sobota, 26 października 2013

Rozdział 31 - "Sekret"

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i wejścia! Wiele one dla mnie znaczą, naprawdę jesteście wspaniałe, że jeszcze to czytacie, mimo tak dużej ilości rozdziałów.
Ewcia - Witam! Kopę lat! Nie uwierzysz, ale właśnie w dzień, w który wstawiałam rozdziałam, pomyślałam sobie "Po co szukam tych cytatów, przecież nikt ich nie czyta". Chciałam z nich zrezygnować, a wtedy Ty zwróciłaś na nie uwagę :) Otóż sporo czytam i kiedy spodoba mi się jakiś cytat, spisuję go. Często też szukam cytatów w Internecie, przeważnie ze znanych mi książek. Czasami bardzo ciężko jest znaleźć coś, co pasuje. Mam nadzieję, że chociaż w niewielkim stopniu udaje mi się oddać, o czym rozdział będzie.
Co do Natha i Maggie, rzeczywiście jest ich mniej, ale nie uważam, że prawie wcale. Po prostu przyjęłam takie założenie od początku WD2, że będą musieli stawić czoła faktowi, że nie mają dla siebie czasu, a jego menedżer nie akceptuje jego związku. W tym rozdziale jednakże będzie krótka scenka, a w kolejnych trochę się wydarzy między tą dwójką. Już w środę bowiem konkurs piosenki, do którego zakwalifikowały się dziewczyny. Pojawią się też niektóre chłopaki z One Direction.
Pozdrawiam serdecznie :*


"Jeśli prawdziwa miłość nie może być zdradzona, to zdradzona miłość nie może być prawdziwa."
Anthony Huso

         Domek nad jeziorem w ogóle się nie zmienił. W jednej z sypialni nadal były ślady po pamiętnej burzy, podczas której zawzięta Monika za punkt honoru obrała sobie wyciągnięcie upartego Jaya z namiotu i tym samym uratowała go przed niechybną śmiercią pod ciężarem zwalonego piorunem drzewa. Co prawda właściciel przeprowadził remont, ale sufit nadal miał pęknięcie i teraz, kiedy leżała na łóżku i wpatrywała się w tę szramę, wszystkie wspomnienia powróciły. Ktoś zwalił się jak kłoda tuż obok niej, powodując, że sprężyny materaca wyrzuciły ją na chwilę w górę. Nie miała wątpliwości, że to Jay. Spojrzała na niego z uśmiechem, kiedy znacząco poruszał brwiami i przysunęła się do niego bliżej, by delikatnie go pocałować. Wplótł palce w jej włosy, ale dość szybko przerwał pocałunek. Nie chciał powtarzać swojej nachalności, więc zaczął oglądać rudawe kosmyki, kiedy ona przyglądała się jemu.

- Coś ty taki pokorny?

- Nie chcę… się spieszyć… - powiedział przez zaciśnięte zęby, a ona się roześmiała, bo wiedziała, że zbiera wszystkie pokłady sił, by się kontrolować.

         Nagle jej twarz przybrała jednak poważny wyraz.

- Jay? - zagadnęła.

- Tak?

- Czy ty i ta… Kobieta Kot z balu PETY… Czy wy… No wiesz... Czy doszło do czegoś więcej niż pocałunek?

- Co?! Och, nie! Nic między nami nie zaszło! Całowaliśmy się, to prawda, ale ja byłem pijany… Mogłem myśleć tylko o tobie. Od zerwania z nikim nie byłem!

         Nie zamierzał mówić dziewczynie, że gdyby nie jego strój Spidermana, kto wie, jakby potoczył się tamten wieczór, kiedy przyszła go szukać. Pogrążony w smutku po zerwaniu często zaglądał do kieliszka i różnie z nim bywało.

- Nie chcę znać szczegółów, ale… Cieszę się, że nic między wami nie zaszło - odetchnęła dziewczyna.

         Jay podrapał się po lokach i postanowił skorzystać z okazji, by czegoś się dowiedzieć.

- A czy ty i Joel…?

- Przecież on ma dziewczynę, Jay. Zresztą, nie mogłam ruszyć do przodu, chociaż bardzo chciałam. Jakaś część mnie wiedziała, że wszystko sobie wyjaśnimy.

         Jay uśmiechnął się blado, a Monika przysunęła się do niego bliżej.

- Coś się stało? Wyglądasz, jakbyś robił dobrą minę do złej gry.

- Po prostu cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.

- Ja też. - Monika uniosła się lekko i cmoknęła swojego chłopaka w usta. Nie skłoniło go to jednak do przejęcia inicjatywy. - Co jest? Nie masz ochoty na figle, gdy twoi koledzy są za ścianą? - spytała rozbawiona, a w jego oczach zalśniły iskierki. Jej słowa uznał za przyzwolenie i z impetem podniósł się na rękach, by znaleźć się nad nią. W tym samym momencie łóżko trzasnęło i stało się równią pochyłą.

         Monika wybuchła gromkim śmiechem, a Jay, po chwili zażenowania, zawtórował jej, drapiąc się po lokach.

- Jezu, przystopujcie z tym seksem, bo chatę rozwalicie - oznajmił bezceremonialnie Max, który stał w drzwiach, które nieopatrznie zostawili otwarte. - Albo z głupawką… - dodał po chwili, widząc, że źle ocenił charakter "figli".

- Nie bądź zrzęda! - Monika usiadła na łóżku i poprawiła włosy. - Lepiej przynieś narzędzia i pomóż tej łamadze naprawić połamane nogi.

- Połamałaś mu nogi?! - wrzasnął Tom, który nagle wyjrzał zza pleców Maxa.

- Nie, nogi łóżka - wyjaśnił zarumieniony Jay. - I razem je połamaliśmy.

         Monika cmoknęła swojego chłopaka w policzek i wyszła pogwizdując. Tom nie zamierzał bawić się w złotą rączkę, więc zostawił Jaya i Maxa z naprawą łóżka na głowie. Ten drugi udał się po skrzynkę z narzędziami, którą widział w piwnicy.

- Co wyście tu robili? Dałeś Brukselce niezły wycisk.

         Jay pocił się jak szczur i nie umknęło to jego przyjacielowi, który odłożył śrubokręt i spojrzał na niego spode w łba.

- Coś się stało?

         Loczek zbyt długo zwlekał z odpowiedzią, co było podejrzane. Wątpliwości rozwiał, kiedy zrzucił na kumpla bombę.

- Na ostatniej imprezie w Ameryce przespałem się z jedną babką…

- Co takiego?!

- Cicho! Przestań się wydzierać, bo Monica cię usłyszy!

- I powinna. Cały czas kombinowałeś jak koń pod górę, żebyście znowu byli parą, a kiedy ci wybaczyła, wyskakujesz z taką informacją?! - Max odłożył narzędzia na bok. W tej chwili był tak wściekły, że mógłby zrobić przyjacielowi krzywdę.

- Mówię o tym tylko tobie. To był za duży ciężar, bym trzymał to w tajemnicy.

- Jezu, Jay. Ty skończony idioto… Co ja mam teraz z tobą zrobić? - Max ukrył twarz w dłoniach, a Loczek zaczął niemal wyrywać sobie włosy z głowy, kiedy krążył po pokoju.

- Byłem pijany, przecież wiesz. Bardziej niż zwykle. Nie wiedziałem, co robię. Znaczy… pewnie wiedziałem, ale na trzeźwo bym tego nie zrobił.

- I to ma być usprawiedliwienie?

- Nie próbuję się przed tobą usprawiedliwić.

- No to po co, u licha, mówisz mi takie coś?! - Ten śmieszny krzyk szeptem może i rozbawiłby Jaya, gdyby sytuacja nie była tak poważna. - Przecież Monica też jest moją przyjaciółką. Nie mogę pozwolić, żebyś trzymał przed nią w tajemnicy taką wiadomość.

- Kto jak kto, ale ty nie powinieneś mi prawić morałów. W końcu porzuciłeś dziewczynę w ciąży po przygodzie na jedną noc - prychnął Jay.

- Nie wiedziałem, że jest w ciąży. Zresztą, zmieniłem się. Naprawdę. I ty też powinieneś. Nie możesz okłamywać Monici. Nie po tych obietnicach, że koniec z sekretami.

         W głębi serca Jay wiedział, że Max ma rację, ale nie mógł sobie pozwolić na utratę Moniki, nie teraz, gdy znowu byli razem i wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Spytała go, czy był z kimś po zerwaniu z nią, a on skłamał. Wtedy wydawało mu się to dobrym rozwiązaniem zgodnie z zasadą, że czego oczy nie widziały, tego sercu nie żal. Zdziwiła go reakcja Maxa. Takiej spodziewał się od Natha i Sivy, dlatego im nie wspomniał o swoim wyskoku w Ameryce. Postanowił chwycić się ostatniej deski ratunku.

- Nic nie rozumiesz. Kiedy przespałem się z tą dziewczyną byłem wolny.

- Więc nie zamierzasz powiedzieć Monice, co zaszło? - zapytał Max, patrząc spode łba na swojego kumpla. - A jeśli cię zapyta?

- Eee… cóż, właściwie to przed chwilą pytała, ale…

- Skłamałeś?!

- O co ci chodzi? Dobrze się bawimy, nie chcę tego psuć.

- Bo wiesz, że gdybyś wyznał jej prawdę, pogoniłaby cię, gdzie pieprz rośnie. Zrozumiałbym, jeśli chciałbyś zachować to w tajemnicy, żeby jej nie ranić, ale takie kłamstwo prosto w twarz?

         Trudno było udzielić rady przyjacielowi, gdy panował taki konflikt interesów. Max czuł się rozdarty między lojalność do Jaya i dochowanie tajemnicy, a zobowiązanie wobec Moniki, która też była jego przyjaciółką.

- Jeśli nie powiesz jej prawdy, ja to zrobię - odezwał się w końcu. - Daję ci czas do wyjazdu.

- Stawiasz mi ultimatum?

- Zdaje się, że tak.

         Jay ukrył twarz w dłoniach. Wiedział, że powinien powiedzieć Monice prawdę, ale dawno nie był tak szczęśliwy. Chciał wydłużyć te chwile do maksimum, więc oznajmił przyjacielowi, że wyzna swojej dziewczynie prawdę dopiero w dniu wyjazdu, żeby nie psuć wycieczki.

- Idziecie nad jezioro? - zapytał Siva, zaglądając do sypialni, gdzie odbywała się poważna rozmowa.

         Jego przyjaciele momentalnie zaczęli dziwacznie chrząkać i popatrzyli po sobie.

- Monica też idzie? - spytał Jay z zaciśniętym gardłem.

- Już jest chyba w wodzie. Tom ją wrzucił, bo nie chciała się kąpać.

- Idźcie, ja skończę naprawiać łóżko i do was dołączę - polecił Max. Rzucił Loczkowi znaczące spojrzenie, ale ten wzruszył tylko ramionami i podążył w stronę wyjścia.

         Woda była niebywale orzeźwiająca dla wszystkich. Tom wyciągnął gitarę, którą zabrał ze sobą i zaczął wygrywać jakąś mniej znaną melodię, Andy mu wtórował. Siva i Ree opalali się razem z Kelsey, Madzia i Nath przynieśli mrożoną herbatę dla wszystkich, a teraz ganiali się po plaży, a chłopak wrzucał swojej dziewczynie za strój kąpielowy kostki lodu, przez co ta piszczała jak oszalała. Karolina pływała na dmuchanym materacu, a Joel, Ryan i Luiza grali w piłkę plażową.

- Nath, przysięgam, że jeśli jeszcze jedna kostka lodu dotknie mojego ciała, to cię wykastruje! - krzyknęła Madzia, uciekając przed swoim chłopakiem.

         Tom zrobił z dłoni trąbkę i krzyknął.

- Ale to będzie też kara dla ciebie! Przymusowy celibat!

         Nath omal nie potknął się, kiedy usłyszał słowa przyjaciela. Nikomu jeszcze nie mówił, że on i jego dziewczyna jeszcze ze sobą nie spali. Była to kwestia zbyt osobista i nie chciał się nią dzielić. Nie zamierzał też poganiać Magdy, niezależnie jak bardzo jej pragnął. Z każdym dniem była coraz piękniejsza, albo to jego percepcja się zmieniła. Widywali się stanowczo za rzadko i dlatego tak bardzo starał się korzystać z każdej chwili podczas tego wspólnego wyjazdu.

- Jestem już rozbrojony! - zawołał, unosząc ręce w górę.

        Madzia zatrzymała się na progu domku, w którym zamierzała się schronić i zgięła się w pół, by odsapnąć.

- Całe szczęście. Zaraz płuca wypluję.

         Nath uśmiechnął się, podbiegł do niej truchtem i przytulił. Jedną kostkę sprytnie przemycił w dłoni i już po chwili dziewczyna pisnęła, gdy poczuła ją na karku.

- Sykes, jest dopiero wiosna!

- No właśnie! A rzadko zdarza się tak wysoka temperatura! Trzeba korzystać!

- A jak przez to "korzystanie" nabawię się zapalenia płuc?

- To mnie zarazisz i spędzimy trochę czasu razem. - Nath wyszczerzył zęby w uśmiechu, a Madzia nie mogła się na niego długo gniewać.

         Pocałowała go delikatnie w usta, ale kiedy zarzuciła mu ręce na szyję, odskoczył z piskiem i zaczął uciekać.

- To tylko kostka lodu!!! - zawołała za nim dziewczyna. - Trzeba korzystać z ciepłej wiosny!

         Wszyscy roześmiali się szczerze, widząc zemstę nastolatki.

- Dlaczego Nath przed tobą ucieka? - spytał zdziwiony, wskazując głową swojego przyjaciela.

- Bo ja wiem? Facetom wolno robić wiele rzeczy, ale kiedy dziewczyna coś zrobi… od razu uciekają - odpowiedziała Magda ze śmiechem, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo jej słowa odpowiadały aktualnej sytuacji Loczka.

         Rozchichotana popędziła za Nathem nad jezioro, gdzie rozłożyli się ich przyjaciele. Jay natomiast wyszedł z domku i zaczął rozglądać się za Moniką. Zauważył swoją dziewczynę, kiedy ta ściągnęła mokre ubranie i wieszała je na lince. Miała na sobie zielony strój kąpielowy, rudawe włosy sięgały jej niemal pasa i kiedy tak stawała na palcach, wyglądała pięknie. Źle czuł się z faktem, że utrzymywał coś przed nią w tajemnicy, ale tłumaczył sobie, że to wyższa konieczność.

         Zaszedł ją od tyłu i zanim zdążyła zapiszczeć, przerzucił ją sobie przez ramię i popędził w stronę jeziora.

- Następny? - wołała. - Przypominam, że nie umiem pływać!

- Spokojnie, ze mną nie utoniesz - zapewnił, podrzucając ją lekko tak, że wylądowała mu na rękach.

- Ktoś tu przypakował? - spytała ironicznie, na co się odgryzł.

- Ktoś tu schudł?

         Zmrużył oczy i wrzucił ją z chlupotem do wody. Wszyscy się roześmiali. Tylko Max, który kilka minut później zastał zadowolone towarzystwo nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego przyjaciel wcale nie zamierza wyznać swojej dziewczynie prawdy. Zanim poznał Karolinę poradziłby mu trzymać gębę na kłódkę, ale zmienił się i patrzył na sprawy zupełnie inaczej. Chciał się zakochać i był na dobrej drodze ku temu. Nigdy nie zdradziłby ukochanej osoby, ani jej nie okłamał, bo też było to zdradą. Do tego Monika od dawna była jego przyjaciółką i nie wyobrażał sobie, jak poczuje się, kiedy pozna prawdę.

         Musiał porzucić te depresyjne rozmyślania, żeby nie budzić podejrzeń. Zrzucił z siebie ubranie, które zostawił na kanapie przy kominku i popędził do wody w kąpielówkach, by dołączyć do Karoliny.

- Czy nie trzeba przejechać się do lekarza? - zapytał, dotykając delikatnie nogi dziewczyny.

- Opuchlizna prawie zupełnie zeszła po okładzie. Monia zmieniła mi go w nocy i teraz prawie nie boli - wyjaśniła Karolina.

- To świetnie. Wbrew pozorom nie poturbowałem cię aż tak. - Spojrzał na nią z frywolnym uśmiechem tak, że zachichotała zawstydzona. - Chcesz wyjść z wody? - spoważniał równie szybko jak stał się rubaszny.

         Pokiwała głową i pozwoliła, żeby wziął ją na ręce i torował sobie drogę do brzegu.

- Z drogi! - wołał, krocząc pomiędzy Ryanem, Joelem i Luizą grającymi w piłkę. - Niosę ranną!

         Adam z Lawson wyskoczył jak z procy i dopadł do zwolnionego przez Karolinę materaca, na którym się usadowił. Wcześniej go nie zauważyli, bo był dość niski i kiedy siedział na ziemi za leżakiem wielkiego Sivy pozostawał niewidzialny. Teraz zamierzał skorzystać z okazji i pomoczyć się trochę bez narażenia swojej skaleczonej kamieniem dłoni na szwank.

- Mam dziwne wrażenie, że chcesz ze mną porozmawiać - oświadczyła Karolina, marszcząc brwi, kiedy Max sadzał ją na kamieniu w cieniu drzewa, a sam przysiadł obok.

- Co? - zrobił duże oczy. - Nie, nie. Nie mam ci nic do powiedzenia! - zaparł się szybko.

- Och.

- Ale… nie w tym sensie… - szybko zaczął się tłumaczyć, gdy w jej głosie usłyszał nutkę zawodu. - To znaczy…

         Słabo mu szło dotrzymywanie sekretów, więc przełknął głośno ślinę i zaczął śmiać się jak głupek.

- Co ci się stało?

- Przypomniałem sobie dowcip.

- To opowiedz.

- Eee… już zapomniałem - skłamał i zaklął w duchu, że tak kiepsko mu to szło.

- Czy twoje dziwne zachowanie ma coś wspólnego z wczorajszą deklaracją uczuć?

- Co?!

- No… powiedziałeś, że ci na mnie zależy. Teraz tego żałujesz?

- Nie, skąd! - Max nerwowo potarł kark i odchrząknął, by dodać sobie powagi. - Po prostu to spadło na mnie jak grom z jasnego nieba i zachowuję się trochę jak pijany.

- Trochę, tak? - spytała Karolina, mrużąc oczy.

- Tak na mnie działasz, nic nie poradzę!

         Odetchnął z ulgą, że udało mu się jakoś wybrnąć.

- Spójrz na nich - odezwała się nagle Karolina. Nie musiał podnosić głowy, bo wiedział, o kim mówi, ale zrobił to i ujrzał jak Jay i Monika ochlapują się nawzajem wodą i śmieją się w głos. - Są szczęśliwi.

- Yhm.

- Wszystko skończyło się dobrze.

- Tak…

- Szkoda, że już wieczorem wracamy. Ten domek mimo przyciągania szalonych i niebezpiecznych przygód ma coś w sobie.

         Max spojrzał na Karolinę. Powiew wiatru rozwiał jej lekko kręcone brązowe włosy. Cudownie kontrastowały z jej jasną karnacją, kilkoma piegami na nosie i błękitnymi oczami. Była taka piękna.

- Przygoda nie musi się skończyć z naszym powrotem - odezwał się, łapiąc ją za rękę. - Możemy tu jeszcze przyjechać. We dwoje. Jeśli masz ochotę.

         Skinęła głową z bladym uśmiechem i pozwoliła mu się pocałować w usta. Była przekonana, że ten szalony wypad zakończył się dla wszystkich happy endem. Żal jej było się pakować i wsiadać do busa, ale mimo iż chłopaki z The Wanted mieli wolne, ona i Luiza musiały stawić się następnego dnia w pracy. Ważne było jednak, że chociaż życie osobiste sobie poukładała.

- Myślisz, że ta noga przeszkodzi ci wybrać się ze mną na randkę jutro po twojej zmianie? - spytał Max, który wbił się na siedzenie obok niej, mimo iż przyjechali osobnymi samochodami.

- Myślę, że z nogą już wszystko w porządku, więc jeśli nie założę szpilek, możemy śmiało się gdzieś wybrać. Chyba, że obawiasz się fotoreporterów.

- Pójdziemy do kina. Tam jest ciemno - oświadczył zadziornie Max i cmoknął Karolinę w policzek.

         Zawtórowała mu melodyjnym śmiechem, a on niemal nie splunął sobie w brodę, że przez swoją głupotę stracił tyle wspaniałych chwil, które mogli przeżyć razem. Chwile czułości przerwał Jay.

- Ja i Monica zostajemy do jutra - obwieścił, opierając się o dach samochodu i ukazując im się w otwartych drzwiach.

- Tak, a wrócicie autostopem - prychnął Max. W rzeczywistości próbował zamaskować swoje prawdziwe uczucia. - Zamienię z tobą słówko odnośnie bezpiecznego seksu…

         Karolina spojrzała na swojego chłopaka zszokowana, a ten tylko wzruszył ramionami i mimo iż sam ostatnio obawiał się wpadki, poszedł edukować swojego narwanego przyjaciela.

- Bezpieczny seks? - spytał Jay, kiedy znaleźli się w odległości, z której nikt miał ich nie słyszeć. - Większym ekspertem w tej dziedzinie jest Tom. Przypominam, że ty o mały włos…

- Zamknij się! - warknął Łysy. - W co ty pogrywasz?

- Co masz na myśli?

- Nie udawaj durnia. Miałeś powiedzieć Monice do wyjazdu, co zaszło w Ameryce, a tymczasem na siłę przedłużasz tę chwilę…

- Nie musimy iść jutro do pracy, więc możemy sobie pozwolić na odrobinę relaksu.

- Lepiej pozwólcie sobie na odrobinę szczerości. - Max stuknął Loczka palcem w klatkę piersiową. Był to dość mocny i dosadny gest. Jay rozmasował bolące miejsce.

- Potrzebuję więcej czasu - usprawiedliwił się. - Nigdy nie było nam ze sobą tak dobrze i nie chcę tego psuć…

- Nie obchodzi mnie to. Jeśli nie powiesz Monice, co zdarzyło się w Ameryce, ja to zrobię - zagroził Max.

         Jayowi zamarło serce.

- Nie zrobisz tego.

- Chcesz się przekonać?

         Byli tak pochłonięci rozmową, że nie zauważyli, że w cieniu wielkiego dębu nie są już sami. Podeszła do nich bowiem Monika, która teraz łypała to na jednego, to na drugiego zszokowanym wzrokiem. Jej twarz przybrała nienaturalny kolor purpury. Nie słyszała wszystkiego, a jednak czuła, że sprawa jest poważna. Zabrakło jej tchu, by odezwać się od razu, więc zwlekała z tym, aż przerażony wzrok Jaya przeniósł się z Maxa na nią.

- Co się stało w Ameryce? - spytała nagle przez zaciśnięte gardło.

         Jay z szybkością błyskawicy pchnął przyjaciela na bok i znalazł się tuż koło swojej dziewczyny, której położył ręce na ramionach, ale odsunęła się o dwa kroki, a jej oczy zalśniły jeszcze bardziej niż zwykle, bo pojawiły się w nich łzy.

- To nie tak, my tylko…

- Pójdę sprawdzić, jak idą przygotowania - wtrącił Max, ale młodzi wydawali się go zupełnie ignorować.

         Miał do siebie żal, że nie był bardziej uważny. Nie chciał, by jego przyjaciółka dowiedziała się w taki sposób, ale nie było odwrotu.

- Coś się stało? - zatroskała się Karolina, wykręcając głową, by zauważyć, jak przyjaciółka po raz kolejny wyrywa się Jayowi, który najwyraźniej próbował jej coś wytłumaczyć.

- Kłótnia kochanków tak szybko? - zachichotał Tom, a Kelsey dźgnęła go łokciem między żebra, żeby się zamknął.

- Nie gapcie się! - nakazała Madzia, ze zdenerwowania zagryzając wargę. - Wiesz o co chodzi? - zwróciła się do Natha.

- Nie mam pojęcia. - Chłopak wzruszył ramionami. - Wydaje mi się, że tylko Jay wie, o co chodzi.

         Wśród tej doborowej obsady, która była świadkami jej teatru życia, niebywałej tragedii, Monika za wszelką cenę próbowała opanować atak płaczu, ale łzy same spływały jej po twarzy tak, że nie nadążała ich wycierać, więc w końcu zaprzestała to robić.

- Nic nie rozumiesz… - mówił Jay. - Technicznie rzecz biorąc, nie byliśmy wtedy razem, dlatego uznałem, że nie ma sensu cię kłopotać. Też nie pytam, co ty robiłaś przez ten czas, kiedy się dąsałaś.

- Nie wierzę, że w jakiś chory sposób ty próbujesz przerzucić winę na mnie. - Monika poczuła okropny ból w klatce piersiowej, ból złamanego serca. - I nie chodzi mi o to, że przespałeś się z kimś, kiedy nie byliśmy razem. Chodzi mi to, że mnie okłamałeś i nawet przy tym nie mrugnąłeś.

- Powiedziałem prawdę! - bronił się chłopak.

- Bo podsłuchałam, jak Max cię namawia, byś to zrobił. Wcześniej, gdy pytałam, czy byłeś z kimś, kiedy się rozstaliśmy, powiedziałeś, że nie. I w taki oto sposób złamałeś mi serce dwa razy. Raz, gdy zdradziłeś, drugi raz, gdy nie powiedziałeś prawdy.

         Dziewczyna otarła łzy i wykonała kilka głębokich wdechów, przez co nieco się uspokoiła, ale była to tylko złudna powłoka. Jay nie potrafił spojrzeć jej w oczy, wbijał wzrok w ziemię, albo w jej usta, jakby naiwnie liczył, że pocałunek wszystko załatwi.

- To był jeden z najwspanialszych dni w moim życiu - powiedział w końcu, widząc, że Monika nie zamierza kontynuować tej dyskusji. - Nie psuj tego.

- Nie zamierzam, Jay - oświadczyła spokojnie. - Ty mnie w tym ubiegłeś.

         Zanim chłopak zdążył powiedzieć cokolwiek na swoją obronę, Monika już kierowała się w stronę busa, którym przyjechała. Stojący przy nim chłopacy z Lawson szybko wskoczyli na swoje miejsca, Andy usiadł za kierownicą, Adam obok niego.

- W porządku? - spytał Joel, widząc, że Monika płakała.

- Nie - odpowiedziała lakonicznie, pakując się do wozu obok niego.

         Nic nie powiedziała, a oni o nic nie pytali. W jej stronę powędrowała paczka chusteczek higienicznych, z których skorzystała bez słowa. Pozostali pasażerowie również zajęli miejsca i pierwszy z busów odjechał z domku, który dostarczył im takich przygód, ale i takich cierpień niektórym z nich.

         Jay również smętnie powlókł się do drugiego z busów i zajął miejsce obok Toma.

- Brukselka cię rzuciła? - spytał bez ogródek Tom, który miał robić za kierowcę.

         Kaptur wciśnięty głęboko na głowę dał pomysłodawcy wypadu jasno do zrozumienia, że nie otrzyma odpowiedzi na to pytanie. Chciał dobrze, ale najwyraźniej nie na każdego czekało szczęśliwe zakończenie. I Jay, i Monika, każde na swój sposób, doskonale przekonali się, jak bardzo to boli.

9 komentarzy:

  1. Boski rozdział. Tylko szkoda mi Moni... :C
    Nathan i Madzia są tacy słodcy. ♥ *_*
    ♥___________♥ Chcę ich więcej...
    Według mnie Monia pasuje do Joela.
    Będzie go wiecej w kolejnych rozdziałach? Prose...
    Lubię go. :3
    Bardzo. x3
    Mogłoby sie okazać, że jego dziewczyna go zdradziła i Monia będzie go pocieszać i wg będą razem oglądać Titanica i płakać. ♥ I będzie buzibuzi. :3
    Nie mam nic przeciwko takiemu rozwojowi zdarzeń. :D

    Czekam na kolejny... I pamiętaj więcej Nathana, Madzi i Joela. No i Tom! Uwielbiam go. ♥

    Pozdrawiam. ;*
    Lubię Knedle. Wierna fanka Twojej twórczości. ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Szkoda ,że tak krótko trwało szczęście Brukselki i Jaya ale no sam mógł jej powiedzieć a nie kłamać w żywe oczy ...:(
    smutam
    Ale Nath i Madzia są tacy słodcy
    teraz już tylko Max i Karolina muszą być razem :*
    Weny i do nn :D

    wpadnij do mnie na 2 rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja płacze... Nie, ja RYCZĘ!!
    Ja wiedziałam, ze to się tak potoczy, wiedziałam, że nie dasz nam się nacieszyć ich szczęściem, jesteś zbyt okrutna...
    Monika i Jay to, oprócz Nathana i Madzi, tu i nie ma co mówić, ale ta para jest moją najulubieńszą. I bardzo płakuniam, gdy się rozstają.
    Wracając do Nathana i Madzi. Są tacy słodcy, tylko spróbuj skłócić tą parę,a nie daruje!
    Tom, najszczerszy człowiek ever. No ale cóż, jak go tu nie kochać :3
    Jeśli chodził to rozdział to był tak bardzo... zajebisty, że nie wytrzymam oszaleje. Przez Ciebie poprawiam kompleksy.
    No nic, pozostaje mi tylko czekać ze zniecierpliwieniem na następny, z resztą ja zawsze tak czekam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Moniki. Jay spieprzył wszystko po raz kolejny. Szkoda, że tak krótko trwało ich szczęście.
    Madzia i Nathan to najlepsza, najsłodsza i najulubieńsza para ever! Uwielbiam ich. xD
    Dziękuję, że odpowiedziałaś. Cytaty są świetne, cieszę się że przyczyniłam się do tego, że z nich nie zrezygnowałaś. Podziwiam Cię, za to że chce Ci się ich szukać. :)
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, że długo to szczęście nie potrwa, ale żeby aż tak krótko to tego się nie spodziewałam. Sielanka trwała zbyt krótko. Jak sama zapowiedziałaś między Nathem i Madzią sprawy zaczną się psuć. Jeszcze Lou i Rayan, Karolina i Max. Co dla nich wymyślisz należy tylko czekać na rozwój wydarzeń :)

    Oczywiście ja również czytam cytaty, a co najdziwniejsze większość z nich znam!
    Pozdrawiam :)

    PS. Może wykorzystasz ten cytat, który bardzo lubię i jest jednym z moich ulubionych:
    „Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki.” Krystyna Siesicka - Zapałka na zakręcie

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa placze ze wzruszenia rozdzial jest piekny i taki smutny. Ja tak kocham ta pare i jest mi smutno ze dlugo ze soba nie byli a juz sie rozstali. Jay postapil okropnie i bedzie tego dlugo zalowal ale to tylko jego wina mogl byc szczery a wszystki by sie ulozylo. Nath i Madzia jak ja kocham tych wariatow i mam nadzieje ze im nic trahicznego nie szykujesz wystarczy ze nie maja dla siebie czsdu ale mam nadzieje ze wkrotce sie to zmieni i wszystko sie pouklada. Moze czesc 2.2 bedzie tej parki wiecej. Czekam na kolejny rozdzial. Maja

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest mi smutno rozdzial jest bardzo fajnie napisany ale strasznie smutny. Mam nadzieje ze za jakis czas ich pogodzisz. Kocham to opowiadanianie i czekam na kolejny rozdzial.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie nie nie wszyscy musza byc szczesliwi tak jak chcial Tom. Biedna Monia poraz kolejny zawiodla sie na Jayu i teraz mu szybko nie wybaczy. Dobrze ze u innych wszystko w porzadku. Do nastepnego:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekamy na rozdzial;-)

    OdpowiedzUsuń

Blog List