sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 85 - "Idziemy do piekła"

Dziękuję za komentarze! Kolejny rozdział przed nami :)



Madzia nie rozumiała, dlaczego dała się wmanewrować w taki szalony pomysł. Sam fakt, że mieli na sobie kradzione z planu zdjęciowego habity i sutanny powodował u niej zimne dreszcze. Była raczej osobą nudną i zrównoważoną, a jedyną spontaniczną rzeczą w jej życiu była zgoda na staż u Joe McDovana i wyjazd do Wielkiej Brytanii, by pracować z One Direction. Amnezja cofnęła ją do punktu wyjścia i nie pamiętała szalonych przygód, których według opowieści jej siostry i piosenkarzy było więcej niż sporo. Czuła się jak osoba, która nie potrafi pływać, a została rzucona na głęboką wodę.
Wokoło panowały niemal egipskie ciemności. Nathan i Niall szli przodem, kłócąc się, czyja latarka w telefonie jest lepsza. Nastolatka w towarzystwie Jess trzymała się trzy metry za nimi - na tyle by pozostać w blasku latarek ze smartfonów i jednocześnie na tyle, by nie słyszeli, o czym rozmawiają.
- O czym myślisz? - spytała siostra Natha, widząc na twarzy koleżanki skupienie.
- Nie gapię się na ich tyłki! - zaparła się Madzia, nazbyt żywiołowo, o czym przekonała się, kiedy chłopcy zatrzymali się na chwilę.
         Na szczęście nic o tyłkach nie słyszeli. Uciszyli dziewczyny i wrócili do swojej kłótni. Magda natomiast wbiła wzrok w ziemię. Miała nadzieję, że nie wejdzie wprost na ścianę ani na żadnego mnicha. Przez chwilę szła obok Jessici w ciszy, ale blondynka nie wytrzymała.
- Wiem, że słabo mnie pamiętasz… to znaczy… nie pamiętasz… no ale byłyśmy prawie szwagierkami i się zaprzyjaźniłyśmy. Choć na początku za tobą nie przepadałam, jak za każdą dziewczyną, która kręciła się wokół mojego brata.
- Cóż, to chyba normalne - stwierdziła osiemnastolatka. Czuła nić porozumienia z Jess, ale nadal było jej trochę nieswojo.
- Ale znalazłyśmy wspólny język! A nawet więcej. Naprawdę dobrze się dogadywałyśmy.
- Rozumiem, dlaczego. - Madzia rzuciła rozmówczyni uśmiech, a ta ośmielona, zdecydowała się na wyznanie.
- Zapewne zauważyłaś, że podoba mi się Niall…
- Nie jestem zbyt spostrzegawcza, jeśli chodzi o takie sygnały. Cóż, przynajmniej szesnastoletnia ja. Osiemnastoletnia ja wie więcej na te tematy, ale póki co, nie ma jej z nami.
         Jessica roześmiała się.
- Cieszę się, że potrafisz żartować z amnezji. I muszę powiedzieć, że lubię szesnastoletnią ciebie tak samo jak tę pełnoletnią. I naprawdę wszystko jedno, która mi udzieli rady, bo ja zaraz naprawdę zwariuję!
- No to strzelaj. Twój brat i wybranek są zbyt zajęci przepychanką, by usłyszeć naszą rozmowę.
         Spojrzały na chłopaków. Kłócili się właśnie, w którą stronę skręcić. Nathan stwierdził, że musi to być lewo, bo poprzednim razem skręcili w lewo i tym sposobem się nie zgubią. Według Nialla droga na prawo była lepiej oświetlona i bezpieczniejsza. Korzystając z tej debaty toczonej na uboczu, Madzia odetchnęła i przeniosła wzrok na koleżankę.
- Zawsze lubiłam One Direction, choć doprowadzało to mojego brata do szału - wyznała Jess. - Byłam nawet na ich koncercie i było świetnie! Do teraz pamiętam promienny uśmiech Nialla i ten jego głos… i…
- Ok, bez szczegółów. Nie mamy całej nocy.
- Więc spodobał mi się już dawno. Potem na imprezie, na której Wredne Zalotki zostały oficjalnie wprowadzone na salony przebrałam się za Ellen DeGeneres, ale wszyscy myśleli, że jestem Niallem, więc nie wyprowadziłam ich z błędu. Prawdę powiedziałam tylko tobie. I wtedy Niall poprosił mnie do tańca, ale to by było dziwne, bo wyglądaliśmy bardzo podobnie, więc nic z tego nie wyszło. Ale ja nie mogłam przestać o nim myśleć… I wtedy wyszedł ten wyjazd do Szkocji! Skakałam z radości, a wnętrzności przemieszczają mi się jeszcze do teraz i nie ma to nic wspólnego z panującym tu nastrojem grozy. On mi się strasznie podoba, ale nie zamierzam jak dama w opałach czekać na pierwszy krok, bo on może nigdy nie nadejść. Szczególnie, że mój brat nie jest zbyt przychylnie nastawiony do mojego wybranka… - Jessica przerwała opowieść i obie dziewczyny spojrzały na kłócących się chłopaków.
- Jesteś do niczego. Jak chcesz robić swoje "Midnight Memories", to skręcaj w prawo i droga wolna. A jak cię przyuważą, to może zrzucą winę na karb twojej niepełnosprawności umysłowej i nie zadzwonią po policję - mówił ze złością Nath.
- Po policję? Mam ci przypomnieć, kto ukradł te łaszki? - spytał zszokowany Niall.
- Nic nie rozumiem przez twój akcent. Mów jak człowiek!
- Mówiłem, że to ciebie będzie ścigać policja!
- Nie jestem głuchy, po co się drzesz?!
- Tłumaczę ci jak Abel krowie, bo twierdzisz, że mój akcent ci przeszkadza. W sumie, wszystko we mnie ci przeszkadza. Nasze zespoły rywalizują, ale czy to oznacza, że w czasie wolnym my też powinniśmy? - spytał Niall.
- Jeszcze się pytasz? Niemożliwy jesteś… Mam w nosie, że jesteś w One Direction. Jak dla mnie mógłbyś być w The Saturdays. Nie lubię cię, bo jesteś irytujący i tyle.
         Jessica zaniepokojona spojrzała na Madzię.
- Widzisz, o czym ja mówię?
- Rzeczywiście za sobą nie przepadają. A Nathan już na pewno nie lubi twojego wybranka.
- Nie lubi One Direction, bo od zawsze musiał z nimi rywalizować o ciebie. Ten wasz trójkąt z Liamem wałkowany w prasie przysporzył mu wielu przykrości. Zawsze był zazdrosny o chłopaków. A teraz jeszcze moje zainteresowanie Niallem… Mój braciszek zejdzie na zawał, kiedy się dowie. A potem zmartwychwstanie, by ukatrupić Nialla. - Jessica ukryła twarz w dłoniach. - Co mam zrobić?
- Powiedziałaś, że nie zamierzasz czekać jak damulka w opałach i sama wykonasz pierwszy krok. To zrób to. Nieważne, co uważa twój brat. Jeśli cię kocha, zaakceptuje Nialla. To dobry chłopak i kiedy kurtyna uprzedzeń opadnie, Nathan to zauważy.
- Hmm… dobra rada, ale zapominasz, że nie jestem seksbombą z girsbandu. Za bardzo się wstydzę, żeby uczynić pierwszy krok. Bo zdanie Natha mam w nosie. Chcę tylko, żeby ten baran nie zabił mojego przyszłego męża.
- Jesteś niemożliwa! - zachichotała Madzia. - Chcesz wykonać pierwszy krok nie wykonując go?
- Chcę zasugerować Niallowi, że po wyspie to ja z nim mogę chodzić, ale za rączkę.
- Rozumiem. Ale nie wiem, co ci poradzić. Skoro nie chcesz tego wyznać wprost, to daj mu do zrozumienia.
- Ale jak?
- Bo ja wiem? - Magda wzruszyła ramionami. - Nigdy nie miałam chłopaka. Cóż, a przynajmniej nie pamiętam, jak to jest go mieć.
         Dziewczyna spojrzała na Natha. Nadal czuła się nieswojo wiedząc, że dla niej jest tylko nowym znajomym, podczas gdy on w pamięci ma zapewne ich gorące pocałunki i strach pomyśleć, co jeszcze.
- W takim razie musisz mi umożliwić pokazanie Niallowi, że mi się podoba. Wiesz, chichotanie, zalotne mruganie, przypadkowe dotykanie…
- Ktoś tu się za dużo pism dla nastolatek naczytał. Ale dobrze, zrobię to dla ciebie. Tylko w jaki sposób?
         Na twarzy Jess pojawił się uśmiech zwycięstwa.
- Proste. Musisz tylko zająć czymś mojego brata.
- O, nie! Odpada. Przepraszam, ale mam amnezję i to jest ponad moje siły.
- To przyniesie korzyści nam obu. Może kiedy spędzisz z Nathem trochę czasu, przypomnisz sobie wszystko - nalegała blondynka.
         Madzia przewróciła teatralnie oczami.
- Och, no dobra. Życie w tej nieświadomości doprowadza mnie do szału, więc mogę zaryzykować - oświadczyła.
- Świetnie! - przyklasnęła Jess.
         Nath i Niall właśnie kłócili się o to, czy kobiety wolą blondynów czy szatynów. Młodsza siostra członka The Wanted weszła między nich, przerywając dyskusję.
- Wolą brunetów - odpowiedziała zadziornie. - Więc tacy jak wy muszą się podwójnie starać. A teraz, Niall, chodź ze mną. Sprawdzimy, czy droga w prawo jest rzeczywiście lepsza.
         Nathan poczerwieniał na twarzy, co było doskonale widoczne w białawym świetle latarek ze smartfonów.
- Ty chyba oszalałaś!
- O co ci chodzi, baranie? - prychnęła Jess.
- Nie możemy się rozdzielać! I nie nazywaj mnie baranem!
- Kochany braciszku, rozdzielimy się tylko na chwilę. Wybadamy grunt i cofniemy się tutaj, by się odnaleźć za jakieś… pół godziny?
- Nie!
         Subtelne znaki młodszej siostry nie pomagały Nathowi zrozumieć, że i on na tym planie skorzysta, spędzając dodatkowy czas z Maggie. Perspektywa puszczenia Jess z Niallem gdzieś w ciemne czeluści wywoływała u niego palpitacje. Do czasu, kiedy nie poczuł dłoni byłej dziewczyny na ramieniu.
- Daj spokój, to dobry pomysł. Sprawdzimy, która droga prowadzi w bardziej sensowne miejsce. To tylko pół godziny - odezwała się cicho.
         Przez chwilę nikt nic nie mówił, a w klasztornych korytarzach słychać było tylko ciężki oddech członka The Wanted, który czynił w głowie bilans zysków i strat. Ostatecznie uznał, że towarzystwo Maggie zrekompensuje mu fakt, że siostra spędzi czas z jego tymczasowym wrogiem numer jeden.
- No dobra. Ale za pół godziny wracamy tutaj - powiedział poważnym tonem. - I nie dajcie się przyłapać, bo nasza drużyna przegra.
- Och, i tak nie ma sensownej nagrody w tej grze w podchody - zachichotał Niall.
- Tak, a to że nas wywalą na bruk w środku nocy albo wezwą policję cię nie przekonuje? - prychnął Nath, więc Niall zamilkł.
         Dwie blond głowy skierowały się w korytarz prowadzący na prawo. Magda i Nath pozostali na rozwidleniu. Zapanowała niezręczna cisza.
- To co, idziemy? - spytała w końcu nastolatka.
- Tak, tak. Panie przodem. - Nath zmieszał się i wskazał towarzyszce wolną drogę, ale zmierzyła go wzrokiem.
- Przecież to ty masz latarkę w telefonie. Nie lepiej będzie, jeśli będziesz prowadził?
- Hmm… masz rację. Ale może pójdziemy po prostu ramię w ramię?
- Niech będzie.
         Jak uzgodnili, tak zrobili. Magda nie wierzyła, że nawet tak zwyczajna rozmowa może stać się niezręczna. Skupiła się do maksimum, żeby jej głupi mózg wreszcie zaczął działać normalnie i wszystko sobie przypomniał. Kiedy Nath wytężał wzrok przed siebie, by nie wejść na jakąś rzeźbę albo ścianę, ona przypatrywała się jemu, ale żadne wspomnienie nie wracało. Postanowiła więc zagaić.
- Jesteś dość nadopiekuńczy.
- Co?
- No wiesz… w stosunku do siostry. Jest od ciebie młodsza, ale zdolna do samodzielnych decyzji. Nie powinieneś tak nazbyt oczywiście protestować przeciwko temu, by spędzała czas z Niallem.
- Doceniam twoje zdanie.
- I tyle?
- Tak. A co mam powiedzieć? Że mam to w nosie? - prychnął Nath.
         Madzia się oburzyła. Stanęła na środku korytarza i podparła ręce na biodrach.
- No wiesz!
- Wolałabyś, żebym jak potulny baranek przyjmował twoje sugestie? Wybacz, ale ty i Monica nie jesteście wzorami siostrzanej miłości. Same nie raz ingerowałyście w swoje życie. Pozwól mi ingerować w życie mojej siostry i zachowaj swoje uwagi dla siebie - poprosił Nath.
- Jess miała rację. Ale z ciebie baran. Albo lepiej! Uparty osioł. Jesteś uprzedzony do Nialla i nie chcesz nawet przyjąć do wiadomości, że to dobry chłopak, którego lubi twoja siostra. Co w tym złego?
- Właśnie to, że moja siostra go lubi. Mam ci przypomnieć, jak skończyli Romeo i Julia?
- Acha, więc miłość twojej siostry i Nialla jest zakazana?
         Nath zrobił duże oczy.
- Jaka miłość?!
- Tak mi się powiedziało. To przez twoje głupie nawiązania do Szekspira.
- Musiałem posłużyć się metaforą, bo inaczej byś nie zrozumiała!
- A co to niby miało znaczyć?! - wrzasnęła Magda i wtedy na końcu korytarza ujrzeli małe, żółte światełko.
         Kroki stawały się coraz głośniejsze, a oni zamilkli i zacisnęli pięści w nadziei, że to któreś z ich przyjaciół idzie w ich stronę. Może Siva? Latarka w telefonie Natha zgasła i pozostawało tylko czekać na wyjaśnienie tożsamości przybysza.
         Niestety, kiedy postać zbliżyła się na tyle, by ujrzeli jej twarz, rozpoznali ojca Alojzego, który ich wpuścił do klasztoru.
- Chryste, ale mnie ojciec i siostra wystraszyli! - odetchnął głęboko zakonnik. - Myślałem, że ktoś się włamał, albo jakieś licho czyha w ciemnościach. Co wy tu robicie, ojcze Reginaldo?
         Madzia spojrzała przestraszona na Natha, oczekując, że wybawi ich z opresji. Ten przez chwilę drapał się nerwowo po karku i luzował koloratkę, ale w końcu wpadł na sensowną wymówkę.
- Właśnie spowiadałem siostrę Magdalenę!
- Och… spowiedź. Ale tak w nocy? - zdziwił się zakonnik.
- Cóż, ojciec się po nocach na spacerki wybiera, więc co dziwnego w tym, że tę biedną duszyczkę nękało sumienie? Akurat nie mogłem spać. - Nath machnął ręką, a na twarzy ojca Alojzego pojawił się uśmiech.
- Rzeczywiście lepiej uspokoić sumienie od razu - przyznał. - Wtedy siostra Magdalena będzie mogła spokojnie spać. Ja niestety dzisiaj dyżuruję na korytarzach. Mieliśmy przypadki, kiedy pijani turyści wkradali się do nas i rozrabiali. Dlatego co noc pełnimy warty.
- Lepiej dmuchać na zimne.
- Tak… Przestraszyłem się, że znowu mamy incydent, bo na korytarzach niosą się głosy. Ale to zapewne wiatr. Czasami gdzieś otworzy się okno lub uchylą drzwi i podmuch świszczy w tych starych murach, że aż włos na karku jeży.
- Rzeczywiście w starych świątyniach bywa przerażająco - przyznał Nath. - Ale jeśli mogę ojca przeprosić, siostra Magdalena była właśnie w trakcie oczyszczania duszy…
         Nastolatka prawie zachichotała, słysząc słowa swojego towarzysza. Na szczęście w porę się opamiętała.
- Nie może ojciec spowiadać siostry tak na środku korytarza. Zapraszam za mną! - rzucił zakonnik i ruszył przed siebie.
         Ku swojemu niezadowoleniu, młodzi przebierańcy musieli podążyć za nim, by nie zdradzić swojej przykrywki. Jak się okazało duchowny, zaprowadził ich do kaplicy klasztornej.
- To tutaj jutro rano odbędzie się msza - oznajmił brat Alojzy. - Tam są konfesjonały.
         Wskazane przez zakonnika drewniane budki nie wyglądały zachęcająco, ale Nath podziękował, a Magda dygnęła z udawaną wdzięcznością. Doszli do konfesjonału i przez kilka sekund próbowali zorientować się, kto ma wejść w które drzwiczki. Kiedy w końcu rozgryźli sytuację i wpakowali się do środka, od razu zajrzeli przez kratkę, by sprawdzić, czy mają drogę wolną do ucieczki. Niestety, mieli pecha. Zakonnik ukląkł w jednej z ławek i zaczął się żarliwie modlić.
- Cholera! - zaklął na głos Nath.
- Zamknij się, bo nas usłyszy.
- Może to i lepiej? Podczas gdy my siedzimy w tej celi, ten blondas deprawuje moją małą siostrzyczkę!
- Zapewniam cię, że nie działa tak szybko, by ją zdeprawować w pięć minut - westchnęła Madzia i opadła na klęcznik, ukrywając twarz w dłoniach. - Te podchody były głupim pomysłem.
- Nie mógłbym się zgodzić bardziej.
- Myślałam, że chociaż sobie coś przypomnę, ale kiedy próbuję, nadal natrafiam na pustkę. Zupełnie, jakbym próbowała wymyślić sobie dwa lata.
- Może powinnaś przestać próbować? - zaproponował Nath. - To tak jak wstawanie w środku nocy. Im bardziej starasz się być cicho i nie pobudzić ludzi wokoło, tym bardziej hałasujesz.
- To całkiem dobra rada - przyznała Madzia i się zadumała.
         Może rezultat rzeczywiście przyjdzie, gdy przestanie się starać?

*

         W czasie, w którym Jess próbowała subtelnie okazać Niallowi, że jej się podoba, a Nath udawał, że spowiada Maggie, kolejna drużyna przemierzała korytarze klasztoru, zdając sobie sprawę z bezsensowności ich wersji gry w podchody.
- Czy jeden zespół nie powinien zostawiać wskazówek dla pozostałych? Czy nie o to chodzi w podchodach? - spytał Liam Monikę, która wzruszyła ramionami.
- Mądrala się znalazł - prychnął Tom. - A co mieliśmy kredą po ścianach strzałki zaznaczać, a potem się schować pod ołtarzem? Dzięki inteligencji wujcia Toma Maggie sobie wszystko przypomni i jeszcze będziecie mi dziękować.
- O ile nas nie przyłapią - zauważył Jay.
- Kogo ty chcesz oszukać? Obiektywnie jesteśmy najlepszą drużyną, to nigdy się nie wydarzy. - Tom zaczął rozglądać się w poszukiwaniu osoby, która przyklasnęłaby na jego słowa, ale nikt nie wydawał się zbyt entuzjastycznie nastawiony. Co gorsza, Monika wydawała się zajęta czymś zupełnie innym. - Na litość boską, przestań grzebać w tym telefonie, Brukselka, bo mnie tu zaraz krew zaleje! - uniósł się Tom.
- Uspokój się, gdyby to nie było ważne, to bym tego nie robiła - usprawiedliwiła się rudowłosa.
- A co jest niby ważniejsze niż nasze zwycięstwo w podchodach?
- Właściwie to prawie wszystko. A najbardziej to, że nie chcę trafić do więzienia! Adam dzwonił do mnie kilkanaście razy, a teraz wysyła wiadomości. Wszystko przez to, co zrobiłam z Nathem.
- Jezu, ten koleś rzeczywiście nie wie, kiedy odpuścić.
- Na jego obronę dodam, że może przez nas stracić pracę. W końcu pojechałam na plan tej reklamy z jego polecenia i znikłam razem z "moim asystentem", kiedy ktoś ukradł wszystkie stroje. To dość oczywiste, że my maczaliśmy w tym palce.
- Nie usprawiedliwiaj go. Zapewne wie o twoich problemach z Joelem i chce wykorzystać okazję.
- Niby w jaki sposób? Dzwoniąc do mnie i pisząc wiadomości, że mnie ukatrupi?
- Nieważne. Wymyślcie lepiej, gdzie możemy iść, żeby nie dać się złapać i porobić sobie świetne fotki, które zagwarantują nam zwycięstwo.
- Biorąc pod uwagę fakt, że nie ma żadnej nagrody, proponuję wrócić do naszych "cel" - odezwał się Liam.
- Z tobą, młody, nikt się nie liczy. Jakieś inne propozycje? Jay?
         Tom spojrzał na Loczka, który podrapał się po głowie.
- Jakoś nie mamy ze sobą planu klasztoru, a błąkanie się tu w ciemnościach jest trochę lekkomyślne. Jeśli zabłądzimy i będziemy szukać drogi do rana, na pewno ktoś nas znajdzie.
- I ty się dziwisz, że rola Raya jest taka ciapowata… Istny ty!
- Wcale nie!
- Wcale tak!
- Chłopacy! Uciszcie się, bo nas tu znajdą. I co wtedy powiemy? Że uczymy siostrę Anastacię tańca? - spytał retorycznie Liam.
         Monika zachichotała. Schowała telefon do kieszeni. Na korytarzu zapanowała zupełna ciemność i cisza. Nikt nie miał aplikacji latarki na smartfonie, ale Tom, z wielkim bólem serca, mimo braku sieci wifi poświęcił pakiet danych, by ową aplikację ściągnąć. Już po chwili poświata rozjaśniła korytarz.
- Mam nadzieję, że ten cały brat Alfons nie jest opętany, bo inaczej narobię w gacie - stwierdził Tom jak gdyby nigdy nic i ruszył przed siebie.
         Jego towarzysze popatrzyli po sobie zdziwieni. Przewodnik zirytował się, że nikt nie ruszył w ślad za nim.
- Na co wy czekacie? Przygoda czeka tuż za rogiem.
- Gdzie ty chcesz iść, Tom? - spytała podejrzliwie Monika.
- Nie wiem i właśnie w tym cały urok tej eskapady! Zrobimy sobie czadowe zdjęcia w ich sali tortur albo podkradniemy trochę wina mszalnego… Będzie fajnie, zobaczycie!
- W twojej głowie wizja zakonników wygląda zupełnie inaczej niż w mojej - stwierdził zniesmaczony Liam.
- Bo jesteś jeszcze młody i mało w życiu widziałeś - odciął się Parker. - A teraz idziecie, czy zostajecie i jęczycie, że policja albo duchy nas dopadną?
- O duchach nikt nie jęczał - zauważył Jay.
         W tym momencie Monika dostała wiadomość, a wibrujący telefon wydał z siebie dźwięk, który odbijając się echem od ścian wydał się przerażający. Loczek podskoczył.
- W imię ojca i syna… - zaczął czynić znak krzyża, a zimny pot wystąpił mu na czoło.
         Członek One Direction zatkał sobie usta, by nie wybuchnąć śmiechem, ale Tom bez ogródek roześmiał się gardłowo, mimo iż sam do najodważniejszych nie należał.
- Spokojnie, to tylko telefon Brukselki - zapewnił. - Czego tym razem chciał Adam?
         Monika przez chwilę wpatrywała się w ekran komórki, a w końcu wyłączyła ją i schowała do kieszeni w habicie.
- To nie był Adam - wyznała. - Idziemy?
- No teraz to mnie zaciekawiłaś. Joel? - Tom spojrzał na przyjaciółkę spode łba.
- Tak, nieważne.
         Dziewczyna próbowała zbyć nadgorliwego piosenkarza, ale był nieugięty.
- Czego chciał? Rozmówić się z tobą? Zerwać? Wyznać miłość? Zdradę? Jest gejem? - pytania rzucane na ślepo były dziwne, ale kiedy doszło do ostatniego, nawet Jay spojrzał na kumpla zszokowany.
- No co? Wszystko jest możliwe. Żaden hetero o zdrowych zmysłach nie wybrałby promowania zespołu przed czuwaniem przy łóżku swojej dziewczyny. Szczególnie takiej dziewczyny jak Brukselka.
         Zapanowała cisza. Na twarzy Moniki pojawił się słodko-gorzki uśmiech.
- Dziękuję, Tom - szepnęła, kładąc rękę na ramieniu przyjaciela. - To chyba najmilsza rzecz, jaką o mnie kiedykolwiek powiedziałeś.
- Nie mam serca z kamienia, wiesz? - spytał mile połechtany Parker i objął przyjaciółkę jednym ramieniem. - Ale i tak chcę wiedzieć, czego chciał twój chłoptaś. Rozumiem, że przy Liamie i Jaybirdzie się krępujesz uzewnętrzniać uczucia, ale mam nadzieję, że jak ich zgubimy, to powiesz mi, o co chodzi.
- Zgubimy? - spytał zdziwiony Jay, ale Tom nie zdążył udzielić mu odpowiedzi na pytanie, bo na korytarzu usłyszeli jakieś głosy.
         Zamilkli jak na zawołanie, a Tom wyłączył na chwilę latarkę. Zaczął się głośno zastanawiać.
- Zakonnicy?
- Mają ten cały pakt milczenia. To ktoś z naszych - stwierdziła Monika.
- Albo nas oszukali i w tej właśnie chwili mordują naszych przyjaciół. - Jay głośno przełknął ślinę po rzuceniu tej hipotezy. Tom popukał się palcem w czoło, ale w ciemności przyjaciel nie zauważył tego wypominającego głupotę gestu.
- Jak ktoś może twierdzić, że jesteś najmądrzejszy z The Wanted?
- Ciii! - uciszył zgromadzenie Liam i zaczął wsłuchiwać się w głosy. - Poznaję Nialla.
- Faktycznie. A ta szczebiocząca niewiasta to chyba siostra Beniaminka.
- Niall i Jess? A gdzie moja siostra i Nath? - Monika rzuciła pytanie w eter i sama sobie odpowiedziała w duchu, że na pewno wszystko zostało ukartowane, a przy pechu, który Magda miała w relacjach ze sławnym piosenkarzem, zapewne gdzieś się zatrzasnęła.
- Nie bądź drętwa, Nath zapewne otwiera teraz Maggie serce i umysł - oświadczył Jay. - I zróbmy mu przysługę, podsłuchując rozmowę tej dwójki.
- To nie w porządku - zauważył Liam, ale został zignorowany.
         Wszyscy wytężyli bowiem słuch, by w ciemnościach usłyszeć rozmowę dwójki młodych.
- Eee… Jess, czy ty się dobrze czujesz? - pytał właśnie Niall swoją towarzyszkę.
- Tak, dlaczego? - zachichotała dziewczyna, najwyraźniej nieco zażenowana pytaniem.
- Nie chcę, żeby to zabrzmiało niegrzecznie, ale zachowujesz się dziwacznie. Śmiejesz się z wszystkiego, co powiem i co chwilę uderzasz mnie pięścią i powtarzasz, że "zabawny ze mnie gość"…
- Bo tak jest, co w tym dziwnego?
- Szczenięca miłość - westchnął w ciemnościach Jay.
- To jest żenujące. Proponuję wkroczyć, zanim dziewczyna naprawdę się pogrąży. Ta desperacja mnie załamuje - zachichotał Tom. Jak się okazało, zbyt głośno. Niall porzucił dyskusję z siostrą Natha, żeby rozeznać się w sytuacji.
- Kto tu jest? - rzucił w stronę, z której dobiegł chichot.
- Nikogo tu nie ma! - pisnął Jay.
         Liam ukrył twarz w dłoniach, a po chwili wyszedł naprzeciw swojemu przyjacielowi z zespołu, który w dłoni dzierżył telefon, którym oświetlał drogę.
- Och, to wy. Obawiałem się, że zakonnicy - odetchnął z ulgą Niall.
- Zaraz pewnie przyjdą, jeśli będziecie kontynuować te głośne zaloty - stwierdził bez ogródek Tom, a Niallowi niemal oczy wyszły z orbit.
- Zaloty? - spytał, a Jessica najpierw poczerwieniała na twarzy, potem przeraźliwie zbladła, a potem puściła się biegiem w ciemne czeluści.
- No i coś ty zrobił, kretynie? - westchnęła Monika.
- Ja? - obruszył się Tom. - To ona jest nadwrażliwa. Chciałem uciąć te żenujące podchody. A ty koleś, serio, mógłbyś być bardziej domyślny. Zbyt subtelna w dawaniu ci do zrozumienia, że jej się podobasz to ona nie była. To chyba u Sykesów rodzinne.
         Niall zmieszany podrapał się po głowie. Szybko stwierdzili, że Jessici nie można zostawiać samej sobie, więc blondyn w towarzystwie Liama zaoferowali się, że jej poszukają.
- Cały Payne - prychnął Tom. - Przy pierwszej okazji opuszcza towarzyszy.
         Liam zignorował zaczepkę i razem z Niallem podążyli szukać Jess. Tom, Jay i Monika zostali sami.
- Co teraz? Kontynuujemy tę eskapadę czy wracamy? - spytała rudowłosa, a Tom rzucił jej zszokowane spojrzenie.
- Jak możesz? Teraz, kiedy jesteśmy tak blisko?
- Tak blisko czego?
- Nie wiem. Epifanii? Chodźcie, skręcimy tutaj. - Tom poświecił telefonem w stronę schodów, które prowadziły w dół.
         Jay ponownie głośno przełknął ślinę.
- Tom, te schody prowadzą pod ziemię - zauważył.
- No i…?
- Od kiedy jesteś taki odważny? Jeśli coś niedobrego się dzieje w tym zakonie, na pewno odbywa się właśnie tam.
         Monika wywróciła teatralnie oczami.
- Banda tchórzy! Skoro chcecie przygody, to dalej! Będziecie ją mieli. - Dziewczyna wyrwała Tomowi telefon i zaczęła oświetlać nim drogę po schodach w dół. Schodziła ostrożnie, choć sama obawiała się, co znajdą w piwnicy starego klasztoru. Nie spodziewała się ujrzeć sal tortur albo szkieletów, ale przerażała ją perspektywa pajęczyn lub nietoperzy, które mogłyby zaplątać się jej we włosy.
         Ucieszyła się, kiedy dwaj tchórze podążyli za nią. Lepsze takie towarzystwo niż żadne. Zeszli o piętro w dół i przekonali się, że o żadnych komorach do palenia ciał ani ołtarzach do składania ofiar nie było mowy. Znajdowali się w zwyczajnej, choć wiekowej, piwnicy. Kilka drewnianych wrót wzdłuż małego korytarza prezentowało się nawet dość normalnie.
- I czego było się bać? - prychnęła Monika. - Nic tu niezwykłego. Wracamy?
- Teraz? Zwariowałaś? - obruszył się Tom. - Musimy sprawdzić, co jest za drzwiami!
- A jeśli to cele zakonników? - wtrącił Jay.
- Tak, bo śpią w zatęchłej piwnicy.
- U góry wcale nie było lepiej.
- Ale wątpię, żeby tutaj spali. W razie czego jednak będziemy udawać, że lunatykujemy. - Tom zatarł ręce ze zniecierpliwienia i przejął telefon od przyjaciółki. Pierwsze dwie pary drzwi były zamknięte, za trzecimi znajdował się schowek z miotłami (w którym Tom pisnął, kiedy szmata z półki spadła mu na głowę), ale za drzwiami czwartymi chował się prawdziwy skarb.
- Wino? - spytała zdziwiona Monika, przekraczając próg małego pomieszczenia, wyposażonego w drewniane stojaki.
- Mszalne winko… Wiedziałem, że doprowadzę nas do zwycięstwa! Woo hoo! - Tom uniósł ręce do góry i omal nie stłukł jednej z butelek. - Fotki, szybko! - zreflektował się i kazał Monice i Jayowi pozować w mnisiej winnicy.
         Najpierw stali przy stojakach, potem chwytali butelki, potem Loczek wypił co nieco z jednej, ale Monika w obawie, że jej dusza zostanie potępiona zrezygnowała z tego. Potem Tom przekazał telefon Jayowi, który zabawił się w fotografa, a na koniec Monika zrobiła kilka zdjęć przyjaciołom.
- Możemy iść - podsumował zadowolony Tom. - Wygraną mamy w kieszeni.
         Zadowoleni powoli weszli pod schodach, chichocząc i zapominając, że nie wszyscy uznali pomysł z podchodami za słuszny. Siva napisał Jayowi, że znalazł Nareeshę i wszystko jest w porządku, a Jessica wysłała sms do Toma, twierdząc, że "zniszczył jej życie i nienawidzi go z siłą tysiąca Słońc". Parker jednak nie bardzo się tym przejął.
- Przejdzie jej - skwitował.
         Zegarek wskazywał północ, kiedy stwierdzili, że misję mają wykonaną i mogą wracać do swoich cel. Kiedy próbowali zorientować się, z której strony przyszli, usłyszeli kroki.
- Przysięgam, że jeśli jeszcze raz coś usłyszę, to naprawdę narobię w gacie - westchnął Tom. - Zgaście latarkę!
- To twój telefon - zauważyła Monika.
- Słuszna uwaga… - Tom zaczął szamotać się z telefonem i w końcu udało mu się wyłączyć aplikację, ale zbliżający się zakonnik niósł w ręku lampę, nie było więc jak się schować. Przez chwilę trójka przyjaciół biegała śmiesznie w kółko, szukając wnęk, w których mogliby się schować, ale nic takiego nie znaleźli.
- A co ojcowie i siostra tutaj robią? - spytał brat Alojzy.
- My… uczymy siostrę Anastacię tańczyć - wypalił nagle Tom. Ironiczne słowa Liama jako pierwsze przyszły mu do głowy i mimo niedorzeczności, wypowiedział je na głos w panice.
- Tańczyć? Myślałem, że ktoś się spowiada. Spotkałem ojca Reginaldo, który spowiadał siostrę Magdalenę. Pójście spać z nieczystym sumieniem jest dosyć trudne. Ale nauka tańca? O północy? - zdziwił się zakonnik.        
         Monika postanowiła uratować sytuację.
- Proszę wybaczyć ojcu… Tommaso… On ma specyficzne poczucie humoru. Oczywiście mnie spowiadał. Szukaliśmy jakiegoś spokojnego miejsca, a potem zamiast stać w miejscu, szliśmy i rozmawialiśmy o żalu za grzechy, pokucie i… i w ogóle…
- Rozumiem. A skąd się wziął tutaj ojciec… proszę wybaczyć, nie wyłapałem imienia…
         Zakonnik spojrzał na Jaya, którego twarz oświetlił lampą. Loczek przełknął głośno ślinę. Monika wybawiła go z opresji.
- Ojciec Giacomo nie zna angielskiego.
         Jay wzruszył ramionami i na twarz przywołał niewinny uśmiech.
- Mi scusi - odezwał się głębokim głosem.
         Tom parsknął ze śmiechu, ale zamaskował to udawanym atakiem kaszlu.
- Wybaczcie moją ciekawość, to podobno pierwszy stopień do piekła, ale nie rozumiem, co na korytarzu robi ojciec Giacomo. Też chciał się wyspowiadać?
- Ojciec Giacomo lunatykuje! - oświadczył nagle Tom, klaszcząc w dłonie. - Wiesz, Alojzy, gdyby nie my, biedaczek mógłby sobie coś zrobić. Dobrze, że go znaleźliśmy, zanim wyżłopał wam całe wino z winnicy. Ma problem z alkoholem…
         Już przy zwróceniu się do zakonnika po imieniu Monika dźgnęła kumpla łokciem między żebra, ale kiedy ten zaczął opowiadać, że "ojciec Giacomo" jest byłym alkoholikiem i lunatykiem, nie wytrzymała.
- Jeśli można, ojcze Alojzy, chciałabym dokończyć spowiedź i wrócić do celi, by odmówić pokutę.
- Oczywiście, przepraszam, że przeszkadzam. Odprowadzę ojca Giacomo do sali jadalnej, żeby wam nie przeszkadzał.
         Próbowali protestować, ale żaden sensowny powód nie przyszedł im do głowy, więc dali sobie spokój. Jay, blady jak ściana, podążył za zakonnikiem, a Monika i Tom skierowali się do wskazanej kaplicy, by dokończyć spowiedź.
- Nareszcie sami! - podekscytował się Tom. - I nie ma szans, że spotkamy tego Alfonsa po raz drugi. To wynika z rachunku prawdopodobieństwa. A teraz mów, czego chciał Joel?
- Porozmawiać - wyznała lakonicznie Monika.
- Tylko tyle?
- A co byś chciał? Deklaracji tego, że jest gejem z załączoną fotką na dowód?
- No… to by mi więcej mówiło o tym, na czym stoimy.
- My? Ty nigdzie nie stoisz. To sprawa moja i Joela.
- No… ale ja też muszę wiedzieć.
- No… ale się nie dowiesz, bo sama nie wiem, o czym on chce rozmawiać. Zerwać, przeprosić, oświadczyć się? Nie wiem. Będziemy rozmawiać po raz pierwszy od mojego pobytu w szpitalu i dopiero wtedy rozjaśni mi się w głowie.
- On chce ci się oświadczyć?!
- Przysięgam, że wy, faceci, zawsze skupiacie się nie na tym, co trzeba. - Monika ukryła twarz w dłoniach. - Możemy już o tym nie mówić? W tym wyjeździe miało chodzić o moją siostrę.
- Niech ci będzie. O, patrz! To ta kapliczka! - Tom wskazał palcem otwarte drzwi i wnętrze oświetlone blaskiem świec.
         Weszli nieco ostrożnie. Wielki krzyż z wyrzeźbionym Jezusem górował nad skromnym ołtarzem. Oprócz tego wyposażenie kaplicy stanowiły stare ławki, kilka obrazów i posążek Matki Boskiej oraz konfesjonał.
- Porobimy sobie tu fotki? - spytał podekscytowany Parker, wskazując na drewnianą budkę.
- Nie. To by już było przegięcie. - Monika wywróciła oczami.
- Eeee… Monia? - Z wnętrza konfesjonału dało się słyszeć głos Madzi. Starsza siostra zmarszczyła brwi i dołączyła do Toma, który badał konstrukcję. Okazało się, że drzwiczki się zacięły. - Jestem tu uwięziona z Nathanem!
- Ha, no ładnie. Wiedziałam, że gdzieś utknęłaś. - Monika pokręciła głową, bo wywróżyła ten fakt.
- Siedzieliśmy tutaj i udawaliśmy, że ją spowiadam, bo zakonnik długo się modlił. A kiedy w końcu poszedł, okazało się, że nie możemy wyjść - wyjaśnił sytuację Nath.
- Długo tak siedzicie? - spytał rozbawiony Tom.
- Prawie dwie godziny.
- No ładnie. A jakaś spowiedź była?
- Nic sobie nie przypomniałam, jeśli o to ci chodzi - odpowiedziała nastolatka i westchnęła ciężko. - Wyciągnięcie nas stąd?
- A niby jak? Mam wyważyć te drzwiczki? A może pogmerać wsuwką w zamku?
         Podczas gdy Tom chichotał, Monika przyjrzała się drzwiczkom, by po chwili bez problemu je otworzyć.
- Idioci, cały czas było otwarte - oświadczyła bezceremonialnie.
         Nath w sutannie i Madzia w habicie wyszli na zewnątrz z nieukrywaną ulgą.
- Udawali, że się zatrzasnęli. Widzisz te rumieńce? - spytał Tom.
- Ty też nie umiałeś otworzyć drzwiczek. Trzeba je trochę docisnąć, wtedy puściły.
- Specjalistka od konfesjonałów. Kiedy ostatni raz byłaś u spowiedzi?
         Monika nie miała okazji odciąć się Tomowi, bo jego telefon rozdzwonił się w kaplicy.
- Sorki, nie wyłączyłem dźwięku - oznajmił chłopak i odebrał. Słuchał w skupieniu, a kiedy skończył rozmawiać, pobladł i przełknął głośno ślinę. - Mamy problem. Kiedy Alojzy odprowadził Jaya, zorientował się, że wszyscy się rozpierzchli po klasztorze. Co gorsza… znalazł jedną parkę na gorącym uczynku i z samego rana przed mszą chce z nami poważnie porozmawiać.
- O, Boże. - Madzia zatkała sobie usta dłonią. Nathowi po plecach spłynął zimny pot. Monika nie wiedziała, co powiedzieć. Mogli się spodziewać, że ta eskapada nie przyniesie nic dobrego. Była zbyt szalona.
- Wiem, to straszne. Nie dość, że msza na szóstą, to jeszcze każą nam wstać wcześniej? - prychnął Tom.
         Żartem próbował jednak ukryć fakt, że naprawdę się przestraszył. Tym razem fala zabawy zaniosła ich zbyt daleko na nieznane i niebezpieczne wody.

17 komentarzy:

  1. Fantastyczny rozdzial juz nie moge doczekac sie kolejnego. Oby jak najszybciej. Placze ze smiechu. Kazda postac z opowiadania kocham na swoj zwariowany sposob. Do nastepnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Ci wariaci wyprawiali w nocy to od wczoraj placze ze smiechu. Nath spowiada Madzie, Monia tanczy z Tomem i Jayem, Max podejrzywam ze to wlasnie on zabawial sie z Karolina a Jess bardzo subtelnie podrywala Nialla. No ale trzeba przyznac Nathan ma bardzo lojalnych przyjaciol Jay , Tom i Monia od razu podsluchiwali o czym ta parka rozmawia zeby potem opowiedziec nadopiekunczemu bratu. Dalej mam wielka nadzieje ze Madzia odzyska pamiec bo brakuje mi jej i Nathana jako pary.Czekam na next. Moze tak 11 listopada??? PROSZE
    Pati.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Rzeczywiscie rozdzial jest szalony i takich przygod tovja sie nie spodziewalam. Wydaje mi sie ze z Jess i Nialla bedzie fajna i slodka para no chyba ze Nathan ich zamorduje. Jaki troskliwy braciszek. No Madzia przypomnij sobie juz wszystko zastanawiasz sie co robilas z Nathanem oj byly pocalunki i nie tylko... Moni, Liam, Jay i Tom to dopiero udana ekipa. Do nastepnego. Oby jak najszybciej.
    O.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny rozdział ;)
    Czekam na więcej ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdzial. Przepraszam ze nie komentowalam tak dlugo ale juz jestem. Dzieje sie dzieje ale juz konczmy z ta amnezja bo rozdzialy uciekaja a cos z ta amnezja to za dlugo i malo tych romantycznych rozdzialow. Maggie ma byc szczesliwa i cala reszta tez. Ten wypad do klasztoru to byl pomysl ciekawe jak to sie skonczy rano. Juz czekam na kolejny no i kibicuje Jess i Niallowi chyba ze wczesniej Nathan i zamorduje:-)
    N.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny rozdział. Od samego poczatku jestem pod wrazeniem Twoich zdolnosci pisarski i juz chce kolejne i kolejne rozdzialy. Czekam i zycze weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo przepraszam za spóźniony komentarz ale kompletnie wyszło mi to z głowy a miała strasznie dużo zajęć w tym tygodniu. Rozdział wspaniały zresztą jak wszystkie ale liczyła że Madzia już odzyska pamięc a tu dalej nic. Niech już kończy z tą amnezją bo ja zwariuje a Nathan jeszcze bardziej. Bardzo mi brakuje tej pary, które w tej serii tylko na początku była naprawdę szczęśliwa, a wiadomo, że obydwoje na to zasługuja, Co do reszty to Niall i Jess ciekawe co z nich będzie, kto zrobi pierwsz krok i czy Nathan ich nie zabije. Monia i reszta ekipy bardzo się cieszę że Brukselka jest dla chłopaków z The wanted przyjaciółką mam nadzieję że z Nathanem też się zaprzyjaźnią . Czekan na kolejny z niecierpliwością i proszę dodaj jak najszybciej.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana kiedy kolejny rozdzial. Juz nie moge sie doczekac:-):-P;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdzial jest bardzo fajny posmialam sie dobrze bawilam. Ale mam pytanie kiedy bedzie jakis pocalenuk najlepiej miedzy Maggie a Nathanem juz tesknie za tymi romantycznymi bzdetami. Jestem na uczelni takze krotki komentarz ale co chwilke wchodze i sprawdzam czy nie ma juz nowego rozdzialu. Czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nowy rozdzial??

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdzial jes swietny. A kiedy dodasz kolejny?;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej. Kiedy kolejny rozdzial? Juz nie moge sie doczzekac.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy rozdzialek??? Dodaj jak tylko bedziesz mogla. Prosze:-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy bedzie nowy rozdzialek. Bo bardzo tesknie i nie moge sie doczekac nowego rozdzialu. Prosze Cie dodaj nowy rozdzial bo wariuje:-):-P

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Madzia w końcu przypomni Sobie wszystko. Wspaniale piszesz ! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Tesknie:-(:-(:-(:-(

    OdpowiedzUsuń

Blog List