Dziękuję Wam za komentarze!
Co do wątku Max i Karolina - wiem, że sprawa rozegrała się za szybko. Miałam napisany osobny rozdział z perspektywy dziewczyny, ale mi przepadł i nie mogłam go stworzyć drugi raz od nowa, więc dałam sobie spokój. I bardzo chciałabym, żeby ciąża była prawdziwa, ale Karolina to jedna z czytelniczek, która miała wpływ na wątek i nie wyraziła zgody na... poród... Haha, brzmi dziwacznie, mniejsza.
Zachęcam do czytania kolejnego rozdziału. Dajcie znać, co sądzicie.
Pozdrawiam, Jaycee.
„Dobry
plan to nie taki, gdzie ktoś wygrywa, ale taki, gdzie nikt nie uważa, że
stracił".
Terry
Pratchett ("Zadziwiający Maurycy")
Już w Ameryce Tom wpadł na niebywale
błyskotliwy, ale i jakże ryzykowny pomysł zintegrowania całej grupy. Sprawa z
Jayem i Moniką, Nathem i Maggie oraz Maxem i Karoliną wymagała podjęcia
nadzwyczajnych kroków. Potrzebne stało się wynajęcie transportu, który mógłby
przewieźć piętnaście osób do domku nad jeziorem, gdzie miała owa integracja
nastąpić. Monika i Karolina bowiem nie chciały się nigdzie ruszyć bez Luizy, a
ta ze względu na świeży związek z Ryanem Fletcherem, bardzo chciała, by i
Lawson zostało zaproszone. Parker doskonale zdawał sobie sprawę, że w domku nad
jeziorem jest za mało miejsc noclegowych, ale planował wszystko rozegrać w taki
sposób, żeby single wrócili do swoich domów nad ranem, a pary w tych jakże
romantycznych okolicznościach pogrążyły się w namiętności, zapominając o
problemach i pracy.
-
Przykro mi, ale wzięcie autokaru z trasy dla prywatnych celów jest niemożliwe -
oświadczyła Jayne. Mimo iż nie była już menedżerką zespołu, to jako jego
założycielka cieszyła się wśród chłopców sporym autorytetem, a w tej chwili Tom
był tonący i chwytał się brzytwy. Zadzwonił do niej, by prosić o pomoc i radę,
a z racji tego, że i ona miała do swoich podopiecznych niebywały sentyment,
zgodziła się na spotkanie w małej kawiarni w centrum.
-
Dlaczego?! - uniósł się. - Tu chodzi o wyższe dobro.
-
Nie obchodzi mnie to. Autokar to nie jest twoja prywatna limuzyna, którą możesz
jeździć po kraju. Zresztą, chyba bardziej będzie się rzucać w oczy on niż…
dajmy na to wynajęty bus.
-
Bus nie zabierze nas wszystkich. - Tom naburmuszony wywrócił oczami.
-
Skoro zapragnąłeś wyjść z taką inicjatywą, rusz głową. Macie tydzień wolnego i
ani ja, ani wasz obecny menedżer nie musimy wiedzieć, gdzie i czym się
wybieracie. A już na pewno nie, co będziecie robić. Ale muszę cię poprosić, by
nie było to nic głupiego.
-
To jakbyś gadała do ściany - oświadczył Max, który wszedł właśnie do kawiarni,
cmoknął kobietę w policzek i przysiadł na obitym czerwoną skórą siedzeniu tuż
koło swojego przyjaciela.
-
Wiem, dobrze go znam. Ale liczę, że chociaż ty zapanujesz nad sytuacją.
-
Zapanuję. - Zobowiązał się Max, a Tom prychnął.
-
Nawet nad swoją fryzurą nie możesz zapanować. Widzisz, to zabawne, bo jesteś
łysy.
-
A ty zaraz oberwiesz - wysyczał Max przez zęby.
-
Chłopcy spokój! - Jayne położyła kres kłótni. - Myślę, że moja pomoc się tutaj
nie przyda, ale jeśli mogę wam coś poradzić, nie zbierajcie się w takiej
wielkiej gromadzie, bo będziecie za bardzo się rzucać w oczy.
Kobieta wstała, założyła włosy za ucho
i spojrzała na opróżnione filiżanki po kawie.
-
Rozumiem, że ty stawiałeś? - zapytała Parkera, a kiedy ten się uśmiechnął,
mrugnęła do niego oczkiem i wyszła.
-
Jayne jest bezużyteczna - westchnął Tom, co oburzyło Maxa.
-
Jak możesz?
-
Mogę. - Naburmuszony chłopak założył ręce na piersiach. - Przez nią straciłem
apetyt.
-
Po raz kolejny to powiem, ale ty nigdy nie tracisz apetytu. Talerz jest prawie
pusty.
-
Prawie robi dużą różnicę.
-
Nieważne. Co ci powiedziała, że tak się zdenerwowałeś?
-
Powiem ci po drodze. - Tom wstał z obitego czerwoną skórą siedzenia i ruszył do
wyjścia.
-
Wymyśliłeś coś? - spytał rozbawiony Max, gdy znaleźli się na zewnątrz.
-
A żebyś wiedział. Albo nie nazywam się Tom Parker.
Wsiedli do wozu zaparkowanego przed
kawiarnią. Tom wydawał się enigmatyczny bardziej niż zwykle.
-
Mam się bać? - zapytał Max z rozbawieniem.
-
Nie. Ktoś tu po prostu musi zabawić się w Kupidyna, albo te uparciuchy Brukselka
i Jay nigdy już nie będą w stanie wytrzymać ze sobą pod jednym dachem.
***
-
Przypomnij mi, dlaczego zgodziłam się na tę wycieczkę krajoznawczą - poleciła
młodszej siostrze Monika, kiedy ta ze spakowaną torbą odwiedziła ją w kamienicy
Nicka.
-
Będzie fajnie - odpowiedziała Madzia zdawkowo.
-
Ostatnio nie było.
-
Ale kiedyś bywało.
-
Wiesz, że jeśli chcesz kogoś przekonywać, to musisz używać lepszych argumentów?
Rudowłosa dziewczyna spojrzała na swój
strój kąpielowy, który po dłuższej chwili namysłu postanowiła zostawić w
mieszkaniu. Nastolatka szybko ruszyła z odsieczą. Wygrzebała wrzucony w odmęty
szafy element garderoby i zamachała nim w powietrzu.
-
Zdajesz sobie sprawę, że Karolina i Luiza poszły do sklepu po stroje kąpielowe?
Bo tam jest jezioro. Tak tylko przypominam…
-
Nie będę się wiosną kąpać. Nie jest jeszcze dość ciepło. I to niebezpieczne. Bo
ja wiem, może coś tam kwitnie i są jakieś zakazy? - Monika wyrwała siostrze
strój i wrzuciła go z powrotem do szafy.
Drzwi trzasnęły, obwieszczając, że
wróciły dwie współlokatorki. Chichotały, więc zakupy najwyraźniej się udały.
-
Kiedy Max zobaczy ten czaderski strój, od razu zapomni o tej cipie Lindsey i… -
Luiza weszła do sypialni i zamilkła, widząc, że jej szalona współlokatorka i
jej młodsza siostra wyrywają sobie dwuczęściowe bikini.
Karolina wywróciła teatralnie oczami,
weszła między skłócone siostry i wyrwała im strój, który schowała za plecami.
Stamtąd z kolei odebrała go Luiza.
-
Uuu… widzę, że Monia też ma w planach zawrócenie komuś w głowie - zachichotała
dziewczyna, dokonując oględzin stroju, a kiedy jego właścicielka próbowała go
jej wyrwać, wskoczyła na jedno z łóżek i zaczęła po nim skakać, by jej to
uniemożliwić.
Chwilę napięć przerwał gromki wybuch
śmiechu, który rozluźnił atmosferę.
-
Zdajecie sobie sprawę, że dwie młodsze dziewczyny są zajęte, a dwie starsze to
singielki? - zapytała w końcu Luiza, a Karolina rzuciła jej mordercze
spojrzenie.
-
Dobrze jest jak jest.
-
Ale może być lepiej. Za sprawą czerwonego bikini. Mówię wam, jej cycki
wyglądały w tym rewelacyjnie.
-
Przestań rozmawiać o moich cyckach! - krzyknęła Karolina.
-
Kiedy są świetne! Max na pewno też tak uważa. Mimo iż ciąża okazała się
fałszywym alarmem, to masz się czym pochwalić - kontynuowała Luiza.
-
Skończymy z tymi gadkami o cyckach? - przerwała dyskusję Monika. - Mam dwie
godziny, by się spakować i przygotować. Również psychicznie.
Luiza zeskoczyła z łóżka i wręczyła
koleżance jej strój kąpielowy.
-
Ja ci radzę włożyć to do walizki, bo nigdy nie wiadomo.
-
Lou ma rację. Lepsze to niż kąpiel w bieliźnie.
Siostry uśmiechnęły się, przypominając
sobie pamiętną kąpiel w jeziorze z The Wanted, która była rezultatem przegranej
w grze. Położyli wtedy pijanego Natha spać, ale przybiegł za nimi i wskoczył
nago do jeziora. Bądź co bądź, mieli niezapomniane wspomnienia z domku nad
jeziorem, więc co stało na przeszkodzie, by dać się porwać przygodzie jeszcze
raz? Monika nagle posmutniała, zdając sobie sprawę, kto jeszcze pojedzie.
Karolina od razu to wychwyciła.
-
Daj spokój, Monia. Nie musisz z nim gadać, jeśli nie chcesz. Po prostu baw się
dobrze z przyjaciółmi.
-
Nie wiem, czy z wycieczki organizowanej przez Toma może wyjść coś dobrego -
westchnęła Madzia.
-
Spodziewasz się chilli con carne w menu? - zachichotała jej starsza siostra.
-
Jak go znam, to na bank.
-
Może być dobre. - Luiza wzruszyła ramionami, a one popatrzyły na nią krzywo i
po chwili ponownie wszystkie się roześmiały.
Godzinę później wszystkie walizki były
spakowane, a one gotowe do drogi. Monika nie była pewna, czy jest przygotowana
do tego psychicznie, ale dziewczyny cały czas przekonywały ją, że to dobry
pomysł.
-
Spakowane? - zapytał Ryan, który od kiedy otrzymał zaszczytny tytuł chłopaka
Luizy bywał w ich mieszkaniu bardzo często, czego nie mogły mu mieć za złe.
Oczy blondynki zaświeciły, kiedy
rzuciła się w jego stronę, by obdarzyć go namiętnym pocałunkiem na powitanie.
-
Urocze to - zachichotała Madzia.
-
Taaak… jeśli w samochodzie będzie tego więcej, to chyba się porzygam -
westchnęła Monika, biorąc na ramię swoją torbę. - I oby w lesie nie było
komarów, bo kogoś ukatrupię.
Ryan oderwał usta od swojej dziewczyny
i zmarszczył brwi.
-
W samochodzie? Przyszedłem powiedzieć, że podjechał bus. Tom wam nie mówił?
-
Tom nam nic nie mówi.
-
Właściwie mi o tym wspomniał, ale jakoś zapomniałam przekazać - wytłumaczyła
się skruszona Madzia.
-
Och, przeżyjemy. - Karolina była pełna entuzjazmu, którego jej najlepsza
przyjaciółka nie rozumiała. Kto jak kto, ale ona powinna doskonale ją rozumieć,
bo z Maxem sama zajmowała się w podobnej sytuacji co ona z Jayem.
Na dole okazało się, że na wyprawę,
którą zaplanował Tom wybierają się wszyscy chłopacy z The Wanted, razem z
Kelsey i Nareeshą, Monika, Magda, Karolina, Luiza i chłopcy z Lawson, którzy również mieli akurat wolne.
-
Będzie super - stwierdziła Luiza, gdy wpakowali się do jednego z busów, który
prowadził Andy. - Tylu celebrytów w lesie… Gdybyśmy się zgubili, świat byłby
niepocieszony.
-
Tak, a teraz jeśli zeżrą nas dzikie zwierzęta, chłopaki z 1D wezmą pocieszanie
napalonych fanek na swoje wątłe barki - oświadczył rezolutnie Ryan, przytulając
swoją dziewczynę i całując ją w czoło.
-
Wątłe? - prychnęła Madzia.
-
Wszyscy wiemy, że sprawdzałaś barki co najmniej dwójki z nich, kiedy wpadałaś
im w ramiona, ale oszczędź nam zachwytów - zachichotał Andy, a oczy nastolatki
wyszły z orbit.
-
A skąd niby ty to wiesz?!
-
Z gazet. I od Maxa. Tak jakby jesteśmy najlepszymi kumplami…
-
Tak, mogłam się domyślić, że to ciekawskie jajo nie utrzyma języka za zębami. -
Magda zacisnęła dłonie w pięści. - A gdzie Nath? - zmieniła temat, by się nie
denerwować.
-
Pojedzie drugim busem.
-
A my na co czekamy? - zaintrygowała się nastolatka.
-
Na twoją siostrę - wyjaśnił Adam, który nagle pojawił się na przednim siedzeniu.
Zapewne siedział tam cały czas, ale dziewczyna go nie zauważyła bo był dość
niski i jego głowa nie wystawała ponad podgłówkiem.
Rudowłosa dziewczyna właśnie próbowała
wepchnąć swoją torbę do bagażnika busa. Była dość zażenowana faktem, że
siostrzeniec kierowcy Boba dowiedział się o tym, że są sąsiadami w dość
dziwacznych okolicznościach. Otóż miało to miejsce, kiedy zapomniała klucza i
wracając z kolejnej nieudanej rozmowy kwalifikacyjnej postanowiła wejść do domu
po schodach przeciwpożarowych. Próbując złapać drabinę, wpadła do kontenera na
śmieci i mimo iż udało jej się wejść na czwarte piętro, na pewno nie pachniała
zbyt powabnie. Dodatkowo okazało się, że Karolina zamknęła okno zmęczona
nieustannym jego rozdziawianiem przez najlepszą przyjaciółkę, w wyniku czego
Monika utknęła na schodach przeciwpożarowych, a kiedy mocowała się z zamkniętą
okiennicą, wywabiła z mieszkania Joela i cała sprawa o wrednych sąsiadach
wyszła na jaw. Teraz członek Lawson próbował jej pomóc w mozolnej
czynności włożenia torby to bagażnika, ale mu nie pozwalała, przez co szło dość opornie.
-
Może ja się tym zajmę? - zaproponował, widząc, jak dziewczyna szarpie się z torbą na wszystkie strony.
-
Nie każda kobieta potrzebuje pomocy - odpowiedziała nieźle już zasapana Monika,
dokonując ostatniego silnego pchnięcia, które skutecznie umiejscowiło torbę w
niewielkim wolnym miejscu bagażnika. - Gotowe - oświadczyła z ulgą. - Możemy
jechać.
-
Alleluja! - krzyknął przez otwarte okno Andy. - Inaczej rozłożą obóz bez nas.
-
Jaki obóz? Jedziemy przecież do domku - prychnęła Monika, wsiadając do
samochodu obok ściskających się Luizy i Ryana w czym zorientowała się za późno.
Joel zajął już miejsce obok Magdy i Karoliny, a Andy odpalał silnik, a ona nie
chciała opóźniać wycieczki jeszcze bardziej więc siedziała cicho.
Podróż minęła wśród śpiewów i wygłupów
chłopaków i melancholii Moniki, która nie dawała się wciągnąć w żadną rozmowę
swoim sąsiadom z siedzeń z tyłu, więc w końcu zajęli się sami sobą. Dopiero
kiedy zorientowała się, że minęli zjazd, którym należało kierować się do domku
w okolicy akwenów wodnych, wyrwała się z marazmu.
-
Przejechałeś drogę! - krzyknęła w stronę kierowcy. Ten na chwilę stracił
panowanie nad autem, ale szybko wyrównał jazdę.
-
Monica? Myślałem, że śpisz.
-
Cóż, nie spałam. Ale ty najwyraźniej tak. Powinniśmy zjechać w prawo dwieście
metrów temu.
-
Właściwie to Andy jedzie dobrze - odezwał się Joel. - Tom nie chciał wspominać o całości swojego planu, żeby
was nie denerwować, ale zaplanował coś w rodzaju podchodów.
-
Podchodów? - spytała zdziwiona Karolina.
-
Cieszę się, że nie tylko ja wiem, o co tu chodzi - naburmuszyła się Monika. -
To podstęp, tak?
-
Jaki podstęp? Będzie fajnie! - Luiza wydawała się jedyną dziewczyną
entuzjastycznie nastawioną do tej inicjatywy.
-
Wiedziałaś o wszystkim? - odezwała się niemniej zszokowana Magda.
-
Nie. Ale to fajny pomysł.
-
No nie wiem. Banda celebrytów w lesie? Jak zjedzą nas dzikie zwierzęta, to… -
zaczęła Monika, ale Joel przerwał jej ze śmiechem.
-
Mało prawdopodobne, by zjadły obie drużyny.
-
Jakby co, zastrzegam sobie prawo do powiedzenia "a nie mówiłam".
-
To nie będzie konieczne. Byłem kiedyś skautem - oświadczył Adam z siedzenia
przy kierowcy.
Cały autobus wybuchł gromkim śmiechem,
choć niektórzy sceptycznie podchodzili do inicjatywy integracyjnej, którą
podjął Tom.
Jak się okazało, jego planem było
spotkanie na polanie po drugiej stronie jeziora, przy którym znajdował się
domek. Kiedy Andy zaparkował w cieniu drzew, a jego pasażerowie zaczęli wylęgać
z samochodu, by rozprostować kończyny, po drugiej stronie polany ujrzeli
terenówkę Maxa.
Tom i Kelsey rzucali do siebie frisbee,
Siva się opalał, Nareesha plotła wianek z kwiatów, Max puszczał kaczki z
kamieni na wodzie, a Nath słuchał muzyki w wozie. Kiedy najmłodszy członek The
Wanted zauważył, że przyjechała jego dziewczyna, rozpromienił się i ruszył w
jej kierunku, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać. Podniósł ją o kilka
centymetrów nad ziemię i pocałował na powitanie.
-
Postaw mnie, bo coś sobie naderwiesz - zachichotała Magda między jednym
pocałunkiem a drugim.
Zwróciła tym uwagę zaabsorbowanych
swoimi czynnościami przyjaciół.
-
Nareszcie! - ucieszył się Tom. Stracił skupienie i frisbee, które wypuścił z
rąk uderzyło w głowę Maxa, który złapał się za bolące miejsce i zaklął.
-
To bolało, łamago!
-
Przepraszam!!! - odkrzyknął inicjator imprezy i popędził przywitać przybyłą
gromadkę.
-
Co tak długo? Mieliście być półtorej godziny temu!
Zmieszany Andy spojrzał na zegarek.
-
Myślałem, że mamy tylko pół godziny spóźnienia. Najwyraźniej podałeś mi złe
dane.
-
To wina Maxa. - Tom rzucił przyjacielowi mordercze spojrzenie. To on odpowiadał
za przekazanie informacji chłopakom z Lawson. Zamiast jedenastej podał
dwunastą, przez co było już w pół do pierwszej, pora lunchu, a oni jeszcze nie
wyruszyli. - Teraz obejdziemy się bez obiadu!
-
Możemy zjeść tutaj - podsunęła Nareesha, przedzierając się przez tłumek i
ściskając dziewczyny na powitanie. Przy Monice zatrzymała się dłużej. - Cieszę
się, że jednak przyjechałaś.
-
Widzę, że McGuiness wolał nie ryzykować starcia - odpowiedziała dziewczyna.
-
Jest, poszedł tylko się wysikać - szepnął jej na ucho Siva, który wyrósł z
drugiej strony.
-
Acha.
Kiedy Jay dołączył do towarzystwa, Tom
zatarł ręce z ekscytacji i postanowił, że uroczyście oświadczy, po co zebrał
tutaj tak obszerną grupę celebrytów i dziewczyn.
-
A więc zebraliśmy się tutaj, aby połączyć węzłem integracyjnym… - zaczął, ale
Ryan nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Reszta mu zawtórowała.
-
Młody człowieku! Trochę kultury!
Blondyn uniósł ręce w geście poddania i
postanowił nie przerywać więcej, żeby nie narażać się na takie spojrzenie. Tom
bowiem ciskał z oczu gromy, ilekroć ktoś podważył jego autorytet.
-
Wybacz, stary, ale jestem strasznie głodny - oznajmił bez ceregieli Max. -
Wytłumaczysz swój diaboliczny plan przy pikniku?
-
Chciałem uniknąć wspólnego posiłku, ale skoro mamy obsuwę w planie… Niech tak
się stanie.
-
Czemu on gada jak jakiś prorok? - spytała szeptem Magda Natha.
-
Bez konspiracyjnych gadek!!! Bo dostaniecie punkty karne.
-
To on tak może? - zachichotał Adam.
-
MOGĘ WSZYSTKO! - Tom odchrząknął i łaskawie zezwolił na przyniesie przez
Nareeshę i Kelsey koszy z owocami, sałatkami i sokami.
-
Nie będzie chilii con carne? - spytała Madzia.
-
Miało być, ale Kelsey zapowiedziała, że nie będzie ze mną spała w namiocie,
jeśli najem się fasoli, więc niestety… - chłopak zorientował się, że jego
przyjaciółka mówiła ironicznie i posłał jej lodowate spojrzenie. - I ty,
Brutusie przeciwko mnie?
Nastolatka wzruszyła ramionami, a Nath
objął ją i przysunął się bliżej do niej na kocu, na którym się rozsiedli.
Polana należała tylko do nich. W koronach drzew słychać było ptasie trele,
słońce grzało, ale co jakiś czas chowało się za lekkimi obłokami, dając chwilę
wytchnienia. Jedzenie przygotowane przez Nareeshę było przepyszne i wszystkim
smakowało. Pary nawzajem karmiły się owocami, Andy na prośbę kumpli
zademonstrował, że potrafi pochwycić rzucane w górę winogrona prosto w usta,
ani razu ich nie przegapiając, a jego niebywała skuteczność w tej dziedzinie
wszystkich rozbawiła do tego stopnia, że nie zauważyli oddalających się od
towarzystwa Maxa i Jaya, którzy znikli za samochodem, by porozmawiać na osobności.
-
Masz wrażenie, że one nas zupełnie ignorują? - zapytał bez ogródek Max.
-
One?
-
Nie udawaj głupiego. Monica i Caroline.
-
Jakoś mnie to bardzo nie dziwi, ale zaskakujący jest fakt, że ty wydajesz się
tym przejęty.
-
Wiesz, jak to mówią? Zakazany owoc smakuje lepiej i te sprawy…
-
Znam to wyrażenie, ale nie wiem, o co chodzi tobie. Caroline cię olewa i nagle
się nią zainteresowałeś? - spytał zdziwiony Jay.
Max wpatrywał się w ziemię, czym
potwierdził słowa przyjaciela, który podrapał się po głowie.
-
Nie wiem, co ci na to poradzić. Mogę tylko powiedzieć, że obaj mamy przesrane.
-
Nie jeśli znajdziemy się z nimi w jednej drużynie! Trzeba powiedzieć Tomowi,
żeby nas tak podzielił. Współpraca zbliży i…
-
I nagle Monica w cudowny sposób zapomni, że ją zdradziłem?
-
Nie byliście parą, kiedy całowałeś się z tą kobietą na balu PETA'y. Więc jest
nadzieja. Zobaczy, jaki jesteś odważny, pomocny i… wytatuowany… serio, stary.
Przestań z tatuażami, bo ci miejsca zabraknie - westchnął Max, gubiąc wątek.
-
I to jest mój problem? A może porozmawiamy o panu, panie Niezobowiązujący Seks
Na Jedną Noc Grożący Ciążą Która Okazuje Się Fałszywym Alarmem - prychnął Jay.
-
Nie róbmy z tego prywatnego sporu. Musimy współpracować, aby wyjść na miłych,
troskliwych i odważnych kolesi.
-
Nie lepiej będzie, jeśli staniemy się tacy naprawdę?
-
Nie oszukujmy się, nie mamy na to szans. A zaśpiewanie serenady jest zbyt
banalne i nie pomoże w naszym przypadku. - Tym razem to Max podrapał się po
głowie. - Jeśli nie masz lepszego pomysłu niż ustawienie podziału na drużyny,
to ja wymiękam.
Jay wzruszył ramionami. Zgadzał się z
Maxem, że to jedyne wyjście, więc poddawał się mu całkowicie. Zresztą, nie
wyobrażał sobie, żeby mógł być w innej drużynie niż Monica. Jeśli nie chciała z
nim rozmawiać, musiał chociaż na nią popatrzeć, bo rozłąka była zbyt bolesna.
-
Niech ci będzie - odezwał się w końcu.
-
A więc chodźmy do Toma.
Pełni entuzjazmu przyjaciele wrócili na
polanę.
-
Widzę, że nie tylko Jay ma słaby pęcherz - zachichotał pomysłodawca inicjatywy,
pewien, że jego kumple poszli się wysikać w lesie. - Szybko, losujcie drużynę i
zaraz ruszamy, bo zbliża się trzecia, a do wieczora trzeba dotrzeć do domku.
-
Losujemy? - Max głośno przełknął ślinę.
-
Tak, mieliśmy się podzielić zgodnie z przynależnością do zespołu, ale to byłoby
zbyt oczywiste.
-
A co jeśli jedna mieszana drużyna zginie?! - uniósł się Max.
Karolina spojrzała na niego jak na
idiotę.
-
Co? Myślisz, że zginiemy w lesie?
-
No… - Łysy wyglądał jakby chwytał się brzytwy i tak też było. Obawiał się, że
nie trafi do drużyny, w której jest Karolina. Los był w końcu nieprzewidywalny
i nie mógł oddawać mu tak ważnej decyzji. - Wtedy dwa zespoły zostaną
rozwalone.
-
Nonsens, nikt nas nie zje - zachichotał Ryan. - Zresztą, nas jest czwórka.
Max się spocił i spojrzał na Jaya,
prosząc o pomoc. Wyglądało to zabawnie, jakby zamienili się rolami.
-
To weźmiecie o jedną dziewczynę więcej - oznajmił Loczek.
-
To też będzie niesprawiedliwe! - uniósł się Adam.
-
Może być jakaś wysoka, jeśli cię to pocieszy.
-
Pijesz do mojego wzrostu?!
-
Chłopaki, spokój! - zagrzmiał Tom. - Wszyscy już wylosowali, więc i tak po
ptakach.
Zniechęceni Jay i Max wylosowali jakieś
enigmatyczne trzycyfrowe numerki i czekali na dalszy rozwój wypadków.
-
Co teraz? - zapytała w końcu Monika, która długo się nie odzywała.
-
Potrzebujemy kozłów ofiarnych, które pojadą samochodami do domku, by w razie
naszego zaginięcia zgłosić to na policję.
-
A telefony?
-
Nie będzie tam zasięgu. Nie pamiętasz, jak to było, kiedy zalało drogę? -
spytała siostrę Magda, a ta pokiwała głową ze zrozumieniem.
-
Zgłaszam się na kozła - westchnęła Monika.
-
Nie możesz! - krzyknął Jay i złapał swoją byłą dziewczynę za ramię, a ta
spojrzała na niego zszokowana, więc szybko cofnął rękę i odkaszlnął, by nie
wyjść na apodyktycznego. - Nie masz prawa jazdy.
Monika musiała przyznać mu rację.
-
Pojadę z nią - zaoferował się Joel. I tak nie chce mi się w to bawić, a nie
wiem dokładnie, gdzie ten domek, więc Monica mnie poprowadzi.
-
A to już na pewno NIEMOŻLIWE!!!
Tym razem wszyscy spojrzeli zszokowani
na Jaya, który dosłownie krzyknął wściekły i przerażony jednocześnie.
-
O co ci chodzi? - zdziwił się Joel, a Loczek potarł nerwowo kark.
-
Nie możemy stracić aż tylu zawodników… - tłumaczył się.
-
Jest głupi jak but, ale w tym akurat ma rację - westchnął Tom. Jego przyjaciel
nie zdążył się obrazić, tak był wdzięczny, że nie wydała się jego prawdziwa
zazdrość o byłą dziewczynę. - Więc kto jest chętny?
Obrady przerwał przeciągły krzyk Adama,
który znudzony oczekiwaniem na rozwiązanie sporu poszedł popróbować swoich sił
w rzucaniu kaczek na wodzie.
-
Co się stało? - zaniepokoiła się Nareesha. Adam wystawił w jej stronę przeciętą
kamieniem dłoń, a w jego oczach zalśniły łzy.
Tom odetchnął.
-
W dżungli nie ma miejsca dla mięczaków, więc dobrze się stało, chłopcze.
Pojedziesz do domku nad jeziorem, szczęściarzu. Ominie cię wędrówka śmierci.
-
Wędrówka śmierci? - spytał przerażony Siva, a Tom niemal klasnął w dłonie.
-
Jest łatwiej niż myślałem! Siva pojedzie drugim samochodem, a Nareesha zawiezie
rannego Adama. Tym sposobem nasza parka nie zostanie rozdzielona.
-
Mi pasuje. Nie uśmiecha mi się chodzenie po błocie w tych butach. - Ree
wzruszyła ramionami i spojrzała na swojego chłopaka, który uśmiechnął się
szeroko. Od samego początku nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do takiej
eskapady, więc teraz mógł odetchnąć z ulgą.
-
No i wszystko jasne! - Tom zatarł ręce.
-
Niezupełnie. Nadal nie wiemy, o co chodzi z tymi numerkami. - Karolina
zamachała Tomowi przed oczami wylosowaną przez siebie kartką, a Max wytężył
wzrok, by porównać ją ze swoją, ale trzycyfrowe liczby nic mu nie mówiły.
Zapanowała chwila ciszy, podczas której
Tom rozgrzewał gardło, by oznajmić zniecierpliwionemu towarzystwu, co
zaplanował. Jak się okazało, dokładny plan zatrzymał tylko dla siebie i nie
powiedział o nim nawet Maxowi i Andy'emu, którzy wiedzieli najwięcej z całej
grupy.
-
Nasze "kozły ofiarne" - tutaj Tom zakreślił cudzysłów, by zobrazować
swoje słowa - udadzą się do domku, który będzie stanowił nie tylko cel naszej
podróży, ale i centrum dowodzenia, które dopilnuje, by w razie kłopotów,
została nam dostarczona odpowiednia pomoc. Podzielimy się zgodnie z
wylosowanymi numerami na dwie sześcioosobowe konkurujące ze sobą drużyny. Jedna
ruszy lasem na zachód, druga na wschód. Obie obejdą jezioro z różnych stron,
ale zapewniam, że trasa została przeze mnie sprawdzona i zawiera bardzo podobny
poziom trudności…
-
A co to ma wspólnego z podchodami? - wtrąciła Magda.
-
Słucham?
-
Myślałam, że jedna drużyna będzie zostawiać poszlaki dla drugiej. Tak się gra w
podchody.
-
Nie w moje, młoda damo. Proszę mi nie przerywać.
-
Niech ci będzie.
-
A więc wygra ta drużyna, która jako pierwsza dotrze do domku. W nagrodę będą
mogli w nim przenocować, a przegrani będą musieli zadowolić się namiotami i nie
będą mogli skorzystać z pryszniców, bez względu, w jakim stanie będą po tej
wędrówce. Trasa powinna zająć pięć godzin, sześć, jeśli uwzględniać przerwy.
Tak więc nawet z poślizgiem przed dwudziestą pierwszą powinniśmy dotrzeć na
miejsce, więc nie bójcie się ciemności, dzieci.
-
Bawi cię to, co? - zachichotał Nath. - Lubisz mieć władzę.
-
A żebyś wiedział.
-
Tylko pytanie, w której drużynie będziesz. Znasz w końcu trasę, nie chcę, żebyś
komuś pomagał.
-
Kelsey też zna. Dla sprawiedliwości jestem gotów się z nią rozdzielić. Będziemy
kapitanami przeciwnych drużyn.
-
Myślisz, że to dobry pomysł? - szepnął Jay Maxowi na ucho.
-
Najwyżej przekupimy kogoś, by się zamienił na drużyny - westchnął Max i sięgnął
ręką do full capa Natha, w którym ostały się dwie ostatnie karteczki do
losowania. - 666, no ładnie.
-
992.
Nikomu numery wypisane przez Toma nic
nie mówiły. Adam z Lawson siedział nieco naburmuszony, że przez zwykłe
przecięcie dłoni został uznany za niezdolnego do wzięcia udziału w konkursie,
ale Ree przekonała go, że rana jest dość głęboka i lepiej żeby nie wdało się
zakażenie. Max zajmował się rozdzielaniem "racji żywnościowych" (jak
oficjalnie nazwał ich zapasy Tom) między dwie drużyny, ale każdy gołym okiem
widział, że krąży z głową w chmurach, a oczekiwanie na wynik przydziału go wykańczało.
-
Powiesz w końcu, o co chodzi z tymi durnymi cyferkami?! - wrzasnął w końcu,
kiedy Tom przestrzegał chłopaków z Lawson przed ludźmi lasu, którzy kiedyś
prawie ich zaatakowali (zapomniał tylko wspomnieć, że była to tylko jedna z ich
głupich pijackich gier).
-
To nie cyferki, tylko liczby, matole - syknął Parker. - I parzyste tworzą jedną
drużynę, a nieparzyste drugą.
Zapanowało małe zamieszanie. Niektórzy
nie mogli rozeznać się, czy ich trzycyfrowe liczby dzielą się przez dwa, czy
nie, a kiedy Tom zaczął zgrywać największego eksperta w dziedzinie matematyki i
wytłumaczył tym mniej bystrym, że to dość łatwa procedura, wszystko stało się
jasne.
Tak więc Ree i Siva zaczęli się zbierać
razem z Adamem. Sprzątali po pikniku na polanie i pakowali wszystko do samochodów,
podczas gdy reszta rozdzieliła się na dwie drużyny zgodnie z wylosowaniem
odpowiednich kartek.
Tom i Kelsey mieli robić za liderów. Do
chłopaka trafiły dwie pary - Madzia i Nath oraz Luiza i Ryan i Karolina.
Pod opieką Kelsey znaleźć się mieli Jay, Monica, Joel, Andy i Max. Łysy posłał
Loczkowi przerażone spojrzenie, bo został rozdzielony z Karoliną. Jako jedyna
prawie para musiał obejść się bez swojej wybranki, co spowodowało, że zupełnie
stracił rezon.
-
Tom, musisz się ze mną zamienić na drużyny - oświadczył kumplowi przez
zaciśnięte zęby.
-
Nie mogę tego zrobić. Niebiescy mnie potrzebują.
-
Niebiescy?
Zanim Max zdołał okazać pełnię swojego
zdumienia jego kumpel z torby z jedzeniem wyciągnął bandanki w kolorze
niebieskim, które rozdał wszystkim członkom swojej drużyny.
-
To ułatwi identyfikację zwłok - zażartował, a Max uderzył się otwartą dłonią w
czoło. Postanowił spróbować przekonać Natha, ale on ani myślał, by się z nim
wymienić. Nie chciał zostawić Maggie, a Ryan nie odklejał się od Luizy.
-
Trzeba było szybciej się orientować, że czujesz do tej dziewczyny miętę -
syknął przez zęby Jay i wyszczerzył zęby, widząc, jak jego była wykonuje
skłony, by się rozgrzać, co eksponuje jej tyłek.
-
A może zaproponuję Caroline wymianę? - spytał nagle Max. Jay nie rozumiał, o co
chodzi jego przyjacielowi, więc ten pokusił się o wyjaśnienie. - Będą w jednej
drużynie i będą mogły plotkować, a ty zostaniesz na lodzie.
-
Nie! To znaczy… załatwię sprawę z twoją lubą, ale nie rzucaj mi kłód pod nogi.
-
Niby jak chcesz załatwić tę sprawę?
-
Zaufaj mi - westchnął Loczek. - Ale miej oczy i uszy otwarte, dobrze?
-
Dobrze.
-
Co tu taka konspira? - spytał Andy, wchodząc między kumpli, przez co szybko
zmienili temat na ładną pogodę.
Jay zorientował się, że Monika teraz
pręży się dość blisko Joela więc popędził zagadać kolegę z konkurencyjnego
zespołu, który teraz należał razem z nim do grupy.
Max nie miał pojęcia, w jaki sposób
Loczek mógłby załatwić jego sprawy, skoro był zbyt zaaferowany próbą
naprawienia swoich interesów miłosnych. Szybko jednak przekonał się, że mimo
roztrzepania jego przyjaciel nie rzucał słów na wiatr. Gdy bowiem jedna drużyna
ruszyła jedną stroną jeziora, a druga przeciwległą, Max obrócił się i zauważył,
że Karolina zniknęła w lesie w miejscu, z którego odjeżdżały właśnie samochody.
Jay obrócił się jeszcze w jego kierunku i puścił do niego oczko. To była jego
szansa.
Jejciu... Zlewałam z Toma non stop. :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam go!!!
Rozdział super. Czekałam na niego!
Nie mogę sie doczekać kolejnego.
Ciekawe jak potoczą sie losy Karoliny i Maxa. :3
Przepraszam, ze krótko, ale jakoś tak wyszło. :p
Pozdrawiam!
Czytałam ten rozdział strasznie rozkojarzona, bo co chwilę ktoś mnie rozpraszał, ale i tak mi się podobał :PP no i z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały, bo jak na razie to strasznie przeciągasz, wiesz? czekam na jakąś akcję, najlepiej romantyczną! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz na blogu, traktuję go jako komplement :))
Piszesz maturkę?? No to powodzenia!!
Noo te podchody zapowiadają się bardzo, ale to bardzo ciekawie. No i jestem ciekawa rozmowy jaka, mam nadzieję, się wywiąże między Karoliną, a Maxem, która zresztą miała chyba nieco pecha co do wylosowanej drużyny.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny :)
Pozdrawiam.
Wow, świetny rozdział ! Zgadzam się z poprzedniczką - powinnaś dać więcej romantycznych wątków, w szczególności Jaya i Moniki oraz Luizy i Ryana? ^^
OdpowiedzUsuńBędę czekać :3
P.s
Nie wiem czy odpowiadasz w komentarzach, ale zależy mi na szybkiej odpowiedzi. Obejrzałam twoją czołówkę i jest w naprawdę świetnej jakości, jakbym oglądała film :o Możesz mi powiedzieć w jakim programie i jak ją zrobiłaś? Zawsze chciałam się tak nauczyć :)
Pozdrawiam i weny <3
Tom coś wymyślił ! I to takiego mądrego ;) . Nawet wie co to liczby parzyste i nieparzyste ... CUD FACET ! :D
OdpowiedzUsuńJay i Monika, Max i Karolina ... Uuu.. Wyczuwam wspólną kąpiel w jeziorze albo grę w butelkę <3 . GRA W BUTELKĘ JEST ŚWIETNA, WPLĄCZ JĄ GDZIEŚ KIEDYŚ :****
Ech, te wszystkie zakochane pary... Jakie to suodkie <3
No i kibicuję Jayowi i Maxowi <3 XD
Chili corn cane - niezapomniane chwile w autokarze The Wanted xD.
A i film jeszcze powinni nakręcić :)
No to chyba tyle :) . POZDERKA OD PACI <3
PS. Myślałam, że masz 15/16 lat xD . No , ale życzę zdania egzaminu :*
A z jakiego miasta pochodzisz ? (mieszkasz ) ;D
PACIA <3
Łał! Kolejny super rozdział, no normalnie uwielbiam Cię dziewczyno! :)
OdpowiedzUsuńJay i Monika w jednej grupie xD Pozabijają się nawzajem! Madzia z Nathem i Lou z Rayankiem zacałują xD
Swietny rozdzial bedzie sie dzialo na tym wyjezdzie. Zakochane parki i dwie pary z ktorymi nie wiadomo co. Ciekawe co Tom jeszcze wymysli.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ze nie komentoealam ale nie mialam czasu i jeszcze komorka mi sie psuje i nie mam jak pisac. Ale jesli chodzi o rozdzial to bedzie sie dzialo czuje to jak Tom cos wymysli to musi byc zabawnie. Oby podczas wyjazdu poprawly i umocnily sie relacje Natha i Madzi . Mam nadzieje ze dwie parki rowniez sie zejda chyba w koncu o to chodzilo Tomowi. Mam nadzieje ze dzisiaj sie dowiem co dalej na tej szalonrj wyprawie. Maja
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial mam nadzieje ze kolejny dzisiaj. Czekamy;)
OdpowiedzUsuńMnie juz skreca na mysl o kolejnym rozdziale wiec jak dasz rade to wstaw go dzisiaj. BlaaaaaGammm. Maja
OdpowiedzUsuń