Dziękuję za komentarze, dziewczyny.
Sprawdziłam i ponowna wizyta w domku nad jeziorem rozpoczyna się w rozdziale 27. Liczę, że wtedy będzie więcej komentarzy, mimo iż rozdziały będą o wiele dłuższe. Rezerwujcie sobie czas, bo wprowadzę limit xD
Madeleine - wydawało mi się, że co chwilę powtarza się raczej "wywracanie oczami", ale to drugie zapewne też :P To wszystko dlatego, że piszę bardzo szybko i dużo, potem nie zauważa się takich błędów. A nie zawsze czytam rozdziały zanim je wstawię, co jest błędem i niedociągnięciem i to na pewno nie ostatnim (tego rozdziału bowiem też nie sprawdziłam). Mam nadzieję, że wybaczycie i nie jest to aż tak rażące.
Sprawdziłam i ponowna wizyta w domku nad jeziorem rozpoczyna się w rozdziale 27. Liczę, że wtedy będzie więcej komentarzy, mimo iż rozdziały będą o wiele dłuższe. Rezerwujcie sobie czas, bo wprowadzę limit xD
Madeleine - wydawało mi się, że co chwilę powtarza się raczej "wywracanie oczami", ale to drugie zapewne też :P To wszystko dlatego, że piszę bardzo szybko i dużo, potem nie zauważa się takich błędów. A nie zawsze czytam rozdziały zanim je wstawię, co jest błędem i niedociągnięciem i to na pewno nie ostatnim (tego rozdziału bowiem też nie sprawdziłam). Mam nadzieję, że wybaczycie i nie jest to aż tak rażące.
"Człowiek
pływa w rzece przypadków i zbiegów okoliczności. Chwytasz się tych
najszczęśliwszych - pozostałym pozwalasz przepłynąć obok."
Dawid
Wróblewski ("Historia Edgara")
Użalanie
się nad sobą nie przynosiło nic dobrego. Szczególnie kiedy za drzwiami już od rana
słychać było szlifowanie, wiercenie i pukanie młotkiem. W kamienicy zaczął się
bowiem remont i to od piętra, na którym mieszkały dziewczyny. Karolina i Luiza
wychodziły wcześnie do pracy i nie robiło im to żadnej różnicy, ale Monika
marzyła tylko o tym, by spać cały dzień, żeby nie myśleć o widoku, który trwale
wyrył jej się w psychice - widoku Jaya w objęciach Kobiety Kot. Co prawda
poprzysięgła sobie już wcześniej, że nie będzie rządził jej życiem i nawet
dobrze bawiła się z Bobem, jego siostrzeńcem i Jayne, ale kiedy dziewczyny
skakały koło niej, chuchały na nią i dmuchały, czuła się przygnieciona przez
litość. Na pewno była żałosna.
Postanowiła wypełznąć spod pierzyny,
pod którą zebrało jej się sporo okruszków po chrupkach. Zdjęła poszewki z wszystkich
trzech łóżek i z wielkim kokonem udała się do piwnicy, gdzie obok
prowizorycznej siłowni znajdowało się pomieszczenie z trzema pralkami i
suszarnia. Dla pewności, aby nikt nie ukradł tego jakże cennego dobytku, Monika
została na dole do końca prania. Przysnęła i miała przedziwny sen o tym, że
biega po lesie przy domku nad jeziorem w sukni ślubnej Alicji, a gonią ją
człekokształtne mutanty, wrzeszczące, że będzie miała pecha.
Obudziła się dopiero, kiedy nad uchem
usłyszała głośne kichnięcie. Okazało się, że to sąsiad alergik przyszedł zrobić
pranie i zastał ją siedzącą na wyłączonej już pralce. Dziewczyna spaliła
buraka, wyciągnęła pościel i zaczęła ją rozwieszać na linkach szybko, żeby
mężczyzna do niej nie zagadał. W roztargnieniu wrzuciła też białe prześcieradła
do kolorowej pościeli, ale odcień różu, który nabrały, wcale nie wyglądał źle,
więc machnęła na to ręką.
Nie chciała czekać, aż pościel
wyschnie, bo mogło to trwać dość długo, więc rzuciwszy spojrzenie na alergika,
jakby chcąc dać mu znać, że jeśli coś zginie, będzie na niego, dziewczyna
postanowiła udać się do kawiarni.
Chciała wziąć się w garść, a mocna kawa
mogła jej w tym pomóc. Zamierzała trzeźwo spojrzeć na stan, w jakim się
znalazła, ogarnąć się i co najważniejsze, przestać się nad sobą użalać.
Wielkie było jej zdziwienie, kiedy w
drzwiach kawiarni natknęła się na Joela, który uśmiechnął się szeroko na jej widok.
-
A jednak świat jest mały - roześmiał się. - Miła niespodzianka.
-
Co tutaj robisz? Byłeś w okolicy?
-
Właściwie to mieszkam niedaleko. Kumple polecili mi tę kawiarnię. Podobno są
dobre eklerki i miła obsługa.
Chłopak otworzył drzwi i przepuścił
Monikę przed siebie. Weszli do środka.
-
Eklerki są rzeczywiście świetne, a tak się składa, że pracownice to moje
współlokatorki.
-
Powtórzę: świat rzeczywiście jest mały.
-
Tak, kto by pomyślał.
Monika przywitała się ze swoją
najlepszą przyjaciółką, która właśnie skończyła obsługiwać klientkę i podeszła
do lady.
-
Dobrze, że znowu wyszłaś do ludzi - odezwała się Karolina. - I… nie sama -
dodała, widząc Joela, który co prawda nie rozumiał konwersacji po polsku, ale
uznał, że to dobry moment, by się przedstawić.
Zrobił dobre wrażenie zarówno na
Karolinie, jak i na Luizie, która wyszła z zaplecza, niosąc skrzynkę z
ciastkami, którą pomógł jej donieść do lady, za co podziękowała uśmiechem. Dodatkowo kupił też dwa eklerki i kawę
dla siebie i Moniki, przez co Luiza spojrzała znacząco na koleżankę, ale ta
przeciągnęła palcem po szyi, jakby chciała powiedzieć: "piśniesz słowo, to
cię zabiję".
W kawiarni zrobił się spory ruch, więc
Karolina i Luiza nie miały czasu podsłuchiwać rozmowy przyjaciółki, która
zasiadła z nowym znajomym przy jednym ze stolików, które pozostawały jeszcze
wolne.
-
Przepraszam za mojego wujka - odezwał się Joel, kiedy już się zadomowili. -
Bywa dość nachalny. Powtarzałem mu, że jestem w związku, ale on ciągle mi
odpowiada, że skoro nie widuje mojej dziewczyny przy mnie, to w jego mniemaniu
jestem singlem.
-
Nic się nie stało. Lubię Boba. Rzeczywiście bywa dość bezpośredni, ale kiedy
przyjechałam do Anglii i wszyscy zdawali się sprzysiąc przeciwko mnie był moją
ostoją. Dlatego nie mogłam mu odmówić, skoro od ponad roku palił się, by mnie
zapoznać ze swoim siostrzeńcem.
-
Długo to planował. No ale tak naprawdę dopiero teraz miałem czas się z nim
spotkać. Gram w zespole, a to dość zajmujące zajęcie.
-
Coś o tym wiem… - Dziewczyna wywróciła oczami.
-
Też grasz w zespole?
-
Eee… nie, ale mogę się domyślić.
Monika zdecydowała się, że lepiej nie
informować nowego kolegi o swojej przeszłości z Jayem. Znał go dość dobrze, nie
chciała, żeby McGuiness miał swojego szpiega. A może już miał?
Podczas wspólnego obiadu w dzień
przymiarki sukni Bob wyjaśnił Monice, że jego siostrzeniec jest gitarzystą
zespołu Lawson, a ona doskonale wiedziała, że zespół trzyma sztamę z The
Wanted. Jej stary znajomy i Jayne opowiedzieli Joelowi historię jej krótkiej
pracy dla The Wanted, ale nie wspomnieli o Jayu, za co była im wdzięczna. Postanowiła
zmienić temat i tak od słowa do słowa zszedł on na walentynki.
-
Byłem w Stanach u Kathryn - wyjaśnił. - Ale żałuję, że nie przyjechała tutaj.
Może wuj Bob zmieniłby zdanie na jej temat, gdyby ją poznał.
-
Martwi się o ciebie, to normalne. Związki na odległość bywają uciążliwe, ale
jeśli się kogoś kocha… - urwała, żeby nie wchodzić w tę osobistą rozmowę z
Joelem. - Ja spędziłam walentynki z Leonardo DiCaprio przy
"Titanicu", także zazdroszczę.
Chłopak roześmiał się szczerze, a
Monika popiła kawą, by ukryć zażenowanie z tego nagłego wyznania. Do stolika
podeszła Karolina w firmowym fartuszku.
-
Podać coś jeszcze? - spytała, a jej przyjaciółka i Joel zgodnie pokręcili głową
piecząco.
Dziewczyna zabrała więc puste talerze,
a kiedy Monika odprowadzała ją wzrokiem, ujrzała, jak ta unosi kciuk w górę i
układa usta, bezgłośnie wypowiadając "ciacho". Całe szczęście Joel w
tym czasie ziewał i nie zauważył jak jego towarzyszka uderza się otwartą dłonią
w czoło.
-
Przepraszam, to nie ma nic wspólnego z tobą - obwieścił. - Sąsiedzi dają mi się
we znaki i od dawna się porządnie nie wyspałem.
-
Mi to mówisz? Swojego sąsiada zza ściany bym wykastrowała.
Dobrze im się razem rozmawiało, mimo iż
żadne nie wpadło na pomysł, że to właśnie oni są sąsiadami zza ściany. Słowem nie wspomnieli o
remoncie i nie skojarzyli faktów, a interesowanie się adresem mogłoby być
jednoznaczne z określeniem wyższego poziomu sympatii, więc Monika o nic nie
pytała.
Dyskutowali jeszcze o zabawnej
perypetii, w której brali udział i chichotali, że całe szczęście, nie
przyłapali ich paparazzi, a sprzedawczyni nie znała angielskiego, więc w prasie
nie ma nagłówków "Joel Peat się żeni".
-
Muszę lecieć - oświadczył chłopak, kiedy dopił kawę do końca. - Wieczorem
wychodzimy z chłopakami z The Wanted, więc już teraz muszę się psychicznie
przygotować na ostre picie. - Monika zakrztusiła się ostatnim łykiem kawy,
który wzięła do ust. Joel spojrzał na nią z troską. - W porządku? Nie sądziłem,
że zbulwersuje cię wiadomość, że muzycy imprezują.
Roześmiał się, a ona puściła mu słodko
gorzki uśmiech.
-
Po prostu poszło nie w tę dziurkę - skłamała. - I dzięki za eklerka.
Joel uśmiechnął się na pożegnanie i
zapytał, czy jej nie odprowadzić, ale pokręciła głową i już po chwili została
sama. Karolina wystrzeliła zza lady jak z procy. Dopadła do przyjaciółki z
lubieżnym uśmiechem na twarzy.
-
Nie ekscytuj się tak. To tylko kolega i to zajęty - wyjaśniła Monika. - A nawet
gdyby był wolny, to jest muzykiem ze znanego zespołu, a ja już się w takie
ekscesy nie bawię.
-
Ma rację - wtrąciła Luiza. - Jay wycisnął z niej wszystkie siły witalne. Nie
polecam tego na przyszłość. Ja mam zwyczajnego chłopaka, ale wydaje mi się, że
można na nim polegać jak na kaktusie.
-
Lou, co ty mówisz? - zdziwiła się Karolina.
-
Solidny. - Blondynka wzruszyła ramionami.
Prawie wszyscy klienci wyszli, więc mogły
porozmawiać od serca. Roześmiały się na słowa Luizy. W radiu rozbrzmiał jakiś
pop-rockowy kawałek.
-
Złotko, mogłabyś dać na ful? - zagadnęła Karolinę jedna z klientek, wskazując
ręką głośnik.
-
Oczywiście. Całkiem fajna nuta.
Dziewczyna zniknęła za ladą, by
zgłośnić puszczany w radiu utwór.
-
Głos tego chłopaka brzmi podobnie do tego, który przyszedł do kawiarni razem z
twoim Ryanem - oświadczyła Karolina.
-
Czy ja wiem… - westchnęła Lou. - No, może trochę.
-
Nie, nie trochę - wtrąciła Monika. Nagle skojarzyła fakty. Teraz, gdy Karolina
zgłośniła radio z łatwością rozpoznała piosenkę "Learn To Love Again"
Lawson.
-
Co masz na myśli? - zaintrygowały się dziewczyny.
-
To zespół, w którym Joel gra na gitarze. Wokalistą może być właśnie ten
chłopak, który przyszedł do was z Ryanem i zapłacił piosenką za kawy i ciastko.
A to oznacza…
-
… że Ryan gra w Lawson? - spytała Luiza głosem tak skrzekliwym, że sama go nie
poznała.
Była zszokowana. Dłuższą chwilę trawiła
tę informację i próbowała ją od siebie oddalić, ale wszystkie znaki na niebie i
ziemi wskazywały, że teoria Moniki jest prawdopodobna.
-
Dlatego wydawał mi się znajomy - wyjaśniła rudowłosa. - Ale dla pewności
sprawdzimy jeszcze w internecie.
Pokiwały głowami ze zrozumieniem. Po
powrocie z pracy szybko jednak Luiza przekonała się, że i ona wpakowała się w
niezłą kabałę. Zbieg okoliczności był bowiem większy niż to się wszystkim
wydawało.
-
Ryan jest basistą w Lawson - oświadczyła Luiza, rzucając się na kanapę i dysząc
ciężko. - Ale numer.
-
Nie powiedział ci, czym się zajmuje? - zdziwiła się Karolina.
-
Mówił, że utrzymuje się z gry w zespole, ale nazwa nigdy nie padła. Przez myśl
mi nie przeszło, że są znani. Nie tak jak The Wanted, ale… O, Boże. To się
porobiło.
-
Zaraz, zaraz… - dedukowała Karolina. - Ale skoro Ryan zatrzymał się u kumpla za
ścianą, to oznacza, że możemy mieć Lawson za sąsiadów.
Tym razem to Monika pobladła, jakby
zobaczyła ducha. Te zbiegi okoliczności były nieprawdopodobne. Postanowiła
poddać tę ewentualność pod wątpliwość.
-
Zapewne mieszka u jakiegoś… niesławnego kumpla - oświadczyła.
-
Nie, u przyjaciela z zespołu. To akurat mi powiedział. I dlatego nie domyśliłam
się, że jest znany. Ta kamienica do luksusowych nie należy… - Luiza trajkotała
jak najęta, a Monice zakręciło się w głowie.
Czy jej życie kiedykolwiek będzie
normalne?
Szybko przekonała się, że jest to
niemożliwe. Kiedy Luiza ustaliła, że właścicielem mieszkania jest Joel,
poprosiła koleżankę, by nic nie mówiła. Bała się, że kumpel Jaya może zaraz mu
donieść, że swoją ex-dziewczynę ma pod nosem. McGuiness bowiem wydzwaniał od
czasu do czasu, ale Monika zupełnie to ignorowała. Miała nawet specjalny
dzwonek przypisany do jego osoby, co ułatwiało lokalizację zagrożenia i
eliminowanie go.
Na początku następnego tygodnia
dziewczyna postanowiła udać się na rozmowę kwalifikacyjną do jednego z
wydawnictw, które znajdowało się dość blisko ich miejsca zamieszkania. Niestety
wyszła zbyt późno i praktycznie pocałowała klamkę. Zła na cały świat wracała do
kamienicy, mijając wnękę między dwoma budynkami, gdzie znajdowało się wejście
na ich schody przeciwpożarowe i pojemniki na śmieci. Jej wzrok mimowolnie padł
na dwóch rozmawiających tam chłopaków. Co gorsza, obu znała. Niedaleko
kontenerów na śmieci stali Jay i Joel. Wszystko się wydało.
Zaczęła snuć teorie spiskowe. Albo Tom,
który od jakiegoś czasu został opiekunem "Wrednych Zalotek" wydusił
od Madzi informacje, albo Max, który dowiedział się, gdzie pracuje Karolina
śledził ją i poznał sekretne miejsce, w którym ukrywała się była dziewczyna
jego przyjaciela. Albo to Joel skojarzył fakty tak jak ona i od razu zadzwonił
do swojego kolegi z zaprzyjaźnionego zespołu i wszystko wyszło na jaw. Nie było
to istotne.
Monika przyspieszyła, by zniknąć w
drzwiach kamienicy, zanim dogonią ją na schodach. Nie chciała, by Jay
dowiedział się, gdzie mieszka, ani by Joel dowiedział się, że to ona jest
wredną sąsiadką, na którą narzekał. Teraz i tak mogło być na to za późno.
Dziewczyna dobiegła na swoje piętro z szybkością błyskawicy. Po drodze omal nie
zwaliła robotnika z drabiny, ale nic sobie z tego nie robiła. Wpadła do
mieszkania zasapana.
-
Zapomniałaś czegoś? - spytała zdziwiona Karolina, która właśnie podlewała
kaktusa Luizy.
-
Joel rozmawia przy śmietnikach z Jayem - wydusiła z siebie rudowłosa, a jej
przyjaciółka zrobiła duże oczy i podeszła do okna.
Mimo żelaznych schodów
przeciwpożarowych, na dole dostrzec się dało dwóch dyskutujących młodzieńców.
-
Myślisz, że się wydało? - spytała zdziwiona Karolina.
-
Nie wiem. Ale jeśli nie, to nie mogę dopuścić, żeby Jay tu przyszedł! Nie jestem
gotowa na konfrontację. I jeszcze się spóźniłam na rozmowę i… - Monika
wyrzucała z siebie słowa z prędkością błyskawicy tak, że przyjaciółka jej
przerwała.
-
Spokojnie. Coś wymyślimy… Szkoda, że nie ma Lou, ona jest lepsza w knuciu
intryg niż ja - westchnęła Karolina.
Luiza wybyła ze swoim
"świeżym" chłopakiem na obiad w mieście, dziewczyny były więc zdane
na siebie. Karolina jednak szybko się przekonała, że jej najlepsza przyjaciółka
ma swoje pomysły na to, jak rozwiązać problem, które były dość radykalne, a
jednak tak do niej podobne.
Kiedy szatynka zastanawiała się nad
miejscem, w którym ewentualnie mogłaby ukryć byłą dziewczynę Jaya, ta
podreptała do łazienki, napełniła wiadro wodą i wyszła przez okno na schody
przeciwpożarowe. Wzięła spory zamach i już po chwili rozpędzona ciecz leciała
łukiem w dół w stronę chłopaka w lokowanych włosach, by w ostatniej chwili pod
wpływem podmuchu wiatru skręcić o kilkanaście centymetrów i doszczętnie zmoczyć
Joela.
-
O, cholera! - zaklęła Monika i schowała się w mieszkaniu, zanim poszkodowany
zdążył ją zauważyć.
-
Coś ty zrobiła?! - spytała jej przyjaciółka zszokowana.
-
Nie trafiłam - westchnęła zrezygnowana Monika.
Miała nadzieję, że obleje wodą Jaya, a
ten, żeby nie dostać zapalenia płuc wróci do siebie i da jej spokój. Niestety
wstrętny wiatr pokrzyżował jej plany, przez co zaklęła.
-
Jesteś głupia - oświadczyła Karolina, a jej przyjaciółka zatkała sobie usta
ręką.
Nawarzyła piwa, więc teraz musiała je
wypić.
*
Jay patrzył, jak Joel trzęsie się jak
osika na wietrze. Szedł właśnie do jego kamienicy, by znaleźć Monikę. Max
bowiem rzeczywiście pod pretekstem biegania poszedł śledzić Karolinę i
zauważył, do której kamienicy wchodzi. Loczek uznał, że to znak od losu i postanowił
wszcząć swoje śledztwo. Uznał, że dziewczyny na pewno mieszkają razem. Po
drodze zauważył jednak członka Lawson wyrzucającego śmieci i zboczył z drogi do
wejścia, żeby z nim zamienić słowo. Sceneria była dość dziwna, ale cała
sytuacja również, więc po krótkich zwrotach uprzejmościowych, zamierzał przejść
do rzeczy.
I wtedy usłyszał dziwny dźwięk, którego
nie potrafił nazwać do momentu aż jego towarzysz nie oberwał kilkoma litrami
wody, które doszczętnie zmoczyły mu włosy i ubranie. A Jay nie miał
wątpliwości, kto mógł zimą wylewać wodę z wiadra przez okno. Wydawało mu się,
że ujrzał kilka minut wcześniej cień swojej rudowłosej dziewczyny sunący po
chodniku kilka metrów dalej. Dedukował, że zobaczyła go i postanowiła
zniechęcić od podejmowania jakiejkolwiek inicjatywy.
-
Ale… zimno… - Joel zaszczękał kilka razy zębami.
-
Przepraszam, stary. Zapewne to było we mnie - wyjaśnił Loczek.
-
Nie, nie. To na pewno było we mnie. Stoimy niemal dokładnie pod moim
mieszkaniem. Wczoraj nie mogłem spać i do drugiej grałem na gitarze,
korzystając, że Ryan na jedną noc wrócił do siebie ze swoją nową dziewczyną.
-
Jestem przekonany, że w tym budynku mieszka moja była. Jest milion powodów, dla
których to ja miałem oberwać tą wodą.
-
A może ktoś zwyczajnie opróżniał wiadro?
-
Zimą? I to nie bacząc na dwóch niewinnych zagadanych mężczyzn? - spytał Jay.
-
Nieważne. Muszę się wysuszyć, bo nie chcę się przeziębić - westchnął Joel. -
Wejdziesz na chwilę?
-
Kiedy indziej. Ale skoro mieszkasz w tej kamienicy od jakiegoś czasu muszę
zapytać, czy nie znasz czasami rudej, cycatej i zadziornej dziewczyny?
Mieszkającej mniej więcej na czwartym piętrze nad miejscem, przy którym
staliśmy.
Joel pokręcił głową i stwierdził, że
nie kojarzy nikogo "rudego, cycatego i zadziornego", choć według tych
współrzędnych dziewczyna, której szukał Jay, mieszka obok niego.
-
Przynajmniej już wiem, gdzie szukać. W takim razie wejdę na górę.
Oboje ruszyli do wejścia do kamienicy.
Jay podreptał za kumplem po schodach z sercem niemal na dłoni. Kiedy Joel pożegnał
go i poszedł się wysuszyć, rezygnując z rozeznania się, czy woda z wiadra była
przeznaczona dla niego, Jay stanął przed drzwiami mieszkania dziewczyn.
Po dłuższej chwili wahania zapukał.
Początkowo nikt mu nie odpowiadał, ale kiedy miarowo pukał raz po raz, dość
głośno, w końcu drzwi otworzyły się, by ukazać mu Karolinę. Dziewczyna miała
rumieńce ze stresu. Cały czas z Moniką zastawiały się, gdzie ją schować, w
razie gdyby zdecydował się tu wparować. Ostatecznie była dziewczyna Jaya
zamknęła się w łazience.
-
Wiedziałem… - westchnął McGuiness. - Mogę porozmawiać z Monicą?
Odezwał się bez ogródek, bo uznał, że
owijanie w bawełnę nie ma sensu. Karolina jednak miała inną strategię.
Początkowo z Moniką rozważały poproszenie Audrey o pomoc. Ich sąsiadka miałaby
udawać lokatorkę tego mieszkania, ale niestety jej nie zastały. Potrzebny był
inny plan - granie na zwłokę.
-
Co? Ona tu nie mieszka. Jesteśmy tylko ja i Lou - skłamała Karolina.
-
Wiesz, że mogę do niej zadzwonić i zaraz się przekonamy?
-
A może zmieniła dzwonek i co wtedy? - spytała Karolina i w tym momencie zdała
sobie sprawę, że się zdradziła. Roztarła twarz dłońmi. - Posłuchaj, Monika
widziała cię, jak się całujesz z inną. Nie ma ochoty z tobą rozmawiać,
przynajmniej przez jakiś czas. Jeśli będziesz ją nachodził, wyprowadzi się stąd
i nigdy jej nie znajdziesz.
-
Dam jej spokój - oświadczył wbrew temu, co podpowiadało mu serce Jay. - Przekaż
Monice, że nie będę jej nachodził, ale będę wdzięczny, jeśli w końcu
porozmawiamy twarzą w twarz. - Zamierzał odejść, ale coś sobie przypomniał i
obrócił się na pięcie. - Tęsknię za nią.
Ruszył w stronę schodów i zostawił
osłupiałą Karolinę na progu. To Joel oberwał wodą z wiadra, a jednak to Jay
czuł, jakby dostał zimny prysznic na głowę. Zrozumiał, że tym razem Monika tak
łatwo mu nie wybaczy.
Woooow! Rozdział niesamowity i jeszcze tyle wieści na raz :) Coś szokującego :) Już niedługo przygody w domku! Czekam niecierpliwie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z tymi limitami to taki żart :P Bardzo się cieszę, że rozdziały będą długie i takich wyczekuję :)
Do soboty,
Pozdrawiam ;)
No to się porobiło... Dziewczyny dowiedziały się kto jest kim z chłopców i teraz się zacznie ostra jazda xD
OdpowiedzUsuńJoel oberwał za Jay'a ._. Nie fajnie... xD To Jay powinien dostać! Monia... Popracuj nad celnością. xD
Ale czyżby Jay w końcu zrozumiał? Oby!
Ahh, nie mogę się doczekać przygód w domku! Jestem bardzo ciekawa! Weny! <3
Chciałam cię również przeprosić, że znów długo nie komentowałam, ale szkoła mi nie daje. :< Jednak czytam regularnie na telefonie. :)
UsuńAaa ja bardzo przepraszam ze dopiero dzisiaj wstawiam komentarz ale mam remont mieszkam na walizka i nie mam na nic kompletnie czasu.
OdpowiedzUsuńWracam do rozdzialu to dla mnie chyba najlepszy rodzial z tej serii tak sie wzruszylam ze prawie sie poplakalam. Monika ktora stara sie prawir caly czas unikac Jaya i tak predzej czy pozniej bedzie musiala z nim porozmawiac. A Jay tak desperacko jej szuka a pomagaja mu w tym kumple no i w koncu sie udalo. Rodzial chociaz nalezal do smutniejszych byl piekny i to piekne zdanie "tesknie za nia" ooo szkoda mi ich musza byc razem bo niszczy ich bycie osobno. Twoj kochany anonim ktory sie nie podpisywal Maja. Czeksm na kolejny rozdzial i wrecz blagam.Cie niech to bedzie dzisiaj bo juz mbie skreca. Obiecujd skomentowac szybciej:-)
To dopiero rodzial o najbardziej szalonej parze tego opowiadania. Tesknota robi swoje ale nie tak latwo sie pogodzic. Mam nadziehe ze im sie uda i jeszcze beda razem. Moze Monika w koncu wyslucha Jaya i pogodza sie . Czekam na kolejne przygody i do dzisiaj. Pa
OdpowiedzUsuńCzesc. Czuje ze akcja zaczyna sie rozwijac i pewnie za nie dlugo nie odpedzimy sie od przygod dziewczyn i zespolow. Ale to bardzo dobrze bo kochamy przygody Madzi i Moni i calej reszty. Monika cierpi i teskni za Jayem ale boji sie go ponownie do siebie dopuscic. Akcja z wiadrem troche jej sie nie udala ale mysle ze Joel jej wybaczy. Jay i jego spokojne wyznanie zaskoczylo mnie nie spodziewalam sie tego po nim ale bardzo sie ciesze wydaje mi sie ze sie zmienil i ze bardzo chce ja odsykac. Tak wiec trzymam kciuki i czekam na kolejny rozdzial:-)
OdpowiedzUsuńFajny sposób na byłego- oblanie lodowatą wodą. Muszę to zapamiętać. Może się kiedyś przydać ;) Tylko jeszcze trzeba zapamiętać, żeby brać pod uwagę warunki atmosferyczne jak np. wiatr...
OdpowiedzUsuńNo cóż- Monika chyba faktycznie nie jest gotowa na konfrontację z Jayem i ucieka się do wręcz desperackich sposobów, ale można jej to wybaczyć.
McGuinnes wreszcie zrozumiał, że Monia mu tak łatwo nie wybaczy. I dobrze mu tak! To za Kobietę-Kot i te Amerykanki. (Włączył mi się tryb solidarności płci)
Ale z drugiej strony mam nadzieję, że i tak kiedyś się pogodzą. W końcu nie może się niezgoda ciągnąć w nieskończoność (Twoje opowiadanie może, ale niezgoda Moniki i Jaya nie)
Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam czasu,
Madeleine
P.S. Czekam niecierpliwie na następny rozdział