środa, 31 lipca 2013

Rozdział 12 - "Jay"

It's #WantedWednesday! :) A co za tym idzie... kolejny rozdział dla Was. Tym razem dedykuję go  użytkowniczce GabaRushers, bo jej komentarz bardzo mnie rozbawił oraz użytkowniczce Ola Love, która o mnie nie zapomniała, tak jak ja nie zapomniałam o niej :)

Dziękuję jednakże za wszystkie komentarze, naprawdę cieszę się, że to, co robię, nie jest bezcelowe. Niestety dziś nie mogę zrewanżować się w komentowaniu, gdyż strasznie zamula mi komputer, nie wiem, czy to sprawka tego starego sprzętu, czy burzy, ale dodawanie komentarza trwa wieki, a przeważnie wyskakuje mi komunikat, że strona nie odpowiada i tak produkuję się na darmo. Tak więc tradycyjnie do soboty dodam komentarze u Was, obyście się nie gniewały.

Znowu wyszło długo, a chciałam się streszczać. No cóż... Taki los.

Pozdrawiam serdecznie :*

PS. Nazwisko dziewczyn padło raz, ale będzie o tym jeszcze wspomniane za ok. 10 rozdziałów :)
         "Nieobecność powoduje, że serce traci na wadze."
Jonathan Carroll ("Poza ciszą")
            Drapał się po lokowanych włosach i próbował przetworzyć informacje, które właśnie potokiem wypłynęły z ust Natha. Byli w salonie jego od niedawna pustego mieszkania. W progu nadal stała walizka Beniaminka, która nabierała mocy prawnej i czekała aż ktoś się nią zaopiekuje i wypakuje z niej rzeczy. Jay nie miał pojęcia, co odpowiedzieć przyjacielowi, dlatego ucieszyło go, że był z nimi Tom.
- Nic nie rozumiem - oświadczył bezceremonialnie Parker, wrzucając sobie do ust garść popcornu. - Zabierasz Meggs na romantyczny weekend na Barbadosie, a w Internecie pojawiają się twoje zdjęcia z Dionne... oględnie mówiąc "w akcji".
         Parker zakreślił w powietrzu cudzysłów i wypuścił powietrze z płuc. Obaj z Jayem nie potrafili zrozumieć sytuacji, którą próbował im przybliżyć Nathan.
- Powiem jeszcze raz w wielkim skrócie - westchnął Młody. - Zadzwonił do mnie menedżer, który nadal chciał poruszać temat mnie będącego w związku. Paplał, że ma rozwiązanie, ale tylko skomplikował mi życie.
- To nie on całował się z Dionne i dał się przyłapać paparazzim - wtrącił Tom, a Nath rzucił mu mordercze spojrzenie.
- Ta wariatka się na mnie zasadziła!
- Tak, podpłynęła do ciebie jak syrena i wbrew woli pocałowała - prychnął Parker. - Powinienem ci złoić dupę za to, co zrobiłeś Maggie!
- Kiedy ja nic nie zrobiłem! Nie z własnej woli!
- No to jak w końcu było? - Jay nie wytrzymał.
         Wcześniej przeglądał strony plotkarskie z nudów i natrafił na kompromitujące jego przyjaciela zdjęcia, które jasno świadczyły o tym, że mimo iż pojechał na Barbados ze swoją dziewczyną, przyłapano go na migdaleniu się z inną.
- Nie kryłem się z tym, że mam dziewczynę. Nawet wpisy na twitterze jasno świadczyły o fakcie, że jestem zakochany. Zdaniem Scootera groziło to dobremu wizerunkowi zespołu i wskaźnikom sprzedaży. Wpadł więc na chytry plan zainscenizowania mojego rzekomego związku z Dionne, tylko po to, by go szybko i zakończyć i oficjalnie znów być singlem. Miałem się z nią spotkać i upozorować publiczne zerwanie przy paparazzich. Ale zamiast tego ona...
- ... pocałowała cię - dokończył za przyjaciela Loczek. - Przerąbane. A co na to Meggs?
- Zacznę od tego, że powinienem był ją wtajemniczyć w ten jakże głupi plan. Ale myślałem, że rozwiążę wszystkie problemy bez zawracania jej głowy.
- Myślałeś, że upozorowane zerwanie z upozorowaną dziewczyną rozwiąże twoje problemy? - Tom uderzył się otwartą dłonią w czoło. - Idiota!
- I teraz to wiem. Co prawda Meggs mi uwierzyła, ale... Jezu, gdybyście widzieli jej minę, kiedy oświadczyłem jej, że musimy lecieć do Anglii osobno.
- Debil - podsumował wszystko Tom. - Dobrze, że chociaż nie widziała, jak się migdalicie.
         Nath nerwowo potarł kark, a Jay wywrócił teatralnie oczami.
- Widziała, tak? - zapytał, a jego przyjaciel smętnie spuścił głowę i ukrył twarz w dłoniach.
- Nie chciałem jej budzić, była zmęczona. Poszedłem na plażę sam, a tam była Dionne. Tylko że jej plan był zupełnie inny niż plan naszego menedżera. Ona chce się chyba wylansować.
         Tom odsunął od siebie michę z popcornem.
- Straciłem apetyt.
- Znowu to robisz. Prawie wszystko zżarłeś!
- Prawie robi dużą różnicę!
- Przestańcie się kłócić! - krzyknął Jay, widząc sprzeczkę przyjaciół. - Ta sprawa już i tak sama w sobie jest beznadziejna. Cóż, przynajmniej z tobą Meggs nie zerwała.
- Przykro mi, Jay. Zapomniałem, że masz swoje problemy, a zawalam cię swoimi.
- Niepotrzebnie. Przynajmniej ty bądź szczęśliwy za nas obu. Monika zapadła się pod ziemię, nie odbiera moich telefonów, a Nareesha nie chce puścić pary, gdzie się zatrzymała, mimo iż na pewno wie. Powinieneś przycisnąć Maggie i się dowiedzieć. Mógłbyś użyć jej telefonu i...
         Oczy Jaya nagle pojaśniały nowym blaskiem, ale przyjaciel popukał się palcem w czoło, by odwieźć go od tego pomysłu.
- Nie mogę doszczętnie zniszczyć resztek zaufania, które ma do mnie moja dziewczyna.
- Ech, wiem. - Jay westchnął ciężko i przysiadł obok Toma, mimo iż wcześniej krążył po pokoju, jakby chciał wywiercić dziurę w ziemi. - Chyba jedynym sposobem jest wynajęcie prywatnego detektywa.
- I zabójcy - dodał Nath.
         Loczek spojrzał na niego zszokowany.
- A na co mi zabójca?
- Nie tobie, mi. - Nathan machnął ręką. - Do zlikwidowania moich problemów.
         Tom się roześmiał.
- Dionne to tylko wrzód na tyłku. Napisz na twitterze, że z wami koniec i będzie koniec, przynajmniej w oczach fanek.
- To nie takie proste. Czyny bardziej przemawiają niż słowa.
- No to trzeba było pindzie nos rozkwasić, a nie się z nią w wodzie moczyć! - warknął ze złością Tom. - I jeszcze pozwalać, żeby Maggie wszystko widziała.
- Wiem - westchnął Nath. - Ale bądź co bądź przyjaźniłem się z Dionne. Nie chciałem jej ośmieszyć.
- I teraz ty wyszedłeś na debila - podsumował wszystko Parker. - Przynajmniej nie ty jeden, bo Jaybird zgubił metr siedemdziesiąt żywego mięsa ze złośliwym usposobieniem.
         Loczek się uniósł.
- Mówisz o mojej dziewczynie!
- Cóż, jeśli dobrze się orientuję, to o byłej. Fakt, że wygrywa z tobą w zabawie w chowanego jasno świadczy o tym, że...
- Że jestem idiotą, wiem - westchnął Jay. - Nawet mi się nie chce ci przywalić.
- I dobrze, bo nie masz powodu. Jesteś młody, przystojny i sławny. Na twoim miejscu cieszyłbym się, gdybym zrzucił zbędny balast. Teraz możesz się wreszcie wyszaleć.
- Jeśli kiedykolwiek powiesz o Maggie jak o balaście, przysięgam, że... - zaczął Nath, ale Tom spojrzał na niego z politowaniem.
- Nie dałbyś mi rady, ale możesz być spokojny. Tylko o byłych wypowiadam się niepochlebnie. Gdybyście słyszeli, jaką wiązankę puściłem pod adresem Michelle...
- Ale nam tego oszczędź - polecił Jay, ciskając gromy z oczu. - Kiedy zejdę się z Moniką, będzie ci głupio.
         Tom roześmiał się, ale Loczek nie potrafił ocenić, czy chodzi o fakt, że będzie mu głupio, czy o poddanie w wątpliwość ewentualnego zejścia się jego z Brukselką. Parker postanowił wyprowadzić go z błędu.
- Słuchaj - powiedział, przysuwając się do przyjaciela i obejmując go ramieniem. - Głupi jest ten, który goni za Brukselką, podczas gdy na świecie tyle pysznego mięsa. Jutro idziesz na tę imprezę organizowaną przez tych... no... z tej tam... organizacji Dla Ludzi, Którzy Z Własnej Woli Decydują Się Zrezygnować Z Potraw Mięsnych.
         Jay potarł swoją twarzy, bo nie miał pojęcia, co na to odpowiedzieć.
- Masz na myśli… wegetarian? - podpowiedział kumplowi Nath. Parker nie zdążył odpowiedzieć, bo drzwi trzasnęły i do towarzystwa dołączyli Max z Sivą.
- Parker, skończ z tymi metaforami - oznajmił od progu George. - Po pierwsze gadasz od rzeczy, a po drugie słychać cię już z klatki schodowej. No i on jest zakochany, więc nie radź mu rzucać się w wir romansów, tylko walczyć o miłość.
- Dobra, już nic nie mówię. Choć rady, które dawałem Meggs...
- Wszyscy wiemy, że były świetne - westchnął poirytowany Nath.
- A oto i nasz antybohater. - Siva podszedł do Młodego i spojrzał na niego z dezaprobatą. - Chcesz nam coś powiedzieć?
         Nath w skrócie przybliżył przybyłym historię i wszyscy zgodnie stwierdzili, że jest ona nie za ciekawa.
- A ja nie rozumiem, po co aranżować to zerwanie z Dionne? W ogóle bez sensu. - Siva wzruszył ramionami.
- Chodzi o to, że fanki wiedzą, że Nath jest w związku, więc dobrym pomysłem byłoby podsunięcie im na tacy fikcyjnego związku i szybkie jego zakończenie, a kontynuowanie prawdziwego w tajemnicy, która nie narazi zespołu na żadne straty - wyjaśnił na bezdechu Jay, a Max spojrzał na niego zszokowany.
- Czy czasem to nie był twój pomysł?
- Nie. Po prostu rozumiem, że mogłoby to mieć swoje plusy. Gdyby było inaczej zrealizowane.
- No, patrz! Zupełnie jak twój związek z Brukselką - zachichotał Tom, a Jay rzucił w jego stronę tak lodowate spojrzenie, że się zamknął.
- Ale ty i Meggs jesteście razem, tak? - dopytywał Siva, a Nath pokiwał głową żywiołowo.
- Oczywiście!
- Wyrozumiała dziewczyna. Ja bym cię po takim wyskoku pogonił jak Monica Jaya - oświadczył Max.
         Jay zmiażdżył swoją twarz dłońmi, przez co wyglądał jak pomarszczony buldog. Nie miał pojęcia, co zrobić. Nath również wpakował się w kłopoty, ale nadal mógł się pochwalić posiadaniem wyrozumiałej dziewczyny. A co miał on?
- Nie rób takiej miny zbitego szczeniaczka. - Max wyrwał go z rozmyślań. - To twoja wina, że Monica przed tobą uciekła. Najpierw się do niej nie odzywałeś dwa tygodnie, bo "zapomniałeś", a potem pojawiłeś się u niej pijany i chciałeś bardzo po męsku "wziąć to, co ci się należy". Jak jakiś jaskiniowiec. Że już o tekście o amerykańskich fankach nie wspomnę.
         Loczek uniósł wzrok i spojrzał na przyjaciół, którzy kiwali głowami na słuszne słowa Maxa. Był idiotą, był to fakt niemalże potwierdzony naukowo. Swój poprzedni związek zakończył przed wstąpieniem do zespołu, twierdząc, że nie będzie to miało sensu. Wydawało mu się, że kochał tamtą dziewczynę, ale zbyt łatwo przyszło mu pożegnanie się z nią. Za to teraz... Czuł, jakby ktoś z premedytacją wyrwał mu nie tylko serce, ale i wszystkie wnętrzności, pozostawiając go pustym i bezużytecznym. Bez Moniki był nikim i nic nie było w stanie zapełnić tej pustki.
- Czyżbym widział wyrzuty sumienia? - zaintrygował się Siva, pochylając się nad kumplem.
- Tak, to jest skruszony Jay - westchnął McGuiness.
- Dlaczego mówisz o sobie w trzeciej osobie? - zdziwił się Tom.
- Z tobą nie gadam.
- Acha. To oglądamy "Drogę Rozpaczy 3"?
         Tom po raz kolejny chwycił się ostatniej deski ratunku i próbował przekonać kompanów do obejrzenia horroru, którego wcześniej nie chcieli widzieć. Teraz jednak zgodnie stwierdzili, że banicja, na którą Monika zesłała Jaya i związek w ukryciu, który miał prowadzić Nath zasługują na powzięcie nietypowych środków. Zasiedli z piwem przed telewizorem i obserwowali akcję na ekranie.
         W tej chwili Jay wiele dałby, żeby znaleźć się w horrorze, którzy przeżywali bohaterowie filmu, bo jego prywatny horror, który przeżywał we własnym sercu był o wiele gorszy. Zdawał sobie sprawę, że to tylko i wyłącznie jego wina, ale naprostowanie spraw wydawało się o wiele trudniejsze, szczególnie że wybranka serca znikła jak kamfora i najwyraźniej nie chciała być odnaleziona.
         Chłopaki zmyli się dość późno po wspólnej popijawie, która miała zatopić smutki niektórych z nich i zrelaksować pozostałych, którym wiodło się lepiej. W tej chwili Jay zazdrościł Sivie i Tomowi. Ich związki miały zupełnie inną dynamikę, ale wiele by dał, żeby i jemu ułożyło się tak jak któremukolwiek z nich.
         Tego dnia miał wybrać się na dobroczynną akcję organizacji PETA, dla której zaprojektował koszulkę, która miała zostać zlicytowana. Po raz kolejny miał pojawić się na jakiejś oficjalnej mini-gali jako singiel i mimo iż podobno dobrze robiło to dla zespołu, on czuł pustkę. Włożył na siebie niezbyt dopasowaną marynarkę i koszulę, która kolorem znacznie odbiegała od modowych kanonów, które obowiązywały na salonach. Był w tym kiepski, moda nie była jego broszką, ale przecież nie oceniało się książki po okładce. Zrezygnował z golenia. Monika zawsze narzekała, że jego broda ją kłuje i podczas ich krótkiego związku zawsze robił wszystko, żeby jej się podobać, ale teraz nie miał ku temu żadnych powodów.
- Wyglądasz jak żul - podsumował go Nathan.
         Loczek spojrzał na niego smutnym wzrokiem. Zupełnie zapomniał, że Młody u niego nocował, pili jeden do drugiego i roztkliwiali się nad beznadziejnością swojego życia. Cieszył się jednak, że nie jest sam, mimo iż nazwanie go mianem "żula" nie było zbyt pokrzepiające.
- Dziękuję - odpowiedział. - Lepiej nie będzie.
         Zawiązał muchę na szyi i przejrzał się w lustrze. Rzeczywiście nie było najlepiej. Wyglądało jakby ktoś zgarnął żebraka z ulicy i na siłę wcisnął na niego garnitur z lumpeksu. Uśmiechnął się gorzko.
         Nath zapytał, czy może u niego zostać przez jakiś czas, dopóki sprawa z Dionne nie ucichnie i Loczek zgodził się bez wahania. Potrzebował teraz przyjaciela. Zresztą, nawet jemu zazdrościł, bo problemy, które go martwiły, rozmiarem nie dosięgały do pięt kolosowi, który zagradzał drogę do szczęścia jemu.
- Poradzisz sobie sam? - zapytał Jay, aby oddalić od siebie nieprzyjemne myśli.
- Tak. Nie chcę iść z tobą jako osoba towarzysząca. Ostatnie czego potrzebuję to plotki o mojej orientacji seksualnej.
         Loczek uśmiechnął się i wyszedł. Przypomniał sobie bal przebierańców, na którym on i Nath się upili. Mieli wtedy głosować na najlepsze stroje i Młody zagłosował na niego dopisując, że jest najseksowniejszy na sali i wali do niego jak w dym, gdy jego poczynania heteroseksualne spełzną na niczym. Cóż, teraz jak nigdy wcześniej ta pijacka przepowiednia mogła okazać się jedyną deską ratunku.
         Zajechał na galę w totalnym otępieniu wspomnieniami. Wszystko przypominało mu o Monice i fakcie, jakim jest idiotą, więc ostatecznie wyłączył myśli i dał się sfotografować reporterom. Rozmawiał z kilkoma znajomymi twarzami, poznał kilka osób i ruszył w stronę bufetu, by zająć ręce czymś procentowym i dalej oddawać się zajmującej czynności niemyślenia. Niestety na stole mógł uraczyć się tylko wegetariańskimi przekąskami. Jedną z nich stanowiły brukselki nadziane na wykałaczki z niewielkimi dodatkami czegoś, czego nie potrafił nazwać ani przypisać do określonej kategorii. Z pewnością były to jakieś warzywa, które z okrągłą brukselką tworzyły coś na kształt uśmiechniętej buzi, która wgapiała się w niego przenikliwie.
- O, ironio - westchnął pod nosem, podnosząc jedną z wykałaczek na wysokość wzroku. Nie zamierzał jej jeść, w tej chwili wydawało mu się to barbarzyństwem. Odłożył przekąskę.
- Nie lubisz brukselek? - usłyszał tuż obok siebie i spojrzał na dziewczynę, z której ust wydobywał się ten głos.
- Do niedawna uwielbiałem - przyznał zgodnie z prawdą, a ona się do niego uśmiechnęła.
- Przepraszam, że jestem taka natrętna, ale... jestem twoją wielką fanką. Czy mogłabym zrobić sobie z tobą zdjęcie?
         Skinął głową i ponownie dał się sfotografować, a widząc, że szczuplutka dziewczyna ma kłopoty ze zmieszczeniem ich w kadr aparatu w swoim telefonie, sam przejął sprzęt i z wyciągniętej ręki pstryknął fotkę.
         Uśmiechnęła się do niego i odwzajemnił ten uśmiech.
- Wolontariuszka? - spytał, głową wskazując na jej koszulkę, która jasno klasyfikowała ją do kategorii zwykłych, szarych ludzi.
- Tak! - przyznała podekscytowana, że się zainteresował.
         Wyglądała, jakby do ust cisnęło jej się o wiele więcej, ale nie potrafiła wydobyć z siebie jakiegoś składnego zdania, więc westchnęła ciężko. Najwyraźniej nie umknęło też jej uwadze, że ma minę, jakby chciał stąd uciec, więc przygryzła wargę i wbiła wzrok w swoje stopy.
- To ja już nie przeszkadzam. Muszę wracać do... do zajęć.
         Jay nie był pewny, czy rzeczywiście miała coś do roboty, ale jej nie zatrzymywał. Teraz jak nigdy bardzo chciał być sam.

11 komentarzy:

  1. No to Nath wpadł jak śliwka w kompot :c Najpierw zabiera Maggie na romantyczny wyjazd na Barbados, a teraz ta *jak to pięknie Tom określił* "akcja" z Dionne. Och Sykes, Sykes, Sykes...nie będzie już tak łatwo się z tego wykaraskać. Ma szczęście, że jest z taką dobrą dziewczyną jak Madzia.
    Jay również nie lepszy. Ech...co z nimi teraz zrobić. Tom w roli pocieszyciela w 100% się nie sprawdza xd
    Ale w głębi duszy jakoś tak żal mi Jay'a. Wiem, że źle zrobił, ale znając charakter Brukselki to raczej zbyt szybko się nie zejdą razem :D
    Przepraszam, że taki krótki komentarz, ale zbiera się u mnie na burze i w każdym momencie mogę stracić internet :P
    Do następnego! Weny dużo życzę :)
    Jemersed aka stara Julka Julia xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż mogę rzec ? Rozdział jak zwykle niezwykły, arcyciekawy i niestety bardzo krótki. Jak ja uwielbiam te Twoje dłuuugie rozdziały, które mam nadzieję, wrócą prędko.

    Jay ma to, na co zasłużył. Zawsze powtarzam, że coś zrozumiemy i zauważamy jacy byliśmy szczęśliwi, jak już tego nie mamy. Tom wreszcie dopiął swego i "Droga Rozpaczy 3" została obejrzana.

    Madzia to dziewczyna, którą Nath powinien stawiać na piedestale. Chociaż w pewien sposób to robi organizując różne takie niespodzianki. Mieć taką dziewczynę to skarb.

    Czekam na kolejny i życzę weny na następne części.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu... Nathan, skarbie, w co żeś Ty się wpakował idioto?!
    Szkoda mi Cię. Oj szkoda. I szczerze, to chyba dobrze, ze mnie tam nie ma, bo bym już zapoznała moją pięść z twarzą Diony.

    A ty Jay... WSTYDZIŁBYŚ SIĘ!!
    Zacząłbyś może bardziej szukać Moni?
    Zamiast w domu siedzieć, może skontaktowałbyś się z Karoliną?
    Albo chodził po Londynie?! ;=;

    Tom, gratuluje przekonania w końcu przyjaciół do obejrzenia "Drogi Rozpaczy 3" i mam pytanie. Będzie 4 cz.? :D

    Rozdział boski! Genialny! Przewspaniały!
    Czekam na następny, oby dłuższy, rozdział!

    Pozdrawiam, Cheshire Cat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam , niech te problemy Madzi i Natha się skończą ! Oni nie zasługują na coś takiego ... Są taką słodką parą ;) . No i mam nadzieję , że Madzia i Nath skończą to co zaczęli ( ooo , tak - zboczona jaaa. !! ;* ) .

    Jay powinien w końcu wziąć się w garść i zacząć poszukiwania Moniki ! . Jak będzie się zamartwiał i przywoływał to co zrobił, to na 1000% jej tym nie znajdzie . Może Ree puści parę i Jaybird dowie się, gdzież to podziała się jego najukochańsza Brukseleczka ;) . I jak już ją znajdzie powinien przeprosić za to, co jej powiedział . A potem się zejdą i znowu zaczną się kłócić , i będzie tak pięknie xD .

    Tom i jego porady zawsze spoko ;DDD .

    Oo i jeszcze jedno pytanie : Kiedyy Max dowie się że będzie ojcem ?! No i może może jednak da szansę Karolinie , która tylko na to czeka . I stworzą taką słodką , wantedowską rodzinkę *.* .

    Z niepohamowaną radością stwierdzam , iż ten rozdział jest nadzwyczajny und niezwykły . Oczywiście ciągle liczę na WantedDirection3 , 4,5 ,6 ... ;** . I oczywiście czekam na kolejny zwariowany i ciekawy rozdział !!

    Pozdrowionka od Patiszonka ;) - Pats xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwwww.....^^ Dziękuję za dedykację :D Teraz szczerze się do tego ekranu mimo, że jest świt dopiero (tak jest 10 rano), a ja już mogę się szczerzyć ^^ Także thanks ;*
    Boże...debil debil, debil, debil i jeszcze raz debil. I jeszcze z Dionne?! Czy ciebie Nathan, debilu już do reszty popi*******o ?! Debilem to chyba jednak trzeba się urodzić xd Nie no żart...ale debilem jesteś nadal :D
    James'ie McGuiness.....na ciebie to akurat nawet siły nie mam...Może kiedy indziej ci nawrzucam :D Powiem tylko, że masz ruszyć swój zacny, tłusty zad i pójść poszukać Moni!
    Haha...Tom jednak nie umie pocieszać ;P
    Cóż It Is What It Is :D
    Pozdrawiam i czekam na kolejny fantastic rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam jak oni mieszają się w kłopoty i te ich świetne wytłumaczenia ^^
    Madzia jest za bardzo litościwa,;)
    Dobrze, że Tom potrafi dawać takie "świetne rady" ;D
    Czekam na następny rozdział :PP

    OdpowiedzUsuń
  7. No i masz babo palcek. Pochwaliłam Nathana w poprzednim komentarzu, a tu proszę jaki numer wywinął Madzi. Co prawda to Dionne się do niego przykleiła, ale on też niewinny nie jest. Ugh, Dione Sronie. Nic mi nie zrobiła, a mimo to jej nie trawię. Cóż nie każdego można lubić. Wracając do Nathana, to powiem szczerze, że w depnął w niezłe gówno. Całe szczęście, że Madzia jest na tyle wyrozumiała i nadal z nim jest, pomimo tego co musiała oglądać.
    Szkoda mi Jay'a:( Taki biedny samotny, przez nikogo nie kochany. W sumie każdy kiedyś musi płacić za swoje błędy...
    Czekam na kolejny :*
    E.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nathan ty debilu. .___. Ty nic nie umiesz dobrze zrobić... I weź tu z takim żyj! XD
    W gruncie rzeczy to biedny Jay :c Ale ja wiem, że oni do siebie wrócą. :D
    Tom jak zwykle rozwala. :D Kocham go w tym rozdziale. ^^ W ogóle kocham rozdziały z chłopakami. :D Oni zawsze rozwalą system. XD
    Świetny rozdział, zresztą jak każdy. Mówię ci to chyba w każdym komentarzu... Ale cóż mam zrobić jak to jest prawda? :D
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. ja jak zwykle w przelocie
    bardzo przepraszam za tak krótkie komentarze, ale jedyne wytłumaczenie to brak czasu
    rozdział jest cudowny nic dodać nic ując
    czekam na kolejny miejmy nadzieję że wtedy będę mogła na spokojnie napisać komentarz który będzie długi i opisywał co mi się spodobało najbardziej i dotyczył bohaterów
    weny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział cudowny jak zawsze !
    Czytałam wszystkie poprzednie ,ale nie zostawiałam komentarza , bo jestem w tym kiepska , a twoje opowiadanie (pierwszą część) chyba 4 razy od początku czytałam i zawsze na tych samych momentach się śmiałam .Właściwie to dzięki twoim opowiadaniom polubiłam JLS , trochę McFly i Lawson. Może nie jestem ich fanką ale fajnie było posłuchać.

    Co do rozdziału to :
    Nathan jak mogłeś to zrobić ?! Czy ty jesteś na tyle głupi, że myślałeś , że co innego Dionne zrobi . Nic się nie nauczyłeś.

    Jay ciebie bym za szmaty wytargała po prostu rusz dupe i szukaj Moniki , a nie . W ogóle jak mogłeś być takim palantem i zrobić to jej. Nie dziwię się ,że uciekła .

    Tom w końcu dopiął swego i "Droga Rozpaczy 3 " została obejrzana . Choć nie wątpiłam , że to nastąpi .

    OdpowiedzUsuń
  11. Monika jako 'zbędny balast'? Oj, Tomowi chyba dawno nikt nie dał w twarz.
    Jay za to powinien dostać jakąś nagrodę za idiotyzm. Kurcze rozpacza po stracie, a nic nie robi.
    Nath i jego problemy... Niech się cieszy, że Madzia jest tak wyrozumiała.
    Jej, jak się cieszę,że już wróciłam i mogę poczytać to opowiadanie. Stęskniłam się za nim, wiesz?

    OdpowiedzUsuń

Blog List