Dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że nie u wszystkich postaci dzieje się sielankowo. Miałam inne plany co do dalszych losów bohaterów, ale jak zawsze wszystko mi wychodzi "w praniu".
Pozdrawiam i zachęcam do czytania i komentowania :*
PS. Dziękuję Neytri Glou za nominację, ale niestety brak mi czasu, by brać udział w Liebster Award. Jednakże jest mi bardzo miło.
"Pamięć złotej rybki obejmuje zaledwie 3 sekundy.
Potem wszystko zaczyna się dla niej od nowa. Kiedy spotyka inną złotą rybkę
myśli, że widzi ją pierwszy raz. Podobnie jest z ludźmi: człowiek za każdym
razem zakochuje się tak, jakby nigdy przedtem nikogo nie kochał. Jakaś reakcja
chemiczna wymazuje pamięć o poprzednich cierpieniach i każe mu myśleć: to jest
cudowne, to jest coś nowego, coś innego. Tak samo jak kobieta, która natychmiast
zapomina o bólach porodowych."
"Pamięć złotej rybki"
Wsiadła
w autobus i wyruszyła, Szarość asfaltu na autostradzie promieniowała swoją
prostotą i niezakłóconą harmonią. Wpatrywała się w nią już od dłuższego czasu i
ani myślała przestać. Zupełnie wyłączyła emocje i starała się skupić na
uciekającej spod kół autobusu drodze, która stała się centrum jej wszechświata.
Większość ludzi uważała jazdę autostradą za niezwykle nudną, ją jednak pociągał
ten monotoniczny spokój, który wprawiał w trans. Odpływała gdzieś daleko i
zapominała o wszystkim, co się dzieje wokół.
Monika
wreszcie była szczęśliwa. Praktycznie wprowadziła się do Joela, spędzali ze
sobą mnóstwo czasu. Tak samo było z Luizą, która przesiadywała u Ryana i
Karoliną, która często odwiedzała mamę Maxa lub wyjeżdżała z chłopakiem do ich
wspólnego domu. Kamienica Nicka przyniosła
szczęśliwe zakończenia jej lokatorom. Zupełnie
inaczej sprawy przedstawiały się dla Madzi. Była przekonana, że jako jedyna ma
przed sobą przeszkody nie do pokonania. Początkowo po kłótni z Nathem wydawało
jej się, że przemęczy się przez kilka dni, a w końcu jej chłopak zmięknie i
odwoła "przerwę", którą mieli sobie zrobić w związku, cokolwiek to
znaczyło. Kiedy zwierzyła się Tomowi, głupkowaty uśmieszek znikł mu z twarzy,
bo sytuacja była poważna. I nie mogła przestać myśleć, że po części jest to jej
wina. Od rozmowy telefonicznej nie widziała nie tylko swojego chłopaka, ale i
Tony'ego. Do tego drugiego z kolei sama chciała wyciągnąć w geście przeprosin
dłoń, ale nie odbierał od niej telefonów, a nie chciała nachodzić go w
mieszkaniu.
Pozmieniało
się znacznie więcej rzeczy. Alicja urządziła swój wieczór panieński i wraz z
końcem lata zbliżał się jej ślub. Impreza była dość kameralna, bo po pamiętnej
osiemnastce Madzi chyba wszyscy, uważali, że na jakiś czas należy przystopować.
Nastolatka
za wszelką cenę starała się żyć normalnie. Spotkanie w wytwórni ujawniło, że
Wredne Zalotki mają szansę na nagranie singla, ale potrzebują menedżera i
najlepiej nowej nazwy. Do końca lipca otrzymały czas na spełnienia warunków
umowy, albo miały obejść się smakiem, co teraz, kiedy zaznały trochę życia w
trasie, nie wchodziło w grę. O ile zmiany nazwy nie potrafiły zaakceptować
(liczyły, że przez trasę koncertową z chłopakami były choć trochę
rozpoznawane), o tyle zmianę menedżera z tymczasowego, którym był ojciec
Ricky'ego uznawały za dobry pomysł.
Szukanie zastępstwa spadło jednak na barki Madzi, bo Alex i Kathy wyjechały z
rodzicami tej pierwszej na camping, a Irene była w Irlandii u ciotki. Maja
paliła się do pomocy, ale była roztrzepana i co pięć minut wspominała o
Nathanie, a Magda chciała oczyścić myśli, więc zajęła się szukaniem menedżera
na własną rękę. Odwiedziła nawet swoją starą pracodawczynię i praktycznie błagała
ją, żeby zajęła się Wrednymi Zalotkami. Jayne jednak myślała tylko o wuju
Joela, kierowcy Bobie, w którym była zakochana i nie chciała pakować się w
kolejny projekt. Poleciła kilka osób z branży i to musiało Madzi wystarczyć.
Wsiadła w autobus powrotny i drogę zamierzała spożytkować na myślenie.
Telefon
w kieszeni jej zawibrował, a kiedy podniosła go na wysokość wzroku, ujrzała na
wyświetlaczu zdjęcie Natha. Po raz pierwszy od pięciu dni do niej dzwonił.
Tym
razem szarość asfaltu wydała się dołująca i przerażająca. Poczuła uczucie
ścisku w żołądku i nie miało to nic wspólnego z faktem, że od wyjazdu nie miała
nic konkretnego w ustach. Ciekawe, czy Nath był wreszcie gotowy ją przeprosić,
czy ostatecznie chciał zakończyć związek? A może chodziło mu o prezent
urodzinowy od The Wanted, o którym tyle wspominał jej Tom, a którego nadal nie
widziała?
Od
One Direction dostała swoją wielką tekturową podobiznę, ale Piorun ją obsikał,
więc jedynym sensownym rozwiązaniem wydawało się wynieść ją na śmietnik. Lama,
którą skołował Louis na zastępstwo również wróciła do ZOO, tak więc od dwóch
zespołów nie dostała praktycznie nic. Danny Jones kupił jej fajkę wodną, którą
jej mama od razu chciała skonfiskować, kiedy siostra przywiozła jej prezenty do
domu Alicji. Chłopaki z Lawson sprezentowali jej ogromny kosz słodyczy, w
którym znalazła też ich płytę. Od siostry i jej przyjaciółek dostała
osiemnaście bonów towarowych do różnych sklepów i wiele innych prezentów od pozostałych gości. Na
szczęście Piorun nie oszczędził tylko jej kartonowej podobizny. Zresztą, teraz
i tak wolała na siebie nie patrzeć.
Wibracje
ustały, czegokolwiek chciał od niej Nath, na pewno nie było to aż tak ważne, by
dzwonić do skutku. Westchnęła ciężko i oddzwoniła, a on odebrał już przy pierwszym
sygnale.
- Maggie? - spytał.
Z
jego głosem było lepiej, więc nie chciała zwracać mu uwagi, żeby go nie
nadwyrężał.
- Zgadza się, to ja - odpowiedziała
oficjalnie.
- Ja… - Była pewna, że zaraz ją przeprosi,
nie miało to jednak miejsca. - Chciałbym z tobą porozmawiać.
Zgodziła
się go odwiedzić, nie mając pojęcia, czy chodzi o zerwanie, czy pojednanie.
Przesiadła się w inny autobus, którym chciała dojechać na przedmieścia do domu
matki Natha.
Pojazd
zbliżał się do celu, a ona odczuwała większy niepokój. Kiedy ostatni raz stąd
odjeżdżała, wiedziała, że już nigdy nie będzie tak, jak było. Status quo
zostało naruszone. Cokolwiek usłyszy od swojego chłopaka, na zawsze zapamięta
jego poważną minę, kiedy wspominał o "przerwie". Musiał sobie wszystko
przemyśleć i doskonale go rozumiała, ale nie zmieniało to faktu, że cierpiała.
Powitał
ją w progu, tak jak poprzednim razem. Wymienili kilka nachalnych zwrotów
grzecznościowych i wskazał jej miejsce na kanapie.
- Dziękuję, postoję - odpowiedziała, jakby
wewnętrzna cząstka niej samej chciała jak najszybciej stąd uciec.
Wydał
się zbity z tropu.
- Nie powinienem był tak się zachować -
odezwał się od razu. - To, że się nie odzywałem nie było w porządku. Tak
się nie robi osobie, którą się kocha.
A
więc jej nie kocha? Bolesna myśl w ułamku sekundy przeleciała jej przez głowę,
a wtedy on złapał ją za ręce i spojrzał jej w oczy.
- Sam nie wiem, co we mnie wstąpiło.
Zazdrość o twojego kumpla, to, że zgubiłaś prezent ode mnie, czy frustracja
spowodowana perspektywą utraty głosu… Ale nic mnie nie usprawiedliwia i mogę
mieć tylko nadzieję, że mi wybaczysz.
Skinęła
głową, a na twarz przywołała cień uśmiechu. Nath się rozpromienił.
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć, ale
najpierw chcę pokazać spóźniony prezent ode mnie i chłopaków.
Kiedy
wsiedli w samochód jego matki i ruszyli w stronę Londynu, poczuła się dość
niezręcznie. Oczekiwała wyjaśnienia spraw, zamknięcia tego rozdziału, szczerej
rozmowy. A tymczasem on ją przeprosił i zignorował problem, który w końcu
istniał.
Przypatrywała
się mu w samochodzie, ale wyglądał na zadowolonego. Podobnie jak w momencie, w
którym otwierał przed nią drzwi samochodu.
- Nath, co my tu robimy? - spytała, widząc,
że znajdują się przed budynkiem, w którym mieszkał Tom.
Zamierzał
zorganizować podwójną randkę, by nie czuć się niezręcznie? Nic nie rozumiała do
czasu, kiedy weszli po schodach na pierwsze piętro do jakiegoś pustego
mieszkania. Nie należało do Toma, a więc wnioski nasunęły się jej same. Nie
chciała jednak wystrzelić przedwcześnie, żeby nie wyjść na idiotkę.
- Podoba ci się? - spytał Nath, obejmując
ją od tyłu.
- Co mi się podoba?
- Mieszkanie! Opłacone z góry. Twoje. Na
osiemnastkę. Nie będziemy musieli już kryć się po kątach u Ali albo przy mojej
mamie. Możesz zamieszkać tutaj, masz blisko do szkoły i stacji metra… No a Tom
mieszka piętro wyżej, gdybyś potrzebowała przyjaciela.
Przez
chwilę bała się, że będzie chciał zamieszkać z nią, ale przecież podarunek był
od wszystkich chłopców z The Wanted. Niebywale by ją to ucieszyło, ale gdyby
pokazali jej mieszkanie zanim Nath zarządził "przerwę".
- Musimy porozmawiać - westchnęła ciężko.
Gdyby
były tu jakieś meble, przysiadłaby, bo nogi zaczęły jej dygotać, ale
pomieszczenie było puste.
- O czym?
- O nas. O tej całej "przerwie".
- Ale przecież już wszystko dobrze, tak?
- Nie, nie jest dobrze, choć bardzo bym
chciała. Nath, to nie jest mecz, tylko życie. Tu nie możesz zarządzić przerwy,
a potem wrócić do picia piwa, jedzenia czipsów i okrzyków radości, gdy padnie
gol. Życie nadal się toczy, nie można wcisnąć pauzy.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- W związkach powinno się dyskutować o
problemach, a nie je ignorować. Powiedz mi, co ci leży na wątrobie. Chciałeś ze
mną porozmawiać, zrób to teraz.
- To nie jest odpowiednia pora.
- A kiedy będzie odpowiednia?
Przetarł
twarz dłońmi i odwrócił się do niej plecami. Chwilę w milczeniu patrzył w okno.
- Ale chcę to wszystko naprawić. Postawiłem
się Scooterowi i powiedziałem, że ogłoszę oficjalnie, że mam dziewczynę.
- A co on na to?
- Praktycznie rzecz biorąc, zabronił mi.
Przynajmniej na razie.
- Brzmi, jakby ponownie odwlekano karę
śmierci, co w rezultacie zamieni się w dożywocie. On ci nigdy nie pozwoli się
przyznać, że jesteśmy razem.
- To nie jest prawda. Po prostu… Teraz tyle
się dzieje… Niezależnie od tego, jakim Scooter jest człowiekiem, zna się na
swoim fachu. Jestem pewien, że kiedy sprawy się unormują…
- Unormują? Kiedy będziecie mieli po
czterdzieści lat i idea boysbandu nie będzie już zdawać egzaminu? - spytała
nastolatka. Objęła się rękoma, bo poczuła, że na całym ciele drży. - Zawsze
będzie się tyle działo, właśnie o to chodzi. Jesteście sławni, nie będzie
lepszego momentu na wyjście z cienia.
- Brzmi, jakbyś kazała mi wybierać, zespół,
albo ty.
Chyba
nigdy nie widziała Natha w takim stanie. Miał łzy w oczach, a i ona poczuła, że
policzki robią jej się mokre.
- Nie chciałam, by to zabrzmiało jak ultimatum, ale pragnę ci przypomnieć, że nieco ponad pół roku temu powiedziałeś, że odejdziesz dla mnie z
zespołu. Co się od wtedy zmieniło?
- Wszystko, Maggie! Jestem piosenkarzem, a
moje życie to nie sielanka! Nie mogę chodzić za rękę z dziewczyną po ulicach,
bo na każde sto fanek, które będą chciały autograf, znajdzie się jedna, która
będzie pragnęła wrzucić cię pod koła samochodu. Dlatego lepiej jest zachować to
w tajemnicy.
- Taki kit ci wcisnął Scooter? A co z
Kelsey? Z Nareeshą?
- To co innego.
- Innego dlaczego? Bo jesteś lepszy od Toma
czy Sivy? Bo masz więcej fanek? A może one też otrzymują groźby, ale nauczyły
się z tym żyć, bo zdają sobie sprawę z faktu, co to znaczy kochać sławnego
gwiazdora?!
- Wiesz, jak bardzo ważna jest dla mnie
muzyka. Kiedy wykryto u mnie guzka, byłem przekonany, że już nigdy nie
zaśpiewam.
- I to było bardziej przerażające niż
perspektywa utraty swojej dziewczyny, tak?
- A co mam powiedzieć?
- Prawdę, Nath! Wygarnij mi, poczujesz się
lepiej, a ja będę wiedziała, na czym stoję.
- W porządku! Czułem się okropnie, kiedy
szedłem pod nóż, wiedząc, że mogę stracić głos na dobre, a ty goniłaś za jakąś
mrzonką z dopiero co poznanym kolesiem, który poświęcał ci każdą chwilę uwagi i
przez to poczułaś się wyjątkowa! - krzyknął tak donośnie, że załamał mu się
głos.
- Ale nie jestem tak wyjątkowa jak ty,
prawda? - spytała rozpłakana dziewczyna. - Nie jestem na tyle wyjątkowa, by
zasługiwać na spełnienie moich marzeń, które nazywasz mrzonką?
Maggie
urwała, widząc, że w progu drzwi, które zostawili otwarte stoją chłopaki z The
Wanted z tortem w dłoniach i czapeczkach na głowach.
- To nie tak, Maggie… Po prostu ja śpiewam
od dziecka, ty od… To nieistotne. Istotne jest to, że cię kocham. Rozumiem, że
lubisz śpiewać, ale to moja praca. Jedyna rzecz, którą potrafię. Ty z
dziewczynami pośpiewacie sobie to karaoke do końca wakacji, a potem wrócisz do
szkoły.
- Mojemu zespołowi zamiast "śpiewania
karaoke do końca wakacji" zaoferowano nagranie singla - wyznała. - To może
być też moja praca. Ale nie jestem jeszcze sławna, więc może zrezygnuję z tego,
bo zdanie kobiety się nie liczy, a jej marzenia to tylko mrzonki wobec ogromu
sławy i potęgi The Wanted. Nie kazałam ci wybierać, Nath, ale mimo tego
podjąłeś decyzję.
- Masz rację, tak będzie lepiej. Nie widzę,
żeby ten związek zmierzał w jakimś kierunku poza równią pochyłą w przepaść.
W
przepaść? Słowa dźwięczały jej w głowie, bo w ogóle się nie wykłócał, nie
walczył. Swoje marzenia postawił ponad miłością do niej i jej marzeniami. Nie
wyobrażała sobie, żeby mogli wrócić do punktu wyjścia po czymś takim.
- Jeśli to coś znaczy, znalazłam prezent od
ciebie - oświadczyła nagle, a z szyi ściągnęła wisiorek i ułożyła go sobie na
ręce. - Czy powinnam ci go oddać?
- Zatrzymaj. Chciałbym, żebyś miała
pamiątkę po dobrych chwilach - oświadczył sucho i wyszedł z mieszkania,
wciskając Tomowi klucz.
Wspomnienia
są nieodłączną częścią nas. Zdarza się, że blakną wraz z przemijającym czasem.
Innym razem trawią wnętrzności i nie dają spokoju.
Szczęściarze
mają miłe wspomnienia pięknych chwil, spędzonych w gronie najbliższych,
ukochanych osób. Ci, którzy więcej wspólnego mają z pechem, należą do grupy,
która nieustannie dźwiga brzemię minionych zdarzeń, które ciąży bardziej z
każdym dniem. A w jaki sposób można zapomnieć o czymś, co na trwałe wyryło się
w naszej świadomości?
*
- Mamy godzinę 8:30. Mówi wasz ulubiony
poranny prezenter Bobby Foster. Pobudka, Londyn! Pora zacząć ten piękny,
słoneczny dzień! Nie zapomnijcie wstać z łóżka prawą nogą...
Do
kuchni wmaszerowała potargana nastolatka. Podpierając się pod boki, wrzasnęła
na Maję, która spojrzała na nią ustami pełnymi na wpół pogryzionych naleśników.
Poprzedniego wieczora zasiedziały się przed telewizorem i Alicja pozwoliła
dziewczynie zanocować.
- Możesz wyłączyć tą kretyńską audycję?
Rzygać mi się chce, kiedy tyle się mówi o śpiewających ptaszkach i pachnących
kwiatkach.
- Dzisiaj jest o pięknym, słonecznym dniu –
poprawiła ją Alicja, która od jakiegoś czasu krzątała się po kuchni,
przygotowując naleśniki na śniadanie.
Jej
lokatorka od czasu zerwania z miłej i sympatycznej dziewczyny zmieniła się w
złośliwego potwora i wyżywała się na wszystkich dookoła.
- Ktoś tu wstał lewą nogą – zauważyła Maja,
młodsza z dziewczyn, przełykając pogryzione naleśniki, które do tej pory
trzymała w ustach, aż nabiorą mocy prawnej. - Jak co dzień od zerwania – dodała
po cichu, co nie uszło uwadze Madzi.
- Uważaj, bo to radio zaraz wyląduje na
twojej głowie! - Dziewczyna usadowiła się przy stole i zmroziła przyjaciółkę
wzrokiem.
- No dobra, dobra, nie będę o tym
wspominać. Ale powiesz mi, czy zamierzasz skorzystać z mieszkania, które
podarowali ci chłopcy z The Wanted?
Madzia
westchnęła. Rzeczywiście musiała podjąć decyzję, czy wprowadzić się do swojego
mieszkania, czy zostać u Alicji. Od dawna rozważała wyprowadzkę, bo wielkimi
krokami zbliżał się ślub kobiety. Sytuację jednak komplikował fakt, że nie była
już dziewczyną Natha i dziwacznie byłoby mieszkać w miejscu, które jej kupił.
- Wiesz, to przecież nie tak, że to prezent
tylko od niego. Uważam, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.
- Wiesz, Madzia, że możesz tu zostać, jak
długo chcesz? - spytała Alicja, cmokając swoją podopieczną w czoło, a ona pokiwała
głową.
- Wiem, Ala. Ale chyba lepiej będzie, jeśli
zwolnię twoje gniazdko miłości.
- Musisz sama zadecydować. Nie będzie ci
przykro mieszkać samej?
- Może Monika się ze mną przeprowadzi?
W
radiu znowu zabrzmiał głos prowadzącego, więc przestały rozmawiać na poważne
tematy i się wsłuchały.
- Przypominam, że cały czas możecie dzwonić
z pytaniami i prośbą o radę. Jeśli wolicie anonimowość, w każdy wtorek, czwartek i sobotę, od osiemnastej do dwudziestej nasi wolontariusze udzielą ci pomocy
poza anteną w paśmie „Telefon Zaufania”...
- Może powinnaś
tam zadzwonić? - spytała Maja.
- Co?! Nie, no
co ty. W jakim celu?!
- No nie wiem.
Dziewczyny wrócę dopiero pojutrze, a ty jesteś w czarnej dupie. Czasami przyda
się punkt widzenia osoby trzeciej.
- W sumie Maja
mądrze prawi. - Alicja wzruszyła ramionami.
- Tak, to może
zadzwonię i spytam, czy nie mają na zbyciu żadnego menedżera, który zajmie się
zespołem w rozsypce - prychnęła.
- I czy nie mają
dla ciebie jakiegoś chłopaka. Wiesz, w końcu na złamane serce najlepszym
lekarstwem jest nowa miłość. Podobno. - Maja wzruszyła ramionami i wróciła do
jedzenia śniadanie.
Z odbiornika radiowego rozległ się
spokojny głos prowadzącego, który właśnie na antenie udzielał porady jakiejś
zagubionej słuchaczce.
- On gdzieś jest, na pewno. Ale siedząc w
domu go nie znajdziesz... Chyba że przeznaczony jest ci listonosz, kurier lub
akwizytor. W dzisiejszych czasach miłość nie puka do drzwi. O nią trzeba
powalczyć w terenie...
Cały dzień słowa usłyszane w radiu nie
dawały Madzi się skupić. Odprawiła Maję, która proponowała jej wizytę w centrum
handlowym i skorzystała, że Alicja wyszła z domu na randkę ze swoim
narzeczonym. Zaszyła się na kanapie pod kocem z kubkiem ciepłej herbaty, bo był
to chłodny i deszczowy dzień.
- Co ja
właściwie robię? - spytała, wsłuchując się w sygnał połączenia w słuchawce,
którą kurczowo przycisnęła do ucha.
- Telefon
zaufania radia Your Voice FM, w czym możemy ci pomóc? - zabrzmiało po drugiej
stronie.
Nastolatka zmarszczyła brwi, bo głos
wydał jej się znajomy. Zanim zdążyła pomyśleć, już z jej ust wyfrunęło imię.
- Tony…?
- Maggie…?
- Wow, to dość
niezręczne. Dzwonię pod telefon zaufania. Miało być anonimowo… Nie wiedziałam,
że tam pracujesz.
- Właściwie to
wolontariat. I zaraz mogę cię przełączyć do koleżanki.
Jego słowa zabrzmiały sucho i
przypomniała sobie, co mu zarzuciła.
- Nie, nie
przełączaj mnie - poprosiła. - Moglibyśmy porozmawiać?
- Od tego jest
telefon zaufania. Wszystko, co powiesz, zostanie między nami. Pomyśl o tym jak
o spowiedzi.
- A mogę
potraktować to jak rozmowę z przyjacielem? Którego zraniłam niesłusznie go o
coś oskarżając? - spytała skruszona Madzia.
- To nic…
- Nie, to nie
jest nic. Dlaczego faceci nie chcą rozmawiać? Dzięki temu nie byłoby wojen i
nieporozumień! - uniosła się dziewczyna.
- Dlaczego
odnoszę wrażenie, że nie mówimy o tej sytuacji?
Nie wiedziała, czy dobrym pomysłem jest
zwierzenie mu się z problemów z Nathem, ale nikt nie był w stanie jej pomóc,
więc uznała, że ta pozorna anonimowość może być dobrym rozwiązaniem.
Opowiedziała całą historię od początku do końca i wysłuchiwała w słuchawce odpowiedzi,
która nie nadchodziła.
- Tony, jesteś
tam? - spytała zaniepokojona.
- Jestem… w
szoku.
- Szczerze
mówiąc, ja też. Ale miłość nie bywa gwarantem udanego związku. Niestety.
- Nie, ja jestem
w szoku, że ciągnęliście to tak długo.
- CO?!
- Żartuję -
roześmiał się Tony w słuchawkę. - Wiem, że nie powinienem, ale w jaki sposób
można zapomnieć o cierpieniu po zerwaniu, jeśli nie śmiejąc się i dobrze
bawiąc?
- Masz rację.
Rozpamiętywanie tego, co było, nie jest dobrym pomysłem. Chyba dobrze sobie
radzisz w tym telefonie zaufania, co?
- Dopiero
zaczynam, ale musiałem się czymś zająć.
- A zespół?
- Zespół na razie nie
wypełnia mi całego dnia. Muszę coś zrobić z czasem wolnym.
- Mógłbyś na
przykład spotkać się ze mną. Jeśli już mi wybaczyłeś to, że niesłusznie cię oskarżyłam
o zabranie wisiorka.
W słuchawce po propozycji zaległa
dłuższa cisza. Chciała zapytać, czy nadal jest na linii, ale cierpliwie czekała
na jego reakcję. W końcu odezwał się, poprzedzając wypowiedź ciężkim
westchnięciem.
- Maggie, nie
gniewam się za to, że mi zarzuciłaś zabranie prezentu od twojego chłopaka. Było
to bardzo racjonalne. Unikałem cię dlatego, że polubiłem cię za bardzo i nie
chciałem… Nie chciałem się narażać właśnie na takie sytuacje, kiedy dajesz mi
do zrozumienia, że nigdy nie będę dla ciebie znaczył tyle, co Nath.
- Tony, ale… my
jesteśmy przyjaciółmi… - zaczęła nastolatka z zaciśniętym gardłem, a on jej
przerwał.
- Tak, jesteśmy.
Smutna nuta w jego głosie dała jej do
zrozumienia, że chciałby czegoś więcej. Ciekawe, jak się poczuł, słysząc o jej
zerwaniu. Miał nadzieję? Cieszył się? A może przede wszystkim było mu przykro z
powodu przyjaciółki?
- Chyba jednak
lepiej będzie, jeśli na razie nie będziemy się spotykać - odezwał się nagle,
przez co zrobiło jej się bardzo przykro.
- Dlaczego? -
spytała naiwnie, choć znała odpowiedź na to pytanie.
- Przecież
wiesz, Meggs - westchnął, a ona posmutniała. - Ale zawsze możesz zadzwonić do
telefonu zaufania. Codziennie między dziewiętnastą a dwudziestą linia należy do
mnie.
- Należy do nas -
poprawiła go i oboje roześmiali się w słuchawki.
Kiedy Madzia się rozłączyła, czuła
dziwny rodzaj ulgi. Obawiała się, że przyjaźń jej i Tony'ego należy do
przeszłości, tak jak jej związek z Nathem. Rozmowa z nim dała jej jednak siłę,
by myśleć, że może już niedługo wszystko się ułoży. Bo co jej pozostało, jeśli
nie nadzieja?
O luuudzie...
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego... Serio :P
Tyle w tymrozdziale się porobiło....
Nie ma już Maggie i Natha, Tony zabujał się w młodszej z sióstr (coś tak mi się wydawało...)
No i nie spodziewałam się tego, że będę pierwsza ! Pierwszy raz :P
Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję, że będzie już niedługo :)
Do następnego,
Hit Girl :]
Ale się porobiło. Nathan zerwał z Maggie. Głupia zazdrość. Szkoda mi Madzi. Z Nathanem byli świetną parą, oby jeszcze do siebie wrócili. Choć czuję, że ty tak szybko ich ze sobą nie połączysz :P Tony... Cieszę się, że porozmawiali ze sobą i on jej wybaczył ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
Cholerka!
OdpowiedzUsuńPrzy poprzednim rozdziale napisałam komentarz długi jak kolejka na Kasprowy w środku sezonu, ale chyba coś źle kliknęłam i się usunęło. No cóż. Muszę nadrobić tutaj.
Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw w związku z Nathem. Nie myślałam, że mógłby zachować się tak egoistycznie i odpuścić bez walki. Chociaż ten cały Scooter też chyba maczał w tym palce, no sama już nie wiem.
No dobrze, teraz o czymś milszym. Fajnie, że Zalotki otrzymały propozycję singla. Tylko ze zmianą nazwy będzie ciężko, a jeszcze gorzej z menadżerem. Ale skoro dziewczyny już się wczuły w klimat trasy koncertowej, na pewno nie skapitulują.
I na koniec Tony- kto jak kto, ale on był ostatnią osobą, z którą mogłam skojarzyć poradnię telefoniczną. Ale grunt, że się pogodzili. No i dodatkowo od dziewiętnastej do dwudziestej linia należy do nich :)
Pozdrawiam serdecznie,
Madeleine
PS Przepraszam, że tak krótko, ale mam gości w domu i muszę do nich szybko wracać.
Na prawdę wiedziałam że do tego dojdzie, ze Nath zachowa sie jak świnia i zerwie... Mam nadzieję ze Madzia znajdzie sb kogoś a najlepiej Tonego :D nie lubię sie rozpisywac ale mamjeszcze tyklo pytanie : co ile dni mozesz dodawać rozdziały ale tak najszybciej jak sie da? XDD weny ;* j/jjjagaaaa
OdpowiedzUsuńNie podoba mi sie to i mam nadzieje ze Madzia bedzie z Nathanem jak nie to kiepsko i mam nadzieje ze to nie bedzie za 50 rozdzialow tylko za kilka.
OdpowiedzUsuńPoryczałam się jak głupia gdy Nathan zerwał z Maggie...po prostu czułam towarzyszące jej emocje i no...polało się kilka łez...
OdpowiedzUsuńSzczerze? Mam ogromną nadzieję, że mimo wszystko Nath i Maggie zrozumieją, że nie mogą tak zapomnieć o tym wszystkim i jeśli nie wrócą do siebie to zostaną chociaż przyjaciółmi, a Megs i Tony....może, może ;)
Nie mogę tylko zrozumieć jednego... Pół roku temu Nathan był gotowy odejść z zespołu, od...ile to już? Prawie dwóch lat podkochiwał się w Madzi, a tu nagle gdy są ze sobą..BUM! I co skończyło się? tego to chyba nigdy nie zrozumiem...
Czekam na nn i pozdrawiam :*
Wczoraj czytałam rozdział 50 na telefonie, więc dzisiaj tu zawitałam, aby zostawić pod nim komentarz. Wiesz jakie było moje zdziwienie widząc kolejny rozdział? Ale zaraz po zdziwieniu zawitał uśmiech, który z każdą linijką powoli zchodził mi z twarzy.
OdpowiedzUsuńNath jest świnią. dawno mu ktoś nie przywalił prosto w twarz. Jak można nie walczyć o osobę, którą się kocha? Jak można ignorować problemy i udawać, że wszystko jest w porządku? Tak zachowują się tylko chłopcy, a nie dziewiętnastoletni mężczyźni.
Jednak mam też niemały powód do radości. Monika i Joel się zeszli. ^^ Nareszcie :)
Jestem przeszczęśliwa, że na końcu tego opowiadnia czeka happy end ^^
Do następnego i życzę weny :)
Biedna Maggie ;(
OdpowiedzUsuńNathan zachował się jak egoista.
Tony w telefonie zaufania, chyba bałabym się do niego zadzwonić :D
Dzisiaj nadrobiłam dwa rozdziały i szok Monica i joel razem. Już od dłuższego czasu kibicowałam Jonice :DD
Weny kochana :D
Nath dupku, dupku, dupku! Co za pacan! Ale jest Tony, który wydaje się dość normalny. Mam nadzieję, że nie zrani Magdy jak ten dupek. Czekam z niecierpliwością na następny, który mam nadzieję nadejdzie bardzo szybko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To się teraz wkurzyłam. Nathan zachował się jak ostatni idiota! Jakby miał gdzieś Maggie, jakby liczyła się tylko sława i to co powie Scooter. -.- Mam jednak nadzieję, że zrozumie zwój błąd, że wszystko się kiedyś ułoży. I mimo, że Tony wydaję się spoko gościem, to jakoś nie widzę go jako chłopaka Madzi. :)
OdpowiedzUsuń