poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 86 - "Eminencjo, ratuj!"

Witajcie po długiej przerwie!

Na początek ogłoszenia parafialne:
1. Mam wrażenie, że anonimowe komentarze są od jednej osoby. Byłoby mi bardzo miło, gdyby osoby, które posiadają konto google dodawały komentarz właśnie z niego.
2. Zastój nie był spowodowany brakiem weny, teraz rozdziały powinny pojawiać się w miarę regularnie, ale nie umiem odpowiedzieć, w jaki dzień tygodnia (to zależy od czasu).
3. Amnezja Madzi nie będzie trwać wiecznie i bodajże w kolejnym lub następnym rozdziale wszystko wróci do normy. Nie oznacza to jednak, że wszyscy od razu wpadną sobie w ramiona. Osobiście uważam te romantyczne rozdziały za strasznie nudne, dlatego zawsze wszystko przeciągam do ostatniej chwili.

A teraz rozdział przed Wami. Miłej lektury!

Pozdrawiam,
Jaycee.



      Wrócili do swoich cel z nietęgimi minami. Przeżyli przygodę, ale przez swoją nieuwagę doprowadzili do wyjścia podstępu na jaw. Brat Alojzy bowiem podczas odprowadzania Jaya w miejsce spoczynku, zorientował się, że oprócz zakonników, nikt nie śpi na przyniesionych materacach. Rano czekała ich trudna rozmowa i chcieli porozmawiać, żeby ustalić wspólną wersję wydarzeń, ale woleli nie ryzykować po raz drugi. Wysyłali do siebie wiadomości, by uzgodnić najważniejsze szczegóły i to musiało im wystarczyć.
         Monika i Karolina leżały na pryczach w swoich celach i przyciszonymi głosami dzieliły się opowieściami.
- No dobra, wiesz już, że to przez nas brat Alojzy zorientował się, że chodziliśmy po korytarzach - przyznała rudowłosa. - Teraz opowiadaj, o co chodzi z tym migdaleniem. Domyślam się, że to ty i Max, bo nie widzę innej opcji. No chyba że Jess z Niallem się bardziej zbliżyli…
- A co, mają się ku sobie? - wtrąciła zaciekawiona Karolina, a przyjaciółka spojrzała na nią spode łba.
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.
- No dobra. Tak, to mnie i Maxa przyłapał ten zakonnik. Ale to nie było tak, że się migdaliliśmy… Może zacznę od początku, żeby to miało sens.
- Dobry pomysł.
         Karolina odchrząknęła i zaczęła opowieść.
- Tom chyba na złość umieścił mnie w drużynie z Maxem i Kubą. Od samego początku było napięcie, choć Kuba zachowywał się uprzejmie, to Max cały czas manifestował fakt, że jestem jego dziewczyną, obejmował mnie, cmokał, podszczypywał i opowiadał sprośne dowcipy. Wtedy Kuba zapytał, czy mój chłopak coś do niego ma, no i się zaczęło. Max wybuchł, wypomniał nam ślub w Las Vegas, a Kuba przypomniał mu, że sam był na tym ślubie świadkiem i że zamiast się pieklić z zazdrości, powinien raczej docenić fakt, że ma wspaniałą dziewczynę, która ani myśli by go zdradzić.
- Wierzę, że Kuba nigdy nie zrobiłby nic, przez co Max musiałby mu przyłożyć. To dobry przyjaciel, nawet jeśli coś do ciebie czuje, zachowa to dla siebie - zauważyła Monika.
- Też tak myślę. I w tych sporach w ciemnych korytarzach, mimo iż starałam się być bezstronna, chyba bardziej opowiadałam się za zdaniem Kuby. Ale nie było to trudne. Mówił racjonalnie i spokojnie. Max pluł na wszystkie strony i poczerwieniał z wściekłości, sama się zdenerwowałam, no mówię ci! - Karolina usiadła na pryczy i zacisnęła pięści. Zdała sobie sprawę, że podniosła głos, więc odchrząknęła i kontynuowała spokojniej. - W końcu Max rzucił jakąś uwagę o tym, że podrzędny aktor, i to z Polski, nie może się z nim równać. Byłam tak zła, że dokładnie nie zapamiętałam, co powiedział. Powiedziałam, że ma się do mnie nie odzywać, wzięłam Kubę pod rękę i ruszyłam przed siebie. My oświetlaliśmy drogę latarką, więc zanim Max się otrząsnął i za nami ruszył, skręciliśmy i go zgubiliśmy.
- Więc to z Kubą się całowałaś?!
- Oszalałaś? Poszłam z nim tylko dlatego, żeby utrzeć nosa Maxowi. Dawno mnie tak nie rozzłościł, przesadził i to ostro. Musiałam od niego odpocząć. Spacerowałam z Kubą, trafiliśmy na dziedziniec w środku klasztoru. Było strasznie zimno, ale potrzebowałam świeżego powietrza, bo myślałam, że ze stresu zwymiotuję.
- Och, kochanie… - zatroskała się Monika. - Jestem pewna, że wyjaśnisz sobie wszystko z Maxem.
- Nie stresowałam się tym, tylko faktem, że mój chłopak to idiota. Jak mogę planować życie z kimś takim? Przynajmniej takie wątpliwości targały mną na dziedzińcu. Co jeszcze gorsze, Kuba mnie przepraszał, jakby miał o co. Przepraszał, że zawsze ulokuje uczucia w nieodpowiedniej dziewczynie i ta potem ma przez to kłopoty. Zapewne chodziło mu też o ciebie, pamiętasz, że zawczasu czuł do ciebie miętę… - Karolina urwała i spojrzała na przyjaciółkę, która przytaknęła.
         Kuba wielokrotnie im pomógł, był dobrym przyjacielem. Niestety miał pecha w miłości, mimo iż tak bardzo zasługiwał na szczęście.
- W każdym razie powiedziałam Kubie, że to nie jego wina. I przeprosiłam za słowa Maxa. Wtedy powiedział mi, że to on musi go przeprosić i zapewnić, że nie jest żadnym zagrożeniem i że podoba mu się jakaś inna dziewczyna.
- Kto taki? - zaintrygowała się Monika.
- Ta aktorka, która gra Veronicę w szmirze Toma. Chyba dobrze się dogadują.
- Trochę przeraża mnie, że to mój sobowtór, ale cieszę się ze względu na Kubę - westchnęła rudowłosa.
- Tak, ja też. Jest dobrym człowiekiem i nie zasługuje na takie traktowanie przez Maxa. Dąsanie się mogłam zrozumieć, zazdrość i te sprawy. Ale to, co dzisiaj powiedział… zupełnie jakbym go nie znała.
- No dobra, ale nadal nie rozumiem, kiedy nastąpiło to migdalenie, skoro się pokłóciliście. To wtedy nie wy? Może Ree i Siva?
- Nie wiem, co oni robili, ale zostali w jej celi, gdy tylko się odnaleźli, a tam chyba zakonnik nie wchodził.
- No to kto kogo całował? - zirytowała się Monika, a Karolina wywróciła oczami.
- Max mnie. Znalazł nas i przyszedł przeprosić. Kuba zostawił nas samych i miał wrócić do jadalni. Ja nie chciałam gadać z Maxem, więc ruszyłam za Kubą, ale miał przewagę i znikł mi z oczu. Musiałam się błąkać po korytarzach z przepraszającym mnie Maxem. Nie odzywam się do niego, więc nie powiedziałam mu, że to Kubę powinien przeprosić. Zniecierpliwił się i mnie objął. Próbowałam się wyrwać, to mnie pocałował. I to cała historia. Odepchnęłam go, ale zakonnik to widział. Wziął mojego chłopaka za napalonego duchownego, mnie odprowadził tu, do celi, a jego wziął gdzieś ze sobą. Mam nadzieję, że do sali tortur, ale pewnie chciał go wyspowiadać, albo co tam robi się ze zboczonymi księżmi….
         Karolina wzruszyła ramionami. Monika miała rozdziawione ze zdziwienia usta. Nie spodziewała się, że jej przyjaciółka powie to wszystko z takim spokojem.
- Porozmawiam sobie z tym łysym uparciuchem, jeśli wyjdziemy z tego cało - oznajmiła w końcu. - Ty nie powinnaś uświadamiać go, co powinien zrobić, bo jeszcze gotów pomyśleć, że stajesz po stronie Kuby.
- Bo staję.
- Ale Max nie powinien o tym wiedzieć.
- Ech, mężczyźni… - westchnęła Karolina.
         Zapanowała chwila ciszy. Monika głośno przełknęła ślinę, bo od początku rozmowy paliła się, by wyznać przyjaciółce, że dostała wiadomość od Joela. W końcu zebrała się na odwagę.
- Joel do mnie napisał - powiedziała bez owijania w bawełnę.
         Karolina się ożywiła.
- Kiedy? Czego chciał?
- Jakiś czas temu, gdy błąkałam się z chłopakami po korytarzach. Chce się spotkać.
- I co mu odpisałaś?
- Jeszcze nic. Ale chyba nie ma co tego odkładać. Kiedy tylko wrócimy pójdę się z nim rozmówić, bo mimo iż próbuję żyć normalnie, to z tą niedokończoną sprawą nie mogę.
- Rozmówić czyli zerwać? - spytała szatynka, żeby się upewnić.
- Nie wiem. O wiele łatwiej byłoby, gdyby podczas mojej śpiączki ślęczał przy łóżku i czekał, a nie brzdękał na gitarze gdzieś daleko od miejsca, w którym być powinien. Wtedy na wszystko inne mogłabym przymknąć oko. W takiej sytuacji nie wiem, czy mogę na niego liczyć. Wiele o tym myślałam. O mnie, o nim, o przyszłości. Gdyby wszystko szło dobrze i w przyszłości wzięlibyśmy ślub, a ja zaszłabym w ciążę… co jeśli w dzień porodu musiałby udzielać wywiadu? Ze chrzcin i roczku zrezygnowałby, bo byłby w trasie, a na osiemnastkę… - Monika zapowietrzyła się od potoku słów, który wypływał z jej ust.
- Jezu, skoro masz o nim takie zdanie, to nie wybiegaj tak w przyszłość. Wychodzi, że na ślub też by nie przyszedł.
         Karolina roześmiała się, a Monika posłała jej uśmiech, choć nie było jej do śmiechu. Ich szalony plan legł w gruzach, jej siostra miała amnezję, a ona nie wiedziała, na czym stoi.
- Chodźmy już spać - odezwała się w końcu, by uciąć tą dyskusję. - Porozmawiamy jutro, jeśli wyjdziemy ze starcia z ojcem Alojzym cało.
- Wyjdziemy. Mamy świetną przykrywkę - zapewniła Karolina. - Spotkanie z młodzieżą i nauczanie? Kto by się na to nie złapał?
- Nie wiem. Gorzej będzie, jak zakonnicy będą chcieli wziąć udział w naukach. Wtedy nawet brat Reginaldo nas nie ocali - westchnęła Monika.
         Obie wiedziały, że sytuacja jest trudna, ale wolały jej stawić czoła wyspane. Problemem był jednak fakt, że żadna z nich długo nie mogła zmrużyć oka. Kiedy już im się to w końcu udało, obudziło je subtelne chrząkanie nad głowami. Podniosły zmęczone powieki, by zlokalizować w swojej celi brata Alojzego.
- Siostry wybaczą, że naruszam prywatność, ale jest już piąta. Zapraszam do mojego gabinetu na rozmowę - powiedział poważnie, a one spojrzały po sobie.
         Żadna nie zamierzała wspominać, że chciałaby najpierw poddać się porannym zabiegom w toalecie. Były zdenerwowane i niepewne. Fakt, że zostały nazwane "siostrami" zwiastować mógł, że przykrywka niezupełnie wzięła w łeb, ale i tak nie wiedziały, czego się spodziewać. W pośpiechu założyły habity, które zdjęły do spania, zasłały szarobure posłania i dołączyły do zakonnika, który czekał na nie na korytarzu razem z Magdą i Jess.
         Ruszyli korytarzami w milczeniu. Było jeszcze ciemno, co tylko potęgowało nastrój grozy.
- Jak myślicie, co nam zrobią? - spytała Jess, przełykając głośno ślinę. - Nie ukrywam, że chciałabym jeszcze trochę pożyć, by zemścić się na Tomie na zrujnowanie mi życia…
- Na pewno będziesz miała okazję. Nie sądzę, żeby zabierali nas na tortury - westchnęła Madzia. - Chcą nas przesłuchać osobno, żeby zorientować się, czy nie kłamiemy. Nie wiedzą, że mamy ustaloną wersję.
         Dziewczyny zamilkły, gdy ojciec Alojzy zerknął przez ramię, by zorientować się, czy idą za nim. Nie zamieniły więcej ani słowa. Dały się prowadzić do korytarza, w którym żadna z nich wcześniej nie była. Z daleka dostrzegły światło lamp, a kiedy zbliżyły się bardziej do jego źródła, ujrzały większość swoich przyjaciół w towarzystwie dwóch zakonników. Duchowni najwyraźniej pilnowali, by chłopacy ze sobą nie rozmawiali. Siedzieli więc naburmuszeni, a Tom zasypiał, jakby nie interesowało go, co przyniesie jutro. Była nawet Nareesha, której dziewczyny nie widziały całą noc.
- Cóż, przynajmniej nie wygląda, jakby ktoś ją torturował - szepnęła Monika Karolinie, widząc, że ta cała zesztywniała na widok Maxa, który uniósł się z miejsca, ale szybko usiadł, kiedy zdał sobie sprawę, że nawet gdyby byli pogodzeni, nie mógłby teraz pocałować swojej dziewczyny na powitanie.
         Brat Alojzy stwierdzając, że porządek nie został naruszony, odchrząknął.
- Skoro jesteśmy już wszyscy, chciałbym was poprosić o krótkie rozmowy z każdym. Może siostra będzie łaskawa być pierwsza?
         Zapanowała cisza, bo nie wiedzieli do kogo się zwraca. W końcu Monika trąciła Karolinę, która oglądała swoje paznokcie.
- To chyba do ciebie - szepnęła przyjaciółce.
- Och, owszem, będę… łaskawa - powiedziała szatynka i niemal uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
         Pójście na pierwszy ogień było ciężkie, ale powiedziała to, co ustalili i wyszła. Nie mogli pytać, jak było, bo zakonnik już wołał kolejną osobę - tym razem Maxa, który rzucił swojej dziewczynie smutne spojrzenie, ale został zignorowany. Po kolei wchodzili do gabinetu brata Alojzego, jedni bardziej wyluzowani niż inni. Toma trzeba było obudzić, bo dosłownie zasnął na korytarzu. Jak mu się to udało na stojąco pozostawało zagadką, ale wiele osób zazdrościło mu tego talentu. Do czasu kiedy po przesłuchaniu go jako ostatniego zakonnik wyszedł z gabinetu i podrapał się po głowie.
- Siostry i bracia… ja nie wiem, co tu jest grane, ale czegoś mi nie mówicie. To mnie niepokoi. Tajny raport dla papieża? Co to niby ma znaczyć? - spytał, a wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na Sivę, który chlapnął coś podczas swojego przesłuchana. Kaneswaran skulił się w sobie, a brat Alojzy kontynuował. - Wszyscy kręciliście się w nocy po korytarzach, ojciec Massimo całuje zakonnicę, ojciec Giacomo jest byłym alkoholikiem, ojciec Reginaldo jest bardzo miły, ale wygląda zbyt młodo, by przewodzić waszej wyprawie, a ojciec Tomasso kilka razy przeklął podczas rozmowy ze mną, a przepraszając, przeklinał jeszcze bardziej. I mógłbym przysiąc, że siostra Anastacia i ojciec Hieronim przypominają mi młode małżeństwo, które kiedyś podczas sztormu nocowało u nas w klasztorze…
         Monika zakrztusiła się, słysząc te słowa. Kuba rzucił jej wymowne spojrzenie, by się nie zdradziła. Nie byli jedynymi osobami z towarzystwa, które już były u zakonników, ale tylko oni zostali skojarzeni. Nath wyglądał na naburmuszonego, że wypomniano mu młody wygląd, Jay z dezaprobatą patrzył na Toma, który nie potrafił pohamować przekleństw. Nikt nie odważył się odezwać, zgodnie z zasadą, że tłumaczą się tylko winni postanowili milczeć i czekać na dalszy rozwój wypadków.
- Wydaje mi się, że nie jesteście tymi, za których się podajecie - westchnął w końcu ciężko brat Alojzy.
         Tom udał urażonego.
- Jak ojciec Alfons może! I to, kurna, po tym jak pół nocy odmawiałem różaniec na twoją cześć!
- Właśnie o tym mówię… - kontynuował spokojnie zakonnik. - Podczas rozmowy trzy razy zwracałem ojcu uwagę, że nie mam na imię Alfons.
- Jeden pies, w obliczu Boga i tak jesteśmy równi. Jak dla mnie to ojciec może być nawet Adolf.
         Monika uderzyła się otwartą dłonią w czoło, Jessica rzuciła Tomowi mordercze spojrzenie, a Madzia starała się pohamować chichot. Parker ich pogrążał, ale taki już był i nic nie mogli na to poradzić.
- Proszę wybaczyć porywczość ojca Tommaso - stanął w obronie przyjaciela Nath. - Osobiście go wyspowiadam, gdy tylko spotkamy się z młodzieżą. Właściwie powinniśmy już się zbierać…
         Wysiłki Natha się nie udały.
- Skoro mowa o młodzieży, chciałbym wam towarzyszyć na spotkaniu z nimi. Ale po mszy, jeśli to nie jest zbyt duży kłopot.
- Właściwie to jest - odezwał się nieśmiało Niall.
- Och, zapomniałem wspomnieć o "ojcu Niallo". Przez minutę zastanawiał się, jak ma na imię. Nie chcę nikogo fałszywie oskarżać, ale moja inteligencja podpowiada mi, że coś tu jest nie tak - oświadczył śmiertelnie poważnie ojciec Alojzy.
         W tym momencie tuż za jego plecami zagrzmiał donośny głos z dziwacznym, łamanym akcentem.
- Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni! Kto jest bez winy… i tak dalej, i tak dalej!
         Towarzystwo spojrzało zszokowane na przybysza. Mieli przed sobą swojego dobrego znajomego w czarnej szacie przepasanej purpurowym pasem i z purpurową piuską na głowie. Chwilę czasu zajęło im dopasowanie wyglądu do osoby. Nie zdążyli wymienić ze sobą żadnych słów, bo brat Alojzy zmarszczył brwi.
- Proszę wybaczyć, nie sądziłem, że spodziewamy się gości…
- Biskup Danielo Ramazzotti z Watykanu, do usług - odezwał się Danny Jones. Przybył, bo wieczorem Monika napisała mu w skrócie o przygodzie i stwierdził, że nie może jej przegapić. - Ten oto brat wpuścił mnie i przyprowadził mnie tutaj. - Danny wskazał na zakonnika, który milczał ze względu na śluby, które złożył.
- Och… Jest mi niezmiernie miło poznać ekscelencję! Mogę zapytać, co eminencję sprowadza w nasze skromne progi?
         Danny z McFly przez chwilę wyglądał, jakby chciał powiedzieć "ci idioci", ale odchrząknął i zachował powagę, mimo iż nie wszyscy zebrani byli w stanie.
- Proszę wybaczyć moje najście, ale gości ojciec grupę moich podopiecznych.
- Eee… oni są… od waszej magnificencji? - spytał zakonnik, przełykając głośno ślinę.
- Yhm… To znaczy… Owszem. Jeśli ojciec nie ma nic przeciwko, chciałbym podziękować za gościnę i zabrać ich na spotkanie z młodzieżą.
- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko, ale… może eminencja zostanie na porannej mszy? Do szóstej zostało ledwie pięć minut.
- Jakkolwiek propozycja jest kusząca, muszę zrezygnować. Mamy ustalony plan wycieczki, a młodzież już czeka w przystani. Przypłynąłem z nimi pierwszym promem. Wieczorem mamy zaplanowaną mszę w Edynburgu, wtedy odpokutujemy poranną stratę. - Danny roześmiał się gardłowo, a brat Alojzy mu zawtórował.
         Nastąpiły krótkie pożegnania, zwroty uprzejmościowe, przeprosiny i całowanie w pierścień.
- Proszę wybaczyć za wszelkie kłopoty, których dostarczyliśmy - rzucił Danny na pożegnanie.
- Och, nie ma problemu. Po prostu wszystko pomieszało mi się w tej starej głowie. Każde zgromadzenie ma swoje tradycje - chichotał zakonnik, ale po chwili spoważniał i zniżył głos. - Proszę jednak uważać na ojca Massimo, chyba ma problemy z utrzymaniem celibatu.
- Oczywiście, będę wszystkiego pilnował.
         Wśród życzeń udanej podróży i zaproszeń na przyszłość, przyjaciołom udało się bez szwanku opuścić mury klasztoru, podczas gdy zakonnicy udali się na mszę.
         Dzwony rozdzwoniły się o szóstej, gdy towarzystwo kierowało się w stronę przystani.
- Dobra robota, Danny! - odetchnął z ulgą Tom, klepiąc kumpla po ramieniu.
- Trochę szacunku, nie zapominaj, że jestem biskupem. Mów mi eminencjo! - odciął się członek McFly.
- Ok, Ramazzotti - prychnęła Monika. - Skąd pomysł na to nazwisko? Innych włoskich nie znasz?
- Chciałem być wiarygodny.
- Ciesz się, że nie nazwał się Eros - zachichotała Madzia.
- O, Meggs! Już nie masz amnezji? - spytał rozradowany Danny, ale nastolatka wyprowadziła go z błędu. Tak więc przedstawił się, jak gdyby się nie znali, ale uściskał ją, jakby znali się od zawsze.
         Kiedy przybyli do portu, okazało się, że za pół godziny mają prom powrotny.
- Co myślicie? Wracamy czy zwiedzamy tę piękną wyspę? - spytał Jay, rozglądając się wokoło.
- Nie wiem jak wy, ale ja stąd uciekam - oświadczyła twardo Monika.
- Ja też. Nie chcę trafić do więzienia - dodał Nath i oboje się roześmiali.
- A od kiedy ojciec Reginaldo i siostra Anastacia są tak przyjaźnie do siebie nastawieni, hę? - spytał Tom, obejmując dwoje przyjaciół.
- Och, zamknij się! - poleciła rudowłosa. - Wcale nie jesteśmy.
         Postanowili skorzystać z czasu, który im pozostał i porobić sobie grupowe fotki. Nie omieszkali też pokazać sobie zdjęć zrobionych nocą, co wywoływało niekoniecznie dobre wspomnienia.
         Jessica poczerwieniała, gdy Tom opowiadał, jak to usłyszeli ją i Nialla na korytarzu, a blondyn drapał się po głowie, bo nadal nie rozumiał chyba, o co w tym wszystkim chodzi.
- Stary, wyglądasz, jakbyś nie ogarniał - zwrócił się do przyjaciela Liam, kiedy był pewien, że pozostali go nie słyszą, bo zaśmiewają się ze zdjęć Madzi i Natha w konfesjonale.
- Bo nie rozumiem, o co chodzi. Najpierw Nath zachowuje się dziwnie, bardziej wrogo niż zazwyczaj, potem jego siostra zachowuje się dziwnie, bardziej przyjaźnie niż zazwyczaj… A potem… - Niall nabrał powietrza w płuca, by kontynuować, ale Liam mu przerwał.
- To się chyba miłość nazywa, chłopie. Cóż, a przynajmniej zauroczenie. Wybacz, że wykładam ci to tak bezpośrednio, ale inaczej byś nie zrozumiał. I przysięgam, że nie wiem, dlaczego, bo fanki mdleją na twój widok i dostajesz co najmniej pięć propozycji małżeńskich dziennie.
         Niall nic nie odpowiedział tylko z półotwartymi ustami wpatrywał się w Jess, która nieudolnie próbowała schować się za Sivą, który był najwyższy z towarzystwa. Również poczerwieniał, układając w głowie elementy układanki. Żeby nie poczuć się jednak bardziej niezręcznie, odchrząknął i wytężył słuch, by poznać historię tego, w jaki sposób Danny uratował im skórę.
- … pisałem, że mam wolne i że może się spotkamy, a ona wyjaśniła gdzie jesteście i co robicie. Śmiałem się z dziesięć minut, ale potem mina mi zrzedła i zacząłem wam zazdrościć. W Internecie znalazłem adres całodobowego sklepu z przebraniami i poszedłem na całość. Odechciało mi się spać, wsiadłem w samochód i całą drogę do Szkocji jechałem jak na jakimś haju. Dopiero jak czekałem na prom, odczytałem wiadomość, że macie kłopoty, bo chyba podstęp się wydał. Wiedziałem, że zostanę bohaterem. No a znalezienie klasztoru trudne nie było, ta wyspa ma dwa metry na krzyż. Ot i cała historia. - Danny bezceremonialnie wzruszył ramionami. - A teraz wasza kolej. Skąd te stroje? Dlaczego "ojciec Massimo" - tu w powietrzu zakreślony został cudzysłów - nie dotrzymuje celibatu i… CO WYŚCIE SOBIE MYŚLELI, WYBIERAJĄC SIĘ NA TĘ MISJĘ BEZE MNE?!
         Wszyscy roześmiali się beztrosko. Poczuli, że napięcie z nich zeszło i w miłej atmosferze poczekali na prom. Co prawda Jessica złorzeczyła na Toma, Karolina dąsała się na Maxa, Max na Kubę, Niall był skołowany wiadomością, że "siostra wroga" się w nim podkochuje, a Madzia faktem, że przeżyła najbardziej szaloną przygodę w życiu, ale ogólnie wycieczkę uznać mogli za udaną i z uśmiechami udali się na zasłużone śniadanie, gdy już przybyli do portu.
- Kto będzie ze mną wracał samochodem? - spytał Danny z ustami pełnymi jajecznicy, którą sobie zamówił. - Samemu było mi nudno mimo iż puściłem sobie One Direction…
- Jezu, jak to badziewie puścisz, to nikt z tobą nie pojedzie. - Tom ukrył twarz w dłoniach.
- Wypraszam sobie! - uniósł się Liam. - To dobra płyta.
- Dla pedałów - szepnął Tomowi Nath i zanieśli się śmiechem, pewni, że nikt nie słyszał tych słów.
         Niall uderzył pięścią w stół. Wszyscy spojrzeli w jego stronę i czekali na to, co powie, ale on zamiast wybuchnąć, podrapał się nerwowo po karku i wpadł na pewien pomysł.
- Jess, nie chciałabyś się wybrać ze mną kiedyś na kolację?
- CO?! - pisnął skrzekliwie Nath.
- Hę? - Jessica była niemniej zdziwiona niż jej brat.
- Eee… co ty robisz, brachu? - Liam ukrył twarz w dłoniach. Przyjaciel odpowiedział mu półgębkiem, by nikt tego nie słyszał.
- Ja mu dam pedałów. Pokażę, że nie ma bardziej męskiego hetero ode mnie…
- Pogrążasz się.
         Nathan nadal starał się przetworzyć wiadomość. Zakrztusił się maliną, którą miał na talerzu jako dodatek do naleśników.
- Nie zezwalam na takie… takie… schadzki - wydusił w końcu.
- A co ty na to, Jess? W końcu brat nie rządzi twoim życiem, prawda? - prowokował dalej Niall.
- Eee… no… wiesz… zdanie tego barana mnie nie obchodzi, ale… czy ty… naprawdę chcesz… znaczy ze mną… no wiesz… coś jeść? - spytała Jess.
         Nigdy chyba nie widzieli jej tak słodko niezdarnej. Zawsze była zadziorna, a teraz chłopak, który jej się podobał spowodował, że się zawstydziła.
- Jasne, lubię cię. Chętnie zabiorę cię na randkę, jeśli masz ochotę.
- W takim razie… ok.
         Siostra Natha niemal dygnęła, zgadzając się na randkę z Niallem, do którego od dawna wzdychała. Jej brat jeszcze coś marudził, ale nikt nie liczył się z jego zdaniem, a Jay uspokajał go, że żyłka mu pęknie i że ma "lepiej nie pokazywać Maggie swojej ciemnej strony". Tak więc mimo niezadowolenia najmłodszy członek The Wanted przymknął oko na zaproszenie na randkę przy wszystkich, a Danny powrócił do tematu powrotu.
- Więc jacyś chętni na przejażdżkę ze mną?
- A o której mamy lot? - spytała Karolina. Pytanie rzuciła do wszystkich, ale to Max jej odpowiedział.
- Dopiero o piętnastej.
- Więc ja się z tobą zabiorę, o ile wyruszymy zaraz po śniadaniu - obwieściła Karolina.
- Pije mnie ta kiecka, więc chętnie będę już wracał - przyznał Danny.
- Ja też nie chcę czekać - wtrącił Max.
- Nie ma mowy! - zaparła się Karolina. - Ty lecisz samolotem. Musisz sporo rzeczy przemyśleć.
         Max posmutniał, ale nie protestował.
- Ja też zabiorę się z tobą, eminencjo - westchnęła Monika. - Też muszę sporo rzeczy przemyśleć. No i przynajmniej trochę porozmawiamy w drodze.
- Jeszcze dwa miejsca, kto da więcej!
         Więcej chętnych jednak nie było. Wszyscy woleli zostać, pozwiedzać i wrócić wygodnie i szybko samolotem. Tak więc Danny, ku zdziwieniu właścicieli restauracji, w której jedli śniadanie, pokazał przyjaciołom środkowy palec na pożegnanie (mimo iż nadal miał na sobie przebranie biskupa) i wyszedł w towarzystwie Moniki i Karoliny.
- Trzy samotne wilki w trasie… - oświadczył, prowadząc koleżanki do samochodu. - To będzie wycieczka!
- Nie wiem, czy coś przebije przygody z klasztoru - przyznała szczerze Monika.
         Danny był niepocieszony.
- Nigdy nie zapraszacie mnie, gdy robicie coś fajnego! - udał focha i złożył ręce na klatce piersiowej, ale szybko się rozpromienił, kiedy wpadł na pomysł. - Trzeba w najbliższym czasie skręcić jakąś bibkę i przebić te wasze "przygody w klasztorze".
- Ja mam dość "bibek" - westchnęła Karolina i wsiadła do samochodu.
- Ja też - dodała Monika i uczyniła to samo.
         Kierowca w stroju biskupa musiał więc przełknąć gorycz odrzucenia. Dla poprawy nastroju puścił sobie w odtwarzaczu piosenki One Direction. Jego towarzyszki siedziały w ciszy z tyłu. Obie bowiem miały sporo do przemyślenia.

22 komentarze:

  1. Rozdzial swietny. Czekan na kolejny. A co do romantycznych rozdzialow za duzo nie zdrowo ale kilka byloby fajnie. Ta ostatnia chwila mnie przerazla. Czekam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykopałam hasło i jestem :) Co do rozdziału pośmiałam się z Dannego :D Było blisko, a wszystko wyszłoby na jaw, ale Danny to bohater z prawdziwego zdarzenia, pojawił się we właściwym miejscu, o właściwym czasie :) Czekam na kolejny. I owszem romantyzm jest przereklamowany, choć od czasu do czasu lubię takie coś poczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial super. Czekam na kolejny:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Rozdzial jest swietny. Zreszta wiesz ze od poczatku kocham to opowiadanie i sama nie moge uwierzyc ze przeczytalam 187 rozdzialu i chce wiecej i wiecej i tobjak najszybciej. Rozdzial super uwielbiam Jess i Nialla ale mam nadzieje ze Niall nie wykorzydta jej aby zemscic sie na Nathanie. A co zrobi Monia z Joelem a Karolina z Maxem ??? Dobrze ze Danny pomogl naszym zakonnikom i wszystko sie dobrze skonczylo tylko szkoda ze Madzia nie odzyskala pamieci. To juz za dlugo trwa, sprawdzilam od czerwca Madzia ma amnezje pora z nia konczyc. Wiem ze nie lubisz dobrych i romantycznych rozdzialow sle uwazam ze po prawie dwustu kilka powinno takich byc ja bym chciala. Mam nadzieje ze rozdzialek.jak najszybciej jak mozesz to wrzuc cos w ten weekend. Kochana zmusilas mnie zebym znalazla swoje konto ktore praktycznie nie uzywam i od wczoraj probowalam przypomniec sobie haslo.
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial jest super. Juz nie moge sie doczekac kolejnego mam nadzieje ze dodasz za niedlugo. Ciekawa jestem jakie jeszcze przygody czekaja Madzie i Monue i cala reszte. Nie kaz nam czekac na kolejny rozdzial zbyt dlugo.
    O.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Przepraszam, że teraz ale pracuje studiuje i na nic nie mam czasu. Chciałam Ci powiedzieć że jeśli to nie problem ja będę się podpisywała po prostu jako Pati ponieważ wolę pozostać anonimowa w internecie, nie lubię się nigdzie logować. Nie wiem kto jeszcze komentuje ja sama nie ma czasu na jeden a co dopiero więcej komentarzy ale mam nadzieję że się nie obrazisz na nas i pomimo wszystko będziesz dodawała rozdziały. Już chce kolejny i bardzo o niego proszę bo Twoje opowiadanie poprawia mi humor i mnie relaksuje.
    Rozdział świetny ale szkoda mi Nathana tęskni za ukochaną i martwi się o siostrę, chociaż jak zrozumie że w ten sposób będzie szczęśliwa to może zaakceptuje Nialla. No i Karolina nie może się rozstać z Maxem bardzo lubię tą parę. Monia dla mnie powinna być z Adamem, uważaam że niektórzy zasługują na drugą szanse, szczególnie jeśli się zmienili i wydorośleli. Czekam i nie mogę się doczekać.
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nowy rozdzial??? Czekam z niecierpliwoscia:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy nowy rozdział????

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. Rozdział jest super pośmiałam się z Nathan i Nialla ale cieszę się że Maggie już nie traktuje chłopaków tak wrogo. Czekam aż odzyska pamięć i mam nadzieję że już wkrótce. Czekam na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej. Wspaniały rozdział. Czekam na next. Uwielbiam Twój styl pisania.. Monia i Luiza to moje ulubione postacie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny rozdział?????????????

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej. Kochana kiedy dodasz nowy rozdzialek???? Przyznaje ze czekam i czekam a tak strasznie nudze sie na uczelni ze z checia bym przeczytala kolejny rozdzial mojego ukochanego opowiadania. Prosze dodaj:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział ! Mam nadzieję, że dodasz następny szybko :* Zapraszam również na mojego <3 :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Bedzie dzisiaj rozdzial????

    OdpowiedzUsuń
  15. hej,kiedy dodasz rozdział już nie mogę się doczekać:(

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej! Myślałam, że dodasz rozdział Mikołajkowy, ale wchodzę i nic :( Kiedy mogłybyśmy się spodziewać następnego rozdziału ?

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy kolejny rozdział bo bardzo tęsknię i prosimy dodaj!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy rozdział???? Martwie się że tak długo nie ma:-(Proszę dodaj jak tylko będziesz mogła.

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej Daj znac kiedy cos wstawisz bo maetwie sie ze o nas zapomnialas? Mam nadzieje ze za niedlugo nowy rozdzial:-)
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  20. Nasza kochana autorko proszę dodaj nowy rozdziałek, już nie mogę się doczekać. Strasznie długa ta przerwa teraz była i tęsknie. Mam nadzieję, że się na nas nie obraziłaś i kolejny rozdział pojawi się wkrótce.
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana bardzoooooooooo proszę dodaj nowy rozdział. Bardzo tęsknie i bardzo proszę o nowy rozdział, albo jakiś znak że za niedługo się pojawi. Bardzo proszę.

    OdpowiedzUsuń

Blog List