sobota, 28 września 2013

Rozdział 24 - "Madzia i Monika"

Dziękuję Wam za komentarze i za głosy w ankiecie. Wedle moich przewidywań, zainteresowane jesteście najbardziej przygodami miłosnymi i tego na pewno nie zabraknie. Przy okazji proszę Was o głosy w nowej ankiecie, mam nadzieję, że nie zawiedziecie i tym razem :)

Brak mi czasu na więcej słów, choć tak dużo chciałabym napisać. Wybaczcie, że nie skomentowałam jeszcze zaległości u Was, postaram się to zrobić jutro.

Pozdrawiam :*


"Życie ofiarowuje nam zdumiewające możliwości, ale musimy mieć oczy szeroko otwarte, by je dostrzec".
Beth Hoffman ("Lato w Savannah")


         Do eliminacji do konkursu grup wokalnych został tydzień i co prawda pod czujnym okiem Toma Wredne Zalotki stały się o wiele lepsze niż na początku, ale nie można było zapominać o pani Bennett. Dziewczyny nadal snuły teorię spiskową, że nauczycielka została zwolniona przez szurniętą psychofankę Zayna i miały ku temu powody. Denerwowały się, bo poza przeczuciem nie miały żadnych namacalnych dowodów na to, że to blondynka była w całą tę sprawę zamieszana. Całe szczęście, że znalazły zastępstwo, o którym Jessica nie wiedziała. Pomoc Toma była nieoceniona i póki co, nie były na całkiem straconej pozycji.

- Zamierzam przejść przez eliminacje i pokazać tej zołzie, kto tu rządzi. - Irene uderzyła dłonią w szafkę w garażu Alicji, w której narzędzia zagruchotały złowrogo.

         Tom nie mógł tego dnia przyjść na próbę, a je dopadła niemoc i lenistwo i zdecydowały się obmyślić plan zemsty.

- To się nazywa duch walki! - przyklasnęła Monika, która właśnie weszła do pomieszczenia, rozglądając się zaciekawiona. - A więc tu Ala zrobiła wam gniazdko.

- Tak się urządziłyśmy - zaprezentowała Madzia i przedstawiła siostrze swoje koleżanki.

- To ta dziewczyna Jaya? - szepnęła Maja.

- Była.

- Och. W takim razie miło cię poznać.

         Madzia nie mogła powstrzymać śmiechu. Gdyby Monika nadal była dziewczyną Jaya być może porywcza Maja byłaby gotowa wydrapać jej oczy, gdyż kędzierzawy chłopak był jej ulubieńcem, którym była zauroczona. Na szczęście obyło się bez rękoczynów. Dziewczyny wysłuchiwały historii miłości Madzi słowami Moniki, które zawierały niektóre szczegóły, które Madzia opuszczała lub celowo cenzurowała.

- I tak po prostu wpadłaś w odwiedziny? - spytała Madzia, patrząc na siostrę spode łba, kiedy ta ze szczegółami opisała Wrednym Zalotkom trójkąt miłosny Maggie-Liam-Nath.

- Niezupełnie. Szczerze, to mam do was pewną prośbę. A raczej zadanie.

- Zadanie? - Oczy Alex zaświeciły z ekscytacji.

- Nie, dzięki. - Madzia machnęła ręką. - Tak jakby próbujemy zdemaskować jedną stukniętą dziewczynę, przez którą wywalili z pracy naszą nauczycielkę, która może trafić za kraty.

- Widzę, że się zadomowiłaś w Anglii.

- Tak. Chyba tak.

         Monika pokiwała głową ze zrozumieniem, ale jej młodszej siostrze coś podpowiadało, że dziewczyna nie zrezygnuje tak szybko. Nie myliła się.

- Jeśli mogę tylko powiedzieć na głos, o co mi chodziło… organizuję zbiórkę charytatywną za kilka dni. - Rudowłosa sięgnęła do torebki, z której wyciągnęła zadrukowaną kartkę i podała ją Irene, która wydała jej się najbardziej ogarniętą członkinią zespołu. - Danny Jones z McFly mi pomaga. To… żebym miała się czym zająć.

- Organizujesz akcję charytatywną?! - spytała zszokowana Madzia.

- Tak. No i co się tak dziwisz?

- No nie wiem… Może lepiej byś pracy poszukała?

- Dostanę za to pieniądze. To fundacja Izzy, żony Harry'ego Judda - wyjaśniła Monika, a nie mając pewności, czy dziewczyny wiedzą, kim on jest, dodała. - To perkusista McFly.

- A od kiedy znowu bujasz się z McFly?

- "Bujam się"?

- No, wiesz, o co mi chodzi. - Madzia założyła ręce na piersiach.

- Spotkałam się z nimi po… wydarzeniach z zeszłego tygodnia. - Monika odchrząknęła.

         Już wcześniej opowiedziała Madzi, że Jay dowiedział się, gdzie mieszka. Od tego czasu szukała sobie różnych zajęć, często wychodziła i umówiła się ze starymi znajomymi, by oficjalnie "nadrobić stracony czas", a nieoficjalnie odciągnąć myśli od McGuinessa. Pomogło. Chłopcy z McFly byli cudowni, tak jak ich partnerki. Potrafili szaleć, ale i pocieszyć ją w trudnej chwili.

- Występ One Direction, The Wanted, McFly… No ale co my mamy z tym wspólnego? - spytała zaintrygowana i podekscytowana Irene, a Alex słysząc nazwę ulubionego zespołu, wyrwała przyjaciółce prowizoryczną ulotkę i zaczęła ją czytać.

- Jak ci się udało namówić te zespoły do występu?! - zszokowała się Madzia. - Z jednymi nie jesteś w dobrej komitywie, a z drugimi… też nie jesteś od zerwania.

- Cóż, mogłabym skłamać, że użyłam swojego uroku, ale to akurat sprawka Danny'ego z McFly. Nie tylko zaangażował w występy swój zespół, który da godzinny koncert, ale i przekonał One Direction do zaśpiewania dwóch utworów. A The Wanted sama się zajęłam. Poprosiłam Natha, żeby zagrali, kiedy spotkałam się z nim i Tomem w kawiarni Audrey. Co jakiś czas tam przyłażą, chyba szpiegują.

- Widziałaś Natha? - wydusiła Madzia przez zaciśnięte gardło. Tak bardzo tęskniła za swoim chłopakiem, którego widywała tylko przez monitor laptopa. Poczuła ukłucie zazdrości.

- Och, przepraszam. Zapomniałam, że macie ciche dni.

- Nie mamy cichych dni!!!

- Dobra… W każdym razie, odpowiadając na pytanie Irene, chciałam, żeby i Wredne Zalotki zaśpiewały - wyznała w końcu Monika.

- Pewnie, z wielką chęcią! - podekscytowała się Irene.

- Rozumiem, że dostrzegasz w tym szansę dla zespołu, ale tylko ty masz obycie ze sceną - wtrąciła Kathy. - Reszta może się tremować. Powinniśmy to przegłosować.

         Madzia uśmiechnęła się do koleżanki z wdzięcznością, ale już po chwili okazało się, że sama nieśmiała dziewczyna zagłosowała za występem.

- Hej, a trema? - spytała zbita z tropu Madzia.

- To nieważne. Przyda nam się taka próba przed konkursem. - Kathy wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

- Czyli mamy umowę? - wtrąciła Monika, spoglądając na dziewczyny.

- No jasne! - Maja wstała z kanapy, na której się rozsiadła i wyściskała Monikę, zapominając, że niedawno spotykała się ona z jej ulubieńcem z The Wanted. A może właśnie chciała poczuć choć mały ułamek swojego idola?

         Monika obgadała z dziewczynami szczegóły, podziękowała im i wyszła. Madzia nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Do problemów z Nathem i z Jessicą dołączyła jeszcze trema związana z publicznym występem na dużej zbiórce charytatywnej. Nagle zdała sobie z tego sprawę.

- Hej! - zwróciła się do dziewczyn, podpierając się pod boki. - Tak chętnie się zgodziłyście, bo chcecie poznać zespoły!

- Czy możesz nas za to winić? - spytała ze śmiechem Kathy i wszystkie jej zawtórowały.

         Miłą atmosferę przerwała Irene.

- Dobra, z Tomem czy bez niego, musimy ćwiczyć. Chcę wypaść świetnie podczas koncertu i na eliminacjach!

*


         Wszystko było niemal gotowe. Z pomocą Danny'ego Monice udało się zorganizować spore przedsięwzięcie, z którego była dumna.

- Zadziwiające, ile można zdziałać, mając sławną buźkę i znajomości - westchnęła, opadając na kanapę w swoim mieszkaniu, podczas gdy Danny poszedł przetrząsnąć zawartość lodówki, w czym nie zamierzała mu przerywać.

- I urok. Nie zapominaj o uroku! - odkrzyknął, wyściubiając na chwilę głowę ze sprzętu AGD, by zapytać o nurtującą go kwestię. - To jak to w końcu jest? Robisz to, żeby pojednać się z Jayem?

- Nie!

         Dziewczyna zaparła się dość ostro i szybko zdała sobie sprawę, że jej podświadomość mogła działać w niezgodzie z nią samą. Przetarła twarz dłońmi. Danny wyciągnął sobie z lodówki ostatnią laskę polskiej kiełbasy i zgrabnie przeskoczył przez sofę, by się na niej usadowić.

- Tyle zachodu musi być z jakiegoś powodu.

- A pomyślałeś, że powodem jest działalność charytatywna? Nic nie robię dla siebie, to chciałam coś zrobić dla innych. W końcu na coś muszą się przydać te tabuny sławnych przyjaciół. - Roześmiała się dość sztucznie, ale Danny pozostawał poważny. Często działał jej na nerwy, ale pod wieloma względami byli podobni, dlatego tak dobrze się rozumieli.

- Mogłaś poprosić każdego z nich o datek wpłacony na konto fundacji Izzy. Byłoby łatwiej.

- A jaki miałabym w to wkład?

- Inicjatywa się liczy.

- I tym właśnie się zajmuję.

- Jak na moje, czynisz kroki ku integracji. - Danny znacząco poruszał brwiami. - Jeśli wiesz, co mam na myśli.

         Monika zastanowiła się przez chwilę i westchnęła ciężka.

- Nie jestem pewna, o co mi chodzi. Chcę pomóc zebrać te pieniądze, naprawdę. Ale jakaś część mnie…

- ... chce go zobaczyć. W miejscu, w którym nie dojdzie do kłopotliwej konfrontacji.

         Piosenkarz wiedział, że miał rację, a Monika pokiwała głową twierdząco, by go o tym przekonać w stu procentach. Kiedy Jay ją odnalazł i słyszała jego głos w progu mieszkania, przez krótką chwilę miała ochotę wyjść i z nim porozmawiać. Wyjaśnić wszystko. Ale to nie było takie proste. Była przekonana, że doszłoby między nimi do kolejnej kłótni, a tego nie chciała.

- Cóż, mam nadzieję, że ta akcja charytatywna przyniesie wszystkim korzyści. W końcu włożyliśmy w to sporo pracy.

- Ty włożyłeś w to trochę pracy i sporo pieniędzy - poprawiła przyjaciela Monika.

- A ty trochę pieniędzy i sporo pracy, więc jesteśmy kwita. - Danny wyszczerzył zęby.

- No i tu masz rację, panie Jones.

- Cieszę się, pani… zaraz, jak ty się w ogóle nazywasz?

         Monika wywróciła oczami na to nagłe olśnienie.

- Nie potrafiłbyś tego wymówić - odpowiedziała z uśmiechem. - Lepiej przebrnijmy ostatni raz przez plan na jutro.

         Na stole wylądował stos kartek, które Danny w mgnieniu oka wyrzucił za siebie.

- Przestań planować - polecił.

- Ale… mam słabą pamięć. Nie będę wiedziała, co i kiedy zrobić.

- Będziesz wiedziała. Cały tydzień o tym gadasz, więc jeśli nie ty, to któraś z twoich przyjaciółek, albo siostra ci przypomną. Przypominam, że lubię cię za twoją spontaniczność.

- W takim razie wstrzymam się z posprzątaniem tych rozrzuconych kartek.

         Roześmiali się beztrosko.

- Nawet nie wiesz, ile bym dała, żeby wrócić się w czasie o rok, kiedy planowanie było ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę.


***


         Wynajęty park, w którym miał odbyć się charytatywny festyn wyglądał niemal perfekcyjnie. Altanka została pomysłowo zamieniona w "Budkę Buziaków", opatrzoną wielkim transparentem z ceną. Kilkanaście metrów dalej ustawiono scenę, na której miały wystąpić znane zespoły, a całość była ogrodzona i strzeżona. Na obrzeżach parku ustawiły się stoiska z watą cukrową, lodami, fast foodami i grami. Bileterzy przy dwóch wejściach naliczać mieli po dwadzieścia funtów za wstęp, a prawie cała kwota miała być przeznaczona na cele charytatywne, jako że Danny w sporej części pokrywał koszty urządzenia festynu.

         Mimo godziny piątej rano Monika nerwowo latała po trawie w wysokich szpilkach, aby dopilnować, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Zdenerwowanie było tym silniejsze, że mimo wcześniejszych zapowiedzi, by zjawili się w południe, do parku już teraz przyjechali chłopaki z The Wanted.

- Gdzie u licha jest Danny Jones? - krzyknęła Monika w eter, ale nikt ze sprzedawców budek nie zainteresował się odpowiedzią na jej pytanie, bo nie stanowiła dla nich żadnego autorytetu. To zirytowało ją jeszcze bardziej i zacisnęła ręce ze złości.

- Imponujące - stwierdziła Karolina, podchodząc do swojej przyjaciółki.

- Wstałaś tak wcześnie? - zdziwiła się Monika. - Niepotrzebnie, koncerty zaczną się dopiero o 12. Na rano mamy jakiegoś DJ'a na pobudkę i konkursy amatorów. Potem Wredne Zalotki i…

- Chciałam zobaczyć, jak sobie radzisz.

- I jak mi idzie?

- Wreszcie wzięłaś się w garść - stwierdziła Karolina, kładąc rękę na ramieniu swojej przyjaciółki, która popatrzyła na nią spode łba.

- To sarkazm?

- Nie! Czyżby twoja intuicja cię opuściła?

- Nie umiem już czytać w ludziach tak jak kiedyś. McGuiness skutecznie rozwalił mi radary. - Monika wzruszyła ramionami i spojrzała na Loczka, który kręcił się nieopodal, nieumiejętnie próbując zamaskować fakt, że ją obserwuje.

- Jest uroczy na swój sposób - oznajmiła Karolina.

- A żebyś wiedziała, że jest. Ale jest też idiotą, a nie pozwolę, żeby ktoś głupszy ode mnie mną manipulował, a co gorsza, mnie zdradzał.

- Technicznie rzecz biorąc, wcale cię nie zdradził. - Tom podszedł do dziewczyn jak gdyby nigdy nic ze stanowczo za dużym lodem w wafelku, którego nie potrafił opanować.

- Dla was, facetów, wszystko jest schematyczne. Lubicie upraszać do czerni i bieli. Nie zapominaj, że jest jeszcze odcień szarości.

- No i co z tego, że Ptaszek całował jakąś laskę na tej imprezie dla wegetarian, czy co to tam w ogóle było? Nie byliście wtedy razem, bo z nim zerwałaś.

- Nie usprawiedliwiaj go.

- Nie muszę. Jest winny wielu rzeczy, ale nie zdrady.

- Spadaj, Parker. Bycie adwokatem diabła nie wyjdzie ci na dobre.

         Tom roześmiał się gardłowo.

- Niby Jay jest tym diabłem?

- Lepiej pilnuj swojego loda i nie wcinaj się w nie swoje sprawy - poleciła Karolina, a jej mrożące krew w żyłach spojrzenie spowodowało, że chłopak przełknął głośno ślinę i oddalił się, najprawdopodobniej w celu odnalezienia Kelsey.

- Czasami się ciebie boję - odezwała się Monika po chwili grobowej ciszy, a Karolina wzruszyła ramionami.

- To jeden z powodów, dla których się ze mną przyjaźnisz.

         Beztrosko roześmiały się i zadecydowały, że najlepszym rozwiązaniem będzie udanie się do budki z lodami. Natknęły się tam na Maxa.

- Muszę przyznać, że świetnie to urządziłaś - zagaił prosto z mostu do Moniki, zupełnie ignorując Karolinę, która przypomniała o sobie uporczywym chrząknięciem, więc się poprawił. - Świetnie to urządziłyście.

         Rzeczywiście charytatywna zbiórka pieniędzy, na którą jakiś czas wcześniej wpadła Monika razem z żoną Harry'ego z McFly rozrosła się do zaskakujących rozmiarów, kiedy Danny postanowił jej w tym pomóc. Nie omieszkała wspomnieć Maxowi o wkładzie przyjaciela.

- Okrzyknął się Robinem Hoodem - zakończyła.

- Chce odbierać bogatym i dawać biednym?

- Coś w tym stylu. Załatwił nawet "Budkę Buziaków" - wyjaśniła Monika od niechcenia, a Max zakrztusił się szejkiem, którego właśnie siorbał przez słomkę.

- Co załatwił?

- Jezu, w jakim świecie ty żyjesz? - Karolina wywróciła oczami. - Żeby zbierać pieniądze, trzeba mieć kartę przetargową. Wystawimy kilku z was do budki z buziakami, żebyście za funta mogli… uszczęśliwić trochę fanek.

- Za funta? Skoro już mam być obcałowywany, to wolałbym, żeby stawka była większa.

- A ja myślałam, że lubisz to za darmo - odcięła się Karolina, a zanim Max zdobył się na ripostę, Monika podchwyciła pomysł o zwiększonej kwocie.

- Faceci to idioci, ale w tym Max ma rację. Trzeba zmienić cennik.

- Nie jestem pewna, czy ktoś da więcej niż funta za tę wątpliwą przyjemność.

- Przemawia przez ciebie nieuzasadniona złość. Jeszcze niedawno gotowa byłabyś na uiszczenie tej skromnej, jak na taką niebywałą przyjemność i zaszczyt, opłaty latać raz za razem na koniec kolejki i tak aż usta nie zaczną ci krwawić - zachichotał Max.

- Jeśli sugerujesz, że jestem na ciebie napalona, to jesteś w błędzie. Prędzej stanęłabym w kolejce, by ostrzegać te biedne dziewczyny przed syfilisem. Cholera wie, jakim choróbskiem zaraziła cię Lindsay Lohan - prychnęła Karolina.

- Nie chcę być nachalny, ale jak widzisz, przeznaczenie najwyraźniej pcha nas w swoje ramiona.

- Najwyraźniej. Los bywa złośliwy - odgryzła się dziewczyna.

         Od czasu nieprzyjemnego incydentu w kawiarni Karolina nie miała okazji porozmawiać z Maxem, ale i wcale tego nie chciała. Od czasu do czasu do miejsca jej pracy wpadali członkowie The Wanted, jakby ją szpiegowali, ale nic sobie z tego nie robiła. Nie krępowała się nawet, kiedy odwiedzał ją Kuba. W końcu ojciec jej nienarodzonego dziecka hulał sobie z amerykańską aktorką ze skłonnością do uzależnień, więc i ona mogła się z kimś spotykać. Prawdą było, że nie miała pewności, czy romans George'a z Lohan trwa, ale widziane dopiero niedawno temu w Internecie zdjęcie wzburzyło jej krew i nie pozwalało myśleć trzeźwo.

- Daj spokój, ile jeszcze będziesz się dąsać? - Max wyrwał ją z rozmyślań.

- Jeśli myślisz, że się dąsam, to jesteś głupszy niż mi się wydawało.

- Chodzi o Lindsay? Bo jeśli tak, to wiedz, że nic między nami nie zaszło.

- Tak, a w mniemaniu facetów nic oznacza "tylko się migdaliliśmy". Dla dziewczyn to już jest coś, wiesz?

- Ale dla mnie to nic nie znaczyło - zaparł się Max.

- To najgorsza wymówka świata. Skoro coś nic dla ciebie nie znaczy, to po jaką cholerę to robisz?

         Max już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Monika przerwała mu gestem ręki.

- Chyba nie macie żadnej opryszczki? - spytała zaniepokojona, a Łysemu niemal oczy wyszły z orbit. - Zapytam, czy nie trzeba mieć jakiś zaświadczeń lekarskich, żeby otworzyć takie przedsięwzięcie.

         Odwróciła się na pięcie, by wzrokiem natrafić na kręcącego się kilka metrów dalej i nieudolnie próbującego się zakamuflować pod daszkiem swojej czapki Jaya.

- Powiesz przyjacielowi, żeby odpuścił sobie role prześladowcy, bo tylko doprowadza mnie do szału - zwróciła się do Maxa i pognała w stronę "Budki z Buziakami", żeby rozwiązać nękające ją kwestie, którymi zaprzątała umysł, by nie myśleć o Jayu.

- Chyba właśnie o to mu chodzi - westchnął Max, a Karolina popatrzyła na niego krzywo. - No co?

- Dorośnijcie w końcu - rzuciła na odchodnym szatynka i oddaliła się w kierunku przeciwnym do swojej przyjaciółki.

- A co ja niby takiego zrobiłem?! - spytał zszokowany Max, nie mając pojęcia, że już niebawem zostanie ojcem. Nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi.

         Zapowiadał się kolejny przebojowy dzień.

7 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa....! Skaczę! Z radości!
    Z powodu szkoły i innych spraw, nie komentowałam za co mi bardzo przykro, ale mam nadzieje, że mi wybaczysz.
    Rozdział, nie wytrzymam, oszaleje, walnijcie mnie krzesłem, poprawcie patelnią, takie świetne! Aż się zakrztusiłam herbatką.
    Jay jest słodki :3 Znaczy głupi, ale słodki. To że próbuje obserwować Monikę, ale mu nie wychodzi jest słodkie. :3
    Mam nadzieje, że sobie wreszcie porozmawiają i się pogodzą, w Twoim opowiadaniu najbardziej uwielbiam tą parę.
    I mam pytanko, czy Max w ogóle sie dowie, że Karolina jest z nim w ciąży? Hyyy (tu wciągam głośno powietrze) ... A może okaże sie, że ona nie jest w ciąży. *O*O*O*O*
    Ja chcę tak bardzo następny rozdział, że no nie mogę! Błagam, żebyś szybko dodała następny. Będę się modlić do Bozi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na wstępie przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. :c
    Oglądałam "Chirurgów". :D

    Oczywiście ten i poprzedni rozdział są wspaniałe!
    Tom jako nauczyciel... Nonono. :3
    Chętnie zostanę jego uczennicą. :D
    Musi być świetny! xD

    Ten festyn zapowiada sie wspaniale!
    Tyle zespołów... Tyle frajdy... Jaka szkoda, że to nie dzieje się naprawdę. :C:C:C:C

    Monia unikająca śledzącego ją Jaya, Karolina zła na Maxa, Madzia i Nathan.. Będzie się działo. :D


    Dobra, ten komentarz jest dziwny. xD
    Jak każdy mój komentarz zresztą.

    Więc do następnego rozdziału i następnego dziwnego komentarza!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy przeczytałam o akcji charytatywnej od razu na myśl przyszła mi inna akcja jeszcze z czasów "WantedDirection". Bodajże "Boysbands For Change". A jak akcja charytatywna, to i słynne zespoły. To idąc tym tropem, jeżeli są słynne zespoły, to i Wrednych Zalotek nie mogło zabraknąć. Swoją drogą Kathy mnie rozwaliła. Tak samo Danny tym swoim "Jeśli wiesz, co mam na myśli". Od razu do głowy przyszedł mi mem internetowy "If you know what I mean"
    A, no i Karolina dołączyła do grona dziewczyn bojących się własnych uczuć do piosenkarzy boysbandów.
    Hmmm, myślę, że reszta akcji wraz z Budką Buziaków i koncertami w tle będzie naprawdę bombowa!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Madeleine

    PS Mówi... Pisałam już, że to świetne opowiadanie jest? Jeśli nie, to wiedz, że jest.

    PS2. Zna ktoś sposób na szybkie nauczenie się na pamięć jednego z "Trenów" Kochanowskiego?

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę się po raz tysięczny powtarzać, ale co tam. Ten rozdział jest niesamowity. Jak ja nie mogę się doczekać następnych wydarzeń.
    Ach ten nieudolny Jay jest taki wkurzający i słodki za jednym zamachem.
    Jestem ciekawa kiedy Max się dowie o ciąży ;)
    Akcja i cały ten festyn na pewno będzie niesamowity, ale nie mogę się doczekać akcji w domku!
    Czekam z niecierpliwością do środy! :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial bardzo fajny w koncu o moich ulubionych siostrach. Szkodza mi Madzi ktora teskni za Nathanem a od siostry dowiaduje sie ze ona go widziala. Mam nadzieje ze ulozy sie im wszystko juz wkrotce i bedzie szczesliwa w swoim zespole. Jestem ciekawa jak pojdzie jej pierwszy publiczny wystep w trakcie festynu.
    A moja kochana Monika musiala sie wszystkim zajac ale moze dzieki temu w koncu porozmawia z Jayem z reszta on pieknie i zabawnie ja obserwuje juz od samego rana. No i biedny Max zostal zaskoczony pretensjami od dziewczyn chociaz sam nie wie o co chodzi. Ciekawe kiedy sie dowie ze zostanie tatusiem. Czekam na kolejny rozdzial. Do juta.Maja

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chce juz koncert chlopakow. Wspaniale zespoly na scenie plus Wredne Zalotki bedzie sie dzialo. Moze Madzia i Nath znajda chwile dla siebie. Ciekawa jestem jak przebiegnie pierwsze spotkanie kolezanek Madzi z zespolami. Rozdzial super niech Jay porozmawia z Monia bo obydwoje sie zadrecza. Max i Karolina to chyba bedzie skomplikowana sprawa. Do nastepnego....

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny rozdzial. oj Jay jest slodki i mam nadzieje ze Monia mu wybaczy. Nie bedzie latwo ale czuje że zrobi wszystko zeby do niego wrocilam. Oby Madzia i Nathsn znalezli chwilke zeby porozmawiac. Nie moge sie doczekac wycieczki nad jezioro.

    OdpowiedzUsuń

Blog List