sobota, 18 października 2014

Rozdział 83 - "Stan uduchowiony"

Dziękuję Wam za komentarze! Ciąg dalszy z dedykacją dla wszystkich czytających :)




- Przypomnij mi jeszcze raz, po co to robimy - westchnął po raz kolejny Nath, głowę opierając o kierownicę wynajętego samochodu.
         Monika wywróciła teatralnie oczami.
- Boże, po co ja wzięłam ciebie?! To już Horan byłby lepszym kompanem. No ale ty przynajmniej nie wyglądasz jak mój syn.
- Rozumiesz chyba, że też chcę pomóc Maggie. Nie rozumiem tylko, po co ta cała szopka.
         Chłopak wyjrzał przez okno samochodu. Byli na przedmieściach Edynburga. W oddali na małym wzgórzu wznosił się drewniany biały kościółek, przed którym ustawiała się ekipa z kamerami. Niewątpliwie byli na planie zdjęciowym.
- Tłumaczyłam ci po drodze - odpowiedziała zrezygnowana rudowłosa. - Adam oprócz posady menedżera Wrednych Zalotek pracuje też w agencji reklamowej. Mają kręcić spot telewizyjny jakiejś czekolady. Pytał, czy nie chciałabym zajrzeć na plan, by zobaczyć, jak to wygląda. Mógłby załatwić mi pracę.
- Wiem, rozumiem to, ale twoje perspektywy zawodowe obchodzą mnie tyle co zeszłoroczny śnieg! - uniósł się najmłodszy członek The Wanted, a po chwili dodał nieco spokojniej. - Bez obrazy.
- Wiesz, te dwa słowa nie sprawiają, że poczuję się mniej urażona. Masz szczęście, że mam w nosie dziewięćdziesiąt procent słów, które wychodzą z twoich ust.
- To po co mnie ze sobą wzięłaś?!
- Po pierwsze: nie mam prawa jazdy. Po drugie: tylko ty jesteś na tyle zdesperowany, by zgodzić się na mój plan.
- A jaki to plan, jeśli mogę wiedzieć?
         Monika zmrużyła oczy i spojrzała na swojego towarzysza.
- Kiedy milczysz i patrzysz w ten przeszywający sposób przerażasz mnie jeszcze bardziej niż kiedy mówisz - odezwał się Nath. - Wpadasz na pomysł przebrania nas za duchownych, potem szukasz chętnych do wyprawy, resztę zostawiasz na wyspie, a mnie zmuszasz do wynajęcia wozu i wycieczkę, póki co, krajoznawczą. Powiesz mi, co ci chodzi po głowie?
- Jeśli dasz mi dojść do słowa, to tak.
- No to w takim razie czekam.
- Cóż, nie chciałam ci wcześniej opowiadać o moich perspektywach zawodowych. Nie jestem tu, by przyjąć pracę. Jestem tutaj, by zwędzić stroje.
- Skąd tutaj stroje księży i zakonnic?!
- Nie widzisz? Planem zdjęciowym jest kościół i jego okolice. "Niebiański smak czekolady"… coś tam, coś tam. Pójdziemy tam, powiem, że Adam mnie przysłał, bym poobserwowała, zakradniemy się do garderoby i…
- Razem z jednym z twoich chłopaków nie przewidziałaś faktu, w jaki sposób ukradniemy stroje dla tylu osób. - Nath uderzył głową w kierownicę, ale sam nie wiedział, czy to z powodu głupoty planu siostry Maggie czy swojej naiwności, że dał jej się naciągnąć na tę krucjatę.
- Jeden z moich chłopaków?! - spytała wściekła Monika.
- Wiem o waszych zawirowanych relacjach.
- Nie ma żadnych zawirowanych relacji. To mój były, z którym aktualnie się kumpluję. To wszystko. I nie będzie go na planie. W Londynie próbuje ratować los Wrednych Zalotek.
- Podczas gdy ty wymyślasz wycieczkę do Szkocji, która nie tylko nie pomoże Meggs odzyskać pamięci, ale zniechęci ją do wszystkich z wyjątkiem One Direction - przerwał rudowłosej Nath.
- O, Jezusie, ale z ciebie pesymista! Lepiej oszczędzaj głos, bo znowu trafisz pod nóż! - poleciła dziewczyna.
- Ok. Ale powiedz mi jedno: na pewno chcesz to zrobić?
- Nie. Ale muszę, jeśli chcę, by moja siostra sobie wszystko przypomniała. Jeśli jesteś tego samego zdania, weź się w garść i idziemy.
         Nath odetchnął kilka razy głęboko i wysiadł z samochodu. Ruszył za Moniką, w duchu przeklinając swoją naiwność. Szczerze wątpił, czy pomysł tej szalonej dziewczyny poskutkuje, ale lepszego nie miał, a gdzieś głęboko w trzewiach czuł, że perspektywa tej przygody jest emocjonująca.
         W ciszy oboje dotarli do planu zdjęciowego. Zatrzymał ich ochroniarz, Monika wyjaśniła więc sytuację.
- Och, tak. Uprzedzono nas, że pani przyjedzie. A… to kto? - Wysoki mężczyzna spojrzał na Natha, który zgarbiony trzymał się z tyłu za Moniką.
- Mój stażysta - wypaliła rudowłosa, zanim najmłodszy członek The Wanted zdążył się odezwać. - Będzie notował i obserwował. - Dziewczyna teatralnie odrzuciła włosy do tyłu i szepnęła ochroniarzowi do ucha. - Podziwia mnie chłopak, ale nigdy się do tego nie przyzna.
         Mężczyzna pokiwał głową ze zrozumieniem, podał im przepustki i wskazał, gdzie dokładnie znajdują się garderoby. Szybkim krokiem oddalili się we wskazanym kierunku.
- Podziwiam cię? - prychnął Nath, gdy znaleźli się na tyle daleko, że ochroniarz nie mógł ich słyszeć. - Niedoczekanie!
- Zachowaj swoje zdanie o mnie dla siebie. Też za tobą nie przepadam, jeśli jeszcze się nie domyśliłeś.
- Och, po tylu latach jestem tego jak najbardziej świadomy. Stokroć bardziej na chłopaka siostry wolałaś Liama, a teraz Tony'ego.
- Dziwisz się? Twoje drugie imię to kłopoty. A twoje słowa, przez które rozstałeś się z moją siostrą… Nawet nie chcę tego komentować. W życiu nie dałabym ci drugiej szansy, gdybym była nią - rzuciła twardo Monika. Doskonale pamiętała, że Nath nazwał marzenie jej siostry o śpiewaniu w zespole "zwykłą mrzonką", co zraniło ją do głębi.
- Na szczęście nią nie jesteś.
         Monika wytknęła tymczasowemu wspólnikowi język. Dalej w stronę przyczepy z garderobą dotarli w ciszy.
- I jak sobie to teraz wyobrażasz? - spytał zrezygnowany Nath, kiedy stwierdzili, że muszą pokonać zamknięte drzwi. - Wyciągniesz z włosów wsuwkę i niczym bohaterowie filmów otworzysz drzwi, byśmy mogli okraść dział kostiumowy?
- Przecież mam rozpuszczone włosy, idioto - westchnęła Monika. - I myślałam, żeby po prostu zapukać. Może ktoś tam jest.
- Tak, bo na pewno ktoś akurat się przebiera i wpuści dwoje obcych… - Nath urwał, kiedy drzwi do garderoby się otworzyły i wyjrzała przez nie pulchna kobieta około trzydziestki. Miała na sobie habit, była więc prawdopodobnie jedną z aktorek, która miała zagrać w reklamie. No, chyba że prawdziwa zakonnica zabłądziła w okolicy albo zajmowała się kostiumami.
- Anastacia? - spytała aktorka, bez ogródek zwracając się do Moniki.
- Yhm - odpowiedziała rudowłosa bez zastanowienia.
- Całe szczęście, że jesteś! Reżyser odchodził od zmysłów!
- Zabłądziliśmy po drodze - wyjaśniła Monika, wchodząc do przyczepy za pulchną kobietą. Nath za bardzo nie wiedział, co ze sobą zrobić. W ostateczności wszedł za towarzyszką, bo bał się, że ktoś go zaczepi na zewnątrz, a on nie będzie wiedział, co odpowiedzieć.
- Zabłądziliście? A to kto?
         Podejrzliwa "zakonnica" zmierzyła Natha od stóp do głów. Zmrużyła oczy, jakby wydał jej się znajomy, ale nie rozpoznała w nim członka znanego boysbandu. Albo dlatego, że był opatulony szalikiem, albo dlatego, że nie znała The Wanted. Nathan wyglądał na zszokowanego tym faktem i nie był w stanie wydusił z siebie słowa.
- Och, to Reginald. Też gra w reklamie. Ma zastąpić… no… tego… cholera, mam słabą pamięć do imion…
- Ronalda? - podpowiedziała aktorka.
- Tak! Właśnie jego! - podłapała Monika.
- A więc jednak zatrucie mu nie przeszło…
- Niestety. Nadal okupuje kibel, jeśli wiesz, o co mi chodzi.
         Pulchna kobieta skinęła głową ze zrozumieniem, a potem przeniosła wzrok na Natha.
- Trochę chuderlawy. I młody - stwierdziła. - Nie wiem, czy będzie wiarygodny jako duchowny.
         Monika objęła Natha ramieniem i poklepała go po klatce piersiowej.
- Wypcha sobie czymś tę zapadniętą klatę i będzie w sam raz!
- Pewnie masz rację. Cóż, zostawię was, żebyście mogli się przebrać. - Kobieta wskazała wieszaki na drugim końcu przyczepy. - Kostiumy są tam. Mam nadzieję, że na Reginalda będzie coś pasować. Jest kilka zapasowych, ale nie wiem, czy takich małych.
         Najmłodszy członek The Wanted poczerwieniał ze złości, ale się nie odezwał. Pożegnał skinieniem głowy pulchną aktorkę, która zostawiła konspiratorów samych.
- Nie spodziewałam się, że pójdzie tak łatwo - zachichotała Monika, ale Nathowi chodziło po głowie coś zupełnie innego.
- Reginald zastąpi Ronalda?! Czy nie mogłaś użyć mojego prawdziwego imienia? - spytał urażony.
- Mogłaby wtedy skojarzyć, że jesteś znany. Spanikowałam.
- Czy imiona Joseph lub William były zajęte?!
- Jakoś mi do ciebie nie pasowały.
- A Reginald pasuje?!
- Co za różnica, przecież to nie był twój chrzest. To nie tak, że będę się tak do ciebie zwracać. Wy mówicie na mnie Brukselka i jakoś nie narzekam.
- Narzekasz cały czas!
- Mniejsza o to, zakładaj na siebie tyle kostiumów, ile zdołasz i spadamy stąd, zanim się pokapują! - nakazała Monika i ruszyła w stronę wieszaków. Odnalazła habity zakonnic i szybko przeliczyła. Potrzebowała ich pięć, dla siebie, Madzi, Nareeshy, Karoliny i Jessici. Postanowiła nie marnować czasu. Zdjęła kurtkę i zaczęła ściągać bluzkę przez głowę.
         Nath odwrócił się zawstydzony, by dać siostrze byłej dziewczyny nieco prywatności.
- A jak niby chcesz się dostać do samochodu? - spytał.
- Normalnie. Biegiem. Nie wiem. Na razie przestań ględzić i przebieraj się, bo szkoda czasu.
         Kiedy Nath podszedł do wieszaków z sutannami księży, Monika miała już na sobie habit. Chłopak parsknął śmiechem.
- Pasuje ci - zauważył. - Może rozważysz wstąpienie do zakonu?
- A może ty rozważysz śluby milczenia, bo jeśli jeszcze raz mnie zdenerwujesz to walnę cię tak mocno, że będziesz błagał, bym cię kopnęła!
         Dalej przebierali się w ciszy. Najmniejsze rozmiary strojów założyli na siebie najpierw, następnie nieco większe, by w końcu stanąć twarzą w twarz - otyła zakonnica i napakowany ksiądz.
- Wyglądasz, jakbyś była w ciąży - podsumował wygląd koleżanki Nath.
- Wcisnęła pod spój kurtkę. Nie chcę jej tutaj zostawiać, to moja ulubiona - obruszyła się dziewczyna. Nath podrapał się po głowie i zastanowił, co zrobić ze swoimi ciuchami, ale ostatecznie stwierdził, że zostawi je w przyczepie, bo nie ma co z nimi zrobić.
         Pozostało tylko dotrzeć do samochodu i mogli wcielić w życie swój szalony plan, do którego przygotowanie było równie szalone.
- Co będzie, jak nas zatrzymają? - spytał Nath, kiedy skradali się za przyczepę, żeby nie natknąć się na nikogo z ekipy.
- W najgorszym przypadku zagramy w reklamie.
- A jak spytają o stroje?
- Powiemy, że było nam zimno i musieliśmy założyć kilka.
- Wezmą nas za wariatów.
- Nie większych niż kiedy odkryją, że kradniemy stroje z planu.
         Konwersację prowadzoną szeptem przerwał krzyk z garderoby. Głos należał do jakiegoś mężczyzny.
- Złodzieje! Ukradli wszystkie stroje! - krzyczał.
         Nath zrobił się blady jak ściana, a Monika zmrużyła oczy, by wymyślić kolejny plan.
- Mam pomysł! - oświadczyła w końcu. - Chodź! - pociągnęła piosenkarza za rękaw sutanny w stronę garderoby, z której dochodziły krzyki.
         Wydawało mu się, że to najgorsze z możliwych rozwiązań, ale już dawno zorientował się, że Monika posiada nad nim władzę. Biernie dał się wciągnąć w kolejną gierkę.
- Wołać ochronę! Co to ma znaczyć? Jak ktoś mógł wynieść wszystkie stroje niezauważony?! - powtarzał mężczyzna, załamując ręce.
         Monika weszła do przyczepy i odchrząknęła.
- Ja i Reginald widzieliśmy tych, których to zrobili.
- Jaki Reginald?
- Zastępuję Ronalda - wtrącił Nath.
- Och, tak. Jedzenie burrito to był kiepski pomysł. - Mężczyzna, który jak się zorientowali był reżyserem, przetarł oczy dłońmi i spojrzał na Monikę.
- A ty kim jesteś?
- Anastacia.
- Cóż, spóźniłaś się na plan, ale przynajmniej widziałaś złodziei. Będziesz umiała ich rozpoznać?
- Och tak. To była banda młokosów, chyba chcieli zrobić jakiś kawał. Porwali stroje i pobiegli do kościoła. Chyba zamierzają go zdemolować.
         Nath spojrzał na Monikę zszokowany jeszcze bardziej niż reżyser, który poderwał się z miejsca i wybiegł z przyczepy.
- Ochrona! Szybko! Złodzieje są w kościele! Niech ktoś dzwoni po policję! Jezu, oni zniszczą plan zdjęciowy! Szybko! Szybko! - wykrzykiwał rozgorączkowany mężczyzna, a kilku ochroniarzy razem z nim zaczęło biec w stronę kościoła.
- A teraz gazu - szepnęła Nathowi Monika i oboje biegiem rzucili się w stronę zaparkowanego kilkadziesiąt metrów dalej samochodu.
         Zasapani zajęli miejsca. Nathowi trzęsły się ręce i nie mógł sięgnąć do kieszeni, w której trzymał kluczyki, ale ostatecznie udało mu się podwinąć kilka warstw płótna i odpalić silnik. Kilka minut po okłamaniu reżysera wyjeżdżali na główną drogę, chichocząc i próbując złapać oddech.
- Nie zorientował się, że mamy stroje na sobie! - podniecał się Nath.
- Chciałabym zobaczyć ich miny, kiedy wejdą do kościoła! - dodała Monika.
- Szkoda, że nie zagramy w reklamie. Reszcie opadłyby koparki!
- I tak im opadną, kiedy nas zobaczą w tym stanie!
         Śmiali się tak beztrosko, zapominając o dzielących ich różnicach. Wspólna krucjata zrodziła w nich nić sympatii. Tak ucieszyło ich odnalezione porozumienie, że nie zauważyli wozu policyjnego, który na sygnale jechał za nimi. Zostali brutalnie sprowadzeni na ziemię, kiedy musieli zjechać na pobocze
         Policjant wysiadł z wozu i nachylił się po strony kierowcy. Nathan otworzył okno. Funkcjonariusz wyglądał na skonsternowanego na widok zakonnicy i księdza.
- Szczęść Boże! - odezwała się pogodnie Monika. Nath siedział spanikowany i nie odzywał się ani słowem.
- Szczęść… Boże… - odpowiedział nieśmiało policjant. - Przykro mi, ale przekroczył pan… pan ksiądz… wasza eminencja? - Niezbyt inteligentny mężczyzna podrapał się po głowie. Nie wiedział, w jaki sposób zwrócić się do duchownego.
         Nath odchrząknął i najwyraźniej wpadł na jakiś pomysł, bo z wyrozumiałym uśmiechem zwrócił się do policjanta.
- Proszę mi mówić ojcze Reginaldzie.
         Monika niemal uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Gdyby policjant poprosił o prawo jazdy, zobaczyłby prawdziwe imię Natha i zorientował się, że coś tu jest nie tak. Byli w o tyle dobrej sytuacji, że zostali zatrzymani za szybkość, nie kradzież. Na razie wiadomość o wydarzeniach z planu reklamy nie dotarła na policję, mieli więc szanse się jakoś wykręcić.
- Więc gdzie się tak spieszycie, ojcze Reginaldzie? I kim jest ojca towarzyszka, jeśli wolno spytać?
- Siostra Anastacia ze Zgromadzenia Sióstr Urszulanek w Edynburgu. Spieszymy się na prom na Ionę. Mamy się tam spotkać z wycieczką brytyjskiej młodzieży, której będziemy opowiadać o historii wyspy w kontekście religijnym. Msza w Edynburgu się przedłużyła i nie zdążyliśmy na poprzedni prom. - Potok kłamstw wystrzelił z ust Natha w taki sposób, że Monika niemal przyklasnęła mu jako wyraz uznania. Sama nie wymyśliłaby lepszej historyjki. Nie była pewna, czy habit, który miała na sobie, rzeczywiście był kopią tych, które nosiły urszulanki, ale skoro policjant nie wiedział, jak zwracać się do księdza, nie było szans by miał wiedzę na temat strojów zakonnic.
- W takim razie najmocniej przepraszam, że przetrzymuję, ojcze Reginaldzie i siostro Anastacio. Ale rozumie ojciec, jak to jest z bezpieczeństwem na drodze… - Policjant zdjął czapkę i podrapał się po głowie.
         Nath z wielką gracją i szacunkiem skłonił głową, jakby składał przysięgę rycerską.
- Naturalnie, panie władzo. Nie przekroczę już prędkości, a siostra Anastacia będzie tego pilnować.
         Mile połechtany z powodu nazwania go "władzą" policjant uśmiechnął się i pożegnał fałszywego księdza i zakonnicę tylko upomnieniem i prośbą o modlitwę. Samochód wynajęty z wypożyczalni pomknął dalej, tym razem o dozwolonej prędkości.
- Siostro Anastacio… chyba nie ma dla nas rzeczy niemożliwych - odezwał się po krótkiej chwili milczenia Nath i razem z Moniką wybuchnął śmiechem.
         W tej chwili zaczęli wierzyć, że wszystko się ułoży i że wspólnymi siłami uda im się przywrócić Madzi pamięć.

11 komentarzy:

  1. Aaaaa rozdzial jest fantastyczny. Plakalam ze smiechu. Od dzis Monia i Nathan to moje ulubione postacie i mam nadzieje ze obydwoje sie do siebie przekonaja i jeszcze zostana przyjaciolmi. Czekam na kolejny rozdzial:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeju ten rozdzial jest swierny noe przypuszczalam ze z tej dwojki stworzysz taki swietny duet. Teraz mam nadzieje ze rzeczywiecie obydwoje pomoga Madzi odzyslac pamiec. Juz czekam na kolejny rozdzial.
    O.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial swietny. Ksiadz i zakonnica hahaha dobre ale ta dwojka napewno do swietych nie nalezy. Dobrze ze ta wspolna wyprawa zblizyla Natha i Monike do siebie. Czekam na nexta:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial jest super. Nathan ma szczescie do policji ale pifknie z tego wybrnol i nawet Moni zaimponowal. Chyba dobrze ze to jednak on byl towarzyszem Moniki jak widac moga dokonac wszystkiego. Kiedy rozdzial kolejny???! A kiedy zaczna sie jakies szczesliwe rozdzialy o Madzi juz mam troche dosc tej amnezji.
    Pati:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Super rozdzial juz nie moge doczekac sie kolejnego kiedy juz wszyscy beda przebrani. Swoja droga Nathan i Monia zaskakujaco dobrze sobie poradzili. Akcja nabiera predkosc ciekawe co teraz moze jakis watek o Niallu i Jess?? Czekam juz na kolejny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial jest swietny. Nie spodziewalam sie ze dasz ta dwojke razem na wyprawe i ze jeszcze sie polubia ale baaaardzoo sie ciesze i mam nadzieje ze to poczatek przyjazni. Bardzo bym chciala aby Nathan i Monia sie zaprzyjaznili i teraz wspolnymi silami pomogli Maggie odzyskac pamiec. Ten pomysl ze strojami byl szalony i ryzykowny ale przeciez nie ma dla nich rzeczy nie mozliwych. Oj teraz to sie bedzie dzialo jak wejda do klasztoru. Ciekawa jestem vo dalej z Madzia. A teraz bordzo chcialam przeprosic ze ostatnich dwoch rozdzialow nie komentowalam od trzech tugodni jestem rozlozona przez chorobe i czytam ale nie mialam sily na komentarze. Od wczoraj dopiero czuje sie lepiej komentuje i prosze o kolejny rozdzial w ten weekend bardzo prosze. Pozdrawiam juz nie moge sie doczekac kolejnego.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial. Czekam na kolejny:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial jest super. Kiedy bedzie kolejny???

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. Kiedy kolejny rozdzial? Juz nie moge sie doczekac:-)

    OdpowiedzUsuń

Blog List