Witajcie, moje kochane czytelniczki!
W głowie mam zamysł, jak opowiadanie powinno się skończyć, ale na pewno wezmę Wasze preferencję pod uwagę. No i czeka Was jeszcze sporo zawirowań (SPOILER! Dotyczy to na przykład Brukselki i Toma).
Miss Tae - rzeczywiście sama rzucam sobie kłody pod nogi, wprowadzając nowe postacie. Ostatnio jest mało Natha, przez co pewnie wiele z Was ubolewa. Rozdział z halloween będzie powitaniem dawno niewidzianych postaci, ale możesz napisać, kogo Ci brakuje, a ja postaram się coś dodać :)
little_psycho - wiem, jak działa marihuana, ale nie zapominaj, że towarzystwo piło jeszcze alkohol. "Haj" wywoływał halucynacje w stylu wynajdowania nowych liter z alfabetu czy postrzegania dmuchanej lalki jako przyjaciela, a reszta to sprawka połączenia z procentami.
Pozdrawiam i liczę na Wasze komentarze!
PS. Zdjęcia obsady filmu Toma znajdziecie na dole tego posta.
Karolina i Luiza żałowały, że nie mogą towarzyszyć Monice w castingu. Obie miały zobowiązania w kawiarni Audrey i mimo iż bardzo chciały być świadkami procesu tworzenia "szmiry Toma" (jak nadal nazywane było "Runo Śmierci" za plecami twórcy), nie mogły zjawić się w wynajętej auli w dniu przesłuchań.
W głowie mam zamysł, jak opowiadanie powinno się skończyć, ale na pewno wezmę Wasze preferencję pod uwagę. No i czeka Was jeszcze sporo zawirowań (SPOILER! Dotyczy to na przykład Brukselki i Toma).
Miss Tae - rzeczywiście sama rzucam sobie kłody pod nogi, wprowadzając nowe postacie. Ostatnio jest mało Natha, przez co pewnie wiele z Was ubolewa. Rozdział z halloween będzie powitaniem dawno niewidzianych postaci, ale możesz napisać, kogo Ci brakuje, a ja postaram się coś dodać :)
little_psycho - wiem, jak działa marihuana, ale nie zapominaj, że towarzystwo piło jeszcze alkohol. "Haj" wywoływał halucynacje w stylu wynajdowania nowych liter z alfabetu czy postrzegania dmuchanej lalki jako przyjaciela, a reszta to sprawka połączenia z procentami.
Pozdrawiam i liczę na Wasze komentarze!
PS. Zdjęcia obsady filmu Toma znajdziecie na dole tego posta.
Karolina i Luiza żałowały, że nie mogą towarzyszyć Monice w castingu. Obie miały zobowiązania w kawiarni Audrey i mimo iż bardzo chciały być świadkami procesu tworzenia "szmiry Toma" (jak nadal nazywane było "Runo Śmierci" za plecami twórcy), nie mogły zjawić się w wynajętej auli w dniu przesłuchań.
- Gdzie, u licha, jest Brukselka?! - pytał
podenerwowany Tom, wypróbowując wszystkie możliwe pozycje na krześle obrotowym,
które przystawił do dwóch zestawionych stołów.
- Role się odwracają. Teraz to ty jej
poszukujesz, tak? - chichotała Kelsey.
- Nie marudź, kobieto, tylko rozkładaj
kartki!
- Ale one są puste!
- Ma wyglądać, że coś notujemy, wydamy się
bardziej profesjonalni!
- Niech ci będzie, ale długopisy by się też
przydały - odpowiedziała parsknięciem blondynka.
Podobał
jej się zapał chłopaka, ale nie mogła nie dostrzec, jak komicznie wyglądają
niektóre aspekty przedsięwzięcia.
Był
piątek, godzina dziesiąta. Za drzwiami zebrało się co najmniej osiemdziesiąt
osób, które stały wzdłuż korytarza i czekały na wywołanie numerku, nieświadome,
że miały do czynienia z piosenkarzem ze znanego zespołu.
- Pańska kawa. - Jakaś niska Azjatka podała
Tomowi plastikowy kubek.
Kelsey
zmarszczyła brwi.
- No co? To moja asystentka! -
usprawiedliwiał się Parker. - Jak tam nastroje za drzwiami?
- Wszyscy czekają cierpliwie, przydzieliłam
im numerki i rozdałam fragmenty scenariusza. Trzy osoby…
- Tak?
- Roześmiały się i wyszły.
- Ich strata - westchnął Tom i założył na
nos okulary. - Gdzie ta Brukselka?!
- Jestem, jestem. - Do pomieszczenia weszła
wspomniana rudowłosa, która parsknęła, widząc kumpla w okularach. Nie
powiedziała jednak nic o próbie dodania sobie inteligencji albo po prostu
kamuflażu. Zachęciła Kubę, który czaił się nieco z tyłu, by wszedł. Przywitała się
z Kelsey i usiadła przy stole.
- Tak więc skoro jesteśmy w komplecie… -
zaczął podniośle Tom, ale drzwi skrzypnęły raz jeszcze i do środka władował się
Jay w wełnianej czapce na głowie.
- Przepraszam za spóźnienie - obwieścił. -
Kilka dziewczyn mnie rozpoznało i musiałem z nimi chwilę porozmawiać.
- Nie zgrywaj gwiazdy, jesteś punktualny -
parsknął Tom. - Siadaj i skołuj sobie jakiś długopis. Będziesz udawał, że
notujesz.
Zbity
z tropu Jay spojrzał na Monikę, ale ta tylko wzruszyła ramionami. Zasiedli przy
stole jurorskim. Na środku Tom na obrotowym krześle, po jego obu stronach
dziewczyny, a na brzegach Kuba i Jay, ten drugi koło autorki scenariusza, co
wydawało się go niebywale radować.
- Nie spodziewałem się, że weźmiesz w tym
udział - zagadnął, kiedy Azjatka rozdawała członkom komisji długopisy.
- Dlaczego? Może być fajna zabawa. I może
poznam kogoś fajnego.
- Do roli, tak? - spytał z nadzieją Jay, a
wtedy Tom wrzasnął na całe gardło swoim ochrypniętym głosem i dyskusja została
ucięta.
- DAWAĆ PIERWSZEGO DO ODSTRZAŁU!
Do
pomieszczenia wszedł zgarbiony i kędzierzawy rudzielec, który na chuderlawej
klatce piersiowej przyczepiony miał numerek 001, który smętnie zwisał tak, że
raz po raz musiał go poprawiać, by nie spadł na ziemię. Tom podzielił casting na
trzy etapy. Pierwszym miało być zapoznanie się z kandydatami i
"oddzielenie kwiatków od chwastów", jak to wyraził, kiedy prosił
rudego o przedstawienie się i powiedzenie kilku słów o sobie.
- Mam… mam na imię Frank… Ale przyjaciele
mówią mi Frankie… To znaczy… Mówili by tak, gdybym ich miał… Jestem raczej
samotnikiem…
- Dobra, dobra, chojraku. Powiedz, czym się
interesujesz, ile masz lat, gdzie pracujesz - ponaglał Tom.
Monika
zachichotała.
- Co cię tak bawi? - zaintrygował się Jay.
- Tomowi chyba spieszy się do
przesłuchiwania pań.
- Dziwi cię to? Jest facetem.
- Biologią…. 25… pracuję na poczcie… -
kontynuował dość zdawkowo Frank.
- Biologią? Masz może jakieś zwierzątka?
Jaszczurkę?
- Nie. Ale kiedyś chciałem mieć węża. Tylko
że… boję się węży…
Jay
wyglądał na poirytowanego. Pochylił się w stronę swojej byłej dziewczyny i
szepnął jej na ucho.
- Dlaczego on go tak dopytuje? Rozważa go
jako kandydata do roli? Ciekawe, jakiej?
- Strzelam, że Raya - prychnęła Monika.
- CO?!
- Nie przeszkadzać! - warknął Tom w stronę
niesfornego przyjaciela. - Tu trwa poważny casting. Masz może jakieś tatuaże
Frankie?
Powietrze
wciągnięte ze świstem w wątłą klatkę piersiową zwiastowało, że nikt nigdy nie
nazwał rudego w ten sposób, co poruszyło go do głębi i przez chwilę nie był w
stanie odpowiedzieć.
- Tatuaże? - ponowił pytanie Tom.
- Nie… Ale dwa tygodnie temu kolega z pracy
odcisnął mi na czole stempel i do teraz nie mogę go domyć. Pokazać?
Bujna
ruda grzywa bez ostrzeżenia powędrowała w górę, ukazując pryszczate i ubrudzone
fioletowym tuszem czoło.
- Dzięki, Frank. Potrzebuję jeszcze twojej
przerażonej miny, Kels zrobi ci zdjęcie… Kels! -Tom zirytował się, że jego
dziewczyna nie czuwa w gotowości, a kiedy zauważył puste białe kartki, głos mu
się załamał, kiedy karcił resztę. - Dlaczego nie notujecie?
- Wszystko zapamiętamy - odpowiedział za
grono Kuba.
- Myślisz, że jesteś bezpieczny, bo
zaproponowano ci rolę, co? - prychnął Tom. - Otóż przez te drzwi może przejść
oszałamiająco przystojny kandydat do roli Dominica i wtedy nasza umowa
niepisana będzie nieważna.
Ręka
Azjatki powędrowała w górę, więc reżyser łaskawie udzielił jej głosu.
- Casting nie dotyczył roli Dominica.
Tom
zacisnął zęby. Próbował zachować kamienną twarz, więc poprosił jeszcze Franka o
przerażoną minę i próbkę krzyku, które były żałosne, ale reżyser z uśmiechem
odbierał od Kelsey zdjęcie pierwszego przesłuchiwanego "aktora" i
oświadczał, że się z nim skontaktują.
- Cóż, wyszedł uradowany - parsknęła
Kelsey, gdy jury zostało samo.
- Mimo iż nie wzięliśmy jego numeru.
- Mam jego dane - wtrąciła Azjatka.
- Ha! Wszystko pod kontrolą papcio Toma! I
co wy na to?!
- Taki zorganizowany… nie poznaję cię. -
Kelsey pocałowała swojego chłopaka. - Przymknę oko na to, że na korytarzu
czekają z dwa tuziny lasek, które gotowe są pokazać ci cycki w zamian za rolę,
a ciebie to cieszy.
- Nie tak jak oglądanie twoich cycków.
- Urocze. - Monika wywróciła oczami.
- Oj, Brukselka. To, że chwilowo nikt nie
ogląda twoich cycków, nie oznacza, że powinnaś się wyżywać na innych.
- Więc ty i Joel to już przeszłość? -
zaciekawił się Kuba z drugiego końca stołu.
Tom
zmroził go wzrokiem.
- Tak, ale nie interesuj się za bardzo. I
tak nic nie uszczkniesz z tego tortu.
- Z jakiego tortu?
- Nieważne. Brukselka jest poza twoim
zasięgiem. Więc cokolwiek planujesz, lepiej przełóż ten wysiłek na wczucie się
w rolę.
- Nic nie planuję. To by było niemal jak
kazirodcze uczucia. Zresztą, od kiedy dowiedziałem się, że mój kuzyn to twój
były, na pewno niczego bym nie próbował. No i jeszcze ta sprawa z moim
małżeństwem z twoją najlepszą przyjaciółką…
- Dlatego Max nie przyszedł. Nie chciał być
z tobą pod jednym dachem. Nic dziwnego, to nieco dziwne, że Caroline jest twoją
żoną - westchnęła Kelsey.
- Nie jest. Załatwiliśmy to niemal bez
problemu. Wystarczyło podpisać, a że byłem w Stanach…
- Nie chwal się. CHINA, DAWAJ NASTĘPNEGO! -
zawołał ochoczo Tom w stronę swojej świeżo zatrudnionej asystentki. Kiedy ta
wyszła po kolejnego aktora, Jay zwrócił się zdziwiony do przyjaciela.
- Czy to nie trochę rasistowskie?
- Co?
- Mówić do niej per China?
- Nie nazwałem jej "Per" tylko
"China". To jej imię.
- Acha - westchnął Jay. Nie zamierzał
uświadamiać Toma, o co mu chodziło z "per" i nie chciał dociekać, czy
Azjatka rzeczywiście ma tak na imię, czy tylko Parkerowi coś się ubzdurało, co
było całkiem prawdopodobne.
Do
pomieszczenia wszedł kolejny kandydat, ale był za stary. Tom z pełnym
profesjonalizmem oznajmił mu, że w ogłoszeniu o castingu był restrykcyjnie
podany wiek, a 53 lata znacznie przewyższały górną poprzeczkę.
Po
kolei próg przekraczali kandydaci do roli Jaya, który z czasem coraz bardziej
zdawał sobie sprawę, że opis, który Tom dał w ogłoszeniu w ogóle do niego nie
pasował.
- Czy naprawdę masz mnie za kujona, który
myśli tylko o roślinkach, filmach science fiction i panienkach, których nigdy
nie będzie miał? - zagadnął przyjaciela, gdy kolejny frajer opuścił salę.
- Przyznaję, że rolę pisałem nieco
stereotypowo. Ma to podbudować wiarę w siebie młodych nerdów, którzy uwierzą,
że zdobędą dziewczynę.
- Tyle że Ray nie zdobywa dziewczyny. On
umiera - słusznie zauważyła Monika.
- Ratując Veronicę. Nie zaszkodzi gdzieś
wcisnąć namiętny pocałunek wdzięczności. - Parker wzruszył ramionami. - Jeśli
nie macie dalszych pytań, proponuję wprowadzić kogoś następnego.
- Ja mam pytanie. Dlaczego tylko ty
zadajesz pytania? - spytała Monika, zakładając ręce na piersiach.
- Bo po pierwsze: to mój film, a po drugie:
nie chciałaś pokazać się topless, to masz minimalne prawo głosu.
Do
sali wszedł kolejny z kandydatów, ucinając dalszą rozmowę.
- Cześć! Nazywam się Mike Altman i staram
się o rolę Raya.
- Witaj, Mike - przywitała się Monika.
- Co ty robisz? - spytał szeptem
poirytowany Tom.
- Przejmuję inicjatywę. To pierwszy
sensowny kandydat, nie chcę, żebyś go spłoszył głupimi pytaniami.
- Głupimi?
Rudowłosa
zignorowała reżysera filmu i przeszła do przesłuchiwania. Ze sterty kartek na
stole wygrzebała te, które były życiorysami kandydatów i odnalazła Mike'a
Altmana. Tom zaklął pod nosem, że sam na to nie wpadł.
- Więc… Mike… Jesteś zawodowym aktorem? -
zaczęła Monika.
- Nie, nigdy nie uczyłem się aktorstwa. Ale
występowałem w kilku odcinkach serialu dramatycznego i zagrałem pomniejsze role
w kilku filmach.
- Całkiem nieźle jak na… dwadzieścia cztery
lata, tak?
- Zgadza się.
- Cóż, wygląd i wiek jak najbardziej pasuje
do roli. Powiedz może jednak coś o sobie, żebyśmy cię lepiej poznali.
- Hmmm… Od dwóch lat utrzymuję się tylko z
aktorstwa. Jestem zodiakalnym strzelcem… Lubię spacery po plaży w świetle
księżyca i dziewczyny o podobnym poczuciu humoru do mojego.
Monika
jak na zawołanie melodyjnie zachichotała, a Jay zmierzył ją wzrokiem. Wyglądała
na zafascynowaną i zarumienioną, co mu się nie spodobało. Szczególnie, że nie
zwracała na nic uwagi, tylko nadal wypytywała kandydata do roli Raya.
- A teraz z innej beczki. Czy byłbyś gotów
poświęcić się dla osoby, na której by ci zależało?
- Pewnie. Dla miłości wskoczyłbym w ogień,
o nią zawsze warto walczyć.
- Prawda? - spytała Monika, wzdychając. -
Też tak uważam.
- Proszę, zabijcie mnie. - Jay ukrył twarz
w dłoniach.
- A zdrada? Zdarzyło ci się zdradzić
ukochaną osobę?
- W życiu kieruję się raczej zasadą nie
czyń drugiemu, co tobie nie miłe. Nie mógłbym zdradzić nikogo, bo sam nie
chciałbym znaleźć się w takiej sytuacji. Kłóci się to z moim systemem wartości.
Dobre rzeczy wracają do ludzi.
- Czy brak wiary w ukochaną osobę uznasz za
zdradę?
- Oczywiście, zdrada to nie tylko zdrada
fizyczna. Zaufanie to podstawa każdego związku, bez tego wszystko runie jak dom
bez fundamentów.
- Dziękuję ci bardzo. Kelsey zrobi ci
jeszcze zdjęcie i oddzwonimy do ciebie, gdy podejmiemy decyzję.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Mam
nadzieję, że zadzwonisz.
Szatyn
uśmiechnął się i mrugnął okiem w stronę Moniki, która chichocząc odprowadziła
go wzrokiem do wyjścia.
- Co… to… miało… być…? - spytał Tom, gdy
zostali sami.
- No co? Pierwszy sensowny kandydat, nie
chciałam go spłoszyć.
- Męża szukaj sobie poza salą przesłuchań!
- Och, przestań, Tom - warknęła Monika i
zarządziła ciąg dalszy.
Kilkunastu
mięśniaków starało się o rolę Rexa. Niektórzy byli już łysi, inni mieli włosy,
ale byli zdecydowani się ich pozbyć. Tylko kilku rzeczywiście potrafiło grać,
więc grono się znacznie zawężało. Podobnie sytuacja wyglądała z kandydatkami do
roli Veronici. Niektóre już na wejściu zdejmowały bluzki, co Tom i Jay
przyjmowali z uśmiechem, a nawet i Kuba nie potrafił ukryć zadowolenia, ale
były to raczej gwiazdy porno, które Monika od razu wypraszała za drzwi.
Kelsey
usilnie hamowała uśmiech, by wspierać swojego chłopaka i robiła zdjęcia
wszystkim osiemdziesięciu siedmiu osobom, które przetoczyły się przez salę w
ciągu trzech i pół godziny, po których Tom zarządził przerwę.
- Zgłodniałem - obwieścił.
- Każesz im tak czekać aż zjemy i
zadecydujemy? - zdziwił się Kuba.
- Mają baniak z wodą i plastikowe kubeczki.
Czego się nie robi dla kariery? Zresztą, dwadzieścia dwie osoby nie miały nigdy
do czynienia z aktorstwem. To amatorzy.
- Tak jak i reżyser - słusznie zauważyła
Monika.
- I scenarzystka - odgryzł się Tom.
Podczas
przerwy azjatycka asystentka udała się po lunch dla jury i dla siebie. W tym
czasie Tom i jego świta debatowali nad przesłuchanymi osobami i wybierali te,
które zostaną wybrane do części drugiej castingu, która miała się odbyć dnia
następnego.
- Mike bezapelacyjnie powinien dostać rolę
- oświadczyła Monika, gdy zasiedli po dwóch stronach stołu ze zdjęciami z
polaroida zrobionymi przez Kelsey, która ją poparła.
- Nie, nie nadaje się na drugi etap.
- A niby dlaczego?! Jest idealny!
- Nawet nie wiecie, jak on gra! - uniósł
się Tom.
- Na pewno lepiej niż reszta. Ma całkiem
spory dorobek i jest uroczy.
- Uroczy? Dlatego tak z nim flirtowałaś? -
prychnął Jay.
- Wcale nie!
- Wcale tak! "Wygląd i wiek jak
najbardziej pasuje", "też tak uważam"… Od razu mogłaś mu się
topless pokazać, mielibyśmy wgląd w jego minę, którą będzie musiał
zaprezentować przed kamerą! - wygarnął przyjaciółce Tom.
- Flirtowała z nim, czy nie, był
najbardziej sensownym kandydatem - wtrącił Kuba.
- Ktoś cię pytał? Nie sądzę!
- W porządku, mówię tylko, co myślę.
- I myśli rozsądnie. Dlaczego niby on się
nie nadaje?
- "Zaufanie to podstawa każdego
związku, bez tego wszystko runie jak dom bez fundamentów…" Bla, bla, bla…
Zgadnij, co, Mike? W Simsach zbudowałem dom bez fundamentów i jakoś się
trzymał, aż mi wszystkie ze starości nie umarły! - zawołał Jay, a wszyscy
spojrzeli na niego dziwnie.
- To kto twoim zdaniem, jeśli nie Mike,
hmmm? - Monika spojrzała na Loczka spode łba.
- Frank na przykład…
- Ty chyba jaja sobie robisz!
Dziewczyna
zestawiła obok siebie zdjęcie chudego rudzielca, który nie potrafił sklecić
zdania i niemal dostał erekcji, gdy Tom nazwał go zdrobnieniem imienia i Mike'a,
który był jej faworytem.
- On powinien zagrać ciebie, tak?
- Może dodać odpowiedniej głębi postaci…
- Jakiej głębi? To film Toma, tu nie ma
żadnej głębi. Bez obrazy. - Monika spojrzała na wspomnianego przyjaciela, a ten
uniósł ręce w geście poddania.
- Spoko, ty pisałaś scenariusz.
- Nieważne. Liczy się to, że przez zazdrość
nie chcesz, żeby to Mike dostał rolę Raya.
- Kto jest zazdrosny? Że niby ja?
- Tak. Co w tym złego, że z nim, jak to
powiedziałeś, flirtowałam? Dlaczego ma to wpływać na jego wybór do roli?
W
końcu Tom i Jay dali się przekonać. W gruncie rzeczy wiedzieli, że lepszych
kandydatów nie było, ale do drugiego etapu dopuścili jeszcze dwóch kawalerów,
którzy wydawali się sensowni.
Z
kandydatami do roli Rexa było łatwiej, bo tylko kilku z nich umiało grać, więc
wszyscy ci przeszli dalej.
- No a co z Veronicą? - spytał na koniec
Kuba.
- Przepuścimy wszystkie, które nie pokazały
cycków. Muszę zobaczyć je w akcji - westchnęła Monika.
- W akcji. Nice!
Tom
chciał przybić dziewczynie piątkę, ale Kelsey uderzyła go między żebra, więc
zamilkł, mimo iż miał obiekcje do tych mniej atrakcyjnych, ale pozwolił Monice
zdecydować.
Po
żmudnych obradach, jury doszło do porozumienia i przesłuchanie mogło być
kontynuowane. Z pozostałymi rolami poszło znacznie lepiej. Na późniejszą
godzinę przyszły osoby kandydujące do pozostałych ról. Aktorzy mający grać Natha
i Maggie znaleźli się od razu i od razu zaproponowano im rolę. Sivą został
jakiś wysoki, opalony model, a jego dziewczyną rozchichotana ciemnoskóra
dziewczyna, która idealnie pasowała na "znerwicowaną".
Asystentka
Toma wykonała jeszcze telefony do tych, którzy byli ponownie wzywani na kolejny
dzień. W sobotę mieli więc stawić się kandydaci do roli Raya (w tym Mike
Altman), Rexa i kandydatki do roli Veronici.
- I jak przesłuchania? - spytała wieczorem
Madzia, kiedy Monika wróciła zmęczona i padła na kanapę.
- Nie wiedziałam, że ocenianie ludzi może
być takie męczące. Obsadziliśmy Maddie.
- Co? Tak szybko? Beze mnie?
- Spodoba ci się. Śliczna i urocza
dziewczyna. I fajnie piszczy.
- A… Nath? Znaczy… Nick?
- Charyzmatyczny i sympatyczny młodzieniec.
- Ujęłaś to bardzo poetycko.
- Dzięki. A teraz poetycko pójdę się umyć i
spać. Jutro o dziesiątej ciąg dalszy. - Monika wstała i ruszyła w stronę swojej
sypialni. Jej młodsza siostra odchrząknęła.
- Monia… czyje imię wypowiadałam w nocy? -
spytała dość nieśmiało, a rudowłosa posłała jej pokrzepiający uśmiech.
- Jakby ci to poetycko przedstawić… to
pewien charyzmatyczny i sympatyczny młodzieniec.
- Dzięki, że byłaś szczera i delikatna.
- Nie ma sprawy. A jeśli chcesz przestać
myśleć o rozterkach, przyjdź jutro do "komisji castingowej". Będziemy
szukać mnie.
- Rozważę to.
Monika
uśmiechnęła się i wyszła. "Będziemy szukać mnie" dudniło jej w głowie
jeszcze długo po tym, gdy położyła się do łóżka. Sama musiała wziąć udział w
tym poszukiwaniu, bo od niedawna gubiła się jeszcze bardziej niż kiedyś. A to
nie wróżyło nic dobrego.
____________________________________________________________
A oto kandydaci, których komisja castingowa wybrała do ról. Niektóre twarze pewnie znacie. Nie chodziło mi o to, że Ci aktorzy będą grali w "szmirze" Toma, ale starałam się wybrać w miarę podobne osoby. Mam nadzieję, że mi się udało.