sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 48 - "Osiemnastka"

Szalona osiemnastka Madzi przed nami. Powracają chłopaki z One Direction, Danny Jones i szalone pomysły celebrytów "pod wpływem". Kolejne rozdziały będą nieco dłuższe niż te dotychczas. Trochę się też pozmienia. Jeszcze dziś dodam też opis nowych postaci, a po Nowym Roku wstawię link do ostatniej czołówki "Wanted Direction", która podsumuje te ponad 148 rozdziałów.

Hit Girl - witam nową czytelniczkę! Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostaniesz dłużej :) 




"Najgorszy z aspektów rewolucji narkotykowej to bezmyślne stosowanie narkotyków przez całkowicie niedojrzałych osobników".
            Robert Anton Wilson ("Kosmiczny spust czyli Tajemnica Iluminatów")


         Kiedy członkowie trasy koncertowej "Trzeci wymiar zabawy", zawitali w końcu do kamienicy, odpowiednio odpicowani, przeżyli ogromny szok. Była równo północ, a w siłowni wszystko pokryte było kolorowym proszkiem w różnych odcieniach. Gdzieś w głębi na szwedzkim stole spał Zayn w samych bokserkach, przytulony do resztek murzynka. Stos prezentów na stoliku w kącie ktoś przezornie przykrył folią, w wyniku czego nie był on ubrudzony proszkiem, ale Luiza wspominała, że pies Joela zasikał część prezentów, a to nie świadczy o niczym dobrym.
- Gdzie są wszyscy? - zdziwił się Tony, podnosząc z ziemi dyskotekową kulę, którą okręcił sobie na palcu.
- I co to tu robi? - spytała zszokowana Irene, wskazując na najciemniejszy róg sali, w którym jakieś wielkie zwierzę pożywiało się resztą tortu.
- To… chyba będzie lama - stwierdziła Maja i buchnęła śmiechem.
- To nie jest zabawne! - uniosła się Madzia. - Naćpali się i teraz zniknęli. Bóg wie, gdzie.
- Obudźmy Zayna i go zapytajmy - podsunęła Kathy.
- Dobry pomysł!
         Tak jak się ożywili na słowa dziewczyny, tak szybko stwierdzili, że dobudzenie śpiącego jest niemożliwe. Spod stołu dobiegły ich jednak jakieś chichoty. Spojrzeli po sobie i z niepewnością unieśli rąbek obrusa. Ich oczom ukazał się Liam w kanarkowej sukience i kilku spinkach we włosach, który ściskał dmuchaną lalkę z seks shopu.
- Liam…? - spytała zszokowana Madzia, a Alex doskoczyła do chłopaka w oka mgnieniu, ale widząc go w babskich ciuszkach, skrzywiła się znacznie. - Dlaczego masz na sobie sukienkę?
- Ja i Louis przebraliśmy się za dziewczyny - oświadczył przytomne chłopak i wyszedł spod stołu, nie wypuszczając z rąk dmuchanej lalki.
- A gdzie on jest?
- No jak to gdzie… tutaj! - Liam zdziwiony wskazał na swoją dmuchaną towarzyszkę, a Tony uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Też jest naćpany.
- Co? Nie, nie, nie. Ja nie piłem.
- Ale jadłeś murzynka?
- Ze dwa kawałki…
- A jak inni? - Madzia przejęła śledztwo po Tonym, który nie miał pomysłu na dalsze pytania.
- Bawimy się w berka. Nie, nie, w to drugie. W chowanego.
- A kto szuka?
- Zayn.
- Przykro mi to mówić, ale Zayn odpłynął na stole - westchnęła Alex i wskazała głową kumpla z zespołu Liama, który smacznie chrapał.
         Madzia podeszła do przyjaciela, który wydawał się w miarę trzeźwy. Złapała jego twarz w dłonie i spojrzała mu w oczy. Zignorowała dziwaczny wygląd źrenic, chciała tylko, żeby się skupił.
- Wiesz, gdzie jest reszta?
- To tak jakby kłóci się z zasadami gry w chowanego…
- Maggie, on nam nie pomoże ich szukać - zauważyła nieśmiało Kathy, kładąc przyjaciółce rękę na ramieniu.
- Czy jest ktoś, kto nie jadł murzynka? - spytał Tony i pobiegł w stronę Malcolma, który zamierzał głaskać lamę. - Zostaw to zwierzę!
- Czy ktoś nie jadł murzynka, czy ktoś nie jadł murzynka… Louis, czy ktoś nie jadł murzynka? - Liam postanowił poradzić się dmuchanej towarzyszki, którą brał za przebranego w damskie ciuszki kumpla. - Nie odzywa się do mnie, bo schowałem się w tą samą kryjówkę, co on. Podobno pod latarnią najciemniej i pomyślałem, że Zayn…
- Liam! - krzyknęła Alex. - To nie jest Louis, tylko dmuchana lalka z seks shopu. Nie widzisz?!
- Chyba nie powinno się uświadamiać naćpanego - wtrąciła Kathy.
- Nie, nie powinno się budzić lunatyka - poprawiła ją Irene.
         Liam wyglądał, jakby doznał olśnienia.
- Rzeczywiście… Nic dziwnego, że od ostatnich dwóch godzin nie zamieniła ze mną słowa.
- Pod stołem siedzisz dwie godziny? - zdziwił się Ricky, który przerwał próby obudzenia Zayna i dołączył do towarzystwa.
- Około.
- Czyli towarzystwo się rozpierzchło.
- Powtarzam: taki jest sens zabawy w chowanego.
         Madzia złapała się za głowę. Tony przywiązywał lamę do stolika na hantle, którego nie wyniesiono, a Irene podeszła do Zayna, by spróbować go obudzić nieco delikatniej niż robił to Ricky.
- Patrzcie, co znalazłam! - zawołała w końcu, unosząc w górę misę po ponczu, w której znajdowało się kilkanaście telefonów komórkowych. - Dlatego nie odbierali. Dlaczego wrzuciliście tutaj telefony?
- Zasady gry. Żeby nikt ci nie zdradził niespodzianki. - Liam zrobił duże oczy. Wyglądał, jakby dopiero co sobie przypomniał, że jego przyjaciółka, do której długo wzdychał ma urodziny. - Sto lat, Maggie! Niech ci się spełnią wszystkie marzenia.
         Wtulił twarz w biust nastolatki, która stanowczo go od siebie odsunęła, ale jedna ze spinek, którą miał we włosach zaplątała jej się w guzik koszuli i ta została podarta.
         Tony zasłonił Malcolmowi oczy, kiedy ten próbował zerknąć na koronkowy biustonosz, a Maja ściągnęła bluzę i podała ją przyjaciółce.
- Dzięki - westchnęła Madzia i wróciła do przesłuchiwania Liama. - Nie mieliście czasem ograniczenia terytorium zabawy?
- Czego?
- No wiesz… zasady, że nie można wychodzić z kamienicy.
- Mieliśmy.
- Całe szczęście. A więc wszyscy są tutaj?
- Nie. Danny uznał, że to będzie głupie.
- Danny jest głupi - prychnęła Madzia.
         Zapanowało małe zamieszanie, bo Zayn się obudził i chciał zjeść resztę murzynka, ale Irene zareagowała szybko. Wyrwała mu ciasto i podała je Ricky'emu, który wybiegł wyrzucić je na zewnątrz.
- Musimy się rozdzielić - stwierdziła Kathy. - To jedyne wyjście z sytuacji.
- Kathy ma rację. Kręcąc się tutaj nic nie zdziałamy - dodał Tony. - Przede wszystkim trzeba coś zrobić z tą lamą. Zadzwonimy na policję, oni powiadomią odpowiednie służby, które się nią zajmą.
- Oszalałeś?! - krzyknęła Madzia. - Żadnej policji. Stamtąd już tylko krok, by prasa się o wszystkim dowiedziała. Nie dadzą im żyć. - Ręką wskazała na Liama i Zayna, który zrobił duże oczy.
- Ale ja chcę żyć! - oznajmił stanowczo.
- I będziesz, jeśli będziesz posłuszny. Kto na ochotnika zajmie się tymi dwoma?
- Ja! - Ręka Alex wystrzeliła w górę.
- Sama nie dasz rady… - zamyślił się Tony, a widząc, że wraca Ricky, klasnął w dłonie nad swoim pomysłem. - Ricky z tobą zostanie na wypadek, gdyby trzeba było użyć siły.
         Dziewczyna nie była zachwycona, ale nie protestowała. Sam fakt, że miała zajmować się pilnowaniem Liama i Zayna był wyróżnieniem.
- Ja zajmę się lamą - zaoferował się Malcolm, co zdziwiło wszystkich, więc wyjaśnił. - Jest późno, ludzie z okolicy śpią. Wezmę ją za tą dziwaczną smycz i odejdę jak najdalej się da stąd. A potem narobię rabanu, udam, że ją znalazłem błąkającą się po ulicach, kiedy wracałem z imprezy osiemnastkowej koleżanki do domu.
- Świetny pomysł! - podchwyciła Irene. - Ja mogę przeszukać kamienicę. Może ktoś zdecydował się schować tutaj.
- Musisz być ostrożna, żeby nie obudzić sąsiadów - polecił Tony. - Maya i Kathy ci pomogą.
- Możecie zajrzeć pod 44b, to mieszkanie mojej siostry - podpowiedziała Madzia, a Kathy wyciągnęła z kieszeni flamaster i zaczęła zapisywać szczegóły na ręce. - Obok jest mieszkanie Joela, sprawdźcie i u niego. Nie wiem, czy chłopaki z Lawson byli zaproszeni, ale nawet jeśli nie, pomogą szukać.
- Byli tutaj - wtrącił Liam. - Andy i Andy pojechali po dmuchany pałac przed zabawą w chowanego.
         Madzia zignorowała fakt, że Liam dwa razy wymienił to samo imię.
- A czy jedli murzynka?
- Andy i Andy po kawałku. Ale Andy był głodny, więc zjadł sporo.
- A Andy? - prychnął Tony.
         Liam wzruszył ramionami.
- Pięknie - westchnęła Madzia. - Teraz wiem wszystko.
- To dobrze, bo ja nie wiem nic - obwieścił zasapany Niall, który właśnie pojawił się w pomieszczeniu.
- Niall! - Madzia rzuciła się kumplowi na szyję. - Ty jesteś trzeźwy!
- Nie jadłem murzynka, jeśli o to chodzi. Wypiłem trochę, zanim przyszła ta baba. - Chłopak wskazał ręką panią Bennett, która cała umazana od czekolady stała tuż za nim. - To wszystko jej sprawka. Biegłem za nią przez pół miasta.
- Opowiesz, co tu się stało?
- To bardzo długa historia, nie możemy tracić czasu.
         Przyznali chłopakowi rację i postanowili się rozdzielić. Niall miał dołączyć do dziewczyn i pomóc przeszukiwać kamienicę, a Madzia z Tonym udać w miejsca, w których mogliby się schować upaleni celebryci.
- Sprawdzimy w Internecie, czy nie ma gdzieś kompromitujących zdjęć - podsunął pomysł Tony, kiedy kierowali się ulicą w stronę przeciwną do Malcolma z lamą.
- Jezu, takich szalonych urodzin się nie spodziewałam, a przeżyłam już wiele - westchnęła nastolatka.
- Spokojnie, wszystkich znajdziemy. W sieci nic nie ma, więc cokolwiek i gdziekolwiek robią, nie dali się złapać.
- Albo rzeczywiście są na posterunku policji.
         W milczeniu pokiwali głowami i ruszyli przed siebie. Ulice były opustoszałe, gdyż było to zwykłe osiedle mieszkalne. Początkowo zastanawiali się, gdzie mogą się udać, ale nic sensownego nie przychodziło im do głowy.
         Nagle naprzeciw siebie dostrzegli rozwiane rude włosy.
- To moja siostra! Biegnie do nas! - zawołała uradowana Madzia, ale kiedy biegnąca kobieca sylwetka zbliżyła się na tyle, że mogli zweryfikować jej tożsamość w świetle nocnych lamp, uśmiech znikł z twarzy nastolatki.
         Miała przed sobą matkę w płaszczu tu i ówdzie uwalanym kolorowym proszkiem  i zmęczoną. Była zszokowana, bo nie spodziewała się takiej wizyty.
- Córeczko! Całe szczęście, że jesteś! - wysapała kobieta.
         Matka nie miała czasu dojść do głosu, bo Tony uznał, że to doskonały moment, by jej się przedstawić.
- Dobry wieczór, Tony Oller, kolega pani córki. Właśnie wróciliśmy z trasy koncertowej.
- Dobry wieczór, dobry wieczór - odpowiedziała mu po angielsku kobieta i były to chyba jedyne słowa, które znała w tym języku, bo dalej mówiła już po polsku i to tylko do córki, którą zaczęła ściskać. - Wszystkiego najlepszego! Kto by pomyślał, że takie zamieszanie stanie się w twoje urodziny?
- Właściwie to ja - przyznała smętnie nastolatka. - Tu nie da się nudzić.
- I dlatego musicie wrócić do Polski. Obie! Wyobrażasz sobie, że twoja siostra najadła się naszprycowanego marihuaną murzynka?
- Wiem, mamo. To dość skomplikowane, a ona nie wiedziała, że jest z dodatkiem narkotyku.
- Wiedziała! - zaparła się kobieta. - Sama powtarzała, że mogła nie jeść ciasta.
- Widziałaś się z nią?
- Tak, znaleźliśmy ją przy salonie ezoterycznym niedaleko stąd. Pukała w szyby i pobudziła całą okolicę.
- Znaleźliście? - Madzia zmarszczyła brwi, słysząc liczbę mnogą.
         Z ciemności wyłonił się ciemnowłosy chłopak, który na rękach trzymał ubrudzoną kolorowym proszkiem dziewczynę z długimi włosami, którą Madzia z trudnością zidentyfikowała jako swoją siostrę.
- Cześć, Siksa! - przywitał się chłopak, poprawiając sobie jej siostrę na rękach, kiedy ta smacznie spała, wtulona w połacie jego kurtki. - Najlepszego! Wyładniałaś przez te lata.
- Kto to jest? - wtrącił subtelnie Tony, ale został zupełnie zignorowany przez polskich rozmówców.
- Dlaczego mówisz do mnie, jakbyśmy się znali? - zdziwiła się dziewczyna, ale po chwili zrobiła duże oczy, kiedy przypomniała sobie, kto ją nazywał w taki sposób. - To ty…?
- Tak, to Adam - westchnęła poirytowana długim bezczynnym postojem mama. - A to Tony, kolega Madzi.
         Tony wyprężył pierś dumny, że ktoś go w końcu zauważył.
- Nie zapytam, co on tu robi, bo to pewnie długa historia, a mamy ważniejsze sprawy na głowie - westchnęła Madzia i odgarnęła siostrze włosy z twarzy, żeby sprawdzić, czy ta oddycha.
         Tajemniczy Adam jakby czytał jej w myślach, wyjaśnił.
- Żyje. Zemdlała tylko na mój widok. Zawsze byłem w stanie zwalić ją z nóg.
- Szczególnie kiedy wyjechałeś bez pożegnania do Gdańska - prychnęła nastolatka. - Mam nadzieję, że masz dobry prezent, skoro już wpraszasz się na moją osiemnastkę.
         Chłopak się roześmiał, a ruch jego przepony przebudził śpiącą dziewczynę, która uniosła w górę rękę i przejechała mu nią po twarzy, zostawiając kolorową smugę. Następnie jak gdyby nigdy nic, ponownie opadła bez ruchu.
- Dobra… - westchnął Tony. - Znaleźliśmy więc Nialla, Zayna, Liama i Monicę. Jesteśmy na dobrej drodze do odzyskania wszystkich.
- Mamo, czy wiesz, co z resztą?
- Wiem tylko, że samolot miał opóźnienie. Kiedy przylecieliśmy, udaliśmy się do Alicji, ale jej nie zastaliśmy. Przez telefon Ala obwieściła, że przyjaciele urządzili ci imprezę w kamienicy, więc wsiedliśmy w taksówkę i przyjechaliśmy przed dwudziestą trzecią. Prawie nikogo nie było
         Telefon Madzi przerwał przesłuchanie. Dziewczyna odebrała i dłuższą chwilę nasłuchiwała informacji Mai, by w końcu rozłączyć się i przekazać je reszcie.
- Dobra wiadomość! Joela nie było w mieszkaniu, ale znalazły tam Luizę i Ryana. Zrobili z kuchni pobojowisko, próbując upiec murzynka, ale nie mieli głównego składnika, więc zgodzili się iść spać. Tę dwójkę mamy więc z głowy.
         Nie mogli odetchnąć z ulgą, bo nadal było tyle niewiadomych. Kac Vegas, czy też ich własny kac Londyn sprzed niedawna mogły się schować.
- Malcolm wysłał mi wiadomość, że zajął się lamą. Podrzucił ją komuś w ogródku, bo nie chciał być przesłuchiwany przez policję. Wraca do kamienicy, by pomóc dziewczynom - wtrącił Tony.
- Nie wierzę, że to powiem, ale to dobrze, że tak to załatwił. Przydadzą nam się ręce do szukania. Teraz trzeba wrócić i położyć Śpiącą Królewnę do łóżka.
- Śpiącą Królewnę? - spytała w półśnie Monika, uniosła głowę i uderzyła czubkiem głowy w brodę Adama, który pisnął cicho.
- Śpij dalej, Królewno - westchnął Adam. - Przynajmniej nikomu krzywdy nie zrobisz.
- Ale jestem głodna. Danny wrócił z pizzą?
         Dziewczyna ponownie przysnęła, ale dała wskazówkę, gdzie można znaleźć Jonesa. Jak się okazało, kiedy dotarli do kamienicy, cały czas biegał do pizzerii na rogu, znosząc po jednej pizzy i układając je w wieżyczkę tuż przy wejściu. Malcolm zatrzymał go, kiedy akurat wrócił z akcji "lama".
- Coraz więcej ludzi znajdujemy. Jakieś pojęcie, gdzie mogą być Harry i Louis? - spytała Madzia Liama, który powoli dochodził do siebie.
- Harry nie przyszedł - oświadczył. - A Louis… Ostatni raz widziałem go w seks shopie.
- A co wy tam robiliście? - zszokowała się Alex.
- Poszliśmy, bo stwierdził, że nie założy sukienki Lou i to, że mają tak samo na imię do niczego nie zobowiązuje. Chciał czegoś seksowniejszego.
- Stąd ta lalka?
- Ona była chyba po to, by mnie zmylić. Nie wiem, jak mogłem ją wziąć za niego. Jest o wiele sympatyczniejsza - zażartował Liam i towarzystwo się roześmiało, mimo iż mieli sporo osób do znalezienia.
         Telefon Madzi się odezwał i spojrzała na wyświetlacz. Była to wiadomość od jej chłopaka.
- Kto to? - zaciekawiła się jej mama.
- Nath pyta, jak się udała niespodzianka. Został w domu, kiedy mu napisałam, że się spóźnimy z trasy. Nie przyszedł, żeby głosu nie nadwyrężać! - Nastolatka wbiła numer swojego chłopaka i poprosiła go, żeby obudził mamę lub siostrę, które miały przekazywać jego odpowiedzi.
         Wyjaśniła całą sytuację i Beverly z synem zobowiązali się, że przyjadą pomóc szukać zaginionych.
- Rany, Zayn jest kiepski w szukaniu - westchnął Louis, jak gdyby nigdy nic wchodząc do siłowni. - Gdzie moja lama?
- A więc to ty sprowadziłeś lamę? - spytała zszokowana Madzia.
- Tak, bo pies Joela obsikał prezent od One Direction, a potrzebne było coś epickiego. To w końcu osiemnastka. Najlepszego!
         Louis zaczął ściskać Madzię, a Adam odchrząknął.
- Wybaczcie, ale czy mógłbym zanieść Monię na górę? Trochę mi ciąży.
- Zaprowadzę cię - zobowiązała się Madzia. - A wy zajrzyjcie do kanciapy Nicka, może on jest trzeźwy.
- Ktoś mnie wołał?
         Kiedy Madzia wyprowadzała ciemnowłosego chłopaka niosącego jej siostrę, natknęła się na właściciela kamienicy.
- Nick! - ucieszyła się. - To znaczy… proszę pana… Czy wie pan, co się tu stało?
- Armagedon - westchnął mężczyzna. Dziewczyna była przekonana, że też jest naćpany, ale on miał głowę wprawioną w używkach, więc wyjaśnił dość trzeźwo. - To pokręcone babsko przyniosło piernika z wkładką i wszyscy się tego nażarli. Ja też, w sumie. Potem ten cały Silvio wymyślił nową literę alfabetu i pojechał ją zgłosić do "Urzędu Liter", a jego dziewczyna pojechała za nim. Ona nic nie jadła, bo jest na diecie…
- … Nareesha… - zrozumiała Madzia. Już wiedziała, do kogo zadzwonić, ale nie chciała przerywać dłużej Nickowi, więc pozwoliła mu mówić.
- A wtedy ten chudy, co narobił mi w kuchni bałagan, gdy robił chilli z mięsem, stwierdził, że trzeba się bawić, póki nie ma Silvio i zarządził zabawę w chowanego.
- Myślałam, że to Danny wymyślił - westchnęła nastolatka. - Wiesz coś jeszcze?
- Wiem, że taki wysoki szatyn i niski karakan pojechali po dmuchany zamek i teraz montują go w mieszkaniu Audrey.
- Andy i Adam z Lawson - westchnęła Madzia. To akurat w miarę zgadzało się z historią Liama.
         Dziewczyna poszła na górę i wskazała drugiemu Adamowi mieszkanie siostry, które było otwarte. Znaleźli tam Maxa i Karolinę, którzy próbowali domyć z siebie kolorowy proszek. Madzia już myślała, że są trzeźwi, ale wtedy zaczęli się kłócić o to, kto teraz skołuje "magiczny pył", więc wywróciła oczami.
- Zajmiesz się moją siostrą? - spytała nastolatka Adama, który pokiwał głową i położył śpiącą dziewczynę na kanapie.
- Mogę mieć też oko na nich - zapewnił.
- W zaistniałej sytuacji się zgodzę, ale… Uważaj sobie, ok?
- Ok, łapy będę miał przy sobie. Tylko pomogę Monice w prysznicu i…
- Ani mi się waż! - krzyknęła nastolatka, ale widząc uśmiech chłopaka, zdała sobie sprawę, że ten się zgrywał.
- Na pewno dasz sobie radę?
- Mój współlokator pali trawę i często musiałem się nim potem zajmować. Dam sobie radę.
- W razie czego wołaj, na dole na pewno ktoś będzie.
         Madzia zamknęła drzwi do mieszkania i miała nadzieję, że były chłopak jej siostry da sobie radę z ogarnięciem tej trójki. Zanim zeszła na dół, zajrzała jeszcze do mieszkania Audrey, w którym na sflaczałym dmuchanym zamku smacznie spali Andy i Adam. Dziewczyna odetchnęła i zadzwoniła do Mai, żeby ta popilnowała tej dwójki przy drzwiach.
- Dzięki, że pomagacie - zwróciła się do Polki, która uścisnęła ją mocno.
- Przyjmij to jako dodatkowy prezent, Madzia.
- Byłabym też wdzięczna, gdybyś zareagowała, gdyby z 44b dobiegały jakieś odgłosy…
- Jakie odgłosy? Bójki?
- Jakiekolwiek - westchnęła jubilatka. Sama nie wiedziała, czego miała nasłuchiwać Maja, więc machnęła ręką i zbiegła na dół.
         Przez telefon rozmawiała z Nareeshą, która obwieściła, że Siva zrezygnował, nie mogąc znaleźć urzędu i udał się do domu, a ona się nim zajmie.
- Nie wiesz czasami, gdzie są Joel i Jay?
- Przykro mi, nie.
- A Ala i Audrey?
- Audrey śpi u mnie w mieszkaniu - poinformował Nick, który przysłuchiwał się rozmowie. 
- Całe szczęście! - ucieszyła się Madzia. - A więc niewiadomą pozostaje Alicja, Joel i Jay.
- I jeszcze Tom i Kelsey - podpowiedział dziewczynie Liam.
- Ja z Maggie ich poszukamy - zobowiązał się Tony, otrzepując się z kolorowego proszku i podchodząc do nastolatki.
         W drzwiach jednak stanęła Beverly i Nath, rozdmuchując jego plany. Madzia rzuciła się w ramiona swojego chłopaka i wtuliła w niego twarz.
- Wszystko będzie dobrze - zapewnił ją Nath.
- Nie powinieneś nic mówić.
- Wiem, ale… za bardzo tęskniłem, żeby teraz milczeć.
- Zostań ze swoim chłopakiem, ja z Niallem poszukamy reszty - oświadczył Tony i rzuciwszy Madzi ostateczne pożegnanie, wyszedł z kamienicy z blondynem z One Direction.
         Toma i Kelsey znaleźli szybko, na placu zabaw niedaleko, gdzie korzystali ze zjeżdżalni. Od razu przyprowadzili ich do kamienicy, a ci położyli się spać na ziemi i odpłynęli w mgnieniu oka. Alicję znalazła Beverly w piwnicy, gdzie ta się ukryła, pewna, że zabawa w chowanego trwa.
         Kiedy towarzystwo zastanawiało się, gdzie mogła udać się reszta, do pomieszczenia wszedł Adam.
- Dlaczego zostawiłeś Monikę?! - uniosła się Madzia, ale chłopak ją uspokoił.
- Cała piątka śpi jak zabita. Chciałem tylko to powiedzieć.
- Cała piątka?
- Tak, w sypialni jedno łóżko było zajęte przez dwóch delikwentów.
- Na pewno Joel i Jay! - ucieszyła się Madzia. - A więc mamy wszystkich zagubionych!
         Nastolatka się rozpromieniła.
- A więc może to czas, abyś rozpakowała prezenty? - zażartował Liam i wszyscy wybuchli śmiechem.
         Zamieszanie skończyło się szczęśliwie. Wszyscy się odnaleźli, niektórzy już nawet wytrzeźwieli. Wtedy Madzia posmutniała.
- Co się stało? - zatroskał się Nath.
- Właśnie zdałam sobie sprawę, że leci mi już dziewiętnasty rok - westchnęła nastolatka.
- I będzie jeszcze lepszy niż poprzedni - zapewnił ją chłopak, ale nie była pewna, czy może mu zaufać w tej kwestii.
- Nic już nie mów - poprosiła.
         Z pomocą przyjaciół nastolatce udało się rozwieźć towarzystwo do domów. Dziewczynom oczy się kleiły, więc zostały odwiezione w drugiej kolejności. Nie miały nawet siły podniecać się przygodą, którą właśnie przeżyły. W samochodzie przysypiały i Madzia robiła to samo, oparta o ramię Natha.
- Dobrze się czujesz? - zagadnął chłopak, kiedy on i Beverly odwieźli jej mamę i Alę do domu. Żegnali się na ganku, ale za każdym razem któreś sobie o czymś przypominało.
- Mogłem przyjść na tę imprezę, wtedy nic takiego by się nie stało - westchnął w końcu Nath. Miał taki delikatny i słaby głos.
- To nie twoja wina. Nie chciałabym imprezować, wiedząc, że nie mogę na nikogo nawrzeszczeć, żeby nie nadwyrężać gardła. Zresztą, pierwszy rzuciłbyś się na murzynka.
- Gdybyś ty tam była, na pewno bym przyszedł.
         Przez chwilę stykali się czołami i milczeli.
- Boisz się? - spytała nagle nastolatka. - Że stracisz głos?
- Kiedy jestem z tobą, niczego się nie boję. Tak jakbyś była moim zapewnieniem, że wszystko będzie dobrze. Talizmanem. - Złapał ją za rękę i spojrzał jej w oczy. Z kieszeni wyciągnął niewielkie pudełeczko.
- Nath… co to jest? - spytała zaintrygowana, ale i lekko zdenerwowana.
         Była szósta godzina, a ona słaniała się na nogach, a on zamierzał się jej oświadczyć? I to teraz, kiedy miała w głowie taki mętlik odnośnie swoich uczuć?
- Chciałem ci się oświadczyć w twoje urodziny - odezwał się nagle chłopak.
         Odruchowo wyciągnęła rękę z jego uścisku, a on spojrzał na nią zdziwiony.
- Maggie, spokojnie! - zapewnił ją. Stanowczo za głośno i załamał mu się głos. - Nie chcę się z niczym spieszyć. Chciałem tylko, żebyś wiedziała, że się ciebie nie wstydzę i postawię się Scooterowi, gdy tylko odzyskam siłę w głosie.
- Więc… co to jest?
- Otwórz.
         Uniosła atłasowe wieczko i znalazła w nim wisiorek, który po otwarciu ukazywał ich wspólne zdjęcie.
- Skąd je masz? - spytała ze śmiechem nastolatka.
- Z jednej ze starych gazet. Pamiętasz, kiedy je zrobiono?
- Tak, kiedy wychodziliśmy z restauracji tylko we dwójkę jakoś na początku naszej znajomości.
- Nasze pierwsze zdjęcie.
- Tak? Rzeczywiście. - Nastolatka się rozpromieniła.
- Wszystkiego najlepszego - szepnął Nath i przytulił ją mocno do siebie.
- Nie chcę być niegrzeczna, złotko, ale jeśli nie chcesz, żeby twoja matka zasnęła za kierownicą, lepiej wsiadaj! Jess sobie sama nie poradzi, gdyby Tom i Kelsey się obudzili! - zawołała Beverly przez otwarte okno samochodu.
- Już idę, mamo! - odkrzyknął Nath.
- I nie krzycz, na miłość boską! Chcesz stracić głos?!
         Chłopak skruszył się, cmoknął swoją dziewczynę w policzek na pożegnanie i wsiadł na siedzenie pasażera. Beverly życzyła jeszcze Madzi spełnienia marzeń i samochód odjechał, zostawiając nastolatkę na ganku.
         Zamyśliła się tak, że nie zauważyła opartego o płot Tony'ego, który jej się przyglądał.
- Jak się czujesz jako świeżo upieczona osiemnastolatka? - zagadnął chłopak.
- Tak samo jak siedemnastolatka, tylko o dzień starsza. Czy ty zawsze jesteś takim rannym ptaszkiem?
- Nie poszedłem jeszcze spać. Czytałem doniesienia w internetowych dziennikach o pewnej lamie, która zdewastowała ogródek.
- Żartujesz? Już o tym piszą?
- Co powiesz na wspólny przegląd prasy online i obiecanego mini-szampana? - zagadnął chłopak, a dziewczyna się uśmiechnęła.
- Myślę, że mogę znaleźć dla ciebie pięć minut. Potem muszę się położyć, bo zasnę na stojąco.
         Tony otworzył sobie furtkę i wszedł na posesję Ali. Na górze zgasło światło, które zwiastowało, że mama Madzi poszła spać, mieli więc chwilę dla siebie. Przysiedli na ganku i pochylili się nad telefonem chłopaka. Naszyjnik od Natha Madzia schowała do kieszeni. Nawet nie wiedziała kiedy, a zasnęła na ramieniu przyjaciela. Anglia chyba nigdy nie przestanie jej zadziwiać. 

10 komentarzy:

  1. Leże i nie wstaje!! xD
    Zaczepisty rozdział bejbe!!
    Nie wiedziałam, że w Lawson jest Andy, Andy, Andy i Andy. :D Zlewałam z tego niesamowicie. xD
    Dobrze, ze wszyscy się znaleźli. :3
    I że Nathan znalazł prezent! :D
    Ogólnie rozdział cud, miód i maliny. :)
    Czekam na następny!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja uwielbiam czytam takie pokręcone historie. Liam i dmuchana lala z sexshopu przebili wszystko xD
    Czekam na kolejny rozdzialik xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaaaak. Super rozdział!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wręcz popłakałam się ze śmiechu. Zajebisty rozdział. :D
    Zabawa w chowanego z bandą naćpanych celebrytów to musi być coś. haha
    Ja myślę, że Lawson powinni zmienić nazwę na Andy, bo skoro w zespole jest Andy, Andy, Andy i Andy to dlaczego nie nazwać tak zespołu. xD
    Liam z dmuchaną lalką pod stołem po prostu mnie rozwalił.
    Ogólnie rozdział świetny. Czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to szykuje się nam czworokąt :D
    Joel, Jay, Adam i Monica yey
    Ale i tak ciągle liczę na Toma i Monice :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za powitanie :)
    A mam zamiar zostać z tobą do końca tego bloga i (mam nadzieję WIELU) następnych :P
    Rozwalił mnie ten rozdział kompletnie :]
    Szczególnie Liam z dmuchaną lalką :P
    Do następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na samym początku nie potrafiłam przestać się śmiać. Liam z tą laleczką mnie powalił. Adam aka niski karakan xD A ta lama to idealny prezent. Chłopaki to zawsze mają jakieś walnięte pomysły xD
    Trochę trudno było mi ogarnąć, kogo znaleźli, ale jakoś się udało :P
    Madzia i Nath... Brak słów, aww ♥
    Czekam na następny, weny xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha powaliło mnie to na maxa! Pisz nexta
    Anonimke

    OdpowiedzUsuń
  9. Przez cały czas jak czytałam, nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który wypływał na moją twarz:)
    Ten rozdział był prześmieszny, pełny tylu niespodzianek, że ciężko nawet wszystko wymienić o niczym nie zapominając xd
    Liam i jego zabaweczka, no kto co woli;p
    Louis.... jak ja się za nimi wszystkimi stęskniłam, począwszy od Nialla kończywszy na Zaynie. No szkoda, żę Harry`ego cieleśnie nie było, ale zawsze coś xd No i ta lama;D
    Mi lamy kojarzą się tylko z Amber z f(x), więc wiesz, jestem zaskoczona;)
    Tony mnie denerwuje, nie wiem czemu, ale działa mi na nerwy. Niech się okaże gejem, proszę.... Tak nie miałabym nic przeciwko temu żeby kręcił się przy Maggie;D Bo ona powinna być już z tym swoim Romeo a.k.a. Nath, ale wiem, że nie może być tak prosto xd
    Dobra, koniec. Zaraz się zatracę w komentowaniu i wyjdzie mi z tego coś nieźle szurniętego :)

    Pozdrawiam<3
    Taeyeon

    PS. Masz może trochę takiego murzynka na zbyciu?;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział super
    Serio pomyślałam że Nath chcę się jej oświadczyć tam na tym ganku
    Dobrze że nie poszedł na tą imprezę :)
    Ale mialas pomysł z tym murzynkiem z marihuaną w środku :D
    Weny Pisarko i oby następny rozdział był tak samo genialny jak ten :D

    OdpowiedzUsuń

Blog List