środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 90 - "Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć?"

Dziękuję za komentarze :*

Mam nadzieję, że jeszcze się nie zniechęciłyście i zostaniecie, by doczekać do końca opowieści. Przed nami bowiem sporo kwestii do wyjaśnienia:
- Kogo wybierze Maggie?
- Czy Monika zdecyduje się wrócić na stałe do Polski?
- Czy Max w końcu się oświadczy?
- Kto podoba się Irene?
- Czy film Toma dojdzie do skutku?
- Jak potoczy się kariera Wrednych Zalotek?
- Co wydarzy się na walentynkowym balu?

Pozdrawiam i zapraszam do czytania :)





- Możesz mi wyjaśnić, o co chodzi z tobą i Nathem? - spytała kilka dni później Monika, kiedy pakowała swoją walizkę, szykując się na wyjazd do Polski.
         Jej młodsza siostra wpatrywała się w swój tablet, na który Adam wysłał jej propozycje okładek pierwszego singla Wrednych Zalotek. Zupełnie nie mogła się na nich skupić, a do Nowego Roku razem z dziewczynami musiały podjąć decyzję.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zirytowała się Monika i rzuciła w nastolatkę swoimi majtkami, które zaplątały się jej w wiszący kolczyk.
- Przepraszam, ale nie mam pojęcia, które zdjęcie jest najlepsze. Może ty coś poradzisz?
         Madzia podsunęła tablet starszej siostrze, która spojrzała na nią z politowaniem.
- Nie wmówisz mi, że to cię gryzie.
- O co ci chodzi?
- O to, że moje gacie zwisają zaczepione na twoim kolczyku. Ewidentne jest, że w tej chwili to nie Wredne Zalotki ci w głowie. Dlatego pytałam, o co chodzi z tobą i Nathem?
- A o co ma chodzić? - Magda wzruszyła ramionami i zdjęła majtki siostry zaczepione o swój kolczyk. - Jesteśmy przyjaciółmi, wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Acha.
- I tyle? Nie będziesz mnie męczyć i wypytywać dalej?
- Nie zamierzam cię ciągnąć za język. Nie chcesz, to nie mów. Skoro odpowiada ci taki układ z Nathem, życzę powodzenia.
- Wydaje mi się, że chcesz coś powiedzieć, ale się wstrzymujesz… - Madzia spojrzała podejrzliwie na starszą siostrę.
- A żebyś wiedziała, że chcę coś powiedzieć. Myślisz, że nie widziałam zawodu na twojej twarzy, kiedy w Boże Narodzenie nie przyszedł Nath? Myślisz, że nie widzę, że co chwilę sprawdzasz telefon?
         Walizka była już spakowana. Monika przygniotła ją kolanem, by ta dała się bez trudu dopiąć. Kiedy skończyła, otrzepała ręce i przeniosła wzrok na siostrę.
- Jesteś pewna, że chcesz tu zostać na sylwestra? Kupiłam dwa bilety na samolot do Polski - zmieniła temat.
- Chcę tu zostać. Tęsknię za domem, ale obiecałam dziewczynom, że przywitam Nowy Rok z nimi. Muszę je obłaskawić, bo prawie się na mnie obraziły, że o przeminięciu amnezji poinformowałam je przez telefon. Ostatnio kiedy się widziałyśmy mogłyśmy rozmawiać tylko o sprawach zawodowych i nie było czasu na… plotki - wyznała Madzia.
- A Tony? On wie, że odzyskałaś pamięć?
- Nie.
- Dziwię się, że mu nie powiedziałaś.
- Myślę, że któraś z dziewczyn mogła to zrobić.
- A ja myślę, że by tego nie zrobiły. To zależy tylko od ciebie, ale jeśli mogę coś podpowiedzieć, myślę, że on powinien poznać prawdę - poradziła Monika.
- Wiem, masz rację. Ale jestem przekonana, że to wszystko skomplikuje. Zresztą, on i Malcolm są teraz w Stanach i nagrywają już chyba drugi teledysk. A o moim cudownym uzdrowieniu nie napiszę mu przecież na twitterze.
         Monika musiała przyznać siostrze rację. Nie chciała jej wypytywać dalej ani o Natha, ani o Tony'ego. Miała nadzieję, że jeśli podczas jej pobytu w Polsce coś się wyjaśni, Madzia jej się zwierzy. Aby zmienić temat, odebrała nastolatce tablet i zaczęła przeglądać okładki singla.
- Wytwórnia pozwala wam dokonać wyboru? - spytała.
- Mamy pięć proponowanych okładek. To nie do końca wybór, szczególnie jeśli spojrzysz na to, jak wyszłyśmy na zdjęciach.
- Moim zdaniem całkiem ładnie. - Monika wzruszyła ramionami. - Podoba mi się ta ostatnia.
- Mi też, ale na niej Maja wygląda, jakby przyćpała, więc się na nią nie zgadza. W ogóle na każdej któraś z nas wyszła okropnie. Na pierwszej Irene wygląda na ofiarę pobicia, na drugiej Kathy przypomina trzydziestolatkę, na trzeciej ja wyglądam jak dziwka, co zasugerował mi nasz kochany menedżer, a na czwartej Alex wygląda jak chłopak.
- Ciężki wybór - przyznała Monika.
- Tak…
         Madzia się zamyśliła. Była przekonana, że jej siostra miała na myśli nie tylko wybór okładki na pierwszy singiel, która mogła zaważyć na ich dalszej karierze. Chodziło również o wybór, którego musiało dokonać jej serce. A to nie tylko było trudnym zadaniem, ale mogło nie przynieść żadnych rezultatów. Bo co się stanie, jeśli stwierdzi, że kocha Natha i chce z nim być, a on będzie chciał być tylko jej przyjacielem?
- Myślisz, że Tom zawiezie mnie na lotnisko? - zagadnęła Monika, widząc, że jej siostra jeszcze bardziej sposępniała.
- Myślę, że nie ma wyjścia. I ja pojadę z wami. Ale na pewno wolisz spędzić sylwestra w Polsce?
- Jestem rozdarta, ale was mam niemal na co dzień, a rodziców i znajomych nie widziałam od… cóż, wydaje się, że od wieków.
- Nie chodzi o to, że Adam jest teraz w Polsce? To nie dlatego chcesz tam jechać?
- Coś ty. Wątpię nawet, czy go zobaczę. Po prostu muszę tam wrócić i zastanowić się, czy nie zostać na stałe.
- Zostawiłabyś młodszą siostrzyczkę samą, na obczyźnie? - Madzia zrobiła smutną minkę, wykrzywiła usta w podkówkę i spojrzała na Monikę.
- Nie jesteś tu sama i masz co robić ze swoim życiem. Musisz nadrobić zaległości w szkole, zająć się swoją karierą i życiem uczuciowym. Są tu chłopacy, Wredne Zalotki, Karolina i Luiza… A ja pomyślę, co zrobić ze sobą.

*

         Stanęło na okładce numer trzy, co niezbyt odpowiadało Madzi, ale była to obecnie jedyna stała w jej życiu, więc zdecydowała się poświęcić swój niewinny wizerunek i zezwolić na to, by na okładce pierwszego singla wyglądała jak prostytutka.
- Zrozum, mimo iż wyszłaś jak dziwka, to wyglądasz naprawdę ładnie - przekonywała przyjaciółkę Maja, kiedy tego dnia obie szykowały się na wieczorne pożegnanie starego roku.
- Tak, lepsze to niż ćpunka, chłopak, pobita czy trzydziestolatka. Rozumiem. I doceniam fakt, że nazwałaś mnie "ładną dziwką" - westchnęła z przekąsem Madzia.
- Obiecałam sobie, że nie będę ci złośliwie odpowiadała, więc się wstrzymam z ripostą, mimo iż, uwierz mi na słowo, była czaderska.
- Wstrzymujesz się ze złośliwościami, bo odzyskałam pamięć? - roześmiała się Magda.
- A żebyś wiedziała! W gruncie rzeczy mam dobre serce. - Do drzwi rozległo się pukanie, które przerwało rozmowę. - O, pójdę nawet otworzyć drzwi, a ty się maluj dalej.
- Dziękuję bardzo! - zawołała za przyjaciółką Madzia, ale nie była pewna, czy ta słyszała jej słowa.
         Chwilę później do mieszkania Madzi weszły Kathy i Alex.
- Mamy sałatki i ciasto - obwieściła Kathy. - Irene przywiezie zapiekankę z mięsem.
- Mam nadzieję, że macie suche przekąski i alkohol? - spytała Alex, kładąc manatki na stole w pokoju.
- Tak z grubej rury o alkoholu? Nieletnim nie wolno - szepnęła Maja.
- Głos rozsądku się odezwał. Wiem o twoim postanowieniu "bycia lepszym i docenieniu życia, bo nigdy nie wiesz, kiedy stracisz pamięć", ale ja nie muszę pościć. Szczególnie, że po raz kolejny spędzam nudnego sylwestra w gronie dziewczyn.
- Jeśli cię to tak bardzo boli, możemy zadzwonić po Ricky'ego Marksa - zachichotała Madzia, która w pełni ubrana i umalowana właśnie weszła do pokoju, by się przywitać.
- Nie przypominaj mi tego okropnego golasa. - Alex się wzdrygnęła na wspomnienie byłego członka Buster Sharp, z którym cały czas się żarła. - Jego widok w stroju Tarzana z tego balu przebierańców na stałe wyrył mi się w pamięci.
- Nie wątpię, że nie możesz zapomnieć o waszym wspólnym tańcu… - zachichotała Kathy.
- Serio? To coś, co powiedziałaby Maja. Po tobie się tego nie spodziewałam. - Alex rzuciła mordercze spojrzenie przyjaciółce, a ta zawstydziła się i w duchu dziękowała za pukanie do drzwi, które wybawiło ją z opresji.
         Madzia wpuściła do mieszkania Irene, ostatnią członkinię Wrednych Zalotek.
- Przepraszam za spóźnienie, ale wymyślałam temat przewodni na walentynkowy bal, bo do końca roku miałam wysłać dyrektorowi maila z całym konspektem - usprawiedliwiła się dziewczyna.
- Przestań się tłumaczyć, jesteś punktualna jak zawsze - prychnęła Maja.
- Nie miałaś być czasem milsza dla świata?
- Tylko dla Maggie. Świat musi poczekać. - Maja wyszczerzyła zęby. - Gdzie masz tę zapiekankę?
- O, kurczę! Na śmierć zapomniałam! Nie zabrałam jej z domu. To przez ten komitet przygotowujący bal i premierę sztuki. No i nasz pierwszy singiel…
- Nie bierzesz czasami za dużo na swoje barki? Wredne Zalotki, lekcje pianina, kółko teatralne i główna rola, a jeszcze teraz ten cały "komitet"… - wymieniała Madzia. - O co w ogóle chodzi? Ta amnezja wyłączyła mnie ze świata i nie wiem, co się dzieje.
- Dyrektor poprosił Irene, żeby jako przewodnicząca samorządu uczniowskiego zebrała komitet i zaplanowała zimowy bal w okolicy walentynek. Ale jak zawsze, nasza kochana przyjaciółka, wolała zająć się tym sama, żeby nikomu nie zawracać głowy - wyjaśniła Kathy.
- Gdybyście słyszały, jakie pomysły na temat przewodni mieli pozostali członkowie samorządu, nie odbierałybyście mnie jak jakąś Matkę Teresę.
- To na czym stanęło? - zaintrygowała się Madzia.
- Kraina Lodu. Sala będzie ustrojona w plastikowe sople lodu, wszyscy ubiorą się na biało lub niebiesko, a dyrektor zgodził się nawet na wydzielenie małego lodowiska do jazdy na łyżwach! - podekscytowała się Irene.
- Super. Nie dość, że pójdę na bal walentynkowy sama, to jeszcze złamię sobie girę, próbując jeździć na łyżwach - warknęła Alex.
- Przecież nikt ci nie każe jeździć - zauważyła Kathy.
- I nie musisz iść sama. Jeśli napiszesz do Ricky'ego… - zaczęła Irene, ale wściekła koleżanka jej przerwała.
- To może ty zaprosisz kogoś, kto tobie wpadł w oko, cwaniaro.
- Co? - Irene zachichotała nerwowo. - Nikt mi nie wpadł w oko. Zresztą, ja nie idę na bal.
- Proszę cię. Oczekujesz, że uwierzymy w te dwa kłamstwa? Pierwsze, że nikt ci się nie podoba i drugie, że przegapisz bal praktycznie zorganizowany przez siebie - skwitowała sytuację Maja.
- Rzeczywiście, nie jesteśmy głupie. Od dłuższego czasu widziałyśmy, że chodzisz z głową w chmurach i bierzesz na siebie coraz więcej zajęć, by o czymś nie myśleć - przyznała Kathy. - Nic nie mówiłyśmy, bo myślałyśmy, że sama się nam zwierzysz, ale skoro jesteś zbyt nieśmiała…
- … to pora na konfrontację. Gadaj dalej, kto ci się podoba, albo nie doczekasz Nowego Roku! - uniosła się Maja.
         Irene spociła się ze zdenerwowania. Ani ona, ani dziewczyny nie zdążyły zdjąć nawet butów po przyjściu do Maggie, a już została przyparta do muru. Nie chciała im mówić, że mają rację. Za bardzo się wstydziła przyznać do swoich uczuć nawet przed samą sobą, ale w końcu te cztery dziewczyny były jej jedynymi przyjaciółkami. Jeśli nie im, to komu powie, że od dłuższego czasu podoba jej się…
- TONY?! - spytała zszokowana Madzia, a Irene zmarszczyła brwi.
- CO? Nie! Oczywiście, że nie. Skąd ten pomysł?!
         Magda zignorowała przyjaciółkę i wpatrywała się w stronę drzwi. Na progu bowiem stał jej przyjaciel.
- Przepraszam, że tak po prostu wszedłem, ale drzwi były niedomknięte - wytłumaczył się.
- W porządku, nic się nie stało - zapewniła Madzia. - Co cię sprowadza?
- Wróciłem ze Stanów i dzwoniłem, ale nie odbierałaś.
- Pewnie nie słyszałam telefonu z łazienki. Szykowałam się na wieczór.
- Wiem, jestem okropny, że wpadam bez zapowiedzi i rozwalam wam sylwestra, ale chciałem zapytać, jak się czujesz. Martwiłem się, bo nie dawałaś znaków życia.
- To mi zakrawa na obsesję - stwierdziła Alex. - Ktoś nie odbiera, a ty zaraz wpadasz do niego do domu?
- Cóż, po ostatnich wydarzeniach z amnezją Maggie wolę dmuchać na zimne.
- Ale amnezja to już przeszłość, więc jeśli możesz, zostaw nas same, bo byłyśmy w trakcie bardzo ważnej konwersacji, którą przerwałeś - zaznaczyła dobitnie dziewczyna.
         Tony spojrzał zdziwiony na spanikowaną Madzię.
- Więc ty…
- Nie tak miałeś się dowiedzieć, ale… tak. Przypomniałam sobie wszystko jakiś czas temu.
- Jakiś czas temu? - spytał zawiedziony chłopak i pokiwał smętnie głową.
- To nadal świeża sprawa. Proszę, zrozum…
- Ależ oczywiście, że rozumiem. Cieszę się bardzo, że wróciłaś do zdrowia. Tylko o to chciałem zapytać. Przepraszam, że wam przerwałem. Bawcie się dobrze.
         Chłopak ruszył do wyjścia, ale coś mu się przypomniało i w progu odwrócił się jeszcze na pięcie.
- Szczęśliwego Nowego Roku - rzucił i zanim ktoś mu odpowiedział, zniknął na klatce schodowej.
         Madzia zamknęła za nim drzwi, o które się oparła i ukryła twarz w dłoniach.
- Nie tak miał się dowiedzieć. Teraz wyszło, że nie chciałam, żeby poznał prawdę.
- A nie było tak? - spytała Irene. - Czemu mu wcześniej nie powiedziałaś? Byłam przekonana, że dałaś mu znać.
- Nie wiem, dlaczego mu nie powiedziałam. Chyba nie chciałam jeszcze bardziej komplikować spraw.
- Ale chyba właśnie je skomplikowałaś, bo mimo iż żegnał się w uprzejmy sposób, to widać było, jak bardzo zraniony się poczuł.
- Wiem i naprawdę tego nie chciałam.
         Dziewczyny zdjęły kurtki i poszły zanieść jedzenie do kuchni. Madzia została sama, bijąc się z myślami. Wybór okładki płyty pierwszego singla nie był jedynym, który musiała podjąć. 

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział :D Pierwsza xd (jak dziecko) Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń

Blog List