środa, 18 września 2013

Rozdział 21 - "Luiza"

No i powracam z nowym rozdziałem. Postanowiłam, że w miarę możliwości będę je umieszczać w środy i soboty. No, chyba że prawie nikt nie skomentuje, to trochę na Was poczekam :P

Pacia. - bardzo mi miło, że polecasz bloga. To wiele dla mnie znaczy, tak więc dziękuję Ci bardzo. Co do 1D sprawdziłam i Niall i Zayn pojawiają się w rozdziale 31, kiedy to rozpocznie się konkurs wokalny, w którym zasiądą w jury. Będzie się to ciągło kilka rozdziałów i przebierze niespodziewany obrót. Jednakże dopiero w "Wanted Direction 2.2" odegrają większą rolę.

Dziękuję Wam za komentarze i zapraszam do czytania.



               "Dzieci zaczynają od tego, że kochają rodziców. Po jakimś czasie sądzą ich. Rzadko     kiedy im wybaczają"
                    Oscar Wilde

    

            Tak się złożyło, że do walentynek Luiza pozostawała jedyną dziewczyną, która mogła powiedzieć z ręką na sercu, że była w pełni szczęśliwa w związku. Nath nie mógł spotkać się z Madzią, bo gazety aż huczały o jego rzekomym romansie z Dionne. Jedynym kontaktem w walentynki był czekoladowy telegram i wielki miś z sercem wysłany swojej dziewczyny. Tak więc dwie singielki, którym nie wyszło ze znanymi piosenkarzami i nastolatka, która musiała zadowolić się związkiem na odległość, spotkały się w mieszkaniu w kamienicy, by po raz setny obejrzeć "Titanica" na DVD, podczas gdy ich koleżanka szykowała się na randkę.

- Zazdroszczę - westchnęła Madzia.

- Ty? Mi? Przecież Nathan zabrał cię nie tak dawno na Barbados - westchnęła Luiza, wkładając buty na wysokim obcasie.

- Kiedy to było. Tęsknię za nim jak głupia, a jedyne randki, które ostatnimi czasy mamy są na Skype.

- Lepsze takie niż żadne - wtrąciła Karolina.

- Nie zgadzam się, ale wypiję za to - dodała Monika i pociągnęła kilka łyków wina ze szklanki.

- A co wy obejrzycie po "Titanicu"? - spytała Luiza. Czuła wyrzuty sumienia, że wychodzi na randkę, podczas gdy jej kumpele są nieszczęśliwe w miłości.

- Wersję 3D - prychnęła Monika.

- Ale na tym telewizorze nie będzie efektu.

- Po opróżnieniu kilku butelek wina będzie. Zapewniam cię.

- Może zostanę z wami?

- Idź się rozerwać za nas wszystkie - poradziła Karolina. - Kto wie, co przyniesie jutro.

         Luiza uśmiechnęła się i dokonawszy ostatnich poprawek w lustrze, przysiadła przy wejściu, by czekać na swoją randkę. Dwie minuty później do drzwi rozległo się pukanie.

- To ja spadam. Trzymajcie się! - pożegnała się blondynka i zniknęła za drzwiami razem ze swoim blondynem.

- Bawcie się dobrze! - wołała za nimi Madzia, ale tego nie słyszeli, podobnie jak dyskusji, czy nie poznały już czasem Ryana, bo wydawał im się znajomy.

         Nadal nie rozgryzły, że był to członek zespołu Lawson, a chłopakowi jakoś nie przyszło do głowy, by rozwinąć kwestię swojej profesji. Powiedział Luizie, że jest muzykiem i że gra na basie w kapeli pop-rockowej, z czego się utrzymuje. Dziewczynie nie przyszło jednak do głowy, że może być znany, bo zbieg okoliczności wydawał się wręcz nieprawdopodobny.

- Gdzie się wybieramy? - spytała Luiza, kiedy wyszli na chłodne powietrze.

- Na kolację.

- Tak, ale gdzie?

- Niespodzianka.

         Przed kamienicą stała zaparkowana limuzyna, którą Luiza chciała wyminąć, ale Ryan złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.

- Nasz transport już jest.

- Co? Limuzyna? - spytała zszokowana i podekscytowana.

- Musiałem wymyślić coś wyjątkowego na naszą pierwszą oficjalną randkę.

         Luiza uśmiechnęła się i podziękowała, kiedy blondyn otworzył przed nią drzwi limuzyny. Samochód miał z siedem metrów, jeśli nie więcej. W środku jej oczom rzuciły się boczne siedzenia, pomiędzy którymi zasłany białym obrusem stał mały podest, na którym dostrzegła dwie połyskujące srebrne patery oraz różę.

         Oszołomiona przepychem przysiadła z boku, a Ryan wpakował się za nią. Osłona z jakiegoś tworzywa odgradzała ich od kierowcy. Chłopak wcisnął więc jakiś guzik i przez interkom dał znać kierowcy, że mogą ruszać.

- I jak ci się podoba? - zapytał dziewczyny, podając jej różę i całując ją delikatnie w usta.

- Wspaniale! Tego na pewno się nie spodziewałam.

- Cieszę się, że udało mi się cię zaskoczyć. - Gdzieś spod siedzeń wyciągnął schłodzonego szampana owiniętego płóciennym ręcznikiem i dwa kieliszki, do których nalał po troszku. - Za nas? - zapytał, podając swojej dziewczynie napełnione alkoholem szkło.

         Zawtórowała mu w tym romantycznym toaście.

- Za nas.

         Wydawał jej się zabawnym żartownisiem, ale najwyraźniej miał duszę romantyka. Nie spodziewała się takiej niespodzianki. Tylko jeden z jej chłopaków miał samochód, ale nikt nigdy nie wynajął dla niej limuzyny.

- Czy to nie za wysoki koszt jak na jedną kolację? - spytała podejrzliwie, kiedy Ryan uniósł srebrne patery, a jej oczom ukazały się elegancko podane homary.

- To tylko skorupiaki, Lou.

- Chodziło mi o to wszystko. Limuzyna, drogi szampan…

- Nie będę oszczędzał na mojej dziewczynie.

- A kiedy zyskałam ten status?

- Właśnie teraz. Jeśli się zgodzisz, oczywiście.

         Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała, już oficjalnie swojego, chłopaka. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, świetnie się bawiąc. Pokazał jej jak jeść homara, bo nigdy wcześniej tego nie robiła. Wypili szampana, skusili się też na deser. Kiedy Ryan podarował swojej dziewczynie bransoletkę wysadzaną jakimiś kamieniami, ponownie zasmuciły ją koszta.

- Ryan… to cudowne i… i w ogóle… ale nie mogę przyjąć tak drogiego prezentu.

- Dlaczego? Może to podróbka! - roześmiał się.

- Wiem, że nie.

- No cóż. Zaoszczędziłem na obsłudze, więc mogłem sobie na to pozwolić - odpowiedział przekornie i cmoknął ją w zagłębienie pod brodą. - Przymierz.

         Przymierzyła i leżała pięknie. Prawdopodobnie najdroższa rzecz, jaką miała na sobie, ale nie znała się na drogocennych przedmiotach. Głupio jej było, że nie ma nic dla chłopaka, ale przekonał ją, że sama jest dla niego najlepszym prezentem.

- Właściwie, wiesz co? Mam pewien pomysł! - ucieszyła się, nieco odważona przez wypitego szampana. Pochyliła się nad nim.

- Wow, tego się nie spodziewałem! - ucieszył się, ale szybko zdał sobie sprawę, że chciała sięgnąć do guzika od intercomu, by podać kierowcy adres, pod który ma się udać.

         Znaleźli się więc na Trafalgar Square, gdzie mnóstwo zakochanych par obserwowało pokaz sztucznych ogni oraz ściskało się i całowało, by ogrzać się w ten chłodny wieczór.

         Wracali na pieszo, bo ona miała ochotę się przejść. On nie był do końca zbyt entuzjastycznie nastawiony do tej inicjatywy, ale przez myśl nie przeszło jej, że chodzi o fakt, że wolałby nie pokazywać się publicznie w obawie, że zostanie obstawiony przez fanki. Chciał, żeby Luiza polubiła go za to, jaki jest, a nie za to, że jest sławnym piosenkarzem.

         Spacerowali więc ze splecionymi rękoma i rozmawiali, kiedy nagle jej wzrok padł na ulotkę powieszoną na słupie opatrzoną napisem zaginiona i jej zdjęciem.

- O Boże… - powiedziała cicho i nagle poczuła nudności.

- Coś się stało? - zatroskał się Ryan.

         Stanęła w taki sposób, by nie mógł zauważyć ulotki. Też miała swój sekret, który chciała przed nim zachować w tajemnicy. Gdyby dowiedział się, że została wyrzucona z domu, być może uznałby ją za zbyt roztrzepaną i pogonił, gdzie pieprzy rośnie.

- Trochę mi słabo - przyznała zgodnie z prawdą i sprawnie zerwała ulotkę, którą zgniotła w małą kulkę i wpakowała sobie do kieszeni płaszcza. - Możemy już wracać?

- Tak, pewnie.

         Ryan przystał na prośbę dziewczyny, choć w jego głosie słyszała zawód, że wieczór już się zakończy. Odprowadził ją pod drzwi, pocałował długo i namiętnie na pożegnanie i poczekał aż zniknie we wnętrzu swojego mieszkania.

- Już wróciłaś? - zdziwiła się Karolina. - Jeszcze północy nie ma.

         Luiza spojrzała na przysypiającą Madzię i Monikę, która już dawno chrapała, zmożona alkoholem.

- Zobacz to - poleciła, podając współlokatorce zgniecioną ulotkę.

- Wow. Rodzice uznali cię za zaginioną i teraz cię szukają?

- Najwyraźniej. Muszę jechać do domu i to z nimi wyjaśnić. Inaczej ludzie pomyślą, że jestem jakąś uciekinierką.

- Ludzie, czy Ryan?

         Blondynka ukryła twarz w dłoniach i próbowała pohamować emocje. Była cała zarumieniona od rozpierającego ją uczucia oraz stresu spowodowanego niespodziewanym odkryciem.

- Nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli zostawię cię samą? - spytała w końcu Luiza, a Karolina pokręciła głową.

- Ale weź taksówkę, jest już późno.

- Jasne.

- Jak wrócisz, opowiesz ze szczegółami jak randka, ale rzuć mi chociaż jakiś ochłap! - poprosiła szatynka, a Luiza uśmiechnęła się pod nosem.

- Magicznie.

- Tego właśnie potrzebowałam.

- Więc teraz trzymaj kciuki i życz mi powodzenia. Jeśli nie wrócę za półtorej godziny, dzwoń na policję i powiedz, że zostałam uprowadzona.

- A może rozlepię ulotki?

- Nie żartuj.

- Jakie ulotki? - spytała półprzytomna Madzia, ale Karolina nakazała jej pójście spać, a do Luizy zwróciła się z życzeniem powodzenia i zamknęła za nią drzwi.

         Dziewczyna pognała schodami w dół i wskoczyła do taksówki, która zawiozła ją do domu, który opuściła miesiąc wcześniej i od tej pory żyła na własną rękę. Nie była pewna, czy ktokolwiek jej otworzy. Zbliżała się północ, ale na szczęście, mimo zgaszonego światła, już po chwili ujrzała oblicze matki na progu.

- Luiza, dzięki Bogu! - Kobieta mimo surowego wyrazu twarzy, przygarnęła córkę do siebie i wtuliła twarz w jej rozpuszczone włosy. - Tak się martwiliśmy! Zgłosiliśmy nawet zaginięcie i rozwiesiliśmy ulotki. Co ty sobie wyobrażałaś?!

- Może wejdziemy i omówimy to w środku? - zapytała dziewczyna, odchrząkając. - Jest ojciec?

- Jest i musimy poważnie porozmawiać o twoim wyskoku.

        Weszła do paszczy lwa i spędziła prawie godzinę na przekonywaniu rodziców, że to nie był żaden wyskok, a przejaw dorosłości. Opowiedziała, że znalazła mieszkanie, pracę i poznała cudownego chłopaka oraz przyjaciółki.

- I nikt cię nie uprowadził? - dopytywał się ojciec.

- Nie. Czy nie słuchałeś opowieści? - westchnęła dziewczyna. Czuła, że niepotrzebnie się produkuje.

- Słuchałem, słucham. I tak się cieszę, że jesteś cała i wracasz. - Mężczyzna położył córce rękę na ramieniu, a ta spojrzała na niego zdziwiona.

- Kiedy ja nie wracam.

- Jak to?

- Jestem szczęśliwa, mówiłam wam. Mam pracę, utrzymuję się sama, mieszkam z przyjaciółkami, dzielimy się obowiązkami. Jest dobrze tak, jak jest. Jeśli kiedyś odczuję potrzebę powrotu na studia, to to zrobię. Ale na teraz wiem, że nie jestem do tego stworzona i tylko męczyłabym się, chodząc na wykłady - wyrzuciła z siebie jednym tchem.

- Czy jesteś tego pewna, córeczko? - zapytała zmartwiona kobieta.

- Tak, mamo. Jestem szczęśliwa i nie chcę się od was odcinać. Chcę was odwiedzać w soboty w porze obiadowej, może z moim chłopakiem. Chcę żyć na własny rachunek i sama sobie wszystko zawdzięczać. Nie chcę być już darmozjadem, którego największym hobby było imprezowanie.

- Jeśli naprawdę tego chcesz, nie możemy cię w tym nie wspierać. W końcu my to wszystko rozpoczęliśmy - stwierdził ojciec, a kiedy matka spojrzała na niego zdziwiona, wybuchł histerycznym śmiechem, a córka i żona mu zawtórowały.

         I taki właśnie był happy end, który Luiza sobie wyobrażała.

8 komentarzy:

  1. No ja nie wiem co dziewczyny mają z tymi sławnymi facetami? Jay, Max, Nathan, Ryan...
    Nie ogarniam jej rodziców, wyrzucają ją z domu, a potem zgłaszają zaginięcie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ho, ho, ho!
    Ile czasu mnie tu nie było, a ile rzeczy się zdarzyło. Nawet nie mogłam zagłosować w sondzie, za co bardzo żałuję, ale i tak chyba znasz moją opinię na temat Twoich opowiadań, prawda?
    Teraz kiedy już odzyskałam łączność ze światem mogę wreszcie napisać komentarz. Zrobiłabym to w telefonie, ale tam nie wyświetlała mi się opcja "Prześlij komentarz".
    No cóż. Nie komentowałam, ale czytałam w komórce każdy rozdział i z niecierpliwością czekałam na następne losy bohaterek i bohaterów.
    Cieszę się niezmiernie, że opowiadanie ma już napisane ponad 50 rozdziałów. Aż bym chciała włamać się do Twojego komputera, żeby je wszystkie przeczytać. Ale nie martw się... Ta wizja żyje tylko w moich marzeniach, za duża odległość między nami. Ale chyba województwo się zgadza. Łódzkie, prawda?
    Ale co tu napisać o rozdziale? Cudowny, jak każdy.
    Walentynki przed telewizorem w wyborowym towarzystwie nie mogą być złe. A "Titanic" nigdy się nie znudzi...
    Za to Luiza faktycznie rozerwała się za wszystkie Polki. I dobrze. Kiedyś i u niej musiało się wszystko ustabilizować.
    Ale przyznam, że gdy przyszła do swojego domu, zaczęłam się bać, że rodzice jej nie wypuszczą czy coś w ten deseń. Na szczęście ukazali wzorową postawę wspierania córki. Zazdroszczę...
    W ogóle bardzo mnie intryguje wątek Luizy i Ryana. Ciekawi mnie, kiedy dziewczyna się dowie, że jej chłopak jest w Lawson. I jakie będą tego konsekwencje...
    Poza tym nie mogę się doczekać tego konkursu śpiewackiego. Czuję, że będzie naprawdę niezwykle.
    Pozdrawiam serdecznie,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Taki pozytywny.
    Po obejrzeniu ostatnich 5 odcinków 9 sezony "Chirurgów" był dla mnie bardzo uspakajający. :D
    [kto oglądał to mnie chyba zrozumie]

    Rodzice Luizy są dziwni... I boję sie, ze coś jeszcze zrobią... Coś złegooo...
    Ryan jest bardzo fajny, ale powinien powiedzieć Luizie prawdę.
    To nie fair wobec niej.


    Nie wiem co jeszcze dodać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że chociaż Luiza miała wspaniały wieczór :) Chociaż odrobinę krótki, no ale dobrze, że sobie wszystko wyjaśniła z rodzicami, chociaż co do tego to miałam obawy.
    ''Titanic'' jest nie do znudzenia!

    Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały :) Kiedy to będzie przygoda w domku i konkurs chórów!
    I myślę, że środy i soboty to dobre dni na nowe rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie Luiza wyjaśniła sobie wsyzstko z rodzicami :) ciesze sie z tego niezmiernie ^^ "Titanic" jest nie do przebicia nie ma co :D Luzia wyszalała się za wszystkie dziewczyny xd a tak po za tym to:
    Zostałaś nominowana do Liebster Award :D więcej info tutaj: gabrielle-colins-i-btr.blogspot.com
    Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny i Titanic to jest to jak nie ma co sie robic w walentynki. Mam nadzieje ze Karolina i Monika ze u nich sie wszystko pouklada. Madzia bardzo teskni za Nathanem i sie jej nie dziwie mam nadzieje ze chlopak znajdzie w koncu czas dla swojej dziewczyny i chociaz w ukryciu sie spotkaja tak dalej nie moze byc. No i Luiza chociaz do tej pory najmniej ja lubilam to wzbudza we mnie coraz wieksza sympatie i wydaje mi sie ze dobra i swietna osoba. poza tym jej randka z Rayanem cudowna zazdroszcze. Ciekawa jestem kiedy dziewczyny zorientuja sie ze jest z Lawson. Jesli chodzi jeszcze o rozdzialy brakuje mi bardzo the wanted i nie tylko pojedynczych chlopakow ale cala piatke na raz kiedy jest tak zabawnie ze sie placze ze smiechu. Chcialabym ze akcja tez sie bardziej rozwinela bo narazie nie dzieje sie nic ani u Moniki ani u Madzi . Czekam na kolejny rozdzial j blagam jutro bo juz sie nie moge doczekac.

    OdpowiedzUsuń
  7. O moj Boze taka ranke jaka przezyla Luiza to chyba kazda z nas chcialaby miec. Dziewczyny tez jest pozazdroscily bo Madzia musi sie ukrywac a Monika i Karolina musza swoje sprawy sercowe poukladac. jestem ciekawa kiedy Nathan zrozumie ze ta sytacja rani Madzie i zacxnie zachowywac sie jak prawdziwy chlopak. A Rayan to prawdziwy skarb bedzie miala z nim dobrze Luiza i widac jak sie zmienila od czasow ciagle imprezowania. Dobrze tez ze wszystko sobie wyjasnila ze swoimi rodzicami.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za odpowiedź ! ;) . No, rozdziały coraz dłuższe ;D . Tak , jak lubię :D.
    Dzisiaj krótko bo nie mam za dużo czasu . ;( . Weny Weny WenyWeny Weny! ;)

    OdpowiedzUsuń

Blog List