Dziękuję Wam za komentarze i za głosy w ankiecie. Wedle moich przewidywań, zainteresowane jesteście najbardziej przygodami miłosnymi i tego na pewno nie zabraknie. Przy okazji proszę Was o głosy w nowej ankiecie, mam nadzieję, że nie zawiedziecie i tym razem :)
Brak mi czasu na więcej słów, choć tak dużo chciałabym napisać. Wybaczcie, że nie skomentowałam jeszcze zaległości u Was, postaram się to zrobić jutro.
Pozdrawiam :*
Brak mi czasu na więcej słów, choć tak dużo chciałabym napisać. Wybaczcie, że nie skomentowałam jeszcze zaległości u Was, postaram się to zrobić jutro.
Pozdrawiam :*
"Życie ofiarowuje
nam zdumiewające możliwości, ale musimy mieć oczy szeroko otwarte, by je
dostrzec".
Beth Hoffman ("Lato w Savannah")
Do eliminacji do
konkursu grup wokalnych został tydzień i co prawda pod czujnym okiem Toma
Wredne Zalotki stały się o wiele lepsze niż na początku, ale nie można było
zapominać o pani Bennett. Dziewczyny nadal snuły teorię spiskową, że
nauczycielka została zwolniona przez szurniętą psychofankę Zayna i miały ku
temu powody. Denerwowały się, bo poza przeczuciem nie miały żadnych namacalnych
dowodów na to, że to blondynka była w całą tę sprawę zamieszana. Całe
szczęście, że znalazły zastępstwo, o którym Jessica nie wiedziała. Pomoc Toma
była nieoceniona i póki co, nie były na całkiem straconej pozycji.
-
Zamierzam przejść przez eliminacje i pokazać tej zołzie, kto tu rządzi. - Irene
uderzyła dłonią w szafkę w garażu Alicji, w której narzędzia zagruchotały
złowrogo.
Tom nie mógł tego dnia przyjść na
próbę, a je dopadła niemoc i lenistwo i zdecydowały się obmyślić plan zemsty.
-
To się nazywa duch walki! - przyklasnęła Monika, która właśnie weszła do
pomieszczenia, rozglądając się zaciekawiona. - A więc tu Ala zrobiła wam
gniazdko.
-
Tak się urządziłyśmy - zaprezentowała Madzia i przedstawiła siostrze swoje
koleżanki.
-
To ta dziewczyna Jaya? - szepnęła Maja.
-
Była.
-
Och. W takim razie miło cię poznać.
Madzia nie mogła powstrzymać śmiechu.
Gdyby Monika nadal była dziewczyną Jaya być może porywcza Maja byłaby gotowa
wydrapać jej oczy, gdyż kędzierzawy chłopak był jej ulubieńcem, którym była zauroczona. Na szczęście obyło się bez rękoczynów. Dziewczyny
wysłuchiwały historii miłości Madzi słowami Moniki, które zawierały niektóre szczegóły, które
Madzia opuszczała lub celowo cenzurowała.
-
I tak po prostu wpadłaś w odwiedziny? - spytała Madzia, patrząc na siostrę
spode łba, kiedy ta ze szczegółami opisała Wrednym Zalotkom trójkąt miłosny Maggie-Liam-Nath.
-
Niezupełnie. Szczerze, to mam do was pewną prośbę. A raczej zadanie.
-
Zadanie? - Oczy Alex zaświeciły z ekscytacji.
-
Nie, dzięki. - Madzia machnęła ręką. - Tak jakby próbujemy zdemaskować jedną
stukniętą dziewczynę, przez którą wywalili z pracy naszą nauczycielkę, która
może trafić za kraty.
-
Widzę, że się zadomowiłaś w Anglii.
-
Tak. Chyba tak.
Monika pokiwała głową ze zrozumieniem,
ale jej młodszej siostrze coś podpowiadało, że dziewczyna nie zrezygnuje tak
szybko. Nie myliła się.
-
Jeśli mogę tylko powiedzieć na głos, o co mi chodziło… organizuję zbiórkę
charytatywną za kilka dni. - Rudowłosa sięgnęła do torebki, z której wyciągnęła
zadrukowaną kartkę i podała ją Irene, która wydała jej się najbardziej
ogarniętą członkinią zespołu. - Danny Jones z McFly mi pomaga. To… żebym miała
się czym zająć.
-
Organizujesz akcję charytatywną?! - spytała zszokowana Madzia.
-
Tak. No i co się tak dziwisz?
-
No nie wiem… Może lepiej byś pracy poszukała?
-
Dostanę za to pieniądze. To fundacja Izzy, żony Harry'ego Judda - wyjaśniła
Monika, a nie mając pewności, czy dziewczyny wiedzą, kim on jest, dodała. - To
perkusista McFly.
-
A od kiedy znowu bujasz się z McFly?
-
"Bujam się"?
-
No, wiesz, o co mi chodzi. - Madzia założyła ręce na piersiach.
-
Spotkałam się z nimi po… wydarzeniach z zeszłego tygodnia. - Monika
odchrząknęła.
Już wcześniej opowiedziała Madzi, że
Jay dowiedział się, gdzie mieszka. Od tego czasu szukała sobie różnych zajęć,
często wychodziła i umówiła się ze starymi znajomymi, by oficjalnie
"nadrobić stracony czas", a nieoficjalnie odciągnąć myśli od
McGuinessa. Pomogło. Chłopcy z McFly byli cudowni, tak jak ich partnerki.
Potrafili szaleć, ale i pocieszyć ją w trudnej chwili.
-
Występ One Direction, The Wanted, McFly… No ale co my mamy z tym wspólnego? -
spytała zaintrygowana i podekscytowana Irene, a Alex słysząc nazwę ulubionego
zespołu, wyrwała przyjaciółce prowizoryczną ulotkę i zaczęła ją czytać.
-
Jak ci się udało namówić te zespoły do występu?! - zszokowała się Madzia. - Z
jednymi nie jesteś w dobrej komitywie, a z drugimi… też nie jesteś od zerwania.
-
Cóż, mogłabym skłamać, że użyłam swojego uroku, ale to akurat sprawka Danny'ego
z McFly. Nie tylko zaangażował w występy swój zespół, który da godzinny
koncert, ale i przekonał One Direction do zaśpiewania dwóch utworów. A The
Wanted sama się zajęłam. Poprosiłam Natha, żeby zagrali, kiedy spotkałam się z
nim i Tomem w kawiarni Audrey. Co jakiś czas tam przyłażą, chyba szpiegują.
-
Widziałaś Natha? - wydusiła Madzia przez zaciśnięte gardło. Tak bardzo tęskniła
za swoim chłopakiem, którego widywała tylko przez monitor laptopa. Poczuła
ukłucie zazdrości.
-
Och, przepraszam. Zapomniałam, że macie ciche dni.
-
Nie mamy cichych dni!!!
-
Dobra… W każdym razie, odpowiadając na pytanie Irene, chciałam, żeby i Wredne
Zalotki zaśpiewały - wyznała w końcu Monika.
-
Pewnie, z wielką chęcią! - podekscytowała się Irene.
-
Rozumiem, że dostrzegasz w tym szansę dla zespołu, ale tylko ty masz obycie ze
sceną - wtrąciła Kathy. - Reszta może się tremować. Powinniśmy to
przegłosować.
Madzia uśmiechnęła się do koleżanki z
wdzięcznością, ale już po chwili okazało się, że sama nieśmiała dziewczyna
zagłosowała za występem.
-
Hej, a trema? - spytała zbita z tropu Madzia.
-
To nieważne. Przyda nam się taka próba przed konkursem. - Kathy wyszczerzyła
zęby w uśmiechu.
-
Czyli mamy umowę? - wtrąciła Monika, spoglądając na dziewczyny.
-
No jasne! - Maja wstała z kanapy, na której się rozsiadła i wyściskała Monikę,
zapominając, że niedawno spotykała się ona z jej ulubieńcem z The Wanted. A
może właśnie chciała poczuć choć mały ułamek swojego idola?
Monika obgadała z dziewczynami
szczegóły, podziękowała im i wyszła. Madzia nie wiedziała, co o tym wszystkim
myśleć. Do problemów z Nathem i z Jessicą dołączyła jeszcze trema związana z
publicznym występem na dużej zbiórce charytatywnej. Nagle zdała sobie z tego
sprawę.
-
Hej! - zwróciła się do dziewczyn, podpierając się pod boki. - Tak chętnie się
zgodziłyście, bo chcecie poznać zespoły!
-
Czy możesz nas za to winić? - spytała ze śmiechem Kathy i wszystkie jej
zawtórowały.
Miłą atmosferę przerwała Irene.
-
Dobra, z Tomem czy bez niego, musimy ćwiczyć. Chcę wypaść świetnie podczas
koncertu i na eliminacjach!
*
Wszystko było niemal gotowe. Z pomocą
Danny'ego Monice udało się zorganizować spore przedsięwzięcie, z którego była
dumna.
-
Zadziwiające, ile można zdziałać, mając sławną buźkę i znajomości - westchnęła,
opadając na kanapę w swoim mieszkaniu, podczas gdy Danny poszedł przetrząsnąć
zawartość lodówki, w czym nie zamierzała mu przerywać.
-
I urok. Nie zapominaj o uroku! - odkrzyknął, wyściubiając na chwilę głowę ze
sprzętu AGD, by zapytać o nurtującą go kwestię. - To jak to w końcu jest?
Robisz to, żeby pojednać się z Jayem?
-
Nie!
Dziewczyna zaparła się dość ostro i
szybko zdała sobie sprawę, że jej podświadomość mogła działać w niezgodzie z
nią samą. Przetarła twarz dłońmi. Danny wyciągnął sobie z lodówki ostatnią
laskę polskiej kiełbasy i zgrabnie przeskoczył przez sofę, by się na niej
usadowić.
-
Tyle zachodu musi być z jakiegoś powodu.
-
A pomyślałeś, że powodem jest działalność charytatywna? Nic nie robię dla
siebie, to chciałam coś zrobić dla innych. W końcu na coś muszą się przydać te
tabuny sławnych przyjaciół. - Roześmiała się dość sztucznie, ale Danny
pozostawał poważny. Często działał jej na nerwy, ale pod wieloma względami byli
podobni, dlatego tak dobrze się rozumieli.
-
Mogłaś poprosić każdego z nich o datek wpłacony na konto fundacji Izzy. Byłoby
łatwiej.
-
A jaki miałabym w to wkład?
-
Inicjatywa się liczy.
-
I tym właśnie się zajmuję.
-
Jak na moje, czynisz kroki ku integracji. - Danny znacząco poruszał brwiami. -
Jeśli wiesz, co mam na myśli.
Monika zastanowiła się przez chwilę i westchnęła
ciężka.
-
Nie jestem pewna, o co mi chodzi. Chcę pomóc zebrać te pieniądze, naprawdę. Ale
jakaś część mnie…
-
... chce go zobaczyć. W miejscu, w którym nie dojdzie do kłopotliwej konfrontacji.
Piosenkarz wiedział, że miał rację, a Monika pokiwała głową twierdząco, by go o tym przekonać w stu procentach. Kiedy
Jay ją odnalazł i słyszała jego głos w progu mieszkania, przez krótką chwilę
miała ochotę wyjść i z nim porozmawiać. Wyjaśnić wszystko. Ale to nie było
takie proste. Była przekonana, że doszłoby między nimi do kolejnej kłótni, a tego nie chciała.
-
Cóż, mam nadzieję, że ta akcja charytatywna przyniesie wszystkim korzyści. W
końcu włożyliśmy w to sporo pracy.
-
Ty włożyłeś w to trochę pracy i sporo pieniędzy - poprawiła przyjaciela Monika.
-
A ty trochę pieniędzy i sporo pracy, więc jesteśmy kwita. - Danny wyszczerzył
zęby.
-
No i tu masz rację, panie Jones.
-
Cieszę się, pani… zaraz, jak ty się w ogóle nazywasz?
Monika wywróciła oczami na to nagłe
olśnienie.
-
Nie potrafiłbyś tego wymówić - odpowiedziała z uśmiechem. - Lepiej przebrnijmy
ostatni raz przez plan na jutro.
Na stole wylądował stos kartek, które
Danny w mgnieniu oka wyrzucił za siebie.
-
Przestań planować - polecił.
-
Ale… mam słabą pamięć. Nie będę wiedziała, co i kiedy zrobić.
-
Będziesz wiedziała. Cały tydzień o tym gadasz, więc jeśli nie ty, to któraś z
twoich przyjaciółek, albo siostra ci przypomną. Przypominam, że lubię cię za
twoją spontaniczność.
-
W takim razie wstrzymam się z posprzątaniem tych rozrzuconych kartek.
Roześmiali się beztrosko.
-
Nawet nie wiesz, ile bym dała, żeby wrócić się w czasie o rok, kiedy planowanie
było ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę.
***
Wynajęty park, w którym miał odbyć się
charytatywny festyn wyglądał niemal perfekcyjnie. Altanka została pomysłowo
zamieniona w "Budkę Buziaków", opatrzoną wielkim transparentem z
ceną. Kilkanaście metrów dalej ustawiono scenę, na której miały wystąpić znane
zespoły, a całość była ogrodzona i strzeżona. Na obrzeżach parku ustawiły się
stoiska z watą cukrową, lodami, fast foodami i grami. Bileterzy przy dwóch
wejściach naliczać mieli po dwadzieścia funtów za wstęp, a prawie cała kwota
miała być przeznaczona na cele charytatywne, jako że Danny w sporej części pokrywał koszty urządzenia festynu.
Mimo godziny piątej rano Monika nerwowo
latała po trawie w wysokich szpilkach, aby dopilnować, by wszystko było dopięte
na ostatni guzik. Zdenerwowanie było tym silniejsze, że mimo wcześniejszych
zapowiedzi, by zjawili się w południe, do parku już teraz przyjechali chłopaki
z The Wanted.
-
Gdzie u licha jest Danny Jones? - krzyknęła Monika w eter, ale nikt ze
sprzedawców budek nie zainteresował się odpowiedzią na jej pytanie, bo nie
stanowiła dla nich żadnego autorytetu. To zirytowało ją jeszcze bardziej i
zacisnęła ręce ze złości.
-
Imponujące - stwierdziła Karolina, podchodząc do swojej przyjaciółki.
-
Wstałaś tak wcześnie? - zdziwiła się Monika. - Niepotrzebnie, koncerty zaczną
się dopiero o 12. Na rano mamy jakiegoś DJ'a na pobudkę i konkursy amatorów. Potem
Wredne Zalotki i…
-
Chciałam zobaczyć, jak sobie radzisz.
-
I jak mi idzie?
-
Wreszcie wzięłaś się w garść - stwierdziła Karolina, kładąc rękę na ramieniu
swojej przyjaciółki, która popatrzyła na nią spode łba.
-
To sarkazm?
-
Nie! Czyżby twoja intuicja cię opuściła?
-
Nie umiem już czytać w ludziach tak jak kiedyś. McGuiness skutecznie rozwalił
mi radary. - Monika wzruszyła ramionami i spojrzała na Loczka, który kręcił się
nieopodal, nieumiejętnie próbując zamaskować fakt, że ją obserwuje.
-
Jest uroczy na swój sposób - oznajmiła Karolina.
-
A żebyś wiedziała, że jest. Ale jest też idiotą, a nie pozwolę, żeby ktoś
głupszy ode mnie mną manipulował, a co gorsza, mnie zdradzał.
-
Technicznie rzecz biorąc, wcale cię nie zdradził. - Tom podszedł do dziewczyn
jak gdyby nigdy nic ze stanowczo za dużym lodem w wafelku, którego nie potrafił
opanować.
-
Dla was, facetów, wszystko jest schematyczne. Lubicie upraszać do czerni i
bieli. Nie zapominaj, że jest jeszcze odcień szarości.
-
No i co z tego, że Ptaszek całował jakąś laskę na tej imprezie dla wegetarian,
czy co to tam w ogóle było? Nie byliście wtedy razem, bo z nim zerwałaś.
-
Nie usprawiedliwiaj go.
-
Nie muszę. Jest winny wielu rzeczy, ale nie zdrady.
-
Spadaj, Parker. Bycie adwokatem diabła nie wyjdzie ci na dobre.
Tom roześmiał się gardłowo.
-
Niby Jay jest tym diabłem?
-
Lepiej pilnuj swojego loda i nie wcinaj się w nie swoje sprawy - poleciła
Karolina, a jej mrożące krew w żyłach spojrzenie spowodowało, że chłopak
przełknął głośno ślinę i oddalił się, najprawdopodobniej w celu odnalezienia
Kelsey.
-
Czasami się ciebie boję - odezwała się Monika po chwili grobowej ciszy, a
Karolina wzruszyła ramionami.
-
To jeden z powodów, dla których się ze mną przyjaźnisz.
Beztrosko roześmiały się i
zadecydowały, że najlepszym rozwiązaniem będzie udanie się do budki z lodami.
Natknęły się tam na Maxa.
-
Muszę przyznać, że świetnie to urządziłaś - zagaił prosto z mostu do Moniki,
zupełnie ignorując Karolinę, która przypomniała o sobie uporczywym
chrząknięciem, więc się poprawił. - Świetnie to urządziłyście.
Rzeczywiście charytatywna zbiórka
pieniędzy, na którą jakiś czas wcześniej wpadła Monika razem z żoną Harry'ego z
McFly rozrosła się do zaskakujących rozmiarów, kiedy Danny postanowił
jej w tym pomóc. Nie omieszkała wspomnieć Maxowi o wkładzie przyjaciela.
-
Okrzyknął się Robinem Hoodem - zakończyła.
-
Chce odbierać bogatym i dawać biednym?
-
Coś w tym stylu. Załatwił nawet "Budkę Buziaków" - wyjaśniła Monika
od niechcenia, a Max zakrztusił się szejkiem, którego właśnie siorbał przez
słomkę.
-
Co załatwił?
-
Jezu, w jakim świecie ty żyjesz? - Karolina wywróciła oczami. - Żeby zbierać
pieniądze, trzeba mieć kartę przetargową. Wystawimy kilku z was do budki z
buziakami, żebyście za funta mogli… uszczęśliwić trochę fanek.
-
Za funta? Skoro już mam być obcałowywany, to wolałbym, żeby stawka była większa.
-
A ja myślałam, że lubisz to za darmo - odcięła się Karolina, a zanim Max zdobył
się na ripostę, Monika podchwyciła pomysł o zwiększonej kwocie.
-
Faceci to idioci, ale w tym Max ma rację. Trzeba zmienić cennik.
-
Nie jestem pewna, czy ktoś da więcej niż funta za tę wątpliwą przyjemność.
-
Przemawia przez ciebie nieuzasadniona złość. Jeszcze niedawno gotowa byłabyś na
uiszczenie tej skromnej, jak na taką niebywałą przyjemność i zaszczyt, opłaty
latać raz za razem na koniec kolejki i tak aż usta nie zaczną ci krwawić - zachichotał Max.
-
Jeśli sugerujesz, że jestem na ciebie napalona, to jesteś w błędzie. Prędzej
stanęłabym w kolejce, by ostrzegać te biedne dziewczyny przed syfilisem.
Cholera wie, jakim choróbskiem zaraziła cię Lindsay Lohan - prychnęła Karolina.
-
Nie chcę być nachalny, ale jak widzisz, przeznaczenie najwyraźniej pcha nas w
swoje ramiona.
-
Najwyraźniej. Los bywa złośliwy - odgryzła się dziewczyna.
Od czasu nieprzyjemnego incydentu w
kawiarni Karolina nie miała okazji porozmawiać z Maxem, ale i wcale tego nie chciała. Od
czasu do czasu do miejsca jej pracy wpadali członkowie The Wanted, jakby ją
szpiegowali, ale nic sobie z tego nie robiła. Nie krępowała się nawet, kiedy
odwiedzał ją Kuba. W końcu ojciec jej nienarodzonego dziecka hulał sobie z
amerykańską aktorką ze skłonnością do uzależnień, więc i ona mogła się z kimś
spotykać. Prawdą było, że nie miała pewności, czy romans George'a z Lohan trwa,
ale widziane dopiero niedawno temu w Internecie zdjęcie wzburzyło jej krew i
nie pozwalało myśleć trzeźwo.
-
Daj spokój, ile jeszcze będziesz się dąsać? - Max wyrwał ją z rozmyślań.
-
Jeśli myślisz, że się dąsam, to jesteś głupszy niż mi się wydawało.
-
Chodzi o Lindsay? Bo jeśli tak, to wiedz, że nic między nami nie zaszło.
-
Tak, a w mniemaniu facetów nic oznacza "tylko się migdaliliśmy". Dla
dziewczyn to już jest coś, wiesz?
-
Ale dla mnie to nic nie znaczyło - zaparł się Max.
-
To najgorsza wymówka świata. Skoro coś nic dla ciebie nie znaczy, to po jaką
cholerę to robisz?
Max już otwierał usta, żeby coś powiedzieć,
ale Monika przerwała mu gestem ręki.
-
Chyba nie macie żadnej opryszczki? - spytała zaniepokojona, a Łysemu niemal
oczy wyszły z orbit. - Zapytam, czy nie trzeba mieć jakiś zaświadczeń
lekarskich, żeby otworzyć takie przedsięwzięcie.
Odwróciła się na pięcie, by wzrokiem
natrafić na kręcącego się kilka metrów dalej i nieudolnie próbującego się
zakamuflować pod daszkiem swojej czapki Jaya.
-
Powiesz przyjacielowi, żeby odpuścił sobie role prześladowcy, bo tylko
doprowadza mnie do szału - zwróciła się do Maxa i pognała w stronę "Budki
z Buziakami", żeby rozwiązać nękające ją kwestie, którymi zaprzątała
umysł, by nie myśleć o Jayu.
-
Chyba właśnie o to mu chodzi - westchnął Max, a Karolina popatrzyła na niego
krzywo. - No co?
-
Dorośnijcie w końcu - rzuciła na odchodnym szatynka i oddaliła się w kierunku przeciwnym
do swojej przyjaciółki.
-
A co ja niby takiego zrobiłem?! - spytał zszokowany Max, nie mając pojęcia, że
już niebawem zostanie ojcem. Nie otrzymał jednak żadnej odpowiedzi.
Zapowiadał się kolejny przebojowy
dzień.
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa....! Skaczę! Z radości!
OdpowiedzUsuńZ powodu szkoły i innych spraw, nie komentowałam za co mi bardzo przykro, ale mam nadzieje, że mi wybaczysz.
Rozdział, nie wytrzymam, oszaleje, walnijcie mnie krzesłem, poprawcie patelnią, takie świetne! Aż się zakrztusiłam herbatką.
Jay jest słodki :3 Znaczy głupi, ale słodki. To że próbuje obserwować Monikę, ale mu nie wychodzi jest słodkie. :3
Mam nadzieje, że sobie wreszcie porozmawiają i się pogodzą, w Twoim opowiadaniu najbardziej uwielbiam tą parę.
I mam pytanko, czy Max w ogóle sie dowie, że Karolina jest z nim w ciąży? Hyyy (tu wciągam głośno powietrze) ... A może okaże sie, że ona nie jest w ciąży. *O*O*O*O*
Ja chcę tak bardzo następny rozdział, że no nie mogę! Błagam, żebyś szybko dodała następny. Będę się modlić do Bozi.
Na wstępie przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. :c
OdpowiedzUsuńOglądałam "Chirurgów". :D
Oczywiście ten i poprzedni rozdział są wspaniałe!
Tom jako nauczyciel... Nonono. :3
Chętnie zostanę jego uczennicą. :D
Musi być świetny! xD
Ten festyn zapowiada sie wspaniale!
Tyle zespołów... Tyle frajdy... Jaka szkoda, że to nie dzieje się naprawdę. :C:C:C:C
Monia unikająca śledzącego ją Jaya, Karolina zła na Maxa, Madzia i Nathan.. Będzie się działo. :D
Dobra, ten komentarz jest dziwny. xD
Jak każdy mój komentarz zresztą.
Więc do następnego rozdziału i następnego dziwnego komentarza!
Gdy przeczytałam o akcji charytatywnej od razu na myśl przyszła mi inna akcja jeszcze z czasów "WantedDirection". Bodajże "Boysbands For Change". A jak akcja charytatywna, to i słynne zespoły. To idąc tym tropem, jeżeli są słynne zespoły, to i Wrednych Zalotek nie mogło zabraknąć. Swoją drogą Kathy mnie rozwaliła. Tak samo Danny tym swoim "Jeśli wiesz, co mam na myśli". Od razu do głowy przyszedł mi mem internetowy "If you know what I mean"
OdpowiedzUsuńA, no i Karolina dołączyła do grona dziewczyn bojących się własnych uczuć do piosenkarzy boysbandów.
Hmmm, myślę, że reszta akcji wraz z Budką Buziaków i koncertami w tle będzie naprawdę bombowa!
Pozdrawiam serdecznie,
Madeleine
PS Mówi... Pisałam już, że to świetne opowiadanie jest? Jeśli nie, to wiedz, że jest.
PS2. Zna ktoś sposób na szybkie nauczenie się na pamięć jednego z "Trenów" Kochanowskiego?
Będę się po raz tysięczny powtarzać, ale co tam. Ten rozdział jest niesamowity. Jak ja nie mogę się doczekać następnych wydarzeń.
OdpowiedzUsuńAch ten nieudolny Jay jest taki wkurzający i słodki za jednym zamachem.
Jestem ciekawa kiedy Max się dowie o ciąży ;)
Akcja i cały ten festyn na pewno będzie niesamowity, ale nie mogę się doczekać akcji w domku!
Czekam z niecierpliwością do środy! :D
Pozdrawiam :)
Rozdzial bardzo fajny w koncu o moich ulubionych siostrach. Szkodza mi Madzi ktora teskni za Nathanem a od siostry dowiaduje sie ze ona go widziala. Mam nadzieje ze ulozy sie im wszystko juz wkrotce i bedzie szczesliwa w swoim zespole. Jestem ciekawa jak pojdzie jej pierwszy publiczny wystep w trakcie festynu.
OdpowiedzUsuńA moja kochana Monika musiala sie wszystkim zajac ale moze dzieki temu w koncu porozmawia z Jayem z reszta on pieknie i zabawnie ja obserwuje juz od samego rana. No i biedny Max zostal zaskoczony pretensjami od dziewczyn chociaz sam nie wie o co chodzi. Ciekawe kiedy sie dowie ze zostanie tatusiem. Czekam na kolejny rozdzial. Do juta.Maja
Ja chce juz koncert chlopakow. Wspaniale zespoly na scenie plus Wredne Zalotki bedzie sie dzialo. Moze Madzia i Nath znajda chwile dla siebie. Ciekawa jestem jak przebiegnie pierwsze spotkanie kolezanek Madzi z zespolami. Rozdzial super niech Jay porozmawia z Monia bo obydwoje sie zadrecza. Max i Karolina to chyba bedzie skomplikowana sprawa. Do nastepnego....
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdzial. oj Jay jest slodki i mam nadzieje ze Monia mu wybaczy. Nie bedzie latwo ale czuje że zrobi wszystko zeby do niego wrocilam. Oby Madzia i Nathsn znalezli chwilke zeby porozmawiac. Nie moge sie doczekac wycieczki nad jezioro.
OdpowiedzUsuń