Witajcie po długiej przerwie!
Na początek ogłoszenia parafialne:
1. Mam wrażenie, że anonimowe komentarze są od jednej osoby. Byłoby mi bardzo miło, gdyby osoby, które posiadają konto google dodawały komentarz właśnie z niego.
2. Zastój nie był spowodowany brakiem weny, teraz rozdziały powinny pojawiać się w miarę regularnie, ale nie umiem odpowiedzieć, w jaki dzień tygodnia (to zależy od czasu).
2. Zastój nie był spowodowany brakiem weny, teraz rozdziały powinny pojawiać się w miarę regularnie, ale nie umiem odpowiedzieć, w jaki dzień tygodnia (to zależy od czasu).
3. Amnezja Madzi nie będzie trwać wiecznie i bodajże w kolejnym lub następnym rozdziale wszystko wróci do normy. Nie oznacza to jednak, że wszyscy od razu wpadną sobie w ramiona. Osobiście uważam te romantyczne rozdziały za strasznie nudne, dlatego zawsze wszystko przeciągam do ostatniej chwili.
A teraz rozdział przed Wami. Miłej lektury!
Pozdrawiam,
Jaycee.
Pozdrawiam,
Jaycee.
Wrócili do swoich cel z nietęgimi minami.
Przeżyli przygodę, ale przez swoją nieuwagę doprowadzili do wyjścia podstępu na
jaw. Brat Alojzy bowiem podczas odprowadzania Jaya w miejsce spoczynku,
zorientował się, że oprócz zakonników, nikt nie śpi na przyniesionych
materacach. Rano czekała ich trudna rozmowa i chcieli porozmawiać, żeby ustalić
wspólną wersję wydarzeń, ale woleli nie ryzykować po raz drugi. Wysyłali do
siebie wiadomości, by uzgodnić najważniejsze szczegóły i to musiało im
wystarczyć.
Monika
i Karolina leżały na pryczach w swoich celach i przyciszonymi głosami dzieliły
się opowieściami.
- No dobra, wiesz już, że to przez nas brat
Alojzy zorientował się, że chodziliśmy po korytarzach - przyznała rudowłosa. -
Teraz opowiadaj, o co chodzi z tym migdaleniem. Domyślam się, że to ty i Max,
bo nie widzę innej opcji. No chyba że Jess z Niallem się bardziej zbliżyli…
- A co, mają się ku sobie? - wtrąciła
zaciekawiona Karolina, a przyjaciółka spojrzała na nią spode łba.
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.
- No dobra. Tak, to mnie i Maxa przyłapał
ten zakonnik. Ale to nie było tak, że się migdaliliśmy… Może zacznę od
początku, żeby to miało sens.
- Dobry pomysł.
Karolina
odchrząknęła i zaczęła opowieść.
- Tom chyba na złość umieścił mnie w
drużynie z Maxem i Kubą. Od samego początku było napięcie, choć Kuba zachowywał
się uprzejmie, to Max cały czas manifestował fakt, że jestem jego dziewczyną,
obejmował mnie, cmokał, podszczypywał i opowiadał sprośne dowcipy. Wtedy Kuba
zapytał, czy mój chłopak coś do niego ma, no i się zaczęło. Max wybuchł,
wypomniał nam ślub w Las Vegas, a Kuba przypomniał mu, że sam był na tym ślubie
świadkiem i że zamiast się pieklić z zazdrości, powinien raczej docenić fakt, że
ma wspaniałą dziewczynę, która ani myśli by go zdradzić.
- Wierzę, że Kuba nigdy nie zrobiłby nic,
przez co Max musiałby mu przyłożyć. To dobry przyjaciel, nawet jeśli coś do
ciebie czuje, zachowa to dla siebie - zauważyła Monika.
- Też tak myślę. I w tych sporach w
ciemnych korytarzach, mimo iż starałam się być bezstronna, chyba bardziej
opowiadałam się za zdaniem Kuby. Ale nie było to trudne. Mówił racjonalnie i
spokojnie. Max pluł na wszystkie strony i poczerwieniał z wściekłości, sama się
zdenerwowałam, no mówię ci! - Karolina usiadła na pryczy i zacisnęła pięści.
Zdała sobie sprawę, że podniosła głos, więc odchrząknęła i kontynuowała
spokojniej. - W końcu Max rzucił jakąś uwagę o tym, że podrzędny aktor, i to z
Polski, nie może się z nim równać. Byłam tak zła, że dokładnie nie zapamiętałam,
co powiedział. Powiedziałam, że ma się do mnie nie odzywać, wzięłam Kubę pod
rękę i ruszyłam przed siebie. My oświetlaliśmy drogę latarką, więc zanim Max
się otrząsnął i za nami ruszył, skręciliśmy i go zgubiliśmy.
- Więc to z Kubą się całowałaś?!
- Oszalałaś? Poszłam z nim tylko dlatego,
żeby utrzeć nosa Maxowi. Dawno mnie tak nie rozzłościł, przesadził i to ostro.
Musiałam od niego odpocząć. Spacerowałam z Kubą, trafiliśmy na dziedziniec w
środku klasztoru. Było strasznie zimno, ale potrzebowałam świeżego powietrza,
bo myślałam, że ze stresu zwymiotuję.
- Och, kochanie… - zatroskała się Monika. -
Jestem pewna, że wyjaśnisz sobie wszystko z Maxem.
- Nie stresowałam się tym, tylko faktem, że
mój chłopak to idiota. Jak mogę planować życie z kimś takim? Przynajmniej takie
wątpliwości targały mną na dziedzińcu. Co jeszcze gorsze, Kuba mnie
przepraszał, jakby miał o co. Przepraszał, że zawsze ulokuje uczucia w
nieodpowiedniej dziewczynie i ta potem ma przez to kłopoty. Zapewne chodziło mu
też o ciebie, pamiętasz, że zawczasu czuł do ciebie miętę… - Karolina urwała i
spojrzała na przyjaciółkę, która przytaknęła.
Kuba
wielokrotnie im pomógł, był dobrym przyjacielem. Niestety miał pecha w miłości,
mimo iż tak bardzo zasługiwał na szczęście.
- W każdym razie powiedziałam Kubie, że to
nie jego wina. I przeprosiłam za słowa Maxa. Wtedy powiedział mi, że to on musi
go przeprosić i zapewnić, że nie jest żadnym zagrożeniem i że podoba mu się
jakaś inna dziewczyna.
- Kto taki? - zaintrygowała się Monika.
- Ta aktorka, która gra Veronicę w szmirze
Toma. Chyba dobrze się dogadują.
- Trochę przeraża mnie, że to mój sobowtór,
ale cieszę się ze względu na Kubę - westchnęła rudowłosa.
- Tak, ja też. Jest dobrym człowiekiem i
nie zasługuje na takie traktowanie przez Maxa. Dąsanie się mogłam zrozumieć,
zazdrość i te sprawy. Ale to, co dzisiaj powiedział… zupełnie jakbym go nie
znała.
- No dobra, ale nadal nie rozumiem, kiedy
nastąpiło to migdalenie, skoro się pokłóciliście. To wtedy nie wy? Może Ree i
Siva?
- Nie wiem, co oni robili, ale zostali w
jej celi, gdy tylko się odnaleźli, a tam chyba zakonnik nie wchodził.
- No to kto kogo całował? - zirytowała się
Monika, a Karolina wywróciła oczami.
- Max mnie. Znalazł nas i przyszedł
przeprosić. Kuba zostawił nas samych i miał wrócić do jadalni. Ja nie chciałam
gadać z Maxem, więc ruszyłam za Kubą, ale miał przewagę i znikł mi z oczu.
Musiałam się błąkać po korytarzach z przepraszającym mnie Maxem. Nie odzywam
się do niego, więc nie powiedziałam mu, że to Kubę powinien przeprosić.
Zniecierpliwił się i mnie objął. Próbowałam się wyrwać, to mnie pocałował. I to
cała historia. Odepchnęłam go, ale zakonnik to widział. Wziął mojego chłopaka
za napalonego duchownego, mnie odprowadził tu, do celi, a jego wziął gdzieś ze
sobą. Mam nadzieję, że do sali tortur, ale pewnie chciał go wyspowiadać, albo
co tam robi się ze zboczonymi księżmi….
Karolina
wzruszyła ramionami. Monika miała rozdziawione ze zdziwienia usta. Nie
spodziewała się, że jej przyjaciółka powie to wszystko z takim spokojem.
- Porozmawiam sobie z tym łysym
uparciuchem, jeśli wyjdziemy z tego cało - oznajmiła w końcu. - Ty nie powinnaś
uświadamiać go, co powinien zrobić, bo jeszcze gotów pomyśleć, że stajesz po
stronie Kuby.
- Bo staję.
- Ale Max nie powinien o tym wiedzieć.
- Ech, mężczyźni… - westchnęła Karolina.
Zapanowała
chwila ciszy. Monika głośno przełknęła ślinę, bo od początku rozmowy paliła
się, by wyznać przyjaciółce, że dostała wiadomość od Joela. W końcu zebrała się
na odwagę.
- Joel do mnie napisał - powiedziała bez
owijania w bawełnę.
Karolina
się ożywiła.
- Kiedy? Czego chciał?
- Jakiś czas temu, gdy błąkałam się z
chłopakami po korytarzach. Chce się spotkać.
- I co mu odpisałaś?
- Jeszcze nic. Ale chyba nie ma co tego
odkładać. Kiedy tylko wrócimy pójdę się z nim rozmówić, bo mimo iż próbuję żyć
normalnie, to z tą niedokończoną sprawą nie mogę.
- Rozmówić czyli zerwać? - spytała
szatynka, żeby się upewnić.
- Nie wiem. O wiele łatwiej byłoby, gdyby
podczas mojej śpiączki ślęczał przy łóżku i czekał, a nie brzdękał na gitarze
gdzieś daleko od miejsca, w którym być powinien. Wtedy na wszystko inne
mogłabym przymknąć oko. W takiej sytuacji nie wiem, czy mogę na niego liczyć.
Wiele o tym myślałam. O mnie, o nim, o przyszłości. Gdyby wszystko szło dobrze
i w przyszłości wzięlibyśmy ślub, a ja zaszłabym w ciążę… co jeśli w dzień
porodu musiałby udzielać wywiadu? Ze chrzcin i roczku zrezygnowałby, bo byłby w
trasie, a na osiemnastkę… - Monika zapowietrzyła się od potoku słów, który
wypływał z jej ust.
- Jezu, skoro masz o nim takie zdanie, to
nie wybiegaj tak w przyszłość. Wychodzi, że na ślub też by nie przyszedł.
Karolina
roześmiała się, a Monika posłała jej uśmiech, choć nie było jej do śmiechu. Ich
szalony plan legł w gruzach, jej siostra miała amnezję, a ona nie wiedziała, na
czym stoi.
- Chodźmy już spać - odezwała się w końcu,
by uciąć tą dyskusję. - Porozmawiamy jutro, jeśli wyjdziemy ze starcia z ojcem
Alojzym cało.
- Wyjdziemy. Mamy świetną przykrywkę -
zapewniła Karolina. - Spotkanie z młodzieżą i nauczanie? Kto by się na to nie
złapał?
- Nie wiem. Gorzej będzie, jak zakonnicy
będą chcieli wziąć udział w naukach. Wtedy nawet brat Reginaldo nas nie ocali -
westchnęła Monika.
Obie
wiedziały, że sytuacja jest trudna, ale wolały jej stawić czoła wyspane.
Problemem był jednak fakt, że żadna z nich długo nie mogła zmrużyć oka. Kiedy
już im się to w końcu udało, obudziło je subtelne chrząkanie nad głowami.
Podniosły zmęczone powieki, by zlokalizować w swojej celi brata Alojzego.
- Siostry wybaczą, że naruszam prywatność,
ale jest już piąta. Zapraszam do mojego gabinetu na rozmowę - powiedział
poważnie, a one spojrzały po sobie.
Żadna
nie zamierzała wspominać, że chciałaby najpierw poddać się porannym zabiegom w
toalecie. Były zdenerwowane i niepewne. Fakt, że zostały nazwane
"siostrami" zwiastować mógł, że przykrywka niezupełnie wzięła w łeb,
ale i tak nie wiedziały, czego się spodziewać. W pośpiechu założyły habity,
które zdjęły do spania, zasłały szarobure posłania i dołączyły do zakonnika,
który czekał na nie na korytarzu razem z Magdą i Jess.
Ruszyli
korytarzami w milczeniu. Było jeszcze ciemno, co tylko potęgowało nastrój
grozy.
- Jak myślicie, co nam zrobią? - spytała
Jess, przełykając głośno ślinę. - Nie ukrywam, że chciałabym jeszcze trochę
pożyć, by zemścić się na Tomie na zrujnowanie mi życia…
- Na pewno będziesz miała okazję. Nie
sądzę, żeby zabierali nas na tortury - westchnęła Madzia. - Chcą nas
przesłuchać osobno, żeby zorientować się, czy nie kłamiemy. Nie wiedzą, że mamy
ustaloną wersję.
Dziewczyny
zamilkły, gdy ojciec Alojzy zerknął przez ramię, by zorientować się, czy idą za
nim. Nie zamieniły więcej ani słowa. Dały się prowadzić do korytarza, w którym
żadna z nich wcześniej nie była. Z daleka dostrzegły światło lamp, a kiedy
zbliżyły się bardziej do jego źródła, ujrzały większość swoich przyjaciół w
towarzystwie dwóch zakonników. Duchowni najwyraźniej pilnowali, by chłopacy ze
sobą nie rozmawiali. Siedzieli więc naburmuszeni, a Tom zasypiał, jakby nie
interesowało go, co przyniesie jutro. Była nawet Nareesha, której dziewczyny
nie widziały całą noc.
- Cóż, przynajmniej nie wygląda, jakby ktoś
ją torturował - szepnęła Monika Karolinie, widząc, że ta cała zesztywniała na
widok Maxa, który uniósł się z miejsca, ale szybko usiadł, kiedy zdał sobie
sprawę, że nawet gdyby byli pogodzeni, nie mógłby teraz pocałować swojej
dziewczyny na powitanie.
Brat
Alojzy stwierdzając, że porządek nie został naruszony, odchrząknął.
- Skoro jesteśmy już wszyscy, chciałbym was
poprosić o krótkie rozmowy z każdym. Może siostra będzie łaskawa być pierwsza?
Zapanowała
cisza, bo nie wiedzieli do kogo się zwraca. W końcu Monika trąciła Karolinę,
która oglądała swoje paznokcie.
- To chyba do ciebie - szepnęła
przyjaciółce.
- Och, owszem, będę… łaskawa - powiedziała szatynka i niemal uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
Pójście
na pierwszy ogień było ciężkie, ale powiedziała to, co ustalili i wyszła. Nie
mogli pytać, jak było, bo zakonnik już wołał kolejną osobę - tym razem Maxa,
który rzucił swojej dziewczynie smutne spojrzenie, ale został zignorowany. Po
kolei wchodzili do gabinetu brata Alojzego, jedni bardziej wyluzowani niż inni.
Toma trzeba było obudzić, bo dosłownie zasnął na korytarzu. Jak mu się to udało
na stojąco pozostawało zagadką, ale wiele osób zazdrościło mu tego talentu. Do
czasu kiedy po przesłuchaniu go jako ostatniego zakonnik wyszedł z gabinetu i
podrapał się po głowie.
- Siostry i bracia… ja nie wiem, co tu jest
grane, ale czegoś mi nie mówicie. To mnie niepokoi. Tajny raport dla papieża?
Co to niby ma znaczyć? - spytał, a wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na Sivę,
który chlapnął coś podczas swojego przesłuchana. Kaneswaran skulił się w sobie,
a brat Alojzy kontynuował. - Wszyscy kręciliście się w nocy po korytarzach,
ojciec Massimo całuje zakonnicę, ojciec Giacomo jest byłym alkoholikiem, ojciec
Reginaldo jest bardzo miły, ale wygląda zbyt młodo, by przewodzić waszej
wyprawie, a ojciec Tomasso kilka razy przeklął podczas rozmowy ze mną, a
przepraszając, przeklinał jeszcze bardziej. I mógłbym przysiąc, że siostra Anastacia
i ojciec Hieronim przypominają mi młode małżeństwo, które kiedyś podczas
sztormu nocowało u nas w klasztorze…
Monika
zakrztusiła się, słysząc te słowa. Kuba rzucił jej wymowne spojrzenie, by się
nie zdradziła. Nie byli jedynymi osobami z towarzystwa, które już były u
zakonników, ale tylko oni zostali skojarzeni. Nath wyglądał na naburmuszonego,
że wypomniano mu młody wygląd, Jay z dezaprobatą patrzył na Toma, który nie
potrafił pohamować przekleństw. Nikt nie odważył się odezwać, zgodnie z zasadą,
że tłumaczą się tylko winni postanowili milczeć i czekać na dalszy rozwój
wypadków.
- Wydaje mi się, że nie jesteście tymi, za
których się podajecie - westchnął w końcu ciężko brat Alojzy.
Tom
udał urażonego.
- Jak ojciec Alfons może! I to, kurna, po
tym jak pół nocy odmawiałem różaniec na twoją cześć!
- Właśnie o tym mówię… - kontynuował
spokojnie zakonnik. - Podczas rozmowy trzy razy zwracałem ojcu uwagę, że nie
mam na imię Alfons.
- Jeden pies, w obliczu Boga i tak jesteśmy
równi. Jak dla mnie to ojciec może być nawet Adolf.
Monika
uderzyła się otwartą dłonią w czoło, Jessica rzuciła Tomowi mordercze
spojrzenie, a Madzia starała się pohamować chichot. Parker ich pogrążał, ale
taki już był i nic nie mogli na to poradzić.
- Proszę wybaczyć porywczość ojca Tommaso -
stanął w obronie przyjaciela Nath. - Osobiście go wyspowiadam, gdy tylko
spotkamy się z młodzieżą. Właściwie powinniśmy już się zbierać…
Wysiłki
Natha się nie udały.
- Skoro mowa o młodzieży, chciałbym wam
towarzyszyć na spotkaniu z nimi. Ale po mszy, jeśli to nie jest zbyt duży
kłopot.
- Właściwie to jest - odezwał się nieśmiało
Niall.
- Och, zapomniałem wspomnieć o "ojcu
Niallo". Przez minutę zastanawiał się, jak ma na imię. Nie chcę nikogo
fałszywie oskarżać, ale moja inteligencja podpowiada mi, że coś tu jest nie tak
- oświadczył śmiertelnie poważnie ojciec Alojzy.
W
tym momencie tuż za jego plecami zagrzmiał donośny głos z dziwacznym, łamanym
akcentem.
- Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni! Kto
jest bez winy… i tak dalej, i tak dalej!
Towarzystwo
spojrzało zszokowane na przybysza. Mieli przed sobą swojego dobrego znajomego w
czarnej szacie przepasanej purpurowym pasem i z purpurową piuską na głowie.
Chwilę czasu zajęło im dopasowanie wyglądu do osoby. Nie zdążyli wymienić ze
sobą żadnych słów, bo brat Alojzy zmarszczył brwi.
- Proszę wybaczyć, nie sądziłem, że
spodziewamy się gości…
- Biskup Danielo Ramazzotti z Watykanu, do
usług - odezwał się Danny Jones. Przybył, bo wieczorem Monika napisała mu w
skrócie o przygodzie i stwierdził, że nie może jej przegapić. - Ten oto brat
wpuścił mnie i przyprowadził mnie tutaj. - Danny wskazał na zakonnika, który
milczał ze względu na śluby, które złożył.
- Och… Jest mi niezmiernie miło poznać
ekscelencję! Mogę zapytać, co eminencję sprowadza w nasze skromne progi?
Danny
z McFly przez chwilę wyglądał, jakby chciał powiedzieć "ci idioci",
ale odchrząknął i zachował powagę, mimo iż nie wszyscy zebrani byli w stanie.
- Proszę wybaczyć moje najście, ale gości
ojciec grupę moich podopiecznych.
- Eee… oni są… od waszej magnificencji? -
spytał zakonnik, przełykając głośno ślinę.
- Yhm… To znaczy… Owszem. Jeśli ojciec nie
ma nic przeciwko, chciałbym podziękować za gościnę i zabrać ich na spotkanie z
młodzieżą.
- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko, ale…
może eminencja zostanie na porannej mszy? Do szóstej zostało ledwie pięć minut.
- Jakkolwiek propozycja jest kusząca, muszę
zrezygnować. Mamy ustalony plan wycieczki, a młodzież już czeka w przystani.
Przypłynąłem z nimi pierwszym promem. Wieczorem mamy zaplanowaną mszę w
Edynburgu, wtedy odpokutujemy poranną stratę. - Danny roześmiał się gardłowo, a
brat Alojzy mu zawtórował.
Nastąpiły
krótkie pożegnania, zwroty uprzejmościowe, przeprosiny i całowanie w pierścień.
- Proszę wybaczyć za wszelkie kłopoty,
których dostarczyliśmy - rzucił Danny na pożegnanie.
- Och, nie ma problemu. Po prostu wszystko
pomieszało mi się w tej starej głowie. Każde zgromadzenie ma swoje tradycje -
chichotał zakonnik, ale po chwili spoważniał i zniżył głos. - Proszę jednak
uważać na ojca Massimo, chyba ma problemy z utrzymaniem celibatu.
- Oczywiście, będę wszystkiego pilnował.
Wśród
życzeń udanej podróży i zaproszeń na przyszłość, przyjaciołom udało się bez
szwanku opuścić mury klasztoru, podczas gdy zakonnicy udali się na mszę.
Dzwony
rozdzwoniły się o szóstej, gdy towarzystwo kierowało się w stronę przystani.
- Dobra robota, Danny! - odetchnął z ulgą
Tom, klepiąc kumpla po ramieniu.
- Trochę szacunku, nie zapominaj, że jestem
biskupem. Mów mi eminencjo! - odciął się członek McFly.
- Ok, Ramazzotti - prychnęła Monika. - Skąd
pomysł na to nazwisko? Innych włoskich nie znasz?
- Chciałem być wiarygodny.
- Ciesz się, że nie nazwał się Eros -
zachichotała Madzia.
- O, Meggs! Już nie masz amnezji? - spytał
rozradowany Danny, ale nastolatka wyprowadziła go z błędu. Tak więc przedstawił
się, jak gdyby się nie znali, ale uściskał ją, jakby znali się od zawsze.
Kiedy
przybyli do portu, okazało się, że za pół godziny mają prom powrotny.
- Co myślicie? Wracamy czy zwiedzamy tę
piękną wyspę? - spytał Jay, rozglądając się wokoło.
- Nie wiem jak wy, ale ja stąd uciekam -
oświadczyła twardo Monika.
- Ja też. Nie chcę trafić do więzienia -
dodał Nath i oboje się roześmiali.
- A od kiedy ojciec Reginaldo i siostra
Anastacia są tak przyjaźnie do siebie nastawieni, hę? - spytał Tom, obejmując
dwoje przyjaciół.
- Och, zamknij się! - poleciła rudowłosa. -
Wcale nie jesteśmy.
Postanowili
skorzystać z czasu, który im pozostał i porobić sobie grupowe fotki. Nie
omieszkali też pokazać sobie zdjęć zrobionych nocą, co wywoływało niekoniecznie
dobre wspomnienia.
Jessica
poczerwieniała, gdy Tom opowiadał, jak to usłyszeli ją i Nialla na korytarzu, a
blondyn drapał się po głowie, bo nadal nie rozumiał chyba, o co w tym wszystkim
chodzi.
- Stary, wyglądasz, jakbyś nie ogarniał -
zwrócił się do przyjaciela Liam, kiedy był pewien, że pozostali go nie słyszą,
bo zaśmiewają się ze zdjęć Madzi i Natha w konfesjonale.
- Bo nie rozumiem, o co chodzi. Najpierw
Nath zachowuje się dziwnie, bardziej wrogo niż zazwyczaj, potem jego siostra
zachowuje się dziwnie, bardziej przyjaźnie niż zazwyczaj… A potem… - Niall
nabrał powietrza w płuca, by kontynuować, ale Liam mu przerwał.
- To się chyba miłość nazywa, chłopie. Cóż,
a przynajmniej zauroczenie. Wybacz, że wykładam ci to tak bezpośrednio, ale
inaczej byś nie zrozumiał. I przysięgam, że nie wiem, dlaczego, bo fanki mdleją
na twój widok i dostajesz co najmniej pięć propozycji małżeńskich dziennie.
Niall
nic nie odpowiedział tylko z półotwartymi ustami wpatrywał się w Jess, która
nieudolnie próbowała schować się za Sivą, który był najwyższy z towarzystwa.
Również poczerwieniał, układając w głowie elementy układanki. Żeby nie poczuć
się jednak bardziej niezręcznie, odchrząknął i wytężył słuch, by poznać
historię tego, w jaki sposób Danny uratował im skórę.
- … pisałem, że mam wolne i że może się
spotkamy, a ona wyjaśniła gdzie jesteście i co robicie. Śmiałem się z dziesięć
minut, ale potem mina mi zrzedła i zacząłem wam zazdrościć. W Internecie
znalazłem adres całodobowego sklepu z przebraniami i poszedłem na całość.
Odechciało mi się spać, wsiadłem w samochód i całą drogę do Szkocji jechałem
jak na jakimś haju. Dopiero jak czekałem na prom, odczytałem wiadomość, że macie
kłopoty, bo chyba podstęp się wydał. Wiedziałem, że zostanę bohaterem. No a
znalezienie klasztoru trudne nie było, ta wyspa ma dwa metry na krzyż. Ot i
cała historia. - Danny bezceremonialnie wzruszył ramionami. - A teraz wasza
kolej. Skąd te stroje? Dlaczego "ojciec Massimo" - tu w powietrzu
zakreślony został cudzysłów - nie dotrzymuje celibatu i… CO WYŚCIE SOBIE MYŚLELI, WYBIERAJĄC SIĘ NA TĘ
MISJĘ BEZE MNE?!
Wszyscy
roześmiali się beztrosko. Poczuli, że napięcie z nich zeszło i w miłej
atmosferze poczekali na prom. Co prawda Jessica złorzeczyła na Toma, Karolina
dąsała się na Maxa, Max na Kubę, Niall był skołowany wiadomością, że
"siostra wroga" się w nim podkochuje, a Madzia faktem, że przeżyła
najbardziej szaloną przygodę w życiu, ale ogólnie wycieczkę uznać mogli za
udaną i z uśmiechami udali się na zasłużone śniadanie, gdy już przybyli do
portu.
- Kto będzie ze mną wracał samochodem? -
spytał Danny z ustami pełnymi jajecznicy, którą sobie zamówił. - Samemu było mi
nudno mimo iż puściłem sobie One Direction…
- Jezu, jak to badziewie puścisz, to nikt z
tobą nie pojedzie. - Tom ukrył twarz w dłoniach.
- Wypraszam sobie! - uniósł się Liam. - To
dobra płyta.
- Dla pedałów - szepnął Tomowi Nath i
zanieśli się śmiechem, pewni, że nikt nie słyszał tych słów.
Niall
uderzył pięścią w stół. Wszyscy spojrzeli w jego stronę i czekali na to, co
powie, ale on zamiast wybuchnąć, podrapał się nerwowo po karku i wpadł na
pewien pomysł.
- Jess, nie chciałabyś się wybrać ze mną
kiedyś na kolację?
- CO?! - pisnął skrzekliwie Nath.
- Hę? - Jessica była niemniej zdziwiona niż
jej brat.
- Eee… co ty robisz, brachu? - Liam ukrył
twarz w dłoniach. Przyjaciel odpowiedział mu półgębkiem, by nikt tego nie
słyszał.
- Ja mu dam pedałów. Pokażę, że nie ma
bardziej męskiego hetero ode mnie…
- Pogrążasz się.
Nathan
nadal starał się przetworzyć wiadomość. Zakrztusił się maliną, którą miał na
talerzu jako dodatek do naleśników.
- Nie zezwalam na takie… takie… schadzki -
wydusił w końcu.
- A co ty na to, Jess? W końcu brat nie
rządzi twoim życiem, prawda? - prowokował dalej Niall.
- Eee… no… wiesz… zdanie tego barana mnie
nie obchodzi, ale… czy ty… naprawdę chcesz… znaczy ze mną… no wiesz… coś jeść?
- spytała Jess.
Nigdy chyba nie widzieli jej tak słodko niezdarnej. Zawsze była zadziorna, a
teraz chłopak, który jej się podobał spowodował, że się zawstydziła.
- Jasne, lubię cię. Chętnie zabiorę cię na
randkę, jeśli masz ochotę.
- W takim razie… ok.
Siostra
Natha niemal dygnęła, zgadzając się na randkę z Niallem, do którego od dawna
wzdychała. Jej brat jeszcze coś marudził, ale nikt nie liczył się z jego
zdaniem, a Jay uspokajał go, że żyłka mu pęknie i że ma "lepiej nie
pokazywać Maggie swojej ciemnej strony". Tak więc mimo niezadowolenia
najmłodszy członek The Wanted przymknął oko na zaproszenie na randkę przy
wszystkich, a Danny powrócił do tematu powrotu.
- Więc jacyś chętni na przejażdżkę ze mną?
- A o której mamy lot? - spytała Karolina.
Pytanie rzuciła do wszystkich, ale to Max jej odpowiedział.
- Dopiero o piętnastej.
- Więc ja się z tobą zabiorę, o ile
wyruszymy zaraz po śniadaniu - obwieściła Karolina.
- Pije mnie ta kiecka, więc chętnie będę
już wracał - przyznał Danny.
- Ja też nie chcę czekać - wtrącił Max.
- Nie ma mowy! - zaparła się Karolina. - Ty
lecisz samolotem. Musisz sporo rzeczy przemyśleć.
Max
posmutniał, ale nie protestował.
- Ja też zabiorę się z tobą, eminencjo -
westchnęła Monika. - Też muszę sporo rzeczy przemyśleć. No i przynajmniej
trochę porozmawiamy w drodze.
- Jeszcze dwa miejsca, kto da więcej!
Więcej
chętnych jednak nie było. Wszyscy woleli zostać, pozwiedzać i wrócić wygodnie i
szybko samolotem. Tak więc Danny, ku zdziwieniu właścicieli restauracji, w
której jedli śniadanie, pokazał przyjaciołom środkowy palec na pożegnanie (mimo
iż nadal miał na sobie przebranie biskupa) i wyszedł w towarzystwie Moniki i
Karoliny.
- Trzy samotne wilki w trasie… -
oświadczył, prowadząc koleżanki do samochodu. - To będzie wycieczka!
- Nie wiem, czy coś przebije przygody z
klasztoru - przyznała szczerze Monika.
Danny
był niepocieszony.
- Nigdy nie zapraszacie mnie, gdy robicie
coś fajnego! - udał focha i złożył ręce na klatce piersiowej, ale szybko się
rozpromienił, kiedy wpadł na pomysł. - Trzeba w najbliższym czasie skręcić
jakąś bibkę i przebić te wasze "przygody w klasztorze".
- Ja mam dość "bibek" -
westchnęła Karolina i wsiadła do samochodu.
- Ja też - dodała Monika i uczyniła to
samo.
Kierowca
w stroju biskupa musiał więc przełknąć gorycz odrzucenia. Dla poprawy nastroju
puścił sobie w odtwarzaczu piosenki One Direction. Jego towarzyszki siedziały w
ciszy z tyłu. Obie bowiem miały sporo do przemyślenia.
Rozdzial swietny. Czekan na kolejny. A co do romantycznych rozdzialow za duzo nie zdrowo ale kilka byloby fajnie. Ta ostatnia chwila mnie przerazla. Czekam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWykopałam hasło i jestem :) Co do rozdziału pośmiałam się z Dannego :D Było blisko, a wszystko wyszłoby na jaw, ale Danny to bohater z prawdziwego zdarzenia, pojawił się we właściwym miejscu, o właściwym czasie :) Czekam na kolejny. I owszem romantyzm jest przereklamowany, choć od czasu do czasu lubię takie coś poczytać :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńRozdzial super. Czekam na kolejny:-)
OdpowiedzUsuńHej. Rozdzial jest swietny. Zreszta wiesz ze od poczatku kocham to opowiadanie i sama nie moge uwierzyc ze przeczytalam 187 rozdzialu i chce wiecej i wiecej i tobjak najszybciej. Rozdzial super uwielbiam Jess i Nialla ale mam nadzieje ze Niall nie wykorzydta jej aby zemscic sie na Nathanie. A co zrobi Monia z Joelem a Karolina z Maxem ??? Dobrze ze Danny pomogl naszym zakonnikom i wszystko sie dobrze skonczylo tylko szkoda ze Madzia nie odzyskala pamieci. To juz za dlugo trwa, sprawdzilam od czerwca Madzia ma amnezje pora z nia konczyc. Wiem ze nie lubisz dobrych i romantycznych rozdzialow sle uwazam ze po prawie dwustu kilka powinno takich byc ja bym chciala. Mam nadzieje ze rozdzialek.jak najszybciej jak mozesz to wrzuc cos w ten weekend. Kochana zmusilas mnie zebym znalazla swoje konto ktore praktycznie nie uzywam i od wczoraj probowalam przypomniec sobie haslo.
OdpowiedzUsuńMarta
Rozdzial jest super. Juz nie moge sie doczekac kolejnego mam nadzieje ze dodasz za niedlugo. Ciekawa jestem jakie jeszcze przygody czekaja Madzie i Monue i cala reszte. Nie kaz nam czekac na kolejny rozdzial zbyt dlugo.
OdpowiedzUsuńO.
Hej. Przepraszam, że teraz ale pracuje studiuje i na nic nie mam czasu. Chciałam Ci powiedzieć że jeśli to nie problem ja będę się podpisywała po prostu jako Pati ponieważ wolę pozostać anonimowa w internecie, nie lubię się nigdzie logować. Nie wiem kto jeszcze komentuje ja sama nie ma czasu na jeden a co dopiero więcej komentarzy ale mam nadzieję że się nie obrazisz na nas i pomimo wszystko będziesz dodawała rozdziały. Już chce kolejny i bardzo o niego proszę bo Twoje opowiadanie poprawia mi humor i mnie relaksuje.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ale szkoda mi Nathana tęskni za ukochaną i martwi się o siostrę, chociaż jak zrozumie że w ten sposób będzie szczęśliwa to może zaakceptuje Nialla. No i Karolina nie może się rozstać z Maxem bardzo lubię tą parę. Monia dla mnie powinna być z Adamem, uważaam że niektórzy zasługują na drugą szanse, szczególnie jeśli się zmienili i wydorośleli. Czekam i nie mogę się doczekać.
Pati
Kiedy nowy rozdzial??? Czekam z niecierpliwoscia:-)
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział????
OdpowiedzUsuńHej. Rozdział jest super pośmiałam się z Nathan i Nialla ale cieszę się że Maggie już nie traktuje chłopaków tak wrogo. Czekam aż odzyska pamięć i mam nadzieję że już wkrótce. Czekam na rozdział.
OdpowiedzUsuńHej. Wspaniały rozdział. Czekam na next. Uwielbiam Twój styl pisania.. Monia i Luiza to moje ulubione postacie.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?????????????
OdpowiedzUsuńHej. Kochana kiedy dodasz nowy rozdzialek???? Przyznaje ze czekam i czekam a tak strasznie nudze sie na uczelni ze z checia bym przeczytala kolejny rozdzial mojego ukochanego opowiadania. Prosze dodaj:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Mam nadzieję, że dodasz następny szybko :* Zapraszam również na mojego <3 :3
OdpowiedzUsuńBedzie dzisiaj rozdzial????
OdpowiedzUsuńhej,kiedy dodasz rozdział już nie mogę się doczekać:(
OdpowiedzUsuńHej! Myślałam, że dodasz rozdział Mikołajkowy, ale wchodzę i nic :( Kiedy mogłybyśmy się spodziewać następnego rozdziału ?
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział bo bardzo tęsknię i prosimy dodaj!!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział???? Martwie się że tak długo nie ma:-(Proszę dodaj jak tylko będziesz mogła.
OdpowiedzUsuńHej Daj znac kiedy cos wstawisz bo maetwie sie ze o nas zapomnialas? Mam nadzieje ze za niedlugo nowy rozdzial:-)
OdpowiedzUsuńPati
Nasza kochana autorko proszę dodaj nowy rozdziałek, już nie mogę się doczekać. Strasznie długa ta przerwa teraz była i tęsknie. Mam nadzieję, że się na nas nie obraziłaś i kolejny rozdział pojawi się wkrótce.
OdpowiedzUsuńPati
Kochana bardzoooooooooo proszę dodaj nowy rozdział. Bardzo tęsknie i bardzo proszę o nowy rozdział, albo jakiś znak że za niedługo się pojawi. Bardzo proszę.
OdpowiedzUsuń