poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 46 - "Nath"

Cieszę się, że jednak jeszcze czytacie!
Oczywiście wiem, że nie lubicie, gdy za bardzo mieszam między bohaterami, ale nudzi mnie opisywanie sielanki. Podtrzymuję, że będzie happy end, bo to w końcu komedia, nie dramat, ale do tego czasu jeszcze sporo rzeczy się wydarzy.

Jutro rano wstawię dalszy ciąg i wtedy złożę Wam życzenia świąteczna. Po Bożym Narodzeniu nadrobię zaległości u Was.
Tymczasem rozdział z perspektywy Natha :)





         "To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
            Jonathan Carroll ("Szklana zupa")


         Ciężko było pogodzić się z faktem, że ze swoją dziewczyną mógł spędzić tylko dwa dni. Rok szkolny dobiegł końca i mieliby mnóstwo czasu dla siebie, gdyby nie oznajmiła mu, że wyjeżdża ze swoim zespołem w trasę koncertową. Czuł się przygnębiony, że ten cenny czas został im odebrany, ale nie mógł zabronić Maggie wyjechać. Bardzo ją kochał i chciał, żeby spełniała swoje marzenia. Zresztą, kim był, żeby jej rozkazywać? Sam nie raz zostawiał ją na pastwę losu i wyjeżdżał z miasta, z kraju. Pocieszał się faktem, że kiedy cała sprawa z jego głosem się unormuje, postawi się wreszcie menedżerowi i nie będzie żadnych przeciwwskazań, żeby jego dziewczyna towarzyszyła mu w trasie i w zobowiązaniach promocyjnych zespołu. Nie zamierzał się więcej ukrywać z faktem, że jest w szczęśliwym związku.
- Brat, suń się! - nakazała Jessica, która wcisnęła się obok niego na kanapę i sięgnęła po pilot od telewizora.
       Spojrzał na nią, ale niezrażona przełączyła program muzyczny, który oglądał. Wziął tabliczkę, na której po zabiegu pisał wiadomości, żeby nie rozwalić sobie gardła. Szybko nabazgrał coś na niej i pokazał treść młodszej siostrze.
- Oglądałeś to? - spytała zdziwiona. - Ale w ogóle nie protestowałeś, gdy twoja ulubiona siostra przełączyła.
         Nath wywrócił oczami i dopisał na tabliczce pod spodem kolejny wers.
- Acha, bo nie możesz mówić - zachichotała Jessica. - A to pech. Tym lepiej dla mnie.
- Włącz bratu telewizor. Wiesz, że to jego jedyne okno na świat - poleciła Beverly, która właśnie weszła do salonu.
- Mamo! - zaparł się chłopak.
- Nic nie mów, jesteś po zabiegu! - Kobieta trzepnęła syna w ucho i usiadła koło niego i jego siostry na kanapie. - Teraz dopiero widzisz, jak Maggie ma z tobą ciężko.
         Nath w milczeniu pokiwał głową i poszedł do swojego pokoju. Nie mógł się w końcu wykłócać bez nadwyrężania głosu. Położył się na łóżku i na telefonie zaczął w kółko odtwarzać występ Wrednych Zalotek na konkursie. Maggie wyglądała tak pięknie w złotej sukience na ramiączkach… Rozmarzył się, wspominając ich pierwszą wspólną noc i nie usłyszał pukania do drzwi.
- Kochanie, masz gościa - obwieściła Beverly i przepuściła w progu Toma, który rzucił się na łóżko koło Beniaminka, jakby był u siebie.
- Chętnie napiję się tej mrożonej herbaty, Bev - oświadczył.
- Nie proponowałam ci nic do picia.
- Ale skoro wiesz, że mam ochotę, będę wdzięczny, jeśli przyniesiesz szklaneczkę.
         Tom wyszczerzył żeby w uśmiechu i mama Natha nie mogła długo się dąsać ani zgrywać niedostępnej. Zostawiła przyjaciół z zespołu samych.
- No i jak tam, Młody?
         Nath, zupełnie jakby był przygotowany na tę wizytę, uniósł w górę tabliczkę z napisem "źle".
- Och, no tak. Nie możesz mówić. Swoją drogą, taki urlop mi się przyda. Nawet fajnie, że rozwaliłeś sobie gardło. Mogę popracować nad moim filmem. - Widząc pytające spojrzenie Natha, Tom wyjaśnił. - Otóż ja i Brukselka pracujemy nad kolejną częścią "Drogi Rozpaczy". Podtytuł będzie nosił tytuł "Runo śmierci".
         Podtytuł będzie nosił tytuł? Takie słowa mógł wypowiedzieć tylko Tom. Nath uśmiechnął się do przyjaciela z politowaniem. Wziął tabliczkę i szybko coś na niej napisał.
- "Czy ty w ogóle wiesz, co to jest runo?" - przeczytał na głos Parker. - No wiesz, Nath! Nie jestem idiotą, oczywiście, że wiem! Coś związanego z lasem, nieważne, co. Ważne, żeby się kojarzyło, bo akcja rozgrywać będzie się w domku nad jeziorem, gdzie grupa przyjaciół jest po kolei zabijana przez mutantów.
         Nath znowu zaczął skrobać coś na swojej tabliczce, tym razem "brzmi znajomo".
- Tak, brzmi znajomo, bo będzie to historia luźno oparta na naszych przygodach w domku, który ostatnio kupił Max. Próbuję go przekonać, żeby udostępnił posesję ekipie filmowej.
- Masz scenariusz?
- Jeszcze nie, Brukselka nad nim pracuje. A ty masz nic nie mówić!
- Tom, pilnuj go - poleciła Beverly, która weszła z dwiema szklankami mrożonej herbaty i podała ją chłopcom. - To dopiero trzeci dzień po zabiegu, a on już przełamuje "pakt milczenia".
- Bev, wiesz, że cię nie zawiodę.
- Wolałabym pani Sykes.
- Ale masz takie pięknie imię. To melodia dla moich uszu.
         Kobieta machnęła ręką i ponownie zostawiła przyjaciół samych. Tom spojrzał na telefon Natha, na którym wyświetlało się wideo z występu Wrednych Zalotek.
- Moje podopieczne… - westchnął rozmarzony. - Już za nimi tęsknię. Nie miałem okazji się z nimi spotkać po naszym powrocie i zamierzałem niebawem urządzić jakieś spotkanko. W końcu ich sukces to moja zasługa… - Tom korzystał, że Nath nie może mu przerwać i kontynuował. - Kto by pomyślał, że staną przed taką szansą? Może staną się sławne jak Little Mix.
         Nath wzruszył ramionami.
- Ale nie mają tego kontraktu płytowego?
         Tym razem Młody pokręcił głową.
- Cóż, trzymam za nie kciuki. Dobry menedżer i będą wielkie. Jak my. No co? - Tom zdziwił się, widząc minę przyjaciela. - Chodzi ci o to, że Scooter zabronił ci się spotykać z Meggs?
- Yhm.
- No, teraz to mu nie przygadasz, ale jak odzyskasz głos, nie zaszkodzi go zaszantażować. Inaczej Maggie ucieknie ci z jednym z tych chłoptasiów z MKTO albo z tym gogusiem, który śpiewał na festynie charytatywnym.
- To ona… pojechała z nimi? - zdziwił się Nath.
- Och, sorki. Nie wiedziałem, że nie wiesz. Pewnie nie chciała cię martwić przed zabiegiem. Wiesz, pięć dziewczyn, troje chłopaków… Jeden autokar.
- Jadą jednym autokarem?!
- Jezu, Nath! Nie krzycz, bo twoja matka mnie zabije! Miałeś się nie odzywać, nawet nie pisnąć, a ty drzesz mordę. Chcesz stracić głos? To twoja jedyna karta przetargowa w związku z Maggie.
         Nath spojrzał na kumpla spode łba. A może rzeczywiście Tom miał rację? Może jedyną rzeczą, która Maggie w nim lubiła był jego głos? Co się stanie, jeśli go straci? Stanie się zwyczajnym, niezbyt atrakcyjnym nastolatkiem z zamiłowaniem do kolekcjonowania czapek i rozbitymi marzeniami.
- Zrobiłeś minę jak Jay, kiedy mu powiedziałem, że Brukselka zacieśnia więzi z Joelem.
- Wcale nie zacieśniam z nim więzi.
- Co?! - Zbity z tropu Tom obejrzał się w stronę, skąd dobiegł dziewczęcy głos i ujrzał siostrę Maggie we własnej osobie. - A ty co tutaj robisz i dlaczego wchodzisz akurat, kiedy cię obgadujemy?
- Przyszłam w odwiedziny do szwagra, nie można? - wytłumaczyła się dziewczyna.
- Nie. Nie bez zapowiedzi. To bardzo niekulturalne. A gdyby był tu Jay?
- Ale go tu nie ma.
- Ale gdyby był?
- To bym z nim porozmawiała.
- Ale on nie chce z tobą rozmawiać.
         Nath westchnął. Było to dość samolubne, ale cieszył się, że i Jay ma kłopoty ze swoim życiem uczuciowym. Dawało mu to poczucie solidarności.
- Co jest bardzo dziecinne z jego strony. Kiedy w końcu wyciągnęłam do niego rękę, zdecydował się mnie unikać.
- Skądś czerpie te wzorce - prychnął Tom.
- Nieważne. Przyszłam zobaczyć, jak się czuje Nath.
- Pewnie Maggie ci kazała.
- Co za różnica? Zupę przyniosłam. Sama robiłam. Luiza uczy mnie gotować. - Monika podeszła do łóżka Natha i wyciągnęła słoik z płóciennej torby.
- Chcesz go otruć? Co to w ogóle jest?! Zupa jarzynowa?
- Rosół. Lepsza moja zupa niż twoje chilli.
         Tom wyglądał na oburzonego słowami Brukselki.
- Odwołaj to!
- Jeśli nie chcesz stracić scenarzystki do twojej szmiry, to lepiej bądź miły. Zapomniałeś już jak dla mnie herbatkę parzyłeś?
         Nath uśmiechnął się pod nosem z tej sprzeczki, a oczy Toma zmieniły się w małe szparki, kiedy silił się na ripostę, z której ostatecznie zrezygnował.
- Tak myślałam, panie reżyserze. A co się tyczy naszego rekonwalescenta, jak się czujesz? - Młody uniósł w górę tabliczkę w odpowiedzi, a rudowłosa wytężyła wzrok. - "Brzmi znajomo"? - przeczytała na głos, a on puknął tabliczkę wyżej, gdzie melodramatycznie odciśnięte było suche "źle". - No, w sumie nic dziwnego. Nie możesz nawet pogadać z Maggie przez telefon, ale na jej wiadomości mógłbyś odpowiadać.
         Chłopak wyglądał na zdziwionego. Złapał swój telefon i zauważył cztery nowe smsy od swojej dziewczyny, które przeoczył, bo zajmował się oglądaniem jej występu podczas konkursu w kółko i w kółko.
- Niepokoiła się, dlatego zadzwoniła do mnie. Dziś mają pierwszy koncert, stresują się, ale są podekscytowane. Za półtora tygodnia wrócą i zobaczysz, że minie jak z bicza strzelił.
- Oby - westchnął Nath.
- Ale nie forsuj głosu. Nie chcesz go chyba stracić?
- Na razie lepiej będzie, jeśli pozostanie milczący - wtrącił Tom. - Kiedy tylko dasz mi scenariusz, zaczniemy przesłuchania. Chcę nakręcić film jak najszybciej, a jego sarkastyczne komentarze nie pomagałyby mi w pracy.
         Nath zmierzył kumpla, ale nic nie powiedział. Bardziej zajęty był czytaniem wiadomości, w których jego dziewczyna pisała, że tęskni, czeka na swój pierwszy koncert wieczorem i że odbiją sobie, kiedy wróci. Przypominała też, że ma niebawem osiemnaste urodziny i że liczy na prezent z polotem. Chłopak zmarszczył brwi.
- Co się stało? - zaciekawiła się Monika. - Coś nie tak?
         Nath nabazgrał na tabliczce "18 - prezent z polotem", a dziewczyna i Tom przeczytali to i się roześmiali.
- Młody, masz półtora tygodnia na wymyślenie czegoś czadowego. Skoro piosenka odpada, to może opakuj się wstążką i wskocz nagi do tortu urodzinowego… To jest pomysł! Ale czad! Zróbmy tak, tego na pewno się nie spodziewa! - Tom podekscytował się swoim pomysłem.
- Ale to Luiza zajmuje się planowaniem imprezy, więc z nią to ustalajcie - oświadczyła Monika. - Nick zgodził się, żeby ją urządzić w wyremontowanej siłowni w kamienicy. Pomieści z trzydzieści osób spokojnie, to chyba najlepsze i najbezpieczniejsze miejsce. Musieliśmy tylko zaprosić jego i jego narzeczoną, Audrey.
- Co się dzieje z tymi ludźmi, dlaczego wszyscy chcą się żenić? - Tom podrapał się po głowie.
         Oczy Natha zabłysły nagle dziwacznym blaskiem, co zaniepokoiło Monikę.
- Hej, ty chyba nie chcesz… - zaczęła. - O, Boże. Czy ty chcesz oświadczyć się mojej siostrze w jej urodziny?!
- Yyy…
- Nic nie mów! Wybij to sobie z głowy! Jest za młoda, rozumiesz?! - Monika złapała rekonwalescenta za połacie koszuli i zaczęła nim potrząsać tak dosadnie, że Tom musiał ją odciągać.
- W tym akurat zgadzam się z Brukselką, wymyśl coś lepszego, bracie. Może nie lepszego, ale bardziej… normalnego. Jeśli teraz się oświadczyć, to co dasz jej za rok? Dzieciaka?
         Monika zakrztusiła i się i najwyraźniej uznała, że czas się pożegnać, bo zabrała słoik, który wcześniej postawiła na nocnej szafce.
- Zupę zaniosę twojej mamie, to ci ją podgrzeje. Zapewniam, że nie jest zatruta, choć po tych twoich lubieżnych planach powinnam ci dosypać… choćby bromu na obniżenie potencji.
- Teraz to Młody na pewno nie ruszy twojej zupy - zachichotał Tom.
- Mam to w nosie. To był tylko gest miłosierdzia.
         Nath uśmiechnął się sztucznie na pożegnanie siostry swojej dziewczyny. Nigdy za sobą specjalnie nie przepadali, bo ona zawsze była zwolenniczką związku Madzi z Liamem, co nie tylko nieustannie przypominała, ale nawet swatała tę dwójkę. Pogodziła się jednak z wyborem siostry i wszystko wyglądało na to, że topór wojenny między nią i Nathem został pochowany. Jednak szalony pomysł, który zrodził się w jego głowie mógł ten rozejm przekreślić.
- Młody, ty naprawdę chciałbyś się oświadczyć? - spytał Tom, kiedy zostali sami.
         Nathan zamyślił się głęboko nad odpowiedzią, mimo iż doskonale ją znał.
- Boję się, że inaczej ją stracę - odezwał się szeptem.  
         Tom w milczeniu pokiwał głową. Nie było słów, które mogły teraz sprawić, by Nath poczuł się lepiej. Lekarstwem na jego złe samopoczucie mogła być tylko Ona. Ale Ona akurat była daleko i spełniała swoje marzenia.
         Marzenia, które mogły ich rozdzielić na zawsze.

3 komentarze:

  1. Jak smutno na koniec sie zrobiło ...
    Ale ja wiem ,oni przetrwaja ,muszą :)
    Monika i zatruta zupa :P
    Tom i ten jego film będą sensacją :D
    Weny i do nn :*

    P.S.
    Jak bedziesz miała czas to wpadnij di mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nathan... chce... się... oświadczyć... :oooooo Cóż, ja wiem,że on ma ciekawe pomysły, ale... Czy to nie za wcześnie na małżeństwo Sykes?! xD Bądź co bądź, szczęścia :D
    "- Ale to Luiza zajmuje się planowaniem imprezy, więc z nią to ustalajcie - oświadczyła Monika. - Nick zgodził się, żeby ją urządzić w wyremontowanej siłowni w kamienicy. Pomieści z trzydzieści osób spokojnie, to chyba najlepsze i najbezpieczniejsze miejsce. Musieliśmy tylko zaprosić jego i jego narzeczoną, Audrey.
    - Co się dzieje z tymi ludźmi, dlaczego wszyscy chcą się żenić? - Tom podrapał się po głowie.
    Oczy Natha zabłysły nagle dziwacznym blaskiem, co zaniepokoiło Monikę.
    - Hej, ty chyba nie chcesz… - zaczęła. - O, Boże. Czy ty chcesz oświadczyć się mojej siostrze w jej urodziny?!
    - Yyy…
    - Nic nie mów! Wybij to sobie z głowy! Jest za młoda, rozumiesz?! - Monika złapała rekonwalescenta za połacie koszuli i zaczęła nim potrząsać tak dosadnie, że Tom musiał ją odciągać.
    - W tym akurat zgadzam się z Brukselką, wymyśl coś lepszego bracie. Może nie lepszego, ale bardziej… normalnego. Jeśli teraz się oświadczyć, to co dasz jej za rok? Dzieciaka?" - To mnie najbardziej rozbawiło. Nie mogę z ogarnięcia Toma. Czy ten człowiek potrafi normalnie myśleć?! xD

    Czekam na następny :) Weny xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Oświadczyny w urodziny to by było coś. Ale jednak też się zgadzam, że to trochę za szybko. I w sumie podzielam obawy Natha, że może stracić Maggie. Boję się, że ich związek się w końcu rozpadnie, a to nie byłoby fajne. :/

    OdpowiedzUsuń

Blog List