środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 92 - "Dobre rzeczy też czasem umierają"

Dziękuję za komentarze!

Mr Carrots - rzeczywiście smutno, ale tak to jest w tej branży, niestety. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że chłopcy sobie jakoś poradzą, a jak nie, to za kilka lat wrócą do siebie :)

Marta Gajdzik - również podoba mi się nowa piosenka Natha, może coś z niego będzie jako solowego artysty :) Jess i Niall pojawią się na balu walentynkowym (bo w końcu Jess chodzi do tej samej szkoły co Magda). Przykro mi trochę, że czytasz opowiadanie tylko dla Maggie i Natha, no ale nie mogę cię na siłę zatrzymywać. Sama jeszcze nie wiem, co zdecyduje serce Maggie.




        Miesiąc minął dość szybko. Madzi udało się nadrobić zaległości w szkole i przetrawić informację o końcu The Wanted. Chłopaków widywała rzadko, bo zajmowali się pożegnalnymi koncertami i ostatnią promocją zespołu. Tony nie odbierał od niej telefonów, więc w końcu przestała do niego dzwonić i pisać. Po raz pierwszy od dawna skupiła się na sobie i czuła, że wyszło jej to na dobre.
         Spojrzała w lustro. Miała na sobie bladoniebieską sukienkę z odkrytymi ramionami, z przodu krótką, z tyłu długą i zwiewną. Była zadowolona z zakupu, ale jeszcze bardziej z tego, jak bardzo zmieniła się przez ten czas, w którym zamieszkała w Anglii. Z pucołowatej dziewczyny z niedopasowaną fryzurą zmieniła się w kobietę. Zrzuciła kilka zbędnych kilogramów, jej twarz wyglądała smukło, a nowe ciuchy i uczesanie dodawały jej pewności siebie. Nie była pewna, czy wygląd odzwierciedlił jej przemianę wewnętrzną, w końcu pod wieloma względami w Londynie dojrzała. Była jednak pewna, że jakikolwiek mętlik miała teraz w głowie, nie żałowała, że tu zamieszkała.
- Wow, wyglądasz świetnie - stwierdziła Kathy, mierząc wzrokiem przyjaciółkę.
- Tak, musisz kupić tę kiecę - potwierdziła Alex. - Starczy ci kasy?
         Madzia z niepokojem spojrzała na metkę, ale odetchnęła z ulgą, zdając sobie sprawę, że stać ją na ten zakup.
- Zapominasz, że jesteśmy prawie sławne? - zachichotała Maja. - Możemy sobie pozwolić
na odrobinę szaleństwa. Ja biorę tę - oznajmiła dziewczyna i zamachała w górze krótką białą sukienką za dość pokaźną sumę.
- Nie założysz spodni? - zdziwiła się Madzia.
- Albo dresu? - prychnęła Alex i wszystkie się roześmiały.
         Tylko Irene siedziała jakaś zamyślona i nieobecna.
- A ty coś wybierzesz, czy może przynieść ci encyklopedię do poczytania? - zwróciła się Alex w stronę przyjaciółki, ale ta pokręciła głową.
- Ja chyba się nie wybiorę…
- Na bal, który sama organizujesz? Daj spokój, rozmawiałyśmy o tym. - Kathy przysiadła obok Irene i objęła ją ramieniem. - Czy to ma coś wspólnego z tym chłopakiem, który ci się podoba? Chodzi do nas do szkoły, tak? Nie chcesz się czuć niezręcznie na potańcówce, na której będzie też on?
- Nie, nie o to chodzi. Muszę się przygotować do testu na dodatkowy hiszpański, powtórzyć rolę, przejrzeć przemowę na dzień patrona szkoły, opanować kilka kompozycji na lekcje fortepianu, a portfolio na kółko fotograficzne się samo nie zrobi… - wymieniała.
- I będziesz to robić akurat za dwa tygodnie w sobotę między osiemnastą a północą? - Maja zmarszczyła podejrzliwie brwi. - Dlaczego nie chcesz powiedzieć, o co naprawdę chodzi. Od kiedy podpisałyśmy kontrakt z wytwórnią, zachowujesz się coraz dziwniej.
- Nie wiem, może to wszystko mnie przerasta… Mam sporo zajęć, a rozkręcająca się kariera też pochłania sporo czasu.
- To zrezygnuj z czegoś - poradziła Madzia. - Wiem, że brak czasu może być deprymujący. Ustal swoje priorytety i wybierz, na czym ci zależy najbardziej.
- Tylko chodzi o to, że ja nie chcę zmieniać swojego życia. Lubię uczyć się języków, fotografować, występować na scenie, grać na fortepianie…
- Ale nie lubisz pozować do zdjęć, dawać koncertów i nagrywać piosenek, tak?
         Irene wzruszyła ramionami. Madzia się zatroskała. Wiedziała, że Irene chce być częścią zespołu, ale nie chce rezygnować ze swoich innych pasji, by realizować to marzenie. Już chciała powiedzieć coś, co zmotywuje koleżankę, gdy wtrąciła się Maja.
- Gówno prawda! Wcześniej dawałaś radę ze wszystkim, żonglowałaś tymi wszystkimi zajęciami jak chciałaś i jeszcze szukałaś nowych. A teraz znalazłaś nowe i nie dajesz rady?
- Ona ma rację, musisz nam powiedzieć prawdę. To ta nieszczęśliwa miłość, tak? - Alex spojrzała na Irene, oczekując odpowiedzi.
         Dziewczyny siedziały w przymierzalni sklepu odzieżowego i podzieliły się na dwa obozy. Kathy i Madzia spokojnie chciały dowiedzieć się, co gryzie ich przyjaciółkę, a bardziej wybuchowe Alex i Maja musiały wyciągnąć to z niej siłą, skoro nie chciała zwierzyć się po dobroci.
- Daj jej spokój, niech nie mówi, skoro nie chce - nalegała Madzia.
- Przyjaciółki się sobie zwierzają.
- Tak, ale nie pod wpływem gróźb.
- A jak inaczej się dowiemy, co jej jest?
- Sama nam powie w swoim czasie.
- A jeśli nie?
- To będziemy musiały to zaakceptować.
- To ty nie wiesz, że Alex zawsze musi postawić na swoim?! - krzyknęła dziewczyna.
- Dlaczego mówisz o sobie w trzeciej osobie? - Madzia zrobiła duże oczy ze zdziwienia.
- Dla emfazy, nieważne!
- To ty znasz takie słowa? - zdziwiła się Kathy.
- To Maja jest leniwa i nie znosi nauki. Ja nie jestem totalną ignorantką.
- Hej! To że nie lubię się uczyć, nie znaczy, że jestem ignorantką. I nie muszę znać wszystkich trudnych słów… - Maja stanęła w swojej obronie.
         Dziewczyny zaczęły rzucać się sobie do gardeł. Irene zatkała sobie uszy rękoma.
- Przestańcie, proszę - powiedziała spokojnie. - Wszystko wam powiem.
- No to dalej! Kto ci się podoba, że wywiera to na tobie takie wrażenie? - Maja wyglądała, jakby była gotowa na ostre wstrząśnięcie przyjaciółką, by tylko dowiedzieć się prawdy.
- Ale nie tutaj, dziewczyny. Wolę o tym porozmawiać na spokojnie.
         Zgodziły się na przeniesienie rozmowy do mieszkania Maggie, mimo iż paliły się, by poznać prawdę. Szczególnie teraz, gdy ich przyjaciółka była taka tajemnicza. Madzia domyślała się, co takiego usłyszy z ust przyjaciółki. Podoba jej się Tony, a może nawet się w nim zakochała. Było to jedyne sensowne wytłumaczenie, dlaczego tak zwlekała z powiedzeniem prawdy.
         Kupiły wybrane sukienki i wsiadły w autobus. Po drodze próbowały zająć się rozmową na błahe tematy, ale szło im to średnio. Niemal biegiem weszły po schodach do mieszkania przyjaciółki, by wreszcie usłyszeć wyznanie, na które tak długo czekały. Usiadły z filiżankami herbaty w dłoniach i spojrzały wyczekująco na Irene.
- Więc… - Dziewczyna wzięła oddech, ale zanim wyznała prawdę, w jej torebce zadzwonił telefon. - Przepraszam, to mogą być moi rodzice, muszę odebrać.
- Serio?! Oni są ważniejsi niż ta wiadomość?! - uniosła się Alex, ale Kathy uspokoiła ją, kładąc jej rękę na ramieniu.
         W ciszy obserwowały jak Irene szpera w torbie, by wyciągnąć swój telefon. Po chwili wahania, przeprosiła, wyszła z pomieszczenia i odebrała.
- Tak?
         Wredne Zalotki popatrzyły na siebie i równocześnie pobiegły za nią, by podsłuchać rąbki rozmowy. Irene zamknęła się w łazience, więc nie mogły rozszyfrować dłuższych wypowiedzi. Alex zaproponowała użycie szklanki, ale kiedy wracała z kuchni z tym detektywistycznym przyrządem w ręku, było już za późno. Irene właśnie otworzyła drzwi, a jej podsłuchujące przyjaciółki przewróciły się jedna na drugą.
- Jezu, za jakie grzechy? - jęknęła Maja.
- Za podsłuchiwanie. - Irene wywróciła oczami, a dziewczyny zaczęły podnosić się z ziemi, na której boleśnie wylądowały.
- Trzeba było nie wychodzić, wzbudziłaś tym naszą ciekawość. To był twój kochaś? - spytała Kathy, a Madzia spojrzała na nią zszokowana. Ta nieśmiała i spokojna dziewczyna czasami ją zadziwiała. Nie skarciła jej jednak, bo sama chciała znać odpowiedź.
- To był Tony - westchnęła zrezygnowana Irene.
- To on jest twoim kochasiem?!
- Nie, ja nie mam żadnego kochasia!
- Ale chciałabyś, żeby nim był?
- Nie!
- Więc to nie on ci się podoba? - spytała Madzia.
- Nie…
- To ja już nie wiem, kto. - Maja bezradnie rozłożyła ręce.
- A ja nie wiem, po co wychodzisz do innego pomieszczenia, gdy dzwoni do ciebie Tony… - Madzia spojrzała wyczekująco na przyjaciółkę, która spuściła głowę.
- Maggie, ja muszę z tobą poważnie porozmawiać…
         Dziewczyna przeraziła się nie na żarty. O czym Irene mogła chcieć z nią "poważnie porozmawiać"? Przecież utrzymywała, że nie podobał jej się Tony. A jednak prowadziła z nim tajemnicze rozmowy telefoniczne. To wszystko było zbyt pogmatwane, by próbować dochodzić prawdy samodzielnie.
- Możemy nie rozmawiać w progu łazienki? To dość niezręczne miejsce - zaproponowała Kathy.
         Przyznały jej rację i poszły do salonu. Alex prawie zabiła się, kiedy biegła odłożyć szklankę do kuchni i wrzeszczała, żeby nie zaczynały rozmowy bez niej. W końcu siedziały w komplecie. Herbata prawie zupełnie wystygła, ale i tak żadna z nich nie miała teraz ochoty jej pić. Spojrzały wyczekująco na Irene.
- To już trwa od dłuższego czasu. Walczyłam z tym uczuciem, jest zupełnie irracjonalne. Wiedziałam, że to nie ma sensu, przyszłości, racji bytu… Ale serce nie sługa, jak to mówią. Uderzyło mnie mocno jak obuchem. Nie chciałam nic mówić, bo się przyjaźnimy, a to, co powiem, może wszystko zmienić… - Irene owijała w bawełnę i dziewczyny chciały ją ponaglić, ale powstrzymywały się, żeby jej nie zniechęcić. - Nieudolnie próbuję powiedzieć, że podoba mi się…
- Jak dobrze być w domu!
         Słowa wypowiedziane od progu przerwały wyznanie. Najpierw miesiąc temu przyszedł Tony, teraz, kiedy Irene chciała powiedzieć prawdę, z Polski wróciła Monika. Stała z walizką na kółkach na progu i otwierała szeroko ręce.
- Nie mam co liczyć na uścisk? - spytała, spoglądając na siostrę.
         Madzia zacisnęła pięści ze złości. Wstała z sofy, złapała Monikę za łokieć i pociągnęła ją za drzwi.
- Hej, co ty robisz? - spytała rudowłosa.
- Wybacz, ale musisz się najpierw przywitać z Tomem. Powinien być u siebie. The Wanted się rozpada.
- CO?! Od kiedy?! Dlaczego mi nie powiedziałaś? Nie miałam czasu śledzić plotek z Polski.
- On ci wszystko powie. Ja muszę poważnie porozmawiać z dziewczynami.
- No… dobra… - Monika zmarszczyła brwi. Widać było, że zmęczyła ją podróż, ale sama była sobie winna, że przyjechała bez zapowiedzi. - Może przynajmniej Parker ucieszy się na mój widok. I wyjaśni o co chodzi z tym końcem The Wanted.
         Madzia lekko pchnęła siostrę za próg i zamknęła za nią drzwi.
- To nie było zbyt miłe… - zauważyła Irene. - Może zawołasz siostrę, a my już pójdziemy? Kiedy indziej wam wszystko opowiem…
- Gadaj teraz! - warknęła Alex, a Irene głośno przełknęła ślinę.
- No dobra, dobra - westchnęła. - Ale nie zabijcie mnie, proszę. Pamiętajcie, że serce nie sługa i tak dalej…
- Mów, kto ci się podoba! - krzyknęła poirytowana Maja.
         Dopiero wtedy Irene odważyła się, by w podłogę wyszeptać tajemnicze imię. Madzi zakręciło się w głowie.
- Nath?! - spytała zszokowana Alex. - Cały czas chodziło o Natha?!
         Irene potwierdziła skinieniem głowy. Spojrzała na Madzię, oczekując napadu złości, zazdrości, zawodu… Czegokolwiek. Ale nic takiego nie nadeszło.
- Maggie, proszę, powiedz coś - odezwała się cicho Irene. - Nienawidzisz mnie teraz?
- Nie… - odpowiedziała po chwili wahania dziewczyna. - Oczywiście, że nie. Sama powiedziałaś, że serce nie sługa.
         Nie wiedziała, jak ogarnąć to rozumem, ale jej serce również kierowało się swoim widzimisię. Wcześniej martwiła się, że Irene może być zakochana w Tonym, zdenerwowała się, że chłopak do niej dzwoni w tajemnicy, a teraz, kiedy wiedziała, że chodziło o Natha… poczuła zazdrość. A to mogło oznaczać tylko jedno. Znowu znalazła się w cholernym miłosnym trójkącie, z którego nie miała pojęcia, jak się wydostać. Obojętnie, co zdecyduje, ktoś ucierpi. Jeśli wybierze Natha, będą cierpieć Tony i Irene. Jeśli wybierze Tony'ego, będzie cierpieć Nath. Jeśli nie wybierze nikogo, ona będzie cierpieć i oni zapewne również… Postanowiła więc nikogo nie wybierać i pozwolić zdecydować losowi. Co ma być, to będzie. Zresztą, kto powiedział, że oni w ogóle chcą z nią być?

*

         Do mieszkania Toma Monikę wpuściła Kelsey.
- Jeśli chcesz z nim porozmawiać, to lepiej odłóż to na później. Zjadł dzisiaj z kilogram chilli con carne i nie wychodzi z łazienki. Jeśli wiesz, co mam na myśli - wyjaśniła dziewczyna Toma.
         Piosenkarz wszystko słyszał, bo momentalnie z toalety rozległo się usprawiedliwienie.
- Po prostu boli mnie brzuch. Nic takiego!
- Skoro tak twierdzisz, kochanie.
         Dziewczyny zachichotały. Kelsey zaproponowała Monice coś do picia, a ta z wdzięcznością poprosiła o sok. Opowiedziała, jak to z mieszkania została wyproszona przez siostrę, która prowadziła ważną konwersację z przyjaciółkami.
- I tak wysłała mnie do ciebie, Tom. Po odpowiedzi! - krzyknęła rudowłosa w stronę łazienki. - Możesz mi wyjaśnić, dlaczego nic nie wiem o tym, że The Wanted się rozpada?
         Zapadła cisza. Po chwili słyszeć się dało dźwięk spłuczki. Kilka sekund później Tom trzymający się za brzuch stanął w pokoju.
- Najpierw uściskaj wujcia Toma! - nakazał z uśmiechem, ale ponownie zabulgotało mu w brzuchu, więc wrócił się do łazienki.
- Może daj mu jakieś krople? - zaproponowała Monika, a Kelsey skinęła głową i poszła wspomóc swojego chłopaka.
         Kiedy Kelsey wróciła, Monika już smacznie spała na kanapie. Wyjaśnienia Toma zostały odłożone na później.

*

- Myślę, że powinnyśmy zostawić Irene i Maggie same - wtrąciła Kathy, kiedy zapanowała niezręczna cisza.
- Chcesz, to zostawiaj. Ja się nigdzie nie ruszam - warknęła Alex.
- Ja tym bardziej - dodała Maja.
         Kathy zdecydowała, że jej obecność niczego nie zmieni, więc została, by przysłuchiwać się rozmowie. Magda i Irene milczały jednak i tylko wpatrywały się w podłogę.
- Proszę, powiedz coś - odezwała się w końcu Irene, poprawiając okulary, które zjechały jej po nosie. - Nie wytrzymam tej ciszy. Możesz też coś zrobić. Na przykład mnie uderzyć.
- Uderzyć?
- No, żeby się wyżyć. W końcu zachowałam się nieodpowiednio…
- Nie zamierzam cię bić, krzyczeć na ciebie, ani nic z tym rzeczy. Ale chciałabym zapytać… jak to się stało? Nic nie wskazywało na to, że podoba ci się Nath? I kiedy to się zaczęło? - wypytywała Magda.
- Cóż, właściwie to zaczęło się, kiedy szurnięta Jess przejęła teatr, w którym mieliśmy występować. Ty i Tony poszliście po pomoc, a ja zostałam z Nathem w garderobie, pamiętasz?
         Madzia skinęła głową. Doskonale pamiętała dzień ich występu na konkursie, kiedy Jessica porwała Zayna, żeby kto wie co z nim zrobić.
- Od wtedy cały czas o nim myślałam, skręcało mnie w żołądku na jego widok i na myśl o nim… Myślałam, że to tylko platoniczne zauroczenie, ale… byłam o ciebie zazdrosna. Oczywiście nie w zawistny sposób, tylko tak pozytywnie. Zazdrościłam, że masz takiego wspaniałego chłopaka i mimo iż lubię Tony'ego, to nie mogłam zrozumieć, jak możesz z nim flirtować i dawać mu nadzieję, podczas gdy u twojego boku stoi Nath - wyznała Irene. - I to chyba tyle.
- A ja cały czas myślałam, że to Tony ci się podoba. - Madzia przetarła oczy dłonią.
- Dlaczego?
- Nie chodzi tylko o ten tajemniczy telefon, ale o wszystko. Zawsze mi się wydawało, że jesteś po jego stronie, że masz mi za złe, że go krzywdzę, bo coś do niego czujesz.
- Może podświadomie chciałam ci dać do zrozumienia, że skoro masz co do swoich uczuć do Natha wątpliwości, to nie powinnaś go zwodzić. I wtedy wynikły te problemy, rozstaliście się, potem zapadłaś na amnezję i nie znosiłaś Natha, za to lubiłaś Tony'ego - kontynuowała Irene. - I dla mnie to był znak. Nie chciałam, żebyś była z Tonym, bym ja miała wolną rękę. Wiem, że ja i Nath… że to się nigdy nie stanie. Zresztą, nie jestem taka, żeby rozdzielać przyjaciółkę z ukochanym. Gdybym miała pewność, że kochasz tylko Natha, odpuściłabym, ale ja wiem, że tak nie jest. Jestem tego pewna. A kiedy zobaczyłam, jak zareagowałaś, kiedy Tony dowiedział się, że utrzymywałaś przed nim w tajemnicy swoją odzyskaną pamięć… zdałam sobie sprawę, że i jego kochasz. A jeśli kochasz dwie osoby jednocześnie, to wybierz tę drugą, bo gdybyś naprawdę kochała pierwszą, to nie zakochałabyś się w drugiej…
- Johnny Depp - podsumowała Alex, a Kathy spojrzała na nią krzywo. - No co? To jego cytat.
         Madzia milczała. W gruncie rzeczy zdawała sobie sprawę, że Irene może mieć rację. Podczas amnezji obudziły się w niej uczucia do Tony'ego, a kiedy zobaczyła jego zraniony wyraz twarzy w sylwestra, a potem jej telefony były ignorowane, czuła się okropnie. Kiedy zadzwonił do Irene, a ona wyszła z nim porozmawiać do innego pomieszczenia, Magda poczuła zazdrość, ale jeszcze większą poczuła, kiedy dowiedziała się, że Irene tak naprawdę cały czas podkochiwała się w Nathanie. Wszystko było zbyt pogmatwane. Prawdą było, że nie powinna zakochiwać się w Tonym, jeśli jej uczucia do Natha były wystarczająco silne, ale… przecież to wina tej cholernej amnezji! Wcześniej bardzo lubiła Tony'ego i czuła, że działa na nią jego czarujące usposobienie. Przez jakiś czas miała nawet wątpliwości, czy to z Nathem powinna być, ale ostatecznie uznała, że Tony jest tylko jej przyjacielem, a przyciąga ją do niego fakt, że jest zwyczajnym chłopakiem, nie sławnym piosenkarzem. Teraz wszystko się zmieniło i to nie tylko dlatego, że Tony dobrze sobie radził ze swoim zespołem MKTO. Kiedy zapadła na amnezję to do niego zaczęło jej szybciej bić serce.
- Kiedy… kiedy powiedziałaś, że podoba ci się Nath… - zaczęła nieśmiało Madzia, przerywając dłuższą chwilę ciszy. - Poczułam się zazdrosna, to prawda. Ale poczułam się również zazdrosna, kiedy zadzwonił do ciebie Tony.
- Czyli… czujesz coś do obu, prawda?
- Cały czas obawiałam się, że to Tony ci się podoba i ściskało mnie w dołku. Kiedy wypowiedziałaś imię Natha, mój świat również się rozsypał. Więc już sama nie wiem.
- CO?! - spytały równocześnie Maja i Alex. Madzia wzruszyła ramionami.
- Serce nie sługa, prawda? Chciałabym, żeby moje serce biło tylko dla Tony'ego, naprawdę ponad wszystko nie chcę, żebyś ty cierpiała - zwróciła się do Irene.
- Co ty opowiadasz?! Teraz nagle stwierdzasz, że kochasz się też w Tonym, bo żal ci Irene i podświadomie nie chcesz zejść się z Nathem, żeby nie robić jej przykrości. - Alex wywróciła oczami.
- A co się stało z twoimi słowami? Mówiłaś, że w wigilię zdałaś sobie sprawę, że jeśli masz być szczęśliwa, to tylko z Nathem - zauważyła Maja.
- Tak… Ale może chodziło o przyjaźń? Świetnie się z nim rozumiem. A o Tony'ego byłam zazdrosna zanim Irene wyznała mi, że czuje coś do Natha, więc to nie siła sugestii, Alex.
- Proszę cię, to naciągane, nawet jak na mnie. My nie mamy chłopaków, a ty masz na oku dwóch i nie wiesz, co z tym zrobić - warknęła Kathy.
         Madzia opowiedziała dziewczynom, że Nath spotkał się z nią tylko po to, by obwieścić, że zamierza rozpocząć karierę solową i że jest szczęśliwy.
- To już nie jest to samo uczucie, co kiedyś i to nie tylko z mojej strony - wyznała. Miała nadzieję, że Nath przyjdzie i poprosi się, by znów byli razem, a on praktycznie pożegnał się i obwieścił, że teraz w życiu idzie dalej solo.
         Kathy wyglądała na niepocieszoną.
- Ale to taka wielka miłość! Nie może się tak po prostu skończyć, chyba że któreś z was umrze!
- Dobre rzeczy też czasami umierają śmiercią naturalną. Taka jest kolej rzeczy.
- Chcesz przez to powiedzieć, że nawet jeśli Nath chciałby, żebyście znowu się zeszli… - zaczęła Irene.
- Nie wiem, Irene. I to nie twoja wina. - Madzia urwała, kiedy zdała sobie sprawę, że po części kłamie. Gdyby nie wyznanie Irene, po prostu musiałaby się zastanowić, do którego z chłopaków czuje coś silniejszego. Teraz uczucia jej przyjaciółki mogły zostać wdeptane w ziemię. - Przynajmniej nie teraz, kiedy zdałam sobie sprawę z uczuć do Tony'ego - dodała na zakończenie.
- No i widzisz, co narobiłaś, Irene? Zniszczyłaś epicką historię miłosną - westchnęła zrezygnowana Alex.
         W oczach Irene zalśniły łzy, więc Madzia szybko stanęła w jej obronie.
- Nie mogła jej zniszczyć! Przecież rozstałam się z Nathem, to nastało przed wyznaniem Irene.
         Dziewczyny zamilkły. Żadna nie wiedziała, co powiedzieć, a dziwaczna atmosfera się przedłużała, więc w końcu stwierdziły, że najlepiej będzie, jeśli zostawią Madzię samą, żeby mogła wszystko przemyśleć.
         Na wychodnym Kathy szepnęła jeszcze gospodyni na ucho:
- Bal walentynkowy się zbliża. Zastanów się, z kim chcesz na niego pójść, a ja naprawdę nie będę ci miała za złe, jeśli wybierzesz Natha.
         Irene rzuciła Madzi pożegnalne spojrzenie i blady uśmiech. Żadna z nich nie wiedziała, ile zmieniła ta szczera rozmowa.

3 komentarze:

  1. Jejku :o Nath?? Spodziewałam się nawet... Adama. Ale Nath?! Nie, nie. Przecież on i Maggie tak bardzo do Siebie pasują.. :o aż nie mogę doczekać się kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. O MÓJ BOŻE!
    Jeżeli masz zamiar wywołać u mnie zawał przed końcem opowiadania, to jesteś na dobrej drodze. Okej, może z zawałem przesadziłam, ale emocje niezłe mi fundujesz, naprawdę. :)
    Podobnie jak koleżanka wyżej, podejrzewałam Adama, ale nie Natha. Pięknie gmatwasz, pięknie... :D
    Pozdrawiam,
    Madeleine
    PS Przepraszam, że tak krótko, ale jestem troszkę bardzo zarobiona i nie za bardzo wiem, w co ręce włożyć :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej nie wiem czy czytałaś mój komentarz pod ostatnim rozdziałem pierwszej części, ale tak jak obiecałam, po krótkiej przerwie zaczęłam czytać kontynuacje i mam tylko jedno słowo, aby opisać całe opowiadanie... WSPANIAŁE! Cieszę się, że nadgoniłam całe opowiadanie zanim je zakończyłaś.
    A teraz może napisze coś o opowiadaniu. Z początku czytałam tylko dla Maggie i Nathana, ale po jakimś czasie pokochałam wszystkie postacie (nawet One Direction).
    Mimo to, że całe opowiadanie bywało zabawne, jednak rozdziały w Szkocji nie przebije nic. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak naśmiałam przy czytaniu opowiadania.
    Postać Toma w twoim opowiadaniu jest nie do podrobienia. KOCHAM Toma i jego dziwne poczucie humoru i w roli takiego idioty (w każdym możliwym sensie).
    Ty naprawdę musisz mieć talent skoro ogarniasz tyle postaci w jednym opowiadaniu.
    Co do tego rozdziału to myślałam, że mi pęknie serce, kiedy czytałam jak Irene wyznaje Madzi, że zakochała się w Nathanie. TAK NIE MOŻE BYĆ! Owszem lubię Tony'ego, ale jednak nie, jako chłopaka Madzi. Po prostu ona musi zejść się, z Nathem bo inaczej nie wyrobie. Daje słowo, że zejdę na zawał i będziesz mnie miała na sumieniu ;)
    Myślę, że już powinnam zakończyć, bo zaraz ten komentarz będzie dłuższy niż rozdział :D
    Życzę ci weny i mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział.
    P.S. Za wszelkie błędy przepraszam.

    OdpowiedzUsuń

Blog List