niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 51 - "Nowa droga"

Dziękuję Wam za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że nie u wszystkich postaci dzieje się sielankowo. Miałam inne plany co do dalszych losów bohaterów, ale jak zawsze wszystko mi wychodzi "w praniu". 
Pozdrawiam i zachęcam do czytania i komentowania :*
PS. Dziękuję Neytri Glou za nominację, ale niestety brak mi czasu, by brać udział w Liebster Award. Jednakże jest mi bardzo miło. 



"Pamięć złotej rybki obejmuje zaledwie 3 sekundy. Potem wszystko zaczyna się dla niej od nowa. Kiedy spotyka inną złotą rybkę myśli, że widzi ją pierwszy raz. Podobnie jest z ludźmi: człowiek za każdym razem zakochuje się tak, jakby nigdy przedtem nikogo nie kochał. Jakaś reakcja chemiczna wymazuje pamięć o poprzednich cierpieniach i każe mu myśleć: to jest cudowne, to jest coś nowego, coś innego. Tak samo jak kobieta, która natychmiast zapomina o bólach porodowych."
"Pamięć złotej rybki"


         Wsiadła w autobus i wyruszyła, Szarość asfaltu na autostradzie promieniowała swoją prostotą i niezakłóconą harmonią. Wpatrywała się w nią już od dłuższego czasu i ani myślała przestać. Zupełnie wyłączyła emocje i starała się skupić na uciekającej spod kół autobusu drodze, która stała się centrum jej wszechświata. Większość ludzi uważała jazdę autostradą za niezwykle nudną, ją jednak pociągał ten monotoniczny spokój, który wprawiał w trans. Odpływała gdzieś daleko i zapominała o wszystkim, co się dzieje wokół.
         Monika wreszcie była szczęśliwa. Praktycznie wprowadziła się do Joela, spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Tak samo było z Luizą, która przesiadywała u Ryana i Karoliną, która często odwiedzała mamę Maxa lub wyjeżdżała z chłopakiem do ich wspólnego domu. Kamienica Nicka przyniosła szczęśliwe zakończenia jej lokatorom. Zupełnie inaczej sprawy przedstawiały się dla Madzi. Była przekonana, że jako jedyna ma przed sobą przeszkody nie do pokonania. Początkowo po kłótni z Nathem wydawało jej się, że przemęczy się przez kilka dni, a w końcu jej chłopak zmięknie i odwoła "przerwę", którą mieli sobie zrobić w związku, cokolwiek to znaczyło. Kiedy zwierzyła się Tomowi, głupkowaty uśmieszek znikł mu z twarzy, bo sytuacja była poważna. I nie mogła przestać myśleć, że po części jest to jej wina. Od rozmowy telefonicznej nie widziała nie tylko swojego chłopaka, ale i Tony'ego. Do tego drugiego z kolei sama chciała wyciągnąć w geście przeprosin dłoń, ale nie odbierał od niej telefonów, a nie chciała nachodzić go w mieszkaniu.
         Pozmieniało się znacznie więcej rzeczy. Alicja urządziła swój wieczór panieński i wraz z końcem lata zbliżał się jej ślub. Impreza była dość kameralna, bo po pamiętnej osiemnastce Madzi chyba wszyscy, uważali, że na jakiś czas należy przystopować.
         Nastolatka za wszelką cenę starała się żyć normalnie. Spotkanie w wytwórni ujawniło, że Wredne Zalotki mają szansę na nagranie singla, ale potrzebują menedżera i najlepiej nowej nazwy. Do końca lipca otrzymały czas na spełnienia warunków umowy, albo miały obejść się smakiem, co teraz, kiedy zaznały trochę życia w trasie, nie wchodziło w grę. O ile zmiany nazwy nie potrafiły zaakceptować (liczyły, że przez trasę koncertową z chłopakami były choć trochę rozpoznawane), o tyle zmianę menedżera z tymczasowego, którym był ojciec Ricky'ego  uznawały za dobry pomysł. Szukanie zastępstwa spadło jednak na barki Madzi, bo Alex i Kathy wyjechały z rodzicami tej pierwszej na camping, a Irene była w Irlandii u ciotki. Maja paliła się do pomocy, ale była roztrzepana i co pięć minut wspominała o Nathanie, a Magda chciała oczyścić myśli, więc zajęła się szukaniem menedżera na własną rękę. Odwiedziła nawet swoją starą pracodawczynię i praktycznie błagała ją, żeby zajęła się Wrednymi Zalotkami. Jayne jednak myślała tylko o wuju Joela, kierowcy Bobie, w którym była zakochana i nie chciała pakować się w kolejny projekt. Poleciła kilka osób z branży i to musiało Madzi wystarczyć. Wsiadła w autobus powrotny i drogę zamierzała spożytkować na myślenie.
         Telefon w kieszeni jej zawibrował, a kiedy podniosła go na wysokość wzroku, ujrzała na wyświetlaczu zdjęcie Natha. Po raz pierwszy od pięciu dni do niej dzwonił.
         Tym razem szarość asfaltu wydała się dołująca i przerażająca. Poczuła uczucie ścisku w żołądku i nie miało to nic wspólnego z faktem, że od wyjazdu nie miała nic konkretnego w ustach. Ciekawe, czy Nath był wreszcie gotowy ją przeprosić, czy ostatecznie chciał zakończyć związek? A może chodziło mu o prezent urodzinowy od The Wanted, o którym tyle wspominał jej Tom, a którego nadal nie widziała?
         Od One Direction dostała swoją wielką tekturową podobiznę, ale Piorun ją obsikał, więc jedynym sensownym rozwiązaniem wydawało się wynieść ją na śmietnik. Lama, którą skołował Louis na zastępstwo również wróciła do ZOO, tak więc od dwóch zespołów nie dostała praktycznie nic. Danny Jones kupił jej fajkę wodną, którą jej mama od razu chciała skonfiskować, kiedy siostra przywiozła jej prezenty do domu Alicji. Chłopaki z Lawson sprezentowali jej ogromny kosz słodyczy, w którym znalazła też ich płytę. Od siostry i jej przyjaciółek dostała osiemnaście bonów towarowych do różnych sklepów i wiele innych prezentów od pozostałych gości. Na szczęście Piorun nie oszczędził tylko jej kartonowej podobizny. Zresztą, teraz i tak wolała na siebie nie patrzeć.
         Wibracje ustały, czegokolwiek chciał od niej Nath, na pewno nie było to aż tak ważne, by dzwonić do skutku. Westchnęła ciężko i oddzwoniła, a on odebrał już przy pierwszym sygnale.
- Maggie? - spytał.
         Z jego głosem było lepiej, więc nie chciała zwracać mu uwagi, żeby go nie nadwyrężał.
- Zgadza się, to ja - odpowiedziała oficjalnie.
- Ja… - Była pewna, że zaraz ją przeprosi, nie miało to jednak miejsca. - Chciałbym z tobą porozmawiać.
         Zgodziła się go odwiedzić, nie mając pojęcia, czy chodzi o zerwanie, czy pojednanie. Przesiadła się w inny autobus, którym chciała dojechać na przedmieścia do domu matki Natha.
         Pojazd zbliżał się do celu, a ona odczuwała większy niepokój. Kiedy ostatni raz stąd odjeżdżała, wiedziała, że już nigdy nie będzie tak, jak było. Status quo zostało naruszone. Cokolwiek usłyszy od swojego chłopaka, na zawsze zapamięta jego poważną minę, kiedy wspominał o "przerwie". Musiał sobie wszystko przemyśleć i doskonale go rozumiała, ale nie zmieniało to faktu, że cierpiała.
         Powitał ją w progu, tak jak poprzednim razem. Wymienili kilka nachalnych zwrotów grzecznościowych i wskazał jej miejsce na kanapie.
- Dziękuję, postoję - odpowiedziała, jakby wewnętrzna cząstka niej samej chciała jak najszybciej stąd uciec.
         Wydał się zbity z tropu.
- Nie powinienem był tak się zachować - odezwał się od razu. - To, że się nie odzywałem nie było w porządku. Tak się nie robi osobie, którą się kocha.
         A więc jej nie kocha? Bolesna myśl w ułamku sekundy przeleciała jej przez głowę, a wtedy on złapał ją za ręce i spojrzał jej w oczy.
- Sam nie wiem, co we mnie wstąpiło. Zazdrość o twojego kumpla, to, że zgubiłaś prezent ode mnie, czy frustracja spowodowana perspektywą utraty głosu… Ale nic mnie nie usprawiedliwia i mogę mieć tylko nadzieję, że mi wybaczysz.
         Skinęła głową, a na twarz przywołała cień uśmiechu. Nath się rozpromienił.
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć, ale najpierw chcę pokazać spóźniony prezent ode mnie i chłopaków.
         Kiedy wsiedli w samochód jego matki i ruszyli w stronę Londynu, poczuła się dość niezręcznie. Oczekiwała wyjaśnienia spraw, zamknięcia tego rozdziału, szczerej rozmowy. A tymczasem on ją przeprosił i zignorował problem, który w końcu istniał.
         Przypatrywała się mu w samochodzie, ale wyglądał na zadowolonego. Podobnie jak w momencie, w którym otwierał przed nią drzwi samochodu.
- Nath, co my tu robimy? - spytała, widząc, że znajdują się przed budynkiem, w którym mieszkał Tom.
         Zamierzał zorganizować podwójną randkę, by nie czuć się niezręcznie? Nic nie rozumiała do czasu, kiedy weszli po schodach na pierwsze piętro do jakiegoś pustego mieszkania. Nie należało do Toma, a więc wnioski nasunęły się jej same. Nie chciała jednak wystrzelić przedwcześnie, żeby nie wyjść na idiotkę.
- Podoba ci się? - spytał Nath, obejmując ją od tyłu.
- Co mi się podoba?
- Mieszkanie! Opłacone z góry. Twoje. Na osiemnastkę. Nie będziemy musieli już kryć się po kątach u Ali albo przy mojej mamie. Możesz zamieszkać tutaj, masz blisko do szkoły i stacji metra… No a Tom mieszka piętro wyżej, gdybyś potrzebowała przyjaciela.
         Przez chwilę bała się, że będzie chciał zamieszkać z nią, ale przecież podarunek był od wszystkich chłopców z The Wanted. Niebywale by ją to ucieszyło, ale gdyby pokazali jej mieszkanie zanim Nath zarządził "przerwę".
- Musimy porozmawiać - westchnęła ciężko.
         Gdyby były tu jakieś meble, przysiadłaby, bo nogi zaczęły jej dygotać, ale pomieszczenie było puste.
- O czym?
- O nas. O tej całej "przerwie".
- Ale przecież już wszystko dobrze, tak?
- Nie, nie jest dobrze, choć bardzo bym chciała. Nath, to nie jest mecz, tylko życie. Tu nie możesz zarządzić przerwy, a potem wrócić do picia piwa, jedzenia czipsów i okrzyków radości, gdy padnie gol. Życie nadal się toczy, nie można wcisnąć pauzy.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- W związkach powinno się dyskutować o problemach, a nie je ignorować. Powiedz mi, co ci leży na wątrobie. Chciałeś ze mną porozmawiać, zrób to teraz.
- To nie jest odpowiednia pora.
- A kiedy będzie odpowiednia?
         Przetarł twarz dłońmi i odwrócił się do niej plecami. Chwilę w milczeniu patrzył w okno.
- Ale chcę to wszystko naprawić. Postawiłem się Scooterowi i powiedziałem, że ogłoszę oficjalnie, że mam dziewczynę.
- A co on na to?
- Praktycznie rzecz biorąc, zabronił mi. Przynajmniej na razie.
- Brzmi, jakby ponownie odwlekano karę śmierci, co w rezultacie zamieni się w dożywocie. On ci nigdy nie pozwoli się przyznać, że jesteśmy razem.
- To nie jest prawda. Po prostu… Teraz tyle się dzieje… Niezależnie od tego, jakim Scooter jest człowiekiem, zna się na swoim fachu. Jestem pewien, że kiedy sprawy się unormują…
- Unormują? Kiedy będziecie mieli po czterdzieści lat i idea boysbandu nie będzie już zdawać egzaminu? - spytała nastolatka. Objęła się rękoma, bo poczuła, że na całym ciele drży. - Zawsze będzie się tyle działo, właśnie o to chodzi. Jesteście sławni, nie będzie lepszego momentu na wyjście z cienia.
- Brzmi, jakbyś kazała mi wybierać, zespół, albo ty.
         Chyba nigdy nie widziała Natha w takim stanie. Miał łzy w oczach, a i ona poczuła, że policzki robią jej się mokre.
-  Nie chciałam, by to zabrzmiało jak ultimatum, ale pragnę ci przypomnieć, że nieco ponad pół roku temu powiedziałeś, że odejdziesz dla mnie z zespołu. Co się od wtedy zmieniło?
- Wszystko, Maggie! Jestem piosenkarzem, a moje życie to nie sielanka! Nie mogę chodzić za rękę z dziewczyną po ulicach, bo na każde sto fanek, które będą chciały autograf, znajdzie się jedna, która będzie pragnęła wrzucić cię pod koła samochodu. Dlatego lepiej jest zachować to w tajemnicy.
- Taki kit ci wcisnął Scooter? A co z Kelsey? Z Nareeshą?
- To co innego.
- Innego dlaczego? Bo jesteś lepszy od Toma czy Sivy? Bo masz więcej fanek? A może one też otrzymują groźby, ale nauczyły się z tym żyć, bo zdają sobie sprawę z faktu, co to znaczy kochać sławnego gwiazdora?!
- Wiesz, jak bardzo ważna jest dla mnie muzyka. Kiedy wykryto u mnie guzka, byłem przekonany, że już nigdy nie zaśpiewam.
- I to było bardziej przerażające niż perspektywa utraty swojej dziewczyny, tak?
- A co mam powiedzieć?
- Prawdę, Nath! Wygarnij mi, poczujesz się lepiej, a ja będę wiedziała, na czym stoję.
- W porządku! Czułem się okropnie, kiedy szedłem pod nóż, wiedząc, że mogę stracić głos na dobre, a ty goniłaś za jakąś mrzonką z dopiero co poznanym kolesiem, który poświęcał ci każdą chwilę uwagi i przez to poczułaś się wyjątkowa! - krzyknął tak donośnie, że załamał mu się głos.
- Ale nie jestem tak wyjątkowa jak ty, prawda? - spytała rozpłakana dziewczyna. - Nie jestem na tyle wyjątkowa, by zasługiwać na spełnienie moich marzeń, które nazywasz mrzonką?
         Maggie urwała, widząc, że w progu drzwi, które zostawili otwarte stoją chłopaki z The Wanted z tortem w dłoniach i czapeczkach na głowach.
- To nie tak, Maggie… Po prostu ja śpiewam od dziecka, ty od… To nieistotne. Istotne jest to, że cię kocham. Rozumiem, że lubisz śpiewać, ale to moja praca. Jedyna rzecz, którą potrafię. Ty z dziewczynami pośpiewacie sobie to karaoke do końca wakacji, a potem wrócisz do szkoły.
- Mojemu zespołowi zamiast "śpiewania karaoke do końca wakacji" zaoferowano nagranie singla - wyznała. - To może być też moja praca. Ale nie jestem jeszcze sławna, więc może zrezygnuję z tego, bo zdanie kobiety się nie liczy, a jej marzenia to tylko mrzonki wobec ogromu sławy i potęgi The Wanted. Nie kazałam ci wybierać, Nath, ale mimo tego podjąłeś decyzję.
- Masz rację, tak będzie lepiej. Nie widzę, żeby ten związek zmierzał w jakimś kierunku poza równią pochyłą w przepaść.
         W przepaść? Słowa dźwięczały jej w głowie, bo w ogóle się nie wykłócał, nie walczył. Swoje marzenia postawił ponad miłością do niej i jej marzeniami. Nie wyobrażała sobie, żeby mogli wrócić do punktu wyjścia po czymś takim.
- Jeśli to coś znaczy, znalazłam prezent od ciebie - oświadczyła nagle, a z szyi ściągnęła wisiorek i ułożyła go sobie na ręce. - Czy powinnam ci go oddać?
- Zatrzymaj. Chciałbym, żebyś miała pamiątkę po dobrych chwilach - oświadczył sucho i wyszedł z mieszkania, wciskając Tomowi klucz.
         Wspomnienia są nieodłączną częścią nas. Zdarza się, że blakną wraz z przemijającym czasem. Innym razem trawią wnętrzności i nie dają spokoju.
         Szczęściarze mają miłe wspomnienia pięknych chwil, spędzonych w gronie najbliższych, ukochanych osób. Ci, którzy więcej wspólnego mają z pechem, należą do grupy, która nieustannie dźwiga brzemię minionych zdarzeń, które ciąży bardziej z każdym dniem. A w jaki sposób można zapomnieć o czymś, co na trwałe wyryło się w naszej świadomości?

*
        
- Mamy godzinę 8:30. Mówi wasz ulubiony poranny prezenter Bobby Foster. Pobudka, Londyn! Pora zacząć ten piękny, słoneczny dzień! Nie zapomnijcie wstać z łóżka prawą nogą...
         Do kuchni wmaszerowała potargana nastolatka. Podpierając się pod boki, wrzasnęła na Maję, która spojrzała na nią ustami pełnymi na wpół pogryzionych naleśników. Poprzedniego wieczora zasiedziały się przed telewizorem i Alicja pozwoliła dziewczynie zanocować.
- Możesz wyłączyć tą kretyńską audycję? Rzygać mi się chce, kiedy tyle się mówi o śpiewających ptaszkach i pachnących kwiatkach.
- Dzisiaj jest o pięknym, słonecznym dniu – poprawiła ją Alicja, która od jakiegoś czasu krzątała się po kuchni, przygotowując naleśniki na śniadanie.
         Jej lokatorka od czasu zerwania z miłej i sympatycznej dziewczyny zmieniła się w złośliwego potwora i wyżywała się na wszystkich dookoła.
- Ktoś tu wstał lewą nogą – zauważyła Maja, młodsza z dziewczyn, przełykając pogryzione naleśniki, które do tej pory trzymała w ustach, aż nabiorą mocy prawnej. - Jak co dzień od zerwania – dodała po cichu, co nie uszło uwadze Madzi.
- Uważaj, bo to radio zaraz wyląduje na twojej głowie! - Dziewczyna usadowiła się przy stole i zmroziła przyjaciółkę wzrokiem.
- No dobra, dobra, nie będę o tym wspominać. Ale powiesz mi, czy zamierzasz skorzystać z mieszkania, które podarowali ci chłopcy z The Wanted?
         Madzia westchnęła. Rzeczywiście musiała podjąć decyzję, czy wprowadzić się do swojego mieszkania, czy zostać u Alicji. Od dawna rozważała wyprowadzkę, bo wielkimi krokami zbliżał się ślub kobiety. Sytuację jednak komplikował fakt, że nie była już dziewczyną Natha i dziwacznie byłoby mieszkać w miejscu, które jej kupił.
- Wiesz, to przecież nie tak, że to prezent tylko od niego. Uważam, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.
- Wiesz, Madzia, że możesz tu zostać, jak długo chcesz? - spytała Alicja, cmokając swoją podopieczną w czoło, a ona pokiwała głową.
- Wiem, Ala. Ale chyba lepiej będzie, jeśli zwolnię twoje gniazdko miłości.
- Musisz sama zadecydować. Nie będzie ci przykro mieszkać samej?
- Może Monika się ze mną przeprowadzi? 
         W radiu znowu zabrzmiał głos prowadzącego, więc przestały rozmawiać na poważne tematy i się wsłuchały.
- Przypominam, że cały czas możecie dzwonić z pytaniami i prośbą o radę. Jeśli wolicie anonimowość, w każdy wtorek, czwartek i sobotę, od osiemnastej do dwudziestej nasi wolontariusze udzielą ci pomocy poza anteną w paśmie „Telefon Zaufania”...
- Może powinnaś tam zadzwonić? - spytała Maja.
- Co?! Nie, no co ty. W jakim celu?!
- No nie wiem. Dziewczyny wrócę dopiero pojutrze, a ty jesteś w czarnej dupie. Czasami przyda się punkt widzenia osoby trzeciej.
- W sumie Maja mądrze prawi. - Alicja wzruszyła ramionami.
- Tak, to może zadzwonię i spytam, czy nie mają na zbyciu żadnego menedżera, który zajmie się zespołem w rozsypce - prychnęła.
- I czy nie mają dla ciebie jakiegoś chłopaka. Wiesz, w końcu na złamane serce najlepszym lekarstwem jest nowa miłość. Podobno. - Maja wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia śniadanie.
         Z odbiornika radiowego rozległ się spokojny głos prowadzącego, który właśnie na antenie udzielał porady jakiejś zagubionej słuchaczce.
- On gdzieś jest, na pewno. Ale siedząc w domu go nie znajdziesz... Chyba że przeznaczony jest ci listonosz, kurier lub akwizytor. W dzisiejszych czasach miłość nie puka do drzwi. O nią trzeba powalczyć w terenie...
         Cały dzień słowa usłyszane w radiu nie dawały Madzi się skupić. Odprawiła Maję, która proponowała jej wizytę w centrum handlowym i skorzystała, że Alicja wyszła z domu na randkę ze swoim narzeczonym. Zaszyła się na kanapie pod kocem z kubkiem ciepłej herbaty, bo był to chłodny i deszczowy dzień.
- Co ja właściwie robię? - spytała, wsłuchując się w sygnał połączenia w słuchawce, którą kurczowo przycisnęła do ucha.
- Telefon zaufania radia Your Voice FM, w czym możemy ci pomóc? - zabrzmiało po drugiej stronie.
         Nastolatka zmarszczyła brwi, bo głos wydał jej się znajomy. Zanim zdążyła pomyśleć, już z jej ust wyfrunęło imię.
- Tony…?
- Maggie…?
- Wow, to dość niezręczne. Dzwonię pod telefon zaufania. Miało być anonimowo… Nie wiedziałam, że tam pracujesz.
- Właściwie to wolontariat. I zaraz mogę cię przełączyć do koleżanki.
         Jego słowa zabrzmiały sucho i przypomniała sobie, co mu zarzuciła.
- Nie, nie przełączaj mnie - poprosiła. - Moglibyśmy porozmawiać?
- Od tego jest telefon zaufania. Wszystko, co powiesz, zostanie między nami. Pomyśl o tym jak o spowiedzi.
- A mogę potraktować to jak rozmowę z przyjacielem? Którego zraniłam niesłusznie go o coś oskarżając? - spytała skruszona Madzia.
- To nic…
- Nie, to nie jest nic. Dlaczego faceci nie chcą rozmawiać? Dzięki temu nie byłoby wojen i nieporozumień! - uniosła się dziewczyna.
- Dlaczego odnoszę wrażenie, że nie mówimy o tej sytuacji?
         Nie wiedziała, czy dobrym pomysłem jest zwierzenie mu się z problemów z Nathem, ale nikt nie był w stanie jej pomóc, więc uznała, że ta pozorna anonimowość może być dobrym rozwiązaniem. Opowiedziała całą historię od początku do końca i wysłuchiwała w słuchawce odpowiedzi, która nie nadchodziła.
- Tony, jesteś tam? - spytała zaniepokojona.
- Jestem… w szoku.
- Szczerze mówiąc, ja też. Ale miłość nie bywa gwarantem udanego związku. Niestety.
- Nie, ja jestem w szoku, że ciągnęliście to tak długo.
- CO?!
- Żartuję - roześmiał się Tony w słuchawkę. - Wiem, że nie powinienem, ale w jaki sposób można zapomnieć o cierpieniu po zerwaniu, jeśli nie śmiejąc się i dobrze bawiąc?
- Masz rację. Rozpamiętywanie tego, co było, nie jest dobrym pomysłem. Chyba dobrze sobie radzisz w tym telefonie zaufania, co?
- Dopiero zaczynam, ale musiałem się czymś zająć.
- A zespół?
- Zespół na razie nie wypełnia mi całego dnia. Muszę coś zrobić z czasem wolnym.
- Mógłbyś na przykład spotkać się ze mną. Jeśli już mi wybaczyłeś to, że niesłusznie cię oskarżyłam o zabranie wisiorka.
         W słuchawce po propozycji zaległa dłuższa cisza. Chciała zapytać, czy nadal jest na linii, ale cierpliwie czekała na jego reakcję. W końcu odezwał się, poprzedzając wypowiedź ciężkim westchnięciem.
- Maggie, nie gniewam się za to, że mi zarzuciłaś zabranie prezentu od twojego chłopaka. Było to bardzo racjonalne. Unikałem cię dlatego, że polubiłem cię za bardzo i nie chciałem… Nie chciałem się narażać właśnie na takie sytuacje, kiedy dajesz mi do zrozumienia, że nigdy nie będę dla ciebie znaczył tyle, co Nath.
- Tony, ale… my jesteśmy przyjaciółmi… - zaczęła nastolatka z zaciśniętym gardłem, a on jej przerwał.
- Tak, jesteśmy.
         Smutna nuta w jego głosie dała jej do zrozumienia, że chciałby czegoś więcej. Ciekawe, jak się poczuł, słysząc o jej zerwaniu. Miał nadzieję? Cieszył się? A może przede wszystkim było mu przykro z powodu przyjaciółki?
- Chyba jednak lepiej będzie, jeśli na razie nie będziemy się spotykać - odezwał się nagle, przez co zrobiło jej się bardzo przykro.
- Dlaczego? - spytała naiwnie, choć znała odpowiedź na to pytanie.
- Przecież wiesz, Meggs - westchnął, a ona posmutniała. - Ale zawsze możesz zadzwonić do telefonu zaufania. Codziennie między dziewiętnastą a dwudziestą linia należy do mnie.
- Należy do nas - poprawiła go i oboje roześmiali się w słuchawki.
         Kiedy Madzia się rozłączyła, czuła dziwny rodzaj ulgi. Obawiała się, że przyjaźń jej i Tony'ego należy do przeszłości, tak jak jej związek z Nathem. Rozmowa z nim dała jej jednak siłę, by myśleć, że może już niedługo wszystko się ułoży. Bo co jej pozostało, jeśli nie nadzieja?

10 komentarzy:

  1. O luuudzie...
    Nie spodziewałam się tego... Serio :P
    Tyle w tymrozdziale się porobiło....
    Nie ma już Maggie i Natha, Tony zabujał się w młodszej z sióstr (coś tak mi się wydawało...)
    No i nie spodziewałam się tego, że będę pierwsza ! Pierwszy raz :P
    Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję, że będzie już niedługo :)
    Do następnego,
    Hit Girl :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się porobiło. Nathan zerwał z Maggie. Głupia zazdrość. Szkoda mi Madzi. Z Nathanem byli świetną parą, oby jeszcze do siebie wrócili. Choć czuję, że ty tak szybko ich ze sobą nie połączysz :P Tony... Cieszę się, że porozmawiali ze sobą i on jej wybaczył ^^
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholerka!
    Przy poprzednim rozdziale napisałam komentarz długi jak kolejka na Kasprowy w środku sezonu, ale chyba coś źle kliknęłam i się usunęło. No cóż. Muszę nadrobić tutaj.
    Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw w związku z Nathem. Nie myślałam, że mógłby zachować się tak egoistycznie i odpuścić bez walki. Chociaż ten cały Scooter też chyba maczał w tym palce, no sama już nie wiem.
    No dobrze, teraz o czymś milszym. Fajnie, że Zalotki otrzymały propozycję singla. Tylko ze zmianą nazwy będzie ciężko, a jeszcze gorzej z menadżerem. Ale skoro dziewczyny już się wczuły w klimat trasy koncertowej, na pewno nie skapitulują.
    I na koniec Tony- kto jak kto, ale on był ostatnią osobą, z którą mogłam skojarzyć poradnię telefoniczną. Ale grunt, że się pogodzili. No i dodatkowo od dziewiętnastej do dwudziestej linia należy do nich :)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Madeleine
    PS Przepraszam, że tak krótko, ale mam gości w domu i muszę do nich szybko wracać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na prawdę wiedziałam że do tego dojdzie, ze Nath zachowa sie jak świnia i zerwie... Mam nadzieję ze Madzia znajdzie sb kogoś a najlepiej Tonego :D nie lubię sie rozpisywac ale mamjeszcze tyklo pytanie : co ile dni mozesz dodawać rozdziały ale tak najszybciej jak sie da? XDD weny ;* j/jjjagaaaa

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie podoba mi sie to i mam nadzieje ze Madzia bedzie z Nathanem jak nie to kiepsko i mam nadzieje ze to nie bedzie za 50 rozdzialow tylko za kilka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Poryczałam się jak głupia gdy Nathan zerwał z Maggie...po prostu czułam towarzyszące jej emocje i no...polało się kilka łez...
    Szczerze? Mam ogromną nadzieję, że mimo wszystko Nath i Maggie zrozumieją, że nie mogą tak zapomnieć o tym wszystkim i jeśli nie wrócą do siebie to zostaną chociaż przyjaciółmi, a Megs i Tony....może, może ;)
    Nie mogę tylko zrozumieć jednego... Pół roku temu Nathan był gotowy odejść z zespołu, od...ile to już? Prawie dwóch lat podkochiwał się w Madzi, a tu nagle gdy są ze sobą..BUM! I co skończyło się? tego to chyba nigdy nie zrozumiem...
    Czekam na nn i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wczoraj czytałam rozdział 50 na telefonie, więc dzisiaj tu zawitałam, aby zostawić pod nim komentarz. Wiesz jakie było moje zdziwienie widząc kolejny rozdział? Ale zaraz po zdziwieniu zawitał uśmiech, który z każdą linijką powoli zchodził mi z twarzy.
    Nath jest świnią. dawno mu ktoś nie przywalił prosto w twarz. Jak można nie walczyć o osobę, którą się kocha? Jak można ignorować problemy i udawać, że wszystko jest w porządku? Tak zachowują się tylko chłopcy, a nie dziewiętnastoletni mężczyźni.
    Jednak mam też niemały powód do radości. Monika i Joel się zeszli. ^^ Nareszcie :)
    Jestem przeszczęśliwa, że na końcu tego opowiadnia czeka happy end ^^
    Do następnego i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedna Maggie ;(
    Nathan zachował się jak egoista.
    Tony w telefonie zaufania, chyba bałabym się do niego zadzwonić :D
    Dzisiaj nadrobiłam dwa rozdziały i szok Monica i joel razem. Już od dłuższego czasu kibicowałam Jonice :DD
    Weny kochana :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nath dupku, dupku, dupku! Co za pacan! Ale jest Tony, który wydaje się dość normalny. Mam nadzieję, że nie zrani Magdy jak ten dupek. Czekam z niecierpliwością na następny, który mam nadzieję nadejdzie bardzo szybko!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To się teraz wkurzyłam. Nathan zachował się jak ostatni idiota! Jakby miał gdzieś Maggie, jakby liczyła się tylko sława i to co powie Scooter. -.- Mam jednak nadzieję, że zrozumie zwój błąd, że wszystko się kiedyś ułoży. I mimo, że Tony wydaję się spoko gościem, to jakoś nie widzę go jako chłopaka Madzi. :)

    OdpowiedzUsuń

Blog List