Pozdrawiam i zachęcam do czytania i komentowania :*
PS. Tak do posłuchania :)
Minuty mijały, a oni nadal stali pod
figurką wielkiego kowboja i czekali dość poirytowani. Kiedy Monika już miała na
głos wyrazić swoje niezadowolenie, na horyzoncie zamajaczyła zgrabna blondynka
z rozwianymi długimi włosami. Miała na sobie krótką spódniczkę, która
uwydatniała jej zgrabne i opalone nogi oraz dopasowaną wydekoltowaną bluzkę w
panterkę. Tom dźgnął Madzię łokciem i oboje zachichotali po cichu,
przypominając sobie swoją przygodę. Monika natomiast zmarszczyła brwi i przysunęła
się do Joela najbardziej jak było to możliwe.
- Przepraszam za spóźnienie, ale
zasiedziałam się z przyjaciółmi - obwieściła Kathryn.
Nick
w samolocie tłumaczył Audrey, że Kathryn będzie w Vegas o dzień wcześniej i
dołączy do nich wieczorem. Monice nie robiło się jednak przez to lepiej. Cały
czas obserwowała byłą dziewczyną Joela i dostrzegała nawet najmniejsze
szczegóły. Blondynka miała stanowczo zbyt mocny makijaż oczu prosto z teledysku
oraz wielkie kolczyki koła. Na nadgarstku grzechotały jej bransoletki, które
przy każdym geście doprowadzały rudowłosą do szewskiej pasji, podobnie jak
wielki pierścionek ze świecącymi kryształkami, który w razie bójki mógł
dostarczyć byłej dziewczynie Joela przewagi.
Audrey
poinformowała wszystkich, że ten wieczór spędzą na koedukacyjnej imprezie, by
lepiej się poznać, a dopiero dnia następnego odbędą się wieczory panieński i kawalerski.
- Ale samolot mamy z samego rana, czy to
nie dość lekkomyślne? - zauważyła Karolina.
- Och, kochanie! - zachichotała Audrey. -
Nie będziemy przecież jedli ciastek z haszem. To będzie kulturalny wypad.
- Ta, jasne.
- A gdzie moja siostra?
Nastolatka
zakasłała na te słowa Audrey i wytłumaczyła, że April wolała zostać w pokoju
hotelowym na balkonie.
- Ma agorafobię - wytłumaczyła ją Audrey. -
Lęk przed przestrzenią.
- A więc jednak istnieje choroba
grawitacyjna! - zawołał Tom i tylko Madzia i Jay buchnęli śmiechem z tej uwagi.
Monice
jednak nie było do śmiechu, szczególnie, kiedy Nick wyciągnął mapę i razem z
Maxem zaczęli wybierać odpowiedni lokal i rozważać zapytanie kogoś o polecenie.
Wtedy bowiem Kathryn przespacerowała się w swoich wysokich, zdobionych cekinami
platformach i stanęła tuż przed swoim byłym chłopakiem.
- Cześć, Joel - przywitała się.
- Cześć, Kathryn - odpowiedział sucho.
- Miło cię widzieć, dobrze wyglądasz.
- Dzięki. Poznałaś już moją dziewczynę,
Monicę?
Na
twarz rudowłosej przyfrunął uśmiech, kiedy Joel przedstawił ją swojej byłej,
która była ewidentnie zbita z tropu. Aby ukryć rumieńce, zaczęła przedstawiać
się każdemu po kolei. Jayowi oczy świeciły na widok pięknej dziewczyny, która
nie była już w związku z jego kumplem, ale ona nie była nim zainteresowana.
Monika starała się nie wiercić jej dziury w plecach wzrokiem, ale było to
trudne, gdyż szła tuż przed nią i Joelem.
- W porządku? - spytał chłopak, a ona
smętnie skinęła głową.
Jak
się okazało makijaż Madzi zaaranżowany przez Toma był strzałem w dziesiątkę.
Dzięki temu nikt nie sprawdził jej dokumentów przy wejściu, za to Monika,
Karolina i Luiza musiały je pokazać ku swojemu niezadowoleniu. Żadna z nich nie
była jednak zbyt mocno pomalowana.
Kiedy
już znaleźli się we wnętrzu baru znalezionego na mapie, wypili po kilka drinków
i atmosfera się rozluźniła. Co prawda Monika nadal denerwowała się obecnością
Kathryn, ale Joel rozmawiał z Jayem w najlepsze, co ją denerwowało.
- Dobrze się czujesz? - spytała Karolina
przyjaciółkę, kiedy zobaczyła jej grobową minę.
- Szczerze? Nie. Joel rozmawia z Jayem jak
gdyby nigdy nic, Kathryn cały czas się na niego gapi, a ja siedzę tutaj
kompletnie zignorowana i rozdygotana.
- Tak myślałam. Ale jest coś, co poprawi ci
humor. A raczej ktoś.
- Tom i jego żarty o kasynie?
- Nie. Kuba.
- Kuba?
- Napisałam do niego kilka dni temu, czy
nie pasowałoby mu wsiąść w samolot w Los Angeles i przylecieć do Las Vegas. To
daleko, ale jak na Stany to praktycznie o rzut kamieniem. I zgodził się -
wyjaśniła Karolina.
- Przyleci?
- Już tu jest od wczoraj. Zakwaterował się
w jakimś tańszym motelu. Właśnie do nas jedzie taksówką.
- A raczej już tu jest! - ucieszyła się
Monika, widząc przyjaciela, który stanął nad ich stolikiem roześmiany od ucha
do ucha. Jego oczy zmieniły się w małe szparki, właśnie tak obie go
zapamiętały.
Monika
przekroczyła nogi Joela i poszła wyściskać kumpla, a Karolina podążyła jej
śladem.
- A już myślałem, że o mnie zapomniałyście!
- To ty o nas zapomniałeś. Robienie kariery
w Mieście Aniołów pochłonęło cię do reszty i dawno nie zdzwoniłeś - westchnęła
Karolina.
Polak
po kolei przywitał się z wszystkimi, których znał, a tym, których nie znał się
przedstawił. Kathryn zaczęła coraz częściej poprawiać włosy, co zwiastowało, że
nowy znajomy przypadł jej do gustu. Nie miała jednak okazji usiąść koło niego,
bo po dwóch jego stronach zasiadły Karolina i Monika, a naprzeciwko Madzia i
Tom.
- Tom właśnie opowiadał mi o
przygotowaniach do castingu "Drogi Rozpaczy 4". Pochwal się, że
napisałaś mu cały scenariusz - zauważyła z wyrzutem Madzia.
- Nie ma czym. - Monika machnęła ręką, a
Tom się oburzył.
- Kiedy już film okaże się hitem, będziesz
inaczej mówiła. Potrzebuję tylko dobrze obsadzić rolę Doma i jestem dobrej
myśli. Pomysł jest genialny, a scenariusz ujdzie w tłoku.
- Ujdzie w tłoku? - spytała urażona Monika.
- Och, Hugh Grant coś z niego wyciśnie.
- A więc marzy ci się Hugh Grant?
- Nie, nie. Szukam mniej znanego aktora,
przystojnego i z "tym czymś". Ale gdzie ja takiego znajdę? Czekają
mnie żmudne miesiące castingu. Muszę zapytać Jayne, w jaki sposób się do tego
zabrać. W końcu ona znalazła mnie, więc zna się na rzeczy. - Tom wyszczerzył
zęby w uśmiechu, a Karolina klasnęła w dłonie.
- Halo! Po co ty chcesz urządzać casting,
skoro masz aktora tuż pod nosem? - spytała.
- Doceniam twoje wysokie mniemanie o swoim
talencie aktorskim, ale wolałbym mężczyznę do tej roli.
- Kiedy ja mówię o Kubie!
- O Kubie?
Tom
zdziwił się, a Karolina wskazała na swojego przyjaciela, który się roześmiał.
- To nie jest głupi pomysł! No, chyba że nie
chcesz zagrać w gniocie Toma - westchnęła Madzia.
- To jest arcydzieło, a nie gniot! -
warknął Parker. - I mógłbym rozważyć twoją kandydaturę po rozmowie
kwalifikacyjnej.
- Dzięki, ale chyba spasuję.
- Żartujesz? Gniot czy nie to będzie twoja
pierwsza główna rola! - zachęcała Karolina.
- A gdzie wcześniej grałeś? - zainteresował
się reżyser.
- Małe epizody. Zagrałem "chłopaka w
barze" w CSI: Miami i "chłopaka na imprezie" w "Pretty
Little Liars" - odpowiedział ze śmiechem Kuba. - Ale nakręciłem pilot
serialu komediowego, w którym miałbym zagrać główną rolę.
- Tak? O czym jest? - zaciekawiła się
Madzia.
- To historia byłego lekkoatlety, który po
kontuzji zostaje trenerem fitness w klubie seniora.
- I pewnie zakochuje się w podopiecznej.
Jezu, tego gówna żadna stacja nie kupi, więc lepiej szykuj sobie termin na
"Drogę Rozpaczy 4: Runo Śmierci" - odezwał się śmiertelnie poważnie
Tom.
Kuba
spojrzał z politowaniem na Monikę, ale ta uniosła ręce w geście poddania i
wyjaśniła, że tytuł to sprawka Toma.
- W sumie… - zamyślił się Polak. - Na razie
i tak tylko kelneruję i chodzę na castingi, więc równie dobrze mogę przyjechać
na trochę do Anglii. Mój kuzyn ostatnio zaczął tam pracę.
- Kuzyn? - zaintrygowała się Madzia.
- Tak, przyjechał z Polski i zaczął pracę w
agencji reklamowej i jest menedżerem jakiegoś zespołu.
- Czy czasami nie ma na imię Adam?
- Zgadza się, skąd wiesz? - zaintrygował
się Kuba.
Już
dawno dziewczyny przekonały się, że wraz z wyruszeniem w świat, zobaczyły, jaki tak naprawdę jest mały. Coraz mniej rzeczy było w stanie je zadziwić.
- Tak się składa, że to były chłopak Moniki
i obecny menedżer mojego zespołu.
- Wow. Mamy chyba sporo do nadrobienia, co?
- Rzeczywiście. - Monika pokiwała głową. -
Dobrze ci zrobi powrót na stare śmieci. Może nawet zagrasz w jakiejś reklamie.
Chłopak
się roześmiał, a ona się rozejrzała. Z niepokojem stwierdziła, że przy stoliku
nie ma ani Joela ani Kathryn. Jay wydawał się odgadnąć jej niewypowiedziane
pytanie.
- Poszli porozmawiać.
- Poro… porozmawiać?
- Oficjalnie. Ale kto wie, co rzeczywiście
będą robić, bo rozmawiać to mogli tutaj… - słowa Jaya przerwało głośne
piśnięcie, kiedy Max nadepnął mu pod stołem na stopę. - A to za co?
- Za paplanie!
- Coś mnie ominęło? - wtrącił Kuba.
- Komu jeszcze piwa? - zapytał Nick, który
właśnie zszedł z parkietu razem z nieźle już wstawioną Audrey.
Chaotyczna
rozmowa trwała dalej, podczas gdy Max pociągnął Loczka za ramię, obwieszczając,
że pomogą panu młodemu przynieść alkohol.
- Co ty wyprawiasz? - syknął, gdy tylko
odeszli na taką odległość od stolika, że pozostali nie mogli ich usłyszeć.
- O co ci chodzi?
- Przychodzisz z Tomem i Meggs już lekko
wstawiony, potem zagadujesz Joela jak gdyby nigdy nic, a potem, gdy on wychodzi
do łazienki, wciskasz kit Monice?
- Wyszedł, a ona za nim. Uznałem…
- To nie uznawaj za dużo! Przecież to twój
kumpel, dobrze go znasz.
- Może nie aż tak bardzo. Nikt nie
pozostałby obojętny wobec wdzięków Kathryn
- To, że masz taką teorię nie oznacza, że
powinieneś sabotować związek Brukselki.
- Powinieneś zająć się lepiej swoją
dziewczyną. Ślini się na widok Kuby, a ty nic nie robisz.
- Bo mi zależy na moim związku i nie
zamierzam sabotować jej przyjaźni.
- Masz rację - westchnął Jay. - Idź z
Nickiem po piwo, a ja pójdę do łazienki.
- Jak chcesz.
Max
poszedł w kierunku baru, a Jay skierował kroki do łazienki, z której właśnie
wychodziła Kathryn.
- I jak tam? - zapytał Jay, mrużąc oczy
podejrzliwie.
- Co masz na myśli?
- Jak było? Joel uwinął się tak szybko?
- Z czym się uwinął?
- No wiesz… - Loczek próbował niezgrabnie
dać dziewczynie do zrozumienia, o co mu chodzi.
- Jay, jesteś pijany. Powinieneś wsiadać w
taksówkę i wracać, zanim się pogrążysz całkowicie. - Kathryn poklepała
znajomego po ramieniu i ruszyła w stronę stolika.
Członek
The Wanted wzruszył tylko ramionami i pchnął drzwi do męskiej łazienki.
- Joel! - przywitał się z kumplem, który
właśnie zapinał rozporek przy pisuarze. - Coś długo ci zeszło w tej łazience.
- To wszystko przez Kathryn, chciała ze mną
porozmawiać - wytłumaczył się gitarzysta Lawson i poszedł umyć ręce.
- Chciała porozmawiać, ale robiliście coś
innego?
Joel
spojrzał na Jaya jak na idiotę.
- Chciała porozmawiać, ale nie mieliśmy o
czym - poprawił przyjaciela. - A o co dokładnie tobie chodzi?
- Hmm? - spytał zbity z tropu McGuiness.
- Skąd te dziwne pytania o moją byłą?
- Tak po prostu upewniam się, że jesteś w
porządku wobec Monici.
- Więc zapewniam cię, że jestem. Między mną
a Kathryn już koniec. Zdradziła mnie, a to przekreśliło wszystko, co nas
łączyło. - Joel wytarł ręce w papierowy ręcznik i cisnął go do kosza na śmieci.
Zauważył, że Jay nadal mu się przygląda. - Coś jeszcze?
- Więc ona nie ma czego się obawiać z
twojej strony, ale co z tobą, brachu?
- Jay, jesteś pijany. Nie chcę o tym
rozmawiać.
- Kiedy powinieneś! Oczywiście nie mnie, bo
jesteśmy kumplami, ale ten cały Kuba…
- Co z nim?
- Kiedyś się spotykali. Znaczy… Byli na
jednej randce i się nawet… - Jay ściszył głos i wyszeptał Joelowi do ucha. -
Całowali!
- No i?
- Jak to… skrzyżowali języki, to chyba coś
znaczy!
- Dopóki nie zrobią tego dzisiaj, nie
przeszkadza mi to. Ufam jej, za to przestaję ufać tobie.
- Słucham?! - Jay udał obrażonego, Joel
wyminął go i ruszył do wyjścia.
- Najwyraźniej starasz się nas… skłócić. I
przysięgam, że jeśli jeszcze kiedyś Monica będzie przez ciebie cierpieć tak jak
kiedyś, zapomnę, że jesteśmy przyjaciółmi.
Drzwi
trzasnęły, co przywróciło Jayowi nieco trzeźwości umysłu. Smętnie powlókł się
do stolika. Joel zmienił miejsce na siedzenie tuż koło swojej dziewczyny i żywo
dyskutował z Kubą na temat świątecznej reklamy, którą kiedyś ten nakręcił z
Moniką. Audrey i Nick nadal wirowali na parkiecie, tym razem z Luizą i Ryanem.
Max i Karolina szeptali sobie coś do uszu, a Madzia i Tom zaśmiewali się do
rozpuku z sobie tylko znanych rzeczy. Jedyną osobą, która siedziała na uboczu
była Kathryn, Jay przysiadł więc koło niej.
- Boli, co? - spytał, wyrywając ją z
transu.
- Co niby?
- Ten widok. - Chłopak głową wskazał na
Monicę i Joela, którzy siedzieli ramię w ramię.
- Nie boli, ale nie chcę go dłużej oglądać.
Wyjdziemy na chwilę?
Jay
wypluł piwo, które wziął do ust, ale nikt tego nie zauważył, gdyż wszyscy byli
zajęci sobą.
- Chcesz… pogadać?
- Nie, baranie. Rozmawiać to możemy tutaj.
Kathryn
poprawiła biust i wstała do wyjścia, a Jay podążył za nią. Nie wierzył, że tak
mu się poszczęściło.
Towarzystwo
świetnie bawiło się do pierwszej. Krótkie zniknięcie dwójki z gości imprezy
przeszło niezauważone i wrócili do hotelu w szampańskich nastrojach.
- Jutro zasz…zasz…zaszalejemy - powtarzała
pijana Audrey, holowana przez Nicka. - Laseczki! Nacieszcie się swoimi panami,
póki możecie.
Wszyscy
rozeszli się po swoich pokojach hotelowych. Monika od razu po zamknięciu drzwi
udała się do łazienki, by wziąć prysznic. Po pięciu minutach wyszła już w
piżamie i od razu władowała się pod kołdrę.
- Jesteś na mnie zła? - spytał Joel,
przysiadając obok niej na posłaniu.
- Nie, nie jestem. Raczej zazdrosna.
- O Kathryn?
- Tak, a o kogo innego? W końcu wyszedłeś z
nią porozmawiać, kiedy byliśmy w barze.
- Nic z tych rzeczy. Poszedłem do łazienki,
a ona mnie dogoniła i chciała rozmawiać, ale ją odprawiłem. Nic już nas nie
łączy.
Monika
spuściła wzrok, a Joel złapał jej podbródek i zmusił, żeby spojrzała mu w oczy.
- Ja widziałem tylko ciebie. I też byłem
zazdrosny o dwóch twoich byłych.
- Wiesz, z Kubą nigdy nie byłam parą -
wyjawiła ze śmiechem Monika. - A który szpieg ci o tym doniósł?
- To ma znaczenie?
- Nie bardzo.
- No właśnie. - Joel pochylił się i
pocałował swoją dziewczynę w usta. - Nie masz się o co martwić. Kathryn
obchodzi mnie tyle co zeszłoroczny śnieg.
Dziewczyna
rozpromieniła się i odprowadziła wzrokiem swojego chłopaka, który znikł w
łazience. Zamierzała na niego zaczekać, ale była tak zmęczona, że niemal od
razu zasnęła. Kolejnego dnia czekał ją bowiem szalony wieczór panieński.
Nie
pomyliła się co do jednego. Szalony było to odpowiednie słowo, które mogło
opisać ich wyjazd.
Następnego
dnia wszyscy wspólnie udali się na śniadanie, by omówić plan na dzień.
Ustalili, że wybiorą się na zwiedzanie, spotkają się na obiedzie, potem wyruszą
do kasyna, a około dwudziestej rozdzielą się zgodnie z płcią. Monika nie była
zadowolona z faktu, że muszą przebywać razem. Nick i Audrey zachowywali się
dość dziwnie, nie jak para, która niebawem ma wstąpić w związek małżeński, a
raczej jak przewodnicy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w Las
Vegas byli pierwszy raz. Kiedy Max z Tomem zaproponowali, że pokażą kilka
fajnych miejsc, Nick stanowczo odmówił. Z trudem doprowadził grupę do Muzeum
Historii Naturalnej i do Las Vegas ZOO.
- Może to i lepiej? - spytała Monikę
Karolina, kiedy zostały na chwilę w tyle, bo ta pierwsza musiała związać buty.
- Max i Tom pewnie ciągnęliby nas po kasynach, a tak chociaż coś zobaczymy.
- Wolałabym już siedzieć w kasynie. Jest
taki upał, że nie wyrabiam.
- Poproś Joela niech cię weźmie na barana.
- Bardzo śmieszne.
- Trzeba było nie zakładać długich spodni.
- A co, miałam nie założyć żadnych, tak jak
Kathryn? - prychnęła Monika i wskazała głową byłą dziewczynę Joela, która
właśnie wypinała się przy klatce z małpą, a jej krótkie szorty ukazywały kilka
centymetrów pośladków.
- Daj jej spokój, jest przecież u siebie w
domu, z krewniakami.
Obie
przyjaciółki się roześmiały z tego żartu i dołączyły do towarzystwa. Joel
chciał objąć swoją dziewczynę, ale ta wymówiła się upałem i dalszą drogę po
zawiłych uliczkach ZOO przebyła w odległości metra od niego.
Po
powrocie do hotelu od razu wskoczyła pod prysznic i poczuła się lepiej. Była
zdenerwowana obecnością Kathryn, ale kiedy w hotelu zjawił się też Kuba,
którego Nick zaprosił do stołu, poczuła się jakby swobodniej. Do czasu kiedy
Joel nie zapytał jej szeptem.
- Czy mi się wydaje, czy Jay robi maślane
oczy do Kathryn?
- Hmm?
- No… spójrz na niego.
Monika
podążyła za spojrzeniem swojego chłopaka. Loczek, który wbrew prawom natury mimo
upału na głowę wcisnął wełnianą czapkę, wgapiał się w Kathryn jak ciele w
malowane wrota, a ona zupełnie go ignorowała i wypytywała właśnie Kubę,
dlaczego chce "zaprzepaścić karierę w Los Angeles i wrócić do
Londynu".
- Jest atrakcyjna, nic dziwnego, że wpadła
mu w oko - westchnęła.
- Nie przeszkadza ci to?
- Że jest atrakcyjna?! - uniosła się
Monika, a kilka osób przy stole spojrzało w jej stronę, więc skuliła się w
sobie i spytała cicho. - Co mi nie przeszkadza?
- Że Jay jest kimś zainteresowany?
- A dlaczego miałoby mi to przeszkadzać?
Czy tobie przeszkadza, że twoja była ślini się do Kuby?
- Uuu… pierwsza kłótnia - szepnął Tom do
Madzi, a ta dźgnęła go łokciem, nakazując milczenie.
Na
szczęście Nick opowiadał właśnie, w jaki sposób się oświadczył, więc zarówno
słowa Toma jak i Moniki zostały zignorowane i towarzystwo słuchało słów
byłego właściciela kamienicy.
- Wiecie co… nie najlepiej się czuję.
Idźcie do kasyna beze mnie. Spotkamy się wieczorem. - Monika położyła serwetkę
z kolan na stole i wyszła.
Wszyscy
popatrzyli po sobie zdziwieni.
- To ona jest w tej ciąży czy nie? - palnął
Tom, przez co oberwał w potylicę od Madzi.
Joel
również przeprosił i udał się za swoją dziewczyną, którą udało mu się dogonić w
windzie.
- Nie chciałem, żebyś tak to odebrała -
zagadnął. - Przepraszam.
- Wiem, że nie chciałeś. Ale taka już
jestem… powiedzmy, że nadwrażliwa.
- Z tym mogę żyć. - Roześmiał się chłopak i
przytulił dziewczynę do siebie. - Co powiesz na to, żebyśmy olali zwiedzanie z
nimi i spędzili ten dzień tylko we dwoje?
- Myślę, że to doskonały sposób, by
poprawić mi nastrój.
- I nie będzie Pioruna, który będzie pchał
się nam do łóżka.
Oboje
się roześmiali i wysiedli z windy na swoim piętrze. Wbrew pozorom wypad do Las
Vegas nie był wcale taki zły, a przynajmniej część przed wieczorem panieńskim.
- Może zrezygnujemy z wieczoru panieńskiego
i kawalerskiego? - spytała z nadzieją Monika, kiedy przed dwudziestą zakładała
buty na obcasie. Bardzo chciała być tego wieczora wyższa od Kathryn, nawet za
cenę wygody. No i do tego nogi w takich butach wyglądały o wiele lepiej.
- Nie możemy. Nick płaci za wszystko, nie w
porządku byłoby, gdybyśmy tak zawiedli jego i Audrey - westchnął Joel. Stanął
przed swoją dziewczyną w ciemnych spodniach i dżinsowej koszuli. - I jak?
- A to nie dziewczyna powinna o to pytać? -
zachichotała Monika.
- Po prostu nie chcę przynieść ci wstydu.
- Możesz być spokojny, wyglądasz
wystarczająco przystojnie, by pokazać się ludziom.
Joel
uśmiechnął się i cmoknął swoją dziewczynę w usta.
- A ty wyglądasz bardzo pięknie.
Miała
nadzieję, że mówił to szczerze, bo nie chciała czuć się mniej atrakcyjna niż
jego była dziewczyna. To pomoże jej jakoś przetrwać ten wieczór.
- Nie martw się - odezwał się jej chłopak,
jakby czytał jej w myślach. - Będzie tam twoja siostra i przyjaciółki. Co złego
może się stać?
- Masz rację. Nie zamierzam pić ani jeść
żadnych podejrzanych murzynków.
- Ja też nie. Do teraz męczy mnie, co
takiego robiłem z McGuinessem w jednym łóżku po osiemnastce Maggie.
Pożegnali
się z uśmiechami i każde ruszyło w swoją stronę. On umówił się z resztą
chłopaków przy kasynie, ona i dziewczyny miały stawić się w pokoju Audrey.
Kiedy Monika kierowała swoje kroki w miejsce zbiórki, do ostatniej chwili miała
nadzieję, że Kathryn jednak nie przyjdzie. Ale przyszła. Miała na sobie krótką
i wydekoltowaną sukienkę, jakby jej priorytetem było pokazanie Joelowi, co
stracił, zrywając z nią. Tyle że Joela nie było i czekał je wieczór panieński w
babskim gronie.
- No jesteś wreszcie! - ucieszyła się
Luiza, kiedy jej przyjaciółka wkroczyła do pokoju hotelowego przyszłej panny
młodej. - Mam nadzieję, że Joel cię za bardzo nie wymęczył. Jeśli wiesz, o co
mi chodzi.
Blondynka
mrugnęła w stronę rudowłosej, która doskonale zdawała sobie sprawę, po co ten
głośny komentarz. Wzruszyła ramionami niby niewinnie i zachichotała jak
trzpiotka, co zupełnie do niej nie pasowało, ale Kathryn jej nie znała i nie
mogła mieć o niczym pojęcia.
- Moje drogie, muszę was prosić, żebyście
na dzisiejszy wieczór zostawiły telefony tutaj - odezwała się gromkim głosem
Audrey, której początkowo Monika nie zauważyła, gdyż nie miała krzykliwego
stroju i masy spinek motylków we włosach.
- Co? Nie ma mowy. - Luiza założyła ręce na
piersiach. - No co? Muszę wiedzieć, co robi Ryan.
- Luiza ma rację - westchnęła Monika, przez
co Madzia i Karolina spojrzały na nią zdziwione. - Nie z kontrolowaniem Ryana,
ale z faktem, że nie możemy być zupełnie odcięte od świata. Takie wieczory
zawsze kończą się dość szalenie, więc dla własnego dobra, chociaż jedna z nas powinna
mieć łączność ze światem.
- I pewnie powinnaś to być ty? - spytała
dość złośliwym tonem Kathryn.
- Nie będę dziś piła, więc to dość rozsądna
sugestia. Audrey, zgadzasz się z propozycją Kath? - Monika celowo zdrobniła
imię dziewczyny i obróciła wszystko w taki sposób, by zabrzmiało jak propozycja
byłej dziewczyny Joela, którą Audrey podchwyciła.
- Macie rację, dziewczyny. Po naszej
ostatniej wspólnej imprezie, lepiej będzie, jeśli ktoś będzie trzymał rękę na
pulsie.
Wszystkie
dziewczyny z niechęcią wrzuciły swoje telefony do koszyczka, w którym wcześniej
były owoce. Tylko Monika miała "trzymać rękę na pulsie", więc swój
telefon schowała do małej torebki. Miała nadzieję, że Nick nie wpadnie na
równie głupi pomysł i nie odbierze chłopakom drogi kontaktu w razie
jakichkolwiek problemów.
- Nie martw się - szepnęła starszej
siostrze Madzia. - Z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że niemożliwe jest, by
każde wspólne wyjście kończyło się jakąś katastrofą.
- Madzia… Odkąd jesteśmy w Anglii, rachunek
prawdopodobieństwa nie istnieje. To raczej…
- Rachunek nieprawdopodobieństwa? -
dokończyła osiemnastolatka.
- Tak, dokładnie.
- W takim razie aż strach pomyśleć, co
nieprawdopodobnego stanie się dzisiejszej nocy.
Dziewczyny
westchnęły ciężko, a Karolina weszła pomiędzy nie i objęła je rękoma.
- Nie kraczcie - poleciła, a one się
roześmiały.
Nie
miały jednak pojęcia, że rzeczywiście wywołały wilka z lasu, bo noc, którą
przyszło im przeżyć do normalnych na pewno nie należała.
Czekałam i czekałam :P i się doczekałam... :]
OdpowiedzUsuńTo, że znów powtórzę, że rozdział jest świetny, itd, itp jest oczywiste, więc... :)
No i nadszedł wieczór panieńsko-kawalerski...
Ciekawe jakie będą jego skutki ?? :P Oby nie tak tragiczne jak ostatnio :]
No, także czekam do weekendu (?) :P
Do następnego,
Hit Girl
Świetny rozdział! :3
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że MKTO to prawdziwy zespół. :o
SZOK!!
Zazdrosna Monia. ♥ Czekam na jakąś bójkę. :)
Przepraszam, ze krótko. :c
Pozdrawiam.
Czytałam jeszcze wczoraj, ale nie chciało mi się komentować. Do 21 siedziałam na korkach, bo nauczycielka co chwile kserowała nie te kartki, więc byłam nieźle wkurzona xd
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle bardzo mi się podoba;P
Ja tam myślę, że w każdym jest coś dobrego, ale jak patrzę na opis byłej Joela i wygłupy Jay`a to zaczynam wątpić w ten świat;D
Nie, że mam coś do nich, ale bardziej mnie denerwują niż robią cokolwiek pozytywnego. Aczkolwiek jako para dobraliby się niemal idealnie xp
Monika i ta zazdrość. Żeby nie straciła chłopaka, bo Joel jest świetny, a za Kobą jak kiedyś za nim nie przepadałam, to naprawdę się stęskniłam. Rzeczywiście tak napisałam?;)
Troszkę mało Maggie, ale wybaczam. Zabawna jestem dzisiaj z tą gorączką, że szok:D
Ciekawi mnie rozwój wydarzeń i kto wyjedzie z obrączką na palcu, oczywiście chcę też kontynuację "Drogi rozpaczy":) To będzie epickie xd
Pozdrawiam<3
Miss Tae
zazdrosna Monia... strach się bać :)
OdpowiedzUsuńJay taki zakochany w Brukselce, że ja nie mogę Xd
Ymmm... nie wiem co napisać...
rozdział jest świetny, ale pewnie o tym wiesz ;)
do następnego i weny :)
Wszystko niby ładnie, pięknie, ale coś mi tutaj brakuje. Jakiejś odrobiny zgrozy, horroru :D No ale mam nadzieję, że znajdę ją przy następnym rozdziale. A Monia niech nie będzie taka sztywniaka i się napije. Coraz bardziej mam wrażenie, że nie pasuje do Joela i te jej sceny zazdrości.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :) Weny na następne :)
Och, jak miło znowu widzieć Twojego bloga. Nie było mnie tu długo, a to przez koniec półrocza. Nauczyciele nie dawali mi żyć, ale średnia 5,13 wszystko ślicznie wynagradza :) Jednak to nie czas i nie miejsce na wywody o szkole, wszak ferie mamy.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału...
Dobry, ale faktycznie brakło tego charakterystycznego humoru, ale widmo wieczorów panieńskiego i kawalerskiego dają nadzieję na prawdziwą bombę humoru i niespodziewanych zwrotów akcji.
Jednak, żeby nie było, że przychodzę po takiej nieobecności i od razu krytykuję, napiszę, co mi się bardzo spodobało.
Nie wiedzieć czemu śmiałam się przy scence poznania byłej Joela. Szczególnie rozwalające było "Poznałaś już moją dziewczynę, Monicę?". Przypomniało mi to serial "Jak poznałem waszą matkę", a to wiąże się z gwarantowanym uśmiechem na twarzy. :)
Poza tym podobały mi się niewybredne uwagi Toma ("To ona jest w tej ciąży czy nie?") i działania Moniki mające na celu zirytowanie Kathryn.
Przepraszam, że tak krótko i tak chaotycznie, ale nie mogę się skupić. Jutro mam mieć wyrywanego zęba i boję się jak cholera (ostatnio omdlałam jak już było po robocie, więc nie wiem, co będzie jutro)
Pozdrawiam słonecznie ze względu na zimę,
Madeleine
PS. A jak u Ciebie, Jaycee? Zima zaatakowała? U nas wszystko jest pokryte grubą warstwą lodu. Nie szronu, tylko lodu. Wszystko jest oblodzone: drzewa i krzewy, które się wyginają i łamią, linie elektryczne, które się wyginają, drogi, po których jeździ się makabrycznie, a kępki traw na podwórku wyglądają jak poduszeczki nabite bardzo grubymi igłami i szpilkami. Ach, nie było jeszcze prądu przez prawie dwie równe doby, ale już jest OK. A u Ciebie? Jakieś straty?
Hej, trochę się martwię o Ciebie, Jaycee. Mam nadzieję, że wszystko jest OK...
UsuńOK, naprawdę zaczynam się martwić...
UsuńKurczę. NAPRAWDĘ się martwię, o Ciebie, Kochana.
UsuńHej Jaycee co się stało??? Martwimy się o ciebie no :c
OdpowiedzUsuńOkej... co się dzieje? Jaycee daj chociaż znak, jeden mały. Zaczęłam się na poważnie martwić.
OdpowiedzUsuńNie lubię zadawać tego pytania, ale czy coś się stało?..
OdpowiedzUsuńJaycee? Jestes tu jeszcze? Gdzie sie podzialas? Czy wszystkow porzadku? Martwimy sie... Odezwij sie chociaz..
OdpowiedzUsuńDlaczego tu tak cicho i strasznie? Co sie stalo Jaycee? Mam zle przeczucia, daj znak, ze jest ok. Nigdy nie bylo u ciebie na blogu tak dlugiej przerwy miedzy postami. Wiem, ze to nie moja sprawa, ale zazwyczaj dawalas znaki zycia, prosimy cie DAJ JAKIS chociaz maly, ale ZNAK, ze nic zlego sie nie dzieje...
OdpowiedzUsuńJaycce nic ci nie jest MARTWIE SIĘ O CIEBIE DAJ JAKIŚ ZNAK
OdpowiedzUsuń:'(:'(:'(:'(:'(
Kochana, wszyscy się zamartwiamy, jak zresztą widzisz. Proszę, daj nam jakiś znak, że wszystko jest w porządku. :*
OdpowiedzUsuńJayceeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee jeśli to czytasz, odezwij się<3
OdpowiedzUsuńLaski, napisałam do Jaycee maila. Zobaczymy, czy odpisze, może doda posta na bloga.
OdpowiedzUsuńMadeleine, mam nadzieję, że szybko dostaniemy odpowiedź.
UsuńJa też mam taką nadzieję, Charlizell, ja też...
UsuńW niektórych częściach Polski prądu nie ma. Musimy cierpliwie poczekać, aż sama się odezwie. Tymczasem możemy jej trochę nabić wyświetleń i komentarzy.
UsuńPomyślałam o tym samym, słuchając wczoraj radiowych wiadomości. Ale faktycznie, nabijemy jej wyświetleń i komentarzy :) Jednak mam nadzieję, że to tylko i faktycznie brak prądu...
UsuńJaycee? Halo? Jesteś tam? Proszę, opowiedz. Daj znak życia...
OdpowiedzUsuńJaycee odezwij się JASIĘZACZYNAMOCIEBIEMARTWIĆKOCHANA:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(
OdpowiedzUsuń