Jestem ponownie!
Tom na planie kontynuacji "Drogi Rozpaczy"... Hmm... Coraz bliżej jestem zrealizowania tego pomysłu.
Rozdział dedykuję Cheshire Cat † jako że też uwielbiam nawiasy (:P) i jej komentarze :)
Dziękuję jednak za wszystkie Wasze uwagi ;*
"A jakie jest
największe kłamstwo świata? – To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy
tracimy całkowicie panowanie nad naszym życiem i zaczyna nim rządzić los. W tym
tkwi największe kłamstwo świata."
Paulo Coelho
("Alchemik")
Wolny weekend był idealnym pretekstem do urządzenia
parapetówki, która została przegłosowana, ku rozpaczy Moniki. Zarówno Karolina,
jak i ich nowa koleżanka były jednak entuzjastycznie nastawione do swojej
inicjatywy, która mogła poszerzyć ich wąskie grono towarzyskie i na pewno
zapewnić rozrywkę lepszą niż oglądanie rozdrażnionej dziewczyny po zerwaniu.
Monika bowiem nieustannie wściekała się na sąsiadów zza ściany, mimo iż jej
współlokatorki zdążyły się przyzwyczaić do brzdękania na gitarze i donośnego
szczekania psa.
Aby odegnać myśli przyjaciółki od
niezbyt ciekawej sytuacji z Jayem i zapomnieć o swoim "problemie"
Karolina zaproponowała zakupy, na co Monika i Luiza przystały z ochotą.
-
Wybierzemy sobie jakieś szałowe kreacje na powitanie sąsiadów! - rozpromieniła
się Luiza, kiedy sunęły uliczką, przy której znajdowała się cała masa
różnorakich butików. - I muszę kupić farbę do włosów.
-
Dziewczyno, włosy niszczysz - westchnęła Monika, na co Luiza tylko wzruszyła
ramionami.
-
Tak się bardziej wyróżniam z tłumu - wyjaśniła i Karolina nie zamierzała
dopytywać o jej motywy.
-
Wchodzimy tutaj? - zaproponowała zamiast tego, wskazując jeden z butików, który
wyglądał na niezbyt drogi.
W sklepie zabawiły dość długo, bo
znalazły sporo przecenionych sukienek, z których każda coś sobie wybrała. Kiedy
wychodziły obładowane torbami, śmiejąc się donośnie, że Monika po raz pierwszy
nie marudziła, że "zachowują się w sklepie jak baby", ich wzrok padł
na drugą stronę ulicy, gdzie panowało małe zamieszanie.
Wbudowany między piętrowe centrum
handlowe i kamienicę hotel z rzeźbionymi filarami obwieszony był zielonymi
plakatami, z których wywnioskować można było, że tego wieczora odbędzie się w
nim gala organizowana przez organizację PETA, walczącej o prawa zwierząt.
Karolina momentalnie spojrzała na przyjaciółkę, która sposępniała.
W gromadce wolontariuszy, którzy
wyładowywali coś ze stojącej przed hotelem małej ciężarówki na pewno nie było
Jaya, ale sam fakt, że Monika przybrała grobową minę oznajmił Karolinie, że ta
o nim pomyślała.
-
Czytałam, że Jay zaprojektował jakąś koszulkę, która ma iść na aukcję na
jakiejś gali. Kto wie, może na tej - powiedziała sucho Monika. Nie miała pewności, ostatnio kilka razy pojawiał się na tego rodzaju eventach.
-
Chcesz… tam iść? - spytała Karolina, ale jej przyjaciółka pokręciła głową.
Zawiał mocniejszy wiatr, który wytrącił
z rąk jednej z wolontariuszek stos ulotek, które pognał w stronę stojących po
drugiej stronie ulicy dziewczyn. Szczupła blondynka puściła się biegiem, by je
zebrać i omal nie wpadła pod samochód.
Karolina, Monika i Luiza schyliły się,
by pomóc jej w potrzebie, bo wyglądała na niebywale zestresowaną.
-
Dzięki, dziewczyny! - wysapała, gdy w objęciach trzymała pomięte, również
zielone świstki papieru. - Miłego dnia!
Nie zważając na fakt, że jej
przyjaciółka wgapia się jak otępiała w ulotkę, Karolina odmachała sympatycznej
dziewczynie, której właśnie pomogła. Dopiero po chwili dotarło do niej, że
Luiza ruchem głowy znacząco daje znać, że trzeba jakoś zająć Monikę.
-
Lody? - spytała w końcu Karolina, szczerząc zęby, co wyszło dość sztucznie.
-
Zimą? - Luiza wywróciła oczami.
-
Trzeba wyrównać temperaturę ciała.
-
Chcesz, żebyśmy się rozchorowały?
-
Powiedziała ta, co chodzi w rozpiętej kurtce i bez szalika.
Krótką i niegroźną przepychankę słowną
między Karoliną a Luizą przerwała Monika.
-
Ciasto dobrze nam zrobi. - Głową wskazała brązowy napis "kawiarnia"
kilka metrów przed nimi i wszystkie zgodnie uznały, że to dobry pomysł.
Z ulotki jasno wynikało, że na gali
organizowanej przez organizację PETA ma pojawić się Jay. Wyjaśniało to,
dlaczego Monika pobladła na twarzy i stała się bardziej nieswoja niż w ciągu
minionych dni po zerwaniu. Karolina zorientowała się w sytuacji, kiedy po
skosztowaniu pysznego ciastka udała się do kasy, by zapytać kelnerkę, z czego
zrobiony jest krem. Zwinęła przyjaciółce zieloną ulotkę i odszyfrowała jej
treść, a także zdjęcie uśmiechniętego kędzierzawego chłopaka, który wyciągał w
górę dwa kciuki.
Zadziwiające było, w jakie bagno się
wpakowały, realizując największe marzenia. Obie popadły w uczuciowe kłopoty
przez członków ulubionego zespołu i żadna nie potrafiła sobie z tym poradzić.
Tylko że o ile dla Moniki istniała jeszcze jakaś szansa, Karolina czuła się tak
jak wtedy, gdy odwoziła Madzię i Natha do Anglii Eurotunelem z Francji. Musieli
wtedy wjechać do pociągu wahadłowego, zdać się na los i przejechać pod tonami
wody. Nie mogli zrobić nic, by przyspieszyć proces, a jedynie modlić się, by tunel
nie zawalił im się na głowy i nie zostali zatopieni w tej puszce. Teraz
podobnie znajdowała się w sytuacji bez wyjścia i bez jakichkolwiek perspektyw
na zmianę swojego położenia.
-
Słucha mnie pani? - Z rozmyślań Karolinę wyrwała kelnerka, która po raz kolejny
powtórzyła, że nie może zdradzać receptury, choć równie dobrze mogła jej po
prostu nie znać.
-
Acha. W takim razie poproszę cztery ciastka na wynos - oświadczyła machinalnie
dziewczyna, uznając, że Audrey jako znawczyni cukiernictwa może rozgryźć składniki
na podstawie próby smakowej.
-
W takim razie proszę stanąć w kolejce - rzuciła niedbale pracownica kawiarni,
jakby ją przedrzeźniając.
W myślach przeklinając na nieuprzejmą
kobietę, Karolina stanęła w kolejce, nieco poirytowana i smutna. Jakby ten
wisielczy nastrój nie wystarczył, drzwi kawiarni otworzyły się i stanął w nich
Max we własnej osobie.
Początkowo próbowała wmówić sobie, że
to tylko ktoś do niego podobny, ale kiedy dwie dziewczyny wzięły od niego
autograf już na progu, wiedziała, że nie ma mowy o pomyłce. Spojrzała w stronę
pozostawionych przy stoliku koleżanek, ale ich nie było widać z miejsca, w
którym stała. Nerwowo zagryzła wargi i przebiegła wzrokiem po pomieszczeniu,
zastanawiając się nad wyjściem z sytuacji. Przed sobą widziała młodego
mężczyznę, który przypatrywał się babeczce ozdobionej jak świnka na wystawie i
bębnił palcami o ladę, wygrywając jakąś melodię. Wydał się na tyle sympatyczny,
że Karolina ośmieliła się zrobić coś, czego nigdy by się po sobie nie
spodziewała.
Z nadzieją, że nie oberwie w zęby ani
od niego, ani od jego dziewczyny, która mogła siedzieć niedaleko przy stoliku i
czekać na swoje odtłuszczone latte, Karolina wsunęła rękę pod ramię
nieznajomemu.
-
Jeśli byłeś kiedykolwiek w ogromnie niezręcznej sytuacji, z której chciałeś jak
najszybciej uciec, poudawaj przez pięć minut mojego chłopaka, a Bóg ci w
dzieciach wynagrodzi - powiedziała cicho, choć nie do końca była pewna, czy
zrozumie jej wyrażenie.
Uśmiechnął się szeroko, w policzki
wgniotły mu się dwa dołki, a on spojrzał na Karolinę.
-
Wydaje mi się, że po angielsku nie ma to takiego sensu jak po polsku -
oświadczył w jej ojczystym języku, a ona się rozpromieniła i kiedy usłyszała za
sobą głos Maxa, który wypowiadał jej imię, odwróciła się zamaszyście, nie
wypuszczając nieznajomego z objęć.
Mina Łysego przechodziła najśmielsze
oczekiwania. Koparka opadła mu niemal do samej ziemi, kiedy próbował
przetworzyć informację, że znajoma, z którą spędził noc była najwyraźniej z kimś w zażyłych stosunkach. Na ustach Karoliny zabłąkał się nikły uśmiech
zwycięstwa.
-
Świat jest mały. Co ty tu robisz, Max?
-
Kupuję kawę dla siebie i Jaybirda - oświadczył zbity z tropu. - A wy?
-
Ciastka - oznajmiła błyskawicznie Karolina, a zdając sobie sprawę, że przyszła
kolej nieznajomego Polaka, spojrzała na niego, błagając o ratunek.
Ku jej uldze poprosił o dwie babeczki ze
świnką, które oglądał i zwrócił się do niej ze słodkim uśmiechem.
-
Co jeszcze mieliśmy wziąć, kochanie?
-
Te cztery koło eklerków, skarbie - odpowiedziała, rumieniąc się po koniuszki
uszu.
Max wolno przetwarzał informację o
czułych określeniach i fakcie, że dziewczyna, z którą jakiś czas temu spędził
noc rękę umieściła w zagłębieniu łokcia jego znajomego. Powoli odeszli od kasy
z pakunkiem podanym przez ekspedientkę, który ta zapakowała w jedną torbę.
-
Więc… ty i Kuba się spotykacie? - wykrztusił w końcu Max.
Nie stawał w kolejce i zbył jakąś
małolatę, która prosiła go o wspólne zdjęcie. Oczy Karoliny niemal wyszły z
orbit, kiedy skojarzyła fakty. Chłopakiem, którego poprosiła o pomoc okazał się
kumpel Moniki, z którym ta wystąpiła kiedyś w reklamie i z którym może i by jej
wyszło, gdyby nie fakt, że była zakochana w Jayu. Świat rzeczywiście był mały.
Nic nie odpowiedziała, bo nic
sensownego nie przyszło jej do głowy. Kuba natomiast dobrze bawił się
odgrywając rolę. Cóż, w końcu był aktorem, nawet jeśli nie pracował w zawodzie. Przyciągnął
osłupiałą dziewczynę do siebie i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-
Od jakiegoś czasu jesteśmy parą - wyjaśnił.
Wszystkie napięte mięśnie Karoliny
zelżały. Kuba przeniósł na nią wzrok i uśmiechnął się pokrzepiająco, czym dał
do zrozumienia, że jej nie zdradzi.
-
Czyli… nie jesteś gejem? - zapytał nadal zbity z tropu Max.
-
Nie - roześmiał się Kuba. - Plotki, które rozsiewa Monika są bardzo
przesadzone.
-
Brukselka jest tutaj?
Max ożywił się zmianą niezręcznego
tematu i rozejrzał się wokoło. Nie ujrzał jednak przyjaciółki.
-
Nie! Jesteśmy tylko my! - krzyknęła nagle Karolina. Nie mogła pozwolić, by
doszło do konfrontacji. Za drzwiami mógł się czaić Jay, dla którego Max kupował
kawę, a dziewczyna dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka nie chciałaby być
wzięta w kleszcze.
-
Acha. Bo ja przywiozłem Ptaszka na jakiś zlot wegetarian czy inne badziewie.
Uwierzysz, że nadal nie ma prawa jazdy? - Max roześmiał się sztucznie, a
Karolina rzuciła mu litościwy uśmiech, więc odchrząknął. - No, to ja już pójdę.
Jay pewnie podpisał już papiery, a muszę go jeszcze odwieźć do mieszkania, żeby
się przygotował. Miło było cię widzieć. Was widzieć - poprawił się szybko.
-
A kawa? - spytał Kuba ze zmarszczonymi brwiami.
-
Eeee… już piłem - skłamał Max i ukłoniwszy się, wyszedł z kawiarni, by zostać
otoczony przez grono fanek.
-
Co tak długo? - spytała zniecierpliwiona Luiza, która właśnie dołączyła do
udawanej pary.
-
Kuba pomagał mi utrzeć nosa Maxowi - wyjaśniła od niechcenia Karolina.
-
Z The Wanted?!
-
Tak, a jakiemu innemu chciałabym utrzeć nosa?
-
Spóźniłaś się trzydzieści sekund. Właśnie przeszedł przez ulicę do tamtego
hotelu, który opanowali obrońcy zwierząt - wyjaśnił chłopak, który właśnie
wybawił Karolinę. - Jestem Kuba.
-
Luiza. I coś czuję, że macie historię do opowiedzenia.
-
Dobra, dobra, ale powoli. Gdzie Monika?
-
W łazience.
-
Może to i dobrze. Nie chciałabym, żeby znienacka musiała stanąć twarzą w twarz
z byłym.
-
Nie spotyka się już z Jayem? - zapytał Kuba, a Karolina przypomniała sobie, że
przecież chłopak był z jej przyjaciółką na randce i gdyby nie fakt, że jej
serce należało już do innego, kto wie, jakby się wszystko potoczyło.
-
Nie wiedziałam, że nie wiesz… To też długa historia - wyjaśniła Karolina. -
Może wpadniesz dziś do nas na parapetówkę, wtedy porozmawiasz sobie z Monią, no
a ja będę miała okazję odwdzięczyć się za uratowanie skóry.
-
Chętnie wpadnę. Teraz spieszę się na rozmowę w sprawie pracy, ale wieczorem
będę wolny.
-
Świetnie!
Karolina sięgnęła do torebki, z której
wyciągnęła długopis. Na kartce notatnika nabazgrała adres i podała go
chłopakowi.
-
Bądź na 20 - zapowiedziała.
-
W takim razie lecę. W sumie już jestem spóźniony, więc Monika będzie musiała
tłumaczyć się przede mną dopiero wieczorem. - Kuba wyciągnął rękę z zapakowaną
torbą pełną ciastek i podał ją Karolinie.
-
Ale są tam też twoje babeczki!
-
Więc niech ci wyjdą na zdrowie - odpowiedział chłopak ze śmiechem i wyszedł z
kawiarni akurat w momencie, w którym do dziewczyn dołączyła Monia.
-
Macie ciacha?
-
Tak. A z dwoma się minęłaś - zachichotała Luiza.
-
Co ona gada? - Monika spojrzała na Karolinę, oczekując wyjaśnień.
-
Przed chwilą w kawiarni byli Max i Kuba.
-
Co?!
-
Trzeba było tak długo nie siedzieć w łazience.
-
Ale… ja spotkałam kierowcę Boba i nie mogłam przejść obok bez słowa. Podobno
spotyka się z Jayne, a słysząc o moim zerwaniu, na nowo zapragnął mnie swatać,
bo rok temu nie miał ku temu okazji. Powiedziałam mu, co sądzę o swataniu -
wyjaśniła Monika.
-
Kto to kierowca Bob? - wtrąciła Luiza.
-
Woził The Wanted w trasę koncertową ich autokarem. Bardzo sympatyczny facet.
Kiedy chłopacy nie za bardzo za mną przepadali był sporym oparciem.
Karolina przypomniała sobie opowieści
przyjaciółki sprzed roku. Dopiero przyjechała wtedy do Anglii, Madzia była zła,
że zwaliła jej się na głowę i wszystko psuła, a chłopcy z zespołu za nią nie
przepadali z Tomem na czele, który potrafił być naprawdę wredny.
-
No to może wyjdziemy, bo blokujemy przejście? - zaproponowała Luiza. - Widzę,
że mamy sporo do obgadania, a musimy jeszcze zrobić się na bóstwo na wieczór.
-
Na wieczór? - zdziwiła się Monika.
-
Parapetówka - odpowiedziały równo dziewczyny i wszystkie się roześmiały.
Kiedy opuszczały kawiarnię, Karolina
nie mogła wyzbyć się uśmiechu z twarzy, bo miała wrażenie, jakby Max był
zazdrosny, widząc ją z Kubą. Może nie wszystko było jeszcze stracone?
Upierdliwych sąsiadów zza ściany nie
było. Na parapetówce za to zjawili się Audrey, Nick, Kuba i Madzia i wiele
innych osób, których imion Karolina nie zdołała zapamiętać. Obserwowała jak
Audrey robi maślane oczka do Nicka, jej najlepsza przyjaciółka rozmawia z Kubą,
nadrabiając stracony czas, Luiza zabawia się w DJ'a. Sama siedziała ze szklanką
soku jabłkowego i zapijała smutki jego słodyczą.
-
Dobrze się czujesz? - spytała z troską Madzia, przysiadając na kanapie obok
przyjaciółki siostry.
-
Na ciele czy duszy?
-
Słuszne pytanie. Mogę coś zrobić, żeby poprawić ci nastrój?
-
Chyba nie. Straciłam panowanie nad własnym życiem i kieruje nim los.
-
Bzdura - westchnął Kuba, który rzucił się na kanapę po drugiej stronie
Karoliny. - Zbiegi okoliczności są tylko naszym wyborem. Gdybyś nie podjęła
decyzji o poproszeniu mnie o pomoc dziś w kawiarni, wszystko potoczyłoby się
inaczej.
Był dobrym człowiekiem, takiego właśnie
chciałaby dla siebie lub swojej przyjaciółki.
-
Dlaczego nie poznałam cię w sylwestra, Sokratesie? - spytała z nutą ironii.
Wtedy jej życie mogło potoczyć się
zupełnie inaczej.
Własnie wróciłam z wakacji i nadrobiłam wszystkie zaległe rozdziały :)
OdpowiedzUsuńJaki ten świat mały... Max zazdrosny o Kubę.. :D
Wyjdzie coś z tego?
Wydaje mi się, że zmienił Ci się trochę styl pisania. Na plus oczywiście :)
Rozdział z dedykacją dla mnie?! Nie trzeba było. :3
OdpowiedzUsuńAle i tak ciesze się jak głupia. :D
Mam nadzieje, że na prawdę zrealizujesz ten pomysł z Tomem w filmie. :$
Fajnie, że Kuba sie znów pojawił! Lubie go. :D
A ta akcja w kawiarni z Maxem... Super. :D
Czekam na więcej tego typu sytuacji.
Dziś trochę krótko, bo nadal nadrabiam po tygodniu nie obecności.
Pozdrawiam. ;)
Nareszcie upragniony rozdział ! Codziennie wchodziłam na stronkę i patrzyłam czy dodałaś :)) . Jestem akurat na basenie ( ale ze mnie idiotka, czego czytam na basenie ? ) więc komentarz krótki . Zapowiada się suuper *.*
OdpowiedzUsuńPozdro, Pats .
Eee.... Wiesz czego najbardziej nie lubię...?
OdpowiedzUsuńTego, że po twoich rozdziałach opada mi szczęka i brak mi słów!
Dlaczego piszesz tak genialnie! Błagam daj mi lekcję!
Jesteś moim bogiem!
Zaraz po TW... Bo TW jest najważniejsze. Pięć Serduszek, Jedno Bicie The Wanted Ponad Życie! Wiadomo.
Ale jesteś zaraz po nich.
Dobra chyba trochę ochłonęłam.... Teraz mogę coś o rozdziale.
Cieszę się, że Kuba po raz kolejny pojawił się w opowiadaniu, ale szkoda, ze nie jest gejem... Cóż mogę poradzić, że lubię takie rzeczy... Dzwońcie po psychiatrę.... Błagam.
No i Monika... Ach ta Monika, dlaczego nie pogada z Jay'em, nie nakrzyczy na niego i mogłaby mieć wtedy święty spokój... Co ja mówię Jay się od niej nie odczepi... ;p
I czy ja dobrze wyczytałam, Max'a trochę zszokowało to że Karolina z Kubą udawali parę, no oczywiście nie wiedział, ze udawali, ale nie ważne. Czy nasz Max'siu był trochę zazdrosny.?
Dobra za bardzo sie rozpisuję, co nie w moim stylu. Więc może zakończę mój bezsensowny komentarz, nad którym się tyle męczyłam. Karolina nie da go spokojnie napisać. A i jeszcze jedno... Jeśli chodzi o Toma w "Drodze Rozpaczy" to ja jestem za!
Częstsze rozdziały? Jestem jak najbardziej za!!! Nie mogę się doczekać tych wszystkich konfrontacji. I oczywiście Kuba wrócił, od razu przypomniał mi się fragment z poprzedniej części opowiadania o ciasnych spodniach :P Mam nadzieję, że Max był zazdrosny uhuhuh czekam na next :)
OdpowiedzUsuńTrzy dni... Dokładnie tyle zajęło mi przeczytanie pierwszej części opowiadania i nadrobienie kilkunastu w tym. Jesteś niesamowita, czułam się jakbym chwyciła w dłonie świetną książkę i była tak niesamowita, że nie mogłam przestać przewracać, stron. Uwielbiam Madzię, Monikę, Luizę, lecz muszę przyznać Karolina mnie trochę irytuje.
OdpowiedzUsuńMuszę jeszcze wyrazić podziw temu, jak bardzo dopracowujesz każdy rozdział. Czekam na następny, oby szybko. :D
Nie mogłam przestać się szczerzyć czytając ten rozdział. Karola utarła nosa Maxowi i to jak! I jaki zbieg okoliczności! Kuba powrócił! Mam nadzieję, że wszystko jakoś pozytywnie, dla wszystkich bohaterów się potoczy.
OdpowiedzUsuńTom w ''Drodze Rozpaczy'' jak najbardziej trafny pomysł!
Kuba jako Sokrates... w sumie to pasuje :) Ciekawe co by było gdyby Tom zagrał w 'Drodze Rozpaczy'? Wolę nie myśleć bo mój mózg tego nie wytrzyma... Rozdział trzyma klasę (zresztą jak zawsze)
OdpowiedzUsuńKurczę, muszę się podszkolić w pisaniu komentarzy, bo słabo mi to wychodzi...