Lubię Knedle. - Kelsey dodana do bohaterów. Musiała się gdzieś "zapodziać".
_____________________________________
Anonimowa!
Dziękuję za krytyczny komentarz, choć ubolewam, że się nie podpisałaś. Ale i tak odpowiem :P
"Wydaję mi się, że opowiadanie robi się zbyt długie i na siłę zagmatwane."
Zbyt długie to kwestia gustu, ja akurat lubię pisać długie opowiadania. A co do zagmatwania to jestem winna! Choć ja akurat bez problemu łapię się we wszystkim, no ale ja w końcu to piszę, więc by wypadało ;)
"Przy pierwszej części nie mogłam oderwać wzroku od tekstu, nie tylko zasługa śmiesznych i ciekawych sytuacji, których teraz jest garstka, ale także bardzo wyrazistych postaci, które zrobiły się mdłe jak chociażby Monika."
Mogę tylko powiedzieć, że też wolałam pierwszą część, ale nie zgodzę się, że Monika jest mdła. Trochę dojrzała i nie rozwala wszystkiego na każdym kroku, ale nadal dostrzegam w niej tę "iskrę Brukselki". Zasmuciło mnie, że uważasz, że jest bardzo mało zabawnych i ciekawych sytuacji. Myślałam, że humor to jedyna rzecz, która mi wychodzi."Taka jest moja opinia, ale życzę dalszego rozwijania się w pisaniu :) "
Dziękuję. Oczywiście masz prawo wyrazić opinię, a ja wezmę sobie uwagi do serca. Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej :)
Pozdrawiam, Jaycee.
"Zazdrość to
potwór, który cicho skrobie pazurami w nasze serce."
Veronica Chambers
("Radość niedoskonałości")
Drużyna czerwonych pod wodzą Kelsey
miała do przejścia bardzo podobną drogę. Stanęli jednak przed wyborem czterech
dróg, a jedna dodatkowa mogła ich doprowadzić do autostrady i natychmiastowego
zwycięstwa. Mimo zapewnień Kelsey, że to nie żaden podstęp, Monika uparcie
twierdziła, że to na pewno zbyt piękne, żeby było prawdziwe i chłopaki
przyznali jej rację. Nikt z drużyny w końcu nie miał pojęcia, że Tom próbował
wszystko ukartować tak, żeby nie podpaść swojej dziewczynie, która za wszelką
cenę chciała wygrać. Nie przewidziała tylko, że trafią się jej pod opiekę
nierozgarnięta Monika i zazdrosny o każde jej słowo do Joela i Andy'ego Jay.
Problemy zaczęły się na samym początku,
kiedy Monika nie chciała ruszać dalej, dopóki Max do nich nie dołączy.
Domyślała się, że coś było na rzeczy i ktoś musiał uknuć podstęp, by jej
najlepsza przyjaciółka została z nim sam na sam, Bóg wie, gdzie w lesie. Kelsey
musiała ją przekonać, że jeśli nie wygrają tej rywalizacji, będą musiały
nocować w namiotach, a wtedy specjalnie umieści ją w jednym namiocie z Jayem w
geście zemsty. Rudowłosa zapierała się, że to szantaż, ale swojego namiotu nie
miała, więc była skazana na łaskę pomysłodawców. Wzięła się w garść i ruszyła
dalej, narzucając tempo.
Joel i Andy szybko do niej dołączyli,
pełni radości i zapału.
-
Czuję pomyślne wiatry. Wygramy te zawody - obwieścił wokalista Lawson.
-
Możemy nie rozmawiać o twoich wiatrach, Pocahontas? - zachichotał Joel.
-
Nawet nie brnij, jeśli nie chcesz wylądować w jeziorze. Zresztą, to Siva
wygląda jak Pocahontas.
Monika zachichotała na te słowa, czym
zwróciła na siebie uwagę Andy'ego.
-
A ty lepiej opowiedz, o co chodzi z tobą i Jayem.
Dziewczyna spochmurniała i spojrzała w
stronę, którą niezbyt subtelnie głową wskazał wokalista Lawson. Jay bowiem
udawał, że rozmawia z Kelsey, potakiwał głową, ale w rzeczywistości wgapiał się
przed siebie na swoją byłą dziewczynę i jej dwóch towarzyszy.
-
O nic nie chodzi. Kiedyś byliśmy razem, ale były pewne… nieporozumienia. I już
nie jesteśmy.
-
A biedny Loczek nie może się z tym pogodzić, tak?
-
Nie wiem, Andy. I nie chcę o tym rozmawiać.
-
To może opowiesz o tym, w jaki sposób zorientowaliście się z Joelem, że
jesteście sąsiadami!
Andy się ożywił i nawet klasnął w ręce,
a Monika poczerwieniała na wspomnienie tej żenującej historii. Co prawda sama
zorientowała się, że Joel jest jej sąsiadem już wcześniej, ale on dowiedział
się o tym dopiero w dość kompromitujących okolicznościach.
- Joel opowiadał, że próbowałaś ze schodów pożarowych dostać się do
mieszkania przez okno po tym jak uprzednio wpadłaś do kontenera na śmieci. Mieliśmy niezły ubaw z chłopakami. Szkoda, że nikt tego nie nagrał!
Monika słuchała słów Andy'ego ze słodko-gorzką miną. Jedno
było pewne - mimo iż jej życie zmieniło się przez te ostatnie półtora roku,
nadal była bardzo pechową osobą. Zaczęła podśpiewywać razem z chłopakami, żeby Andy nie
wypytał więcej ani o jej życie osobiste, ani o jej wpadki. Stworzenie leśnego
chórku najwyraźniej zezłościło McGuinessa, bo od niemal od razu nawrzeszczał na
kumpla z Lawson, że wyje za głośno i płoszy zwierzęta. Kiedy Monika natomiast
zaczęła rozmawiać z Joelem, stwierdził, że musi koniecznie skorzystać z jego
porady. Tak więc chcąc nie chcąc Monika musiała rozmawiać tylko z Kelsey,
inaczej Jay zachowywał się niezupełnie normalnie.
-
Idiota! - powiedziała ze złością, zakładając ręce na piersiach.
Myślała, że uda jej się znaleźć w
przeciwnej drużynie, ale los chciał inaczej. Już nie raz się przekonała, że
jest złośliwy i pcha ją w ramiona McGuinessa, w które wpaść nie chciała. Już
nie.
-
Wiesz, z miłości robi się różne rzeczy.
-
Nawet idiotyczne, to prawda. Ale nie aż tyle. Zauważyłaś, że Andy w ogóle się
nie odzywa, od kiedy Jay na niego nawrzeszczał, że za głośno pieje i płoszy
wiewiórki?
-
O wiewiórkach nic nie było - odpowiedziała ze śmiechem Kelsey.
-
Jeden pies. W jaki sposób mam się z nim zintegrować, skoro robi wszystko, by
mnie do siebie zniechęcić?
-
Może on tego nie wie?
-
Myślisz, że powinnam go oświecić?
-
Tak, ale dość delikatnie.
-
To może ty to zrobisz? - Monika zamrugała kilka razy oczami i Kelsey nie mogła
odmówić. Skinęła głową na znak, że porozmawia z McGuinessem. - Dzięki, jesteś
najlepsza!
-
Jay, można na słówko? - spytała dziewczyna Toma, wskazując palcem na Loczka,
który właśnie uwiesił się na Bogu ducha winnym Joelu i objaśniał mu, gdzie
powinien szukać jaszczurek, jeśli przyszłaby mu na to ochota.
McGuiness wzruszył ramionami i podbiegł
truchtem do Kelsey, która wskazała pozostałym miejsce, gdzie mają szukać
koperty z kolejnym zadaniem.
-
Hej, po drugiej stronie jeziora widać niebieskich! - oświadczył Andy. Z dłoni
zrobił trąbkę i krzyknął coś niezrozumiale i niebywale głośno, a kiedy zwrócił
na siebie uwagę przeciwnej drużyny pomachał do nich. Dołączyła do niego Monika.
-
Mam kopertę. - Joel wynurzył się z krzaków. W ręce trzymał dalsze wskazówki,
które odczytał na głos.
-
Świetnie! - Monika klasnęła w dłonie i wpadła na pewien plan. - Jay, kolejnym
zadaniem jest przepłynięcie na drugi brzeg. Myślisz, że dasz radę? - spytała,
zalotnie trzepocząc rzęsami. - W końcu jesteś taki silny…
-
Jasne, że dam radę.
-
Super! Załatwione!
-
Ale… - zaczął Andy, ale Monika zmroziła go wzrokiem.
Joel również wyglądał na
skonfundowanego, ale nic nie powiedział, żeby nie zdradzić planu koleżanki. Na
nieszczęście Moniki wygadała się Kelsey, której drugą w kolejności misją było
zintegrowanie tej opornej dwójki.
-
Zapomnieliście wspomnieć, że zadanie polega na wymianie zawodnika.
-
Chciałaś się mnie pozbyć?! - uniósł się Jay.
Stanął twarzą w twarz ze swoją byłą
dziewczyną, która wywróciła teatralnie oczami. Oczywiście, że tego chciała. Nie
mogła się dobrze bawić, kiedy on był wrzodem na tyłku. Do tego doprowadzało ją
do szału, że mimo dwudziestu kilku stopni miał na głowie wełnianą czapkę.
-
Dobra, nieważne - westchnęła. - Ja popłynę!
-
Nie umiesz pływać! - odpowiedział jej.
-
Nieważne. Wolę się utopić niż wysłuchiwać tych narzekań.
Andy próbował załagodzić sytuację. Sam
miał ochotę popłynąć, ale młodzi w ogóle nie zwracali na niego uwagi.
-
Może sobie to wytatuujesz? - prychnęła Monika.
-
Co? Że rude jest wredne?
-
Grabisz sobie.
-
Cały ogródek już zagrabiony. Gorzej niż jest być nie może.
-
Mylisz się, może. Jesteś na dobrej drodze.
-
Dlatego prosiłaś Kelsey, żeby ze mną porozmawiała?
-
Ktoś musi ci wbić do łba, że zachowujesz się jak idiota!
-
Odezwała się ta, co ma najbardziej równo pod sufitem!
-
Czy to był sarkazm?
-
Nie wiem, a był?
-
SPOKÓJ! - krzyknęła Kelsey, zatrzymując spór zanim doszło do rękoczynów. -
Jestem przekonana, że po drugiej stronie jeziora was słychać. Oboje wychodzicie
na niedojrzałych, a moim chłopakiem jest Tom, więc uwierzcie, że wiem co nieco
o niedojrzałości.
Monika i Jay zamilkli. Przyrównanie ich
niedojrzałości do niedojrzałości Parkera najwyraźniej poskutkowało.
-
Skoro zapanował spokój, może ponowię moją propozycję? - wtrącił Andy. -
Popłynę.
-
Jeśli chcesz pośpiewać, nie musisz zmieniać drużyny - westchnęła Monika.
-
Nie o to chodzi. Dobrze pływam - tłumaczył się wokalista Lawson, ale rudowłosa
dziewczyna słyszała zupełnie inne uzasadnienie. Spojrzała z pogardą na Jaya.
-
Widzisz, co narobiłeś? Nie chce być z nami w drużynie.
-
Nie, on po prostu dobrze pływa - tłumaczył się za kumpla Joel, ale dziewczyna
mu przerwała gestem ręki.
-
Nie mogę być z tobą w jednej drużynie, bo doprowadzasz mnie do szału -
oświadczyła Jayowi.
-
Ty mnie też, ale czym innym jest miłość, jeśli nie szaleństwem?
-
Serio? Po raz kolejny sięgasz po te słowa i myślisz, że co? Że kolana mi
zmiękną? - Monika prychnęła.
Na nieszczęście stała na śliskiej
nawierzchni, straciła równowagę i zsunęła się prosto do wody, do której wpadła,
lądując na tyłku. Od pasa w dół była cała przemoczona. Andy buchnął śmiechem,
Kelsey zagryzła wargi, a Jay równo z Joelem ruszyli, by pomóc dziewczynie.
-
Poradzę sobie - oświadczył Jay.
-
Z pewnością, ale nie chcę, żebyś i ty się zamoczył - odpowiedział Joel.
-
Doceniam, ale dam radę wyciągnąć moją dziewczynę z wody.
-
Nie jestem twoją dziewczyną! I nie chcę twojej pomocy! Sama wstanę!
-
Jezu, to się nie dzieje naprawdę… - Kelsey ukryła twarz w dłoniach.
Dalsze wydarzenia potoczyły się jeszcze
szybciej. Podczas gdy Andy zwijał się ze śmiechu, a dziewczyna Toma nie mogła
patrzeć na zamieszanie, jakie spowodowali, Jay próbując wyciągnąć Monikę wbrew
jej woli z wody ostatecznie wepchnął do niej i Joela, który nie był niczemu
winny, a próbował mu jedynie pomóc.
-
Odbiło ci?! - wrzasnęła Monika na Jaya, kiedy członek Lawson podniósł się na
płyciźnie na kolana i wykasływał wodę. - Chcesz nas wszystkich potopić?
-
Ja chcę was potopić? Po co wyciągał do ciebie rękę, kiedy powiedziałem, że cię
wyciągnę!
-
A po co go popchnąłeś?! Jakaś paranoja! Nie wierzę, że kiedykolwiek mogłam być
na tyle głupia, żeby się z tobą umawiać!
Dziewczyna odwróciła się plecami do
Jaya i pomogła wstać Joelowi. Oboje zaczęli opłukiwać się od mułu, a w końcu
wyszli na brzeg.
Słońce prześwitywało przez konary
drzew. Było przed piątą, a po drugiej stronie stało pięć osłupiałych osób,
które wpatrywały się w wydarzenia, które miały miejsce dwieście metrów przed
nimi.
-
To kto w końcu płynie? - wtrącił Andy, ocierając łzy śmiechu. - Mogę ja?
-
Mam to gdzieś. - Monika wzruszyła ramionami.
-
Nie zostawiaj mnie z nimi - syknęła przerażona Kelsey przez zęby, ale Andy
tylko wzruszył ramionami.
Otrzymał worek na rzeczy. Ani się
obejrzeli, a już płynął na drugą stronę, a w ich kierunku zmierzała jakaś blond
czupryna.
-
Siemano, ludziska! - przywitał się Ryan, cały mokrusieńki. - Woda jest świetna!
Nie przywitali go z otwartymi
ramionami. Atmosfera w drużynie czerwonych była jeszcze bardziej napięta niż
wcześniej. Monice przeszła faza wściekłości i teraz zamilkła, by się dąsać w
ciszy.
-
Możemy ruszać? - spytała Kelsey, zerkając na swoich podopiecznych.
Joel zakasłał i skinął głową. Ryan w
pośpiechu wciągał na siebie suche rzeczy z worka.
-
Nie możesz się do mnie nie odzywać - zagadnął Monikę Jay, kiedy czekali, aż
Ryan się ubierze. W odpowiedzi nic nie usłyszał. - To nie w porządku. Musisz
zrozumieć, że tęsknota robi z ludźmi różne rzeczy. Mnie pchnęła do aktów
nieuzasadnionej zazdrości. - Jay zerknął na Joela, który stał kawałek dalej i
nadal wykasływał wodę. Monika przypatrywała się mu, oparta o koronę drzewa,
również mokra od pasa w dół. - Chyba że ta zazdrość jest uzasadniona! Ty…
czujesz coś do niego, tak? Dlaczego od razu się nie domyśliłem… Wszystko jest
takie oczywiste…
Jay wpadł na kolejną konspiracyjną
teorię, na którą Monika nie miała siły. Wyminęła go, jako że powoli brał ją w
kleszcze i podeszła do reszty.
-
Kończ ubieranie, Johnny Bravo. Ruszamy dalej, bo zostajemy w tyle.
Kelsey się przeraziła, widząc, że jej
koleżanka mówi prawdę. Drużyna Toma ruszyła z brzegu jak tylko Andy wynurzył
się na powierzchnię. Oznaczało to, że jej chłopak złamał przyrzeczenie.
-
Gra rozpoczęta na serio - wydusiła blondynka przez zaciśnięte zęby. -
Przysięgam, że jeśli przyjdzie mi spać w namiocie, to kogoś ukatrupię.
Ryan i Joel się roześmiali i ruszyli za
dziewczynami. Jay westchnął ciężko i powlókł się na końcu. Sam nie wiedział, co
ma myśleć. Pogubił się nie tylko w swoich uczuciach, ale i w swoim zachowaniu.
Nigdy nie był zakochany. Przed Moniką spotykał się tylko z jedną dziewczyną,
ale był wtedy młody i jeszcze głupszy. Teraz było to co innego. Czuł, że
stracił tę jedyną i za wszelką cenę musiał ją odzyskać, bo nie wyobrażał sobie
życia bez niej. Najwyraźniej jednak zabierał się do tego od dupy strony. Jeśli
się nie ogarnie, straci ją na zawsze. Ciężko jednak było cokolwiek zrobić,
kiedy Monika zupełnie go ignorowała.
Kiedy przyszło im ściągnąć z drzewa
bandankę, zaoferował się, że to zrobi, ale nie zaimponował swojej byłej
dziewczynie. Kiedy około osiemnastej zrobiło jej się chłodno, zaproponował jej
swoją czapkę, ale odmówiła. Kiedy zrobili sobie przerwę, by zjeść kolację,
siedziała w bluzie Joela, co doprowadziło go do szału, ale nic nie powiedział,
żeby nie zrobić jeszcze gorszego wrażenia. Wykonywali jeszcze kilka mniejszych
zadań, które polegały z reguły na sięganiu oznaczonych bandanek z różnych
miejsc. Po drodze Monika przewróciła się w błoto i umorusała, bo próbowała
sięgnąć jeden z rekwizytów.
-
Twoja bluza… przepraszam… - Dziewczyna ze skruchą spojrzała na Joela, ale ten
wyglądał na rozbawionego.
-
Możesz ją zatrzymać.
-
Widzisz? - spytała Kels, przysiadając koło Jaya, który smętnie zajadał swoją
kanapkę, obserwując jak Monika dobrze bawi się z chłopakami z Lawson.
-
Dzięki, nie musisz mnie dołować jeszcze bardziej.
-
Miałam na myśli fakt, że są tylko przyjaciółmi. Więc masz szansę. Musisz tylko
nie zachowywać się jak idiota.
-
Ty też uważasz, że zachowuję się jak idiota?
-
Jestem prawie pewna, że wszyscy tak uważają - roześmiała się Kelsey. - Zdradzę
ci, że przed nami jeszcze jedna wymiana członków drużyny. Mówię ci o tym już
teraz, żebyś się odpowiednio zachowywał.
Jay skinął głową. Przerwa się skończyła
i wszyscy ruszyli dalej. Sam przemyślał sobie wszystko i zdecydował się pokazać
Monice, że potrafi być odpowiedzialny i normalny.
-
Ja popłynę - zobowiązał się, kiedy znaleźli kolejną kopertę, która mówiła o
wymianie członków drużyn.
Kelsey niemal uderzyła się otwartą
dłonią w czoło. Chodziło jej nie o fakt, żeby rozdzielił się z Moniką, ale żeby
zachował spokój. Niestety, chwilę później przy braku protestów Jay stanął na
małej dzikiej plaży w samych bokserkach. Resztę rzeczy wpakował sobie do worka
podanego mu przez Ryana, który czuł się jak specjalista.
-
Jeszcze możesz się wycofać. Chętnie popłynę, już tęsknię za Lou - zapowiedział
blondyn.
Loczek był jednak zdeterminowany.
Przewiązał sobie worek w pasie i zaczął płynąć kraulem na drugi brzeg, mimo iż
nie dostrzegli tam nikogo, co oznaczało, że wyprzedzili drużynę Toma.
-
Czy to dobry pomysł, żeby tam płynął, skoro nie widać niebieskich? - spytała
Monika Kelsey, a ta wzruszyła ramionami.
-
Był dość ochoczo nastawiony do wypełnienia misji - zauważył Ryan.
-
Krzyż mu na drogę - westchnęła Monika.
Nie chciała przyznać, że w gruncie
rzeczy była dość zaniepokojona. Nie mogli ruszyć dopóki członek drugiej drużyny
nie przypłynął do nich. Czekali tak, zajadając po jabłku i obserwując, jak Jay
wynurza się po drugiej stronie i macha do nich ręką.
-
Przynajmniej przeżył - szepnął Joel Monice i oboje się roześmiali, co dla Jaya
po drugiej stronie wyglądało nieco inaczej.
Zazdrość ponownie uderzyła go w żyły,
ale zacisnął pięści i postanowił się opanować.
-
Psst! - usłyszał z krzaków. Spojrzał w kierunku, skąd dochodził głos i
rozpoznał Toma.
-
Dlaczego się chowasz? - spytał zaintrygowany.
-
Wkładaj gatki i ruszamy. Musimy to wygrać.
-
No… dobra. A kto od was płynie tam?
-
Od nas, brachu. Teraz jesteś z nami. - Tom poklepał kumpla po ramieniu.
-
No dobra… Ale dlaczego się chowasz?
-
Żeby nie zauważyli, kiedy ruszymy. Wyprzedzimy ich i wygramy to gówno. Chodź!
Nie wyszło ci z Brukselką, to chociaż utrzesz jej nosa.
-
Ostatnie o czym marzę to to, aby znalazła się z Joelem w jednym namiocie.
Oczy Toma zabłysły i wyrwał kumplowi
worek z jego rzeczami.
-
Jeśli nie chcesz maszerować w samych gaciach i boso, to bierz dupę w troki.
Jay wywrócił oczami i zniknął w
zaroślach. Dopiero wtedy drużyna czerwonych zauważyła, że w ich kierunku
zmierza jakaś męska sylwetka.
-
Andy wraca - zawołał Ryan. - Chyba ostateczna rozgrywka będzie jednak rozgrywać
się między reprezentacją Lawson a reprezentacją The Wanted.
Chłopak Lou wystawił w górę rękę, a
kiedy Andy wynurzył się z wody, przybili sobie piątki.
-
Nie zamierzam spać w namiocie, a Tom najwyraźniej przestał grać czysto, więc…
mam nadzieję, że umiesz ubierać się, idąc - oznajmiła twardo Kelsey i rzuciła
Andy'emu ponaglające spojrzenie.
Tak więc maszerowali dalej. Przemoczony
Andy próbujący się ubrać, umorusana błotem Monika, zamyślony Joel i
podekscytowany Ryan. W gruncie rzeczy mogli zaliczyć dzień do udanych. Gdy
dotarli na polanę przed domkiem, gdzie zaparkowane były dwa samochody, na
niebie jarzyła się poświata zachodu słońca.
-
Czyżbyśmy wygrali? - zapytał Andy, obserwując zapalone w domku światło. Nie
dobiegały jednak z niego żadne odgłosy, więc wnioski nasuwały się same.
Drużyna czerwonych zaczęła się ściskać
w kółku i skakać.
-
Nareszcie jesteście! - Chwile czułości przerwała Nareesha.
-
Bylibyśmy szybciej, ale ostatnie zadanie przyniosło trochę trudności, bo wiatr
zwiał kopertę do wody i Andy rzucił się ją ratować. A wtedy Monica stwierdziła,
że się opłucze, bo jest cała od błota… I wszyscy się wykąpaliśmy, bo miejsce
było świetne…
-
Nic nie rozumiecie, mamy problem. Niebiescy mówili…
-
Niebiescy? - przerwał Nareeshy Ryan. - Czyli przybyliśmy drudzy? Gdzie Lou?
-
Przybyli tu niecałą godzinę temu. Okazało się, że Caroline i Max zabłądzili.
Udało się z nimi połączyć telefonicznie na krótką chwilę, ale zaraz potem
stracili zasięg. Nie potrafili powiedzieć, gdzie dokładnie są, a Caroline
zwichnęła nogę. Co gorsza, w radiu zapowiadali burzę, więc wszyscy rozdzielili
się, by ich poszukać.
-
O mój Boże! - Monika zakryła sobie usta ręką. - Zmienię tylko te przemoczone
buty i idę.
-
Idziemy z tobą - zobowiązali się chłopaki z Lawson.
Wszyscy byli przejęci. Burzowe chmury,
które zbierały się nad domkiem nie wróżyły nic dobrego. Szczególnie, że Max i
Karolina byli zdani na łaskę żywiołu i zupełnie sami.
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCiekawe co z Karoliną i Maxem ...:)
Jedno pytanie czy ten początek na górze oznacza iż niedługo masz zamiar zakończyć ten blog ?
Nie wiem, czy Cię to zmartwi, czy ucieszy, ale mam napisanych 60 rozdziałów, więc... na pewno jeszcze się pomęczycie :P
UsuńJay przesadza no i jest ograniczony umysłowo, to fakt. Niebiescy wygrali, ale jakoś nikt nie miał do tego głowy po takich wieściach jakie otrzymali...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że akcja ratunkowa przebiegnie pomyślnie.
Czekam z niecierpliwością na kolejne przygody.
Pozdrawiam :)
Świetne<3
OdpowiedzUsuńNie wiem co by tu jeszcze dodać xd
Ale kicha... Nie, że rozdział tylko sytuacja w nim zawarta. Rozdział cud, miód i czekolada :3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że w następny, który mam nadzieje pojawi się szybko, nikt nie zginie z powodu tej burzy?!
A i jeszcze jedno. Czy Max'owi i Jay'owi uda się z Karoliną i Moniką???
Nie mogę patrze, znaczy czytać, jak Jay robi z siebie jeszcze większego idiotę.
Zaczyna się dziac. Mam nadzieję, że ich znajdą... no i że wszyscy będą spac w domku... chyba tylko tom wpadłby na taki pomysł, by przeciwną drużynę wyrzucic do namiotów...
OdpowiedzUsuńZazdrosny Jay jest nieznośny... zachowuje się jak idiota. Czy on nie zdaje sobie sprawy z tego, że w ten sposób tylko traci Monikę?
Rozdziały faktycznie różnią się od tych z pierwszej części, ale to nie znaczy, że są ''be''. Przez ten czas wydoroślałaś, jak w sumie każda czytająca to osoba, więc wszystkim w jakimś stopniu zmieniły się poglądy i śmiejemy się z różnych rzeczy. Łączy nas jedno - to opowiadanie. Zżyłam sie z nim cholernie, a fakt, że jestem częścią tego opowiadania tylko powiększa to uczucie. :)
Rozdział jest świetny, postawa Kelsey- genialna- "Przysięgam, że jeśli przyjdzie mi spać w namiocie, to kogoś ukatrupię" :dd Ogólnie masz świetne poczucie humoru, które doskonale wplatasz w całe opowiadanie. Więc bardzo przyjemnie się je czyta :D
OdpowiedzUsuńHah, bardzo fajny ten rozdział!! Kelsey pokazuje pazurki, podoba mi się! No i w końcu coś się dzieje między Jayem i Brukselką, chociaż nie to co bym chciała.... Czyżby Joel odkrywał w sobie jakieś tajemne uczucie do Moniki?? ;>>>
OdpowiedzUsuńNo to teraz czekam na opis sytuacji między Maxem i Karoliną :))
Hej nadrobilam komentarz pod poprzednim rozdzialem wyszlo mi z gloey wczesniej go napisac a teraz obecny rozdzial. Aaa druga druzyna yo tez wariaci a juz w szczegolnosci Jay i Monika . Zamiast martwic sie o przyjaciol ktorzy sie rozdzielili to oni sie kloca i kloca a Jay jest bardzo zazdrosny ale to dobrze to znaczy ze mu zalezy. No i prosze druzyna Toma sie tak spezyla ze zwyciezla. Dziewczyna Toma bedzie wsciekla ale to pozniej tetaz nowy klopot Max i Karolina zagineli aaaaa nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu moze w ramach tego ze tak ladnie komentujemy wdtawisz np. juro taka premie. Bardzo proooosze i naprwno nie tylko ja. Brauje mi jakiegos rozdzialu oswieconego Madzi Nathowi sle mam nadzieje ze niedlugo bedzie. Czekam na kolejny rozdzial. Maja
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial. Czekam na dalsze przygody naszej kochanej paczki. Wdtawisz dzisiaj rozdzial?
OdpowiedzUsuńKiedy rozdzial?
OdpowiedzUsuń