądasz jak rycerz, to ci odpowiedziałam. A czy ten cały Aragorn nie był czasem rycerzem?
- A oto i wisienka na twoim torcie perfidii. Torcie, który wypichciłaś, choć jest to ciasto raczej ciężkostrawne!
- Eee… Co?
- "Ten cały Aragorn"? Jak mogłaś… to… to… Nie tylko mój film okaże się szmirą, ale i mój strój to niewypał?
         Madzia westchnęła ciężko. Tom najwyraźniej wypił za dużo. Nie było mowy o dalszym kontynuowaniu rozmowy z Jessicą. Parker zapłakał rzewnie i wtulił twarz w żółtą sukienkę nastolatki. Jego peruka łaskotała ją w szyję, ale nie mogła teraz odwrócić się do niego plecami.
- Jeszcze sobie porozmawiamy - zapewniła ją siostra Natha. - Ale teraz wybacz, płaczący Tom to nie jest coś, co chciałabym oglądać w halloween. Wolę innego rodzaju horrory.
         Jessica udała się do przyjaciół, a Tom zaszlochał jeszcze teatralnie, zwijając się w spazmach, by w końcu pociągnąć nosem i spojrzeć na przyjaciółkę.
- Sykesówna poszła? - zapytał już normalnym głosem.
         Madzia była poirytowana.
- Cały czas udawałeś?
- Dobry jestem, nie? Ten cały filmowy biznes uświadomił mi, że jestem całkiem niezły w te klocki. A pomyśleć, że to Maxio latał po castingach w Stanach…
- To było dość niemiłe, Tom. Chciałeś spławić Jessicę.
- Tak, chciałem się jej pozbyć, żeby z tobą porozmawiać. Nath siedzi przy stoliku zupełnie sam, bo reszta tańczy albo jest przy barze. To twoja… - Tom wskazał na stolik The Wanted, przy którym teraz siadała siostra Natha i urwał. - Nie no, ta dziewczyna jest niemożliwa!
- Wszystko przez ciebie. To ty ją spławiłeś, a że zna tutaj tylko nas…
- Dobra, planować to akurat nie umiem. - Tom próbował założyć ręce na piersiach, ale mu to nie wychodziło ze względu na sztywny kostium. - A skoro mowa o planowaniu… Może zaprosiłybyście nas z Brukselką na jakąś parapetówkę… Mieszkacie w moim bloku już od jakiegoś czasu, ale żadnej bibki jeszcze nie skręciłyście.
         Madzia westchnęła ciężko.
- Tom, znam angielski, ale przysięgam, czasami nie rozumiem, co ty do mnie mówisz.
- Witaj w klubie. To jak z tą imprezą?
- Rozmawiałam z Moniką na ten temat, ale jak ty sobie to wyobrażasz? Za dużo nas i za dużo zamieszania. Nie pamiętasz, jak kończyły się poprzednie imprezy?
- No i co z tego? Jesteś młoda! Jeśli nie teraz, to kiedy będziesz szaleć? Zresztą, jak już Wredne Zalotki staną się sławne, to każdy skandal trafi do prasy. Musisz korzystać teraz, póki nikt cię nie rozpoznaje. - Tom wyszczerzył zęby w uśmiechu. - No i zawsze można zrobić osobne imprezy. Jedną dla "naszych", a drugą dla Łan Dajrekszyn.
         Parker skrzywił się, gdy wspominał o swoich rywalach na scenie muzycznej. Mimo przygód, które razem przeszli, nadal ich nie lubił.
- Zastanowię się nad tym, ok? - obiecała Magda, a Tom rozpromienił się na tę obietnicę.
- Świetnie! Tylko wiesz, trzeba się spieszyć, bo potem nie będzie czasu. Zobowiązania The Wanted i "Runo śmierci", no a i wy musicie wejść do studia i…
- Wybacz, ale pogadamy kiedy indziej. Przyszłam tutaj, bo miało to być wejście Wrednych Zalotek na salony. Tymczasem Kathy i Alex jeszcze czasami zatańczą, ale Irene i Maja siedzą samiutkie przy stoliku od kiedy Niall skumał się z Tonym.
- To jedyny pozytyw tego wieczoru, brak Dryblasa przy twoim boku. Skoro ustaliliśmy, że Ariana jest głupia, teraz ty i Nath możecie…
         Piosenkarz nie był w stanie dokończyć swoich słów, bo nastolatka już oddalała się w stronę stolika Wrednych Zalotek z pożegnaniem na ustach.
- Miłego wieczoru, Tom!
- I dobrze! Ja już się postaram, żeby twoja parapetówka szła bardziej po mojej myśli!
         Madzia nie słyszała słów przyjaciela, bo właśnie dołączyła do Irene i Mai, które wyczerpały już wszystkie możliwe tematy i wpatrywały się w parkiet, na którym "wolniaka" tańczyły ich koleżanki - Kathy z Samem i Alex z Rickym.
- Wow, Alex chyba musiała polubić tego Tarzana, skoro tańczy z nim już któryś taniec - zauważyła Madzia, dosiadając się do dziewczyn.
- Chyba chce, żeby Liam widział, jak się dobrze bawi - odpowiedziała Irene.
- Ale ja go nawet nie widzę na sali.
         Irene wzruszyła ramionami. Do stolika podeszli Adam i Kuba. Ten pierwszy się zasępił.
- Hmm… Jesteście we trzy, a my chcieliśmy prosić Was do tańca.
- To śmiało, porwijcie Jasminę i Pocahontas. Ja muszę się napić. Od rozmowy z Tomem zaschło mi w gardle - oświadczyła Madzia.
- Na pewno?
- Tak, na pewno. Wpiszę was w karnecik na kolejne tańce.
         Chłopacy się roześmiali i podeszli do dziewczyn. Irene poprawiła na nosie okulary i próbowała wymówić się bolącym nadgarstkiem, ale Kuba przekonał ją, że przecież będzie tańczyć na stopach, nie na dłoniach i dała się wyciągnąć. Maja od razu dała się wyciągnąć Adamowi i już po chwili prawie wszystkie Wredne Zalotki kołysały się na parkiecie do melodii "Show Me Love" The Wanted. Madzia się zadumała. Piosenkę współtworzył Nath, czytała o tym na jednym z portali plotkarskich. Teraz dopiero dogłębniej wsłuchała się w tekst i zdała sobie sprawę, jak bardzo adekwatny był utwór do jej sytuacji z Nathem.

Mogłem pokazać ci Amerykę,
Wszystkie jasne światła we wszechświecie.
Moglibyśmy zaliczyć wszystkie najwyższe szczyty,
Różne miejsca, inne życia.
Pamiętam tę noc pod gwiazdami, gdy
przez minutę myślałem, że świat należy do nas…

Wszystko, co miałaś zrobić, to okazać mi miłość.


         Nagle wszystkie wspomnienia powróciły. Ich pierwszy prawie-pocałunek pod gwiazdami na Barbadosie, wizyta na polu golfowym i wieczorne puszczanie lampionów, fajerwerki w noc, kiedy wygrali nagrodę… W tej chwili liczyły się dobre chwile, mimo iż melancholia i rozpacz płynące z każdej nuty, która pobrzmiewała w głośnikach świadczyły o czymś innym.
- Mogę cię prosić?
         Znajomy głos wyrwał nastolatkę z odmętów rozmyślań. Złapała wyciągniętą dłoń i dała się prowadzić Liamowi na parkiet. Nie zauważyła, że i Nath ruszył od swojego stolika w jej stronę. Widocznie jednak nie był to ich wieczór.

sobota, 22 marca 2014

Rozdział 66 - "Halloween Party" cz. I

Przed Wami kolejna z imprez, podzielona na części, żeby rozdział nie był zbyt długi. Halloween w rozdziale o numerze 66? Trochę niepokojące :P W każdym razie, zachęcam do komentowania :)

Pozdrawiam :*




         Dla Wrednych Zalotek nastały pomyślne dni. W wytwórni dowiedziały się, jak będzie wyglądać ich terminarz na najbliższe miesiące, podczas których będą pracowały nad nagraniem własnej płyty.
- Cóż za wspaniały dzień! - Madzia rozciągnęła się rozkosznie w kuchni i spojrzała na swoją siostrę, która kręciła się przy naczyniach.
- Ktoś ma dobry humorek? Szkoda, że nie mogę uraczyć cię sufletem na śniadanie. Chyba mamy zepsuty piekarnik - westchnęła Monika.
- Tak, bo to wina piekarnika, a nie twoich mizernych umiejętności kucharskich.
- Hej! Ostatnio trochę się nauczyłam!
- Wybacz, to prawda. Ale dzisiaj w ogóle jakoś tak… wyglądasz lepiej. Czy ma to coś wspólnego z twoją rozmową z Jayem w dzień koncertu?
- Nie. Choć wydaje mi się, że i tutaj domknęłam rozdział.
- Czyli mimo nowej fryzurki Ptaszyna nie ma co liczyć na przejażdżkę jachtem "Brukselka"?
- Wolałam go w loczkach.
- Powiedziałaś mu o tym?
- Nie, bo jeszcze byłby gotowy znowu zapuścić włosy w nadziei, że coś między nami będzie. Masz, zjedz tosty. Tyle to nawet ja potrafię zrobić z moimi nikłymi umiejętnościami. - Monika podsunęła siostrze talerz z kromkami wyciągniętymi z tostera.
         Do drzwi rozległ się dzwonek.
- Nie Danny i nie Tom. Więc kto? - zachichotała nastolatka i pobiegła otworzyć.
         Na progu stał Adam z wielkim koszem owoców.
- Powiedz, że to nie dla mojej siostry… - westchnęła dziewczyna, a Adam wywrócił teatralnie oczami i wszedł do mieszkania.
         Dość ciężki kosz postawił na blacie w kuchni.
- To dla ciebie, Siksa. Każda z Zalotek dostała taki kosz z wytwórni.
- Uuuu, jest liścik - zachichotała Monika. - Czyżby ten cały "Jeff" lubił młode panienki?
- To zaproszenie na bal halloweenowy - wyjaśnił Adam. - Idealna okazja, by pokazać zespół na salonach. Możecie zabrać kogo chcecie, w środku jest sporo zaproszeń.
- Ale halloween już pojutrze!
- Decyzja była dość spontaniczna, ale w biznesie czas to pieniądz, więc… - Adam wzruszył ramionami. - Co tak śmierdzi spalenizną?
- Suflet, nieważne. - Monika poszła otworzyć okno. - Pewnie wymagane są jakieś stroje, co?
- Tak, to impreza przebierańców.
- Przecież mamy doświadczenie na tym polu. Kiedyś przebrała się za brukselkę, ale wszyscy, poza zainteresowanym gronem myśleli, że jest kapustą. Było zabawnie. - Madzia zaczęła wspominać. - Ale teraz będzie ciężko znaleźć jakieś przebranie na ostatnią chwilę.
- Chcesz powiedzieć, że przyszłej gwiazdy muzyki i sławnej pisarki nie stać na kupno kostiumu? - chichotał Adam.
- Bardzo śmieszne, bardzo śmieszne… Coś załatwimy, ale czy wszystkim będzie pasować przyjście na imprezę? W końcu zapraszamy ich prawie na ostatnią chwilę.
- A kto pracuje w halloween? Jestem pewien, że stado waszych chłoptasiów zjawi się na skinięcie palcem.
         Monika zdzieliła Adama ścierką, ale nie wydawało się, by poczuł ból, bo bez skrępowania otworzył celofan na koszu z owocami i sięgnął po dorodne jabłko. Madzia spojrzała na niego wilkiem.
- No co? To piąty kosz, który przynoszę, coś mi się należy.
- Masz jedno zaproszenie. - Madzia chwyciła jedną z kopert i podała ją menedżerowi.
- Dzięki za tę wielkoduszność, ale już dostałem z wytwórni. I to nawet dwa!
- Hojni ci ludzie, nie ma co! Jest jakaś szczęśliwa niewiasta, którą zabierzesz?
- Nie wiem, czy szczęśliwa, ale jest. - Adam wzruszył ramionami. - Poznałem ją w barze Black Velvet. To miejsce mnie trochę przeraża, ale ma swoją magię.
- Tak, to prawda - przyznała Monika i się zadumała.
         Kiedy razem z Karoliną udały się do wróżki, zapowiedziała im, że wizyta w tym barze odmieni ich życie. To tam poznały Luizę, to dam dowiedziały się, że Wredne Zalotki nagrają płytę. Było to szczęśliwe miejsce.
- A za kogo się przebierzesz? - dopytywała Madzia Adama.
- Nie zastanawiałem się nad tym. Ale i tak wam nie powiem.
         Nastolatka uśmiechnęła się szeroko.
- Chyba muszę ci podziękować. Nasz sukces jako zespołu to w sporej mierze twoja zasługa. Walczyłeś o nas, gdy chcieli nas przerobić na plastikowe lale i załatwiłeś nam ten koncert. Dobry z ciebie menedżer.
- Wiem - odparł zawadiacko Adam i zapanowała błoga atmosfera.
         Tego dnia Madzia obdzwoniła wszystkich swoich znajomych. Okazało się, że The Wanted przybędzie w komplecie. Nastolatka długo wahała się, czy zadzwonić do Natha, z czego w końcu zrezygnowała. O odwalenie czarnej roboty poprosiła Toma, na którego zawsze mogła liczyć w takich sytuacjach.
- Dobre i złe wieści - oświadczył jej sąsiad, wchodząc do jej mieszkania jak do siebie.
- Cześć, Tom. Może wejdziesz? - westchnęła Madzia.
         Monika zajmowała się wyszukiwaniem dla nich strojów, ale szło jej to dość opornie. Nie mogły zamówić nic przez internet, bo kostiumy nie doszłyby na czas, a w sklepach co lepsze kąski zostały już wykupione.
- Beniaminek długo kręcił nosem, ale w końcu zadeklarował, że będzie. Niestety z osobą towarzyszącą.
         No tak, z Arianą. Madzia starała się nie dać po sobie poznać, że ją to obeszło.
- Co ciekawe… - kontynuował Tom. - Jaybird też chciał zaproszenie dla osoby towarzyszącej. Nie wiem, czy to na after party po X-Factorze poznał jakąś laskę, ale chyba jest zauroczony. I nie chce pisnąć ani słowem.
- Wow, to świetnie. Wszyscy chłopacy z The Wanted przyjdą z osobami towarzyszącymi. Wow, to…
- Przejmujesz się, że idziesz sama, tak? - westchnął Tom.
- Aż tak widać?
- Nie martw się! U twojej siostry też posucha, więc…
- Tom! - skarciła przyjaciela nastolatka.
- Ewentualnie możesz zaprosić One Direction. Ten jeden raz - łaskawie zezwolił Parker.
- Dzięki ci, panie, za przyzwolenie, ale już ich zaprosiłam.
- I będą?
- Niall i Zayn na pewno. Reszta nie wiem.
- Pewnie się zwalą wszyscy. Ostatnio wszędzie ich pełno. Może przebiorą się za "Ludzką stonogę"?
- A za kogo ty się przebierzesz, co? Za bałwana? - prychnęła nastolatka, zakładając ręce na piersiach.
- Ktoś tu jest drażliwy… Żeby nie narażać ci się więcej, oddalę się, zanim dojdzie do rękoczynów. Będziecie jadły to mango?
- Bierz - zezwoliła Madzia.
- To idę.
- Pa!
         Drzwi trzasnęły za Tomem i dziewczyny wróciły do swoich zajęć.
- Cóż, suflet ci nie wyszedł, ale mamy owoce. Trzeba będzie je zjeść, zanim się zepsują. Trochę tego dużo jak na dwie osoby... - westchnęła Madzia.
- Nie martw się. W takim tempie, jak my tu gości przyjmujemy, to do halloween nic nie zostanie - roześmiała się Monika. - A jak zostanie, to damy dzieciakom, które pewnie od rana będą chodzić. A teraz wybacz, ale muszę znaleźć nam jakieś stroje. Idziesz ze mną?
- A szkoła?
- To nadal kończysz edukację? - zdziwiła się starsza siostra.
- Myślałam, żeby ją rzucić, ale twoja Agnieszka pomogła mi podjąć ostateczną decyzję. Wykształcenie średnie i matura to podstawa.
- Tak trzymać. To zjedz śniadanie, a ja lecę do sklepu. Jak będzie coś ciekawego, to zadzwonię, albo każę dla ciebie odłożyć. - Monika w pośpiechu wciągnęła buty, wzięła torebkę i ruszyła do wyjścia.
- A śniadanie?
- Nie jestem głodna.
- Monia!
- Dobra, kupię sobie coś po drodze. Boję się, że sprzątną nam wszystko sprzed nosa i zostanie strój goryla albo węża.
- Zamawiam goryla! - zachichotała Madzia, a Monika odpowiedziała jej uśmiechem i wyszła na miasto.
         Miała szczęście, że udało jej się upolować odpowiednie stroje w ich rozmiarach.
- Oficjalnie zostałyśmy księżniczkami! - poinformowała Monika siostrę, kiedy ta późnym popołudniem wróciła ze szkoły.
- Wiem, w szkole czuję się jak papież. Wszyscy składają modły mi i dziewczynom, bo dowiedzieli się o kontrakcie. Nagle stałam się popularna - wyznała nastolatka, rzucając się na kanapę.
- No to gratuluję. Chyba…
- Nie wiem, czy jest czego. Na teście z matematyki dwie osoby, które wcześniej ze mną nie rozmawiały mi podpowiadały, bo przed wejściem do sali zwierzyłam się, że "nie za bardzo umiem".
- Powinnaś się cieszyć, że sami ci podpowiadali…
- Gdyby były to dobre odpowiedzi, umarłabym ze szczęścia. Niestety każde z nich mówiło mi coś innego, w rezultacie sama zgłupiałam.
- A widzisz, sława jest wykańczająca - zachichotała Monika. - A jak dziewczyny?
- Alex jest w swoim żywiole. Maja też się odnalazła. Znalazła jakąś dziewczynę z młodszej klasy, która nosi jej książki. Kathy zachowuje się normalnie, a Irene trochę świruje. Chyba przytłoczyła ją ta cała uwaga, tak jak i mnie.
- To dobrze, że będziesz mogła odciągnąć myśli od swoich poddanych w szkole, kiedy pójdziesz na bal halloweenowy przebrana za… - Starsza siostra znikła w sypialni, by wrócić z owiniętą folią żółtą sukienką.
- Żółtą bombkę? - prychnęła Madzia.
- Nie! Za Bellę. Piękną z "Pięknej i Bestii".
- Uroczo. A ty będziesz Bestią?
- Nie. Ja mam strój syrenki. - Monika dumnie wyprężyła pierś.
- Hej, ja chcę być syrenką!
- Nic z tego, młoda. Ja byłam na zakupach i ja mam pierwszeństwo wyboru. Zresztą, to nie twój rozmiar.
- I tak nie chciałabym świecić cyckami osłoniętymi muszelkami.
- Nie będę niczym świecić! - zaparła się rudowłosa.
- Obraziło cię to? Myślałam, że wszystko po tobie… spływa. - Słowa nastolatki przerwał wybuch śmiechu.
         Wieczór spędziły beztrosko, nie myśląc o problemach. Ale perspektywa imprezy halloweenowej nadal wisiała w powietrzu i zapowiadało się, że będzie to kolejna wspólna zabawa, która nie będzie należeć do normalnych. A może w końcu przeżyją spokojny wieczór?

*

- Kogo ja chciałam oszukać? Wiedziałam, że to nie będzie normalny wieczór - odezwała się Magda do Irene, kiedy obie z rozbawieniem obserwowały, jak Monika próbowała zejść po schodach w ciasnej spódnicy, która imitowała ogon syreny.
- Zamiast się nabijać, może mi z łaski swojej pomożecie? Nie chcę, żeby coś pękło!
- A może takie ciacho jak ja pomoże? - spytał zawadiacko gościu przebrany za Ciastka z filmu "Shrek", który nagle pojawił się u szczytu schodów.
         Monika spojrzała na niego jak na idiotę, ale Madzia poznała starego przyjaciela po głosie i już biegła się z nim przywitać. Sukienka Belli plątała jej się pod nogami, ale udało jej się kilkoma zwinnymi susami znaleźć się koło wielkiego ciastka.
- Niall!
- Maggie, jak dobrze cię widzieć! Mogę cię przytulić, czy mam się obawiać, że zaraz wyskoczy Bestia?
         Natha jeszcze nie ma, pomyślała nastolatka, ale na głos nic nie powiedziała, tylko pociągnęła blondyna za rękę (a raczej łapę, bo cały był okryty piankowym strojem) w stronę Irene.
- Hej, a ja? - dopominała się Monika, ale została zupełnie zignorowana. - Pięknie. Może za godzinę do was dołączę!
- Spokojnie, Brukselka. Jako żem Aragorn, syn Aratorna, dziedzic Isildura i prawowity władca Gondo…
- Parker, co ty pierdolisz?! Pomożesz mi zejść, czy nie? I skąd masz ten miecz?
- Ze sklepu. - Tom wyszczerzył zęby i poprawił włosy.
         Wyglądał przekomicznie. Przebrał się za Aragorna z "Władcy Pierścieni". Miał na sobie zbroję i ciemną pelerynę, w ręku dzierżył wielki miecz, a na głowie miał…
- Czy to peruka?
- Owszem. Fajne muszle na cyckach.
         Długie pasmo sztucznych włosów zostało nieudolnie zatknięte za ucho przez Toma i szybko ponownie spadło mu na twarz, zasłaniając widok. Zanim Monika zdążyła cokolwiek powiedzieć, za Parkerem wyrosło dwóch "niziołków".
- Mieliśmy się przebrać za hobbitów, ale Tom oczywiście, bez konsultacji z nami, w ostatniej chwili zmienił strój - wytłumaczył Max.
- Uznałem, że to będzie zbyt "gejowskie".
- Tak. Nath uznał to samo i teraz zamiast hobbitów z "Drużyny Pierścienia" ja i Jay wyglądamy jak idioci.
- A jakby było was czterech, to nie wyglądalibyście jak idioci? - zdziwiła się Monika.
- Nie. Wtedy to by miało sens.
- Acha. Pomoże mi któryś zejść?
- Po co? To dość zabawny widok - zachichotał Max.
- To może ty McGuiness? Przez wzgląd na stare czasy? - poprosiła rudowłosa.
         Za nimi pojawiła się jednak śliczna dziewczyna w stroju księżniczki Lei z "Gwiezdnych wojen". Jay rozpromienił się na jej widok i cmoknął ją w policzek.
- To jest właśnie Olga, o której wam opowiadałem - oznajmił beztrosko. - A ci hobbici to Max i Tom.
- Ja jestem Aragornem! - oburzył się Tom, ale został zignorowany, bo Jay przedstawiał swoją towarzyszkę Monice.
- Tak właściwie to już ze sobą rozmawiałyśmy. Zapamiętałam tę burzę rudych włosów.
- Ach, tak rzeczywiście! Byłaś wolontariuszką na balu PETY, na który ja przyszłam…. - Początkowy entuzjazm Moniki szybko przeminął, gdy przypomniała sobie bolesne wspomnienia. Wtedy to widziała Jaya, który obściskiwał się z Kobietą Kot. - Przebrana za Neytiri z "Avatara".
         Jay nerwowo podrapał się po karku i chichotem próbował zamaskować niezręczną atmosferę, ale szło mu to dość opornie. Na szczęście do towarzystwa dołączyła Karolina.
- Jest i mój Dzwoneczek! - rozpromienił się Max, całując swoją dziewczynę w usta.
- Jest i mój hobbit - odpowiedziała mu rozbawiona Karolina.
- Zawsze możesz mnie odczarować. Jesteś w końcu wróżką…
- O, proszę was. - Tom pacnął się ręką w czoło. - Zaraz będę musiał tym mieczem uciąć sobie uszy.
- Jest po prostu zły, że jego dziewczyna nie mogła przyjść - wyjaśnił Jay Oldze, żeby ją uspokoić.
         Wyglądał, jakby żałował, że nową koleżankę rzucił w wir celebrytów, który zasysał z taką mocą, że ciężko było się wyrwać.
- Jest już Luiza i Ryan? - zmieniła temat Karolina, a Monika odwróciła wzrok, żeby jej przyjaciółka nie zauważyła, jak zareagowała na imię chłopaka.
         Dziewczyny chciały jej coś powiedzieć telefonicznie, ale nie miała wtedy czasu rozmawiać, gdyż wyrywała sobie z jakąś kobietą strój syrenki Ariel, który koniecznie chciała założyć. Fakt, że Lou była tutaj w towarzystwie Ryana świadczył jednak, że Lawson wrócili z trasy.
- Pomoże mi ktoś w końcu zejść?! - uniosła się, a ktoś dźgnął ją w ramię.
         Odwróciła głowę szybko jak błyskawica. Przez chwilę miała nadzieję, że stoi przed nią Joel, ale wiedziała, że Madzia nie zaprosiłaby go bez konsultacji z nią. Nie zdziwiło ją więc, że miała przed sobą Adama przebranego za Kapitana Haka, który wymachiwał blaszanym gadżetem tuż pod jej oczami.
- Ahoj - prychnęła Monika. - Możesz mi pomóc, bo tu się robi kółko wzajemnej adoracji, a ja wolałabym usiąść przy jakimś stoliku. Gdzie ta twoja partnerka?
- Cóż, została przed wejściem i napastuje któregoś członka One Direction. - Adam wzruszył ramionami. - Ale Kuba tu jest, więc dotrzyma mi towarzystwa.
- Kuba tu jest?! - Max głośno wciągnął powietrze, a kiedy Karolina poklepała go po ramieniu, uspokoił oddech.
         Jay spojrzał przepraszająco na swoją towarzyszkę.
- Wybacz, ale tacy już z nas dziwacy. Wszystko ci opowiem przy stoliku.
- I liczę, że dowiemy się też, jak poznałeś ową niewiastę. Nieczęsto widuje się kogoś z cyckami u twojego boku. Bez obrazy - wtrącił Tom.
         Towarzystwo w szampańskim nastroju wreszcie udało się do stolika przeznaczonego dla The Wanted i ich osób towarzyszących. Sivy i Nareeshy nadal nie było, a Tom przyszedł bez Kelsey, więc wszyscy usiedli razem. Jay zachęcany gorąco przez przyjaciół opowiedział, w jaki sposób poznał Olgę. Oczywiście omijał niezbyt przyjemne szczegóły, jak fakt, że upił się i płakał, że nadal kocha Monikę. Opowiedział jednak, że miał chandrę i postanowił coś zrobić ze swoim życiem. I zadzwonił na telefon zaufania, co poradziła mu Magda. Odebrała Olga i tak od słowa do słowa, przy pokrzepiającej dla Jaya rozmowie, oboje zorientowali się, że to Olga uratowała mu tyłek, kiedy upił się na balu organizowanym przez PETĘ.
- Wow, świat jest mały. A Polacy rzeczywiście opanowali Londyn - roześmiała się Monika, gdy Jay przestał opowiadać. - Miło mi cię poznać, Olga. Tym razem oficjalnie.
         Nie było w niej cienia zazdrości. Cieszyła się, że Jay jest szczęśliwy i miała nadzieję, że on i Olga zostaną kimś więcej niż przyjaciółmi. Dziewczyna była bardzo sympatyczna. Szybko przełamała nieśmiałość spowodowaną ilością celebrytów. Jay za to wydawał się nią urzeczony.
         Wredne Zalotki siedziały przy innym stoliku. Madzia przebrana za Bellę, Irene jako Pocahontas, Kathy jako Królewna Śnieżka, Alex jako Śpiąca Królewna i Maja jako Jasmina z "Aladyna".
- Nie wierzę, że dałam się namówić na włożenie stroju księżniczki - prychnęła Maja.
- Hej, to był fajny pomysł. Wreszcie wyglądamy jak zespół - zauważyła Kathy.
- Tak, a zresztą ty nie masz kiecki. Może strój Jasminy to nie dres, ale… prawie - zachichotała Irene.
- Uważajcie, bo wam Śpiąca Królewna zaśnie - chichotał Niall, który jako jedyny chłopak siedział przy ich stoliku.
         Dziewczyny spojrzały na Alex, której zamykały się oczy.
- Hej, Alex! - zawołała Madzia. - Nie bierz sobie tak do serca tego, za kogo się przebrałaś.
- Przepraszam, ale nie mogłam zmrużyć oka. Ta różowa suknia wisiała nade mną jak jakiś gigantyczny ludzki organ. Zresztą, stresowałam się tym wejściem na salony.
- Tak, to bywa stresujące. - Niall podparł ręką w stroju brodę. Wyglądał przekomicznie, więc dziewczyny się roześmiały.
         Nagle jednak Alex spoważniała.
- I gdzie są w ogóle wszyscy? To już dwudziesta, a połowy gości jeszcze nie ma.
- Wolą przyjść później, żeby mieć lepsze wejście - wyjaśnił blondyn. - Ale niezbyt późno, bo wtedy wszyscy będą pijani i nikt tego nie zapamięta.
- No a gdzie twoi koledzy?
- Zayn już tu jest, pewnie dopadły go jakieś fanki przed wejściem. No i wpadnie jeszcze Liam.
- Pięknie. Wszyscy chcą być "modnie spóźnieni", a my siedzimy tutaj jak kołki, zamiast robić wrażenie w towarzystwie - westchnęła ciężko Madzia.
- Czy to ma coś wspólnego z faktem, że dałaś zaproszenie Nathowi, który ma przyjść z Arianą? - zagadnęła szeptem Irene, ale przyjaciółka nie miała okazji jej odpowiedzieć, że rzeczywiście to jest powód jej rozdrażnienia, bo do stolika podeszło dwóch chłopaków.
- Ty… ja… taniec… - odezwał się poważnie chłopak w przebraniu zombie, wskazując na Madzię.
         Od razu go rozpoznała, nikt inny nie mógłby się tak szeroko uśmiechać.
- Dzięki, Tony, ale może później.
- Hej, dlaczego? Ty Piękna, ja Bestia. Takie pasujące do siebie stroje nie mogą się zmarnować.
- Najpierw muszę coś wypić. Na trzeźwo nie ogarnę tej sukienki.
- A ty Irene? - zwrócił się Tony do Pocahontas. - Ty masz krótką kieckę, więc…
- … bez okularów nic nie widzę! - odpowiedziała szybko dziewczyna.
- Nie mówiłaś przypadkiem, że masz dziś szkła kontaktowe? - zdziwiła się Maja.
- No… eee… tak, ale zanim do nich przywyknę, minie trochę czasu.
- Ok, a więc później - odpowiedział wyrozumiale Tony. - A teraz wybaczcie, ale rozłożę się tutaj. Jeśli łapiecie, o co mi chodzi.
- Łapiemy, łapiemy - wtrącił Niall i rozpoczął z Tonym męską pogawędkę, zapominając o dziewczynach.
         Poznali się podczas pierwszego występu Wrednych Zalotek na konkursie, kiedy to Zayn został porwany przez psychiczną Jess. Potem widzieli się jeszcze na imprezie urodzinowej Magdy, na której członek One Direction był na tyle trzeźwy, że coś pamiętał. Wydawali się dogadywać, pod wieloma względami byli do siebie podobni. Przerzucali się głupimi kawałami, zupełnie zapominając, że nad stolikiem "Księżniczek Disneya" sterczał jeszcze drugi chłopak w stroju mumii.
- Ekhm - odchrząknął w końcu. Widać było, że jest zdenerwowany, został na lodzie, jego skrzydłowy właśnie bratał się z członkiem znanego boysbandu. - Kathy, zatańczymy?
         Dopiero po głosie dziewczyny poznały Sama. Od stóp do głów owinięty był bandażami i ciężko było cokolwiek dojrzeć. Wszystkie Wredne Zalotki spojrzały na poproszoną koleżankę, która się zarumieniła.
- Eee… ja…
- No dalej, Kathy! Ktoś musi zatańczyć pierwszy - zachęciła przyjaciółkę Madzia, a ta pozbierała swoją sukienkę Królewny Śnieżki i ze spuszczoną głową podążyła za Samem.
- Wiedziałam, że ich do siebie ciągnie od występu w Black Velvet. Kiedy grał, patrzył tylko na nią - oświadczyła Maja, siadając skrzyżnie na krześle.
- Do bani ta impreza! - prychnęła Alex. - Dlaczego tylko mnie nikt nie prosi do tańca?
- Helloł? Mnie też nikt nie prosił.
- Ty i tak nie chcesz "tych dziewczyńskich bzdur". Ale ja tu grzeję krzesło już od pół godziny. Dlaczego Tony poprosił tylko was?
- To już jego musisz zapytać. Pewnie wiedział, że my się nie zgodzimy, a sam wcale nie chciał tańczyć. Ciężko to robić z powykręcanymi stawami Zombie - wyjaśniła Madzia.
- Cześć dziewczyny, któraś chętna do tańca? - zapytał jakiś blondyn niskim głosem tuż nad uchem nastolatki, która aż podskoczyła.
         Okazało się, że była to Jessica, siostra Natha przebrana za...
- Niech mnie licho trzaśnie! - podekscytował się Niall. - Mój sobowtór.
- Teraz oderwał się od konwersacji - prychnęła poirytowana Alex, ale gdy usłyszała kolejne słowa Nialla, wręcz oburzyła  się.
- Zatańczymy?
- Eee… to by było dziwne - stwierdziła Jessica.
- Z kolesiem chcesz tańczyć, tak?!
- Alex, to jest Jessica, siostra Natha - wyjaśniła Madzia.
- Och. W takim razie… spoko. Możecie tańczyć, ja mam to w nosie. Posiedzę sobie tutaj sama i popatrzę, jak kolejne pary wirują na parkiecie.
         Madzia spojrzała na parkiet, czy aby Nath nie wiruje w romantycznym tańcu z Arianą, ale nigdzie ich nie dostrzegła. Fakt, że Jessica już przyjechała nasuwał jednak oczywiste wnioski, jej były też musiał już przybyć. Dziewczyna zamierzała zapytać siostrę Natha o szczegóły, ale do towarzystwa podszedł znajomy chłopak w samych gaciach w lamparcią skórę. Był to Ricky Marks.
- Cześć, dziewczyny! - przywitał się. - Alex, zatańczymy?
- NIE!!! I włóż coś na siebie, golasie!
- Nie chcę się wtrącać, ale przed chwilą marudziłaś, że nikt nie chce z tobą tańczyć… - zauważyła Maja.
- Nie zatańczę z gościem w majtkach! Który mnie otruł na naszym pierwszym koncercie!
- Myślałem, że już sobie to wyjaśniliśmy… - westchnął chłopak, z którym były w trasie.
- Co? Twoją skłonność do ekshibicjonizmu czy zatrucie?
- To jest strój Tarzana…
- Nieważne. Idź szukać jakiejś małpy, może się zgodzi ci potowarzyszyć na parkiecie! - Alex odrzuciła do tyłu długie włosy i uniosła się dumą.
         Od dawna widać było, że chłopak do niej startuje, ale zawsze pałała do niego niechęcią, nawet wtedy, kiedy wydawało się, że wszystko sobie wyjaśnili.
- Ricky, ona nie chce z tobą tańczyć, bo czeka na Liama - wytłumaczyła za przyjaciółkę Maja, a Alex posłała jej mordercze spojrzenie.
- Kto na mnie czeka?
         Dziewczyny zaczęły żałować, że narzekały na liczne spóźnienia. Nagle bowiem wszyscy zaczęli podchodzić do ich stolika. Liam stał przy nim w całej okazałości, tyle że przebrany za blaszanego drwala z "Czarnoksiężnika z krainy Oz". Alex poczerwieniała po koniuszki uszu i złapała Ricky'ego za rękę.
- Idziemy zatańczyć, golasie - oświadczyła bezceremonialnie i ruszyła na parkiet, gdzie Kathy tańczyła z Samem.
- Czy zrobiłem coś nie tak? - zatroskał się Liam.
- Skądże - zapewniła Madzia przyjaciela. W oddali ujrzała Alicję i świeżo upieczonego męża przebranych za Dobrą Wróżkę i Supermana. Przeprosiła więc towarzystwo i udała się przywitać. W krótkiej rozmowie przeszkodził jej jednak Danny Jones.
- Czy moja pałka nie jest za duża? - zapytał ją na ucho, a ona parsknęła tak głośno, że dopiero po minucie dotarło do niej, że był przebrany za policjanta.
         Kręciła się po sali, wypatrując znajomych twarzy. Jej siostra w towarzystwie The Wanted siedziała przy jednym ze stolików, Alex i Kathy nadal tańczyły, a Maja i Irene zostały przy stoliku Wrednych Zalotek. Madzię jednak najbardziej interesowało, czy na sali pojawił się już Nath. Nigdzie go nie widziała, a nie mogła spytać Jessici wprost przy wszystkich. Postanowiła więc wyciągnąć ją pod jakimś pretekstem do łazienki. Wróciła do stolika i pochyliła się nad siostrą Natha.
- Muszę iść do łazienki. Pójdziesz ze mną?
- Eee… Maggie, jesteś pewna?
         Nastolatka uderzyła się otwartą dłonią w czoło, gdy zdała sobie sprawę, że zamiast do dziewczyny w stroju Nialla podeszła do prawdziwego członka One Direction.
- Niall, do cholery! - wściekła się. - Dlaczego zdjąłeś kostium?
- Było mi gorąco…
         Madzia ukryła twarz w dłoniach. Tony i Liam, którzy siedzieli obok mieli usta otwarte ze zdziwienia.
- Och… gdzie jest Jess?
- Poszła do brata - wtrąciła się Irene. - Są przy barze po drugiej stronie sali.
- Wzrok widzę już ostrzejszy - zauważył Tony.
         Dalszej części rozmowy Madzia nie słyszała, bo postanowiła podejść do stolika The Wanted, skąd miałaby lepszy widok na bar. Monika rozmawiała z Adamem i Kubą, który przyszedł przebrany za Kapelusznika z "Alicji w Krainie Czarów". Na imprezie halloweenowej byli prawie wszyscy jej znajomi z czasów, kiedy zamieszkała w Wielkiej Brytanii. Żałowała, że nie może w pełni skupić się na zabawie i na świętowaniu z Wrednymi Zalotkami. Nie kiedy jej były, do którego nadal żywiła uczucie przyszedł tutaj ze swoją obecną dziewczyną.
         Obok stolika The Wanted stały dwie wysokie pary elfów - jedna para w ciemnych, druga w jasnych włosach. W tych pierwszych Madzia bez trudu rozpoznała Sivę i Nareeshę.
- Elfy powinny mieć blond włosy. To takie eteryczne i urocze - tłumaczył wysoki chłopak w długiej blond peruce, w którym dopiero po chwili Madzia rozpoznała Ryana z Lawson. U jego bogu stała Luiza.
- Przeceniasz wyższość genów recesywnych, która jest przereklamowana - tłumaczył Siva.
- Nie bez powodu to Legolas znalazł się w "Drużynie Pierścienia" - kontynuował Ryan.
- Legolas wyglądał jak lalka Barbie. Ty zresztą też.
- O, przepraszam bardzo, ale…
         Ryan nie zdążył wystosować riposty, bo Luiza zauważyła Madzię i mu przerwała.
- Wreszcie ktoś normalny! Maggie, powiedz im, że spór o kolor włosów elfów jest dziecinny.
- Jest. Wszyscy wyglądacie świetnie.
- A widzisz, kochanie? - uspokajała Nareesha swojego chłopaka. - Nie ma się o co kłócić.
- Bo i tak bym cię przebił moim łukiem - prychnął Ryan.
         Madzia uśmiechnęła się z politowaniem do dziewczyn kłócących się elfów i dołączyła do stolika The Wanted.
- Olga? - zdziwiła się, widząc towarzyszkę Jaya.
- Magda, miło cię widzieć! Jesteś tutaj z Tonym?
         Dziewczyna już zamierzała odpowiedzieć, ale do stolika podszedł właśnie jej były chłopak z Arianą Grande. Poczuła, że zakręciło jej się w głowie. Jakby z oddali usłyszała głos Tony'ego.
- Tak, jesteśmy tu razem, a co?
         Już teraz nastolatka wiedziała, że był to początek kolejnej katastrofy, w której przyjdzie jej występować.

Blog List