Dziewczęta!
Tradycyjnie bardzo Wam dziękuję za komentarze - stałym i nowym czytelniczkom, a także anonimom.
W weekend zajrzę na Wasze blogi i zostawię po sobie ślad, a teraz... ciąg dalszy.
W weekend zajrzę na Wasze blogi i zostawię po sobie ślad, a teraz... ciąg dalszy.
Anonimowy - choć sama jeszcze nie wiem, jak opowiadanie się skończy, podpowiem, że nie należy porzucać nadziei co do Madzi i Natha. Niektóre z Was są na dobrym tropie co do tych postaci.
Frimay - cieszę się, że się w końcu przemogłaś i skomentowałaś :) Dzięki Waszym komentarzom mogę pokierować opowiadaniem tak, by Wam się spodobało.
Madeleine - parę linijek? Twoje komentarze zawsze są wyczerpujące, za co Ci bardzo dziękuję. Motywujesz mnie do pisania jak nikt inny. A co do Irene, to nie tylko jeszcze pokaże pazurki, ale będzie jej więcej już za jakiś czas :)
Pozdrawiam,
Jaycee.
Jaycee.
Karolina i Luiza wróciły z pracy dość
późno, ze względu na remanent. Wielkie było ich zdziwienie, gdy zastały swoją
przyjaciółkę "urobioną po łokcie". Monika bowiem zanurkowała pomiędzy
kanapą a grzejnikiem i szorowała szpary między panelami z nadgorliwością, która
nasuwała niepokojące wnioski.
- Dobrze się czujesz? - zagadnęła szatynka,
podchodząc do swojej przyjaciółki, która nie zareagowała.
- Ma słuchawki w uszach, trzeba głośniej -
westchnęła Luiza. - MONIKA, CO TY ROBISZ?! - zawyła na fulla, tak że jej
współlokatorka podniosła się gwałtownie i grzmotnęła głową o parapet.
- Aua! Za co to?! - spytała, rozmasowując
bolące miejsce.
- Nie słyszałaś, że do ciebie wołamy.
- To jest powód przyprawienia mnie o zawał?
- Nie przesadzaj. - Luiza machnęła ręką. -
Powiedz lepiej, o co chodzi z tym czyszczeniem paneli?
Monika
wzruszyła ramionami i odgarnęła włosy z czoła. Karolina dopiero teraz lepiej
jej się przyjrzała.
- Jesteś cała spocona! Czy ty zdajesz sobie
sprawę, że czyściłaś podłogę aż iskry leciały?
- Nudziło mi się.
- Wydaje mi się to podejrzane… Weź odłóż tę
szczotkę i odpocznij. Masz worki pod oczami.
- To akurat od tego, że płakałam - rzuciła
od niechcenia Monika, a Karolina upuściła z łoskotem swoją ciężką torbę, by
przytulić przyjaciółkę bez pytania. - Hej, ale już mi przeszło.
- Ale… co się stało? Miałaś gorszy dzień? -
zaintrygowała się Luiza.
- Można tak powiedzieć. Joel ze mną zerwał.
- CO ZROBIŁ?! - spytał równocześnie
dziewczyny.
- Och, to nic. Właściwie to nie wiem, które
z nas zerwało, ale…
- Monika! - przerwała przyjaciółce
Karolina.
- No co?
- Dlaczego mówisz to tak, jak gdyby nigdy
nic?
- Nie będę wypłakiwać sobie oczu po żadnym
facecie.
- Ale przecież wypłakiwałaś - słusznie
zauważyła Luiza, a Karolina rzuciła jej mordercze spojrzenie.
- Nie pomagasz!
- No to zaparzę rumianek.
- Nie chcę rumianku! - zaparła się
rudowłosa. - Chodźmy na karaoke! Albo po prostu na imprezę! Albo…
- Przestań udawać, że cię to nie obeszło! -
poleciła Karolina. - Siadaj na kanapę i opowiadaj, o co poszło.
Monika
wzruszyła ramionami.
- Przez przypadek wysłałam do niego sms
miłosny, który był przeznaczony dla Jaya.
Karolina
i Luiza wpatrywały się w przyjaciółkę z szeroko otwartymi oczami.
- Co ty zrobiłaś? - spytała w końcu ta
pierwsza.
- Znaczy… Nie, ja tego nie zrobiłam. Ale
Joel był o tym święcie przekonany, bo przecież fakt, że to sprawka Kathryn jest
zbyt nieprawdopodobny, a dupą takiej wiadomości bym nie wystukała, więc…
- Chyba wyprowadziłaś go z błędu? Że… to
nie ty napisałaś tę wiadomość? - wypytywała Luiza.
- Wyparłam się, ale nie bardzo go to
obeszło. Nie jestem pewna, ale chyba na pożegnanie użyłam słów, według których
mogło wyjść, jakbym się przyznawała…
Karolina
nie wierzyła, że jej najlepsza przyjaciółka z takim spokojem i lekkim
rozbawieniem opowiada o zerwaniu, które niewątpliwie musiało być dla niej
bolesne.
- Zaraz pójdziesz mu wszystko wyjaśnić! -
nakazała, łapiąc Monikę za rękę.
- Ha! Wyszedł! Pewnie "oczyścić
umysł".
- Albo sprać Jaya na kwaśne jabłko - dodała
Luiza, a Karolina po raz kolejny rzuciła jej karcące spojrzenie i wróciła do
rozmowy z Moniką.
- Jak tylko Joel wróci, musisz mu
powiedzieć prawdę.
- Prawda na niego nie podziałała. Nie
chciał wyjść na zdradzanego naiwniaka, to mu tego oszczędziłam.
- Ale ty go nie zdradziłaś!
- Co to za różnica? Skoro mi nie ufa, nie
zamierzam się tłumaczyć. Krzyż na drogę.
- Nie wierzę, że tak po prostu chcesz się
poddać… Jak to sobie wyobrażasz? Będziecie witać się na klatce schodowej jak
gdyby nigdy nic, czy fochać się na siebie do usranej śmierci? - westchnęła
Karolina.
- To nie będzie problemem. Rozmawiałam już
z siostrą i… Chciałam powiedzieć, że… Jezu, ciężko mi to przejdzie przez
gardło, ale wyprowadzam się.
- CO?!
- Tak będzie lepiej. Nie chcę… Mieszkać
koło niego.
Pojedyncza
łza potoczyła się po policzku Moniki, ale szybko ją otarła i miała nadzieję, że
przyjaciółki wzięły ją za kroplę potu. Decyzja została podjęta i mimo iż ciężko
było jej opuszczać mieszkanie, w którym tyle przeżyła, uznała, że tak będzie
najlepiej.
Historia niemalże zatoczyła koło.
Gdyby na bok odłożyć wszystkie przebyte w Anglii przygody, Magda i Monika
wróciły do punktu zero. Były bowiem singielkami i postanowiły zamieszkać razem.
Karolina
i Luiza nie przyjęły informacji o wyprowadzce przyjaciółki z entuzjazmem, ale
doskonale rozumiały, że mieszkanie przez ścianę z Joelem w zaistniałej sytuacji
to dla niej zbyt wiele. Monika starała się ukrywać swoje uczucia i fakt, że nie
mogła sobie poradzić z faktem, że jej chłopak jej nie ufał i nie uwierzył jej na słowo. Nie uroniła już jednak
żadnej łzy i postanowiła wziąć się w garść. Pożegnała Audrey i Nicka i dała się
odprowadzić przyjaciółkom do taksówki.
- I co my teraz bez ciebie zrobimy? -
spytała Karolina, poprawiając przyjaciółce włosy.
- Coś wymyślicie. Najprawdopodobniej
wprowadzicie się do swoich chłopaków i nie będziecie musiały martwić się kulą u
nogi, która zalegała z czynszem. - Monika roześmiała się i wzruszyła ramionami.
- Nie zamieszkam z Ryanem! - zaparła się
Luiza. - Ten ślub uświadomił mi, że poważny związek w tym wieku to
lekkomyślność. Ja chcę, żebyś ty została.
- A mimo iż uda się unieważnić "nie
skonsumowany związek" w przeciągu trzech miesięcy, Max się na mnie dąsa i
też wolałabym, żebyś została. Ale rozumiem, dlaczego nie chcesz tego robić -
dodała Karolina.
- Znajdziecie nową współlokatorkę. Nie tak
fajną jak ja, ale… Może chociaż mniej zwariowaną.
Wyściskały
się za wszystkie czasy, jak gdyby Monika wracała do Polski, a nie
przeprowadzała się na inny adres w Londynie. Chciały jechać z nią, ale
dziewczyna miała spory bagaż, który zajmował też tylne siedzenie w taksówce,
obiecały więc, że niebawem odwiedzą siostry.
- No jesteś nareszcie! - przywitała Monikę
Madzia. - Na górze nie idzie wytrzymać!
- Dlaczego? - zdziwiła się Monika,
wyciągając z tylnego siedzenia pudła i stawiając je na chodniku, podczas gdy
taksówkarz otworzył bagażnik i to samo robił z resztą jej rzeczy.
- Dlaczego? Bo Tom i Kelsey się kłócą,
gdzie meble ustawić!
- Meble? - zdziwiła się Monika. - Jakie
meble?
- No właśnie. Prezent na powitanie. Kupili
nam wszystko, do spółki z resztą chłopaków. I Dannym Jonesem.
- Nawet z Nathem?
- O to nie pytałam - westchnęła Madzia. Starała
się nie myśleć o chłopaku, ale nieustannie media bombardowały ją różnymi
informacjami, o którymi wolała nie wspominać.
- No to mam nadzieję, że w zamian za ten
prezent nie będziemy musiały udostępniać im miejscówki na imprezy.
- Jeśli grono naszych znajomych celebrytów
się nie uszczupli, będziemy potrzebowały większego domu, by ich gdzieś
zmieścić.
- Powoli się uszczupla, spokojnie -
oznajmiła sucho Monika i zapłaciła taksówkarzowi. Madzia posmutniała, słysząc
nutę goryczy w głosie siostry. O ile ona sama oddaliła się od Natha przed
zerwaniem, o tyle zerwanie z Joelem przyszło na Monikę jak grom z jasnego
nieba, była więc zapewne w większym szoku. - Pomożesz mi z tym?
- W jaki sposób?
- Zostań i popilnuj, a ja wejdę na górę i
poproszę Toma o pomoc.
- Ok. Mieszkanie jest na drugim piętrze, Tom mieszka piętro wyżej.
Madzia
przez chwilę w myślach rozważała, czy nie wspomnieć siostrze, że na górze jest
jeszcze Jay, ale ostatecznie uznała, że najlepiej będzie, jeśli ta będzie
dłużej żyła w błogiej nieświadomości.
Starsza
z sióstr dotarła więc pod drzwi mieszkania, które miało stać się jej nowym
domem. Były otwarte, więc nogą pchnęła je, by wejść do środka, bo ręce miała
zajęte przez karton z pierdołami.
Kelsey
i Tom właśnie kłócili się, gdzie ustawić kanapę. Ona chciała, by padało na nią
sporo światła, on zarzekał się, że to będzie odbijać się w telewizorze.
- Siema - odezwała się Monika po polsku,
stawiając karton na ziemi.
Tom
wyglądał, jakby kamień spadł mu z serca.
- Brukselka, nareszcie! Powiedz Kels, że
stawianie kanapy tyłem do okna jest bez sensu, bo słońce będzie świecić wprost
w telewizor.
- To bez sensu. - Monika wzruszyła
ramionami. - Ale zróbcie jak chcecie, to wy jesteście naszymi dobroczyńcami.
Dopiero
teraz wzrok dziewczyny padł na Jaya, który przysiadł zasapany na oparciu sofy,
nie wiedząc, w którą stronę ją ustawić. Kiwnęła w jego stronę ręką, a on
przywitał się uśmiechem.
- Nie zrobimy, jak chcemy! Ty masz
zadecydować! - zawołał Tom nad uchem koleżanki, która się skrzywiła.
- A możemy to zrobić potem? Na dole Madzia
została z moimi rzeczami i chciałam Was prosić o pomoc w…
- Już nie trzeba! - oświadczyła wspomniana
nastolatka, pakując się do mieszkania z małą torbą siostry i niewielkim
pudełkiem z rzeczami, które mogły się stłuc.
Monika
była zszokowana.
- Zostawiłaś mój dobytek na dole?!
- Nie, nie. Przyszli tragarze i wszystko
noszą. - Madzia machnęła ręką.
- Dałaś komuś obcemu nosić moje rzeczy?! I
zostawiłaś ich samych?! A jak wszystko ukradną?!
Do
mieszkania wpakował się Danny obładowany torbami. Jedną podróżną przerzucił
sobie przez ramię, drugą założył na drugie ramię, a za sobą ciągnął walizkę. Na
dokładkę za nim zasapany dreptał Dougie z największym kartonem, w którym były
książki.
- Dougie! - rozpromieniła się Monika,
widząc kolegę. Chłopak odstawił karton z głośnym
stęknięciem i dał się przytulić.
- Hej, a może tak ktoś pomoże mi? - spytał
obruszony Danny, nie mogąc rozplątać się z toreb. - Coś ty ze sobą zabrała?
- Wszystko, co mam w Angli. To
przeprowadzka, a nie wycieczka - przypomniała przyjacielowi Monika, cmokając go
w policzek i ściągając mu z ramienia lżejszą torbę i pomagając z cięższą. -
Dzięki, że pomogliście z bagażami.
- Hej, skąd u ciebie taki dobry humor?
Maggie mówiła, że zerwałaś z Joelem.
Nastolatka
rzuciła członkowi McFly mordercze spojrzenie. Na dole powiedziała jemu i Dougiemu
w sekrecie o statusie siostry, żeby nie palnęli nic, przez co zrobi jej się
przykro.
- Zerwałam, ale nie zamierzam przez to
rozpaczać. - Monika wzruszyła ramionami. - Zapytajcie lepiej Jaya, jak sobie
radzi jako świeżo upieczony małżonek.
Loczek,
który właśnie trawił wiadomość o tym, że jego była dziewczyna znowu jest
singielką, był nieco zbity z tropu, kiedy Dougie spojrzał na niego wyczekująco.
Danny w skrócie wprowadził go w przygodę z Las Vegas i zwrócił się do Jaya.
- To jak z tym ślubem? Przeprowadzasz się
do Stanów, czy ona przyjedzie tutaj?
- Właściwie to kwestią czasu jest
unieważnienie małżeństwa. Kathryn załatwi to szybko, gdyż jest na miejscu.
Potrzebny będzie tylko mój podpis, więc lecę do Vegas przed końcem września.
- I będziesz kawalerem z odzysku! -
zachichotała Kelsey.
- Nie, tylko kawalerem. To nie rozwód,
tylko unieważnienie.
- A dlaczego Karolina i Luiza muszą czekać
trzy miesiące? - zainteresowała się Monika.
- Przesyłanie dokumentów trwa.
- Mam nadzieję, że do tego czasu nie wydrapią
sobie oczu ze swoimi chłopakami.
- Hej! Paczka ma zostać w komplecie!
Niebawem rozpoczniemy pracę nad "Drogą Rozpaczy 4: Runo śmierci" i
musicie być świadkami rodzenia się legendy - wtrącił Tom.
- On tak na serio? - zdziwił się Dougie.
- Jak najbardziej. Obsadziłem główną
postać, ale nadal pozostają Rex, Silvio, Natasha, Veronica, Maddie i Nick. Jako
reżyser i producent muszę się tym zająć, mam nadzieję, że mi pomożecie w
castingu. Może ty, Jay? I tak nie masz co robić.
Loczek
spojrzał na przyjaciela jak na idiotę.
- Ja? Nawet nie zawarłeś mnie w fabule.
- Bo to nie jest fabuła o tobie!
- Ale inni mają swoich odpowiedników!
- To czysty przypadek! - Wszyscy dobrze
wiedzieli, na czym się wzorował Tom, ale ten długo obstawiał, że to wszystko
fikcja.
- Czysty przypadek? Raczej celowy zabieg!
- Bo jesteś nudny jak flaki z olejem! - W
końcu Tom postanowił się przyznać. Jay spuścił smętnie głowę, słysząc te słowa.
Madzia rzuciła Parkerowi mordercze spojrzenie, by przeprosił Loczka. Tom, choć
niechętnie, podszedł do przyjaciela i położył mu rękę na ramieniu. - Wcale nie
jesteś nudny - zapewnił. - Po prostu nie ma w Anglii aktora, który mógłby oddać
twoje błyskotliwe poczucie humoru.
Siostry
popatrzyły po sobie rozbawione, widząc, że przyjemnie połechtany Jay przestał
się boczyć.
Madzia
starała się nie myśleć o fakcie, że w scenariuszu napisanym przez jej siostrę
mogą znajdować się wątki miłosne między Maddie a Nickiem, alternatywnymi
osobowościami jej i Natha, które na pewno będą oczywiste aż do bólu. Spodziewała
się ckliwych scen na tle pięknych pejzaży, patrzenia w oczy i… no właśnie,
czego? Mogła poprosić o zatwierdzenie scenariusza, tymczasem pochłonięta
Wrednymi Zalotkami w ogóle nie zdawała sobie sprawy, że powstanie wyprodukowany
przez Toma horror, gdzie jedną z postaci będzie ona.
- Ty Jay będziesz w komisji castingowej -
obwieszczał właśnie dumny Tom. - Pomożesz wybrać obsadę, a aktorki do roli
Veronici będą musiały pokazać się topless, bo tego wymaga jedna ze scen, więc…
- Tego nie było w scenariuszu! - zawołała
wściekła Monika.
- Oj, wprowadziłem kilka korekt, bo
zrezygnowałaś z najciekawszych akcji. Jak na przykład z faktu, że Nath rozpiął
ci stanik w jeziorze.
Dougie
i Danny chichotali ze śmiechu.
- Czemu nie jeździmy z wami na wszystkie
imprezy? - spytał Jones. - Te opowieści brzmią lepiej niż scenariusze filmów.
- Dlatego "Droga Rozpaczy 4"
będzie hitem! - zaklaskał Tom.
Stali
tak w salonie, po którym walały się bagaże Moniki i meble w dziwacznych
pozycjach, Tom i Kelsey nadal bowiem nie doszli do porozumienia w sprawie ich
ułożenia. Teraz jednak mieli poważniejsze sprawy na głowie.
- Ja też chcę być w komisji castingowej! -
zawołała nagle Madzia.
- Po co?
- No… żeby wybrać odpowiednią aktorkę do
roli Maddie.
- Po co?
- Żeby była autentyczna!
- To może sama zagrasz? - Tom naigrywał się
z przyjaciółki, więc Kelsey uderzyła go piąstką w bark, ale ten nie zamierzał
przestać. - Wiesz, wyjdzie taniej.
- Nie, dzięki. Aktorstwo to domena Moniki.
W końcu zagrała w reklamie.
- Dobry pomysł! - Podłapał przyszły
reżyser. - Co ty na to, Brukselka?
- Miałabym się pojawić topless w jakimś
niskobudżetowej szmirze? Niedoczekanie - prychnęła rudowłosa.
- Więc niestety będziesz musiała się
pogodzić z naszym wyborem. Co jak co, ale na biuście to ja się znam…
- Ale wiesz, że to nie będzie casting do
filmu porno? - spytała Kelsey, mrużąc oczy.
- Pewnie! Zresztą, macanie odwali nasz
rozwodnik. - Jay, który właśnie popijał wodę z butelki się zakrztusił.
Madzia
uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Czarno widziała film Toma, który przy
dobrych wiatrach być może w ogóle nie powstanie. Jeszcze ciemniej jednak jawiła
się jej kariera muzyczna. Wymyśliła bowiem muzykę, do której Irene zagrała na
fortepianie, a Alex na gitarze. Razem z beatem Kathy brzmiało to dosyć sensownie,
ale potrzebne były słowa, a te były mniej uniwersalne niż język muzyki, więc
szło jej opornie. Nadal miała nadzieję, że jej siostra coś wymyśli, dzięki
czemu Wredne Zalotki nie będą stracone.
Kiedy
pilnując rzeczy siostry ujrzała Danny'ego i Dougiego pomyślała, że coś dla nich
napisali, ale okazało się, że wpadli w wolnej chwili zobaczyć mieszkanko.
- Dobra, my tu gadu gadu, a nadal
niewiadomo, jak ustawić kanapę. - Kelsey zmieniła temat. - Maggie?
- Byle nie tyłem do okna, bo wtedy
telewizor będzie tutaj i…
- … światło będzie się odbijało - dokończył
Tom. - Dziękuję, Maggie!
Dziewczyna
poczerwieniała, widząc, że nieświadomie opowiedziała się po stronie
przyjaciela. Żeby załagodzić napięcie przyznała, że Kelsey ma rację co do
ułożenia łóżka w jednej z sypialni i spór został zażegnany.
- A więc, skoro już wszystko wiemy, to może
nasi goście pomogą z ustawianiem? - spytał Tom, zerkając na Dougie'go, który
spanikowany spojrzał na Danny'ego.
- Eeee… - odezwał się ten drugi. -
Właściwie to musimy już iść. Przyszliśmy tylko obejrzeć mieszkanko i zapytać,
kiedy parapetówka.
- Kiedy będzie wiadomo, damy wam znać. -
Madzia wywróciła oczami, a chłopaki się pożegnali i wyszli.
- Nie ma to jak zapał do pracy -
podsumowała sytuację ze śmiechem Kelsey. - Ale poradzimy sobie.
- Już i tak dużo zrobiliście - westchnęła
Monika. - Bardzo wam dziękujemy za to wszystko.
Rudowłosa
objęła Kelsey, a Tom wszedł między nie i założył im ręce na ramionach.
- Uznaj to jako zapłatę za scenariusz!
- Niech tak będzie - roześmiała się Monika.
Meble
zostały ostatecznie ułożone i mimo iż mieszkanie urządzone było w stylu
minimalistycznym, przypominało dom. Po pokonaniu drzwi trzeba było przejść
przez wąski korytarz, w którym zmieściła się tylko mała szafka na buty i
wieszaki na kurtki. Dalej wchodziło się do salonu. Na lewej ścianie były drzwi
do większej sypialni i łazienki oraz zasuwane do kuchni. Na ścianie po prawej
stronie był kolejny mały korytarzyk, który prowadził do drugiej, mniejszej
sypialni i łazienki.
Większy
pokój przypadł Madzi, gdyż mieszkanie było prezentem dla niej i potrzebowała
więcej miejsca na swoje szkolne książki, gitarę i inne rzeczy. Umeblowanie
stanowiły rzeźbiona biała komoda pod oknem, toaletka w rogu i dwa wysokie
regały na książki. Łóżko ze zdobionym wezgłowiem, zasłane fioletową pościelą
zostało ustawione prosto w stronę okna. Oprócz tego w pokoju znajdowało się
biurko oraz rzeźbiona szafa z wymalowanymi kolorowymi kwiatkami.
Monika
miała zadowolić się sypialnią gościnną, ale więcej nie było jej trzeba. Miała
do dyspozycji podwójne łóżko usytuowane pod oknem, dużą oszkloną szafę i
komodę. Więcej w pomieszczeniu się nie zmieściło, ale i tak czuła, że jest to
przytulne miejsce.
Tom,
Kelsey i Jay zostali tego dnia na kolacji. Dziewczyny zamówiły pizze i do późna
rozmawiały z przyjaciółmi. Były im nieopisanie wdzięczne za pomoc i za fakt, że
ani imię Natha, ani Joela nie padło podczas rozmowy.
Tom
zachwycał się "Drogą Rozpaczy", a dziewczyny nadchodzącą parapetówką.
- Zdajecie sobie sprawę, że wróciłyście do
punktu wyjścia? - spytał Jay Monicę, kiedy ta zmywała kubki po herbacie, a on
wycierał je i wstawiał do szafki, gdyż w kuchni nie było suszarki.
- Do punktu wyjścia? - spytała zdziwiona.
Z
salonu słyszała śmiech Madzi i Kelsey, które razem z Tomem wzięły się za
opróżnianie wina.
- Znowu mieszkacie razem. W podobnym
mieszkaniu. To jakby wszystko, co przeżyłyście w ogóle się nie wydarzyło.
- Tak. Teraz możemy zacząć życie od nowa.
Chyba to odpowiedni moment.
- Więc… Myślisz, że mogłabyś mi wybaczyć,
że tak spieprzyłem sprawy między nami?
Monika
zakręciła wodę i spojrzała na Jaya. Nie miał zamiaru błagać ją o wybaczenie i
przyjęcie z powrotem w swoje ramiona. Chciał tylko, by było tak, jak na
początku znajomości.
Ku
swojemu zdziwieniu stwierdziła, że czuje ten rozdział za zamknięty. Zupełnie
jakby w urodzinową imprezę Madzi się pogodzili i sobie wszystko wyjaśnili. Nie
chowała urazy, o czym poinformowała chłopaka.
- A więc możemy być przyjaciółmi? -
zapytał, ciskając z oczu iskierki.
- Możemy. Ale już nigdy więcej nie będę się
bawić w wojnę swatów. Ze swatania nigdy jeszcze nie wyniknęło nic dobrego.
Swatanie
połączyło ją i Jaya, Madzię i Natha, a nawet ją i Joela. Żaden ze związków nie
przetrwał, w przeciwieństwie do Karoliny i Maxa, i Luizy i Ryana, którzy co
prawda mieli swoje problemy, ale nadal byli razem.
Jay
pokiwał głową. Przypomniał sobie chwilę, w której Magda odkryła, że zadłużył
się w jej siostrze. Obserwował wtedy, jak Monika wygłupia się w kuchni z jego
bratem. Sam jeszcze wypierał się przed sobą, ale gdzieś w głębi czuł, że coś
przyciąga go do tej dziewczyny jak magnes. Miał nadzieję, że jeszcze kiedyś
pokocha kogoś tak, jak kochał ją chociażby w tej chwili, kiedy ze śmiechem
uderzyła go w pośladki zwiniętą ścierką i pognała do pokoju.
Nagle
wszystko wydawało się takie proste. Dziewczyny miały nadzieję, że nowe
mieszkanie rzeczywiście będzie początkiem ich nowego, lepszego życia.
Pozytywny rozdział... Lubie to! Spodobało mi się, że miedz Jayem i Monią wszystko gra. To dobrze, że Monia szybko poradziła sobie z tą cała sytuacją z Joelem. Szybciej będzie mogła wrócić do w miarę normalnego życia. ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko Nathan i Madzia i będzie ok. Nie mówię, że chce aby byli razem, ale żeby się pogodzili. To co zrobił Nath było okropne i ja bym tak łatwo nie odpuściła. Ciekawa jestem kiedy zmądrzeje i przeprosi Madzie. Oby tylko nie było za późno.
Z niecierpliwością czekam na film Toma. Coś czuje, że to będzie genialne! Mam nadzieje, że Wredne Zalotki stworzą jakiś hit i dadzą popalić! :D
Pozdrawia!
Świetny rozdział. Mówiąc szczerze nie spodziewałam się, że dzisiaj go dodasz :P Ale po zalogowaniu się w oczy rzuciło mi się, że pojawiła się nowa notka, więc kliknęłam i przeczytałam z niemałym zainteresowaniem. :]
OdpowiedzUsuńBrukselka dość dobrze zniosła rozstanie z Joelem. I szczerze nie mam pojęcie z kim teraz (albo w ogóle) będzie.
A o do Madzi i Natha to dobrze by było gdyby zakopali chociaż topór wojenny... :3
Do napisania,
Hit Girl
Ooo niee! Dlaczego Monika się wyprowadziła? Jak już udawać, że ją to nie obchodzi to na całego, a co! To już nie będzie to samo... Mam nadzieję na niemały galimatias, w takim razie :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie Monika jest załamana po rozstaniu z Joelem , ale zachowuje się jakby wszystko było ok . To silna dziewczyna i nie lubi uzewnętrzniać swoich uczuć . Szczerze powiem , że liczę na to że jeszcze będą razem ."Kłótnie " Toma i Kelsey zawsze spoko i coś czuję że "Droga rozpaczy " będzie hitem ! Tom widać , że podjarany na maxa . Co do Jaya mam wrażenie że liczy , że on i Monia będą parą . Nie potrafię teraz przewidzieć co się wydarzy . Muszę czekać na to co wymyślisz więc weny :D
OdpowiedzUsuńKochana, miałam coś napisać już w środę, ale wyszło jak zawsze... Bo wszakże wolne popołudnie po stresujących prezentacjach projektów nadaje się idealnie na dodatkowe próby kółka teatralnego (nie, żebym narzekała...:)
OdpowiedzUsuńAle hola, hola! Miałam przecież pisać o rozdziale, a nie o moich zagwozdkach.
Pierwsze skojarzenie z tytułem "Pewnie gdzieś daleko". Ale na szczęście tylko parę ulic dalej, a nie do Polski (a spróbowałabyś je gdzieś wywieźć, Jaycee...) :)
Jak już pisałam, Joel, nie owijając w bawełnę, spieprzył sprawę. I wydaje mi się, że Monika nie pogodziła się z tym faktem, tylko zamaskowała swoje odczucia.
Jednak fakt faktem, że siostry rzeczywiście wróciły do punktu wyjścia- singielki we wspólnym mieszkaniu. Może to jakiś znak, że mają szansę "przeżyć wszystko jeszcze raz", tylko teraz bez popełniania przechodzonych błędów.
Końcówka bardzo fajna- cieszę się, że relacja Monika- Jay też powróciła na start. Bez urazów, bez ukrytych gwiazdek...
Pozdrawiam i do następnego,
Madeleiene
PS. Cieszę się, że tak twierdzisz, Kochana. Fajnie wiedzieć, że kilkoma słowami motywuje się kogoś do tworzenia takiej wspaniałej rzeczy. A co do Irene- nie mam nic przeciwko ;P
To jeszcze raz: do następnego :*
Nic dodać nic ująć :) super! Nie chce mi się chwalić ciebie, bo jeszcze wpadniesz w samozachwyt. Wiec wszystko jest fanie słońce :) dzięki za komentarz u mnie. Mam nadzieję, że szybko dodasz nexta.
OdpowiedzUsuńWeeenyy ;*