niedziela, 12 kwietnia 2015

Rozdział 93 - "Walić walentynki" cz. I

Witajcie!

Mr Carrots, Madeleine - podejrzewałyście, że Irene podkochuje się w Adamie? Dlaczego, jeśli mogę spytać?

Madeleine - brak czasu to ja i Irene rozumiemy doskonale ;) Dziękuję, że nadal tu zaglądasz :*

love nathjaytomaxsiv - zawsze miło powitać nowego czytelnika. Cieszę się, że przeczytałaś i kontynuację i że ci się spodobało. Jeśli choć na chwilę wywołuję uśmiech na twarzach czytelników, to warto pisać, choćby i dla jednej osoby.

Zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału, tym razem o balu walentynkowym. 
Rozbiłam go na części, bo jest dość długi. Mam nadzieję, że wam się spodoba, tym bardziej, że wreszcie wyklarują się uczucia Madzi.


           Dwa tygodnie do balu walentynkowego minęły szybko, ale tym razem Madzia wolałaby, by ciągnęły się dłużej. Najgorsze było to, że dzień balu rzeczywiście pokrywał się z dniem patrona zakochanych. Nastolatka oczami wyobraźni już widziała te robiące do siebie maślane oczka pary i Wredne Zalotki - podpierające ścianę. Od czasu pamiętnej rozmowy, w której Irene wyznała swoje uczucia, rozmawiały kilka razy, ale raczej były to sprawy zespołu (na początku marca bowiem ich singiel miał trafić do sprzedaży). Madzia nie była pewna, czy temat został już wyczerpany, czy po prostu konwersacja była zbyt niezręczna, by ją prowadzić. Miała szczerą nadzieję, że jednak to pierwsze, bo nie chciała stracić wspaniałej przyjaciółki, jaką była Irene. Uwielbiała wszystkie Wredne Zalotki, ale Irene najbardziej ją przypominała i najlepiej się dogadywały. Cóż, najwyraźniej też gustowały w tych samych chłopakach, ale tego akurat Madzia nie mogła mieć Irene za złe, bez względu na to, czy jej uczucia do Natha były platoniczne czy też zupełnie odmienne.
- Czy ty słuchasz, co ja do ciebie mówię? - spytała poirytowana Monika, machając siostrze przed oczami dłonią, by sprowadzić ją na ziemię.
- Tak, tak.
- Chyba nie do końca. Zaczęłam ci opowiadać bajkę o Tomie dosiadającym jednorożca na Times Square.
- Przepraszam, przez to wszystko jestem jakaś nieswoja. I ty też powinnaś być. W końcu nadal decydujesz się, czy zostać w Anglii, czy wracać na stałe do Polski.
- Tak… nie wiem, co zrobić. W Polsce wszystko wydawało się takie proste, a po powrocie dowiaduję się, że The Wanted się rozpadają, ty doszłaś do wniosku, że kochasz dwóch chłopaków jednocześnie. Serio, siostra, zdecyduj się. To już nie pierwszy raz. - Monika widziała, że Madzia chce stanąć w swojej obronie, ale nie pozwoliła sobie przerwać. - Zresztą, nie tylko twoje życie wywraca się do góry nogami. Max chce się oświadczyć Karolinie, co mi wygadał największy plotkarz Tom, po tym jak Karo zamieszkała ze swoim lubym. No i Luiza wprowadziła się do Ryana, bo kamienicę zamieniają w hotel… Sporo tych zmian. Tylko ja nadal tkwię w miejscu.
- Trzeba było nie wyjeżdżać.
- Potrzebowałam tego. Naładowałam akumulator i mam w sobie więcej nadziei, że wszystko się ułoży. Adam załatwił mi rozmowę w sprawie pracy w agencji reklamowej, w której pracuje, może z tego coś wyjdzie, skoro wydawnictwa się nie odzywają.
- Adam ci załatwił? - spytała Madzia, podejrzliwie spoglądając na siostrę.
- Też mnie to zdziwiło. Po awanturze, którą mi zrobił, kiedy z Nathem ukradliśmy te stroje z planu zdjęciowego, myślałam, że już nie mam szans, że szepnie o mnie dobre słówko.
- A ja myślałam, że pozwoli ci zadecydować, czy wracasz do Polski, czy zostajesz - prychnęła Madzia.
- Powiedziałaś mu, że rozważam wyjazd?
- Tak, tak jakoś wyszło.
- Chyba go polubiłaś, kiedy został menedżerem Wrednych Zalotek, co?
- Rzeczywiście. Teraz lubię go o wiele bardziej niż kiedy był twoim chłopakiem.
- Zabawne, bo ja teraz lubię Natha o wiele bardziej niż kiedy był twoim. - Monika roześmiała się szczerze, ale po chwili spoważniała i spojrzała na młodszą siostrę z niepokojem. - Mogę tak żartować?
- Tak, możesz. Od kiedy w głowie i w sercu poukładałam sobie kilka kwestii, przynajmniej wiem, na czym stoję. Ja i Nath jesteśmy przyjaciółmi. Ja i Tony najwyraźniej też, tylko że on się obraził. No i czuję coś do obu, ale nie będę podejmować decyzji. Zdam się na przeznaczenie.
- Tony jest na ciebie obrażony, w sumie słusznie. Mam nadzieję, że kiedy w końcu dojdzie do jakiejś rozmowy między tobą a Nathem, również wszystko się nie posypie. - Monika zaniepokoiła Madzię.
- Dlaczego miałoby się posypać? Przecież nie złamię mu serca, tylko powiem prawdę. Wyznam, że zależy mi na nim, ale podczas amnezji zrodziły się we mnie też uczucia do Tony'ego, które starałam się odrzucać, ale nie dałam rady. - wyznała nastolatka, wzruszając ramionami.
- Wiesz, nie wiem, czy oni to zrozumieją. Cóż, Nath może to zrozumieć, bo z Liamem była podobna sytuacja, ale nie powiedziane, że się z tym pogodzi. Nie wiem, czy dobrym pomysłem jest mówienie prawdy. Ja bym nie chciała wiedzieć, że jestem jedną z dwóch rozważanych kandydatek - wyznała Monika.
- To co mam zrobić? Nie umiem się zdecydować, nie chcę, żeby ktoś cierpiał.
- To chyba nie do uniknięcia, ale możesz zminimalizować ofiary. Ja bym ci radziła spędzać z nimi czas, kiedy tylko możesz. Być może wtedy rozjaśni ci się w głowie. Bo póki co, jak jesteś z Nathem, stwierdzasz, że tylko z nim możesz być szczęśliwa i mdlejesz pod jemiołą, a jak jesteś z Tonym, to albo jesteś zazdrosna, albo przykro ci, że go ranisz.
         Madzia w milczeniu pokiwała głową, bo jej siostra trafiła w sedno.
- Zresztą, nie możesz ich unikać i pozwolić, aby los decydował.
- Dlaczego? - zdziwiła się nastolatka.
- Spójrz na mnie, Jaya i Joela.
- O co ci chodzi?
- Częstotliwość naszych spotkań po zerwaniu została ograniczona do minimum, mimo iż nadal pozostajemy przyjaciółmi.
- Nie chcę, żeby to spotkało mnie i Natha.
- Więc zadbaj o to, żeby nie tracić kontaktu. Jeśli on nie proponuje spotkania, ty je zaproponuj - poradziła Monika i zostawiła siostrę sama, by ta mogła przygotować się do wieczornego balu.
         Nastolatce dało to do myślenia. Postanowiła, że na razie będzie przyjaciółką i dla Natha, i Tony'ego (jeśli ten w końcu raczy się z nią skontaktować). Nie chciała, by fakt, że kochała dwóch chłopaków ostatecznie przerodził się w ich niechęć do niej, a było to całkiem prawdopodobne. Nienawidziła siebie za te uczucia, ale naprawdę nie miała na nie wpływu. Zupełnie jakby stara Maggie kochała Natha, swoją pierwszą miłość, a nowa Maggie, ta od amnezji, poleciała na miłego chłopaka z sąsiedztwa, Tony'ego. Chwyciła telefon i wbiła numer byłego chłopaka, bo uznała, że ta rozmowa przyjdzie jej łatwiej.
- Maggie, dobrze cię słyszeć! - odezwał się głos Natha po drugiej stronie słuchawki.
- Hej, ciebie również. Mam do ciebie wielką prośbę…
- Dla ciebie wszystko.
- Poczekaj, nie wiesz, o co chodzi. Co robisz dziś wieczorem?
- Zakładam piżamkę i idę spać. A co, masz lepszą propozycję?
         Madzia chwilę się zawahała. Powiedział to zwyczajnym tonem, ale ona mimo wszystko pomyślała o swoim pierwszym razie, który przeżyła z Nathem. Nagle się zmieszała.
- Ach, nie… Wiesz, co? Pomyliły mi się dni. Zadzwonię jutro, ok?
- Maggie, dlaczego jesteś taka tajemnicza? O co chodzi?
- Nie, nie, już nic. Wszystko w porządku. Jutro zadzwonię, jeśli sprawa będzie aktualna - skłamała i się rozłączyła, zanim do jej uszu dotarły jakieś słowa sprzeciwu.
         Telefon zaraz po skończeniu rozmowy zadzwonił ponownie. Odebrała go machinalnie.
- Nath, mówiłam ci, że to nic takiego! - warknęła w słuchawkę, a po drugiej stronie zapadła dłuższa cisza.
- Eeee… to ja, Irene.
         Szlag. Że też akurat ona musiała słyszeć, z kim Madzia rozmawiała. Nie było odwrotu i nie miała powodu kłamać.
- Przepraszam, że krzyknęłam. Po prostu w desperacji, że idę sama na bal chciałam zaprosić Natha, ale uznałam, że to głupi pomysł zapraszać go w walentynki, kiedy nie jesteśmy już parą, więc się wykręciłam.
- Spokojnie, nie musisz mi się tłumaczyć. Zresztą, nie będziesz sama. Możemy iść razem.
- To jednak idziesz na bal?
         Madzia szczerze się ucieszyła, słysząc, że Irene zdecydowała się pojawić na potańcówce, którą sama organizowała.
- Tak, zdecydowałam, że nie mogę przegapić tego, jak wszystko przygotowali pod moją komendą. No i muszę zobaczyć Alex z Rickym jak wywijają na parkiecie.
- Zaraz… to Alex idzie z Rickym Marksem?!
         Madzia była zszokowana. Były członek Buster Sharp zawsze im dogryzał i raz nawet podejrzewały go o zatrucie Alex, żeby uniemożliwić Wrednym Zalotkom występ na koncercie charytatywnym. Później jednak serce mu zmiękło i można było wyczuć, że czuje do Alex miętę, mimo iż ona ewidentnie go nie znosiła.
- Tak, wyobrażasz sobie? Pamiętasz, że Ricky kiedyś chodził do naszej szkoły i był w kółku teatralnym?
- Coś mi się kojarzy…
- Chyba mu się spodobało, bo zapragnął wrócić. Jak się zapisywał, przy sekretariacie wpadł na Alex, a że dowiedział się o balu, to ją zaprosił. A ona się zgodziła. Nie było mnie przy tym, więc nie wiem, jak to wyglądało, ale oczekuję, że wieczorem nam wszystko opowie. Acha, a Kathy przyjdzie z Samem, wiesz, tym klawiszowcem Buster Sharp.
- No to się wykruszyły. Więc tylko my z Mają będziemy same?
- Niezupełnie. Maja przyjdzie ze swoim sąsiadem, który skądinąd jest ze mną w kółku teatralnym. Powiedziała, że czekała do ostatniej chwili, a nikt jej nie zaprosił, to nie ma zamiaru dłużej zgrywać niedostępnej.
- No to pięknie. Wychodzi na to, że my pójdziemy jako para. - Madzia roześmiała się, a Irene zawtórowała jej w słuchawkę, czym dała znać, że wszystko między nimi w porządku.
- Tak, mam nadzieję, że nie wywołamy skandalu obyczajowego. Ale nie po to dzwonię…
- Domyśliłam się, że coś jest nie tak. O co chodzi?
- Potrzebuję dwójki opiekunów na potańcówkę. Niektórzy nauczyciele zatruli się od stołówkowej ryby, jakby nie mogli jeść hamburgerów, jak wszyscy. Oto co dostaje się za wybieranie zdrowego żarcia w tym kraju otyłych ludzi.
- Podejrzewam, że moja siostra trochę pomarudzi, ale się zgodzi. I mogę też zapytać Adama… - W głowie Madzi zaczął się rodzić chytry plan pchnięcia tej dwójki ku sobie.
Właściwie to już go prosiłam i zobowiązał się, że będzie. Ale nikt inny nie chce poświęcić walentynek na pilnowanie młodzieży - westchnęła Irene.
- Zapytam Toma, może się zgodzi, bo Kelsey nie ma w mieście, kręci jakiś thriller.
- Nie wiedziałam, że gra w filmach… Ale cieszę się, że Tom ma wolne walentynki.
- Tak, nie martw się opiekunami, przekonam siostrę, a Tom na pewno się zgodzi - zapewniła Madzia, a Irene jej podziękowała.
- Mogłabym do ciebie wpaść nieco wcześniej, żebyśmy się razem wyszykowały? Nie umiem się malować i mogłabyś mi trochę pomóc…
- Tak, jasne. Wpadnij, kiedy będziesz miała ochotę.
         Dziewczyna rozłączyła się i zamyśliła. Wreszcie będzie miała okazję porozmawiać z Irene sam na sam i dowie się, na czym sprawy stoją. Nie chciała stracić tak wspaniałej przyjaciółki. Może dobrze stało się, że nie zaprosiła Natha na bal walentynkowy? Jeszcze nie podjęła decyzji co do swoich uczuć, a zapraszanie byłego chłopaka w święto zakochanych na imprezę, na której będzie też jej zakochana w nim przyjaciółka? Nie. To nie był dobry pomysł.
- Z kim rozmawiałaś? - spytała Monika, wchodząc do pokoju z kubkiem herbaty w dłoni.
- Szykuj białą lub niebieską kieckę, bo zostałaś opiekunką na balu walentynkowym - oświadczyła Madzia.
- Pogrzało cię? Są walentynki, a ja jestem singielką. Nigdzie się nie ruszam, a już na pewno nie zamierzam niańczyć bandy nastolatków.
- Nie to nie. - Madzia wzruszyła ramionami. - Idę się wykąpać.
- Nie będziesz mnie przekonywać?
- Na pewno nie. Nie będę cię już nigdy do niczego zmuszać.
- Hmm… W sumie samej w domu może mi być trochę nudno…
         Madzia uśmiechnęła się pod nosem, zanim weszła do łazienki. Wiedziała, że jej siostra się zgodzi.

*

         Wieczorem Tom wparował do dziewczyn bez pukania, jak zawsze. Miał na sobie biały garnitur i wyglądał bardzo elegancko, ale zachowywał się zupełnie nieodpowiednio do stroju.
- Maniery… - Monika wywróciła oczami.
- Brukselka, mnie tu zaraz krew zaleje! Są walentynki, Kelsey nie ma, bo jest poza miastem i występuje w jakiejś szmirze, w której, skoro o tym wspominamy, pokazuje cycki. GOŁE! - wrzasnął Tom.
- Dopiero się dowiedziałeś?
- Tak, od niej, przez telefon. Odmraża sobie biust przed jakimś frajerem, żeby zagrać w podrzędnym filmie. Chyba obsadzę ją w moim arcydziele, żeby nie musiała się obnażać przed obcymi. - Tom przetarł dłonią oczy i spojrzał przelotnie na Monikę. - Ładnie wyglądasz.
- Dzięki. Czekamy jeszcze na dziewczyny i możemy jechać. - Monika spojrzała w lustro i poprawiła włosy, które tego dnia związała w kucyk. Włożyła błękitną sukienkę do kostek, którą kupiła na szybko, kiedy Madzia poinformowała ją, że będzie opiekunką na szkolnej zabawie. - Nie boisz się, że dopadną cię fanki? Wiesz, one jeszcze nie mają pojęcia, że The Wanted się rozpada.
- Nie rozpada, tylko rozchodzi - sprostował Parker, a z reklamówki, którą wcześniej tajemniczo ściskał wyciągnął nakrycie głowy, które włożył. - I nie boję się, bo mam kapelusz.
- Zadbałeś o kamuflaż, cieszę się. Będziesz musiał mi dotrzymywać towarzystwa, bo będę się strasznie nudzić.
- A ja? Cały czas będę rozmyślał o tym, że jakaś ekipa filmowa ogląda cycki mojej dziewczyny, a ja, mimo walentynek, nie mogę tego zrobić. - Tom się zasępił, a Monika położyła mu rękę na ramieniu.
- To tylko jej praca.
- Wiem, ale nie jestem dzięki tej perspektywie mniej zazdrosny.
         Konwersację przerwało pojawienie się dziewczyn. Obie wyglądały bardzo ładnie. Tom zupełnie zignorował jednak Madzię, podszedł do Irene i zaczął ją okrążać, by się lepiej przyjrzeć.
- Wow… no… wow… eee… Irene, czy ty ostatnio odwiedziłaś chirurga plastycznego? Wyglądasz olśniewająco.
- Co ty za głupoty opowiadasz, ma szkła kontaktowe zamiast okularów i trochę ją podmalowałam. - Madzia machnęła ręką. - Cały czas tak wyglądała.
- Nigdy tak nie wyglądała. Gdyby była ciut starsza, to… - Tom objął Irene ramieniem, a Monika spojrzała na niego z dezaprobatą.
- Już zapomniałeś o cyckach Kelsey?
- Ech, masz rację - westchnął Parker i puścił nastolatkę. - Jakkolwiek twój biust zapewne jest świetny, ja wolałbym oglądać teraz inny.
- Ok… - Irene zrobiła duże oczy i odsunęła się od Toma, na wszelki wypadek.
- O czym? - spytała w tym samym czasie zszokowana Madzia.
- Opowiemy wam po drodze, bo się spóźnimy - zarządziła Monika. - Obie wyglądacie bardzo ładnie. Prawda, Tom?
- Tak, Maggie też wygląda nawet. - Parker bez ekscytacji wzruszył ramionami. - Możemy jechać.
         Wpakowali się do samochodu Toma i ruszyli do Krainy Lodu. Siostry były przekonany, że bal urządzony przez Irene przeminie im spokojnie. W końcu Tom sam jeden nie byłby w stanie spowodować większego zamieszania. A może jednak? Kiedy zaparkowali przed szkołą, a Parker wyciągnął z samochodowego schowka sztuczny wąs, który przykleił sobie pod nosem, Madzia nie wiedziała już, w co ma wierzyć.

*

         Sala była pięknie przystrojona. Irene i jej pomocnicy się postarali. Sufit zaaranżowano na gwiaździste niebo, na którym błyszczały fosforujące gwiazdy. Tu i ówdzie z góry zwisały białe i srebrne kotary, wydzielając miejsce do robienia zdjęć, stoliki czy szwedzki bufet. Gdzieniegdzie dostrzec można było walentynkowe gadżety, jak balony z helem zaczepione o krzesła, które unosiły się w powietrzu, dodając biało-niebieskiej całości uroku. Co kawałek na ziemi stały plastikowe rzeźby, które wyglądały jak prawdziwe sople lodu. Wisienką na torcie było jednak sztuczne lodowisko wydzielone na części sali.
- Wygląda imponująco - stwierdziła z uznaniem Monika. - Dobra robota, Irene.
- Dzięki, ale nie mogę wziąć na siebie wszystkich pochwał. Członkowie samorządu pomogli wszystko ustawić.
- Ale ty to wymyśliłaś. I na pewno będzie to niezapomniany bal. - Monika uśmiechnęła się do przyjaciółki siostry.
         Tom z dziwnym wąsem i w kapeluszu na głowie oraz Monika udali się w miejsce, gdzie opiekunowie dostawali identyfikatory - w celu wyeliminowania dostania się na salę przypadkowych osób.
- Brukselka, jak wyglądam? Tylko szczerze, proszę. - Tom okręcił się wokół własnej osi, a Monika powstrzymała się, by nie prychnąć. - No co cię tak bawi?
- Wyglądasz jak czeski alfons.
- Czeski?!
- Nie oburza cię, że powiedziałam "alfons"?
- Nie, bo w sumie tak wyglądam, ale czym się różni czeski alfons od normalnego?
- Nie wiem, wąsem? - prychnęła Monika, a Tom udał obrażonego, ale szybko dołączył do przyjaciółki, która wybuchła śmiechem, bo nie mogła dłużej się powstrzymywać.
         Bawili się tak dobrze, że nie zauważyli, że podszedł do nich Adam.
- O, cześć! - przywitał się uradowany. - Tom, niezły kamuflaż. Wyglądasz jak członek rosyjskiego boysbandu.
- A nie jak czeski alfons? - spytał Parker.
- To albo to.
- Moja siostra cię w to wmieszała? - Monika zmieniła temat i spojrzała na Adama, który w przeciwieństwie do Toma wyglądał normalnie. Miał na sobie ciemnoniebieskie spodnie i elegancką, białą koszulę.
- Irene poprosiła mnie o pomoc, a że mimo walentynek nie miałem nic do roboty… Wiem, żałosne. - Monika złożyła ręce na piersiach i spojrzała na byłego chłopaka spode łba, więc zaczął się tłumaczyć. - Nie to, że ty jesteś żałosna, bo tu przyszłaś w walentynki… Znaczy… Przepraszam, wołają mnie i muszę iść po identyfikator.
         Wiedzieli, że kłamał, bo miał identyfikator przypięty do koszuli, ale ani Monika, ani Tom go nie powstrzymali.
- A goguś co tak niezręcznie się zachowuje? Zawsze kokietuje i żartuje, a teraz… - Tom spojrzał na Monikę, która ze zmarszczonymi brwiami odprowadzała Adama wzrokiem. - Zaraz… Czy wy… w Polsce…
         Tom urwał, bo oberwał pięścią w klatkę piersiową.
- Czyś ty zgłupiał, Tom? Wolałabym jeść twoje chilli con carne do końca życia niż ponownie się z nim spiknąć.
- Skoro tak twierdzisz. Ja tylko pomyślałem, że to dziwne, że spędzasz walentynki z byłym chłopakiem. - Tom wzruszył ramionami i zamilkł, kiedy usłyszał dźwięk swojego telefonu. - A skoro mowa o byłych…
         Odebrał. Dzwonił Nath. Parker dłuższą chwilę słuchał, w końcu podał miejsce pobytu i rozłączył się.
- O co chodziło?
- Nie interesuj się, Brukselka.
         Monika nie miała czasu zapytać, o co chodziło i kto dokładnie dzwonił, bo podeszła do nich jakaś nauczycielka, spytała o tożsamość i wręczyła im identyfikatory, na których wpisali swoje imiona.
- Jak jest Tom po czesku? - spytał Parker, kiedy wychodzili ze spotkania organizacyjnego, ale rudowłosa go zignorowała.
         Nie powiedział jej, kto dzwonił i po co mu adres szkoły Madzi, więc nie będzie się śmiała z jego żartów. Tom wydał się naburmuszony tą ignorancją, więc zostawił Monikę samą sobie i poszedł szukać innego towarzysza w nadziei, że nie zostanie rozpoznany. Skierował się do szwedzkiego bufetu. Jakiś młodzian z kucykiem wydał mu się dość podejrzany, kręcąc się koło misy z ponczem.
- Młody człowieku, wiedz, że jeśli chcesz tu dolać alkoholu, musisz się naprawdę postarać, bo będę cię obserwować. - Oczy członka The Wanted zamieniły się w małe szparki, kiedy spojrzał podejrzliwie na rozbawionego chłopaka.
- Spokojnie, Tom. Ja tylko nalewam sobie i mojej towarzyszce coś do picia - roześmiał się "ogoniasty", jak w myślach Tom nazwał rozmówcę.
         Parker się przeraził. Czyżby jego kamuflaż był aż tak kiepski, że został rozpoznany? I to przez gościa w kitce?! Chłopak rozwiał jego wątpliwości.
- Spokojnie, to ja, Niall.
- Chryste, od kiedy masz kitkę i bródkę?! - wrzasnął Tom na całe gardło, ale szybko odchrząknął. - To też przebranie?
- Tak.
- Cóż, najwyraźniej przebrałeś się lepiej niż ja, bo cię nie poznałem. Jesteś tu z siostrą Natha?
- Tak, poszła szukać Maggie. A ty jesteś tu opiekunem?
         Tom skinął głową i wypiął pierś, jakby nagle zdał sobie sprawę z odpowiedzialności stanowiska, które zajmował.
- Ludzie dopiero się schodzą, ale lepiej zacznij się rozglądać, bo widziałem dwójkę małolatów z piersiówką.
- Sugerujesz, że źle wykonuję swoje obowiązki, Ogoniasty? - prychnął Tom.
- Ogoniasty? Ja nie chciałem być złośliwy, tylko zwracam ci uwagę.
         Tom machnął ręką. Od dawna miedzy nim a członkami One Direction było lepiej, ale nadal odczuwał dziwne napięcie, gdy rozmawiał z którymś z młodszych chłopaków. Ogoniasty, mimo iż sympatyczny, nie stanowił tu wyjątku. Nath wydawał się zaakceptować fakt, że Niall był od jakiegoś czasu chłopakiem jego młodszej siostry, ale Tom, z natury bardziej temperamentny nie potrafił tego przełknąć.
- Widzę, że się poznaliście mimo tych okropnych przebrań - odezwała się ze śmiechem Jessica, podchodząc do chłopaków.
- Cóż, raczej ja poznałem Toma - słusznie przyznał Niall i cmoknął Jessicę w policzek. Odsunęła się od niego.
- Dopóki nie odkleisz tej bródki nie myśl o całowaniu.
- Ty się lepiej tym okropnym kucykiem przejmuj - poradził Parker.
- Dzięki za troskę, Tom, ale jak zapewne ty i mój brat wiecie, potrafię sama o siebie zadbać. I rozumiem, że mój chłopak jest w najbardziej znanym zespole na świecie, więc musi się kamuflować, kiedy wychodzi między ludzi, bo inaczej nie miałby życia osobistego.
- Przepraszam… w najbardziej znanym? A The Wanted? - zszokował się Tom.
- Wy i tak się rozpadacie, więc ta cała rywalizacja nie masz już sensu.
         Tom zamierzał zatkać usta młodszej siostrze przyjaciela, ale na twarzy Nialla nie zauważył ani śladu zdziwienia na te słowa.
- Wypaplałaś mu, że się rozchodzimy?
- Nie wypaplałam, tylko powiedziałam.
- Nie mamy przed sobą tajemnic - dorzucił Niall.
- Jezu, z kim ja tu mam do czynienia. - Tom przetarł twarz dłońmi. - I na was przyjdzie czas. Zmierzacie w jednym kierunku… Znaczy… jak już dorośnięcie… żeby robić większe rzeczy. Większe i ważniejsze.
         Monolog Parkera przerwała Jess.
- Czy ty czasem nie miałeś pilnować nastolatków na balu? - przypomniała mu.
         Bez słowa oddalił się w poszukiwaniu osób, które według Nialla przechadzały się po sali z piersiówką.
         Madzia i Irene bez trudu odnalazły się ze swoimi przyjaciółkami, które dla odmiany przyszły z towarzyszami. Sala powoli się zapełniała uczniami szkoły i ich osobami towarzyszącymi, DJ instalował się na swoim stanowisku i wszystko wyglądało na to, że zaraz rozpocznie się zabawa. O ile Kathy wyglądała na zadowoloną, że przyszła na bal z Samem, byłym klawiszowcem Buster Sharp, o tyle Maja i Alex miały nietęgie miny. Widząc to napięcie, Magda poprosiła wszystkie na stronę, by plotkować na osobności.
- Nie rozumiem - odezwała się. - Sama zaprosiłaś sąsiada, a teraz siedzisz i się dąsasz? - spytała Maję, która wzruszyła ramionami.
- Zaprosiłam Sebastiana, bo wydawał się miły, a ja nie chciałam przyjść sama, ale sama zobacz, co on na siebie założył. Zwykły biały T-shirt. I cały czas opowiada o kółku teatralnym i o tym, że chciałby być dzieckiem Meryl Streep i Roberta De Niro… Czy może być gorzej?
- Tak, mógłby być Rickym Marksem i cały czas śpiewać ci przeboje N'Sync, jakby nie wiedział, co to One Direction - prychnęła Alex. Spojrzała w stronę chłopaka, który zaprosił ją na bal i uśmiechnęła się krzywo, widząc, że do niej macha uradowany. - Chyba wolałam go, kiedy był naszym wrogiem.
- To po co się zgodziłaś z nim iść? - zaciekawiła się Irene.
- Nie wiem, chyba dostałam jakiegoś udaru. Wziął mnie z zaskoczenia, nie spodziewałam się, że spotkam go w naszej szkole.
- Jesteście niemożliwe. - Madzia złapała się za głowę. - Zgodziłaś się z nim wyjść w walentynki, chociaż tego nie chciałaś? Maja chociaż sama uczyniła krok i nie wiedziała, na co się pisze. Czyli tylko Kathy jest zadowolona z towarzystwa?
- Cóż, lubię Sama… - Nieśmiała dziewczyna spojrzała na swojego towarzysza, który szeroko się do niej uśmiechnął.
- Tak, bo on jedyny jest normalny - prychnęła Maja.
- Mogłaś przyjść sama, tak jak Irene i Maggie, a nie teraz marudzisz. - Kathy założyła ręce na piersiach. - Daj szansę temu całemu Sebastianowi, a ty daj ją Ricky'emu. Nie chcecie gadać o Meryl Streep ani słuchać N'Sync to same zacznijcie jakiś temat
- To w sumie dobra rada - przyznała Irene. - Rzeczywiście nie powinniście marudzić, bo same sprowadziłyście na siebie ten los.
- Tak? A kto zgotował wam to? - spytała Alex, głową wskazując wejście.
         Właśnie stanęli w nim Nath i Tony. Irene nerwowo przygryzła wargę, a Madzia spociła się ze stresu. Przy wejściu do sali gimnastycznej stało dwóch chłopaków, do których zapałała uczuciem. Nie miała pojęcia, jak się tu znaleźli.
- Co? Ale… skąd… - wydusiła, obserwując, jak rozglądają się po sali.
- To po części moja wina - przyznała Irene. Przyjaciółka spojrzała na nią pytająco. - Pamiętacie, jak dzwonił do mnie Tony, a ja wyszłam z pomieszczenia? - Wredne Zalotki skinęły głowami na znak potwierdzenia. - Cóż, miałam z nim kontakt od kiedy obraził się na Maggie. Powiedziałam mu, że organizuję bal, na który nie idę, a on mnie przekonywał, że powinnam się wybrać, mimo iż to walentynki. Wyznałam, że będę się czuła niezręcznie sama, bo inne argumenty do niego nie przemawiały i nie przestawał mnie namawiać. Wtedy zaoferował, że będzie mi towarzyszył. Nie chciałam tego, więc kazał mi się zastanowić. W ten dzień, w który zadzwonił, wyszłam, bo nie chciałam, żebyście słyszały tę rozmowę i źle ją odebrały.
- I tak to odbieramy jako coś niezbyt normalnego - odezwała się Maja. - Mówisz, że kochasz się w Nathanie, a zgadzasz się tu przyjść z Tony'm? To nielogiczne.
- Nie zgodziłam się, właśnie o to chodzi. Powiedziałam, że zastanowiłam się i pójdę, ale sama, bo na miejscu będzie Maggie, a wiem, jakie są między nimi napięte stosunki i byłoby dziwnie, gdyby się zjawił i to jako mój towarzysz.
- Tak, bo teraz wcale dziwnie nie jest - westchnęła Alex. - A drugi kawaler, co tutaj robi?
- To akurat moja wina - wyznała Madzia. - Siostra mi nagadała, że powinnam utrzymywać z nim kontakt, mimo iż zerwaliśmy, więc spontanicznie chciałam go dziś zaprosić, ale potem zdałam sobie sprawę, jakie to głupie…
- Ze względu na Irene - dokończyła Kathy.
- Właśnie.
         Magda nie mówiła dziewczynom całej prawdy. Nie powiedziała, że Monika poradziła jej, by spędzała czas i z Tonym, i z Nathem, żeby zorientować się, do którego z nich jej serce bije mocniej, a ona zadzwoniła do Natha… I to wszystko mimo faktu, że Irene wyznała jej, jakie są jej uczucia do tego chłopaka. Madzia wmawiała sobie, że wybrała numer Natha, bo Tony się do niej nie odzywał, ale teraz, kiedy ujrzała ich obu na balu walentynkowym, wszystko nagle stało się jasne.
         Tak, miała silne uczucia do Tony'ego i kochała go, ale nie mogło się to równać z uczuciem do Natha. Podświadomie zadzwoniła do niego, bo chciała, żeby był z nią w tym dniu i zdała sobie z tego sprawę, kiedy nieopisanie ucieszyła się, że przyszedł, mimo iż go zbyła. W tej chwili zapomniała nawet, że jej przyjaciółka również zapałała do niego uczuciem.
         Nastolatka napawała się tym rozpracowaniem własnych zagmatwanych uczuć, ale nagle odzyskała trzeźwość umysłu. Nie mogło teraz dojść do konfrontacji. Nie w walentynki. Nie przy Irene. Nie podczas gdy obaj tu są.
- Wyglądasz, jakbyś dokonała jakiegoś odkrycia - odezwała się Kathy.
- Tak… - przyznała Madzia. - I mogę zrobić tylko jedną rzecz.
- Rozmówić się z nimi? - spytała Irene.
- Nie. Schować się gdzieś.
         Zanim przyjaciółki zdążyły zaoponować, a Tony i Nath ją zauważyć, Madzia zniknęła w coraz większym tłumie młodych par, by wymyślić jakiś sensowny plan wyjścia cało z sytuacji. I to w taki sposób, by niczyje serce nie zostało złamane.

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, jak zawsze zresztą... :)
    Dobrze, że zarówno Magda jak i Irene zdecydowały się przyjść na bal, szkoda byłoby stracić taką okazję do zabawy.
    I oczywiście musiał pojawić się ten szczery do bólu humor Toma, za którym strasznie tęskniłam. "Odwiedziłaś ostatnio chirurga plastycznego?"- Parker zawsze będzie moim mentorem w sprawach takich tekstów. Zabawne, jak opowiadanie pokrywa się z rzeczywistością. Wierz lub nie, ale niedawno przeżyłam podobną sytuację- moja koleżanka z bursy postanowiła zafundować mi totalną przemianę: wiesz, nowa fryzura, trochę makijażu... Kiedy weszłam do szkoły, nikt mnie nie poznał i od kumpla usłyszałam podobne słowa, co Irene od "czeskiego alfonsa" :)
    Miło, że Alex, Kathy i Maja znalazły sobie facetów na imprezę. Mam nadzieję, że pomimo początkowych niezgodności i tak będą zadowolone.
    Cóż za ironia: Irene zadurzona w Nathanie dogaduje się z Tony'm na bal, a Maggie żywiąca uczucia do Tony'ego zaprasza Natha. Takie rzeczy tylko w Wanted Direction. Ale przynajmniej Magda zdała sobie sprawę, że tak naprawdę chce być z Beniaminkiem... Jeżu, jakie to wszystko pogmatwane...
    Na dodatek jeszcze Madzia uciekła. Fakt, przesunęła konfrontację w czasie, ale jej nie rozwiązała.
    Ciężko będzie rozwiązać ten galimatias, ale myślę, że jeśli Magda na pewno wybierze Natha, to Irene się z tym pogodzi. Zrozumie motywy przyjaciółki i na bank będzie ją wspierać. Poza tym jest jeszcze Tony... :D No i może się jeszcze pojawić jakiś fajny, porządny kandydat- w końcu niedługo Wredne Zalotki zdobędą popularność, będą pojawiały się na salonach... To wszystko est do ogarnięcia.
    Come on! Jesteśmy w Londynie, na dodatek w wymyślonym opowiadaniu. Tu się wszystko może zdarzyć!
    Pozdrawiam serdecznie :*,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest rozdział!
    Maggie zaczyna mnie denerwować tym swoim niezdecydowaniem, ale po części ją rozumiem. Jednak powinna, chociaż raz pomyśleć o sobie i swoich uczuciach a nie przejmować się wszystkimi do o koła bo ta dziewczyna kiedyś dostanie na głowę.
    Fajnie, że postanowiłaś "zabrać" Toma na ten bal. Kocham jego poczucie humoru i te jego dziwne komentarze.
    "Jak jest Tom po czesku?" Tym to normalnie mnie rozwaliłaś.
    Super rozdział i mam nadzieję, że szybko dodasz następny. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc tak... xd rodział rozbrajający xd Tom jako opiekun ^^ szalony :D Madzia miała przebłysk. Doznała olśnienia. W końcu. Ale jak będzie cały czas uciekać, nigdy niczego nie załatwi. O to z Adamem (komentarz) chodziło tylko o to. Że spodziewałam się każdego, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że to Nath. Czekam na kolejny rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie pamiętam hasła, ani adresu e-mail na gmail, więc będę pisała jako anonim. Przez długi czas mnie nie było, a jak w końcu zajrzałam to tyle rozdziałów miałam do nadrobienia, co mnie bardzo cieszy :)
    Co do rozdziałów to jak zawsze świetne, chociaż już nie piszesz tak szczegółowo, przez co wydaje się jakbyś się spieszyła. Wielu bohaterów też odsunęłaś na bok. Niech będzie kolejna szalona impreza ze wszystkimi!
    Madzia jak zwykle niezdecydowana, ale odzyskała jasność myślenia, na szczęście. Jest na tyle dorosła, że powinna umieć rozróżnić zakochanie od litości, ale wszystko małymi kroczkami :)
    Adam z Moniką to moje marzenie, ale co z Kubą ? Może jednak spiknie się z Karoliną ?
    Jeszcze pytanko co to za aktorzy użyczający wizerunku Kubie i Adamowi ?
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam,

    Charlizell

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę mnie tu nie było, więc szykuj się na długi komentarz. ;)
    Przestałam czytać na rozdziale 72 i od razu w 73 wielkie wow. Madzia ma amnezje! O.O
    Dowaliłaś. I to mocno! Kocham to! ♥
    Wyprawa na wyspę, kradzież strojów (rozdział 83, w którym Monia i Nathan łączą siły trafił do moich zakładek - będzie moim nowym polepszaczem humoru) i ta gra w "podchody"(też tak chce ;C). xD
    "Uno, due, tre, to Watykan jest. A my księży udajemy, jak nas znajdą, to umrzemy" PADŁAM!!
    Danny bohater wygrał wiadro internetów, a nawet dwa!!
    I to jak Madzia sobie przypominała. Wzruszyłam się. ;] Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale Tom w Twoim opowiadaniu przebija wszystkich Tom'ów Parker"ów we wszystkich fanowskich opowiadaniach!
    Rozstanie Moni i Joela troszkę mnie zasmuciło, ale chyba faktycznie nie pasują do siebie. Za to Adam to bardzo fajny koleś... *patrzy wymownie* Mieli by z brukselką ślicznie dzieci... Och...
    Siva się oświadczył!! TANIEC SZCZĘŚCIA!!! A potem wybuch pożar... Biedny domek nad jeziorem. ;C
    Czekam aż w końcu Karolina dostanie pierścionek...Ale ostatnio stałam się strasznie niecierpliwa, więc nie każ mi długo czekać!!! (powtórzeń tak trochę, wow)
    Nie spodziewałam się, że Irenie podoba się Nathan... Ale komu on się nie podoba?!?! ♥.♥ Ten nasz przystojniak, to ciacho... Mrrrr... ;3
    Takie śliczne oczka, włoski. A jaki fajny śmiech. No i ten głos... Dość. Piszę tutaj o Twoim cudnym opowiadaniu, a nie o Nathanku...♥
    No ale się porobiło, jak Irena wyznała dziewczyną prawdę. A jeszcze jak Tony i Nathan pojawili się na balu!!! Wohohooo... Będzie się działo.
    To chyba już wszystko co miałam do powiedzenia(napisania). Mam nadzieje, ze mimo mojej dość długiej przerwy pamiętasz, ze była taka osóbka, która często zmieniała nick ale jest ogromną fanką Twojego opowiadania. ;)
    (Chodzi o mnie)
    Pozdrawiam, Rebella †
    A wcześniej Cheshirte Cat †, Alice in Wonderland † i jakoś tam jeszcze. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Czekam na kolejny;

    OdpowiedzUsuń

Blog List