poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 14 - "Karolina"

Jestem ponownie!

Tom na planie kontynuacji "Drogi Rozpaczy"... Hmm... Coraz bliżej jestem zrealizowania tego pomysłu.
Rozdział dedykuję Cheshire Cat † jako że też uwielbiam nawiasy (:P) i jej komentarze :)

Dziękuję jednak za wszystkie Wasze uwagi ;*


"A jakie jest największe kłamstwo świata? – To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie nad naszym życiem i zaczyna nim rządzić los. W tym tkwi największe kłamstwo świata."
Paulo Coelho ("Alchemik")


Wolny weekend był idealnym pretekstem do urządzenia parapetówki, która została przegłosowana, ku rozpaczy Moniki. Zarówno Karolina, jak i ich nowa koleżanka były jednak entuzjastycznie nastawione do swojej inicjatywy, która mogła poszerzyć ich wąskie grono towarzyskie i na pewno zapewnić rozrywkę lepszą niż oglądanie rozdrażnionej dziewczyny po zerwaniu. Monika bowiem nieustannie wściekała się na sąsiadów zza ściany, mimo iż jej współlokatorki zdążyły się przyzwyczaić do brzdękania na gitarze i donośnego szczekania psa.

         Aby odegnać myśli przyjaciółki od niezbyt ciekawej sytuacji z Jayem i zapomnieć o swoim "problemie" Karolina zaproponowała zakupy, na co Monika i Luiza przystały z ochotą.

- Wybierzemy sobie jakieś szałowe kreacje na powitanie sąsiadów! - rozpromieniła się Luiza, kiedy sunęły uliczką, przy której znajdowała się cała masa różnorakich butików. - I muszę kupić farbę do włosów.

- Dziewczyno, włosy niszczysz - westchnęła Monika, na co Luiza tylko wzruszyła ramionami.

- Tak się bardziej wyróżniam z tłumu - wyjaśniła i Karolina nie zamierzała dopytywać o jej motywy.

- Wchodzimy tutaj? - zaproponowała zamiast tego, wskazując jeden z butików, który wyglądał na niezbyt drogi.

         W sklepie zabawiły dość długo, bo znalazły sporo przecenionych sukienek, z których każda coś sobie wybrała. Kiedy wychodziły obładowane torbami, śmiejąc się donośnie, że Monika po raz pierwszy nie marudziła, że "zachowują się w sklepie jak baby", ich wzrok padł na drugą stronę ulicy, gdzie panowało małe zamieszanie.

         Wbudowany między piętrowe centrum handlowe i kamienicę hotel z rzeźbionymi filarami obwieszony był zielonymi plakatami, z których wywnioskować można było, że tego wieczora odbędzie się w nim gala organizowana przez organizację PETA, walczącej o prawa zwierząt. Karolina momentalnie spojrzała na przyjaciółkę, która sposępniała.

         W gromadce wolontariuszy, którzy wyładowywali coś ze stojącej przed hotelem małej ciężarówki na pewno nie było Jaya, ale sam fakt, że Monika przybrała grobową minę oznajmił Karolinie, że ta o nim pomyślała.

- Czytałam, że Jay zaprojektował jakąś koszulkę, która ma iść na aukcję na jakiejś gali. Kto wie, może na tej - powiedziała sucho Monika. Nie miała pewności, ostatnio kilka razy pojawiał się na tego rodzaju eventach.

- Chcesz… tam iść? - spytała Karolina, ale jej przyjaciółka pokręciła głową.

         Zawiał mocniejszy wiatr, który wytrącił z rąk jednej z wolontariuszek stos ulotek, które pognał w stronę stojących po drugiej stronie ulicy dziewczyn. Szczupła blondynka puściła się biegiem, by je zebrać i omal nie wpadła pod samochód.

         Karolina, Monika i Luiza schyliły się, by pomóc jej w potrzebie, bo wyglądała na niebywale zestresowaną.

- Dzięki, dziewczyny! - wysapała, gdy w objęciach trzymała pomięte, również zielone świstki papieru. - Miłego dnia!

         Nie zważając na fakt, że jej przyjaciółka wgapia się jak otępiała w ulotkę, Karolina odmachała sympatycznej dziewczynie, której właśnie pomogła. Dopiero po chwili dotarło do niej, że Luiza ruchem głowy znacząco daje znać, że trzeba jakoś zająć Monikę.

- Lody? - spytała w końcu Karolina, szczerząc zęby, co wyszło dość sztucznie.

- Zimą? - Luiza wywróciła oczami.

- Trzeba wyrównać temperaturę ciała.

- Chcesz, żebyśmy się rozchorowały?

- Powiedziała ta, co chodzi w rozpiętej kurtce i bez szalika.

         Krótką i niegroźną przepychankę słowną między Karoliną a Luizą przerwała Monika.

- Ciasto dobrze nam zrobi. - Głową wskazała brązowy napis "kawiarnia" kilka metrów przed nimi i wszystkie zgodnie uznały, że to dobry pomysł.

         Z ulotki jasno wynikało, że na gali organizowanej przez organizację PETA ma pojawić się Jay. Wyjaśniało to, dlaczego Monika pobladła na twarzy i stała się bardziej nieswoja niż w ciągu minionych dni po zerwaniu. Karolina zorientowała się w sytuacji, kiedy po skosztowaniu pysznego ciastka udała się do kasy, by zapytać kelnerkę, z czego zrobiony jest krem. Zwinęła przyjaciółce zieloną ulotkę i odszyfrowała jej treść, a także zdjęcie uśmiechniętego kędzierzawego chłopaka, który wyciągał w górę dwa kciuki.

         Zadziwiające było, w jakie bagno się wpakowały, realizując największe marzenia. Obie popadły w uczuciowe kłopoty przez członków ulubionego zespołu i żadna nie potrafiła sobie z tym poradzić. Tylko że o ile dla Moniki istniała jeszcze jakaś szansa, Karolina czuła się tak jak wtedy, gdy odwoziła Madzię i Natha do Anglii Eurotunelem z Francji. Musieli wtedy wjechać do pociągu wahadłowego, zdać się na los i przejechać pod tonami wody. Nie mogli zrobić nic, by przyspieszyć proces, a jedynie modlić się, by tunel nie zawalił im się na głowy i nie zostali zatopieni w tej puszce. Teraz podobnie znajdowała się w sytuacji bez wyjścia i bez jakichkolwiek perspektyw na zmianę swojego położenia.

- Słucha mnie pani? - Z rozmyślań Karolinę wyrwała kelnerka, która po raz kolejny powtórzyła, że nie może zdradzać receptury, choć równie dobrze mogła jej po prostu nie znać.

- Acha. W takim razie poproszę cztery ciastka na wynos - oświadczyła machinalnie dziewczyna, uznając, że Audrey jako znawczyni cukiernictwa może rozgryźć składniki na podstawie próby smakowej.

- W takim razie proszę stanąć w kolejce - rzuciła niedbale pracownica kawiarni, jakby ją przedrzeźniając.

         W myślach przeklinając na nieuprzejmą kobietę, Karolina stanęła w kolejce, nieco poirytowana i smutna. Jakby ten wisielczy nastrój nie wystarczył, drzwi kawiarni otworzyły się i stanął w nich Max we własnej osobie.

         Początkowo próbowała wmówić sobie, że to tylko ktoś do niego podobny, ale kiedy dwie dziewczyny wzięły od niego autograf już na progu, wiedziała, że nie ma mowy o pomyłce. Spojrzała w stronę pozostawionych przy stoliku koleżanek, ale ich nie było widać z miejsca, w którym stała. Nerwowo zagryzła wargi i przebiegła wzrokiem po pomieszczeniu, zastanawiając się nad wyjściem z sytuacji. Przed sobą widziała młodego mężczyznę, który przypatrywał się babeczce ozdobionej jak świnka na wystawie i bębnił palcami o ladę, wygrywając jakąś melodię. Wydał się na tyle sympatyczny, że Karolina ośmieliła się zrobić coś, czego nigdy by się po sobie nie spodziewała.

         Z nadzieją, że nie oberwie w zęby ani od niego, ani od jego dziewczyny, która mogła siedzieć niedaleko przy stoliku i czekać na swoje odtłuszczone latte, Karolina wsunęła rękę pod ramię nieznajomemu.

- Jeśli byłeś kiedykolwiek w ogromnie niezręcznej sytuacji, z której chciałeś jak najszybciej uciec, poudawaj przez pięć minut mojego chłopaka, a Bóg ci w dzieciach wynagrodzi - powiedziała cicho, choć nie do końca była pewna, czy zrozumie jej wyrażenie.

         Uśmiechnął się szeroko, w policzki wgniotły mu się dwa dołki, a on spojrzał na Karolinę.

- Wydaje mi się, że po angielsku nie ma to takiego sensu jak po polsku - oświadczył w jej ojczystym języku, a ona się rozpromieniła i kiedy usłyszała za sobą głos Maxa, który wypowiadał jej imię, odwróciła się zamaszyście, nie wypuszczając nieznajomego z objęć.

         Mina Łysego przechodziła najśmielsze oczekiwania. Koparka opadła mu niemal do samej ziemi, kiedy próbował przetworzyć informację, że znajoma, z którą spędził noc była najwyraźniej z kimś w zażyłych stosunkach. Na ustach Karoliny zabłąkał się nikły uśmiech zwycięstwa.

- Świat jest mały. Co ty tu robisz, Max?

- Kupuję kawę dla siebie i Jaybirda - oświadczył zbity z tropu. - A wy?

- Ciastka - oznajmiła błyskawicznie Karolina, a zdając sobie sprawę, że przyszła kolej nieznajomego Polaka, spojrzała na niego, błagając o ratunek.

        Ku jej uldze poprosił o dwie babeczki ze świnką, które oglądał i zwrócił się do niej ze słodkim uśmiechem.

- Co jeszcze mieliśmy wziąć, kochanie?

- Te cztery koło eklerków, skarbie - odpowiedziała, rumieniąc się po koniuszki uszu.

         Max wolno przetwarzał informację o czułych określeniach i fakcie, że dziewczyna, z którą jakiś czas temu spędził noc rękę umieściła w zagłębieniu łokcia jego znajomego. Powoli odeszli od kasy z pakunkiem podanym przez ekspedientkę, który ta zapakowała w jedną torbę.

- Więc… ty i Kuba się spotykacie? - wykrztusił w końcu Max.

         Nie stawał w kolejce i zbył jakąś małolatę, która prosiła go o wspólne zdjęcie. Oczy Karoliny niemal wyszły z orbit, kiedy skojarzyła fakty. Chłopakiem, którego poprosiła o pomoc okazał się kumpel Moniki, z którym ta wystąpiła kiedyś w reklamie i z którym może i by jej wyszło, gdyby nie fakt, że była zakochana w Jayu. Świat rzeczywiście był mały.

         Nic nie odpowiedziała, bo nic sensownego nie przyszło jej do głowy. Kuba natomiast dobrze bawił się odgrywając rolę. Cóż, w końcu był aktorem, nawet jeśli nie pracował w zawodzie. Przyciągnął osłupiałą dziewczynę do siebie i uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Od jakiegoś czasu jesteśmy parą - wyjaśnił.

         Wszystkie napięte mięśnie Karoliny zelżały. Kuba przeniósł na nią wzrok i uśmiechnął się pokrzepiająco, czym dał do zrozumienia, że jej nie zdradzi.

- Czyli… nie jesteś gejem? - zapytał nadal zbity z tropu Max.

- Nie - roześmiał się Kuba. - Plotki, które rozsiewa Monika są bardzo przesadzone.

- Brukselka jest tutaj?

         Max ożywił się zmianą niezręcznego tematu i rozejrzał się wokoło. Nie ujrzał jednak przyjaciółki.

- Nie! Jesteśmy tylko my! - krzyknęła nagle Karolina. Nie mogła pozwolić, by doszło do konfrontacji. Za drzwiami mógł się czaić Jay, dla którego Max kupował kawę, a dziewczyna dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka nie chciałaby być wzięta w kleszcze.

- Acha. Bo ja przywiozłem Ptaszka na jakiś zlot wegetarian czy inne badziewie. Uwierzysz, że nadal nie ma prawa jazdy? - Max roześmiał się sztucznie, a Karolina rzuciła mu litościwy uśmiech, więc odchrząknął. - No, to ja już pójdę. Jay pewnie podpisał już papiery, a muszę go jeszcze odwieźć do mieszkania, żeby się przygotował. Miło było cię widzieć. Was widzieć - poprawił się szybko.

- A kawa? - spytał Kuba ze zmarszczonymi brwiami.

- Eeee… już piłem - skłamał Max i ukłoniwszy się, wyszedł z kawiarni, by zostać otoczony przez grono fanek.

- Co tak długo? - spytała zniecierpliwiona Luiza, która właśnie dołączyła do udawanej pary.

- Kuba pomagał mi utrzeć nosa Maxowi - wyjaśniła od niechcenia Karolina.

- Z The Wanted?!

- Tak, a jakiemu innemu chciałabym utrzeć nosa?

- Spóźniłaś się trzydzieści sekund. Właśnie przeszedł przez ulicę do tamtego hotelu, który opanowali obrońcy zwierząt - wyjaśnił chłopak, który właśnie wybawił Karolinę. - Jestem Kuba.

- Luiza. I coś czuję, że macie historię do opowiedzenia.

- Dobra, dobra, ale powoli. Gdzie Monika?

- W łazience.

- Może to i dobrze. Nie chciałabym, żeby znienacka musiała stanąć twarzą w twarz z byłym.

- Nie spotyka się już z Jayem? - zapytał Kuba, a Karolina przypomniała sobie, że przecież chłopak był z jej przyjaciółką na randce i gdyby nie fakt, że jej serce należało już do innego, kto wie, jakby się wszystko potoczyło.

- Nie wiedziałam, że nie wiesz… To też długa historia - wyjaśniła Karolina. - Może wpadniesz dziś do nas na parapetówkę, wtedy porozmawiasz sobie z Monią, no a ja będę miała okazję odwdzięczyć się za uratowanie skóry.

- Chętnie wpadnę. Teraz spieszę się na rozmowę w sprawie pracy, ale wieczorem będę wolny.

- Świetnie!

         Karolina sięgnęła do torebki, z której wyciągnęła długopis. Na kartce notatnika nabazgrała adres i podała go chłopakowi.

- Bądź na 20 - zapowiedziała.

- W takim razie lecę. W sumie już jestem spóźniony, więc Monika będzie musiała tłumaczyć się przede mną dopiero wieczorem. - Kuba wyciągnął rękę z zapakowaną torbą pełną ciastek i podał ją Karolinie.

- Ale są tam też twoje babeczki!

- Więc niech ci wyjdą na zdrowie - odpowiedział chłopak ze śmiechem i wyszedł z kawiarni akurat w momencie, w którym do dziewczyn dołączyła Monia.

- Macie ciacha?

- Tak. A z dwoma się minęłaś - zachichotała Luiza.

- Co ona gada? - Monika spojrzała na Karolinę, oczekując wyjaśnień.

- Przed chwilą w kawiarni byli Max i Kuba.

- Co?!

- Trzeba było tak długo nie siedzieć w łazience.

- Ale… ja spotkałam kierowcę Boba i nie mogłam przejść obok bez słowa. Podobno spotyka się z Jayne, a słysząc o moim zerwaniu, na nowo zapragnął mnie swatać, bo rok temu nie miał ku temu okazji. Powiedziałam mu, co sądzę o swataniu - wyjaśniła Monika.

- Kto to kierowca Bob? - wtrąciła Luiza.

- Woził The Wanted w trasę koncertową ich autokarem. Bardzo sympatyczny facet. Kiedy chłopacy nie za bardzo za mną przepadali był sporym oparciem.

         Karolina przypomniała sobie opowieści przyjaciółki sprzed roku. Dopiero przyjechała wtedy do Anglii, Madzia była zła, że zwaliła jej się na głowę i wszystko psuła, a chłopcy z zespołu za nią nie przepadali z Tomem na czele, który potrafił być naprawdę wredny.

- No to może wyjdziemy, bo blokujemy przejście? - zaproponowała Luiza. - Widzę, że mamy sporo do obgadania, a musimy jeszcze zrobić się na bóstwo na wieczór.

- Na wieczór? - zdziwiła się Monika.

- Parapetówka - odpowiedziały równo dziewczyny i wszystkie się roześmiały.

         Kiedy opuszczały kawiarnię, Karolina nie mogła wyzbyć się uśmiechu z twarzy, bo miała wrażenie, jakby Max był zazdrosny, widząc ją z Kubą. Może nie wszystko było jeszcze stracone?

         Upierdliwych sąsiadów zza ściany nie było. Na parapetówce za to zjawili się Audrey, Nick, Kuba i Madzia i wiele innych osób, których imion Karolina nie zdołała zapamiętać. Obserwowała jak Audrey robi maślane oczka do Nicka, jej najlepsza przyjaciółka rozmawia z Kubą, nadrabiając stracony czas, Luiza zabawia się w DJ'a. Sama siedziała ze szklanką soku jabłkowego i zapijała smutki jego słodyczą.

- Dobrze się czujesz? - spytała z troską Madzia, przysiadając na kanapie obok przyjaciółki siostry.

- Na ciele czy duszy?

- Słuszne pytanie. Mogę coś zrobić, żeby poprawić ci nastrój?

- Chyba nie. Straciłam panowanie nad własnym życiem i kieruje nim los.

- Bzdura - westchnął Kuba, który rzucił się na kanapę po drugiej stronie Karoliny. - Zbiegi okoliczności są tylko naszym wyborem. Gdybyś nie podjęła decyzji o poproszeniu mnie o pomoc dziś w kawiarni, wszystko potoczyłoby się inaczej.

         Był dobrym człowiekiem, takiego właśnie chciałaby dla siebie lub swojej przyjaciółki.

- Dlaczego nie poznałam cię w sylwestra, Sokratesie? - spytała z nutą ironii.

         Wtedy jej życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej.

8 komentarzy:

  1. Własnie wróciłam z wakacji i nadrobiłam wszystkie zaległe rozdziały :)
    Jaki ten świat mały... Max zazdrosny o Kubę.. :D
    Wyjdzie coś z tego?
    Wydaje mi się, że zmienił Ci się trochę styl pisania. Na plus oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział z dedykacją dla mnie?! Nie trzeba było. :3
    Ale i tak ciesze się jak głupia. :D
    Mam nadzieje, że na prawdę zrealizujesz ten pomysł z Tomem w filmie. :$

    Fajnie, że Kuba sie znów pojawił! Lubie go. :D
    A ta akcja w kawiarni z Maxem... Super. :D
    Czekam na więcej tego typu sytuacji.
    Dziś trochę krótko, bo nadal nadrabiam po tygodniu nie obecności.
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie upragniony rozdział ! Codziennie wchodziłam na stronkę i patrzyłam czy dodałaś :)) . Jestem akurat na basenie ( ale ze mnie idiotka, czego czytam na basenie ? ) więc komentarz krótki . Zapowiada się suuper *.*

    Pozdro, Pats .

    OdpowiedzUsuń
  4. Eee.... Wiesz czego najbardziej nie lubię...?
    Tego, że po twoich rozdziałach opada mi szczęka i brak mi słów!
    Dlaczego piszesz tak genialnie! Błagam daj mi lekcję!
    Jesteś moim bogiem!
    Zaraz po TW... Bo TW jest najważniejsze. Pięć Serduszek, Jedno Bicie The Wanted Ponad Życie! Wiadomo.
    Ale jesteś zaraz po nich.
    Dobra chyba trochę ochłonęłam.... Teraz mogę coś o rozdziale.
    Cieszę się, że Kuba po raz kolejny pojawił się w opowiadaniu, ale szkoda, ze nie jest gejem... Cóż mogę poradzić, że lubię takie rzeczy... Dzwońcie po psychiatrę.... Błagam.
    No i Monika... Ach ta Monika, dlaczego nie pogada z Jay'em, nie nakrzyczy na niego i mogłaby mieć wtedy święty spokój... Co ja mówię Jay się od niej nie odczepi... ;p
    I czy ja dobrze wyczytałam, Max'a trochę zszokowało to że Karolina z Kubą udawali parę, no oczywiście nie wiedział, ze udawali, ale nie ważne. Czy nasz Max'siu był trochę zazdrosny.?
    Dobra za bardzo sie rozpisuję, co nie w moim stylu. Więc może zakończę mój bezsensowny komentarz, nad którym się tyle męczyłam. Karolina nie da go spokojnie napisać. A i jeszcze jedno... Jeśli chodzi o Toma w "Drodze Rozpaczy" to ja jestem za!

    OdpowiedzUsuń
  5. Częstsze rozdziały? Jestem jak najbardziej za!!! Nie mogę się doczekać tych wszystkich konfrontacji. I oczywiście Kuba wrócił, od razu przypomniał mi się fragment z poprzedniej części opowiadania o ciasnych spodniach :P Mam nadzieję, że Max był zazdrosny uhuhuh czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzy dni... Dokładnie tyle zajęło mi przeczytanie pierwszej części opowiadania i nadrobienie kilkunastu w tym. Jesteś niesamowita, czułam się jakbym chwyciła w dłonie świetną książkę i była tak niesamowita, że nie mogłam przestać przewracać, stron. Uwielbiam Madzię, Monikę, Luizę, lecz muszę przyznać Karolina mnie trochę irytuje.
    Muszę jeszcze wyrazić podziw temu, jak bardzo dopracowujesz każdy rozdział. Czekam na następny, oby szybko. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogłam przestać się szczerzyć czytając ten rozdział. Karola utarła nosa Maxowi i to jak! I jaki zbieg okoliczności! Kuba powrócił! Mam nadzieję, że wszystko jakoś pozytywnie, dla wszystkich bohaterów się potoczy.
    Tom w ''Drodze Rozpaczy'' jak najbardziej trafny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kuba jako Sokrates... w sumie to pasuje :) Ciekawe co by było gdyby Tom zagrał w 'Drodze Rozpaczy'? Wolę nie myśleć bo mój mózg tego nie wytrzyma... Rozdział trzyma klasę (zresztą jak zawsze)
    Kurczę, muszę się podszkolić w pisaniu komentarzy, bo słabo mi to wychodzi...

    OdpowiedzUsuń

Blog List