niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 61 - "Casting"

Witajcie, moje kochane czytelniczki!

W głowie mam zamysł, jak opowiadanie powinno się skończyć, ale na pewno wezmę Wasze preferencję pod uwagę. No i czeka Was jeszcze sporo zawirowań (SPOILER! Dotyczy to na przykład Brukselki i Toma).

Miss Tae - rzeczywiście sama rzucam sobie kłody pod nogi, wprowadzając nowe postacie. Ostatnio jest mało Natha, przez co pewnie wiele z Was ubolewa. Rozdział z halloween będzie powitaniem dawno niewidzianych postaci, ale możesz napisać, kogo Ci brakuje, a ja postaram się coś dodać :)

little_psycho - wiem, jak działa marihuana, ale nie zapominaj, że towarzystwo piło jeszcze alkohol. "Haj" wywoływał halucynacje w stylu wynajdowania nowych liter z alfabetu czy postrzegania dmuchanej lalki jako przyjaciela, a reszta to sprawka połączenia z procentami. 

Pozdrawiam i liczę na Wasze komentarze! 

PS. Zdjęcia obsady filmu Toma znajdziecie na dole tego posta.





      Karolina i Luiza żałowały, że nie mogą towarzyszyć Monice w castingu. Obie miały zobowiązania w kawiarni Audrey i mimo iż bardzo chciały być świadkami procesu tworzenia "szmiry Toma" (jak nadal nazywane było "Runo Śmierci" za plecami twórcy), nie mogły zjawić się w wynajętej auli w dniu przesłuchań.
- Gdzie, u licha, jest Brukselka?! - pytał podenerwowany Tom, wypróbowując wszystkie możliwe pozycje na krześle obrotowym, które przystawił do dwóch zestawionych stołów.
- Role się odwracają. Teraz to ty jej poszukujesz, tak? - chichotała Kelsey.
- Nie marudź, kobieto, tylko rozkładaj kartki!
- Ale one są puste!
- Ma wyglądać, że coś notujemy, wydamy się bardziej profesjonalni!
- Niech ci będzie, ale długopisy by się też przydały - odpowiedziała parsknięciem blondynka.
         Podobał jej się zapał chłopaka, ale nie mogła nie dostrzec, jak komicznie wyglądają niektóre aspekty przedsięwzięcia.
         Był piątek, godzina dziesiąta. Za drzwiami zebrało się co najmniej osiemdziesiąt osób, które stały wzdłuż korytarza i czekały na wywołanie numerku, nieświadome, że miały do czynienia z piosenkarzem ze znanego zespołu.
- Pańska kawa. - Jakaś niska Azjatka podała Tomowi plastikowy kubek.
         Kelsey zmarszczyła brwi.
- No co? To moja asystentka! - usprawiedliwiał się Parker. - Jak tam nastroje za drzwiami?
- Wszyscy czekają cierpliwie, przydzieliłam im numerki i rozdałam fragmenty scenariusza. Trzy osoby…
- Tak?
- Roześmiały się i wyszły.
- Ich strata - westchnął Tom i założył na nos okulary. - Gdzie ta Brukselka?!
- Jestem, jestem. - Do pomieszczenia weszła wspomniana rudowłosa, która parsknęła, widząc kumpla w okularach. Nie powiedziała jednak nic o próbie dodania sobie inteligencji albo po prostu kamuflażu. Zachęciła Kubę, który czaił się nieco z tyłu, by wszedł. Przywitała się z Kelsey i usiadła przy stole.
- Tak więc skoro jesteśmy w komplecie… - zaczął podniośle Tom, ale drzwi skrzypnęły raz jeszcze i do środka władował się Jay w wełnianej czapce na głowie.
- Przepraszam za spóźnienie - obwieścił. - Kilka dziewczyn mnie rozpoznało i musiałem z nimi chwilę porozmawiać.
- Nie zgrywaj gwiazdy, jesteś punktualny - parsknął Tom. - Siadaj i skołuj sobie jakiś długopis. Będziesz udawał, że notujesz.
         Zbity z tropu Jay spojrzał na Monikę, ale ta tylko wzruszyła ramionami. Zasiedli przy stole jurorskim. Na środku Tom na obrotowym krześle, po jego obu stronach dziewczyny, a na brzegach Kuba i Jay, ten drugi koło autorki scenariusza, co wydawało się go niebywale radować.
- Nie spodziewałem się, że weźmiesz w tym udział - zagadnął, kiedy Azjatka rozdawała członkom komisji długopisy.
- Dlaczego? Może być fajna zabawa. I może poznam kogoś fajnego.
- Do roli, tak? - spytał z nadzieją Jay, a wtedy Tom wrzasnął na całe gardło swoim ochrypniętym głosem i dyskusja została ucięta.
- DAWAĆ PIERWSZEGO DO ODSTRZAŁU!
         Do pomieszczenia wszedł zgarbiony i kędzierzawy rudzielec, który na chuderlawej klatce piersiowej przyczepiony miał numerek 001, który smętnie zwisał tak, że raz po raz musiał go poprawiać, by nie spadł na ziemię. Tom podzielił casting na trzy etapy. Pierwszym miało być zapoznanie się z kandydatami i "oddzielenie kwiatków od chwastów", jak to wyraził, kiedy prosił rudego o przedstawienie się i powiedzenie kilku słów o sobie.
- Mam… mam na imię Frank… Ale przyjaciele mówią mi Frankie… To znaczy… Mówili by tak, gdybym ich miał… Jestem raczej samotnikiem…
- Dobra, dobra, chojraku. Powiedz, czym się interesujesz, ile masz lat, gdzie pracujesz - ponaglał Tom.
         Monika zachichotała.
- Co cię tak bawi? - zaintrygował się Jay.
- Tomowi chyba spieszy się do przesłuchiwania pań.
- Dziwi cię to? Jest facetem.
- Biologią…. 25… pracuję na poczcie… - kontynuował dość zdawkowo Frank.
- Biologią? Masz może jakieś zwierzątka? Jaszczurkę?
- Nie. Ale kiedyś chciałem mieć węża. Tylko że… boję się węży…
         Jay wyglądał na poirytowanego. Pochylił się w stronę swojej byłej dziewczyny i szepnął jej na ucho.
- Dlaczego on go tak dopytuje? Rozważa go jako kandydata do roli? Ciekawe, jakiej?
- Strzelam, że Raya - prychnęła Monika.
- CO?!
- Nie przeszkadzać! - warknął Tom w stronę niesfornego przyjaciela. - Tu trwa poważny casting. Masz może jakieś tatuaże Frankie?
         Powietrze wciągnięte ze świstem w wątłą klatkę piersiową zwiastowało, że nikt nigdy nie nazwał rudego w ten sposób, co poruszyło go do głębi i przez chwilę nie był w stanie odpowiedzieć.
- Tatuaże? - ponowił pytanie Tom.
- Nie… Ale dwa tygodnie temu kolega z pracy odcisnął mi na czole stempel i do teraz nie mogę go domyć. Pokazać?
         Bujna ruda grzywa bez ostrzeżenia powędrowała w górę, ukazując pryszczate i ubrudzone fioletowym tuszem czoło.
- Dzięki, Frank. Potrzebuję jeszcze twojej przerażonej miny, Kels zrobi ci zdjęcie… Kels! -Tom zirytował się, że jego dziewczyna nie czuwa w gotowości, a kiedy zauważył puste białe kartki, głos mu się załamał, kiedy karcił resztę. - Dlaczego nie notujecie?
- Wszystko zapamiętamy - odpowiedział za grono Kuba.
- Myślisz, że jesteś bezpieczny, bo zaproponowano ci rolę, co? - prychnął Tom. - Otóż przez te drzwi może przejść oszałamiająco przystojny kandydat do roli Dominica i wtedy nasza umowa niepisana będzie nieważna.
         Ręka Azjatki powędrowała w górę, więc reżyser łaskawie udzielił jej głosu.
- Casting nie dotyczył roli Dominica.
         Tom zacisnął zęby. Próbował zachować kamienną twarz, więc poprosił jeszcze Franka o przerażoną minę i próbkę krzyku, które były żałosne, ale reżyser z uśmiechem odbierał od Kelsey zdjęcie pierwszego przesłuchiwanego "aktora" i oświadczał, że się z nim skontaktują.
- Cóż, wyszedł uradowany - parsknęła Kelsey, gdy jury zostało samo.
- Mimo iż nie wzięliśmy jego numeru.
- Mam jego dane - wtrąciła Azjatka.
- Ha! Wszystko pod kontrolą papcio Toma! I co wy na to?!
- Taki zorganizowany… nie poznaję cię. - Kelsey pocałowała swojego chłopaka. - Przymknę oko na to, że na korytarzu czekają z dwa tuziny lasek, które gotowe są pokazać ci cycki w zamian za rolę, a ciebie to cieszy.
- Nie tak jak oglądanie twoich cycków.
- Urocze. - Monika wywróciła oczami.
- Oj, Brukselka. To, że chwilowo nikt nie ogląda twoich cycków, nie oznacza, że powinnaś się wyżywać na innych.
- Więc ty i Joel to już przeszłość? - zaciekawił się Kuba z drugiego końca stołu.
         Tom zmroził go wzrokiem.
- Tak, ale nie interesuj się za bardzo. I tak nic nie uszczkniesz z tego tortu.
- Z jakiego tortu?
- Nieważne. Brukselka jest poza twoim zasięgiem. Więc cokolwiek planujesz, lepiej przełóż ten wysiłek na wczucie się w rolę.
- Nic nie planuję. To by było niemal jak kazirodcze uczucia. Zresztą, od kiedy dowiedziałem się, że mój kuzyn to twój były, na pewno niczego bym nie próbował. No i jeszcze ta sprawa z moim małżeństwem z twoją najlepszą przyjaciółką…
- Dlatego Max nie przyszedł. Nie chciał być z tobą pod jednym dachem. Nic dziwnego, to nieco dziwne, że Caroline jest twoją żoną - westchnęła Kelsey.
- Nie jest. Załatwiliśmy to niemal bez problemu. Wystarczyło podpisać, a że byłem w Stanach…
- Nie chwal się. CHINA, DAWAJ NASTĘPNEGO! - zawołał ochoczo Tom w stronę swojej świeżo zatrudnionej asystentki. Kiedy ta wyszła po kolejnego aktora, Jay zwrócił się zdziwiony do przyjaciela.
- Czy to nie trochę rasistowskie?
- Co?
- Mówić do niej per China?
- Nie nazwałem jej "Per" tylko "China". To jej imię.
- Acha - westchnął Jay. Nie zamierzał uświadamiać Toma, o co mu chodziło z "per" i nie chciał dociekać, czy Azjatka rzeczywiście ma tak na imię, czy tylko Parkerowi coś się ubzdurało, co było całkiem prawdopodobne.
         Do pomieszczenia wszedł kolejny kandydat, ale był za stary. Tom z pełnym profesjonalizmem oznajmił mu, że w ogłoszeniu o castingu był restrykcyjnie podany wiek, a 53 lata znacznie przewyższały górną poprzeczkę.
         Po kolei próg przekraczali kandydaci do roli Jaya, który z czasem coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że opis, który Tom dał w ogłoszeniu w ogóle do niego nie pasował.
- Czy naprawdę masz mnie za kujona, który myśli tylko o roślinkach, filmach science fiction i panienkach, których nigdy nie będzie miał? - zagadnął przyjaciela, gdy kolejny frajer opuścił salę.
- Przyznaję, że rolę pisałem nieco stereotypowo. Ma to podbudować wiarę w siebie młodych nerdów, którzy uwierzą, że zdobędą dziewczynę.
- Tyle że Ray nie zdobywa dziewczyny. On umiera - słusznie zauważyła Monika.
- Ratując Veronicę. Nie zaszkodzi gdzieś wcisnąć namiętny pocałunek wdzięczności. - Parker wzruszył ramionami. - Jeśli nie macie dalszych pytań, proponuję wprowadzić kogoś następnego.
- Ja mam pytanie. Dlaczego tylko ty zadajesz pytania? - spytała Monika, zakładając ręce na piersiach.
- Bo po pierwsze: to mój film, a po drugie: nie chciałaś pokazać się topless, to masz minimalne prawo głosu.
         Do sali wszedł kolejny z kandydatów, ucinając dalszą rozmowę.
- Cześć! Nazywam się Mike Altman i staram się o rolę Raya.
- Witaj, Mike - przywitała się Monika.
- Co ty robisz? - spytał szeptem poirytowany Tom.
- Przejmuję inicjatywę. To pierwszy sensowny kandydat, nie chcę, żebyś go spłoszył głupimi pytaniami.
- Głupimi?
         Rudowłosa zignorowała reżysera filmu i przeszła do przesłuchiwania. Ze sterty kartek na stole wygrzebała te, które były życiorysami kandydatów i odnalazła Mike'a Altmana. Tom zaklął pod nosem, że sam na to nie wpadł.
- Więc… Mike… Jesteś zawodowym aktorem? - zaczęła Monika.
- Nie, nigdy nie uczyłem się aktorstwa. Ale występowałem w kilku odcinkach serialu dramatycznego i zagrałem pomniejsze role w kilku filmach.
- Całkiem nieźle jak na… dwadzieścia cztery lata, tak?
- Zgadza się.
- Cóż, wygląd i wiek jak najbardziej pasuje do roli. Powiedz może jednak coś o sobie, żebyśmy cię lepiej poznali.
- Hmmm… Od dwóch lat utrzymuję się tylko z aktorstwa. Jestem zodiakalnym strzelcem… Lubię spacery po plaży w świetle księżyca i dziewczyny o podobnym poczuciu humoru do mojego.
         Monika jak na zawołanie melodyjnie zachichotała, a Jay zmierzył ją wzrokiem. Wyglądała na zafascynowaną i zarumienioną, co mu się nie spodobało. Szczególnie, że nie zwracała na nic uwagi, tylko nadal wypytywała kandydata do roli Raya.
- A teraz z innej beczki. Czy byłbyś gotów poświęcić się dla osoby, na której by ci zależało?
- Pewnie. Dla miłości wskoczyłbym w ogień, o nią zawsze warto walczyć.
- Prawda? - spytała Monika, wzdychając. - Też tak uważam.
- Proszę, zabijcie mnie. - Jay ukrył twarz w dłoniach.
- A zdrada? Zdarzyło ci się zdradzić ukochaną osobę?
- W życiu kieruję się raczej zasadą nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe. Nie mógłbym zdradzić nikogo, bo sam nie chciałbym znaleźć się w takiej sytuacji. Kłóci się to z moim systemem wartości. Dobre rzeczy wracają do ludzi.
- Czy brak wiary w ukochaną osobę uznasz za zdradę?
- Oczywiście, zdrada to nie tylko zdrada fizyczna. Zaufanie to podstawa każdego związku, bez tego wszystko runie jak dom bez fundamentów.
- Dziękuję ci bardzo. Kelsey zrobi ci jeszcze zdjęcie i oddzwonimy do ciebie, gdy podejmiemy decyzję.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, że zadzwonisz.
         Szatyn uśmiechnął się i mrugnął okiem w stronę Moniki, która chichocząc odprowadziła go wzrokiem do wyjścia.
- Co… to… miało… być…? - spytał Tom, gdy zostali sami.
- No co? Pierwszy sensowny kandydat, nie chciałam go spłoszyć.
- Męża szukaj sobie poza salą przesłuchań!
- Och, przestań, Tom - warknęła Monika i zarządziła ciąg dalszy.
         Kilkunastu mięśniaków starało się o rolę Rexa. Niektórzy byli już łysi, inni mieli włosy, ale byli zdecydowani się ich pozbyć. Tylko kilku rzeczywiście potrafiło grać, więc grono się znacznie zawężało. Podobnie sytuacja wyglądała z kandydatkami do roli Veronici. Niektóre już na wejściu zdejmowały bluzki, co Tom i Jay przyjmowali z uśmiechem, a nawet i Kuba nie potrafił ukryć zadowolenia, ale były to raczej gwiazdy porno, które Monika od razu wypraszała za drzwi.
         Kelsey usilnie hamowała uśmiech, by wspierać swojego chłopaka i robiła zdjęcia wszystkim osiemdziesięciu siedmiu osobom, które przetoczyły się przez salę w ciągu trzech i pół godziny, po których Tom zarządził przerwę.
- Zgłodniałem - obwieścił.
- Każesz im tak czekać aż zjemy i zadecydujemy? - zdziwił się Kuba.
- Mają baniak z wodą i plastikowe kubeczki. Czego się nie robi dla kariery? Zresztą, dwadzieścia dwie osoby nie miały nigdy do czynienia z aktorstwem. To amatorzy.
- Tak jak i reżyser - słusznie zauważyła Monika.
- I scenarzystka - odgryzł się Tom.
         Podczas przerwy azjatycka asystentka udała się po lunch dla jury i dla siebie. W tym czasie Tom i jego świta debatowali nad przesłuchanymi osobami i wybierali te, które zostaną wybrane do części drugiej castingu, która miała się odbyć dnia następnego.
- Mike bezapelacyjnie powinien dostać rolę - oświadczyła Monika, gdy zasiedli po dwóch stronach stołu ze zdjęciami z polaroida zrobionymi przez Kelsey, która ją poparła.
- Nie, nie nadaje się na drugi etap.
- A niby dlaczego?! Jest idealny!
- Nawet nie wiecie, jak on gra! - uniósł się Tom.
- Na pewno lepiej niż reszta. Ma całkiem spory dorobek i jest uroczy.
- Uroczy? Dlatego tak z nim flirtowałaś? - prychnął Jay.
- Wcale nie!
- Wcale tak! "Wygląd i wiek jak najbardziej pasuje", "też tak uważam"… Od razu mogłaś mu się topless pokazać, mielibyśmy wgląd w jego minę, którą będzie musiał zaprezentować przed kamerą! - wygarnął przyjaciółce Tom.
- Flirtowała z nim, czy nie, był najbardziej sensownym kandydatem - wtrącił Kuba.
- Ktoś cię pytał? Nie sądzę!
- W porządku, mówię tylko, co myślę.
- I myśli rozsądnie. Dlaczego niby on się nie nadaje?
- "Zaufanie to podstawa każdego związku, bez tego wszystko runie jak dom bez fundamentów…" Bla, bla, bla… Zgadnij, co, Mike? W Simsach zbudowałem dom bez fundamentów i jakoś się trzymał, aż mi wszystkie ze starości nie umarły! - zawołał Jay, a wszyscy spojrzeli na niego dziwnie.
- To kto twoim zdaniem, jeśli nie Mike, hmmm? - Monika spojrzała na Loczka spode łba.
- Frank na przykład…
- Ty chyba jaja sobie robisz!
         Dziewczyna zestawiła obok siebie zdjęcie chudego rudzielca, który nie potrafił sklecić zdania i niemal dostał erekcji, gdy Tom nazwał go zdrobnieniem imienia i Mike'a, który był jej faworytem.
- On powinien zagrać ciebie, tak?
- Może dodać odpowiedniej głębi postaci…
- Jakiej głębi? To film Toma, tu nie ma żadnej głębi. Bez obrazy. - Monika spojrzała na wspomnianego przyjaciela, a ten uniósł ręce w geście poddania.
- Spoko, ty pisałaś scenariusz.
- Nieważne. Liczy się to, że przez zazdrość nie chcesz, żeby to Mike dostał rolę Raya.
- Kto jest zazdrosny? Że niby ja?
- Tak. Co w tym złego, że z nim, jak to powiedziałeś, flirtowałam? Dlaczego ma to wpływać na jego wybór do roli?
         W końcu Tom i Jay dali się przekonać. W gruncie rzeczy wiedzieli, że lepszych kandydatów nie było, ale do drugiego etapu dopuścili jeszcze dwóch kawalerów, którzy wydawali się sensowni.
         Z kandydatami do roli Rexa było łatwiej, bo tylko kilku z nich umiało grać, więc wszyscy ci przeszli dalej.
- No a co z Veronicą? - spytał na koniec Kuba.
- Przepuścimy wszystkie, które nie pokazały cycków. Muszę zobaczyć je w akcji - westchnęła Monika.
- W akcji. Nice!
         Tom chciał przybić dziewczynie piątkę, ale Kelsey uderzyła go między żebra, więc zamilkł, mimo iż miał obiekcje do tych mniej atrakcyjnych, ale pozwolił Monice zdecydować.
         Po żmudnych obradach, jury doszło do porozumienia i przesłuchanie mogło być kontynuowane. Z pozostałymi rolami poszło znacznie lepiej. Na późniejszą godzinę przyszły osoby kandydujące do pozostałych ról. Aktorzy mający grać Natha i Maggie znaleźli się od razu i od razu zaproponowano im rolę. Sivą został jakiś wysoki, opalony model, a jego dziewczyną rozchichotana ciemnoskóra dziewczyna, która idealnie pasowała na "znerwicowaną".
         Asystentka Toma wykonała jeszcze telefony do tych, którzy byli ponownie wzywani na kolejny dzień. W sobotę mieli więc stawić się kandydaci do roli Raya (w tym Mike Altman), Rexa i kandydatki do roli Veronici.
- I jak przesłuchania? - spytała wieczorem Madzia, kiedy Monika wróciła zmęczona i padła na kanapę.
- Nie wiedziałam, że ocenianie ludzi może być takie męczące. Obsadziliśmy Maddie.
- Co? Tak szybko? Beze mnie?
- Spodoba ci się. Śliczna i urocza dziewczyna. I fajnie piszczy.
- A… Nath? Znaczy… Nick?
- Charyzmatyczny i sympatyczny młodzieniec.
- Ujęłaś to bardzo poetycko.
- Dzięki. A teraz poetycko pójdę się umyć i spać. Jutro o dziesiątej ciąg dalszy. - Monika wstała i ruszyła w stronę swojej sypialni. Jej młodsza siostra odchrząknęła.
- Monia… czyje imię wypowiadałam w nocy? - spytała dość nieśmiało, a rudowłosa posłała jej pokrzepiający uśmiech.
- Jakby ci to poetycko przedstawić… to pewien charyzmatyczny i sympatyczny młodzieniec.
- Dzięki, że byłaś szczera i delikatna.
- Nie ma sprawy. A jeśli chcesz przestać myśleć o rozterkach, przyjdź jutro do "komisji castingowej". Będziemy szukać mnie.
- Rozważę to.

         Monika uśmiechnęła się i wyszła. "Będziemy szukać mnie" dudniło jej w głowie jeszcze długo po tym, gdy położyła się do łóżka. Sama musiała wziąć udział w tym poszukiwaniu, bo od niedawna gubiła się jeszcze bardziej niż kiedyś. A to nie wróżyło nic dobrego.

____________________________________________________________

A oto kandydaci, których komisja castingowa wybrała do ról. Niektóre twarze pewnie znacie. Nie chodziło mi o to, że Ci aktorzy będą grali w "szmirze" Toma, ale starałam się wybrać w miarę podobne osoby. Mam nadzieję, że mi się udało.

Kuba zagra Dominica ('Doma'), głównego bohatera, który jest odpowiednikiem Toma.

Rex, odpowiednik Maxa.

Veronica, odpowiednik Moniki.

Ray, odpowiednik Jaya.

Maddie, odpowiednik Madzi.

Nick, odpowiednik Natha.

Silvio, odpowiednik Sivy.

Natasha, odpowiedniczka Nareeshy.

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 60 - "Nauka pływania"

Po raz kolejny dziękuję Wam za komentarze! Będzie mi miło jeśli i pod tym rozdziałem zostawicie po sobie ślad :)

breath - słuszna uwaga. Może tekst wcale nie był o Joelu? A może był i wszystko wyjaśnię niebawem? Wiem, staram się budować napięcie na siłę, ale chcę, żeby coś się działo, bo inaczej będzie nudno :P





       Każdą wolną od promocji zespołu chwilę Parker poświęcał na dopracowywaniu swojego horroru. Jako że żadne studio nie było chętne go dystrybuować, postanowił założyć swoją własną, mimo iż wystarczyłoby podać swoje imię i nazwisko i obwieścić, że jest w The Wanted, by nawet Hollywood stanęło przed nim otworem.
         Praca na własną rękę była trudna, ale Parker odnajdywał się w niej całkiem nieźle. Został dyktatorem całego przedsięwzięcia i z zapałem czynił przygotowania do castingu.
         Wszystkie szczegóły obgadał z Kubą, którego uznał za idealnego odtwórcę roli Dominica. Polak musiał jednak polecieć na trochę do Ameryki, by zamknąć wszystkie formalności. Tom złośliwie twierdził, że uciekał przed Maxem, bo ich przypadkowe spotkanie w mieszkaniu Parkera nie było zbyt przyjazne, ale prawdą było, że Karolina nie wydawała się zainteresowana swoim mężem i to dawało jej i jej chłopakowi nadzieję na kontynuację udanego związku.
         Było dopiero sobotnie południe i Monika z chęcią kontynuowałaby swoją długą drzemkę, ale reżyser - entuzjasta wtargnął nie tylko do mieszkania sióstr, ale i do jej sypialni. Patrzył na nią z zaciętością równą dziecku, któremu odmówiono cukierka.
- Proszę Cię, rozbierz się dla mnie! - powtórzył już któryś z kolei raz, mimo iż jego rozmówczyni schowała głowę pod kołdrę, by tego nie słyszeć.
- Spadaj, Tom! - warknęła.
- Proszę!
- Mówię, że nie.
- No weź… Proszę, rozbierz się. Tylko góra.
         Do uszu Toma i Moniki dobiegł dźwięk tłuczonych naczyń. Kiedy spojrzeli w stronę drzwi ujrzeli Madzię, która z wrażenia upuściła kubki z herbatą, którą niosła dla gościa i siostry.
- Naprawdę wolałabym tego nie słyszeć! - zawołała, zatykając uszy.
- To nie tak, Maggie - tłumaczył Tom. - Ja tylko próbuję ją przekonać do…
- Lalalalala…
         Monika wywróciła oczami i wyszła spod kołdry. Sprawnie przeskoczyła przez rozbite kubki i pomaszerowała do kuchni, by po chwili wrócić ze zmiotką, szufelką i szmatą do podłogi.
- Lalalala!!!
- Madzia, przestań! - poleciła siostrze, która nadal nie odetkała uszu i nie poprzestała zagłuszania słów przyjaciela, który próbował się tłumaczyć. - To nie tak jak myślisz!
- Nie?
- Nie.
- A skąd wiesz, co ja myślę?
- Myślisz, że skoro zerwała z Joelem, który wyjechał w trasę koncertową z Lawson, to jest napalona na tyle, by ulec mojemu urokowi. I to zupełnie normalne, ale wiesz… ja kocham Kelsey. - Tom wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Parker, jeśli chcesz zachować ten uśmiech, to lepiej zamilcz - syknęła Monika, a widząc, że jej siostra zaprzestała nucenia zagłuszającej piosenki, spojrzała na nią i westchnęła. - On próbuje mnie namówić, bym zagrała w tym jego gniocie i pokazała się topless.
- Ale oczywiście odmówiłaś?!
- Oczywiście. I to nie dlatego, że szantażował mnie słowami "zgódź się, chyba, że masz taki sflaczały biust, że się wstydzisz".
- Jeśli się nie zgodzisz, to tak właśnie sobie wszyscy pomyślą.
- Wszyscy pomyślą, że szanuję się na tyle, by nie zagrać w twojej szmirze. I nie obnażać się przed kamerą za pieniądze.
- A co w tym hańbiącego?!
- Nie skomentuję tego. - Monika westchnęła i dokończyła sprzątanie bałaganu spowodowanego przez siostrę. Kiedy wyszła, by wypłukać szmatę i wynieść rozbite fragmenty kubków, Tom uśmiechnął się zwycięsko.
- Co to za demoniczny uśmieszek? - spytała podejrzliwa Madzia. - Wiesz, że moja siostra za żadne skarby się na to nie zgodzi?
- Wiedziałem to od początku.
- To o co chodzi?
- Eee… o wspólne spędzanie czasu. Wiesz, jak kiedyś! - oznajmił donośnym głosem Parker, a potem już ciszej dodał. - Zresztą, zaraz przyjdzie Jay.
- Chyba nie masz w planach żadnego swatania?
- A dlaczego nie? Joela nie ma już na horyzoncie, a mimo iż twoja siostra i Jaybird stwierdzili, że będą przyjaciółmi, to ewidentnie widać, że… - Tom urwał, widząc, że do pomieszczenia weszła Monika. - Trzeba dać tej przyjaźni okazję do rozwoju!
- Jakiej przyjaźni? - spytała zbita z tropu rudowłosa.
- Och. To nie słyszałaś, o czym rozmawialiśmy?
- Nie.
- W takim razie nieważne.
- Dopiero mnie obudziłeś, więc zignoruję fakt, że zachowujesz się dziwnie. Bo w sumie zawsze się tak zachowujesz. Idę pod prysznic.
         Gdy zostali sami, Tom spojrzał znacząco na nastolatkę i poruszał brwiami.
- Dla Brukselki i Ptaszyny jest jeszcze nadzieja.
- Nie sądzę, Tom.
- Sądzę, Maggie.
- Mniejsza o większe. Idziemy do salonu, czy będziesz się dalej tarzał w pościeli mojej siostry?
- Idziemy.
         Kiedy Monika wreszcie wyszła z łazienki, ubrana w dresy, czekała na nią świeża porcja herbaty i śniadanie.
- Nie jestem głodna - obwieściła, chwytając kubek.
- Monia… Nie chcemy przecież powtórki z rozrywki. Pamiętamy, jak przeszłaś na tę ścisłą dietę i wylądowałaś w szpitalu.
         Tom wybuchnął śmiechem.
- Tak, to było dobre. A ty trafiłaś wtedy do szpitala, bo miałaś wypadek samochodowy, kiedy jechałaś ze Stylesem do siostry… - widząc, że dziewczyny krytycznie spoglądają na przyjaciela, ten odchrząknął i podrapał się po karku. - Dobre czasy.
         Do drzwi rozległo się pukanie, więc Tom strzelił kostkami zadowolony, że Jay przybył wcześniej niż było to planowane. Spore było jego zdumienie, gdy Monika wpuściła do mieszkania Adama.
- Cześć - przywitał się chłopak. - Jesteś gotowa?
- Jak to GOTOWA?! - uniósł się Parker, ale po chwili przybrał normalny ton. - Znaczy… nie zdążyliśmy porozmawiać.
- Jeszcze będziemy mieli okazję. W końcu jesteśmy sąsiadami - uspokajała przyjaciela Madzia.
- No… ale… kto przywita Kubę, kiedy ten przyleci? - zasępił się Tom.
- Moja siostra tu będzie. A my idziemy na basen - obwieściła beztrosko Monika.
- Gdzie idziecie?!
         Przeciągły krzyk Toma przetoczył się po całym mieszkaniu. Adam wyglądał na skonfundowanego.
- Będę uczył Monikę pływać - wyjaśnił. - Co w tym takiego szokującego?
- To wy nie wiecie? Przecież tyle bakterii, zarazków i mikrobów gnieździ się w tej brudnej wodzie.
- Zaryzykuję. Raz się żyje - westchnęła Monika i zwróciła się do Adama. - Wezmę tylko torbę i możemy iść.
         Kiedy rudowłosa zniknęła w swojej sypialni, młodsza siostra podążyła za nią. Widząc, jak ta szamocze się ze strojem kąpielowym, podparła się pod boki.
- To teraz umawiasz się z Adamem?
- Nie, nie umawiam się z nim. Po prostu rozmawialiśmy i wspominaliśmy stare czasy, wyszedł temat pływania, opowiedziałam, jak jego kuzyn uratował mnie, gdy wpadłam do wody na jachcie w zeszłym roku w twoje urodziny i… tak wyszło.
- Tak wyszło, że Adam zaproponował, że zostanie twoim instruktorem?
- Tak.
- No dobra, to mogę jeszcze zrozumieć, ale kiedy niby "wspominaliście stare czasy"? Przecież ty praktycznie nie wychodzisz z domu.
- Ale zacznę. Postanowiłam zmienić swoje życie.
- Acha. A od czego?
- Nauczę się pływać, zrobię prawo jazdy, zapiszę się na kurs tańca oraz znajdę pracę.
- A może zaczniesz od końca?
- Zacznę od pójścia na basen.
         Monika wyminęła siostrę już spakowana, ale ta złapała ją za ramię.
- Ale chyba nie zamierzasz wrócić do Adama, co?
- Nie. To czysto koleżeńska znajomość.
- A on o tym wie?
- Pewnie, że wie. A czy Tony wie, że między wami nic nie będzie?
- Co? O co ci chodzi?
- O to, czyje imię wykrzykujesz przez sen. Tak, ściany są cienkie i wszystko słyszę. - Monika wyswobodziła się z uścisku siostry i wyszła z pokoju.
- Czyje imię wołam?! - krzyczała za nią nastolatka, ale została zignorowana.
         Monika wróciła bowiem do salonu, gdzie zastała Adama stojącego z rękoma w kieszeniach i Toma, który przypatrywał mu się podejrzliwie z przymrużonymi oczami.
- Możemy iść - oświadczyła.
- A my z Maggie też z chęcią popływamy! - zawołał Parker.
- Żartujesz, tak?
- Nie. Idziemy z wami.
- Chyba nie możesz za siebie. Nie będę się uczyć pływać wtedy, kiedy wy będziecie patrzeć. Krępują mnie już ci wszyscy ludzie tam.
- Wynająłem nam cały basen na czternastą - wtrącił Adam. - Więc jak chcą popływać, mogą iść z nami.
- Świetnie! - Parker klasnął w ręce. - Zadzwonię po resztę.
- Po jaką resztę?
- Po chłopaków, dziewczyny… Po wszystkich.
         Madzia zrobiła duże oczy, kiedy zdała sobie sprawę, że może to oznaczać Natha.
- To ja zadzwonię po Wredne Zalotki - zapowiedziała.
- No i nici z nauki pływania - westchnęła Monika. - To ja zostanę i na Kubę poczekam.
- Nie! - zawołał Tom. - To znaczy… O której on ląduje?
- O szesnastej.
- Wrócimy do tego czasu! Teraz coś zjemy i idziemy na basen.
- Nie pływa się po jedzeniu - słusznie zauważył Adam, ale Parker machnął ręką.
- Jestem głodny. Lepiej, żebym nie utopił się przez brak sił do machania rękoma.
- Lepsze to niż skurcz - westchnęła Madzia. - Spakuję strój i możemy się zbierać.
         Godzinę później cała zebrana przez Toma ekipa zawitała do budynku, w którym mieścił się basen. Na krytej pływalni oprócz sióstr, Toma i Adama znaleźli się też Jay, Kelsey, Max i Karolina, Luiza i Wredne Zalotki w komplecie.
- Na bombę!!! - wrzasnął Tom, kiedy tylko znaleźli się na basenie i wskoczył do wody, z pluskiem ochlapując piszczące Karolinę i Luizę.
         Wszyscy szybko dołączyli do niego. Monika i Adam trzymali się na uboczu, by w pełni skupić się na nauce pływania, która szła opornie. Raz po raz Monika przeklinała na głos po polsku i początkowo było to obiektem drwin pozostałych towarzyszy zabawy, którzy w końcu jednak zajęli się sobą. Podzielili się na dwie drużyny i chcieli zagrać w piłkę plażową. Jako że była ich jednak nieparzysta liczba, Madzia na ochotnika zadecydowała, że poczeka na swoją kolej. Wyszła z basenu i usiadła na jego krawędzi, mocząc nogi w wodzie i obserwując grę.
         Nath nie przyszedł. Nie miała pojęcia, czy Tom w ogóle zaproponował mu wizytę na pływalni i nie miała pojęcia, dlaczego tak przejęła się faktem, że go nie zobaczyła. Słowa siostry dały jej do myślenia. Skoro wykrzykiwała w nocy czyjeś imię, sprawa była poważna. Nie można było ot tak przestać kogoś kochać i mimo iż bardzo się starała ruszyć dalej, nie za bardzo jej to wychodziło.
- Skąd ta nietęga mina? - zagadnął Jay, podpływając do niej i podciągając się na rękach, by wyjść z wody.
- Nie mam ochoty na zabawę.
- Ja też nie.
- Czy ma to coś wspólnego z moją siostrą?
- A czy twoje problemy mają coś wspólnego z moim przyjacielem?
         Oboje zadali sobie retoryczne pytania, więc zdecydowali się na nie nie odpowiadać. Przez chwilę siedzieli w ciszy. On utkwił wzrok na najbardziej oddalonym torze, gdzie Monika unosiła się właśnie na plecach na wodzie, a Adam asekurował ją, by się cała nie zanurzyła.
- Czy oni są parą? - zagadnął nastolatkę Loczek, ale ona pokręciła głową.
- Monika twierdzi, że nie są i nie będą. On tylko uczy ją pływać, bo zdecydowała się zmienić swoje życie.
- Przykro mi, że tak cierpi. Najpierw ja nawaliłem, teraz ta sprawa z Joelem. No a zanim tu przyjechała był ten cały goguś…
- Właściwie to Adam jest w porządku. Zmienił się, naprawdę. To dobry menedżer. Walczy o Wredne Zalotki i zawsze możemy na niego liczyć.
         Max zawołał Jaya na całe gardło, ale ten machnął ręką, by grali bez niego i zadumał się.
- Co tym razem? - spytała zaintrygowana Magda.
- Dlaczego właściwie Monika i Joel się rozstali?
- Eee…
- Co? To tajemnica?
- Nie, chyba nie. Ale nie wiem, czy dobrym pomysłem jest tego rozpowiadanie.
- Chciałbym to jednak wiedzieć.
- Dobra, chyba nic się nie stanie, jeśli ci powiem. W sumie to chodziło o ciebie.
- O mnie?! - spytał szczerze zaskoczony Jay, ale w jego oczach nastolatka dostrzegła taki błysk nadziei, że jako osoba przyzwoita musiała go od razu zgasić, żeby nie nastawiał się na nic ze strony jej siostry.
- Podczas wizyty w Vegas Joel dostał wiadomość od Moniki, która była przeznaczona dla ciebie i implikowała, że nadal się spotykacie pod jego nosem.
- Ale ja nic nie dostałem!
- Bo ona nic ci nie wysłała. To na pewno Kathryn chciała ją wrobić, żeby Joel do niej wrócił.
- Popaprane to… Na pewno nie ma szans, że ta wiadomość była jednak do mnie?
- Nie. Chyba, że sypiałeś z moją siostrą, gdy była z Joelem.
- Nie da się tego jakoś wyjaśnić?
- Ona próbowała tłumaczyć, ale to było jak Abel krowie. Nie chciał jej słuchać, więc kazała mu spadać na drzewo. I dlatego zmienia teraz swoje życie. - Madzia urwała, widząc, w jaki sposób Jay wpatruje się w Monikę. - I ty też powinieneś.
- Co powinienem?
- Zmienić swoje życie. Otworzyć się na nową miłość. I nie mówię tu o żadnych przygodach na jedną noc, popołudnie, czy poranek. Wiesz, co? Powinieneś zadzwonić pod telefon zaufania.
- Co?! W jakim celu?!
- Czasem dobrze jest się komuś zwierzyć, a jeśli jest to ktoś nieznajomy, może być nawet łatwiej. Ja dzwoniłam.
- Nie bawię się w takie rzeczy. A przypominam, że tobie i Nathowi nie wyszło. Choć może to i dobrze? Ty możesz być z tym chłopakiem, z którym ostatnio spędzałaś tyle czasu, a on oficjalnie zaczął spotykać się z Arianą, więc…
- Już się z nią oficjalnie spotyka?!
- Eee…
- To była tajemnica?
- Chyba nie.
- No to możesz mi powiedzieć. Od dawna to trwa?
- Nagrywali razem piosenkę i najwidoczniej coś zaiskrzyło.
- Zaiskrzyło jak nagrywali piosenkę?! Ale wtedy byliśmy razem!
- Eee… Ja nic nie mówiłem, Meggs.
         Jay poczerwieniał, wskoczył do wody i popłynął do reszty towarzystwa, gdyż jego drużyna zaczynała przegrywać przez niedobór zawodników. Madzia natomiast poczuła, jak ogarnia ją wściekłość i zazdrość. Zacisnęła dłonie w pięści i westchnęła ciężko, zdając sobie sprawę, że teraz i tak już nic z tym nie zrobi.
         Godzina minęła szybko i mimo szczerych chęci Toma, by kontynuować mile spędzany czas, trzeba było zwolnić basen dla kolejnych osób. Zresztą, tego dnia do Anglii miał przylecieć Kuba.
- Brukselka umie już pływać? - zagadnął Tom, który odwoził siostry do mieszkania, razem z Kelsey.
- Zamknij się. Przy was nic się nie nauczyłam.
- Bo on cię obmacywał, a nie uczył - chichotała dziewczyna Parkera. - Swoją drogą niezłe ciacho. Powinnaś się za niego brać, skoro jesteś wolna.
- Ona nie zamierza się za nikogo brać! - uniosła się Madzia. - Każdy sam powinien podejmować decyzje, z kim chce się spotykać, żadnego swatania i rad, bo to zawsze kończy się źle!
- Ktoś tu chyba ma okres… Dlatego nie pływałaś? - zmienił temat Tom, a Madzia posłała mu z tylnego siedzenia mordercze spojrzenie, więc się zamknął.
         Kiedy dotarli jednak do mieszkania, ze śmiertelnie poważną miną odesłał Kelsey na górę, a sam udał się do dziewczyn.
- Czy tutaj na drzwiach jest plakietka "supermarket"? - spytała Monika, wzdychając ciężko i rzucając się na kanapę.
- Przestań, to poważna sprawa! Musimy porozmawiać o scenariuszu, do którego wprowadziłem kilka zmian…
- No dobra, pewnie pożałuję, ale jakich?
- Przede wszystkim, dopisałem rolę dla Jaya.
- Dopisałeś, tak?
- Tak. I nie dla Jaya, tylko dla Raya. To niezdara i nerd, ale uroczy. Podkochuje się w Veronice, ale ona nie zwraca na niego uwagi, bo ma romans z mięśniakiem Rexem…
- Jezu, już żałuję, że się na to pisałam od początku. Ale co mi tam, skoro ktoś inny ma zagrać mnie, może nawet wystąpić topless. Nie wiem, w jakim celu jestem ci potrzebna.
- Do konsultacji. Przy castingu. Właściwie obie z was.
- Ja odpadam. Zaczęła się szkoła, a to mój ostatni rok. No i jest jeszcze zespół - westchnęła Madzia. - Głodni?
- O tak!
         Nastolatka poszła do kuchni po coś do zakąszenia, a Tom zrobił minę szczeniaczka i spojrzał na Monikę, która wywróciła oczami.
- No dobra, znajdę się w tej komisji castingowej. Ale nie każ mi patrzeć na babskie cycki.
- Ty będziesz od męskich klat.
         Oczy Moniki nagle zwęziły się w małe szparki.
- Ej, a to co? Przeraża mnie to spojrzenie. Wygląda, jakbyś coś knuła.
- Bo to akurat są sensowne słowa. Może na casting przyjdzie jakiś interesujący kandydat.
- Do roli?
- Nie, na mojego przyszłego męża. Pewnie, wchodzę w to!
- Monia, Tomowi chyba nie chodziło o to - zawołała z kuchni Magda.
- Ale na coś się przyda. Chyba powinnam zacząć randkować. Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie.
- To będzie najgorsze rozwiązanie! - krzyknął poirytowany Parker, ale został zignorowany.
         Najwyraźniej nie tego oczekiwał, a i Madzia była sceptycznie nastawiona do inicjatywy, ale nikt nic nie powiedział. 

Blog List