Dziękuję Wam za wszystkie komentarze, ciepłe słowa i wsparcie. Czeka nas jeszcze wiele przygód, Tom i jego film, halloween, święta... Myślę, że uda mi się dobić do 100 rozdziałów.
Anonimowy - co do Moniki i Toma, to będzie co nieco o nich :)
Madeleine - to się nazywa wybór z powołania. I nie musisz za nic przepraszać :*
Cookie Monsters :) - zajrzę na pewno jak znajdę chwilę.
Pozdrawiam, Jaycee.
Kolejny
dzień w Londynie zaczął się dość spokojnie, ale gdy dziewczyny wróciły z pracy w kawiarni, czekał je niezapowiedziany gość.
- To kto się w końcu chajtnął? - spytał z
uśmiechem od ucha do ucha Danny. - Monica nie chciała mi powiedzieć.
- To dość długa historia - westchnęła
Karolina, ściągając torbę.
- Takie lubię najbardziej.
- No to zapraszam, siadaj - poleciła gościowi Monika. - Napijesz się czegoś?
- Polskiej wódki - oznajmił śmiertelnie
poważnie członek McFly, a dziewczyna spojrzała na niego spode łba. - No dobra,
niech będzie kawa. I tak jestem samochodem.
Monika
wstawiła wodę, przygotowała kubki i przysiadła na stołku przy kuchennym barze,
skąd z góry mogła obserwować przyjaciółki i przyjaciela.
- Więc… Jak tam Las Vegas? Kasyna,
panienki, kaplice ślubów?
- Przede wszystkim muszę cię ukatrupić -
zaczęła Monika. - To wszystko przez ciebie, że wylądowaliśmy w kaplicy.
- Przeze mnie?
- Tak. Sprawdzałam połączenia przychodzące
na swój telefon. Dość uporczywie do mnie dzwoniłeś, a potem chciałeś rozmawiać
z Madzią i wtedy wpadła na ten durny pomysł zwiedzania - wyjaśniła rudowłosa.
- Po prostu powiedziałem, że to super, że
jedziecie limuzyną i że na pewno przez szyberdach jest super widok, co Maggie
podłapała. I wtedy zapytałem, czy nie widać czasami jakiś kaplic ślubów, a
dalej to już sama naważyła sobie piwa… - chichotał Jones.
- Nie sobie tylko reszcie.
Danny
zaczął się głośno śmiać.
- Nie obchodzi mnie, czy macie depresję, chandrę,
czy to tęsknota za ojczyzną. Ja chcę tylko jednej rzeczy. Obejrzeć filmiki z
wesela. Legenda głosi, że takowe istnieją - obwieścił twardo Danny, wyciągając
z reklamówki kubełek popcornu.
- Już przez telefon ci mówiłam, że nic z tego - westchnęła Monika.
Przyjaciel
po raz kolejny zwalił się do ich mieszkania w kamienicy bez zapowiedzi. Chciała
w spokoju odpocząć po podróży i przemyśleć kilka spraw, ale najwyraźniej nie
było jej to dane. Na nieszczęście jej przyjaciółki miały inne zdanie.
- Kiedy tak teraz o tym myślę, to wcale nie
jest głupi pomysł - wtrąciła Karolina, zastanawiając się głęboko.
- Żartujesz, tak? Max kategorycznie
zabronił ci oglądania "tej przeklętej taśmy".
- Max nie chce oglądać nagrania z własnego
ślubu? W Vegas? Pacan - prychnął Danny.
- Sam jesteś pacan! - skarciła go Karolina.
- I to nie z nim nasza Caroline wzięła ślub
- dorzuciła Luiza.
Danny
wypluł popcorn, który wziął do ust z powrotem do kubełka, przez co lokatorki
mieszkania w kamienicy skrzywiły się znacznie.
- To z kim się chajtnęłaś?
- Zobaczysz na nagraniu! - podekscytowała
się Luiza. - Razem z Maxem uzgodnili, że zniszczą płytkę, ale wcześniej ona ją
przegrała. Moja krew! Choć, jak mówią, ciekawość to pierwszy stopień do piekła…
- Lou!
- No co? Przyznaj, że chcesz to obejrzeć.
Po coś to przegrałaś bez wiedzy twojego narzeczonego…
Do
drzwi rozległo się ciche pukanie. Czerwona ze złości Karolina postanowiła
otworzyć, by nie rzucić się na piosenkarza z McFly i swoją przyjaciółkę. Na
progu ujrzała zmieszanego Kubę.
- Hej… - przywitał się, zaglądając do
środka. Monika właśnie wyrywała sobie z Dannym płytkę, którą podała im Luiza.
Z perspektywy obserwatora wyglądało to komicznie. - Jeśli przeszkadzam, wpadnę
później.
- Nie, nie. Zapraszam. Co cię sprowadza?
- Wydaje mi się, że to samo, co jego.
- O! - ożywił się Jones. - A więc twój
mężulek we własnej osobie. Teraz to chyba musimy obejrzeć taśmę, co?
- Max mnie zabije… - westchnęła Karolina. -
Ale po tym jak podarł zdjęcia zanim zdążyłam je zobaczyć… po prostu…
- Zżera cię ciekawość. I nie ciebie jedyną,
kochanieńka. - Danny sięgnął po swój telefon komórkowy.
- Do kogo chcesz dzwonić? - zaintrygowała
się Monika.
- Do wszystkich zainteresowanych. Oprócz
Georga, bo… to raczej oczywiste.
Podczas
gdy Danny Jones dawał cynk Tomowi, jaki pokaz odbędzie się w mieszkaniu w
kamienicy, Kuba nerwowo podrapał się po karku.
- Właściwie to nie przyszedłem oglądać
nagrania - przyznał. - Ale… przeprosić. Nie miałem okazji zrobić tego
wcześniej.
Karolina
spojrzała na niego zdziwiona.
- Za co chcesz przepraszać?
- Za… "zaciągnięcie cię do
ołtarza". Wypiłem za dużo, nie powinno do tego dojść. Przeze mnie masz
problemy z Maxem.
- Maxowi przejdzie, nie martw się. Co się
zdarzyło w Vegas…
- … zostaje w Vegas - dokończył chłopak. -
Tak się mówi, ale mimo wszystko. Chciałem, żebyś wiedziała, że nie zamierzałem
wchodzić między was. Jeśli tego chcesz, odrzucę propozycję Toma i wrócę do
Stanów.
- Nie musisz wyjeżdżać! To naprawdę nic! Za
miesiąc formalności będą załatwione i wszystko wróci na odpowiednie tory. Nie
rezygnuj z udziału w szmirze Toma z takiego powodu.
- SZMIRZE?!
Wzrok
obecnych skierował się w stronę drzwi. Do mieszkania właśnie wkroczył
wspomniany Tom w towarzystwie dwóch najmłodszych członków The Wanted.
- Wow! - rozochocił się Danny. - Kiedy
powiedziałeś, że zaraz będziesz, nie sądziłem, że będzie to tak szybko.
- I tak byłem już prawie na miejscu. Muszę
zobaczyć to nagranie! I zignoruję rażący brak szacunku dla mojej produkcji.
- I przyprowadziłeś kolegów - westchnęła
Monika.
Obecność
Jaya w jej mieszkaniu nie świadczyła o niczym dobrym. Jeszcze w Vegas stanęła w
jego obronie, podczas gdy Joel zaciekle bronił Kathryn i był gotowy pobić się z
Loczkiem. Od powrotu zaszył się u siebie w mieszkaniu i nie mieli okazji lub
ochoty porozmawiać. A teraz Tom przyprowadzał pod jej dach McGuinessa jak gdyby
nigdy nic. Na dokładkę Nath kręcił się gdzieś z tyłu z nosem wbitym w ziemię.
- Ktoś jeszcze chętny na seans? - spytała
podekscytowana Luiza. - Przygotuję popcorn!
- Ja mam popcorn! - obwieścił Danny.
- Taaak… Wyplułeś do niego zawartość ust,
więc ja spasuję i polecam wszystkim to samo.
Grymas
obrzydzenia przetoczył się przez towarzystwo. Luiza poszła zrobić przekąskę, a
reszta zasiadła na kanapie. Wspólnie uznali, że lepiej nie informować Maxa, że
powstała kopia ślubu Karoliny i Kuby. Siva odwiedzał rodzinę Nareeshy, więc nie
mógł przyjechać. Monika zdecydowała się zadzwonić do siostry, żeby ta się nie
obraziła, że będą świadkami tego historycznego zdarzenia bez niej.
- Hej, masz może czas?
- Tak, a co?
- Eee… Zebrała się u nas spora ekipa i
zamierzamy oglądać nagrania ze ślubów w Vegas. Nie uwierzysz, kto…
Madzia
nie dała jej dojść do słowa i oświadczyła, że akurat jest w pobliżu kawiarni i
zaraz wpadnie. Sygnał rozłączenia dał starszej z sióstr do zrozumienia, że
młodsza wpadnie na swojego byłego, co zapewne nie było szczytem jej marzeń.
- A ty nie dzwonisz po Ryana? - spytała
Karolina Luizę, a ta wzruszyła ramionami.
- Kłopoty w raju? - chichotał Tom. - I
gdzie jest Joel?
Tym
razem to Monika wzruszyła ramionami. Dzwoniła do swojego chłopaka, ale ten nie
odebrał. Najwyraźniej miał jakieś zobowiązania. Albo sygnał był stanowczo zbyt
krótki, by go usłyszał… Rozmyślania dziewczyny przerwało pytanie Danny'ego.
- Nath, to ty spotykasz się z tą
czerwonowłosą piosenkareczką z Ameryki?
- Ma na imię Ariana i nie jest
piosenkareczką - syknął Nath.
- Cóż, piosenki mają powyżej metra
pięćdziesięciu. To nie miało być obraźliwe.
- Ale było.
- No to przepraszam - skruszył się Danny, a
do Toma Parkera zwrócił się ciszej. - Jezu, co on taki drażliwy? Jeszcze jej
nie bzykał?
- Chodzi raczej o fakt, że go tu
zaciągnąłem wbrew jego woli.
- Acha. Nie chce oglądać Maggie.
- Ale z was idioci! - westchnął na cały
głos Jay. - Siedzę na końcu kanapy i was doskonale słyszę, więc on na pewno
też. Możecie nie mówić o tym, że nie chce oglądać Maggie i przyszedł tu tylko
dlatego, że Tom go zaszantażował?
Zapadła
grobowa cisza. Przerwał ją dopiero trzask drzwi i ciężkie westchnięcie
nastolatki, która właśnie pojawiła się w mieszkaniu.
- Wow, ciebie też miło widzieć Nath -
powiedziała sucho i były to jedyne słowa, które zamienili ze sobą przez cały
wieczór.
- Czy ktoś może wreszcie włączyć tę
cholerną płytkę?! - zirytowała się Monika.
Danny
jak na komendę wystartował do odtwarzacza DVD, do którego włożył płytkę. Po
chwili automatycznie rozpoczęło się odtwarzanie nagrania. Na ekranie
eksplodowała czerwona róża, na której pojawił się napis: "Carolina i Cooba
- wesele w Vegas" oraz data.
Towarzystwo
buchnęło śmiechem, widząc pisownię imienia chłopaka.
- Może małżeństwo jest nieważne?
- Na akcie ślubu mamy dobre dane -
westchnęła Karolina. - Tak więc niestety będę rozwódką.
- Tak to jest, gdy ma się romans z wódką -
powiedziała po polsku Madzia i tym razem wszyscy Polacy wybuchli śmiechem.
Nastolatka
przez krótki moment zerknęła w stronę Natha, ale nie zaszczycił jej nawet
spojrzeniem, więc i ona nie zamierzała marnować na niego czasu. Widocznie ich
miłość nic dla niego nie znaczyła, skoro tak szybko ruszył dalej. Z całych sił
postarała się skupić na akcji na ekranie, a było na co popatrzeć.
Ślubu
rzeczywiście udzielał Elvis, ale w kaplicy nie był on jedyny. Max i Tom oboje
mieli na sobie podobne kostiumy. Kuba miał na sobie plażowe kąpielówki, klapki,
słomiany kapelusz i naszyjnik z kwiatów, a Karolina bikini.
- O Boże… - wydusiła z siebie.
- Ładna suknia ślubna, Caroline. - Tom miał
łzy śmiechu w oczach. - Taką samą przywdziejesz na ślub z Maxem.
Zamiast
marsza weselnego w tle jakiś gościu grał na ukulele hawajską piosenkę. W
momencie gdy Elvis udzielający ślubu nakazał pocałowanie panny młodej, wkroczył
Max, który namiętnie wpił się w usta swojej dziewczyny.
- Nie wiem, czy mam się cieszyć tym faktem
- westchnęła Karolina. - Pozwolił mi wyjść za innego, ale pocałować już go nie
mogłam.
- Dlatego nigdy więcej nie będziemy pić -
dodała Monika.
Na
koniec krótkiego nagrania Tom otworzył butelkę szampana i zaczął oblewać
wszystkich. Elvis zdenerwował się, że jego strój został pomoczony i doszło do
przepychanki, ale dalszego rozwoju wypadków nie było widać, gdyż obraz
przeszedł w ślubne zdjęcia. Cała grupka pozowała razem z parą młodą i świadkami
oraz wściekłym Elvisem udzielającym ślubu.
- To było epickie! - chichotał Danny. - Nie
wiem, czy zniosę kolejną płytkę.
- Droga wolna, nikt cię tu nie trzyma -
prychnęła Monika.
- Auć. Ktoś ma okres.
- Dziwisz się? - spytał Tom. - Zegar
biologiczny cyka, jej przyjaciółki się chajtnęły, a ona…
- Lepiej zamilcz, Parker, jeśli nie chcesz,
żeby Kelsey następny raz widziała cię jako eunucha.
- Eu… Kogo? Mieszkańca Europy?
- Tak, geniuszu. O to mi chodziło.
Wszyscy
zachichotali z braku wiedzy Parkera, który na chwilę się zasępił, ale wtedy
Danny włożył do napędu kolejną płytkę, tym razem tę ze ślubem Ryana i Luizy.
Schemat był podobny, ale tej parze ślubu udzielała kobieta-Elvis (poprzedni
uzurpator najwyraźniej musiał zanieść strój do pralni). Świadkami byli Madzia i
Tom. Dziewczyna miała na sobie strój, w którym wyruszała na miasto, a Tom
pozostawał w stroju Elvisa z wypożyczalni. Para młoda natomiast miała klasyczny
strój ślubny. Tyle że Ryan był w białej sukni, a Luiza w garniturze.
- Nie wierzę… Nie marzyłam o ślubie w
białej sukni, ale już na pewno moim marzeniem nie było, by mój mąż takową miał
na sobie! - podsumowała widowisko Luiza.
Płytka
ze ślubem Jaya i Kathryn została bezpowrotnie zarekwirowana przez "panią
McGuiness", przez co niemożliwe było jej obejrzenie, ale większość
towarzystwa i tak uznała wieczór za udany. Kolejny raz padały obietnice "nie
będziemy więcej pić", ale większość z nich zdawała sobie sprawę, że nie
mają większego pokrycia.
- Skoro nie macie już nic ciekawego, będę
się zbierał - obwieścił nagle Nath, gdy towarzystwo komplementowało stroje
panien młodych, które ze złością odpierały ataki.
- Jak niby chcesz wrócić? Taksówką? -
westchnął Tom. - Ja was tu przywiozłem.
- Może być taksówka, wszystko mi jedno.
Dzięki za gościnę - rzucił chłopak w eter i zniknął, zanim Monika zdążyła
zastanowić się, komu tak naprawdę dziękował.
- Mogłaś mi powiedzieć, że tu jest! -
wybuchła Magda, gdy była pewna, że jej były tego nie słyszy.
- Nie dałaś mi dojść do słowa. To nie tak,
że nie próbowałam… Zresztą, prędzej czy później musiało do tego dojść.
- Wolałabym później.
- A ja wolałbym, żeby przestał się spotykać
z Arianą!!! - krzyknął przeciągle Tom, a kiedy wszyscy zwrócili na jego oczy,
westchnął ciężko. - Nieważne.
Wieczór
dobiegł końca i wszyscy rozeszli się do swoich mieszkań wśród obietnic, że nikt
nie piśnie Maxowi słowa o konspiracyjnym seansie, o którym oczywiście ten się
dowiedział od Sivy, którego nikt nie przestrzegł, by trzymał gębę na kłódkę.
Madzia
cieszyła się, że nie mieszka w kamienicy, inaczej dostałaby w dekiel otoczona
rozdrażnionymi dziewczynami. Karolina bowiem musiała radzić sobie z Maxem,
który poganiał ją, by jak najszybciej załatwiła sobie rozwód. Luiza, mimo iż
poślubiła swojego chłopaka, zaczynała dostrzegać jego małe wady, które nagle
urosły do rangi tak wielkiej, że coraz rzadziej przesiadywała w jego mieszkaniu.
Monika unikała Joela jak ognia i chyba to była jej strategia radzenia sobie z
problemami.
Madzia
natomiast, mimo iż podjęła już decyzję o przeprowadzce, cały czas ją odwlekała,
gdyż najpierw chciała ogarnąć sprawy ze swoim zespołem. Plusem zwariowanego
weekendu w Las Vegas było na pewno odciągnięcie jej myśli od rozterek
sercowych. Nath się do niej nie odzywał, ale nawet na to nie liczyła. Sprawa
była zbyt świeża, a na dokładkę był przecież jeszcze Tony, z którym prędzej czy
później może się spotkać, bo ich muzyką zajmowała się ta sama wytwórnia. No i
mieszkał niedaleko Ali, ale ten problem miał się niedługo rozwiązać. Pozostawał
jeszcze telefon zaufania, ale Madzia była przekonana, że godzina czasu, którą
mógł jej chłopak poświęcić na porady nie wystarczyłaby nawet na jej wyjaśnienie
sytuacji.
Podjęła
decyzję, że w piątek przewiezie swoje rzeczy do mieszkania i kupi łóżko, co
będzie jej startem w dorosłość i początkiem nowego życia. Miała pieniądze od
rodziców i dość spory wpływ za piosenkę, którą napisała z siostrą. Kuchnia i
łazienka w mieszkaniu od chłopaków z The Wanted były wyposażone, więc jedynym
niezbędnym jej meblem było miejsce do spania. Jak już dorobi się jako sławna
piosenkarka z zespołu, wtedy urządzi sobie lokum iście po królewsku. Póki co,
musiały wystarczyć te skromne plany.
Sama
sobie dziwiła się, że nie rozważała powrotu do Polski. W końcu przeprowadziła
się tutaj dla Natha i zawsze myślała, że tylko on ją tu trzyma. Wydarzenia
ostatnich dni pokazały jednak, że marzenia są równie ważne jak miłość i mimo iż
na początku nie wiązała z Wrednymi Zalotkami przyszłości, teraz postanowiła
całym sercem zaangażować się w zespół.
Już
w poniedziałek spotkała się z dziewczynami, żeby opowiedzieć im całą historię z
Las Vegas i dowiedzieć się, co takiego robiły one.
- Żartujesz?! - uniosła się Maja. - Jay się
ożenił?!
- No… tak. Ale małżeństwo zostanie
unieważnione, podobnie jak dwa pozostałe. Nie zostały skonsumowane. Choć co do
Luizy i Ryana to nie jestem pewna… - Madzia się zamyśliła.
- A twoja siostra czasem nie wzięła z kimś
ślubu? - wtrąciła Irene.
- Nie. Tego akurat jestem pewna. A dlaczego
pytasz?
- Bez powodu. W piątek dzwonił do mnie Adam
i pytał, czy są jakieś wieści od ciebie i twojej siostry, mimo iż dopiero
wyleciałyście.
- Może się martwił?
- Nie sądzę. Paplał coś o naszym singlu,
ale i tak domyśliłam się, o co mu tak naprawdę chodzi.
- Nawet jeśli nadal czuje miętę do mojej
siostry i się zmienił, ona jest teraz z Joelem. Choć pewnie mają ciche dni.
Dziewczyny
były niewątpliwie ciekawe historii, które miała do powiedzenia ich
przyjaciółka. Słuchały cierpliwie, dopytywały i obiecały, że nikomu nic nie
powiedzą. Kiedy jednak Madzia skończyła mówić, poczuła na sobie pytające
spojrzenie Kathy.
- O co chodzi? - spytała zdziwiona.
- Las Vegas to na pewno była szalona
przygoda, ale nie uważasz, że powinnyśmy raczej porozmawiać o czymś innym?
- O czym na przykład?
- O tym, jak się czujesz po zerwaniu z
Nathem.
Dziewczyna
zamilkła. Było jej ciężko, ale nie czuła przygniatającego ciężaru złamanego
serca. Raczej strata przyjaciela powodowała, że ilekroć o tym pomyślała,
wszystko jej się przewracało w żołądku.
- Kojarzycie zabawę z przeciąganiem liny? -
spytała nagle.
- A to co? Zamierzasz nam rzucić jakąś
enigmatyczną metaforę, zamiast powiedzieć wprost, co czujesz? - obruszyła się
Alex.
- Zmierzam do sedna. Czasami, kiedy przy
przeciąganiu liny czujesz, że twoja drużyna ma przegrać, lepiej ją puścić i się
poddać niż wpaść w błoto.
- Co to niby miało znaczyć?
Irene
wywróciła oczami i wyjaśniła.
- O to, że jeśli nie zdecydowaliby się na
zerwanie, sytuacja stawałaby się coraz gorsza, aż całkiem by siebie
znienawidzili.
- A ty zostałaś jej tłumaczką? - prychnęła
Alex.
- Powiedziałabym, że po prostu jestem
bystra, ale nie powiem, bo się obrazisz.
Maja,
Madzia i Kathy zachichotały z faktu, że Irene pokazała pazurki. Ta tylko
poprawiła okulary i wzruszyła ramionami.
- No to Nath teraz jest wolny, tak? - spytała
Alex, żeby odciągnąć uwagę od siebie.
- Niezupełnie. Media donoszą, że pociesza
się w ramionach Ariany Grande - dorzuciła Kathy.
- Nie pomagasz. - Maja pokręciła głową. -
Może jeszcze zapytasz o Tony'ego?
- A co z nim?! - ożywiła się Madzia.
- Jezu, nic. Coś ty taka wrażliwa na ten
temat?
- Tak z ciekawości… Chciałam wiedzieć, czy
są jakieś nowinki w sprawie MKTO.
- A Ricky cię nie interesuje?
- Nie, to domena Alex - zachichotała
Madzia, a dziewczyna rzuciła jej mordercze spojrzenie. - No co? Spędziłaś z nim
najwięcej czasu z nas wszystkich i najwyraźniej wpadłaś mu w oko.
- Ale Liamowi wpadłam w ramiona i mimo iż
od tego czasu minęły miesiące, nadal liczę, że sobie o mnie przypomni.
- Przypomni? Nie sądzę, żeby pamiętał o tym
incydencie - zachichotała Irene. - Podobno ma nową dziewczynę, jakąś
przyjaciółkę ze szkoły.
- Ona leci na jego sławę, ja jestem inna. -
Alex założyła ręce na piersiach.
- Żyj dalej marzeniem. Obudzisz się z ręką
w nocniku w wieku trzydziestu lat, gdy One Direction będą dawać koncert po
ponownym zjednoczeniu, Niall z nadwagą, Harry z widocznymi zakolami, a Liam z
gromadką dzieci na widowni - oznajmiła Kathy. - I to nie twoimi dziećmi.
- Twoja fantazja mnie czasem zadziwia -
roześmiała się Madzia. - Choć to akurat prawdopodobne.
Temat
Tony'ego odszedł w zapomnienie i dziewczyny skupiły się na ustaleniu
priorytetów. Według Irene, z którą kontaktował się ich menedżer, poszukuje
stacji radiowych, które puszczą ich singiel.
- No i załatwił nam jeden koncert w
Londynie, w tym barze, w którym byłaś na karaoke z siostrą - zakończyła
opowieść Maja.
- Może zostaniemy lokalnymi gwiazdami, kto
wie? - Irene wzruszyła ramionami.
- A może żadna stacja nie puści naszej
piosenki, a nas wygwizdają? - westchnęła Kathy.
- Mówi się wygwiżdżą - poprawiła ją Madzia.
- I jeszcze mnie Polka poprawia, nic z nas
nie będzie.
Aby
nie myśleć o pesymistycznych prognozach roześmiały się i miło spędziły czas
grając w gry planszowe, czego żadna dawno nie robiła. Cały poniedziałek zleciał
im tak leniwie, aż pod wieczór na Madzi telefon nie zadzwonił Adam.
- Kto to? - zaintrygowała się Irene.
- Nasz menedżer. Ciekawe, o co może
chodzić?
- Odbierz, to się przekonasz.
Osiemnastolatka
wzruszyła ramionami i odebrała telefon, który przycisnęła do ucha.
- Hej, Siksa! Jak tam wypad do Miasta
Grzechu?
- Miasta Grzechu?
- No, do Las Vegas! Elvis udzielił komuś
ślubu?
- Właściwie to tak, nawet trzem parom.
Po
drugiej stronie słuchawki dało się słyszeć krztuszenie, po chwili Adam złapał
dech w piersiach i zapytał w miarę spokojnie.
- Żartujesz?! Ale twoja siostra… chyba nie
wzięła ślubu, co?
- Raczej nie.
- Raczej?
- Byliśmy pijani, ale nie znalazł się akt
jej ślubu, więc chyba nadal jest panną.
U
wypowiadającego kolejne słowa Adama Madzia usłyszała ulgę.
- To ostro zabalowaliście.
- W końcu to Las Vegas. Wiesz, kasyna,
kluby ze striptizem, kaplice ślubów…
- A kto wziął ślub? Pytam z ciekawości.
Stawiam na Karolcię i Łysego.
- Karolcia wzięła ślub, ale z twoim
kuzynem.
Adam
ponownie się zakrztusił. Madzia palcem wskazała dziewczynom, że jest
niepoczytalny, a Maja próbowała nadążyć z tłumaczeniem telefonicznej
konwersacji po polsku.
- Dlaczego niby wzięła z nim ślub?! - pytał
zszokowany Adam.
- Mówię, że byli pijani.
- A jej chłopak?
- Był świadkiem.
- Was to puścić na jakąś imprezę…
- Znalazł się największy świętoszek. Mam ci
przypomnieć, jak sprowadzałeś moją siostrę na złą drogę? - prychnęła Madzia.
- Skończyłem z tym. Ale was widzę nic nie
powstrzyma. To całe towarzystwo celebrytów źle wam robi.
- A co z zapewnieniami, że i z nas zrobisz
celebrytki?
- Gwiazdy, jest różnica - poprawił ją
chłopak z przekąsem.
- Nieważne. Powiedz lepiej, czy mamy jakieś
plany na nadchodzące dni. Słyszałam, że zabukowałeś nam koncert.
- Tak, ale tylko jeden i to dlatego, że
było wolne miejsce. W Londynie ciężko się przebić. Szczególnie z takim miałkim
repertuarem.
- Miałkim? - spytała Madzia z zaciśniętym
gardłem.
- Przykro mi to mówić, ale tak. Piosenka
jest mdła, taka jak tysiące innych popowych gówien. Bez obrazy…
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Żadna ze stacji radiowych nie chce
puszczać waszego pierwszego singla.
- A… jeśli nagramy inny?
- Wytwórnia nie nagra z wami nic nowego,
jeśli wybrany na pierwszy singiel materiał się nie sprawdził. Przykro mi…
- Chcesz powiedzieć, że to koniec? I mówisz
to w tak lekki sposób? I to przez telefon?
- Mogę wam to powiedzieć osobiście, ale to
nic nie zmieni - westchnął Adam ciężko.
- Więc mamy odwołać koncert?! - uniosła się
nastolatka.
- Nie, uważam, że musicie zaśpiewać i się
pokazać. To może pomóc.
- Niby w czym?
Maja
podeszła do Madzi i zabrała jej słuchawkę, widząc, że ta jest zbyt
roztrzęsiona, by rozmawiać.
- A jeśli napiszemy inną piosenkę, która
się spodoba?
- To mogłoby przejść, ale nie jestem
pewien, czy wytwórnia udostępni studio nagraniowe i podejmie takie ryzyko.
- Kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa -
westchnęła Madzia pod nosem, cytując Toma Parkera.
Ponownie
stanęły pod ścianą. Ciężko było przyjąć do wiadomości, że mimo ciężkiej pracy i
ogromnych chęci miałyby obejść się smakiem. Dlatego dziewczyny postanowiły
zmotywować Madzię i jej siostrę do tego, by stworzyły kolejny hit na miarę
"Wake Me Up".
- Nie ma mowy - zapowiedziała następnego
samego dnia Monika, kiedy Madzia zjawiła się w kamienicy, by prosić ją o pomoc.
- Dlaczego? To przecież nie tak, że masz co
robić…
Nastolatka
wywróciła oczami, a jej starsza siostra się oburzyła.
- Hej! Być może wydam książkę! I napisałam
scenariusz do filmu Toma!
- Nawet jeśli, to teraz siedzisz i nic nie
robisz. Mogłabyś mi pomóc. Mam ci przypomnieć, ile pieniędzy zarobiłyśmy na
piosence, którą sprzedałyśmy Aviciiemu? Sporo, bo stała się hitem. A teraz
trzeba stworzyć coś, żeby Wredne Zalotki nie poszły w zapomnienie. Adam mówi…
- Guzik mnie obchodzi, co on mówi!
- On przynajmniej chce nam pomóc. Singla
proponowanego przez wytwórnię nikt nie puści w radiu.
- To może ten cały Tony się tym zajmie? W
końcu tam pracuje. - Monika wzruszyła ramionami.
- On pracuje w telefonie zaufania. Zresztą,
dawno z nim nie rozmawiałam. To jak będzie? Pomożesz?
- Ale ja nie mam teraz weny. Ten cały
wyjazd do Las Vegas tyle namieszał. Pokłóciłam się z Joelem i w sumie sama nie
wiem, o co.
- Ale wszyscy inni wiedzą, o co -
westchnęła Madzia. - Powinnaś z nim porozmawiać, jak się czułaś, kiedy tak
zamartwiał się o swoją byłą. A wtedy oczyścisz atmosferę i będziesz mogła nam
pomóc.
- Masz rację, wiem o tym. Ale nadal liczę,
że ignorowany problem sam odejdzie. Nie odejdzie. Dlatego Luiza i Karolina
pojechały do prawnika wypytywać o możliwości rozwodu.
- A ty siedzisz tutaj sama, bo…
Monika
wzruszyła ramionami. Joel był za ścianą i dobrze o tym wiedziała. Słyszała jak
brzdękał na gitarze. Raz po raz odzywał się też Piorun ze swoim donośnym
szczekaniem.
- Miałam iść z nim porozmawiać, ale zaraz przyjdzie
Tom porozmawiać o planowanym castingu do jego "filmu", więc… - Do
drzwi rozległo się pukanie, więc dziewczyna urwała. - O wilku mowa.
Jak
się jednak okazało, na progu stał nie Tom a Joel.
- Masz gościa? - zapytał, zaglądając do
środka.
Nie
miała pojęcia, czy spodziewał się tam dojrzeć jakiegoś pół nagiego kochanka, czy
po prostu był ciekawy. Rozwiała jego wątpliwości.
- To tylko moja siostra.
- Acha. A moglibyśmy przez chwilę
porozmawiać?
- Nie jestem pewna, czy chwila wystarczy… -
Monika ciężko westchnęła, a Joel pokiwał głową.
- Możecie rozmawiać, jak długo chcecie. Ja
wychodzę - obwieściła Madzia. - Mam sporo spraw do załatwienia. Uwierzycie, że
pierwszy singiel "Wrednych Zalotek" to "popowa sieczka".
Idealna do ścieżki dźwiękowej do filmu Toma.
- Mojego filmu?
Za
plecami Joela wyrósł Tom i na klatce schodowej zrobił się tłok. Nastolatka
próbowała dać przyjacielowi do zrozumienia, że ta dwójka musi porozmawiać, ale
bezskutecznie. W ostateczności Monika została zdana na łaskę losu w
towarzystwie nieobliczalnego Parkera i swojego chłopaka.
Rozmowa
była sztuczna, ale dziewczyna nic nie mogła na to poradzić. Gdyby nie Tom i
jego rozległe plany dotyczące "Runa Śmierci" byłoby niebywale
niezręcznie. Co gorsza, z nie do końca wiadomego powodu. Niezręczność
powróciła, gdy temat zszedł na Vegas.
- Czipendejlsi, striptizerki… No a dlaczego
wy się nie chajtnęliście? - spytał Tom, kiedy wysłuchał całej historii z
szalonego weekendu.
Monika
zakrztusiła się kawą, którą wzięła do ust i popukała się w głowę, by dać
przyjacielowi do zrozumienia, że jest stuknięty.
- Czy ty jesteś zdrowy na umyśle? -
spytała.
- No co? Skoro jesteś w ciąży, to tak
wywnioskowałem…
Tym
razem to Joel zakrztusił się, mimo iż nie pił żadnej kawy.
- Nie jestem w ciąży, wybij to sobie
wreszcie z głowy! - uniosła się Monika.
Tom
wypił kawę, porozmawiał jeszcze trochę i stwierdził, że najwyższy czas się
zbierać. Monice wydawało się, że film nie był powodem, dla którego zadzwonił z
zapytaniem, czy może ją odwiedzić, ale nie chciała wypytywać o to przy Joelu.
- Co jak co, ale najlepsze imprezy zawsze
są z wami - oznajmił na wychodnym Tom.
Przez
chwilę rudowłosa zapomniała, że czeka ją jeszcze poważna rozmowa. Dopiero
odgłos zamykanych drzwi sprowadził ją na ziemię. Karolina i Luiza jeszcze przez
kilka godzin miały być w pracy, więc była skazana na Joela.
- To teraz chyba przyszedł czas na tę długą
rozmowę, co? - spytała Monika, wkładając ręce w tylne kieszenie dżinsów i
przygryzając wargę ze zdenerwowania. Joel nic nie odpowiedział, ale Piorun
złowieszczo zaszczekał za ścianą. - To może usiądziemy?
- Dobry pomysł - podchwycił chłopak i
zajęli miejsce na kanapie.
Dziewczyna
miała w pamięci słowa siostry, która poleciła jej wprost wyjawić chłopakowi, że
poczuła się smutna i zazdrosna, gdy ten z taką zaciekłością bronił Kathryn. Ale
on na pewno już o tym wiedział, więc jaki był sens powtarzania? W Las Vegas
zapewniał ją, że nie ma się czym martwić, a w dzień wyjazdu zachowywał się jak
lew broniący swojej samicy. Samicy, która wcześniej go zdradziła.
- Przepraszam, że wczoraj nie przyszedłem i
nie oddzwoniłem. Musiałem sobie kilka rzeczy poukładać w głowie - odezwał się nagle
Joel, a ona skinęła na znak zrozumienia. Dziwacznie było wiedzieć, że mieszkali
przez ścianę, a jednak cały dzień od powrotu ze Stanów się unikali.
- Rozumiem. Też nie byłam skora do rozmowy.
I szczerze, nie wiem, o czym moglibyśmy mówić. Przecież wiesz, dlaczego
zachowałam się tak, jak zachowałam.
- Przesadziłem z tą nadopiekuńczością wobec
Kathryn, przyznaję. Mogłaś poczuć się zazdrosna. Ale gdybym nie stanął w jej
obronie, kto by to zrobił?
Monika
wzruszyła ramionami. Miałby rację, gdyby nie fakt, że sama blondynka wpakowała
się w taką sytuację. Spała wcześniej z Jayem, więc fakt, że się do niej
"dobierał" i to "po ślubie" był jak najbardziej normalny. Nie
chciała jednak mówić tego na głos, żeby Joel nie uznał jej za nieczułą sukę.
- I właśnie to musiałeś sobie poukładać w
głowie? - spytała Monika, spoglądając na chłopaka pytająco.
- Nie. Musiałem przemyśleć sobie, dlaczego
tak dziwnie zachowałaś się, widząc, że bronię Kathryn, skoro dzień wcześniej napisałaś
do mnie wiadomość, myląc mój numer z Jayem.
- Co? - zdziwiła się dziewczyna. - Nie
pisałam wiadomości w wieczór panieński Audrey, byłam zbyt wstawiona. Może
jakieś przypadkowe litery wdusiły się w torebce?
Joel
westchnął i przetarł twarz dłońmi.
- Właśnie to próbowałem sobie poukładać w
głowie. Wmawiałem sobie, że to musiał być przypadek, że nie zdradziłabyś mnie
tak jak Kathryn, że jesteś inna… Ale nie potrafiłem sobie wytłumaczyć, w jaki
sposób przypadkowo można wysłać wiadomość, która ma sens?
- Co ty mówisz? - Monika próbowała złapać
Joela za rękę, ale ten się odruchowo odsunął. W jej oczach zalśniły łzy. -
Przecież cię nie zdradziłam, ja nie… nie mogłabym czegoś takiego zrobić.
Nikomu. A już na pewno nie komuś, na kim mi zależy.
Na
twarzy Joela malował się ból, kiedy sięgnął po swój telefon komórkowy i
odszukał wiadomość, o której mówił.
- Początkowo myślałem, że to wiadomość do
mnie. Uśmiechnąłem się nawet to ekranu komórki jak idiota.
Monika
wyrwała mu z rąk telefon i na głos zaczęła czytać.
- "Olej wieczór kawalerki, kochanie.
Mam pewien pomysł, jak możemy spędzić ten czas w hotelu. Joel się niczego nie
domyśla. Jest taki naiwny, ale nie chcę mu jeszcze mówić, że Las Vegas
podziałało jak afrodyzjak i dawna miłość odżyła." - Dziewczynie załamał
się głos, kiedy doczytała smsa do końca. Po policzkach spływały jej już łzy, bo
była tak zagubiona, że nie wiedziała, w jaki sposób się tłumaczyć. - Co… co to
jest? Ja tego nie napisałam, przysięgam!
- Przecież byłaś pijana, możesz tego nie
pamiętać.
- Ale wiem, co czuję! Nawet pijana nie
mogłam napisać, czegoś wbrew sobie. Żadne uczucia do Jaya we mnie nie odżyły!
Kiedy
Monika wstawała strąciła ze stołu pusty kubek po kawie. Przespacerowała się po
pokoju i próbowała unormować oddech, ale z trudem go łapała. Był płytki i
urywany. Musiała jednak spróbować znaleźć wyjaśnienie, a jedyne sensowne
wskazywało na winę Kathryn.
- To Kathryn! Na pewno ona napisała tego
smsa, by nas skłócić!
- Po co miałaby to robić?
- Bo nadal cię kocha, czy to nie oczywiste?
- Monika zapłakała gorzko. - Proszę, powiedz, że mi wierzysz…
- Naprawdę chciałbym, ale nie wiem, po co
Kathryn miałaby pisać tę wiadomość. Uprawiała seks z Jayem, chyba pogodziła się
z naszym zerwaniem. A to oznacza…
- … że mi nie ufasz - dokończyła Monika za
Joelem.
- Zrozum, że historia z Kathryn nauczyła
mnie… nie być naiwniakiem - oświadczył Joel. - Wtedy ignorowałem wszelkie
przesłanki, mówiące o zdradzie i nie chcę i teraz wyjść na głupka.
- W takim razie ja wyszłam na idiotkę,
sądząc, że nasz związek ma przed sobą przyszłość. - Monika wytarła łzy
wierzchem dłoni i wzięła się za wycieranie fusów i resztki kawy, które wyciekły
ze zrzuconego na ziemię kubka.
Nie
mogła spojrzeć Joelowi w oczy. Nie teraz, kiedy po okresie unikania oskarżył ją
o zdradę i nie słuchał wyjaśnień. Była pijana, to prawda, ale nie aż tak, by
odkryć w sobie jakieś głęboko czyhające pokłady miłości do Jaya, które nie
wygasły. Kathryn musiała maczać palce w tej intrydze, innego wyjaśnienia Monika
nie przewidywała.
Podniosła
się z klęczek i wyszła do kuchni, by wypłukać ścierkę. Usłyszała kroki i była
przekonana, że Joel stanął tuż za nią. Czekała, aż ją przytuli, albo chociaż
położy jej rękę na ramieniu, by przeprosić za to oskarżenie. Nic takiego nie
zrobił.
- To… ja już pójdę - powiedział łamiącym
się głosem, a ona pociągnęła nosem, by nie usłyszał, że płacze, choć
prawdopodobnie widział, że cała drży.
- Powiedz to, co chcesz powiedzieć. W końcu
układałeś sobie to w głowie od powrotu z Las Vegas - powiedziała butnie, ale
zabrzmiała jak słaba i chora dziewczynka. Joel milczał, więc przejęła
inicjatywę. - Ułatwię ci sprawę. Między nami koniec, tak? Wygrałeś, nie jesteś
naiwniakiem. Rozgryzłeś wszystko.
Joel
nic nie odpowiedział, tylko wyszedł z mieszkania. Gdy tylko drzwi trzasnęły,
Monika osunęła się na podłogę i rozpłakała się. Piorun zaszczekał za ścianą na
swojego właściciela. Woda nadal ciekła nie zakręcona. Miłość była skończona.
Rozdzial byl bardzo fajny. Raz sie smialam ale bardziej plakalam i powiem szczerze ze jestem zawiedziona postawa Natha jak i Madzi nie chce mi sie wierzyc ze wogole jej nie zalezy na Nathanie. Czytam to opiwiadanie dla tej pary nie moge uwierzyc ze juz nie beda razem blagam nie łacz Ariany z Nathem i Madzi z Tonym bo nie przezyje. I prosze odpowiedz mi czy jest chociaz rabek nadzieji ze beda razem PROSZE!!! I kolrjna para Monika i Joel onie tez musza byc razem co im wszystkim sue stalo. Czekam na kolejny rozdzial oby jak najszybciej nie daj nam dlugo czekac.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńByło trochę smiechu i trochę smutku. Zawiodłam się trochę na postępowaniu i zachowaniu Nathana, mam nadzieje, że się to zmieni. Jeśli nie będą razem to troszeczke będe rozczarowana, ale napewno będe dalej czytać twoje opowiadanie, bo naprawdę fajnie piszesz ;)
Do następnego ;)
Mój ulubiony rozdział. Wyjaśnia to chyba wszystko. Naprawdę, mimo że jest trochę dramy to mój ulubiony rozdział jak dotychczas :P
OdpowiedzUsuńAriana Grande i wszystko jasne. Wiedziałam, że pojawi się w tym opowiadaniu, ale wydaje mi się, że to sprawa Browna. Albo Nath chce zwrócić uwagę Maggie na siebie i żeby była zazdrosna o niego. To wiesz już tylko ty :P
A co do Moniki z Joelem to... Myślę, że wszystko szybko się wyjaśni. I coś mi się wydaje, że Jay jest w zmowie z Kathryn, no i tak dalej.
Czekam na następny rozdział i ciągle czekać będę, choćby i tydzień, miesiąc, czy rok :] Za bardzo uwielbiam twoje opowiadanie :3
Do napisania,
Hit Girl
Na pewno to była Joela. Jak ja jej nie cierpię.. gr...
OdpowiedzUsuńMonika musi być z nim<3
Dzisiaj krótko bo czas wziąć się za prezentację maturalną;D
Czekam na nn;*
Pozdrawiam<3
Miss Tae
Nie mogę pojąć jak czytając każdy rozdział i opowiadanie po kilka razy mogę nie komentować postów ... jestem na siebie zła -,-
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to chciałabym żeby Madzia pogadała z Tonym . Ogólnie nie mogę ścierpieć relacji Joela i Moniki i tak jak jedna osoba wyżej mam wrażenie , że blondyneczka i Jay są w zmowie . Pewnie ona chce odzyskać Joela ,a on Monikę . 3 razy nie dziękujemy . Monia i Joel muszą sobie wszystko wyjaśnić bo to chyba moja ulubiona para .
No to Karolina będzie się musiała nieźle wytłumaczyć Max'owi. Sytuację zaognia fakt, że Kuba będzie bliżej i będą częstsze spotkania. Monika zerwała z Joelem, nie wiem czy się cieszyć, czy raczej smucić, bo w sumie do siebie nie pasowali, ale to jak dziewczyna to przeżyła to trochę żal, aleee przejdzie jej i znowu będzie szczęśliwa z facetem u boku, czy i nawet bez niego :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny :) Życzę weny bo ponad 100 to wyrobisz spokojnie. Myśl może o 150 :D
Super rozdział! Zachowanie Madzi i Nathana, a zwłaszcza Nathana, jest okropnie głupie. Ogólnie cała ta sytuacja jest taka bezsensu. :C
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i przepraszam, zę tak krótko.
Biedna Monika :( Joel to buc niech sie ogarnie!!
OdpowiedzUsuńMiło, ze tak twierdzisz, jednak i tak czuję się bardzo głupio z tym, że Ty się tak produkujesz, a ja nie mam czasu, żeby wstukać tych parę linijek komentarza.
OdpowiedzUsuńNa szczęście od jutra sytuacja trochę się uspokoi, więc jeżeli (ufam, że tak!) dodasz jutro rozdział, to skomentuję go bardzo wyczerpująco, OK?
A co do tej części... To ja może wypiszę wszystko w punktach
1. Oglądanie filmów ze ślubów, a komentarze Danny'ego były po prostu świetne!
2. Pazurki Irene. Ostatnimi czasy też muszę pokazywać swoją "drapieżniejszą" stronę, więc z każdym rozdziałem czuję się coraz bardziej związana z tą postacią. :)
3. Nathan. Po prostu mnie zdenerwował. I tyle, bo "wpadnę w błoto" przy przeciąganiu liny.
4. Odrzucenie singla WZ. Kurczę, szkoda, ale mam nadzieję, że to da dziewczynom kopa do działania. W końcu kiedyś się uda, nie?
5. Joel- Monika. Po trosze rozumiem każdego z nich. Wiem, że Joel "przejechał się" kiedyś na Kathryn, ale nie musi twierdzić, że Monia jest taka jak ona (bo w końcu nie jest). No, chłopie!
OK, kończę, bo jutro mam zaprezentować projekt gimnazjalny,
Madeleine
PS. To dobrze, że uda się dobić do setki. Bardzo się cieszę :)
Jeju! Po prostu cud, miód i malina ale biedna Monia razem z Magdą :(
OdpowiedzUsuńSzkoda mi ich a Joela bym w kosmos wysłała xd no dobra czekam na nexta i dzięki za komentarz u mnie :)
Weny słońce ;*