Kochani!
Przepraszam za długą przerwę. Czas przedświąteczny, kupowanie prezentów, porządki i pomaganie w kuchni oraz gorący okres na studiach pochłonęły mnie do tego stopnia, że zupełnie zapomniałam o wstawieniu rozdziału. Ale już jest i jeśli ktoś to jeszcze czyta, to zaraz po świętach pojawi się rozdział specjalny - świąteczny. U bohaterów bowiem zbliżają się święta (tylko zeszłoroczne, bo czas fikcyjny i rzeczywisty się nie pokrywają).
Dziękuję Wam bardzo za komentarze i cierpliwość!
Życzę wspaniałych, przepełnionych radością, ciepłem i spokojem Świąt Bożego Narodzenia! Poczujcie tę magię, rozkoszujcie się nawet tak przyziemnymi szczegółami jak blask lampek na choince i bądźcie blisko rodziny i przyjaciół.
Wasza, Jaycee.
Danny dowiózł towarzyszki do Londynu. Był
czas na refleksję, ale też czas na rozmowę i żarty. Dziewczyny dowiedziały się,
że McFly wyruszają w trasę z zespołem Busted i tymczasowo zmieniają nazwę na
McBusted. Dlatego ich wybawca nalegał na "skręcenie jakiejś bibki",
bo zdawał sobie sprawę, że nie wiadomo, kiedy będzie ku temu kolejna okazja.
Obiecały, że jeśli tylko Madzia odzyska pamięć, uczczą to należycie,
zapraszając wszystkich przyjaciół. Wydawał się zadowolony, gdy podrzucał
dziewczyny do kamienicy, która kiedyś należała do Nicka, a nie tak dawno temu
została sprzedana przez świeżo upieczonego małżonka Audrey.
- Ech, dziwnie się czuję, mając
świadomość, że możemy tu mieszkać tylko do końca grudnia, a potem zbudują tu
jakiś hotel - westchnęła Karolina.
- Nie no, żartujesz! Nikt mi nic nie mówi!
- Danny tupnął nogą. - Niby to ja jestem sławny, a mam więcej czasu dla was niż
wy dla mnie.
- Tak, wiemy. I dziękujemy, że uratowałeś
nam dziś tyłki. - Monika rzuciła przyjacielowi uśmiech.
Mile
połechtany członek McFly wyciągnął z kieszeni biskupiej szaty telefon i zrobił
sobie zdjęcie z dwoma zakonnicami.
- Chłopacy mi nie uwierzą - mówił przez
śmiech, spoglądając na fotkę.
- W razie czego mamy wielu świadków -
pocieszyła Danny'ego Karolina, a ten rozpromienił się i spojrzał na Monikę.
- Zawieźć cię do mieszkania czy zostajesz
tutaj?
- Zostaję. Muszę z kimś poważnie porozmawiać.
Danny
pożegnał dziewczyny i odjechał swoim samochodem. Dwie zakonnice zostały same.
- Na miłość boską, wstąpiłyście na zakonu?!
- przeciągły krzyk Audrey, która właśnie szła z workami na śmieci wywołał u
dziewczyn dreszcze.
Szalona
blond sąsiadka, żona Nicka i właścicielka kawiarni, w której pracowały Karolina
i Luiza rzuciła worki z odpadkami i z rozdziawionymi ustami zbliżyła się do
koleżanek.
- Ale… dlaczego? Ładne i miłe z was
dziewczyny… Wiem, że z waszymi sławnymi chłopakami mogą być kłopoty, ale żeby
zaraz śluby czystości? W morzu pływa tyle rybek…
- Audrey, spokojnie. To tylko przebrania -
zapewniła Karolina.
- Och. W takim razie kamień z serca! Zawsze
uważałam, że tylko brzydule Bóg powinien obdarzać powołaniem.
Monika
rzuciła Audrey gorzki uśmiech. Całe szczęście, że kobieta nie widziała
Danny'ego w stroju biskupa, który robił sobie z nimi przed chwilą zdjęcie, bo
jeszcze gotowa była zejść na zawał.
- Nick umawia się właśnie na mieście z
pośrednikiem nieruchomości na oglądanie wolnych mieszkań w okolicy i mi się
nudzi… Wpadniecie na kawę i ciasto? Mam pyszne orzechowe… - namawiała Audrey,
ale Karolina pokręciła głową.
- Przepraszam, ale jestem strasznie
zmęczona. Miałyśmy szaloną noc i prawie nie zmrużyłam oka. A Monika musi
porozmawiać z Joelem. Nie wiesz, czy jest u siebie?
- Wyszedł przed chwilą na spacer z
Piorunem.
- To nawet lepiej - szepnęła Monika
Karolinie. - Zdążę się przebrać w coś twojego. Poważna rozmowa w stroju
zakonnicy byłaby przegięciem.
- Z chęcią wysłałabym cię do niego w tym
habicie, ale rozumiem, że to nie powód do śmiechu.
Karolina
uśmiechnęła się do przyjaciółki ze zrozumieniem, a Audrey zmieniła oczy w małe
szparki i przyjrzała się rudowłosej podejrzliwie.
- Zerwanie?
- Dlaczego wszyscy zakładają, że
"poważna rozmowa" musi oznaczać zerwanie? Nie zamierzam zerwać z
Joelem! - zaparła się Monika, a Audrey udała, że zamyka usta na wyimaginowany
kluczyk i wyrzuca go gdzieś w bok. W końcu nie była to jej sprawa.
Przyjaciółki
uprzejmie pożegnały Audrey, która zebrała śmieci z ziemi i ruszyła w stronę
kontenerów, by je wyrzucić. Dziewczyny weszły powoli po schodach i zamknęły za
sobą drzwi mieszkania.
- Wydaje mi się, że minęły wieki od kiedy
ze sobą nie mieszkamy - odezwała się po chwili ciszy Monika.
- Jak już wykopią stąd mnie i Luizę, może
zwalimy się do ciebie i Madzi - odpowiedziała ze śmiechem Karolina. - Cóż, a
przynajmniej ja, bo po kłótni z Maxem nie zamierzam na razie na niego patrzeć.
Nie dopóki nie przejrzy na oczy.
- Wyjaśnicie sobie wszystko. Oprócz chorobliwej
zazdrości Max nigdy ci nie podpadł.
Szatynka
spojrzała na rudowłosą spode łba.
- No, niech ci będzie. Ale taka chyba już
jest rola facetów. Prędzej czy później okazuje się, że nie są idealni. Choć
zawsze myślałam, że Joel taki jest.
- Nie był idealny, ale wydawało mi się, że
był idealny dla mnie.
- A teraz jak ci się wydaje?
Zanim
Monika odpowiedziała, długo wpatrywała się pustym wzrokiem w podłogę.
- Nie wiem. Czuję się niepewnie.
- Może rozmowa z nim rozjaśni ci w głowie.
A jeśli nie, to wpadaj z powrotem do mnie. Luiza jeszcze trochę zabawi u
rodziny Ryana. Pięćdziesiąta rocznica ślubu jego dziadków musiała być taka
szalona, że zostali w Sheffield na noc.
- Jakkolwiek była szalona, naszej nie
dorówna - zachichotała Monika. - Nie mówmy Lou całej prawdy, bo przez tydzień
będzie ubolewać, że nie poleciała z nami.
- Masz rację, małe kłamstwa czasami ratują
życie.
Drzwi
obok cicho trzasnęły i dało się słyszeć szczekanie Pioruna.
- Chyba Joel wrócił - zauważyła Karolina. -
Chodź, dam ci coś z mojej szafy, bo nie możesz tam iść w stroju siostry
Anastacii, jakkolwiek jest to zacna kobieta.
Monika
uśmiechnęła się. Była zdenerwowana, ale Karolina zawsze wiedziała, jak podnieść
ją na duchu. Pożyczyła jej spodnie od dresu i T-shirt, bo Monika stanowczo zaznaczała,
że w inne spodnie się nie zmieści. Ubrana na sportowo spojrzała na siebie w
lustrze i przygryzła wargę.
- Wyglądam odpowiednio? - spytała
niepewnie.
- Zależy do czego. Na romantyczną randkę
niezbyt elegancko, ale na poważną rozmowę… ok. Nie będziesz go rozpraszać.
Nie
było innej rady. Monika nie zamierzała się stroić. Poprawiła włosy i dała się
uściskać Karolinie na szczęście, choć sama nie wiedziała, do czego tak naprawdę
go potrzebowała. To Joel chciał z nią porozmawiać, może miał już w głowie ułożony
plan zerwania?
Wyszła
na klatkę schodową i niepewnie zapukała do drzwi. Nie otwierał przez dziesięć
sekund, więc odwróciła się na pięcie i chciała uciekać, ale wtedy drzwi się
uchyliły i ukazał się w nich Joel z Piorunem plączącym mu się pod nogami.
- Wiesz, z reguły zanim się ucieknie daje
się osobie, którą się odwiedza trochę więcej czasu na dojście do drzwi -
zauważył i otworzył drzwi na oścież. - Ale cieszę się, że zdążyłem.
- Przepraszam, trochę mnie to wszystko
przerosło - wyznała szczerze Monika, wchodząc do mieszkania chłopaka.
Było
wysprzątane i wyglądało dziwnie normalnie. Sama nie wiedziała, co spodziewała
się w nim znaleźć. Tak zamyśliła się nad wystrojem wnętrza, że nie zauważyła,
że jej chłopak pochyla się, by ją pocałować w policzek. Dziwnie uskoczyła, więc
Joel uniósł ręce w geście poddania.
- W porządku, zasłużyłem sobie. Występ w
Ameryce i kariera nie powinny być ważniejsze od chorej dziewczyny.
Chorej?
Gdyby miała grypę, to by mu nawet kanapki na drogę zrobiła, ale ona zapadła w śpiączkę
po zatruciu gazem, do jasnej cholery! Przeszła przez piekło, wytwór jej
wyobraźni, wróżka Enigma, przeprowadzała ją przez wizje przeszłości,
alternatywnej teraźniejszości i przyszłości… To było jak koszmar, z którego nie
mogła się obudzić, a gdy w końcu się obudziła… to Adam trzymał ją za rękę.
Dobrze o tym wiedziała, ale dopiero w tej chwili zdała sobie z tego naprawdę
sprawę.
Kiedy
Joel wskazał jej miejsce na kanapie i zaproponował coś do picia, wiedziała już,
co powiedzieć.
- Nie, nie zostanę długo.
- Nie brzmi to zbyt optymistycznie -
sposępniał chłopak.
- Czy ja wiem? Chyba nie jest aż tak źle.
Pozwolisz, że coś powiem, zanim zapytam, o czym chciałeś rozmawiać?
- Chyba wiesz, o czym chciałem rozmawiać. -
Joel wsadził sobie ręce głęboko w kieszenie spodni. Wyglądał, jakby chciał stąd
uciec. Czuł się niekomfortowo prowadząc tę rozmowę na stojąco, ale pozwolił
Monice mówić.
- Zaufanie. To podstawa związku, prawda? -
spytała dziewczyna, jeszcze bardziej zbijając go z tropu.
- Cóż, to prawda.
- Właśnie. A do mnie właśnie dociera, że w
tym jesteśmy kiepscy. Ty nie ufasz mi, a ja nie jestem pewna, czy mogę zaufać
tobie…
- Ufam ci.
- Nie, to nieprawda. Gdyby Jay nie
zaszantażował Kathryn, by przyznała się do sabotażu naszego związku, nie
uwierzyłbyś, że byłam ci wierna. Nie ufałeś mi. A ja… cóż… wmawiałam sobie, że
twoje marzenia są ważne i że to normalne, że dotrzymałeś zobowiązania i
poleciałeś z Lawson do Ameryki, podczas gdy ja leżałam w szpitalu. Ale ja nie
byłam chora. Byłam w śpiączce i mogłam umrzeć. Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak
oskarżenie, ale nie mogę ci zaufać, że w przyszłości będziesz potrafił
poświęcić to, co ważne dla ciebie i dla twojego zespołu dla tego, co powinno
się dla ciebie liczyć. Czy ja wyrażam się jasno? - Monika spojrzała na Joela
przytomnym wzrokiem. Dawno nie czuła się tak dobrze. Zupełnie jakby pobyt w
klasztorze rozjaśnił jej wiele kwestii. Doznała katharsis albo epifanii i
widząc Joela po tej rozłące, wreszcie wiedziała, co jest właściwe.
- Rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć,
ale to nie sprawia, że jestem z tego zadowolony.
- Och, ja też nie. Zapewniam cię. Jest mi
przykro, że nam się nie udało, ale nie rozumiesz, że to jest znak?
Joel
wyglądał na rozbitego, kiedy Monika złapała go za ręce i z uśmiechem spojrzała
mu w oczy.
- Raczej złowieszczy omen - zauważył ze
swojej perspektywy.
- Nie, to znak. Nie powinieneś wahać się,
czy bez mrugnięcia okiem uwierzyć drugiej połówce, że niebo jest różowe, a
trawa czerwona. Zaufanie polega właśnie na tym, by wierzyć mimo braku dowodów.
Mimo tego, że coś wydaje się szalone, nieprawdziwe… Bez zastanowienia powinno
się rzucić wszystko, gdy ukochana ma katar. Być przy niej, poświęcać się, iść
na kompromis, kolejny, i kolejny…
- Owijasz w bawełnę, mimo iż doskonale
wiem, co próbujesz zrobić. Możesz zerwać ze mną bez ogródek, szybki strzał
mniej zaboli.
- Nadal nie rozumiesz, Joel! Ja z tobą
wcale nie zrywam! - Monika wydawała się podekscytowana w jakiś chory sposób,
którego gitarzysta Lawson nie potrafił zrozumieć.
- Jesteś bardziej szalona niż mi się
wydawało… Nic nie rozumiem, to prawda.
- Dokładnie. Jestem szalona i pewnego dnia
ktoś dostrzeże we mnie to szaleństwo i je pokocha. I będzie rozumiał wszystko,
co chcę powiedzieć, zanim to powiem. Będzie poświęcał swoje dobro dla mojego dobra.
- Nadal nie rozumiem, w jaki sposób ta
rozmowa może prowadzić do czegoś innego niż zerwanie?
Monika
podrapała się po głowie i zaczęła się zastanawiać.
- Hmm… A pokojowe rozejście? Nie brzmi
lepiej? - spytała.
- Nie chcę z nas rezygnować. Pisałem do
ciebie, bo chciałem się pogodzić, zaproponować wspólny wyjazd, zanim wyjadę w
trasę…
- W trasę. Sam widzisz. W nowym roku macie
trasę koncertową, kolejne miesiące wycięte z życiorysu. Zasługujesz na kogoś,
kto rzuci wszystko, spakuje walizkę i ruszy za waszym autokarem, choćby i na
pieszo. I na kogoś, dla którego ty będziesz chciał rzucić to wszystko, kiedy
tylko będzie cię potrzebował. - Monika nadal się uśmiechała, ale w jej oczach
zalśniły łzy.
Zależało
jej na Joelu i bardzo chciała, żeby zrozumiał, co takiego próbuje mu przekazać
i się na nią nie gniewał. Dlatego ucieszyła się, gdy rzucił jej nieśmiały
uśmiech.
- Nie zrywamy ze sobą, ok. Pokojowe
rozejście? Już rozumiem, co masz na myśli. Nasze uczucie było za słabe, by
sprowokować mnie do wierzenia w każde twoje słowo i porzucenia zespołu, by
czuwać przy twoim szpitalnym łóżku. Oraz by skłonić cię do wyjazdu ze mną w
trasę i rzucenia wszystkiego.
- Nasze uczucie było za słabe… A wiesz
dlaczego? - Monika złapała Joela za ręce. Dopiero teraz rozumiała prawdziwą naturę problemu.
Chłopak pokręcił głową. - Bo my jesteśmy tak naprawdę przyjaciółmi. Zawsze tak
było i tak też się zaczęło. Po Jayu chciałam Księcia z Bajki i go dostałam,
tyle że nie był on z mojej bajki. Ty dostałeś bardziej szurniętą księżniczkę niż
tą, o którą prosiłeś. Widziałeś tylko jej łagodniejszą stronę i było to coś
nowego, ekscytującego… Ale nadszedł czas, w którym książę musi wrócić do swojej
bajki, a księżniczka do szaleństwa, które tłumiła, żeby robić dobre wrażenie.
- Cóż, wolę być przyjacielem szalonej
księżniczki niż pozwolić jej odejść z mojego życia - stwierdził Joel po
wysłuchaniu metaforycznego monologu Moniki.
- Ona też by chciała odwiedzać czasem
księcia w jego bajce. Jego i jego wiernego rumaka, Pioruna…
Rudowłosa
spojrzała na psa Joela, który szczeknął jak na zawołanie. Przez chwilę panowała
cisza. Monika wiedziała, że czyniąc ten odważny krok, robi zarówno sobie, jak i
Joelowi przysługę. Chłopak chyba też zaczynał zdawać sobie z tego sprawę, bo
przytulił ją mocno do siebie.
- Mam nadzieję, że bardzo szybko przekonam
się, że była to dobra decyzja. Wiesz, poddać się tak łatwo - wyszeptał jej we
włosy.
- Poddanie się jest czasami aktem odwagi
większym niż bezsensowna walka o straconą sprawę - odpowiedziała Monika i oboje
pozostali w uścisku przez dłuższą chwilę.
Zarówno
dla niej, jak i dla niego zaczynał się nowy etap w życiu. Oboje mieli nadzieję,
że przyniesie im on tylko szczęśliwe zakończenia.
*
Grupa,
która zdecydowała się nie zabrać samochodem z Dannym, pozwiedzała trochę okolicę,
a w czasie, w którym Monika, Karolina i Danny dojechali do Londynu, siedzieli
już na swoich miejscach w samolocie.
- Nie wiem, czy obsadzenie ciebie było
dobrym pomysłem - zagadnął Tom Kubę.
- Dlaczego? Jest za wysoki? - prychnął Jay
z siedzenia po drugiej stronie.
- Milcz i zajmij się oglądaniem
"Avatara"! - polecił Parker, a do Polaka zwrócił się zamyślony. -
Twoja odporność jest podejrzana. Wszyscy się rozchorowali, a ty masz końskie
zdrowie.
- Cóż, rozchorowali się, bo u progu zimy
kazałeś im się kąpać w jeziorze. Moja odporność wcale nie jest taka super -
stanął w swojej obronie Kuba. - Jeśli jednak chcesz, to mnie zwolnij.
- A co, masz lepsze "aktorskie"
propozycje?
Kuba
wydawał się niezrażony cudzysłowem, który Tom zakreślił w powietrzu.
- Pilot, który nakręciłem, został wykupiony
przez stację ABC, jeśli cię to interesuje.
- Ten o trenerze starych babć?!
Polak
wywrócił oczami.
- Tak, ten.
- Ale… jak… jakim cudem… Co? Amerykanie nie
mają prawa mi zabierać głównej postaci, która może pociągnąć tę szmirę!
Wszyscy
podnieśli się z miejsc i spojrzeli na Toma, który się uniósł. Kuba roześmiał
się gardłowo.
- Spokojnie, szefie. Jeśli nie chcesz,
żebym odchodził, to nigdzie się nie ruszam. Jakoś wolę Anglię od Stanów
Zjednoczonych. Nawet jeśli to oznacza zagranie w twojej szmirze.
- No i to rozumiem! - Tom zaklaskał, a po
chwili zdał sobie sprawę z przytyku i odkaszlnął z powagą. - Znaczy… to będzie
hit, a nie żadna szmira. Więc rozumiem wyższość Anglii nad USA.
- Daj spokój, pewnie chodzi mu o to, by być
blisko mojej dziewczyny - prychnął nadal nadąsany Max.
Kuba
spojrzał na niego z dezaprobatą.
- Wiesz, co? Masz rację. Chcę być blisko
niej. I blisko Moniki. I was wszystkich. Ale tylko po przyjacielsku. To prawda,
że czułem coś do twojej dziewczyny, ale ona kochała ciebie nawet zanim
staliście się parą. Z tym nie da się walczyć i nie raz się o tym przekonałem. Dlatego
pogodziłem się z tym i ruszyłem dalej. Możesz wierzyć lub nie w moje dobre
intencje, mam to gdzieś. Ale uwierz swojej dziewczynie. Ona chce tylko ciebie.
- I chce, żebyś przestał być takim pacanem
- wtrącił Nath.
- O, ojciec Nataniel dobrze prawi! -
podchwycił Tom.
- Chyba ojciec Reginaldo - zachichotał
Niall.
Nath
rzucił mu mordercze spojrzenie. Blondyn z One Direction bowiem nadal trzymał
się tuż obok jego młodszej siostry. Teraz siedzieli koło siebie w samolocie, co
burzyło Nathowi krew w żyłach niemal tak bardzo jak świadomość amnezji Maggie.
- Co się zdarzyło w Szkocji… - zaczął Jay,
żeby rozładować atmosferę.
- … zostaje w Szkocji - dodał Liam i niemal
całe towarzystwo beztrosko się roześmiało.
Mieli
krótki lot na przemyślenie wielu kwestii i niektórzy zaczęli żałować, że nie
zabrali się z członkiem McFly. Kiedy na lotnisku w Londynie odbierali swoje
bagaże, Max ze spuszczoną głową podszedł do Kuby. Polak, sporo wyższy od
towarzysza, zarzucił sobie torbę na ramię i uniósł brwi, wyczekując słów, które
miały nadejść.
- Geniuszem nie jestem, ale w powietrzu
wyczuwam skruchę.
- Cóż, ja też nie jestem geniuszem.
Zazdrość robi z ludzi idiotów.
Tom,
który przechodził obok poklepał przyjaciela po ramieniu.
- Sam robisz z siebie idiotę, nie zwalaj na
zazdrość.
- Gumowe ucho! - krzyknął za Parkerem Max,
ale ten już pomknął do reszty towarzystwa.
- Więc stanęło na przeprosinach… - podsunął
członkowi The Wanted Kuba.
- Tak, myślę, że do tego zmierzałem. Tak
naprawdę wiem, że nie chcesz mi jej odebrać, ale część mnie nieustannie
przejmuje się, że nie jestem dla niej dość dobry.
- I myślę, że nigdy nie będziesz.
- Słucham?
Max
zszokowany spojrzał na Polaka, z którego ust wyfrunęły te słowa.
- No… może źle to zabrzmiało. Chodziło mi
to, że nigdy nie będziesz dla niej dość dobry, więc musisz nieustannie się
starać. To wspaniała dziewczyna.
- Tak, najwspanialsza. - Max odetchnął z
ulgą. Przez chwilę obawiał się, że Kuba zamierza jednak odebrać mu dziewczynę.
Nie byłoby to trudne. Zachował się jak idiota i musiał szybko wszystko
naprostować, jeśli nie chciał stracić ukochanej.
Pogodzony
z rywalem, którego koniec końców nazwał "w porządku gościem" i
stwierdził nawet, że "w sumie zawsze go lubił", dołączył do
przyjaciół.
Tom
próbował właśnie przekonać wszystkich, że najlepszym sposobem, by Maggie
odzyskała pamięć będzie inscenizacja momentu, w którym się poznali.
- Wjedziemy w nią wózkiem bagażowym,
grzmotniemy ją w łeb, a potem udzielimy pomocy - wyliczał punkty swojego planu.
- W łeb? - wtrąciła Madzia, ale została
zignorowana.
- Czy ci do reszty odbiło? Chcesz ją zabić?
Wtedy to był przypadek, teraz coś może się stać! - wrzeszczał Nath. - A jak
straci pamięć na stałe? Albo jeszcze gorzej?
Tom
podrapał się nerwowo po głowie.
- O tym nie pomyślałem.
- Najwyraźniej. Poniosła cię reżyserska
wyobraźnia.
- Może niech Maggie poczyta stare
wiadomości i listy? - spytał nagle Liam.
Wszyscy
spojrzeli na niego zdziwieni.
- Zdjęcia i filmy nie pomogły, a pomogą
smsy?
- Cóż, jeśli przeczyta coś, co sama
napisała, może jej mózgowi będzie łatwiej w to uwierzyć?
- Warto spróbować. Czuję się jak królik
doświadczalny, kiedy snujecie te plany, ale to brzmi nawet sensownie. Zabrali mi
telefon, żebym nie doznała szoku, no ale teraz jest chyba odpowiedni moment, by
przestać udawać, że się zgubił - stwierdziła Madzia. - Pojadę do mieszkania i
spróbuję sobie coś przypomnieć.
- A może dla pewności tak lekko ją
trykniemy tym wózkiem bagażowym? - szepnął Tom do Jaya, ale ten pokręcił głową.
Zrezygnowany
brakiem popleczników Parker, zaoferował się, że wróci razem ze swoją
przyjaciółką i sąsiadką.
W
mieszkaniu nie zastali jeszcze Moniki. Pożegnali się i nastolatka została sama.
Mimo zmęczenia zdecydowała się poczytać stare wiadomości ze swojego telefonu.
Tylko gdzie Monika mogła go schować?
Nagle
nawiedziło ją przeczucie. Nie przeczucie. Wspomnienie. Początkowo myślała, że
to instynkt pokierował ją do jednej z kuchennych szuflad, ale kiedy w rękach
trzymała komórkowy telefon, który rozpoznała jako swój, poczuła się dziwnie.
Serce zaczęło jej walić jak oszalałe. Pamiętała ten telefon. Pamiętała, jak
wpatrywała się w niego, czekając na smsy. Ale od kogo? Tutaj jej pamięć
natrafiała na mur zbudowany przez amnezję. Poczyniła jednak jeden krok, a to i
tak było więcej niż mogła się spodziewać. Poruszona tym odkryciem, dopadła do
kanapy i zaczęła przeglądać wiadomości. Skrzynkę opróżniła najwyraźniej przed
wyjazdem do Anglii, więc wszystkie smsy dostała już tutaj. Odetchnęła głęboko i
zaczęła czytać.
Pierwsze
były zwyczajne, przepełnione ekscytacją związaną z nową pracą dla One
Direction. Przebrnęła przez nie w pośpiechu, by dokopać się do pozostałych.
Telefon się rozładował, więc zaklęła i popędziła po ładowarkę. W mgnieniu oka
podłączyła telefon do prądu i pogrążyła się w lekturze. Najbardziej skupiała
się oczywiście na wiadomościach, które wysyłała do Natha i które on wysyłał do
niej. Ross i Rachel mogli się schować, ona i członek znanego
zespołu schodzili się i rozchodzili chyba jeszcze więcej razy niż bohaterowie
"Przyjaciół". Czytała pochłonięta do głębi, z walącym sercem witając
rozmyte obrazy, które ją nawiedzały, niczym wizje. Chwyciła drugi telefon, by
zadzwonić do siostry i pochwalić się, że wspomnienia wracają. Co prawda dopiero
w formie fragmentarycznej układanki bez sensu, ale i tak dawno nie czuła się
tak pewnie.
Monika
nie odbierała. Madzia nie miała sensu zastanawiać się nad tym, dlaczego.
Wróciła do czytania wiadomości. Wyznań miłosnych, żartów, docinków, zwierzeń… Nath był nie tylko jej chłopakiem, ale i przyjacielem. Byli jak dwie strony tej
samej monety - mimo iż się różnili, to jednak posiadali wiele wspólnego.
Z
transu, w który popadła nastolatka, wybiło ją pukanie do drzwi. Zamierzała je
zignorować, pewna, że to Tom sprawdza, jak sobie radzi. Pukanie jednak
przerodziło się w walenie kogoś zniecierpliwionego i zirytowanego, co z kolei
zirytowało ją, bo nie mogła się skupić i zebrać myśli. Poszła otworzyć drzwi.
- Jaja sobie robicie?! Ukradliście habity?
Jezu, Twoja siostra jest walnięta! Wiedziałem to od dawna, ale teraz… Gdzie ona
jest? Chowa się przede mną? Przecież była tam z mojego polecenia! Mogłem
stracić pracę! - Adam zaczął chodzić po pokoju w obie strony, wylewając żale. -
Na planie reklamy zorientowali się, że stroje zniknęły razem z nią i jej
asystentem. Całe szczęście, że nikt nie zauważył, że podszywali się pod inne
osoby. Musiałem skłamać, że zasłabła i asystent odwiózł ją do Londynu! Jak
połączą fakty, to będę skończony. A Monika? Jeśli nie trafi za kratki, będę
zdziwiony. Ona i kto? Kto w ogóle jej pomagał? Pewnie McGuiness, tylko on by
się na taką głupią krucjatę zgodził.
- Tom też by się zgodził, ale to był akurat
Nath - odpowiedziała Madzia, wzruszając ramionami.
- Siksa, znaczy… Madzia… jak możesz być tak
spokojna?! Tu się ważą moje losy!
- Mówiłam ci, że przestało mi przeszkadzać
nazywanie mnie "siksą". - Nastolatka wywróciła oczami, kiedy menedżer
jej zespołu złapał ją za obie ręce i potrząsnął. - I jestem pewna, że nikt nie
trafi za kratki. Jeśli już ktoś może się pochwalić policyjną kartoteką w tym
kraju to tylko ja. Ale jeśli traficie do więzienia, to z czasem miło będziecie
to wspominać.
Nagle
Adam się uspokoił, puścił ją i spojrzał na nią zdziwiony.
- Eeee… Madzia? - spytał. - Nie zauważyłaś
nic dziwnego?
- Czego? Że wszyscy tu wpadają jak do
supermarketu? Nie jesteś wyjątkiem, to nie jest w stanie mnie zdziwić.
Kiedy
Madzia wypowiedziała te słowa, dopiero zdała sobie sprawę, o co Adamowi
chodziło. Przypomniała sobie. Wszystko. Nadal czuła się skołowana, ale w
rozmowie z nim odwołała się do wspomnienia pobytu w areszcie z byłą dziewczyną
Liama po bójce na sesji zdjęciowej. No i pamiętała, że zawsze zwracała mu
uwagę, że nazywał ją "siksą", ale podczas jednej z rozmów uznała, że
nie jest to aż takie złe. Przyszło to tak naturalnie, że przegapiła moment
oświecenia.
Zszokowana
odkryciem, usiadła na kanapie. Poznała świat na nowo i nadal go przetwarzała.
- I jak się czujesz? - zapytał z troską
Adam.
- Spodziewałam się jakiejś epifanii,
tymczasem przeszłam z tym do porządku dziennego. Gdybyś nie zwrócił mi uwagi,
nie wiem, kiedy zorientowałabym się, że pamięć wróciła.
- Przynieść ci coś? Wody? Wódki? -
zaoferował chłopak, ale nastolatka pokręciła głową.
- Chyba muszę tę wiadomość przetrawić na
czczo - westchnęła ciężko Madzia i ukryła twarz w dłoniach.
Myślała,
że odzyskanie pamięci rozjaśni jej w głowie, tymczasem czuła w niej jeszcze
większy mętlik.
Jejku, jak się ciesze że Madzia odzyskała pamięć.
OdpowiedzUsuńŻyczę ci wesołych świąt i pozdrawiam ;*
Łał. Tak się cieszę, że jest kolejny rozdział i już nie mogę się doczekać kolejnego. Monia dobrze zrobiła coraz bardziej pasuje mi do Adama a Madzia w końcu odzyskała pamięć myślę że potrzebuje czasu na poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie ale już teraz powinno być dobrze. Oby wybaczyła Nathanowi i się pogodzili. Tęsknie za nimi jako para. NO i czekam na randkę Nialla I Jess. WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!!
OdpowiedzUsuńWreszcie! Madzia odzyskała pamięć, a Monika pokojowo rozstała się z Joelem. Nie pasowali do siebie i trochę mnie denerwowały ich romantyczne chwile. Ciekawe co będzie dalej z Karoliną i Maxem ? Pogodzą się, a może rozejdą i wezmą sobie kuzynów ? Oto jest pytanie. Nurtuje mnie to bardzo. Czekam na rozdział po świętach.
OdpowiedzUsuńWesołych świąt, zdrowia, szczęścia, aby Twoje marzenia się spełniły. Przebrnięcia przez studia z jak najlepszymi wynikami. Szczęśliwego Nowego Roku i żebyś dotrzymała noworocznych postanowień :)
Dziekuje, dziekuje i dziekuje za rozdzial. Bardzo sie ciesze ze dodalas kolejny rozdzial. Rozdzial wspanialy. Monia chyba dobrze zrobila skoro czyla ze Joel jest bardziej jej przyjacielem to nie potrzebnie bylo to ciagnac. Uwazam ze takie rozstanie trzeba cenic, w tak kulturalny sposob. Powrot samolotem posmialam sie z Maxa i Kuby ale czuje ze ta cala paczka zakonnikow sie ze soba zżyła. No i Madzia tak sie ciesze ze przeczytala te smsy i tak nagle odzyskala pamiec. Zaskoczylas mnie. Czekam, bardzo czekam na ten swiateczny rozdzial.
OdpowiedzUsuńŻyczę Zdrowych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia:-)
Pati
Hej. Rozdzial jest swietny. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńWesolych Swiat.
Witam. Przepraszam ze dopiero teraz ale swieta, odwiedziny dzisdkow i do dziadkow , prezenty i sprzatanie itd. Ale rozdzial przeczytalam i jestem zachwycona i juz czekam na kolejny ten swiateczny. Mozejakies scenki z Maggie i Nathanem bo tak tesknie za nimi ale bardzo sie ciesze ze Madzia odzyskala pamiec. Mam nadzieje ze po przemysleniu wszystkiego bedzie z Nathanem. Piekbe to zdanie o nich w ktorym mowisz ze byl nie tylko jej chlopakiem ale takze przyjacielem. Chcialabym zeby Monia bula szczesliwa moze z Adamem bo zaczynam sie do niego przekonywac. Co z Karolina i Maxem a z Jess i Niallem. Wogole to czekam na jakas szalona impreze wszystkich razem. Mam nadzieje ze Swieta udane, ale jeszcxe raz Wesolych Swiat. Czekam i czekam na kolejny rozdzial. Prosze dodaj jak najszybciej. Fanka Twoje tworczosci.
OdpowiedzUsuńMarta
Kocham, kocham, kocham.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie mogłam się zdecydować, od czego zacząć, ale lepiej zacząć od pozytywnych rzeczy :)
Kocham, bo dodałaś. Kocham, bo akcja wciąga. Kocham, bo amnezja znikła. Uwielbiam Cię za te szalone pomysły np z habitami. Nie wiem, jak znajdujesz czas na pisanie, wstawianie na studiach, podziwiam. Bardzo.
Teraz przepraszam, że dawno mnie nie było. Nauczyciele z mojego liceum chyba myślą, że nie mamy życia poza szkołą... Jeszcze jeśli mieszkasz w bursie, to nie masz czasu na nic. Ale trudno...
Krótko, ale nie mam czasu. Nie spodziewałam się, ze po gościach w Święta trzeba będzie tyle sprzątać :D
Podziwiam,
Madeleine
PS Powodzenia w ciężkim okresie na studiach. Trzymaj się :*
Rozdział jest świetny mam nadzieję że kolejny jak najszybciej jak dla mnie może byś nawet dzisiaj. Już nie mogę doczekać się świąt tych zwariowanych bohaterów no i ciekawi mnie co teraz z Madzię, Karoliną, Monią i Jess (czy brat nie zabije Nialla za nim pójdą na randkę) no i oczywiście z całą resztą. Wyczuwam jakąś szaloną imprezę Mikołajkową ale zobaczymy a może romantyczne wyznania pod jemiołom??? Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńN.
No nareszcie chcialoby sie powiedziec Maggie odzyskala pamiec. No tylko co teraz z tym zrobi to jest pytanie. Strasznie jestem ciekawa tego swuatecznego rozdzialu. Mam nadzieje ze swieta naszych bohaterow beda spokojne, nie to nie jest mozliwe ale oby byly radosne i spelnily sie wszystkich marzenia. Pozdrawiam i do nexta. Juz noe moge sie doczekac;)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy rozdzial?!?
OdpowiedzUsuńDodasz nowy rozdzialek???
OdpowiedzUsuńKiedy rozdział?????????????
OdpowiedzUsuńHej. Kochana kiedy nowy rozdział??? Obiecałaś nam nowy rozdziałek zaraz po świętach o świętach no i czekam i nie mogę się już doczekać. Proszę dodaj jak najszybciej;)
OdpowiedzUsuńPati
Kiedy bedzie rozdzial???
OdpowiedzUsuń????????????????????????????????????????
OdpowiedzUsuń