Moje drogie! Dziękuję Wam za wspaniałe komentarze i ciepłe słowa!
Kolejny rozdział dla Was. Nieco inny niż wszystkie, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Dajcie znać, co sądzicie :)
Kolejny rozdział dla Was. Nieco inny niż wszystkie, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba. Dajcie znać, co sądzicie :)
Po pełnym wrażeń pobycie w Nottingham
Monika chciała tylko pójść spać, ale zjawił się samozwańczy największy
brytyjski reżyser młodego pokolenia, któremu strasznie się nudziło i chciał
wylać żale.
- Ten film mnie wykończy! - oświadczył od
progu, trzaskając drzwiami. - Wiesz, ile z tym formalności? Obawiam się, że
dopiero po nowym roku ruszą zdjęcia.
- Tak to jest, jak się za coś bierze bez
zastanowienia - odpowiedziała mu rudowłosa, przeciągle ziewając.
- Kiedy ja wszystko przemyślałem!
- Kiedy mi się chce spać… Błagam, nie dziś.
- No właśnie, a gdzie ty w ogóle byłaś?
- W Nottingham.
- U Joela?
- No.
- I się pogodziliście?
- Tak, a co? Coś ci nie pasuje?
- Nie, cieszę się. Myślałem, że McGuiness
nie da rady, ale jak widać mu się udało.
Monika
spojrzała zdziwiona na Toma.
- Myślisz, że to Jay przekonał Joela?
- A co, ty myślisz, że tak po prostu
uwierzył, że go nie zdradziłaś mimo tego dość oczywistego smsa? - prychnął
Parker, a dziewczyna rzuciła mu mordercze spojrzenie.
- Nie był oczywisty, bo go nie napisałam.
- Tak, teraz to wiemy, bo McGuiness
poruszył niebo i ziemię, by prawda ujrzała światło dzienne.
- Tom, co ty mówisz?
- Cóż, miałem ci nie mówić, ale że już
palnąłem… Raczej oczywiste było, kto był jedyną osobą, która mogła chcieć
sabotować twój związek z Joelem. Właściwie mogły to być dwie osoby, ale
zważywszy na fakt, że Jay zamierzał sprawę wyjaśnić, można było go wykluczyć.
Więc została tylko Kathryn. - Tom wzruszył ramionami, ale Monika domagała się
dalszych wyjaśnień.
- No i co McGuiness zrobił?!
- Proszę, jaka niecierpliwa. Skoro już
musisz wiedzieć, pojechał do niej do Stanów. Nie mógł jej szantażować, że nie
da jej rozwodu, bo sprawa była już prawie załatwiona. Ale kiedy nie chciała się
przyznać, oświadczył, że w jakimś wywiadzie przyzna się, że w Las Vegas wziął z
nią ślub, a że kiedyś była dziewczyną Joela, nie jest już osobą anonimową. Tak
się przeraziła, że ktoś mógłby się dowiedzieć, że zgodziła się zadzwonić do
byłego i się przyznać - zakończył opowieść Tom.
Monika
się zasmuciła. Była pewna, że Joel uwierzył w nią, bo ją kochał. Co prawda
potwierdziły się jej przypuszczenia, że to Kathryn stała za całą intrygą, ale
nie mogła się z tego cieszyć.
- Eee… Brukselka? - spytał Tom, kiedy przez
dłuższą chwilę panowała cisza. - Zawiesiłaś się?
- Wiesz, Tom, jakoś nie mam teraz ochoty na
rozmowę. Jestem strasznie zmęczona. Spałam tylko w samochodzie, ale co chwilę
się budziłam, bo jak mi niewygodnie…
- A nie chodzi czasem o to, co
powiedziałem? - spytał Tom. - Bo wiesz, ja też mam poważne problemy i muszę
powiedzieć, że alkohol przeważnie wszystkie łagodzi.
- Jak wypiję z tobą wino to sobie
pójdziesz? - spytała Monika, wywracając oczami.
- Wolę piwo, ale… może być. - Parker
wyszczerzył zęby.
- Ale pójdziesz?
- Ale musisz tak marudzić?
Monika
pokręciła głową i poszła do kuchni po ostatnią butelkę z serii "zapasów na
czarną godzinę". Kiedy zmęczona i zamyślona nad słowami przyjaciela zmagała
się z korkociągiem, Tom zawołał do niej z kanapy w salonie.
- Dziwnie u was pachnie.
- Moja siostra chyba od wczoraj się nie
wykąpała. Jak wyjeżdżałam z Joelem miała na sobie to samo, co przed chwilą, jak
wróciłam. Teraz poszła się przewietrzyć - wyjaśniła rudowłosa.
- Mogła się po prostu umyć.
- Chyba ta sprawa z Nathem i Arianą nie
daje jej spokoju.
- Cóż, nie każdy ma tyle szczęścia, co ty.
Ledwo Joel wrócił, a już się spiknęliście i teściów poznałaś.
Monika
wróciła z winem w dwóch szklankach, jedną z nich podała Tomowi.
- Tak, miałam szczęście - westchnęła, choć
teraz nie do końca wiedziała, ile w tym rzeczywiście szczęścia, a ile ułudy. -
Teraz możesz już się wyżalić, skoro musisz.
- A więc… - Tom zaczął snuć monolog,
którego dziewczyna nie słyszała, bo przysypiała na siedząco. - Brukselka!!! -
zirytował się w końcu piosenkarz. - Czy tak cię zanudzam, że zasypiasz?!
- Mówiłam, że jestem śpiąca. Aż mnie głowa
ze zmęczenia rozbolała.
- Mnie rozbolała od twojego biadolenia -
westchnął Parker. - Bo zaraz sobie pójdę! - zagroził, ale Monika nie zamierzała
go zatrzymywać.
Kiedy
obrażony wyszedł z mieszkania, ostatkiem sił doszła do swojej sypialni i
położyła się na łóżku. Zasnęła od razu.
Nie spała zbyt
wygodnie, przygnieciona przez czyjąś rękę. Chudą, bo chudą, ale dość
natarczywą. Konkretniej męską rękę, która spoczęła spokojnie na jej piersi.
- Co do… - zaczęła zdziwiona, orientując
się w sytuacji.
Nie
zamierzała panikować od razu, nieraz bowiem zdarzało jej się budzić w
dziwacznych okolicznościach, które bywały tylko nieporozumieniem. Okręciła się
na bok i spojrzała na towarzysza, który leżał ku jej boku. Przeraziło ją to, co
ujrzała.
- Parker, u licha! Co ty wyprawiasz?! -
krzyknęła, ale Tom tylko przycisnął się bardziej do jej boku i zachrapał pod
nosem. - Czy ciebie nie da się obudzić?! - kontynuowała zirytowana Monika. -
Wstawaj, zboczeńcu!
Była
pewna, że poprzedniego dnia wyszedł, ale najwyraźniej poszedł tylko do
łazienki, podczas gdy ona zasnęła. Mocnym pchnięciem udało się dziewczynie
zepchnąć szczupłego chłopaka z łóżka.
- Jezu, co się dzieje? Pali się? - spytał
zasapany Parker, podnosząc się z podłogi i rozmasowując bolący łokieć.
- Ty jesteś… dlaczego ty jesteś… Zakryj się
natychmiast!!! - wrzasnęła Monika, zdając sobie sprawę, że piosenkarz stoi
przed nią zupełnie goły.
Po
chwili zmarszczyła brwi i zajrzała pod cienką kołdrę, którą była przykryta.
Sama spała w bieliźnie, ale i ten fakt był dość niepokojący. Kiedy zbity z
tropu Tom wkładał bokserki, dziewczyna postanowiła wyjaśnić sytuację.
- Parker, czy my ze sobą… no wiesz
spaliśmy? - spytała, wiercąc wzrokiem zaspane spojrzenie Toma.
- Znaczy, że wczoraj?
- Tak.
- Nie. Za dużo wypiliśmy, więc od razu
poszliśmy w kimono.
Monika
odetchnęła z ulgą i opadła na poduszki. Tom szybko jednak wskoczył pod kołdrę
tuż obok niej i sprawił, że zakręciło jej się w głowie.
- Możemy zaraz to nadrobić - zaproponował i
wpił się w jej usta, zanim zdążyła odskoczyć.
Poczuła
falę mdłości, która bynajmniej nie miała nic wspólnego z jego nieświeżym
porannym oddechem. Leżała prawie naga w łóżku w towarzystwie Toma Parkera, nie
pamiętała, w jaki sposób się tu znalazła i dlaczego czuł się na tyle zachęcony,
by ją całować.
- Co ty wyprawiasz?! - spytała ostro.
- Skoro już mnie obudziłaś, to pomyślałem,
że zaczniemy ten dzień dość pomyślnie.
- A niby dlaczego miałeś tak pomyśleć?
- Skarbie, wiem, że wieczór uważasz za
bardziej intymny, ale…
- Jakie, kurna, skarbie?!
- Czy ty masz okres? Jakoś dziwnie się zachowujesz. Już sam fakt, że kazałaś mi
włożyć majtki…
- Parker!
- No co?!
- Dlaczego mówisz do mnie
"skarbie"?
- A jak mam mówić?
- To już wolę Brukselka!
- Co?!
- Brukselka!
- Dlaczego krzyczymy?!
- Bo nie wiem, co tu się dzieje!
Dziwaczną
kłótnię przerwali, by zaczerpnąć oddechu. Monika zacisnęła oczy, pewna, że to
jeden z jej zakręconych snów, z którego zaraz się obudzi. Nadal jednak leżała w
łóżku i to nie w swojej sypialni.
- Dobra, po kolei - obwieściła, widząc, że
jej próby wyrwania się z koszmaru spełzły na niczym. - Gdzie jesteśmy?
- Eeee… w sypialni.
- Tyle to ja widzę geniuszu. Ale gdzie? W
hotelu?
- Nie, w mieszkaniu…
- Czyim?
- Naszym. I nie wiem, do czego zmierzasz.
- Masz na myśli mieszkanie twoje i Kelsey?
Tom
wybuchnął śmiechem tak szczerym, że Monika zaczęła się zastanawiać, co takiego
palnęła. On natomiast sięgnął ręką po swój telefon komórkowy leżący na stoliku
nocnym i zaczął w nim szperać.
- Czego szukasz?
- Sprawdzam, czy czasem nie ma dziś Prima
Apriliis, bo ewidentnie robisz sobie ze mnie jaja.
- Z tego, co ja zauważyłam, chyba ty
wkręcasz mnie. Wyjaśnisz mi, na jakiej imprezie wczoraj byliśmy i ile
wychlaliśmy, że obudziliśmy się razem nadzy w łóżku?
- Przyjęcia zaręczynowe Sivy i Nareeshy
wymknęło się spod kontroli.
- Seev i Ree się zaręczyli?! - zszokowała
się Monika.
- Ano. Trzeba będzie zadzwonić z
przeprosinami, bo nas poniosło.
- A kiedy oni niby się zaręczyli?
- Na chrzcinach Rose.
- Na chrzcinach kogo?!
- Ty naprawdę jesteś dziś nie w sosie. -
Tom cmoknął Monikę w czoło i wstał z łóżka. W progu obejrzał się i spojrzał w
jej stronę. - Zrobię ci śniadanie, może amnezja ci minie. Jakieś specjalne
życzenia?
- Tak, chcę wiedzieć, co się dzieje.
- Czyli chilli con carne.
- Tylko nie chilli!
- W porządku, zrobię jajka.
Monika
wstała i rozejrzała się w poszukiwaniu łazienki. Znalazła ją bez problemu,
mieszkanie miało podobny układ jak to, do którego wprowadziła się niedawno z
siostrą. Opłukała twarz zimną wodą z umywalki, ale sen nie przemijał. Nadal
była nie w swoim domu i czuła się co najmniej dziwacznie. Tym bardziej, że w
łazience Toma zaczęła dostrzegać swoje ulubione marki kosmetyków, które używała
od przeprowadzki do Londynu.
- Co jest, u licha? - spytała sama siebie,
biorąc jedną z buteleczek i podnosząc ją na wysokość oczu. Była na niej
etykietka po polsku.
Dziewczyna
wzięła ją ze sobą i weszła do kuchni, gdzie Tom w samych bokserkach rozbijał
jajka i merdał je niedbale na patelni.
- Co to jest? - spytała, podsuwając mu pod
nos polski żel do twarzy. - Od kiedy Kelsey używa polskich kosmetyków?
- Dlaczego tak się do niej przyczepiłaś od
rana?
- Chcę wiedzieć!
- Doceniam, że jesteś zazdrosna, ale dobrze
wiesz, że od kiedy jesteśmy razem, Kelsey mnie nie interesuje.
- CO TAKIEGO?! - przeciągły krzyk
przetoczył się po kuchni.
Monika
poczuła, że podłoga odjeżdża jej spod stóp, więc musiała przysiąść na stołku.
- To się nie dzieje naprawdę…
- Kochanie, myślę, że powinnaś pospać
jeszcze ze dwie godzinki. Podejrzewam, że jeszcze nie wytrzeźwiałaś. - Tom
porzucił czynność smażenia i stanął nad Moniką, którą próbował pocałować, ale
ta się wyrwała.
- To wszystko to jeden pokręcony i długi
sen!
- Masz na myśli, że nasze życie jest jak
spełnienie marzeń?
- Raczej to, że nie mam pojęcia, co się
dzieje! Dlaczego twierdzisz, że jesteśmy razem, dlaczego spaliśmy ze sobą u
ciebie w mieszkaniu, nie pamiętam zaręczyn Nareeshy i Sivy i chrzcin jakiejś
tam Rose…
- Z tym ostatnim trochę przesadzasz. Córkę
najlepszej przyjaciółki, którą trzymałaś do chrztu powinnaś pamiętać.
- Że co?!
Monika
zakrztusiła się wodą, którą wzięła do ust. Jeśli w tym momencie się nie
obudziła, to nie miała pojęcia, co spowoduje, że to zrobi.
- Tom, ja nie mam pojęcia, co się dzieje. Ostatnią
rzeczą, jaką pamiętam jest rozmowa z tobą, czysto platoniczna, i picie wina, i
fakt, że a po przebudzeniu widzę twoją rękę na moim cycku i cały świat staje na
głowie. To chyba jakiś długi dziwaczny sen… Albo śpiączka! Tak, to na pewno
jest śpiączka! Tylko jak się z niej obudzić?
Dziewczyna
zeskoczyła ze stołka i zaczęła kręcić się po kuchni i zagryzać paznokieć
kciuka. Zaniepokojony Tom podszedł do niej, złapał jej twarz w dłonie i
spojrzał jej głęboko w oczy.
- To nie jest sen ani żadna śpiączka. No
chyba że śnimy razem.
- Wybacz, ale na jawie za żadne skarby nie
zostałabym twoją dziewczyną! - zirytowała się Monika. - Jadę do Karoliny, muszę
z nią porozmawiać.
Tom
nie przejął się słowami, które mogłyby kogoś innego zranić i popędził ratować
jajka przed spaleniem.
- Wstałaś lewą nogą, albo miałaś jakiś zły
sen. Zjedz jajka i wtedy zadzwonisz do Caroline - polecił, zeskrobując z
patelni mocno ściętą jajecznicę i wkładając ją dziewczynie na talerz.
- Pojadę. Muszę z nią porozmawiać w cztery
oczy.
- W takim razie musisz poczekać na mnie. Do
domku nad jeziorem autobusem nie dojedziesz, a prawa jazdy nadal nie masz.
- Mieszkają w domku nad jeziorem?
- Z dzieckiem było im ciasno w domu mamy
Maxa, więc… zresztą, przecież wiesz. - Tom machnął ręką i nałożył sobie porcję
jajek.
W
mgnieniu oka wziął się za zamiatanie talerza, ale Monika nie miała apetytu.
- W takim razie pojadę do Luizy. Nie
powiesz chyba, że i ona mieszka poza Londynem.
- Kto taki?
- Lou. Luiza.
- Nie kojarzę. Czy to ta dziewczyna, która
przyjechała na chrzciny Rose razem z rodzicami Caroline?
- Parker, przestań udawać! Znasz Luizę. To
dziewczyna Ryana z Lawson! A raczej była żona, bo po wizycie w Vegas wzięli
ślub i dopiero niedawno załatwili formalności unieważnienia… - Monika wciągnęła
powietrze ze świstem, a Tom spojrzał na nią zaniepokojony i porzucił czynność
jedzenia, która zazwyczaj absorbowała go najbardziej.
- Och, po prostu zadzwonię! - uniosła się
dziewczyna i popędziła po swój telefon, ale wśród kontaktów nie znalazła numeru
Luizy. - Dziwne… - westchnęła, wracając do kuchni. - Ktoś wykasował numer Lou.
Zresztą, nie tylko jej numer.
- Skarbie, miałaś chyba jeden z tych snów,
po których nie rozpoznajesz, co jest rzeczywistością.
- Nie wciskaj mi tu kitu, Parker! Dzwonię
do mojej siostry!
- Będzie ci ciężko się do niej dodzwonić. W
Stanach jest noc.
- A co ona niby robi w Stanach?!
- Dobra, oficjalnie przyznaję, że zaczynam
się niepokoić. Czy ty w ogóle pamiętasz cokolwiek ze swojego życia? Może
powinienem zawieźć cię do lekarza? Mam przed wywiadem w Sugar Scape trochę
czasu, możemy podskoczyć do szpitala.
- Sugar Scape! Wreszcie jakaś znajoma
nazwa! - Monika klasnęła z radością, słysząc nazwę portalu plotkarskiego. - Tak
w roli sprostowania, jedziesz tam, bo jesteś w The Wanted, tak?
- Eeee… tak…
- Tak! Czyli nie zwariowałam w stu
procentach. - Monika złapała swój telefon i wbiła numer siostry. Po mnogiej
ilości sygnałów, usłyszała jej głos po drugiej stronie słuchawki.
- Pali
się? Wiesz, którą mamy tu godzinę?! - zaspany głos zwiastował, że
nastolatka została obudzona.
- Pewnie, że wiem! Ale to sprawa życia i
śmierci!
- No
to mów, o co chodzi -
westchnęła ciężko Madzia, ale jakiś męski głos przerwał odpowiedź Moniki.
- Kto
dzwoni?
-
Moja głupia siostra, śpij, Liam.
- Jaki, kurwa, Liam?! Czy ty śpisz z
Paynem?! - przeciągły krzyk Moniki spowodował, że Parker upuścił patelnię,
którą zamierzał przetransportować do zlewu.
- Co znowu? - zapytał, spoglądając na
rudowłosą.
- Moja siostra i Liam Payne… oni…
- Tak, wiem. Lubią tango w poziomie. Wiesz,
zakazana miłość smakuje lepiej. Zobaczymy, ile pociągną, jak ich wspólna trasa
koncertowa się skończy. Pozdrów siostrę.
- Słabo mi…
Monika
poczuła, że ogarnia ją fala mdłości. Wyszła z kuchni i przysiadła na łóżku w
sypialni, by zebrać myśli. Dlaczego nie budziła się z tego snu? Jedynym
sensownym rozwiązaniem wydawało się zapadnięcie w śpiączkę. Jak inaczej można
wyjaśnić fakt, że wszystko jest… nie tak
jak powinno?
- Proszę cię, powiedz, że to wszystko sen,
Prima Apriliis albo śpiączka?
- Śpiączka?
Jaka śpiączka?
- Ty mi powiedz! Budzę się półnaga w łóżku
z Tomem, on twierdzi, że jestem jego dziewczyną, Luiza nie istnieje, Karolina i
Max mają dziecko, a ty jesteś w Stanach. I to z Paynem.
- Zlituj
się z tymi kawałami, dopiero wróciliśmy z koncertu i chcę się wyspać - ziewnęła
Madzia.
- Ty się zlituj z tymi kawałami. Dlaczego
mnie wkręcacie?
- Nikt
cię nie wkręca, Monia. I to na pewno nie jest sen, bo we śnie nie odczuwałabym
takiego zmęczenia. Zadzwoń za kilka godzin, jak dojdzie do ciebie, że Tom to
twój chłopak. Dobranoc.
- Halo? Halo! Madzia! Nie no, ta małpa się
rozłączyła! Tom to nie mój chłopak!
- Kochanie! - Jak na złość zabrzmiało z
kuchni. - Teledysk twojej siostry jest już emitowany. Chcesz zobaczyć?
- Że co jest emitowane?
Monika
popędziła do salonu łączonego z kuchnią barkiem, gdzie na wielkiej plazmie Tom
włączył właśnie program muzyczny. Jej siostra ubrana w czarne i błyszczące body
z głębokim wycięciem na plecach tańczyła właśnie w rytm jakiejś klubowej
piosenki. Dopiero po chwili dotarło do niej, że Madzia owy utwór śpiewa. Jeśli
była to mistyfikacja, wszyscy, którzy sprzysięgli się przeciwko niej naprawdę
przeszli samych siebie, skoro za niemałe pieniądze nakręcili klip i nagrali
piosenkę.
- Tom, możesz już mi powiedzieć prawdę.
Rozgryzłam cię - westchnęła zrezygnowana Monika. - To już nawet nie jest śmieszne.
Wiem, co ukartowaliście.
- Wiesz? - zasępił się chłopak, a po chwili
się zirytował. - Cholerny Max nie umie trzymać języka za zębami! Powiedział
Caroline, a ona tobie, tak? Dlatego tak dziwnie się zachowywałaś? Bo
wiedziałaś, że chcę się oświadczyć dzisiaj na oficjalnej premierze twojej
książki?
- Oooświadczyć… na premierze mooojej
książki? - wydusiła z siebie Monika.
Zaczęła
raz za razem uderzać się w twarz. Zaniepokojony Tom sięgnął po telefon i
wykonał szybki telefon. Podczas gdy rudowłosa w katatonii swoich myśli
próbowała dojść do tego, co tak naprawdę się dzieje, minęła godzina, podczas
której do mieszkania zdążyła dojechać Karolina.
- Oby to było ważne - oznajmiła od progu,
wchodząc do pokoju z nosidełkiem, w którym smacznie spała jakaś mała istota,
która ożywiła Monikę.
Wstała
i zaczęła bić brawo.
- Należy wam się Oscar. Nawet dziecko
skołowaliście, bardzo wiarygodnie. Ale dlaczego ty też występujesz przeciwko
mnie?
- Tom powiedział, że źle się czujesz i
zaczynam podejrzewać, że nie koloryzował jak zawsze - westchnęła Karolina.
- Błagam was. Już znam prawdę!
- Ale skąd?! Max ci powiedział, że Tom chce
się oświadczyć?
- Więc to nie ty mnie zdradziłaś? - zdziwił
się Parker.
- Nikt nikomu nie będzie się oświadczał!
Niedawno rozstałam się z Joelem, twoje dziecko okazało się ciążą urojoną, a ty
jesteś z Kelsey i tworzysz kolejną część "Drogi Rozpaczy"! -
krzyknęła Monika, a Tom i Karolina spojrzeli po sobie i wybuchli śmiechem. - No
co? Co was tak śmieszy?
- To jest treść twojej książki, skarbie.
No, może nie ma w nim Joela, tylko Noel. I nie ma Kelsey, tylko Chelsea. Ale
poza tym… - Tom urwał, podszedł do biblioteczki, z której wybrał jedną dość
grubą książkę i podał ją Monice. - Sama sprawdź.
Drżącymi
rękoma dziewczyna przeczytała opis fabuły z tyłu grubego tomiszcza, według
którego wszystko, co uważała dotychczas za prawdę okazało się tylko wymysłem
jej wybujałej fantazji. Tom podał jej również drugą książkę opatrzoną jej
nazwiskiem. W obu zawierała się Zaczęła kartkować książki i czytać wybrane
fragmenty. Wywalenie instalacji w hotelu, praca na Barbadosie, pożar, wojna
swatów, zerwanie z Jayem, poznanie Joela, Las Vegas…
- O Boże… - zakryła sobie usta ręką, gdy
skończyła, a w jej oczach zalśniły łzy.
- W porządku, dobrze się czujesz? -
zatroskał się Tom, który w mgnieniu oka znalazł się obok niej.
- Ja… ja… myślałam, że to jest prawda -
wydusiła dziewczyna. Nie miała pojęcia, co się dzieje, była skołowana i smutna.
Nie
mogła to być mistyfikacja, żarty miały swoje granice.
- Pewnie miałaś zły sen i jeszcze
dochodzisz do siebie. Do końca się nie obudziłaś po wczorajszej imprezie. Może
zadzwonię do twojego agenta, żeby przełożył premierę książki?
- Nie. - Monika pociągnęła nosem. - Ale
będę wdzięczna, jeśli mi opowiecie to, czego nie pamiętam.
I
jak chciała, tak się stało. Malutka Rose spała cichutko, a Tom i Karolina na
zmianę snuli opowieść, przez którą Monika miała ochotę złapać się za głowę.
Było to bowiem jak alternatywna wersja jej życia. Według opowieści Toma, Madzia
nigdy nie była zainteresowana Nathem, ani on ją. Chłopak spotykał się wtedy z
Dionne, a prasa rozdmuchała plotki o romansie jego i Polki, które jednak szybko
przebrzmiały, gdy po długich podchodach zdecydowała się zostać dziewczyną
Liama.
- A… kiedy my… ty i ja… - wtrąciła
nieśmiało Monika, a Tom się roześmiał.
- Nasze początki były burzliwe. Nie
przebadałem za tobą i często czyniłem w twoją stronę bolesne komentarze, bo
przypominałaś mi dziewczynę, z którą zdradziłem Kelsey.
- Ale chyba nie zdradziłeś jej też ze mną?
- Nie. Na Barbadosie, kiedy odzyskałem
twoje pieniądze i cię przeprosiłem, zrozumiałem, że nie jesteś mi obojętna.
Kelsey była jak męski odpowiednik mnie, jak siostra bliźniaczka i już od jakiegoś
czasu czuliśmy, że jesteśmy razem bardziej z przyzwyczajenia. Oboje
zdecydowaliśmy się, że pora się rozstać. Krótko potem zeszła się z Jayem i są
razem do teraz. Tak więc wszystko skończyło się szczęśliwie.
Monika
pokiwała głową ze zrozumieniem, choć nic z tego wszystkiego nie rozumiała.
Najwyraźniej to Madzia była zwrotnicą wszystkich wydarzeń. Nie była
zainteresowana Nathem, więc nigdy nie doszło do wojny swatów, dzięki której
Monika i Jay się zakochali. Co za tym szło, dziewczyna nigdy nie musiała szukać
nowego mieszkania, kiedy się między nimi nie układało i nigdy nie poznała
Luizy. Nie wprowadziła się do kamienicy, więc nie poznała też Joela. Wszystko
stanowiło logiczną i zamkniętą całość, a jednak czuła, że to nie jej życie.
Lubiła Toma, ale nie czuła do niego żadnych cieplejszych uczuć, a już na pewno
nie takich, by zostać jego żoną. A przecież sam przyznał się, że chciał się
oświadczyć.
- Muszę się przejść - obwieściła nagle
rudowłosa. - Oczyścić myśli.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. - Karolina
wyraziła swoje obawy.
- Potrzebuję tego.
- Idź, ale dzwoń w razie potrzeby i od razu
po ciebie przyjadę, choćbym miał wyjść z wywiadu. O 18 jest bankiet z okazji
wydania twojej książki, nie zapominaj o nim. - Tom cmoknął swoją dziewczynę w
czoło, a ta udała się do sypialni, by wybrać ubrania.
Nie
miała pojęcia, gdzie jest szafa, gdzie jej rzeczy. Czuła się tu obco i
nieswojo, a jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastowały, że to była
rzeczywistość, a to, co za rzeczywistość uważała to urojenia z jej książki.
Pociągnęła
nosem raz i drugi, gdy w oczach zalśniły jej łzy. Chłodny prysznic nie był w
stanie przywołać jej pamięci, ale umyta i ubrana poczuła się nieco lepiej.
- Może chcesz potrzymać małą? -
zaproponowała Karolina. - Może to pomoże.
- Nie dzięki. Boję się, że ją upuszczę,
nadal nie doszłam jeszcze do siebie.
- Mogę coś zrobić, żeby pomóc?
Monika
westchnęła ciężko. Siedziały w salonie same, Tom golił się w łazience i
podśpiewywał przy tym jedną ze starszych piosenek The Wanted.
- Jest jedna rzecz…
- Tak?
- Powiedz, czy ja… kocham Toma?
- Nie żartuj. Pytasz serio?
- Jak najbardziej. Owładnęła mną jakaś
dziwaczna amnezja i nic sobie nie przypominam, a co gorsza w Tomie widzę
irytującego kumpla, który jest kucharzem z zamiłowania i uwielbia horrory.
- To akurat się zgadza - roześmiała się
Karolina.
- A czy zgadzają się moje uczucia do niego?
- Monia, mieszkacie razem, a przecież nie
zamieszkałabyś z nikim, do kogo nie czujesz nic głębszego.
- To dość oględna odpowiedź… Czy ty…
Myślisz, że go nie kocham, tak? - Monika zmarszczyła brwi i spojrzała na swoją
przyjaciółkę, która zarumieniła się i zaczęła przypatrywać się córce, którą
trzymała na rękach. Dla rudowłosej był to jasny sygnał, że ma rację. - Uważasz,
że nie kocham Toma!
- Wołasz mnie, skarbie?! - krzyk chłopaka
dobiegł z łazienki, ale Monika zbyła go lakonicznym "nie", którym
musiał się zadowolić.
- No więc? Mów! Jesteśmy w końcu
przyjaciółkami! - ponagliła dziewczyna.
- Niech ci będzie. Jesteś z Tomem półtora
roku i myślę, że bardzo go lubisz. Świetnie się ze sobą dogadujecie, bo pod
wieloma względami jesteście podobni. Ale… Nie widzę w twoich oczach iskierki,
gdy on wchodzi do pokoju. Gdy wyjeżdża z zespołem zajmujesz się pracą i nie
tęsknisz. Nie jesteś zazdrosna o tabuny fanek, które składają mu sprośne
propozycje. Po prostu jesteście razem, ale tak jakby…
- … obok siebie - dokończyła Monika. -
Myślisz, że to dlatego, że kocham innego?
- Innego? Nie sądzę. Od przyjazdu do
Londynu przebywałaś tylko z chłopakami z The Wanted i One Direction.
- A Jay?
- Jay? Zawsze traktowałaś go jak
niedorozwiniętego braciszka, z którego można się ponabijać.
Monika
skrzywiła minę, przypominając sobie, że w swojej alternatywnej rzeczywistości
była przecież jego dziewczyną. Nie zamierzała nic wspominać Karolinie.
Podrapała się po głowie i zadumała.
- A co z Kubą?
- To tylko przyjaciel.
- A więc Kuba istnieje!
- Pewnie, że istnieje. Wystąpiliście razem
w reklamie centrum handlowego, nie pamiętasz?
- Pamiętam…
Dziewczyna
zamierzała wspomnieć coś o fakcie, że według jej wersji wydarzeń, do której
fikcyjności dopiero co zaczynała się przyzwyczajać, był on kuzynem jej byłego
chłopaka. Zresztą, może Adam też nie istniał? Może wszystko, co było, działo
się tylko w jej głowie?
Rose
zaczęła płakać, więc Karolina mocniej kołysała ją w swoich ramionach. Do drzwi
rozległo się pukanie.
- Kto to może być? - zaintrygowała się
Monika. Chciała ujrzeć konkretną osobę na progu, ale wiedziała, że jest to
niemożliwe.
- Zapomniałam powiedzieć, że Max mnie
podwiózł i pojechał po pieluchy dla małej - obwieściła Karolina.
Monika
powlokła się otworzyć drzwi. Do mieszkania wpakował się Max, który już od progu
wymiętosił jej ucho na przywitanie.
- Siemasz, Brukselka!
- A więc… tak na mnie mówicie? - spytała
wzruszona Monika, a Max zmarszczył brwi.
- Pewnie, że tak. Znaczy… czasami. Bo to
cię denerwuje. - Chłopak spojrzał pytająco na Karolinę, która pokręciła głową,
dając mu do zrozumienia, by nie pytał o nic, więc zmienił temat. - Tutaj są
moje księżniczki. A co się malutkiej stało?
Monika
uśmiechnęła się, widząc jak Max bierze na ręce córeczkę, która natychmiast
przestaje kwilić. Kto by pomyślał, że w jej alternatywnej rzeczywistości ciąża
okazała się pomyłką.
- Skoro Rose dała się uspokoić tatusiowi,
możemy już wracać - westchnęła Karolina, zakładając włosy za ucho. - Ale jeśli
chcesz, mogę zostać z tobą dłużej, aż sobie wszystko poukładasz.
- Nie, dzięki. Możecie wracać.
- I tak widzimy się wieczorem na premierze
twojej książki. Który rozdział przeczytasz? Ten, w którym sąsiedzi zza ściany w
końcu padają sobie w ramiona, kiedy pies Noela okręca nogi właściciela i
Weronici swoją smyczą? Jak w "101 dalmatyńczykach".
- Jeszcze nie wiem, co przeczytam -
odpowiedziała skołowana Monika ze ściśniętym gardłem.
- No to… w takim razie do zobaczenia
wieczorem. Mam nadzieję, że do tego czasu poczujesz się lepiej. - Karolina
cmoknęła przyjaciółkę w policzek i udała się do wyjścia, krzycząc pożegnanie w
stronę Toma.
Max
wziął natomiast nosidełko ze swoją córeczką i wyszczerzył zęby w stronę
rudowłosej.
- Damy wam trochę prywatności. Nie
szalejcie za bardzo.
Chichocząc
wyszedł z mieszkania, a do salonu wszedł Tom ze szczoteczką do zębów w ustach.
- Co oni tam pod nosem rzucali, że
wychodzą? - spytał z pełnymi ustami. - Nie pożegnali się.
- Bo widzimy się z nimi wieczorem.
- Masz rację, skarbie.
Tom
wyszedł i do uszu Moniki po chwili dobiegł dźwięk płukanego gardła. Dziewczyna
złapała odłożoną na stół książkę swojego autorstwa i zaczęła czytać jej koniec,
by dowiedzieć się, czy Veronicę i Noela spotka happy end.
- Wiesz już, co przeczytasz wieczorem? -
zagadnął Tom, który bezceremonialnie rzucił się na kanapę obok niej, a co
gorsza, cmoknął ją w ramię. Spojrzała na niego zszokowana, no ale w końcu czego
oczekiwała? Był jej chłopakiem, chociaż nie pamiętała, jak nim został.
- Chyba początek. Wydaje mi się to
najbardziej… Znajome - przyznała szczerze.
- Wywalenie instalacji w hotelu, świetne! -
zaklaskał Tom. - Wtedy zaczęliśmy nazywać się Brukselką. Dobre czasy. Może powspominamy?
- Powspominamy? - zdziwiła się Monika,
widząc, że Parker wstaje i udaje się do komody, by pogrzebać w górnej
szufladzie.
- Zdjęcia - wyjaśnił piosenkarz, wyciągając
spory album ze zdjęciami i wracając na miejsce.
- Tak, to może być dobry pomysł.
Monika
sama nie była pewna, czy rzeczywiście to dobry pomysł. Od zdjęć bowiem czuła w
głowie jeszcze większy mętlik. Zaczęło się w miarę normalnie, wspólna trasa
koncertowa, zdjęcia z autokaru, potem Barbados i zdjęcia z chorą dziewczynką, a
także kilka w trakcie korzystania z hotelowych atrakcji. Potem jednak historia
się zmieniała. Według opowieści Toma, na Barbadosie odkrył, że jest w niej
zakochany, a że nie było żadnej "wojny swatów", którą prowadziła z
Jayem, szybko zostali parą. Kolejne zdjęcia ukazywały już ich wspólne fotki z
różnych miejsc na świecie, co świadczyło, że dziewczyna była z The Wanted w
trasie.
- I jak? Przypomniałaś sobie coś? - zapytał
z troską Tom, kiedy Monika przeglądała zdjęcia z chrztu malutkiej Rose.
- Jeszcze nie. Ale w końcu dojdę do siebie.
Zdjęcia
były namacalnym dowodem. Trzymała na rękach córeczkę swojej przyjaciółki i nie
było chyba na całym świecie ilości narkotyków, które musiałaby zażyć, by to
robić i tego nie pamiętać. Odłożyła zdjęcia i przetarła dłońmi oczy.
- Wiesz, co? - spytała. - Jednak pójdę się
przejść. Oczyszczę trochę umysł i poczuję się lepiej.
- Chcesz, żebym szedł z tobą?
- Nie, nie. Muszę iść sama.
- W porządku, rozumiem.
Tom
zrobił wyrozumiałą minę i złapał dziewczynę za rękę. Była wdzięczna, że nie próbował
jej pocałować. Mimo iż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że są
razem już od dawna, nadal miała przed oczami wizję jego jako nieokrzesanego,
głośnego i lubującego się w chilli con carne zgrywusa, który został reżyserem
kolejnej części ulubionego horroru. Wszystko jednak wydawało się ulotnym snem,
z którego wbrew chęciom nie mogła się obudzić.
Ubrała
kurtkę, na głowę wciągnęła czapkę i wyszła, chowając twarz w szalik i starając
się ukryć nie tyle przed zimnem, ile przed rzeczywistością, która uderzyła ją
jak obuchem. Nogi zaprowadziły ją na Trafalgar Square. Nie wiązała z tym
miejscem wspomnień, ale było znane i uczęszczane przez turystów, więc czuła
ulgę, wsłuchując się w grę ulicznego grajka. Nie miała pojęcia, jak długo tak
stała, gdy nagle jej uwagę przykuł otoczony wianuszkiem dziewczyn młody
mężczyzna, który nad wyraz głośno obwieszczał, że "starczy go dla
wszystkich".
- Danny? - spytała zdziwiona Monika,
przepychając się między fankami, którym chłopak rozdawał autografy. - Dobrze
cię widzieć! Nie wiesz, jaki mam szalony dzień, wszystko sypie mi się na głowę
i przyda mi się rozmowa z przyjacielem.
- Eee… ok. Gdzie mam podpisać? - spytał
zbity z tropu członek McFly, łypiąc na nią wzrokiem.
- Danny, to ja. Monica. - Dziewczyna
odsłoniła twarz, którą przykrywał gruby szalik, ale piosenkarz nadal wydawał
się jej nie poznawać.
Nie
udawał, była to szczera reakcja. Nie znał jej, a ona znała jego tylko na
kartkach swojej powieści, albo tylko w urojonych wspomnieniach, które nigdy nie
miały miejsca. Roztrzęsiona odwróciła się gwałtownie i zaczęła biec przed
siebie.
- Nie chcesz autografu? - zawołał za nią
Danny.
Nie
odpowiedziała, ale doskonale słyszała epitet, którym ją nazwał.
"Wariatka"… Tak, właśnie tak się teraz czuła.
Nogi
poniosły ją instynktownie w jedno z niewielu miejsc w Londynie, z którym
wiązało się jej wiele wspomnień. Minęła "Salon Ezoteryczny Wróżki
Enigmy" i kierowała się do kamienicy, w której mieszkała razem z Karoliną
i Luizą. Schody przeciwpożarowe były zupełnie takie, jak je zapamiętała, ale
nie odważyła się wejść ani po nich, ani po klatce schodowej. To nie był jej
dom, mogła zostać wyrzucona, albo co gorsza, zatrzymana przez policję za
włamanie. Na ścianie bowiem dość złowieszczo wisiała tabliczka "obiekt
chroniony", co nie pasowało do wizerunku właściciela Nicka, który bywa
względnie trzeźwy tylko w określonych dniach tygodnia.
Tego
dnia panował niezły ziąb. Wiatr dął niemiłosiernie i całkiem prawdopodobne, że temperatura
była bliska zera stopni. Wokoło było szaro i buro i nawet witryny małych
sklepów ozdobione kolorowymi wystawami z okazji okresu przedświątecznego nie
były w stanie dodać tej rzeczywistości nastroju. Świat ten był obcy i
przerażający, a Monika czuła, że ani o odrobinę nie zbliżyła się do
przypomnienia sobie chociażby cząstki życia, które rzekomo było jej życiem.
Nie
zdawała sobie sprawy, że szła dalej zamyślona prosto do kawiarni, w której w
jej powieści pracowały Karolina i Luiza. Uśmiechnęła się, widząc szyld z nazwą.
Może wszystko działo się tylko w jej głowie, ale miejsce to wywoływało
pozytywne wspomnienia. Postanowiła wejść do środka i kupić sobie kawę, żeby
wszystko przemyśleć. Gdy tylko pociągnęła za klamkę i otworzyła drzwi, weszła
wprost na kawalera, który właśnie wychodził, obładowany kubkami z kawą.
Zderzenie nie było w stanie wytrącić ich z równowagi, ale zdołało go oblać
gorącą kawą, która zostawiła plamę na jasnej kurtce.
- Przepraszam, naprawdę. Łamaga ze mnie -
tłumaczyła Monika.
- Nic się nie stało. Każdemu mogło się
zdarzyć. To znak, że piję za dużo kofeiny - odezwał się chłopak.
Monika
zamarła, słysząc znajomy głos i dopiero teraz wyswobodziła się z szalika, by
przyjrzeć się osobie, na którą wpadła. W chłopaku z nakryciem na głowie
rozpoznała Joela i powoli zdjęła swoją czapkę, jakby czas stanął w miejscu, a
ona upajała się tym jednym momentem.
- Wszystko w porządku, naprawdę - zapewnił
jeszcze raz Joel. - Przeżyję jakoś. To gruba kurtka i obeszło się bez poparzeń.
Chłopak
uśmiechnął się i wyszedł niezrażony faktem, że został pozbawiony jednej z kaw.
Monika nie mogła dojść do siebie. Ekspedientka, której nie znała, chwyciła mopa
i starła resztki kawy, które zostały na posadzce.
- To był gitarzysta Lawson, wiesz? -
spytała.
Rudowłosa
skinęła głową. Ugryzła się w język, by nie palnąć, że to jej były chłopak.
Przecież nie było to prawdą, a tylko urojeniem, w które nadal wierzyła. Nie
zastanawiając się długo, odwróciła się na pięcie i wyszła z kawiarni. Joel
zniknął już gdzieś za rogiem, być może mieszkał w kamienicy, a być może był to tylko
złośliwy zbieg okoliczności. Pewne było, że przeszłość pozostawała dla Moniki
nadal tajemnicą. Czuła się w tej alternatywnej rzeczywistości zagubiona,
osamotniona i nieszczęśliwa…
Nagle
przypomniała sobie, że mijała sklep Enigmy i skierowała przyspieszony krok w
tamtą stronę, w nadziei, że uzyska odpowiedzi, których sama nie potrafiła sobie
udzielić. Weszła do sklepu na rogu ulic, a zapach kadzidełek uderzył w nozdrza
niczym wspomnienie złudnej przeszłości.
- Wróżka Enigma prawdę Ci powie… - odezwała
się paląca wielką fajkę wodną kobieta, przerywając słowa atakiem kaszlu, który
wydawał się ją dławić.
- Eee… - zaczęła Monika. - Nie wierzę w to
całe ezoteryczne badziewie, ale jestem tak jakby w kropce.
- Jesteś uwięziona w alternatywnej
rzeczywistości, kochana - wyjaśniła jak gdyby nigdy nic Enigma, a rudowłosa
zrobiła duże oczy.
- Że co?!
Wracam po długiej nieobecności. Już po testach, w szkole będą luzy, więc chyba nic nie powinno mi przeszkodzić w systematycznym czytaniu i komentowaniu. :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i mega zaskakujący. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Alternatywna rzeczywistość, pomysłowe. Przez cały rozdział dokładnie wiedziałam, jak czuła się Monika. Jedno wielkie WTF od początku do samego końca. Namieszałaś trochę. I dobrze. Monika z Tomem, Madzia z Liamem, to takie... dziwne. :D Jestem strasznie ciekawa jak to się wszystko dalej potoczy.
Czekam na kolejny rozdział. Z niecierpliwością, jak zawsze.
Pozdrawiam i życzę duuużo weny. :)
Wow to było coś :D
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała jaka ja byłam skupiona czytając to xD
Genialne ^^
Szczerze? Czuje się jak Brukselka...Nie mam pojęcia o co chodzi O_o
OdpowiedzUsuńAle z niecierpliwością chcę sie dowiedzieć co jest grane :>
Więc czekam na następny mama nadzieje ze bardzo szybki :p
Całuski :***
Moja mina podczas czytania wyrażała więcej niż tysiąc słów xd Cóż połączenie Moniki i Toma dziwne ale za to połączenie Madzi i Liama mi się podoba *.* Rozdział cudowny chociaż troszeczkę namięszałaś. Jednak bardzo pomysłowo to napisałaś i serio to ostatnia rzecz jakiej się spodziewałam ;) Do następnego xxx
OdpowiedzUsuńWitaj, moja ulubiona blogowa pisarko!
OdpowiedzUsuńPo tych kilku tygodniach wreszcie przyszedł mój czas na odwiedzenie "Wanted Direction 2". Wcześniej go nie było przez naukę, robienie projektów (trzech w czasie trzech tygodni!) sprawdziany, kartkówki (bo przecież po egzaminach "nie będzie nam się chciało") wystąpienia z kółkiem teatralnym na konkursie (przeszliśmy do następnych etapów, a potem bilet na finały zdobyły jakieś małe dzieci), ćwiczenia na szkolne akademie (przecież ktoś musi to wszystko ogarnąć). Ale jeszcze jest ostateczne widmo i Apokalipsa- egzaminy, które poszły mi nieźle, ale zawsze mogłam napisać je lepiej, za co pluję sobie w brodę...
Ale nadrobiłam już wszystkie zaległe rozdziały, więc czas na część roboczą. Podzielę się spostrzeżeniami dotyczącymi tylko tego rozdziału, coby z tej wypowiedzi nie wyszła kolejna epopeja narodowa. Zaczynajmy!
Początek... "OK, jeszcze nie jest inny niż reszta... Zobaczmy dalej, co nam Jaycee wyszykowała"
"Możemy zaraz to nadrobić - zaproponował i wpił się w jej usta, zanim zdążyła odskoczyć."- Kiedy przeczytałam to zdanie i każde następne w mojej głowie krążyła jedna myśl: "Co tu się, k****, dzieje???"
Tom mający oświadczyć się Monice! Max i Karolina razem, w dodatku mają córeczkę! Luiza nie istnieje! Magda niezainteresowana Nathanem sypia z Liamem i w dodatku śpiewa piosenki i nagrywa teledyski bez Wrednych Zalotek! Joel i Danny nie znają Moni!
Toż to jakieś szalone szaleństwo!
Końcówka dała mi sporo do myślenia. Właśnie wpadłam na pomysł, że ta alternatywna rzeczywistość to jedno z Twoich pomysłów na zakończenie całej serii WD. Chyba jedno z pierwszych, ze względu na brak więzi z Joelem i Dannym i brak zainteresowania Magdy Nathem. Tak sobie myślę, iż następne rozdziały mogą być innymi możliwymi zakończeniami...
Tylko jak Monika się wydostanie z tej alternatywnej rzeczywistości?
Chyba tylko pozostało mi czekać do soboty...
Pozdrawiam serdecznie,
Madeleine
PS. Jeszcze raz przepraszam za tak cholernie długą nieobecność. :(
Chociaż ta moja teoria z zakończeniami nie koniecznie może być jedną z pierwszych. Na początku nie było wcale Karoliny... Więc może to jakaś mieszanka planowanych zakończeń? Nie wiem, szukam, strzelam... Po prostu dawno sama niczego nie pisałam i moja wyobraźnia musi się doprowadzić do idealnego stanu :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co napisac troche mi sie w glowie kreci od tej alternatywnej rzeczywistosci ale mam nadzieje ze Monia szybko wroci do rzeczywistosci rzeczywistosci. Tak sobie mysle ze to nie moze byc prawda bo brakuje mi tych wariatek Luizy,Kels i Wredne zalotki.. W tym tygodniu majowka o wiem ze noe dodajesz rozdzialow dwa razy w tygodniu ale moze zrobisz w tym tugodniu wyjatek i dodasx tak w srode albo czwartek???:-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę zakręcona historia. Niby z początku wszystko normalnie, dogryzająca Monika. nieogarniający życia Tom i ich wspólna rozmowa prowadząca do stanu głębokiego upojenia alkoholowego. Nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że rzeczywiście nie rozumiem niczego. Ale gdy przeczytałam wszystko jeszcze raz to do mnie dotarło o co chodzi;D
OdpowiedzUsuńJestem raczej ostatnio zajęta, a myślenie przychodzi mi z trudem. Chyba z racji materiału, który jeszcze oganiam do matury. Jestem jednak dobrej myśli. Trzeba zdać, inaczej być nie może;p
Wracając do rozdziału. Bo jak zwykle zaczynam nie o tym co chcę. To chyba jakiś dziwaczny zwyczaj, który się do mnie przyczepił i za żadne skarby nie chce odejść xd
Bardzo podobał mi się ten rozdział. Był zupełnie inny i może dlatego przypadł mi do gustu. Każde zamieszanie dodaje historii nutki tajemniczości. Fajnie.:)
Ciekawe jak się wszystko potoczy. Brukselka i Tom zawsze wydawali mi się świetni, ale chyba nie nadają się na parę. Zbyt wiele ich łączy, a poza tym są lepszymi przyjaciółmi. Chociaż jak ją pocałował to sobie pomyślałam "Really?!". Tylko wykrzykników było dużo, dużo więcej. Nic na to nie poradzę xd
Karolina i Max dochowali się dziecka. Córeczki. Jak Monika wróci z tej alternatywnej rzeczywistości / wyrwie się z niej, to może pomyślisz o wprowadzeniu tego wątku. Tylko nie na niby jak było przedtem :D
Zawsze wydawało mi się, że Liam i Madzia idealnie do siebie pasują. Podzielałam myśli Moniki jak widać. Ale potem stał się cud i przekonałam się do Natha. Nie wiem co teraz myśleć. Wydaje mi się, że Nathan i Maggie byli tak uroczy, że Liam nie może go zastąpić :)
Kończę swój wywód, bo poemat wyjdzie, a mam nadzieję, że trochę weny zostanie mi na maturę z polskiego i mojego nowego bloga. Przepraszam, jeśli było nielogicznie, ale chyba ostatnio inaczej nie umiem ;p
Czekam na kolejny rozdział. Nie mogę doczekać się kiedy Monika wróci do tej realnej, prawdziwej rzeczywistości (ale dziwnie to brzmi). A może masz inny pomysł, kto wie;)
Pozdrawiam<3
Miss Tae
WTF!?!?!?!?! O.O
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam. Szok tygodnia. Nie... Miesiąca!!!
Madzia i Liam... Może.
Monia i Tom... Myślałam nad tym kiedyś, miałam nawet taką teorię, że Tom coś czuje do Moni, ale to było na początku I cz. Teraz jak to opisałaś, to stwierdzam, iż do siebie nie pasują.
Mam nadzieje, ze to się jednak faktycznie Moni śni i nie utknie w tym świecie.
A co do poprzedniego rozdziału [którego niestety nie skomentowałam :C ] to nie podoba mi się, że Madzi się tylko tak śniło. No ale jestem szczęśliwa, ze Monia jest z Joelem. [bądź była, nie wiem jak na to patrzeć przez ten rozdział]
Pozdrawiam! ;*
Ten rozdzial jest taki inny od reszty bardzo fajny ale chyba wole normalna obecna rzeczywistosc. Ta jest az za bardzo pokrecona. Czekam na kolejny.Pa
OdpowiedzUsuńSzlag by to trafił! Napisałam taki długi komentarz, a moja głupia przeglądarka w tym samym czasie się wyłączyła, kiedy miałam kliknąć "opublikuj"! Ouch!
OdpowiedzUsuńDlatego napiszę już w wielkim skrócie :P
Rozdział jest... wow. No po prostu wow! Nigdy bym nie spodziewała się czegoś takiego. Jeszcze nigdy nie trafiłam na coś takiego i szczerze? Podoba mi się to! Ten rozdział jest taki inny, trochę zwariowany, ale ciekawy! :)
Czekam na następne :)
Czytam, czytam i nagle mnie zatkało. Rozdział inny. Strasznie mnie zaciekawił. Coś mi mówi że Moni sie to śni. Albo może jednak jest w śpiączce. Tom i Monika. Madzia i Liam. Ciekawe połączenia. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next i życzę Ci duzo weny :)
nathan-fanfiction.blogspot.com
Dodasz nowy rozdzialek? Prosimy
OdpowiedzUsuńSuper! dopiero zaczęłam czytać i sporo czasu mi to zajęło, więc proszę o nexta! Błagam
OdpowiedzUsuńmoże wpadniesz do mnie?
theeternalkids.blogspot.com
http://szpiegostwo-poplaca.blogspot.com/
Hej. Rozdzial jest wspanialy i powiem szczerze ze ten trzyma w napieciu co bedzie alej czy tylko sen czy cos innego? Ciekawe, ciekawe... Mam nadzieje ze rozdzial juz wkrotce.
OdpowiedzUsuńHej. Kiedy nowy rozdział?????
OdpowiedzUsuńOh, umiesz trzymać czytelnika w napięciu, oj umiesz. Proszę, nie katuj nas więcej..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MW xx
Ona na pewno nie katuje nas umyślnie. Po prostu Jaycee ma teraz matury, także proszę o wyrozumiałość... :)
OdpowiedzUsuńUps! Nie wiedziałam. Całkowicie rozumiem jej sytuację. W takim razie pozostaje mi trzymać za nią kciuki :) MW.
UsuńNie wiem co powiedzieć, coś ty zrobiła? Jaka alternatywana rzeczywistość? A ten sen Madzi? Ona ma być z Nathanem! Monika ma się obudzić koncie i kropka lub wykrzyknik! Ale Monika z Tomem a Jay z Kels? Madzia z Liamem ale serio? Umiesz trzymać w napieciu, ja tak czytam i BAM! takie coś ;) Monika i Tom w jednym łóżku i on w stroju Adama z ręką na jej cycku, chciałabym to zobaczyć. heuheuheuehueheueheueheuehu Kamila
OdpowiedzUsuńHej. Jak egzamin? Mam nadzieje ze jestes zadowolona i ze juz powoli konczysz i bedziesz odpoczywala od stresu. Czekaja Cie najdluzsze wakacje w zyciu wiem co mowie juz nigdy takich nie bedzie:-( Kochana juz nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu mam nadzieje ze jak tylko bedziesz mogla to wstawisz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie;) Czytałam pierwsze i jest zajefajne, drugie też;) Zapraszam na mojego;) Mimo iż nie pisze opowiadania tylko cos w stylu "świat według blondynki"
OdpowiedzUsuńhopefulness5.blogspot.com
Bardzo fajne opowiadanie;) Czytałam pierwsze i jest zajefajne, drugie też;) Zapraszam na mojego;) Mimo iż nie pisze opowiadania tylko cos w stylu "świat według blondynki"
OdpowiedzUsuńhopefulness5.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny?
OdpowiedzUsuńJestem! Po wielu rozdziałach!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału to: aaaa! Alternatywny świat? Tego jeszcze nie było! Brukselka i Tom? Nieee.
Przepraszam za to, że tak krótko, ale niestety czeka mnie randka z niemieckim :c
Kiedy nowy rozdział? Bo juz strasznie tęsknimy!!!!!!!PROSIMY
OdpowiedzUsuńHolland Roden <33 ;)))) ;*** <33
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuń