Dziękuję Wam za komentarze! Ciąg dalszy z dedykacją dla wszystkich czytających :)
- Przypomnij mi jeszcze raz, po co to
robimy - westchnął po raz kolejny Nath, głowę opierając o kierownicę wynajętego
samochodu.
Monika
wywróciła teatralnie oczami.
- Boże, po co ja wzięłam ciebie?! To już
Horan byłby lepszym kompanem. No ale ty przynajmniej nie wyglądasz jak mój syn.
- Rozumiesz chyba, że też chcę pomóc
Maggie. Nie rozumiem tylko, po co ta cała szopka.
Chłopak
wyjrzał przez okno samochodu. Byli na przedmieściach Edynburga. W oddali na
małym wzgórzu wznosił się drewniany biały kościółek, przed którym ustawiała się
ekipa z kamerami. Niewątpliwie byli na planie zdjęciowym.
- Tłumaczyłam ci po drodze - odpowiedziała
zrezygnowana rudowłosa. - Adam oprócz posady menedżera Wrednych Zalotek pracuje
też w agencji reklamowej. Mają kręcić spot telewizyjny jakiejś czekolady.
Pytał, czy nie chciałabym zajrzeć na plan, by zobaczyć, jak to wygląda. Mógłby
załatwić mi pracę.
- Wiem, rozumiem to, ale twoje perspektywy
zawodowe obchodzą mnie tyle co zeszłoroczny śnieg! - uniósł się najmłodszy
członek The Wanted, a po chwili dodał nieco spokojniej. - Bez obrazy.
- Wiesz, te dwa słowa nie sprawiają, że
poczuję się mniej urażona. Masz szczęście, że mam w nosie dziewięćdziesiąt
procent słów, które wychodzą z twoich ust.
- To po co mnie ze sobą wzięłaś?!
- Po pierwsze: nie mam prawa jazdy. Po
drugie: tylko ty jesteś na tyle zdesperowany, by zgodzić się na mój plan.
- A jaki to plan, jeśli mogę wiedzieć?
Monika
zmrużyła oczy i spojrzała na swojego towarzysza.
- Kiedy milczysz i patrzysz w ten
przeszywający sposób przerażasz mnie jeszcze bardziej niż kiedy mówisz -
odezwał się Nath. - Wpadasz na pomysł przebrania nas za duchownych, potem
szukasz chętnych do wyprawy, resztę zostawiasz na wyspie, a mnie zmuszasz do
wynajęcia wozu i wycieczkę, póki co, krajoznawczą. Powiesz mi, co ci chodzi po
głowie?
- Jeśli dasz mi dojść do słowa, to tak.
- No to w takim razie czekam.
- Cóż, nie chciałam ci wcześniej opowiadać
o moich perspektywach zawodowych. Nie jestem tu, by przyjąć pracę. Jestem
tutaj, by zwędzić stroje.
- Skąd tutaj stroje księży i zakonnic?!
- Nie widzisz? Planem zdjęciowym jest
kościół i jego okolice. "Niebiański smak czekolady"… coś tam, coś
tam. Pójdziemy tam, powiem, że Adam mnie przysłał, bym poobserwowała,
zakradniemy się do garderoby i…
- Razem z jednym z twoich chłopaków nie
przewidziałaś faktu, w jaki sposób ukradniemy stroje dla tylu osób. - Nath
uderzył głową w kierownicę, ale sam nie wiedział, czy to z powodu głupoty planu
siostry Maggie czy swojej naiwności, że dał jej się naciągnąć na tę krucjatę.
- Jeden z moich chłopaków?! - spytała
wściekła Monika.
- Wiem o waszych zawirowanych relacjach.
- Nie ma żadnych zawirowanych relacji. To
mój były, z którym aktualnie się kumpluję. To wszystko. I nie będzie go na
planie. W Londynie próbuje ratować los Wrednych Zalotek.
- Podczas gdy ty wymyślasz wycieczkę do
Szkocji, która nie tylko nie pomoże Meggs odzyskać pamięci, ale zniechęci ją do
wszystkich z wyjątkiem One Direction - przerwał rudowłosej Nath.
- O, Jezusie, ale z ciebie pesymista!
Lepiej oszczędzaj głos, bo znowu trafisz pod nóż! - poleciła dziewczyna.
- Ok. Ale powiedz mi jedno: na pewno chcesz
to zrobić?
- Nie. Ale muszę, jeśli chcę, by moja
siostra sobie wszystko przypomniała. Jeśli jesteś tego samego zdania, weź się w
garść i idziemy.
Nath
odetchnął kilka razy głęboko i wysiadł z samochodu. Ruszył za Moniką, w duchu
przeklinając swoją naiwność. Szczerze wątpił, czy pomysł tej szalonej
dziewczyny poskutkuje, ale lepszego nie miał, a gdzieś głęboko w trzewiach
czuł, że perspektywa tej przygody jest emocjonująca.
W
ciszy oboje dotarli do planu zdjęciowego. Zatrzymał ich ochroniarz, Monika
wyjaśniła więc sytuację.
- Och, tak. Uprzedzono nas, że pani
przyjedzie. A… to kto? - Wysoki mężczyzna spojrzał na Natha, który zgarbiony
trzymał się z tyłu za Moniką.
- Mój stażysta - wypaliła rudowłosa, zanim
najmłodszy członek The Wanted zdążył się odezwać. - Będzie notował i
obserwował. - Dziewczyna teatralnie odrzuciła włosy do tyłu i szepnęła
ochroniarzowi do ucha. - Podziwia mnie chłopak, ale nigdy się do tego nie
przyzna.
Mężczyzna
pokiwał głową ze zrozumieniem, podał im przepustki i wskazał, gdzie dokładnie
znajdują się garderoby. Szybkim krokiem oddalili się we wskazanym kierunku.
- Podziwiam cię? - prychnął Nath, gdy
znaleźli się na tyle daleko, że ochroniarz nie mógł ich słyszeć. -
Niedoczekanie!
- Zachowaj swoje zdanie o mnie dla siebie.
Też za tobą nie przepadam, jeśli jeszcze się nie domyśliłeś.
- Och, po tylu latach jestem tego jak
najbardziej świadomy. Stokroć bardziej na chłopaka siostry wolałaś Liama, a
teraz Tony'ego.
- Dziwisz się? Twoje drugie imię to
kłopoty. A twoje słowa, przez które rozstałeś się z moją siostrą… Nawet nie
chcę tego komentować. W życiu nie dałabym ci drugiej szansy, gdybym była nią -
rzuciła twardo Monika. Doskonale pamiętała, że Nath nazwał marzenie jej siostry
o śpiewaniu w zespole "zwykłą mrzonką", co zraniło ją do głębi.
- Na szczęście nią nie jesteś.
Monika
wytknęła tymczasowemu wspólnikowi język. Dalej w stronę przyczepy z garderobą
dotarli w ciszy.
- I jak sobie to teraz wyobrażasz? - spytał
zrezygnowany Nath, kiedy stwierdzili, że muszą pokonać zamknięte drzwi. -
Wyciągniesz z włosów wsuwkę i niczym bohaterowie filmów otworzysz drzwi, byśmy
mogli okraść dział kostiumowy?
- Przecież mam rozpuszczone włosy, idioto -
westchnęła Monika. - I myślałam, żeby po prostu zapukać. Może ktoś tam jest.
- Tak, bo na pewno ktoś akurat się
przebiera i wpuści dwoje obcych… - Nath urwał, kiedy drzwi do garderoby się
otworzyły i wyjrzała przez nie pulchna kobieta około trzydziestki. Miała na
sobie habit, była więc prawdopodobnie jedną z aktorek, która miała zagrać w
reklamie. No, chyba że prawdziwa zakonnica zabłądziła w okolicy albo zajmowała
się kostiumami.
- Anastacia? - spytała aktorka, bez ogródek
zwracając się do Moniki.
- Yhm - odpowiedziała rudowłosa bez
zastanowienia.
- Całe szczęście, że jesteś! Reżyser
odchodził od zmysłów!
- Zabłądziliśmy po drodze - wyjaśniła
Monika, wchodząc do przyczepy za pulchną kobietą. Nath za bardzo nie wiedział,
co ze sobą zrobić. W ostateczności wszedł za towarzyszką, bo bał się, że ktoś
go zaczepi na zewnątrz, a on nie będzie wiedział, co odpowiedzieć.
- Zabłądziliście? A to kto?
Podejrzliwa
"zakonnica" zmierzyła Natha od stóp do głów. Zmrużyła oczy, jakby
wydał jej się znajomy, ale nie rozpoznała w nim członka znanego boysbandu. Albo
dlatego, że był opatulony szalikiem, albo dlatego, że nie znała The Wanted.
Nathan wyglądał na zszokowanego tym faktem i nie był w stanie wydusił z siebie
słowa.
- Och, to Reginald. Też gra w reklamie. Ma
zastąpić… no… tego… cholera, mam słabą pamięć do imion…
- Ronalda? - podpowiedziała aktorka.
- Tak! Właśnie jego! - podłapała Monika.
- A więc jednak zatrucie mu nie przeszło…
- Niestety. Nadal okupuje kibel, jeśli
wiesz, o co mi chodzi.
Pulchna
kobieta skinęła głową ze zrozumieniem, a potem przeniosła wzrok na Natha.
- Trochę chuderlawy. I młody - stwierdziła.
- Nie wiem, czy będzie wiarygodny jako duchowny.
Monika
objęła Natha ramieniem i poklepała go po klatce piersiowej.
- Wypcha sobie czymś tę zapadniętą klatę i
będzie w sam raz!
- Pewnie masz rację. Cóż, zostawię was,
żebyście mogli się przebrać. - Kobieta wskazała wieszaki na drugim końcu
przyczepy. - Kostiumy są tam. Mam nadzieję, że na Reginalda będzie coś pasować.
Jest kilka zapasowych, ale nie wiem, czy takich małych.
Najmłodszy
członek The Wanted poczerwieniał ze złości, ale się nie odezwał. Pożegnał
skinieniem głowy pulchną aktorkę, która zostawiła konspiratorów samych.
- Nie spodziewałam się, że pójdzie tak
łatwo - zachichotała Monika, ale Nathowi chodziło po głowie coś zupełnie
innego.
- Reginald zastąpi Ronalda?! Czy nie mogłaś
użyć mojego prawdziwego imienia? - spytał urażony.
- Mogłaby wtedy skojarzyć, że jesteś znany.
Spanikowałam.
- Czy imiona Joseph lub William były
zajęte?!
- Jakoś mi do ciebie nie pasowały.
- A Reginald pasuje?!
- Co za różnica, przecież to nie był twój
chrzest. To nie tak, że będę się tak do ciebie zwracać. Wy mówicie na mnie
Brukselka i jakoś nie narzekam.
- Narzekasz cały czas!
- Mniejsza o to, zakładaj na siebie tyle
kostiumów, ile zdołasz i spadamy stąd, zanim się pokapują! - nakazała Monika i
ruszyła w stronę wieszaków. Odnalazła habity zakonnic i szybko przeliczyła.
Potrzebowała ich pięć, dla siebie, Madzi, Nareeshy, Karoliny i Jessici.
Postanowiła nie marnować czasu. Zdjęła kurtkę i zaczęła ściągać bluzkę przez
głowę.
Nath
odwrócił się zawstydzony, by dać siostrze byłej dziewczyny nieco prywatności.
- A jak niby chcesz się dostać do
samochodu? - spytał.
- Normalnie. Biegiem. Nie wiem. Na razie
przestań ględzić i przebieraj się, bo szkoda czasu.
Kiedy
Nath podszedł do wieszaków z sutannami księży, Monika miała już na sobie habit.
Chłopak parsknął śmiechem.
- Pasuje ci - zauważył. - Może rozważysz
wstąpienie do zakonu?
- A może ty rozważysz śluby milczenia, bo
jeśli jeszcze raz mnie zdenerwujesz to walnę cię tak mocno, że będziesz błagał,
bym cię kopnęła!
Dalej
przebierali się w ciszy. Najmniejsze rozmiary strojów założyli na siebie
najpierw, następnie nieco większe, by w końcu stanąć twarzą w twarz - otyła
zakonnica i napakowany ksiądz.
- Wyglądasz, jakbyś była w ciąży -
podsumował wygląd koleżanki Nath.
- Wcisnęła pod spój kurtkę. Nie chcę jej
tutaj zostawiać, to moja ulubiona - obruszyła się dziewczyna. Nath podrapał się
po głowie i zastanowił, co zrobić ze swoimi ciuchami, ale ostatecznie
stwierdził, że zostawi je w przyczepie, bo nie ma co z nimi zrobić.
Pozostało
tylko dotrzeć do samochodu i mogli wcielić w życie swój szalony plan, do
którego przygotowanie było równie szalone.
- Co będzie, jak nas zatrzymają? - spytał
Nath, kiedy skradali się za przyczepę, żeby nie natknąć się na nikogo z ekipy.
- W najgorszym przypadku zagramy w
reklamie.
- A jak spytają o stroje?
- Powiemy, że było nam zimno i musieliśmy
założyć kilka.
- Wezmą nas za wariatów.
- Nie większych niż kiedy odkryją, że
kradniemy stroje z planu.
Konwersację
prowadzoną szeptem przerwał krzyk z garderoby. Głos należał do jakiegoś
mężczyzny.
- Złodzieje! Ukradli wszystkie stroje! -
krzyczał.
Nath
zrobił się blady jak ściana, a Monika zmrużyła oczy, by wymyślić kolejny plan.
- Mam pomysł! - oświadczyła w końcu. -
Chodź! - pociągnęła piosenkarza za rękaw sutanny w stronę garderoby, z której
dochodziły krzyki.
Wydawało
mu się, że to najgorsze z możliwych rozwiązań, ale już dawno zorientował się,
że Monika posiada nad nim władzę. Biernie dał się wciągnąć w kolejną gierkę.
- Wołać ochronę! Co to ma znaczyć? Jak ktoś
mógł wynieść wszystkie stroje niezauważony?! - powtarzał mężczyzna, załamując
ręce.
Monika
weszła do przyczepy i odchrząknęła.
- Ja i Reginald widzieliśmy tych, których
to zrobili.
- Jaki Reginald?
- Zastępuję Ronalda - wtrącił Nath.
- Och, tak. Jedzenie burrito to był kiepski
pomysł. - Mężczyzna, który jak się zorientowali był reżyserem, przetarł oczy
dłońmi i spojrzał na Monikę.
- A ty kim jesteś?
- Anastacia.
- Cóż, spóźniłaś się na plan, ale
przynajmniej widziałaś złodziei. Będziesz umiała ich rozpoznać?
- Och tak. To była banda młokosów, chyba
chcieli zrobić jakiś kawał. Porwali stroje i pobiegli do kościoła. Chyba
zamierzają go zdemolować.
Nath
spojrzał na Monikę zszokowany jeszcze bardziej niż reżyser, który poderwał się
z miejsca i wybiegł z przyczepy.
- Ochrona! Szybko! Złodzieje są w kościele!
Niech ktoś dzwoni po policję! Jezu, oni zniszczą plan zdjęciowy! Szybko!
Szybko! - wykrzykiwał rozgorączkowany mężczyzna, a kilku ochroniarzy razem z
nim zaczęło biec w stronę kościoła.
- A teraz gazu - szepnęła Nathowi Monika i
oboje biegiem rzucili się w stronę zaparkowanego kilkadziesiąt metrów dalej
samochodu.
Zasapani
zajęli miejsca. Nathowi trzęsły się ręce i nie mógł sięgnąć do kieszeni, w
której trzymał kluczyki, ale ostatecznie udało mu się podwinąć kilka warstw
płótna i odpalić silnik. Kilka minut po okłamaniu reżysera
wyjeżdżali na główną drogę, chichocząc i próbując złapać oddech.
- Nie zorientował się, że mamy stroje na
sobie! - podniecał się Nath.
- Chciałabym zobaczyć ich miny, kiedy wejdą
do kościoła! - dodała Monika.
- Szkoda, że nie zagramy w reklamie.
Reszcie opadłyby koparki!
- I tak im opadną, kiedy nas zobaczą w tym
stanie!
Śmiali
się tak beztrosko, zapominając o dzielących ich różnicach. Wspólna krucjata
zrodziła w nich nić sympatii. Tak ucieszyło ich odnalezione porozumienie, że
nie zauważyli wozu policyjnego, który na sygnale jechał za nimi. Zostali
brutalnie sprowadzeni na ziemię, kiedy musieli zjechać na pobocze
Policjant
wysiadł z wozu i nachylił się po strony kierowcy. Nathan otworzył okno.
Funkcjonariusz wyglądał na skonsternowanego na widok zakonnicy i księdza.
- Szczęść Boże! - odezwała się pogodnie
Monika. Nath siedział spanikowany i nie odzywał się ani słowem.
- Szczęść… Boże… - odpowiedział nieśmiało
policjant. - Przykro mi, ale przekroczył pan… pan ksiądz… wasza eminencja? -
Niezbyt inteligentny mężczyzna podrapał się po głowie. Nie wiedział, w jaki
sposób zwrócić się do duchownego.
Nath
odchrząknął i najwyraźniej wpadł na jakiś pomysł, bo z wyrozumiałym uśmiechem
zwrócił się do policjanta.
- Proszę mi mówić ojcze Reginaldzie.
Monika
niemal uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Gdyby policjant poprosił o prawo
jazdy, zobaczyłby prawdziwe imię Natha i zorientował się, że coś tu jest nie
tak. Byli w o tyle dobrej sytuacji, że zostali zatrzymani za szybkość, nie
kradzież. Na razie wiadomość o wydarzeniach z planu reklamy nie dotarła na
policję, mieli więc szanse się jakoś wykręcić.
- Więc gdzie się tak spieszycie, ojcze
Reginaldzie? I kim jest ojca towarzyszka, jeśli wolno spytać?
- Siostra Anastacia ze Zgromadzenia Sióstr
Urszulanek w Edynburgu. Spieszymy się na prom na Ionę. Mamy się tam spotkać z
wycieczką brytyjskiej młodzieży, której będziemy opowiadać o historii wyspy w
kontekście religijnym. Msza w Edynburgu się przedłużyła i nie zdążyliśmy na
poprzedni prom. - Potok kłamstw wystrzelił z ust Natha w taki sposób, że Monika
niemal przyklasnęła mu jako wyraz uznania. Sama nie wymyśliłaby lepszej
historyjki. Nie była pewna, czy habit, który miała na sobie, rzeczywiście był
kopią tych, które nosiły urszulanki, ale skoro policjant nie wiedział, jak
zwracać się do księdza, nie było szans by miał wiedzę na temat strojów
zakonnic.
- W takim razie najmocniej przepraszam, że
przetrzymuję, ojcze Reginaldzie i siostro Anastacio. Ale rozumie ojciec, jak to
jest z bezpieczeństwem na drodze… - Policjant zdjął czapkę i podrapał się po
głowie.
Nath
z wielką gracją i szacunkiem skłonił głową, jakby składał przysięgę rycerską.
- Naturalnie, panie władzo. Nie przekroczę
już prędkości, a siostra Anastacia będzie tego pilnować.
Mile
połechtany z powodu nazwania go "władzą" policjant uśmiechnął się i
pożegnał fałszywego księdza i zakonnicę tylko upomnieniem i prośbą o modlitwę. Samochód
wynajęty z wypożyczalni pomknął dalej, tym razem o dozwolonej prędkości.
- Siostro Anastacio… chyba nie ma dla nas
rzeczy niemożliwych - odezwał się po krótkiej chwili milczenia Nath i razem z
Moniką wybuchnął śmiechem.
W
tej chwili zaczęli wierzyć, że wszystko się ułoży i że wspólnymi siłami uda im
się przywrócić Madzi pamięć.
Aaaaa rozdzial jest fantastyczny. Plakalam ze smiechu. Od dzis Monia i Nathan to moje ulubione postacie i mam nadzieje ze obydwoje sie do siebie przekonaja i jeszcze zostana przyjaciolmi. Czekam na kolejny rozdzial:-)
OdpowiedzUsuńO jeju ten rozdzial jest swierny noe przypuszczalam ze z tej dwojki stworzysz taki swietny duet. Teraz mam nadzieje ze rzeczywiecie obydwoje pomoga Madzi odzyslac pamiec. Juz czekam na kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuńO.
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny. Ksiadz i zakonnica hahaha dobre ale ta dwojka napewno do swietych nie nalezy. Dobrze ze ta wspolna wyprawa zblizyla Natha i Monike do siebie. Czekam na nexta:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
Rozdzial jest super. Nathan ma szczescie do policji ale pifknie z tego wybrnol i nawet Moni zaimponowal. Chyba dobrze ze to jednak on byl towarzyszem Moniki jak widac moga dokonac wszystkiego. Kiedy rozdzial kolejny???! A kiedy zaczna sie jakies szczesliwe rozdzialy o Madzi juz mam troche dosc tej amnezji.
OdpowiedzUsuńPati:-)
Hej. Super rozdzial juz nie moge doczekac sie kolejnego kiedy juz wszyscy beda przebrani. Swoja droga Nathan i Monia zaskakujaco dobrze sobie poradzili. Akcja nabiera predkosc ciekawe co teraz moze jakis watek o Niallu i Jess?? Czekam juz na kolejny rozdzial.
OdpowiedzUsuńRozdzial jest swietny. Nie spodziewalam sie ze dasz ta dwojke razem na wyprawe i ze jeszcze sie polubia ale baaaardzoo sie ciesze i mam nadzieje ze to poczatek przyjazni. Bardzo bym chciala aby Nathan i Monia sie zaprzyjaznili i teraz wspolnymi silami pomogli Maggie odzyskac pamiec. Ten pomysl ze strojami byl szalony i ryzykowny ale przeciez nie ma dla nich rzeczy nie mozliwych. Oj teraz to sie bedzie dzialo jak wejda do klasztoru. Ciekawa jestem vo dalej z Madzia. A teraz bordzo chcialam przeprosic ze ostatnich dwoch rozdzialow nie komentowalam od trzech tugodni jestem rozlozona przez chorobe i czytam ale nie mialam sily na komentarze. Od wczoraj dopiero czuje sie lepiej komentuje i prosze o kolejny rozdzial w ten weekend bardzo prosze. Pozdrawiam juz nie moge sie doczekac kolejnego.
OdpowiedzUsuńMarta
Swietny rozdzial. Czekam na kolejny:-)
OdpowiedzUsuńRozdzial jest super. Kiedy bedzie kolejny???
OdpowiedzUsuńHej. Kiedy kolejny rozdzial? Juz nie moge sie doczekac:-)
OdpowiedzUsuń