wtorek, 6 października 2015

Rozdział 99 - "Jak Żuraw i Czapla" cz. I

Witajcie po długiej przerwie!
Wiele czynników złożyło się na to, że mimo zamysłu, jak ma się historia zakończyć, nie miałam czasu spisać pomysłów. Zaczęłam pracę, która pochłania również moje wolne chwile, a także ostro ćwiczę i czuję się wypompowana. Jakiś czas temu dodałam część rozdziału, ale omyłkowo nie opublikowałam jej, tylko zapisałam w roboczych postach. Teraz naprawiam błąd.

Anonimowy - "Dobre rzeczy przytrafiają się tym, którzy potrafią czekać" (Amy Hatvany – "Ogród wspomnień").

Madeleine - widzę, że mamy ze sobą kolejną wspólną rzecz, również oglądam OUAT (Hak <3). Mam nadzieję, że nie masz za złe, że tytuł rozdziału został zainspirowany Twoim komentarzem :)

Marta G. - też zawsze uważałam Madzię i Natha za główną parę opowiadania i mieli zejść się dopiero w ostatnim rozdziale (tak jak w części pierwszej), ale chcieliście, by byli razem szybciej, więc zmieniłam plany. Tak więc w ostatnich rozdziałach będzie o nich, ale nie tylko o nich. 

Mr Carrots - Tom zgra Ci film na płytkę, ale tylko do użytku własnego ;)

Nie mówię, kiedy ciąg dalszy, żeby nie być gołosłowną. Powiem za to, czego można się spodziewać: romantyzmu i humoru, zacieśnienia więzi między Moniką a Nathem, zawodowych zawirowań dziewczyn oraz wieczora panieńskiego i ślubu.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze :*




            Zaspany sięgnął po telefon zostawiony na nocnym stoliku. Dłuższą chwilę zajęło mu odebranie połączenia. Palce prawej ręki ścierpły mu, bo robiła ona za poduszkę dla jego dziewczyny.
- Halo?
            Po drugiej stronie słuchawki nikt się nie odezwał.
- Halo! - powtórzył bardziej zirytowany, ale nadal nie doczekał się odpowiedzi. - Odkładam słuchawkę - westchnął rozdrażniony i dopiero wtedy po drugiej stronie rozmówca zdecydował się w końcu odezwać.
- Nie odkładaj, to ja.
- Brukselka?! - zszokował się Nath. - Po co do mnie dzwonisz?! I skąd w ogóle masz mój numer?!
- Nie zadawaj głupich pytań. Potrzebuję pomocy.
- I dlatego dzwonisz o… - Nath przetarł zmęczone oczy i spojrzał na zegarek. Było po ósmej. - O tej porze?
            After party po premierze filmu Toma trwało do piątej. Miał wrażenie, że dopiero położył się w pokoju hotelowym, a już został brutalnie wyrwany z błogiego snu. Na posłaniu obok niego spała jego dziewczyna (a raczej spać próbowała, bo telefon obudził i ją).
- Czego chce moja głupia siostra? - spytała Madzia, nakrywając głowę poduszką. - Rozłącz się i śpimy dalej.
- Potrzebuje pomocy - wyjaśnił Nath.
- I dlatego dzwoni do ciebie?! Skąd ona ma w ogóle twój numer?!
- Nieważne. - Nath machnął ręką i zwrócił się do swojej rozmówczyni. - W czym ja mogę ci pomóc będąc w stanie przypominającym chodzącego trupa?
- W nagraniu piosenki.
- Nic nie rozumiem… Teraz chcesz być piosenkarką?
- Nie! Ale zastanawiam się, w jaki sposób przedstawić piosenkę Ellie Goulding i jej wytwórni… Przyda mi się ktoś, kto gra na pianinie i…
- … i pomyślałaś o mnie?! - spytał zszokowany Nath.
- Oczywiście, przyszły szwagrze. A o kim miałam niby pomyśleć?
- Eee… wybacz, to do mnie jeszcze nie dociera. Zanim zaczniemy zacieśniać więzy rodzinne, może dasz mi się wyspać? Ty chyba też powinnaś zrobić to samo…
- Nie mogę spać, za bardzo jestem nabuzowana - wyznała. - Czytaliście recenzję? Film Toma dostał 3,5 na 5 gwiazdek według…
- Nie czytaliśmy, bo spaliśmy - przerwał rudowłosej Nath. - Pomogę ci w sprawie tej piosenki, ale błagam, daj mi się wyspać z moją dziewczyną.
- Aaa… - Monika na chwilę zawiesiła głos. - Więc o to chodzi.
- Co? O nic nie chodzi! Nie wiem, co sobie wyobrażasz, ale my tylko spaliśmy - tłumaczył się chłopak, ale Monika już go nie słuchała.
- Oddzwoń jak już skończycie to "spanie".
- To zwykły sen! Halo? Halo! - Nath westchnął ciężko, kiedy zdał sobie sprawę, że Monika już się rozłączyła. - Twoja siostra jest niemożliwa - zwrócił się do swojej dziewczyny, która spojrzała na niego spod poduszki.
- Myślałam, że to już ustaliliśmy. Co tym razem zrobiła?
- Myślała, że… - Chłopak urwał i poczerwieniał. Nerwowo przygryzł wargę i upadł na poduszkę. - Nieważne. Chciała, żebym jej pomógł przy piosence dla Ellie Goulding.
- To chyba dobrze? Trochę integracji wam się przyda. Choć wasza ostatnia wspólna eskapada niemal wpakowała was za kratki…
- Nie wspominajmy już tej kradzieży. - Nath machnął ręką.
- Kiedy za każdym razem bawi mnie, że mój chłopak jest kryminalistą.
- Na swoją obronę dodam, że twoja siostra też - roześmiał się Nath i przytulił do siebie Madzię. - I przez nią już nie zasnę.
- Musimy być dla niej wyrozumiali. Zachowywała się jak uparta koza, ale teraz najwyraźniej żałuje, że nie dała Adamowi szansy. Musi być jej ciężko oglądać go z tą całą Erin.
- "Ta cała Erin" nazwała mnie upośledzonym. Gdzie ona ma oczy?!
- Wiem, ta zniewaga krwi wymaga - odezwała się Magda w ojczystym języku.
- Co?
- Wiesz, musisz nauczyć się polskiego - zauważyła nastolatka.
- Tak, jakoś muszę porozumiewać się z przyszłymi teściami - głośno zaśmiał się Nath.
- Ty się nie śmiej, bo ja mówię serio.
- Ja też. Choć nie będę zaprzeczał, że poziom trudności języka mnie zniechęca. No i fakt, że ciężko się w nim dogadać. Brukselka i Adam mimo iż są Polakami nie potrafią nadawać na tych samych falach. Jak jedno chce, to drugie nie chce… Wyobrażasz sobie, jakim wrzodem na dupie będzie twoja siostra, jeśli wyjdziesz za mąż przed nią? - zachichotał Nath, a Madzia spoważniała.
- Boże, masz rację! Coś musimy z tym zrobić…
- Chcesz ich swatać?
- Co? Nie! Ze swatania nic dobrego jeszcze nie wynikło… Nie chcę ich całkiem do siebie zrazić… - Nastolatka zastanawiała się na głos, aż na coś wpadła. - Zrazić, tak! To jest to!
- Nie musisz ich do siebie zrażać. Prawie ze sobą nie gadają - zauważył Nath.
- Nie moją siostrę i Adama, tylko jego i Erin! Trzeba pokazać mu, jaka z niej zołza!
- Ale nawet nie wiesz, czy się ze sobą spotykają. Mógł z braku laku zabrać ją na tę premierę.
- Mógł, ale ona zjadała go wzrokiem. Leci na niego jak nic, a on w końcu ulegnie, bo powszechnie wiadomo, że faceci to słaba płeć…
- Muszę stanąć w obronie gatunku męskiego…
- Lepiej tego nie rób - poprosiła zalotnie dziewczyna i cmoknęła swojego chłopaka w szyję. - Tylko zastanów się, jak otworzyć Adamowi oczy na prawdziwe oblicze tej chudej dziuni. No wiesz, zanim jej ulegnie.
- A skoro mowa o uleganiu… Myślisz, że moglibyśmy wykorzystać fakt, że ani moja mama, ani Tom nie wparują nam do pokoju hotelowego bez pukania?
- O niczym innym nie marzę, ale obawiam się, że Tom znajdzie jakiś sposób. Też wynajął z Kelsey pokój.
- Ale nie ma jak tu wejść, choćby i chciał… - przekonywał swoją dziewczynę Nath, raz po raz muskając wargami jej szyję i dekolt. - No i dopiero poszedł spać, a po takiej nocy pełnej wrażeń nic nie obudzi go przed południem…
            Madzia udała, że niechętnie się zgadza i czule pocałowała Natha w usta.
- Co by nie mówić o twojej siostrze, to z tym jednym zrobiła nam przysługę. Zdecydowanie wolę to niż spanie - wyznał ze śmiechem Nath, a Madzia dla żartu go szturchnęła i zagłębiła się w uścisku jego ramion, by utonąć w lawinie pocałunków.

*

            Luiza była w swoim żywiole. Z zapałem zaplanowała spotkanie w wytwórni Ellie Goulding, na które miała stawić się Monika, by przedstawić swoją piosenkę. Nath zgodził się pomóc nie tylko jej, ale i swojej dziewczynie, która zaczynała obmyślać chytry plan ukierunkowany na pogrążenie Erin. Następnego dnia Magda, Monika i Luiza odwiedziły Natha w domu jego mamy na przedmieściach Londynu, by zaplanować wszystko. Szybko okazało się, że Monika jest zbyt skrępowana, by cokolwiek zaśpiewać przed ludźmi piosenkarki. Madzia zaoferowała się, że ją w tym wyręczy. Dodatkowo Nath miał zagrać na pianinie melodię. Para tworzyła bardzo zgrany duet.
- Cholera, nie szukacie czasem menedżera? - spytała Luiza, usłyszawszy wykonanie. - Piosenka jest świetna, ale w waszym wykonaniu brzmi wręcz cudownie.
- Czy ty nie zapominasz, czyje interesy reprezentujesz? - spytała Monika, podpierając się pod boki.
- Nie zapominam. Gdyby nie zobowiązanie wobec ciebie, proponowałabym im, by nagrali ten utwór w duecie.
- Dzięki, ale dobrze mi z Wrednymi Zalotkami - roześmiała się Madzia.
- A ja chętnie nagrałbym ten utwór - podłapał słowa Luizy Nath. - Co powiesz, szwagierko?
            Monika się nie odezwała, więc Luiza ją wyręczyła.
- Przykro mi, kolego. Mamy szansę, by ten utwór znalazł się na ścieżce dźwiękowej do "Pięćdziesięciu twarzy Greya", więc przegrywasz. Czytaliście w ogóle tę książkę? Od miesięcy próbuję namówić Ryana na…
- NIE CHCĘ TEGO SŁYSZEĆ! - Nath zatkał sobie uszy. - Co robicie w zaciszu sypialni to wasza sprawa.
- Jak sobie chcesz. - Luiza wzruszyła ramionami. - Ale piosenki nie dostaniesz. No chyba, że nie będą jej chcieli, a wszyscy wiemy, że jest świetna. - Blondynka spojrzała na autorkę utworu, która się zamyśliła. - Czyżbyś pisała to, myśląc o kimś konkretnym?
- Hę? Nie.
- Jasne. - Luiza znacząco spojrzała na Natha i Madzię, a szeptem dodała. - I tak wszyscy wiemy, że się nadal ślini do Adama.
            Nastolatka i jej chłopak się roześmiali, ale Monika nic nie słyszała. Tydzień minął jej jak w otępieniu i sama nie wiedziała kiedy, ale wytwórnia była zachwycona piosenką i miała ona zostać nagrana.
- Mówię ci, razem będziemy wielkie! - podniecała się Luiza. - Ty będziesz pisać piosenki, ja będę to wciskać celebrytom. Czy Tom wspominał o jakiejś kolejnej okazji? Nie wiem, gdzie mogę spotkać znane osoby… Muszę zapytać Ryana. Kto w ogóle jest teraz na topie? Nie sprzedamy przeboju byle komu. Może One Direction?
            Potok słów z ust blondynki tylko wybiórczo trafiał do świadomości Moniki, która pogrążona była w swoich rozmyślaniach.

*

            Życie toczyło się dalej swoim biegiem. Tom był zadowolony, że jego film zbierał dobre recenzje i mimo iż szybko został zdjęty z kin, sporo osób zakupiło go na DVD. Podobała mu się praca reżysera, ale sam przyznał, że jest zbyt męcząca. Z ewentualną kontynuacją wolał zaczekać, a w międzyczasie postanowił zająć się swoją drugą pasją i rozpoczął karierę DJ-a. Wypuścił też markę odzieżową Hashtagz, z którą radził sobie całkiem nieźle. Max przeprowadził się do Los Angeles na stałe, by podążać aktorską ścieżką. Siva zaplanował na rok 2015 swój ślub z Nareeshą. Jay wrócił do rodzinnego domu. Nadal pozostawał singlem, ale w towarzystwie rodzeństwa i rodziców wydawał się szczęśliwy. Kuba zebrał pochlebne opinie za swój występ w filmie Toma, ale zdecydował się pozostać w teatrze. Świat filmu ani powrót do USA go nie ciągnęły. Nie teraz, kiedy był w szczęśliwym związku z Karoliną. Dziewczyna pracowała jako inspicjentka i nie chciał, by musiała z tego zrezygnować, więc odrzucił kilka intratnych propozycji z Hollywood, by tylko pozostać z nią. Dostał główną rolę w najnowszym spektaklu, zarabiał całkiem nieźle i razem ze swoją ukochaną mogli spełniać swoje marzenia. Luiza natomiast nie rzucała słów na wiatr. Zgodnie z zapowiedziami, od października rozpoczęła studia z zarządzania na miejscowym uniwersytecie. Nadal czekała, aż Monika stworzy kolejny hit, ale póki co, wena na przeboje się wyczerpała. Blondynka dorabiała więc czasami w kawiarni Audrey. Lubiła pracę z ludźmi i plotki ze staruszką Dotty, której na bieżąco relacjonowała życie swoich przyjaciół i ukochanego. Była szczęśliwa, bo wreszcie znalazła zajęcie dla siebie.
            Wredne Zalotki radziły sobie świetnie. Coraz częściej były rozpoznawane na ulicy, ich piosenka nadal utrzymywała się na liście przebojów, a im coraz bardziej podobało się to, co robią. Tony i Malcolm wyjechali koncertować do Stanów. Mimo iż Tony razem z Irene przetańczył cały wieczór podczas premiery filmu Toma, dziewczyna wydawała się odporna na jego uroki. Alex cieszyła się, że to oznacza jej wygraną w zakładzie, ale dziewczyny przekonały ją, że dla tej dwójki nic jeszcze nie jest stracone. Dały jej jednak spokój i nie naigrywały się z jej słabości do Ricky'ego Marksa. Madzia natomiast wydawała się promienieć bardziej niż zwykle. Z Nathem długo schodzili się i rozchodzili, by w końcu, po długich przygodach, znaleźć swoje szczęśliwe zakończenie. Od miesięcy byli szczęśliwą parą. Oboje pracowali w Wielkiej Brytanii, więc spotkania stały się znacznie łatwiejsze, mimo napiętych kalendarzy zawodowych. Ubolewali tylko, że ich plan względem Erin został odłożony w czasie, bo nie mieli okazji go zrealizować. Póki co, Madzi wydawało się, że nie trzeba wytaczać ciężkiej artylerii, bo nic nie wskazywało na to, że jej menedżer spotyka się z wredną harpią.
            Styczeń 2015 roku dobiegał końca, podobnie jak staż Moniki. Nowy rok niósł za sobą nowe możliwości i przygody. Od premiery filmu Toma minęły cztery miesiące, ale sporo się w tym czasie wydarzyło. Adam po powrocie z trasy nadal zajmował się Wrednymi Zalotkami, ale wrócił też do pracy w agencji reklamowej. Na szczęście Monika pracowała w innej części budynku i rzadko go spotykała. Zawsze był miły, ale bez zbędnych uprzejmości. Nie spodziewała się niczego więcej, ale po cichu liczyła na jakiś krok z jego strony. Nie była pewna, czy spotykał się z Erin, czy tylko widywał ją od czasu do czasu. Pewne było, że jej przełożona nadal dawała jej w kość, ale gdy w okolicy pojawiał się Adam, nagle łagodniała jak baranek. Monika nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Albo Erin chciała zachować pozory przy swoim chłopaku, albo nadal próbowała Adama zdobyć. Zapytanie ją lub jego o ich status związku nie wchodziło w grę, więc rudowłosa siedziała cicho jak mysz pod miotłą w nadziei, że po zakończeniu stażu uda jej się jakoś zapomnieć o byłym chłopaku.
            Nawet nie wiedziała kiedy, a sześć miesięcy stażu przeminęło. Spodziewała się, że będzie się on ciągnął w nieskończoność, ale dała radę przebrnąć przez najgorsze. Polubiła tę pracę. Coraz lepiej jej szło, ale przy ważniejszych zleceniach specjalnie dawała ciała, żeby Erin nie mogła sobie przywłaszczyć zasług.
- Chciałbym porozmawiać z tobą o przyszłości w naszej firmie - odezwał się do Moniki właściciel agencji, gdy oderwał wzrok od monitora.
            Od pięciu minut siedziała w ciszy w jego gabinecie, nie wiedząc, czego się spodziewać.
- Twój staż kończy się za dwa tygodnie. Jestem zadowolony z twojej pracy, sporo się nauczyłaś pod okiem Erin i widzę w tobie potencjał.
- Dziękuję. - Monika ugryzła się w język, by nie palnąć kilku słów pod adresem Erin, od której, nawiasem mówiąc, nie nauczyła się nic.
- Zapewne domyślasz się, do czego zmierzam? - spytał mężczyzna, ale Monika pokręciła głową. - Nie mamy w tej chwili pracy dla copywritera, ale może chciałabyś zostać z nami na umowę o pracę jako asystentka Erin?
            Gdyby Monika coś jadła, zapewne by się zakrztusiła. Miałaby zostać jej asystentką? Z własnej woli skazać się na niewolniczą pracę i katowanie widokiem tej dziuni w towarzystwie Adama? Niedoczekanie.
- Przykro mi, ale muszę odmówić - powiedziała zamiast tego.
- Dlaczego? Myślałem, że lubisz tu pracować.
- To prawda. Ale chciałabym się rozwijać. Ja… nikomu o tym jeszcze nie mówiłam, ale mam spotkanie w wydawnictwie w sprawie wydania mojej książki… - wyznała dziewczyna. Zadziwiające, że to szef stał się osobą, z którym podzieliła się tą nowiną. Niewątpliwie był sympatyczny i nie rzucał żadnych aluzji na temat jej i Adama, więc w zaistniałej sytuacji był to dość oczywisty wybór.
- W takim razie gratuluję. Choć z ciężkim sercem wypuszczę cię spod skrzydeł. Miałaś świetne pomysły. - Szef uśmiechnął się do Moniki, która wstała z miejsca, pewna, że to koniec rozmowy. Mężczyzna miał coś jeszcze do dodania. - Nie wiem jeszcze, co planuje Adam. Jeśli nie odnowi umowy, być może będziesz mogła zostać u nas jako copywriter zajmując jego stanowisko. Zastanów się.
- Tak zrobię - zobowiązała się Monika i wyszła z gabinetu szefa.
            Prawdą było, że przez ostatnie miesiące sporo pracy włożyła w pisanie. Napisała kilka piosenek, a jedna, dzięki Luizie, została nagrana przez Ellie Goulding i miała mieć premierę 7 stycznia. Prawdziwą pasją Moniki było jednak pisanie prozy, dlatego tak ucieszyła się, że wreszcie dostała odpowiedź zwrotną. Wtedy, gdy straciła nadzieję, że ktoś się do niej odezwie. To mógł być krok do zmienienia swojego życia, dlatego z takim zapałem oczekiwała spotkania z wydawnictwem. Nie chciała pracować w agencji reklamowej. Oznaczałoby to albo zgodę na zostanie asystentką Erin, albo zajęcie miejsca Adama, który mógł w tym czasie wrócić do Polski.
- Tu jesteś, wszędzie cię szukam! - Z rozmyślań wyrwał Monikę poirytowany głos Erin. - Masz tutaj te zestawienia, skseruj i kopię zanieś Benowi, a oryginał zwróć mi.
- A który to Ben?
- To ja mam wiedzieć? Pytaj, dziewczyno - prychnęła szatynka i oddaliła się, poprawiając włosy.
- Pytaj, dziewczyno -  zaczęła przedrzeźniać przełożoną i robić miny. Nie zauważyła, że na korytarzu ktoś jej się przygląda.
- Też jej nie lubię - rzucił ze śmiechem jakiś młody mężczyzna przy automacie z batonami.
            Miał nadwagę i jak na gust Moniki mógł sobie darować te trzy Snickersy, które właśnie kupił, ale nie zamierzała nic mówić. W końcu ją i nieznajomego grubaska połączyła niechęć do Erin. Uśmiechnęła się więc do chłopaka, który ośmielony, podszedł do niej i wyciągnął rękę.
- Ben - przedstawił się.
- Monika. Czy przypadkiem to tobie nie mam dostarczyć kopii tego? - Rudowłosa w powietrzu zamachała teczką.
- Zgadza się. Jestem szefem działu IT, działu graficznego i copywriterem miesiąca. Ale w praktyce zajmuję się wszystkim. Beze mnie nie dali by rady. - Ostatnie zdanie chłopak wyszeptał, a Monika się roześmiała.
- Cieszę się, że odpowiednia osoba znalazła się na odpowiednim miejscu - odpowiedziała.
- Cóż, nie wszystkie stanowiska zostały dobrze obsadzone… - Ben najwyraźniej mówił o Erin, więc Monika czuła do niego coraz bardziej narastającą sympatię.
- Co by o niej nie mówić, jeszcze przez dwa tygodnie jest moją przełożoną. Dlatego skseruję ci te zestawienia i zaraz ci je przyniosę.
            Dziewczyna chciała odejść, ale Ben przeszył ją wzrokiem.
- Zaraz… skądś cię znam…
- Jestem tu od pół roku, więc mogłeś mnie gdzieś widzieć przelotem.
- Nie, to nie to… - Grubasek zastanawiał się nad czymś uparcie i drapał się Snickersem po głowie. Wyglądało to komicznie. Tym bardziej, że w końcu doznał olśnienia i uniósł batona w górę niczym berło zwycięstwa. - Wiem! Jesteś dziewczyną z komputera!
- Co? - zmieszała się Monika. O co może mu chodzić? O tę świąteczną reklamę, w której zagrała zaraz po przyjeździe do Anglii?
- Tak! To ty! Co prawda na zdjęciu jesteś kilka lat młodsza i, jeśli mogę sobie pozwolić na tyle poufałości, masz nieco więcej ciałka, ale te włosy, uśmiech, oczy…
            Grubcio zaczynał Monikę przerażać.
- Mógłbyś mówić jaśniej? Nie wiem, o co chodzi.
- Och, o tapetę Adama, oczywiście. Znaczy teraz ma na tapecie jakiś samochód, ale kilka miesięcy temu… - Ben nie miał okazji dołączyć bo przerwał mu wspomniany kolega z pracy. Monika poczerwieniała na widok byłego chłopaka, ale i on nie wyglądał na zbyt swobodnego. Wydawało się, że grubasek zdradził jego tajemnicę.
- Nie powinieneś wracać do pracy? - spytał Adam, drapiąc się nerwowo po karku.
- Nie mam w tej chwili nic do roboty. Właśnie rozmawiam sobie z nową koleżanką.
- Czy mógłbyś wymienić toner w drukarce? Mam sporo materiałów do wydrukowania dla klientów i trochę mi się spieszy.
            Ben spojrzał podejrzliwie na Adama.
- Rano drukowałem i wszystko było w porządku.
- Ale teraz coś się zepsuło… - Brunet znacząco spojrzał na grubcia, a Monika próbowała zorientować się, dlaczego właśnie spławia swojego kolegę.
- Ok, rzucę okiem. Przy okazji sam sobie skseruję te zestawienia. - Ben wyciągnął rękę do Moniki, a ta podała mu teczkę od Erin.
- Dzięki.
- Nie ma sprawy. Miło było poznać. Mam nadzieję, że następnej rozmowy nam nie przerwą. Niechętnie cię opuszczam.
- Sam mówiłeś, że bez ciebie firma nie dałaby rady. Musisz im pomóc - oświadczyła Monika z uśmiechem, co Ben odwzajemnił, po czym otworzył jednego Snickersa i oddalił się, zagryzając go ze smakiem.
- Mam nadzieję, że nie ubrudzi dokumentów czekoladą. Erin mnie zabije - westchnęła dziewczyna. Odezwała się tylko dlatego, bo obawiała się, na jakie tory zejdzie rozmowa, gdy to Adam będzie rozdawał karty. Na szczęście lub nieszczęście, w ogóle nie zamierzał z nią rozmawiać.
- Nie zabije, spokojnie. Nie jest taka zła.
            Gorszych słów nie mógł dobrać. Monika zaczęła się zastanawiać, czy aby nie porzucić nadziei, bo Adam wydawał się być sprawą beznadziejną.
- Więc… - zmieniła temat. - O co chodziło z tą dziewczyną z komputera?
- Już nieważne. - Adam machnął ręką, ale widać było, że jest zmieszany.
- Dla mnie ważne. A przynajmniej ciekawe…
- Wiesz, jeszcze jakiś czas temu miałem nasze wspólne zdjęcie na tapecie i na pewno je zobaczył.
- Naprawdę? - Monika nawet nie próbowała ukryć radości. - Które zdjęcie? Tylko powiedz, że nie to, w którym ubrudziłeś mi nos lodem cytrynowym.
- Właśnie to…
- Nie! Naprawdę? Wyglądamy tam jak dwa oszołomy!
- Ale urocze oszołomy. Szczęśliwe oszołomy. - Adam wzruszył ramionami, a Monika się uśmiechnęła.
            Zamierzała zebrać się w sobie i wykorzystać okazję, że po raz pierwszy od dawna prowadzą normalną konwersację, ale nie zdążyła chwycić byka za rogi. Pojawiła się bowiem hiena.
- Moja droga, prosiłam cię, żebyś coś dla mnie zrobiła - odezwała się Erin przez zęby. Z trudem przychodziło jej bycie uprzejmym, ale przy Adamie wychodziła z siebie, by sprawiać pozory miłej. Stanęła blisko chłopaka i zawisła na jego ramieniu. Chyba jednak byli razem. - A ty tu sobie dyskutujesz w najlepsze…
- Ben sam sobie skseruje te zestawienia - wyjaśnił Adam.
- Och, w takim razie w porządku. A o czym rozmawiacie?
- Wspominaliśmy - wyjaśniła z ciężkim westchnieniem Monika. - Ale już wracam do pracy. Nie chcę zostawić złego wrażenia w ostatnich tygodniach stażu.
- Opuszczasz nas? Smuteczek… - Erin udała smutną minę.
            Rudowłosa miała ochotę ją zdzielić. Nie tylko z zazdrości i tej gry pozorów. Również dlatego, że Erin użyła słowa "smuteczek".
- Kłamstwo ma krótkie nogi - westchnął zasapany Ben, wracając do towarzystwa. - Drukarki są w porządku. Jak chciałeś zostać z Moniką sam, mogłeś powiedzieć. - Grubasek udał, że dopiero zauważył Erin. - O, cześć. Zwracam twoją własność. Zrobiłem kopię.
            Chłopak podał Erin teczkę z dokumentami, a ona odebrała ją od niego z niesmakiem. Monika nie mogła oprzeć się wrażeniu, że jej przełożona jest zazdrosna. Aby nie nagrabić sobie jeszcze bardziej w te ostatnie dni stażu, pożegnała się i wróciła do swojego biurka. Rozmowa z Adamem napełniła ją jednocześnie nadzieją i zniechęceniem. Z jednej strony wspominali miłe chwile, no i jeszcze jakiś czas temu miał jej zdjęcie na tapecie, co chciał przed nią ukrywać. Z drugiej pozostawała "nie taka zła" Erin, która uwieszała mu się na ramieniu jak gdyby nigdy nic. Monika miała mętlik w głowie i nie wiedziała, jak sobie z nim poradzić.
- Nieciekawa sprawa - westchnęła Madzia, kiedy tego wieczora usiadła z siostrą do kolacji.
- Co? Jaka sprawa? - spytała zbita z tropu Monika. Nie opowiadała młodszej siostrze o zajściu z biura, nie chciała jej się zwierzać ze swoich uczuć, żeby nie usłyszeć, że jest głupia.
- Ta cała Erin i Adam…
- CO?! Skąd ty wiesz, co się dzisiaj stało? - zszokowała się rudowłosa. - Jesteś jakimś medium, czy co?
- Medium? Ja? Nie wiem, co się dzisiaj stało, ale ta sprawa od miesięcy jest nieciekawa. I przyznam ci, że z Nathem wychodziliśmy z siebie, by stworzyć warunki, w których zniechęcimy Adama do Erin, ale od dawna nie było okazji, by spotkać się w większym gronie i uknuć jakąś porządną intrygę - wyjaśniła młodsza siostra.
- Daruj sobie z intrygami. Nie zniechęcisz Adama do Erin, bo dziś sam mi powiedział, że "nie jest taka zła". No i teraz wiem już na pewno, że są parą.
- Co?! Powiedział ci?!
- Nie musiał. Widziałam, jak się do niego kleiła. - Monika wzruszyła ramionami. - Chyba czas porzucić nadzieję i zacząć żyć swoim życiem. Teraz, kiedy na dniach premierę będzie miała moja piosenka w wykonaniu Ellie, a mój staż dobiega końca…
- Co ty gadasz? Wzdychasz do Adama od dawna! Nie przejmuj się Erin, dziewczyna nie żona. Trzeba tylko stworzyć odpowiednie warunki. Nath proponował walentynkowy bal, bo w sylwestra było zbyt kameralnie. Swoją drogą, ostatnio się trochę uspokoiliśmy. Musimy coś wykombinować, żebyśmy wszyscy znaleźli się pod jednym dachem i…
- … i znowu coś zmalowali? - przerwała siostrze Monika i przetarła twarz dłońmi. - Powiedz swojemu chłopakowi, że spokój to najlepsze, co mogło nas spotkać. Od dawna nikt nie trafił do więzienia, nikt się nie topił, nikt nikogo nie zdradził, nikt się nie naćpał…
- Tak mówisz, ale przygody, które przeżyliśmy, będziemy wspominać do końca życia.
- To prawda. Ale nie zawsze nasze życie będzie wyglądało jak film przygodowy. Co Nath sobie wyobraża? Że zorganizuje bal walentynkowy bez konkretnego powodu, zaprosi grono celebrytów oraz Adama i Erin, a o północy, wśród fajerwerków, Adam zda sobie sprawę, że Erin to zołza i tak naprawdę kocha mnie? Proszę cię. - Monika wywróciła oczami.
            Madzia zacisnęła usta. Nie wiedziała, co powiedzieć, by przemówić siostrze do rozumu.
- Jak to bez konkretnego powodu? A swatanie? - spytała naiwnie, ale w odpowiedzi uzyskała tylko spojrzenie z politowaniem rzucone w swoją stronę.
- Naprawdę doceniam, że razem z Nathem chcecie, żebym była szczęśliwa. Myślę jednak, że czas, byśmy zrozumieli, że nie będzie to szczęście z Adamem. Wszystko to jest moją winą i już się z tym pogodziłam.
- Mówisz, jakby tobie nie było pisane szczęście - posmutniała młodsza siostra.
- Nie to było moją intencją. Skończyłam z użalaniem się nad sobą, złorzeczeniem na płeć brzydką i roztkliwianiem się nad bezsensem egzystencji. Jestem przekonana, że jeszcze będę szczęśliwa. Może po prostu nie teraz. - Monika wzruszyła ramionami.
- Ale… ja i Nath wreszcie jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Karolina i Kuba oraz Luiza i Ryan to cudowne pary, że już nie wspomnę o Tomie i Kelsey oraz o Sivie i Nareeshy… Mam wrażenie, że wszyscy wokoło kwitniemy, a ty więdniesz.
- Więdnę? Dzięki, chyba tak źle ze mną nie jest. Miałam się wstrzymać z tą wiadomością, ale mam spotkanie w wydawnictwie. Wysłałam im egzemplarz powieści i są zainteresowani jej wydaniem - wyznała Monika.
- Naprawdę?! - podekscytowała się młodsza siostra i rzuciła się starszej na szyję. - To cudownie!
- Prawda? Może to będzie moje szczęście? Najpierw spełnię swoje marzenie o wydaniu książki, a potem… potem się zobaczy.
            Madzia pokiwała w milczeniu głową i wyszła, by po chwili wrócić z butelką szampana.
- Może i średnio pasuje do naszej kolacji, ale ten sukces trzeba uczcić.
- Uczcić? Nie ma pewności, że wydadzą moją książkę.
- Wydadzą. W tej kwestii jestem medium.
            Monika uśmiechnęła się do siostry i podsunęła jej kieliszki, by ta rozlała do nich szampana. Wzniosły toast za wszystkie przygody, przeszłe i przyszłe, które przeżyły w Anglii. Nigdy nie czuły się sobie bliższe niż tego styczniowego wieczora.
            Kiedy Madzia, jako nieco nieśmiała, ale rozsądna i rezolutna szesnastolatka przyjechała do Anglii, cieszyła ją nie tylko przygoda. Była podekscytowana faktem, że wyrwała się z domu, małego mieszkania na blokowisku, gdzie nie była w stanie spełniać swoich marzeń. Cieszyła się, że uciekła od roztrzepanej siostry, która pakowała w kłopoty siebie i ją, działała jej na nerwy i często mieszała się w nieswoje sprawy. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że trzy lata później, nie będzie wyobrażała sobie życia bez tej szalonej rudowłosej dziewczyny w gorącej wodzie kąpanej.
- Wiesz, co? - zagadnęła, dopijając szampana do końca. - Nie wiem, czy kiedykolwiek to mówiłam, ale cię kocham.
            Monika zamrugała zaskoczona, słysząc to wyznanie z ust swojej siostry. Po chwili jedna przywołała na twarz uśmiech i przygarnęła ją do siebie.
- Ja ciebie też kocham, mała - przyznała ze śmiechem i cmoknęła Madzię w czoło.
                Cokolwiek miało się w przyszłości wydarzyć, tego wieczora były pewne jak nigdy, że zawsze będą miały siebie.
____________________________________________________

Nowa postać epizodyczna to pracownik agencji reklamowej z zamiłowaniem do słodyczy:

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział! A na tą płyte bd czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, Kilian w OUAT jest po prostu achhh... Faktycznie, kolejna rzec, która nas łączy. Wirtualna piątka! Albo "High-five, Bro!" jakby to powiedział Barney Stinson.
    I nie, nie gniewam się za inspirację :) Poza tym widzę, że ostre zmiany: praca, ćwiczenia (teraz już mam kolejną motywację- wszyscy ćwiczą, więc pora i na mnie) ;) To wszystko pewnie strasznie pochłania czas, ale cieszę się, że znalazłaś chociaż chwilę, żeby opublikować "Żurawia i czaplę". I właśnie, jakieś dwa tygodnie temu zauważyłam nowy rozdział, który się usunął i nawet nie zdążyłam skomentować, ale już mogę nadrobić, więc po tym lekko przydługim wstępie przejdę do meritum, które będzie zaskakująco krótkie:
    WINCYJ! (niesamowicie śmieszy mnie to słowo) Dajcie mi tego wincyj! Proszę!
    Mam straszny niedosyt. Akcja się rozkręca, już Monia chwyta byka za rogi, a tu BUM! wchodzi Erin i wszystko niszczy... Swoją drogą imię Erin kojarzy mi się strasznie z boginią niezgody- Eris. To chyba ten sam tym osobowości- wszystkich wnerwiają :P
    No i Ben- taki uroczy grubasek, chyba w każdej firmie jest taki chłoptaś uroczy, infantylny i ze Snickersem w dłoni.
    Końcówka mnie strasznie rozczuliła... Nagle poczułam chęć powiedzenia "Kocham Cię" mojej siostrze, ale szkoda, że będę mogła zrobić to dopiero jutro...
    Uwielbiam i czekam na nowy rozdział,
    Madeleine
    PS Przesyłam cieplutkie pozdrowienia spod kołdry, bo u mnie w bursie jeszcze nie grzeją :)

    OdpowiedzUsuń

Blog List