sobota, 12 października 2013

Rozdział 27 - "Wyprawa"

Dziękuję Wam za komentarze!

Co do wątku Max i Karolina - wiem, że sprawa rozegrała się za szybko. Miałam napisany osobny rozdział z perspektywy dziewczyny, ale mi przepadł i nie mogłam go stworzyć drugi raz od nowa, więc dałam sobie spokój. I bardzo chciałabym, żeby ciąża była prawdziwa, ale Karolina to jedna z czytelniczek, która miała wpływ na wątek i nie wyraziła zgody na... poród... Haha, brzmi dziwacznie, mniejsza.
Zachęcam do czytania kolejnego rozdziału. Dajcie znać, co sądzicie.
Pozdrawiam, Jaycee.




         „Dobry plan to nie taki, gdzie ktoś wygrywa, ale taki, gdzie nikt nie uważa, że stracił".    
         Terry Pratchett ("Zadziwiający Maurycy")


         Już w Ameryce Tom wpadł na niebywale błyskotliwy, ale i jakże ryzykowny pomysł zintegrowania całej grupy. Sprawa z Jayem i Moniką, Nathem i Maggie oraz Maxem i Karoliną wymagała podjęcia nadzwyczajnych kroków. Potrzebne stało się wynajęcie transportu, który mógłby przewieźć piętnaście osób do domku nad jeziorem, gdzie miała owa integracja nastąpić. Monika i Karolina bowiem nie chciały się nigdzie ruszyć bez Luizy, a ta ze względu na świeży związek z Ryanem Fletcherem, bardzo chciała, by i Lawson zostało zaproszone. Parker doskonale zdawał sobie sprawę, że w domku nad jeziorem jest za mało miejsc noclegowych, ale planował wszystko rozegrać w taki sposób, żeby single wrócili do swoich domów nad ranem, a pary w tych jakże romantycznych okolicznościach pogrążyły się w namiętności, zapominając o problemach i pracy.

- Przykro mi, ale wzięcie autokaru z trasy dla prywatnych celów jest niemożliwe - oświadczyła Jayne. Mimo iż nie była już menedżerką zespołu, to jako jego założycielka cieszyła się wśród chłopców sporym autorytetem, a w tej chwili Tom był tonący i chwytał się brzytwy. Zadzwonił do niej, by prosić o pomoc i radę, a z racji tego, że i ona miała do swoich podopiecznych niebywały sentyment, zgodziła się na spotkanie w małej kawiarni w centrum.

- Dlaczego?! - uniósł się. - Tu chodzi o wyższe dobro.

- Nie obchodzi mnie to. Autokar to nie jest twoja prywatna limuzyna, którą możesz jeździć po kraju. Zresztą, chyba bardziej będzie się rzucać w oczy on niż… dajmy na to wynajęty bus.

- Bus nie zabierze nas wszystkich. - Tom naburmuszony wywrócił oczami.

- Skoro zapragnąłeś wyjść z taką inicjatywą, rusz głową. Macie tydzień wolnego i ani ja, ani wasz obecny menedżer nie musimy wiedzieć, gdzie i czym się wybieracie. A już na pewno nie, co będziecie robić. Ale muszę cię poprosić, by nie było to nic głupiego.

- To jakbyś gadała do ściany - oświadczył Max, który wszedł właśnie do kawiarni, cmoknął kobietę w policzek i przysiadł na obitym czerwoną skórą siedzeniu tuż koło swojego przyjaciela.

- Wiem, dobrze go znam. Ale liczę, że chociaż ty zapanujesz nad sytuacją.

- Zapanuję. - Zobowiązał się Max, a Tom prychnął.

- Nawet nad swoją fryzurą nie możesz zapanować. Widzisz, to zabawne, bo jesteś łysy.

- A ty zaraz oberwiesz - wysyczał Max przez zęby.

- Chłopcy spokój! - Jayne położyła kres kłótni. - Myślę, że moja pomoc się tutaj nie przyda, ale jeśli mogę wam coś poradzić, nie zbierajcie się w takiej wielkiej gromadzie, bo będziecie za bardzo się rzucać w oczy.

         Kobieta wstała, założyła włosy za ucho i spojrzała na opróżnione filiżanki po kawie.

- Rozumiem, że ty stawiałeś? - zapytała Parkera, a kiedy ten się uśmiechnął, mrugnęła do niego oczkiem i wyszła.

- Jayne jest bezużyteczna - westchnął Tom, co oburzyło Maxa.

- Jak możesz?

- Mogę. - Naburmuszony chłopak założył ręce na piersiach. - Przez nią straciłem apetyt.

- Po raz kolejny to powiem, ale ty nigdy nie tracisz apetytu. Talerz jest prawie pusty.

- Prawie robi dużą różnicę.

- Nieważne. Co ci powiedziała, że tak się zdenerwowałeś?

- Powiem ci po drodze. - Tom wstał z obitego czerwoną skórą siedzenia i ruszył do wyjścia.

- Wymyśliłeś coś? - spytał rozbawiony Max, gdy znaleźli się na zewnątrz.

- A żebyś wiedział. Albo nie nazywam się Tom Parker.

         Wsiedli do wozu zaparkowanego przed kawiarnią. Tom wydawał się enigmatyczny bardziej niż zwykle.

- Mam się bać? - zapytał Max z rozbawieniem.

- Nie. Ktoś tu po prostu musi zabawić się w Kupidyna, albo te uparciuchy Brukselka i Jay nigdy już nie będą w stanie wytrzymać ze sobą pod jednym dachem.


***


- Przypomnij mi, dlaczego zgodziłam się na tę wycieczkę krajoznawczą - poleciła młodszej siostrze Monika, kiedy ta ze spakowaną torbą odwiedziła ją w kamienicy Nicka.

- Będzie fajnie - odpowiedziała Madzia zdawkowo.

- Ostatnio nie było.

- Ale kiedyś bywało.

- Wiesz, że jeśli chcesz kogoś przekonywać, to musisz używać lepszych argumentów?

         Rudowłosa dziewczyna spojrzała na swój strój kąpielowy, który po dłuższej chwili namysłu postanowiła zostawić w mieszkaniu. Nastolatka szybko ruszyła z odsieczą. Wygrzebała wrzucony w odmęty szafy element garderoby i zamachała nim w powietrzu.

- Zdajesz sobie sprawę, że Karolina i Luiza poszły do sklepu po stroje kąpielowe? Bo tam jest jezioro. Tak tylko przypominam…

- Nie będę się wiosną kąpać. Nie jest jeszcze dość ciepło. I to niebezpieczne. Bo ja wiem, może coś tam kwitnie i są jakieś zakazy? - Monika wyrwała siostrze strój i wrzuciła go z powrotem do szafy.

         Drzwi trzasnęły, obwieszczając, że wróciły dwie współlokatorki. Chichotały, więc zakupy najwyraźniej się udały.

- Kiedy Max zobaczy ten czaderski strój, od razu zapomni o tej cipie Lindsey i… - Luiza weszła do sypialni i zamilkła, widząc, że jej szalona współlokatorka i jej młodsza siostra wyrywają sobie dwuczęściowe bikini.

         Karolina wywróciła teatralnie oczami, weszła między skłócone siostry i wyrwała im strój, który schowała za plecami. Stamtąd z kolei odebrała go Luiza.

- Uuu… widzę, że Monia też ma w planach zawrócenie komuś w głowie - zachichotała dziewczyna, dokonując oględzin stroju, a kiedy jego właścicielka próbowała go jej wyrwać, wskoczyła na jedno z łóżek i zaczęła po nim skakać, by jej to uniemożliwić.

         Chwilę napięć przerwał gromki wybuch śmiechu, który rozluźnił atmosferę.

- Zdajecie sobie sprawę, że dwie młodsze dziewczyny są zajęte, a dwie starsze to singielki? - zapytała w końcu Luiza, a Karolina rzuciła jej mordercze spojrzenie.

- Dobrze jest jak jest.

- Ale może być lepiej. Za sprawą czerwonego bikini. Mówię wam, jej cycki wyglądały w tym rewelacyjnie.

- Przestań rozmawiać o moich cyckach! - krzyknęła Karolina.

- Kiedy są świetne! Max na pewno też tak uważa. Mimo iż ciąża okazała się fałszywym alarmem, to masz się czym pochwalić - kontynuowała Luiza.

- Skończymy z tymi gadkami o cyckach? - przerwała dyskusję Monika. - Mam dwie godziny, by się spakować i przygotować. Również psychicznie.

         Luiza zeskoczyła z łóżka i wręczyła koleżance jej strój kąpielowy.

- Ja ci radzę włożyć to do walizki, bo nigdy nie wiadomo.

- Lou ma rację. Lepsze to niż kąpiel w bieliźnie.

         Siostry uśmiechnęły się, przypominając sobie pamiętną kąpiel w jeziorze z The Wanted, która była rezultatem przegranej w grze. Położyli wtedy pijanego Natha spać, ale przybiegł za nimi i wskoczył nago do jeziora. Bądź co bądź, mieli niezapomniane wspomnienia z domku nad jeziorem, więc co stało na przeszkodzie, by dać się porwać przygodzie jeszcze raz? Monika nagle posmutniała, zdając sobie sprawę, kto jeszcze pojedzie. Karolina od razu to wychwyciła.

- Daj spokój, Monia. Nie musisz z nim gadać, jeśli nie chcesz. Po prostu baw się dobrze z przyjaciółmi.

- Nie wiem, czy z wycieczki organizowanej przez Toma może wyjść coś dobrego - westchnęła Madzia.

- Spodziewasz się chilli con carne w menu? - zachichotała jej starsza siostra.

- Jak go znam, to na bank.

- Może być dobre. - Luiza wzruszyła ramionami, a one popatrzyły na nią krzywo i po chwili ponownie wszystkie się roześmiały.

         Godzinę później wszystkie walizki były spakowane, a one gotowe do drogi. Monika nie była pewna, czy jest przygotowana do tego psychicznie, ale dziewczyny cały czas przekonywały ją, że to dobry pomysł.

- Spakowane? - zapytał Ryan, który od kiedy otrzymał zaszczytny tytuł chłopaka Luizy bywał w ich mieszkaniu bardzo często, czego nie mogły mu mieć za złe.

         Oczy blondynki zaświeciły, kiedy rzuciła się w jego stronę, by obdarzyć go namiętnym pocałunkiem na powitanie.

- Urocze to - zachichotała Madzia.

- Taaak… jeśli w samochodzie będzie tego więcej, to chyba się porzygam - westchnęła Monika, biorąc na ramię swoją torbę. - I oby w lesie nie było komarów, bo kogoś ukatrupię.

         Ryan oderwał usta od swojej dziewczyny i zmarszczył brwi.

- W samochodzie? Przyszedłem powiedzieć, że podjechał bus. Tom wam nie mówił?

- Tom nam nic nie mówi.

- Właściwie mi o tym wspomniał, ale jakoś zapomniałam przekazać - wytłumaczyła się skruszona Madzia.

- Och, przeżyjemy. - Karolina była pełna entuzjazmu, którego jej najlepsza przyjaciółka nie rozumiała. Kto jak kto, ale ona powinna doskonale ją rozumieć, bo z Maxem sama zajmowała się w podobnej sytuacji co ona z Jayem.

         Na dole okazało się, że na wyprawę, którą zaplanował Tom wybierają się wszyscy chłopacy z The Wanted, razem z Kelsey i Nareeshą, Monika, Magda, Karolina, Luiza i chłopcy z Lawson, którzy również mieli akurat wolne.

- Będzie super - stwierdziła Luiza, gdy wpakowali się do jednego z busów, który prowadził Andy. - Tylu celebrytów w lesie… Gdybyśmy się zgubili, świat byłby niepocieszony.

- Tak, a teraz jeśli zeżrą nas dzikie zwierzęta, chłopaki z 1D wezmą pocieszanie napalonych fanek na swoje wątłe barki - oświadczył rezolutnie Ryan, przytulając swoją dziewczynę i całując ją w czoło.

- Wątłe? - prychnęła Madzia.

- Wszyscy wiemy, że sprawdzałaś barki co najmniej dwójki z nich, kiedy wpadałaś im w ramiona, ale oszczędź nam zachwytów - zachichotał Andy, a oczy nastolatki wyszły z orbit.

- A skąd niby ty to wiesz?!

- Z gazet. I od Maxa. Tak jakby jesteśmy najlepszymi kumplami…

- Tak, mogłam się domyślić, że to ciekawskie jajo nie utrzyma języka za zębami. - Magda zacisnęła dłonie w pięści. - A gdzie Nath? - zmieniła temat, by się nie denerwować.

- Pojedzie drugim busem.

- A my na co czekamy? - zaintrygowała się nastolatka.

- Na twoją siostrę - wyjaśnił Adam, który nagle pojawił się na przednim siedzeniu. Zapewne siedział tam cały czas, ale dziewczyna go nie zauważyła bo był dość niski i jego głowa nie wystawała ponad podgłówkiem.

         Rudowłosa dziewczyna właśnie próbowała wepchnąć swoją torbę do bagażnika busa. Była dość zażenowana faktem, że siostrzeniec kierowcy Boba dowiedział się o tym, że są sąsiadami w dość dziwacznych okolicznościach. Otóż miało to miejsce, kiedy zapomniała klucza i wracając z kolejnej nieudanej rozmowy kwalifikacyjnej postanowiła wejść do domu po schodach przeciwpożarowych. Próbując złapać drabinę, wpadła do kontenera na śmieci i mimo iż udało jej się wejść na czwarte piętro, na pewno nie pachniała zbyt powabnie. Dodatkowo okazało się, że Karolina zamknęła okno zmęczona nieustannym jego rozdziawianiem przez najlepszą przyjaciółkę, w wyniku czego Monika utknęła na schodach przeciwpożarowych, a kiedy mocowała się z zamkniętą okiennicą, wywabiła z mieszkania Joela i cała sprawa o wrednych sąsiadach wyszła na jaw. Teraz członek Lawson próbował jej pomóc w mozolnej czynności włożenia torby to bagażnika, ale mu nie pozwalała, przez co szło dość opornie.

- Może ja się tym zajmę? - zaproponował, widząc, jak dziewczyna szarpie się z torbą na wszystkie strony.

- Nie każda kobieta potrzebuje pomocy - odpowiedziała nieźle już zasapana Monika, dokonując ostatniego silnego pchnięcia, które skutecznie umiejscowiło torbę w niewielkim wolnym miejscu bagażnika. - Gotowe - oświadczyła z ulgą. - Możemy jechać.

- Alleluja! - krzyknął przez otwarte okno Andy. - Inaczej rozłożą obóz bez nas.

- Jaki obóz? Jedziemy przecież do domku - prychnęła Monika, wsiadając do samochodu obok ściskających się Luizy i Ryana w czym zorientowała się za późno. Joel zajął już miejsce obok Magdy i Karoliny, a Andy odpalał silnik, a ona nie chciała opóźniać wycieczki jeszcze bardziej więc siedziała cicho.

         Podróż minęła wśród śpiewów i wygłupów chłopaków i melancholii Moniki, która nie dawała się wciągnąć w żadną rozmowę swoim sąsiadom z siedzeń z tyłu, więc w końcu zajęli się sami sobą. Dopiero kiedy zorientowała się, że minęli zjazd, którym należało kierować się do domku w okolicy akwenów wodnych, wyrwała się z marazmu.

- Przejechałeś drogę! - krzyknęła w stronę kierowcy. Ten na chwilę stracił panowanie nad autem, ale szybko wyrównał jazdę.

- Monica? Myślałem, że śpisz.

- Cóż, nie spałam. Ale ty najwyraźniej tak. Powinniśmy zjechać w prawo dwieście metrów temu.

- Właściwie to Andy jedzie dobrze - odezwał się Joel. - Tom nie chciał wspominać o całości swojego planu, żeby was nie denerwować, ale zaplanował coś w rodzaju podchodów.

- Podchodów? - spytała zdziwiona Karolina.

- Cieszę się, że nie tylko ja wiem, o co tu chodzi - naburmuszyła się Monika. - To podstęp, tak?

- Jaki podstęp? Będzie fajnie! - Luiza wydawała się jedyną dziewczyną entuzjastycznie nastawioną do tej inicjatywy.

- Wiedziałaś o wszystkim? - odezwała się niemniej zszokowana Magda.

- Nie. Ale to fajny pomysł.

- No nie wiem. Banda celebrytów w lesie? Jak zjedzą nas dzikie zwierzęta, to… - zaczęła Monika, ale Joel przerwał jej ze śmiechem.

- Mało prawdopodobne, by zjadły obie drużyny.

- Jakby co, zastrzegam sobie prawo do powiedzenia "a nie mówiłam".

- To nie będzie konieczne. Byłem kiedyś skautem - oświadczył Adam z siedzenia przy kierowcy.

         Cały autobus wybuchł gromkim śmiechem, choć niektórzy sceptycznie podchodzili do inicjatywy integracyjnej, którą podjął Tom.

         Jak się okazało, jego planem było spotkanie na polanie po drugiej stronie jeziora, przy którym znajdował się domek. Kiedy Andy zaparkował w cieniu drzew, a jego pasażerowie zaczęli wylęgać z samochodu, by rozprostować kończyny, po drugiej stronie polany ujrzeli terenówkę Maxa.

         Tom i Kelsey rzucali do siebie frisbee, Siva się opalał, Nareesha plotła wianek z kwiatów, Max puszczał kaczki z kamieni na wodzie, a Nath słuchał muzyki w wozie. Kiedy najmłodszy członek The Wanted zauważył, że przyjechała jego dziewczyna, rozpromienił się i ruszył w jej kierunku, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać. Podniósł ją o kilka centymetrów nad ziemię i pocałował na powitanie.

- Postaw mnie, bo coś sobie naderwiesz - zachichotała Magda między jednym pocałunkiem a drugim.

         Zwróciła tym uwagę zaabsorbowanych swoimi czynnościami przyjaciół.

- Nareszcie! - ucieszył się Tom. Stracił skupienie i frisbee, które wypuścił z rąk uderzyło w głowę Maxa, który złapał się za bolące miejsce i zaklął.

- To bolało, łamago!

- Przepraszam!!! - odkrzyknął inicjator imprezy i popędził przywitać przybyłą gromadkę.

- Co tak długo? Mieliście być półtorej godziny temu!

         Zmieszany Andy spojrzał na zegarek.

- Myślałem, że mamy tylko pół godziny spóźnienia. Najwyraźniej podałeś mi złe dane.

- To wina Maxa. - Tom rzucił przyjacielowi mordercze spojrzenie. To on odpowiadał za przekazanie informacji chłopakom z Lawson. Zamiast jedenastej podał dwunastą, przez co było już w pół do pierwszej, pora lunchu, a oni jeszcze nie wyruszyli. - Teraz obejdziemy się bez obiadu!

- Możemy zjeść tutaj - podsunęła Nareesha, przedzierając się przez tłumek i ściskając dziewczyny na powitanie. Przy Monice zatrzymała się dłużej. - Cieszę się, że jednak przyjechałaś.

- Widzę, że McGuiness wolał nie ryzykować starcia - odpowiedziała dziewczyna.

- Jest, poszedł tylko się wysikać - szepnął jej na ucho Siva, który wyrósł z drugiej strony.

- Acha.

         Kiedy Jay dołączył do towarzystwa, Tom zatarł ręce z ekscytacji i postanowił, że uroczyście oświadczy, po co zebrał tutaj tak obszerną grupę celebrytów i dziewczyn.

- A więc zebraliśmy się tutaj, aby połączyć węzłem integracyjnym… - zaczął, ale Ryan nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Reszta mu zawtórowała.

- Młody człowieku! Trochę kultury!

         Blondyn uniósł ręce w geście poddania i postanowił nie przerywać więcej, żeby nie narażać się na takie spojrzenie. Tom bowiem ciskał z oczu gromy, ilekroć ktoś podważył jego autorytet.

- Wybacz, stary, ale jestem strasznie głodny - oznajmił bez ceregieli Max. - Wytłumaczysz swój diaboliczny plan przy pikniku?

- Chciałem uniknąć wspólnego posiłku, ale skoro mamy obsuwę w planie… Niech tak się stanie.

- Czemu on gada jak jakiś prorok? - spytała szeptem Magda Natha.

- Bez konspiracyjnych gadek!!! Bo dostaniecie punkty karne.

- To on tak może? - zachichotał Adam.

- MOGĘ WSZYSTKO! - Tom odchrząknął i łaskawie zezwolił na przyniesie przez Nareeshę i Kelsey koszy z owocami, sałatkami i sokami.

- Nie będzie chilii con carne? - spytała Madzia.

- Miało być, ale Kelsey zapowiedziała, że nie będzie ze mną spała w namiocie, jeśli najem się fasoli, więc niestety… - chłopak zorientował się, że jego przyjaciółka mówiła ironicznie i posłał jej lodowate spojrzenie. - I ty, Brutusie przeciwko mnie?

         Nastolatka wzruszyła ramionami, a Nath objął ją i przysunął się bliżej do niej na kocu, na którym się rozsiedli. Polana należała tylko do nich. W koronach drzew słychać było ptasie trele, słońce grzało, ale co jakiś czas chowało się za lekkimi obłokami, dając chwilę wytchnienia. Jedzenie przygotowane przez Nareeshę było przepyszne i wszystkim smakowało. Pary nawzajem karmiły się owocami, Andy na prośbę kumpli zademonstrował, że potrafi pochwycić rzucane w górę winogrona prosto w usta, ani razu ich nie przegapiając, a jego niebywała skuteczność w tej dziedzinie wszystkich rozbawiła do tego stopnia, że nie zauważyli oddalających się od towarzystwa Maxa i Jaya, którzy znikli za samochodem, by porozmawiać na osobności.

- Masz wrażenie, że one nas zupełnie ignorują? - zapytał bez ogródek Max.

- One?

- Nie udawaj głupiego. Monica i Caroline.

- Jakoś mnie to bardzo nie dziwi, ale zaskakujący jest fakt, że ty wydajesz się tym przejęty.

- Wiesz, jak to mówią? Zakazany owoc smakuje lepiej i te sprawy…

- Znam to wyrażenie, ale nie wiem, o co chodzi tobie. Caroline cię olewa i nagle się nią zainteresowałeś? - spytał zdziwiony Jay.

         Max wpatrywał się w ziemię, czym potwierdził słowa przyjaciela, który podrapał się po głowie.

- Nie wiem, co ci na to poradzić. Mogę tylko powiedzieć, że obaj mamy przesrane.

- Nie jeśli znajdziemy się z nimi w jednej drużynie! Trzeba powiedzieć Tomowi, żeby nas tak podzielił. Współpraca zbliży i…

- I nagle Monica w cudowny sposób zapomni, że ją zdradziłem?

- Nie byliście parą, kiedy całowałeś się z tą kobietą na balu PETA'y. Więc jest nadzieja. Zobaczy, jaki jesteś odważny, pomocny i… wytatuowany… serio, stary. Przestań z tatuażami, bo ci miejsca zabraknie - westchnął Max, gubiąc wątek.

- I to jest mój problem? A może porozmawiamy o panu, panie Niezobowiązujący Seks Na Jedną Noc Grożący Ciążą Która Okazuje Się Fałszywym Alarmem - prychnął Jay.

- Nie róbmy z tego prywatnego sporu. Musimy współpracować, aby wyjść na miłych, troskliwych i odważnych kolesi.

- Nie lepiej będzie, jeśli staniemy się tacy naprawdę?

- Nie oszukujmy się, nie mamy na to szans. A zaśpiewanie serenady jest zbyt banalne i nie pomoże w naszym przypadku. - Tym razem to Max podrapał się po głowie. - Jeśli nie masz lepszego pomysłu niż ustawienie podziału na drużyny, to ja wymiękam.

         Jay wzruszył ramionami. Zgadzał się z Maxem, że to jedyne wyjście, więc poddawał się mu całkowicie. Zresztą, nie wyobrażał sobie, żeby mógł być w innej drużynie niż Monica. Jeśli nie chciała z nim rozmawiać, musiał chociaż na nią popatrzeć, bo rozłąka była zbyt bolesna.

- Niech ci będzie - odezwał się w końcu.

- A więc chodźmy do Toma.

         Pełni entuzjazmu przyjaciele wrócili na polanę.

- Widzę, że nie tylko Jay ma słaby pęcherz - zachichotał pomysłodawca inicjatywy, pewien, że jego kumple poszli się wysikać w lesie. - Szybko, losujcie drużynę i zaraz ruszamy, bo zbliża się trzecia, a do wieczora trzeba dotrzeć do domku.

- Losujemy? - Max głośno przełknął ślinę.

- Tak, mieliśmy się podzielić zgodnie z przynależnością do zespołu, ale to byłoby zbyt oczywiste.

- A co jeśli jedna mieszana drużyna zginie?! - uniósł się Max.

         Karolina spojrzała na niego jak na idiotę.

- Co? Myślisz, że zginiemy w lesie?

- No… - Łysy wyglądał jakby chwytał się brzytwy i tak też było. Obawiał się, że nie trafi do drużyny, w której jest Karolina. Los był w końcu nieprzewidywalny i nie mógł oddawać mu tak ważnej decyzji. - Wtedy dwa zespoły zostaną rozwalone.

- Nonsens, nikt nas nie zje - zachichotał Ryan. - Zresztą, nas jest czwórka.

         Max się spocił i spojrzał na Jaya, prosząc o pomoc. Wyglądało to zabawnie, jakby zamienili się rolami.

- To weźmiecie o jedną dziewczynę więcej - oznajmił Loczek.

- To też będzie niesprawiedliwe! - uniósł się Adam.

- Może być jakaś wysoka, jeśli cię to pocieszy.

- Pijesz do mojego wzrostu?!

- Chłopaki, spokój! - zagrzmiał Tom. - Wszyscy już wylosowali, więc i tak po ptakach.

         Zniechęceni Jay i Max wylosowali jakieś enigmatyczne trzycyfrowe numerki i czekali na dalszy rozwój wypadków.

- Co teraz? - zapytała w końcu Monika, która długo się nie odzywała.

- Potrzebujemy kozłów ofiarnych, które pojadą samochodami do domku, by w razie naszego zaginięcia zgłosić to na policję.

- A telefony?

- Nie będzie tam zasięgu. Nie pamiętasz, jak to było, kiedy zalało drogę? - spytała siostrę Magda, a ta pokiwała głową ze zrozumieniem.

- Zgłaszam się na kozła - westchnęła Monika.

- Nie możesz! - krzyknął Jay i złapał swoją byłą dziewczynę za ramię, a ta spojrzała na niego zszokowana, więc szybko cofnął rękę i odkaszlnął, by nie wyjść na apodyktycznego. - Nie masz prawa jazdy.

         Monika musiała przyznać mu rację.

- Pojadę z nią - zaoferował się Joel. I tak nie chce mi się w to bawić, a nie wiem dokładnie, gdzie ten domek, więc Monica mnie poprowadzi.

- A to już na pewno NIEMOŻLIWE!!!

         Tym razem wszyscy spojrzeli zszokowani na Jaya, który dosłownie krzyknął wściekły i przerażony jednocześnie.

- O co ci chodzi? - zdziwił się Joel, a Loczek potarł nerwowo kark.

- Nie możemy stracić aż tylu zawodników… - tłumaczył się.

- Jest głupi jak but, ale w tym akurat ma rację - westchnął Tom. Jego przyjaciel nie zdążył się obrazić, tak był wdzięczny, że nie wydała się jego prawdziwa zazdrość o byłą dziewczynę. - Więc kto jest chętny?

         Obrady przerwał przeciągły krzyk Adama, który znudzony oczekiwaniem na rozwiązanie sporu poszedł popróbować swoich sił w rzucaniu kaczek na wodzie.

- Co się stało? - zaniepokoiła się Nareesha. Adam wystawił w jej stronę przeciętą kamieniem dłoń, a w jego oczach zalśniły łzy.

         Tom odetchnął.

- W dżungli nie ma miejsca dla mięczaków, więc dobrze się stało, chłopcze. Pojedziesz do domku nad jeziorem, szczęściarzu. Ominie cię wędrówka śmierci.

- Wędrówka śmierci? - spytał przerażony Siva, a Tom niemal klasnął w dłonie.

- Jest łatwiej niż myślałem! Siva pojedzie drugim samochodem, a Nareesha zawiezie rannego Adama. Tym sposobem nasza parka nie zostanie rozdzielona.

- Mi pasuje. Nie uśmiecha mi się chodzenie po błocie w tych butach. - Ree wzruszyła ramionami i spojrzała na swojego chłopaka, który uśmiechnął się szeroko. Od samego początku nie był zbyt entuzjastycznie nastawiony do takiej eskapady, więc teraz mógł odetchnąć z ulgą.

- No i wszystko jasne! - Tom zatarł ręce.

- Niezupełnie. Nadal nie wiemy, o co chodzi z tymi numerkami. - Karolina zamachała Tomowi przed oczami wylosowaną przez siebie kartką, a Max wytężył wzrok, by porównać ją ze swoją, ale trzycyfrowe liczby nic mu nie mówiły.

         Zapanowała chwila ciszy, podczas której Tom rozgrzewał gardło, by oznajmić zniecierpliwionemu towarzystwu, co zaplanował. Jak się okazało, dokładny plan zatrzymał tylko dla siebie i nie powiedział o nim nawet Maxowi i Andy'emu, którzy wiedzieli najwięcej z całej grupy.

- Nasze "kozły ofiarne" - tutaj Tom zakreślił cudzysłów, by zobrazować swoje słowa - udadzą się do domku, który będzie stanowił nie tylko cel naszej podróży, ale i centrum dowodzenia, które dopilnuje, by w razie kłopotów, została nam dostarczona odpowiednia pomoc. Podzielimy się zgodnie z wylosowanymi numerami na dwie sześcioosobowe konkurujące ze sobą drużyny. Jedna ruszy lasem na zachód, druga na wschód. Obie obejdą jezioro z różnych stron, ale zapewniam, że trasa została przeze mnie sprawdzona i zawiera bardzo podobny poziom trudności…

- A co to ma wspólnego z podchodami? - wtrąciła Magda.

- Słucham?

- Myślałam, że jedna drużyna będzie zostawiać poszlaki dla drugiej. Tak się gra w podchody.

- Nie w moje, młoda damo. Proszę mi nie przerywać.

- Niech ci będzie.

- A więc wygra ta drużyna, która jako pierwsza dotrze do domku. W nagrodę będą mogli w nim przenocować, a przegrani będą musieli zadowolić się namiotami i nie będą mogli skorzystać z pryszniców, bez względu, w jakim stanie będą po tej wędrówce. Trasa powinna zająć pięć godzin, sześć, jeśli uwzględniać przerwy. Tak więc nawet z poślizgiem przed dwudziestą pierwszą powinniśmy dotrzeć na miejsce, więc nie bójcie się ciemności, dzieci.

- Bawi cię to, co? - zachichotał Nath. - Lubisz mieć władzę.

- A żebyś wiedział.

- Tylko pytanie, w której drużynie będziesz. Znasz w końcu trasę, nie chcę, żebyś komuś pomagał.

- Kelsey też zna. Dla sprawiedliwości jestem gotów się z nią rozdzielić. Będziemy kapitanami przeciwnych drużyn.

- Myślisz, że to dobry pomysł? - szepnął Jay Maxowi na ucho.

- Najwyżej przekupimy kogoś, by się zamienił na drużyny - westchnął Max i sięgnął ręką do full capa Natha, w którym ostały się dwie ostatnie karteczki do losowania. - 666, no ładnie.

- 992.

         Nikomu numery wypisane przez Toma nic nie mówiły. Adam z Lawson siedział nieco naburmuszony, że przez zwykłe przecięcie dłoni został uznany za niezdolnego do wzięcia udziału w konkursie, ale Ree przekonała go, że rana jest dość głęboka i lepiej żeby nie wdało się zakażenie. Max zajmował się rozdzielaniem "racji żywnościowych" (jak oficjalnie nazwał ich zapasy Tom) między dwie drużyny, ale każdy gołym okiem widział, że krąży z głową w chmurach, a oczekiwanie na wynik przydziału go wykańczało.

- Powiesz w końcu, o co chodzi z tymi durnymi cyferkami?! - wrzasnął w końcu, kiedy Tom przestrzegał chłopaków z Lawson przed ludźmi lasu, którzy kiedyś prawie ich zaatakowali (zapomniał tylko wspomnieć, że była to tylko jedna z ich głupich pijackich gier).

- To nie cyferki, tylko liczby, matole - syknął Parker. - I parzyste tworzą jedną drużynę, a nieparzyste drugą.

         Zapanowało małe zamieszanie. Niektórzy nie mogli rozeznać się, czy ich trzycyfrowe liczby dzielą się przez dwa, czy nie, a kiedy Tom zaczął zgrywać największego eksperta w dziedzinie matematyki i wytłumaczył tym mniej bystrym, że to dość łatwa procedura, wszystko stało się jasne.

         Tak więc Ree i Siva zaczęli się zbierać razem z Adamem. Sprzątali po pikniku na polanie i pakowali wszystko do samochodów, podczas gdy reszta rozdzieliła się na dwie drużyny zgodnie z wylosowaniem odpowiednich kartek.

         Tom i Kelsey mieli robić za liderów. Do chłopaka trafiły dwie pary - Madzia i Nath oraz Luiza i Ryan i Karolina. Pod opieką Kelsey znaleźć się mieli Jay, Monica, Joel, Andy i Max. Łysy posłał Loczkowi przerażone spojrzenie, bo został rozdzielony z Karoliną. Jako jedyna prawie para musiał obejść się bez swojej wybranki, co spowodowało, że zupełnie stracił rezon.

- Tom, musisz się ze mną zamienić na drużyny - oświadczył kumplowi przez zaciśnięte zęby.

- Nie mogę tego zrobić. Niebiescy mnie potrzebują.

- Niebiescy?

         Zanim Max zdołał okazać pełnię swojego zdumienia jego kumpel z torby z jedzeniem wyciągnął bandanki w kolorze niebieskim, które rozdał wszystkim członkom swojej drużyny.

- To ułatwi identyfikację zwłok - zażartował, a Max uderzył się otwartą dłonią w czoło. Postanowił spróbować przekonać Natha, ale on ani myślał, by się z nim wymienić. Nie chciał zostawić Maggie, a Ryan nie odklejał się od Luizy.

- Trzeba było szybciej się orientować, że czujesz do tej dziewczyny miętę - syknął przez zęby Jay i wyszczerzył zęby, widząc, jak jego była wykonuje skłony, by się rozgrzać, co eksponuje jej tyłek.

- A może zaproponuję Caroline wymianę? - spytał nagle Max. Jay nie rozumiał, o co chodzi jego przyjacielowi, więc ten pokusił się o wyjaśnienie. - Będą w jednej drużynie i będą mogły plotkować, a ty zostaniesz na lodzie.

- Nie! To znaczy… załatwię sprawę z twoją lubą, ale nie rzucaj mi kłód pod nogi.

- Niby jak chcesz załatwić tę sprawę?

- Zaufaj mi - westchnął Loczek. - Ale miej oczy i uszy otwarte, dobrze?

- Dobrze.

- Co tu taka konspira? - spytał Andy, wchodząc między kumpli, przez co szybko zmienili temat na ładną pogodę.

         Jay zorientował się, że Monika teraz pręży się dość blisko Joela więc popędził zagadać kolegę z konkurencyjnego zespołu, który teraz należał razem z nim do grupy.

         Max nie miał pojęcia, w jaki sposób Loczek mógłby załatwić jego sprawy, skoro był zbyt zaaferowany próbą naprawienia swoich interesów miłosnych. Szybko jednak przekonał się, że mimo roztrzepania jego przyjaciel nie rzucał słów na wiatr. Gdy bowiem jedna drużyna ruszyła jedną stroną jeziora, a druga przeciwległą, Max obrócił się i zauważył, że Karolina zniknęła w lesie w miejscu, z którego odjeżdżały właśnie samochody. Jay obrócił się jeszcze w jego kierunku i puścił do niego oczko. To była jego szansa.

10 komentarzy:

  1. Jejciu... Zlewałam z Toma non stop. :D
    Uwielbiam go!!!
    Rozdział super. Czekałam na niego!
    Nie mogę sie doczekać kolejnego.
    Ciekawe jak potoczą sie losy Karoliny i Maxa. :3

    Przepraszam, ze krótko, ale jakoś tak wyszło. :p

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ten rozdział strasznie rozkojarzona, bo co chwilę ktoś mnie rozpraszał, ale i tak mi się podobał :PP no i z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały, bo jak na razie to strasznie przeciągasz, wiesz? czekam na jakąś akcję, najlepiej romantyczną! :)

    Dziękuję za komentarz na blogu, traktuję go jako komplement :))
    Piszesz maturkę?? No to powodzenia!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo te podchody zapowiadają się bardzo, ale to bardzo ciekawie. No i jestem ciekawa rozmowy jaka, mam nadzieję, się wywiąże między Karoliną, a Maxem, która zresztą miała chyba nieco pecha co do wylosowanej drużyny.

    Czekam z niecierpliwością na następny :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, świetny rozdział ! Zgadzam się z poprzedniczką - powinnaś dać więcej romantycznych wątków, w szczególności Jaya i Moniki oraz Luizy i Ryana? ^^
    Będę czekać :3
    P.s
    Nie wiem czy odpowiadasz w komentarzach, ale zależy mi na szybkiej odpowiedzi. Obejrzałam twoją czołówkę i jest w naprawdę świetnej jakości, jakbym oglądała film :o Możesz mi powiedzieć w jakim programie i jak ją zrobiłaś? Zawsze chciałam się tak nauczyć :)
    Pozdrawiam i weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tom coś wymyślił ! I to takiego mądrego ;) . Nawet wie co to liczby parzyste i nieparzyste ... CUD FACET ! :D
    Jay i Monika, Max i Karolina ... Uuu.. Wyczuwam wspólną kąpiel w jeziorze albo grę w butelkę <3 . GRA W BUTELKĘ JEST ŚWIETNA, WPLĄCZ JĄ GDZIEŚ KIEDYŚ :****
    Ech, te wszystkie zakochane pary... Jakie to suodkie <3
    No i kibicuję Jayowi i Maxowi <3 XD
    Chili corn cane - niezapomniane chwile w autokarze The Wanted xD.
    A i film jeszcze powinni nakręcić :)
    No to chyba tyle :) . POZDERKA OD PACI <3
    PS. Myślałam, że masz 15/16 lat xD . No , ale życzę zdania egzaminu :*
    A z jakiego miasta pochodzisz ? (mieszkasz ) ;D
    PACIA <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Łał! Kolejny super rozdział, no normalnie uwielbiam Cię dziewczyno! :)
    Jay i Monika w jednej grupie xD Pozabijają się nawzajem! Madzia z Nathem i Lou z Rayankiem zacałują xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial bedzie sie dzialo na tym wyjezdzie. Zakochane parki i dwie pary z ktorymi nie wiadomo co. Ciekawe co Tom jeszcze wymysli.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam ze nie komentoealam ale nie mialam czasu i jeszcze komorka mi sie psuje i nie mam jak pisac. Ale jesli chodzi o rozdzial to bedzie sie dzialo czuje to jak Tom cos wymysli to musi byc zabawnie. Oby podczas wyjazdu poprawly i umocnily sie relacje Natha i Madzi . Mam nadzieje ze dwie parki rowniez sie zejda chyba w koncu o to chodzilo Tomowi. Mam nadzieje ze dzisiaj sie dowiem co dalej na tej szalonrj wyprawie. Maja

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdzial mam nadzieje ze kolejny dzisiaj. Czekamy;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie juz skreca na mysl o kolejnym rozdziale wiec jak dasz rade to wstaw go dzisiaj. BlaaaaaGammm. Maja

    OdpowiedzUsuń

Blog List