niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 34 - "Madzia"

Wow! Nie spodziewałam się tak szybkiego odzewu. W ramach podzięki za wszystkie komentarze, bonusowy rozdział już dzisiaj.




           "Nigdy nie ma się drugiej okazji, żeby zrobić pierwsze wrażenie"
                Andrzej Sapkowski ("Miecz przeznaczenia")


            Nie była przekonana, czy bratanie się z wrogiem jest dobrym rozwiązaniem, ale martwiła się o Zayna, no a w tej chwili ona i Tony mieli wspólnego wroga, a to czyniło ich niemal czymś w rodzaju sprzymierzeńców.

- Więc… jest w Anglii jakiś gwiazdor, którego nie znasz, albo z którym się nie spotykasz? - zagaił członek Buster Sharp, kiedy kierowali się w smudze światła z i'Phone'a przed siebie zawiłymi korytarzami.

- Grono się stale zmniejsza, ale na pewno ktoś się jeszcze znajdzie - odpowiedziała beznamiętnie nastolatka.

- No to z kim się kumplujesz?

- Po co ci to?

- Z ciekawości pytam.

- Z The Wanted, One Direction, McFly… znam też JLS, a ostatnio poznałam też Lawson.

- Czyli jury jest, że tak powiem, w twojej kieszeni?

- Co? Nie! - prychnęła dziewczyna. - To nie tak, że się z nimi kumpluję, tylko ich poznałam. Jak wiele fanek.

- Ale Nathan Sykes jest twoim chłopakiem, tak?

- No… tak.

- Więc musisz dobrze znać resztę The Wanted. W końcu Tom jest opiekunem Wrednych Zalotek.

- Ale ich nie ma w jury.

- Ale krucjata ratowania Zayna świadczy o tym, że musisz te zespoły więcej niż tylko znać.

- Och, niech ci będzie. - Madzia dała za wygraną i wywróciła oczami. Dała się łatwo podejść i zdradziła, że przyjaźni się z członkami jury. Po chwili jednak coś sobie przypomniała. - Jeśli to da ci poczucie sprawiedliwości, Frankie z The Saturdays mnie nienawidzi. Prawie się pobiłyśmy ponad rok temu.

- Teraz miałabyś niezłą obstawę do ochrony.

- Wtedy też miałam i na nic się to zdało. Ledwo nas powstrzymali - prychnęła Madzia, a on nagle bez ostrzeżenia zatkał jej usta ręką.

- Słyszałaś? - spytał, kiedy znacząca zezowała na ten knebel. - Ktoś tu idzie.

         Wyrwał jej i'Phone'a i próbował nieudolnie wyłączyć latarkę, ale tylko pogorszył sprawę, wcisnął jakiś przycisk, przez co w głośnikach na fula zabrzmiała jakaś nieznana chwytliwa piosenka.

- Cholera! - zaklął chłopak i zaczął się szamotać ze złośliwym sprzętem, który udało mu się wyciszyć dopiero po refrenie.

- Wow, geniuszu. Subtelne to nie było.

- Ważne, że to był fałszywy alarm - westchnął Tony, chowając telefon do kieszeni. - Dalej pójdziemy w ciemnościach, żeby nie kusić losu.

- To może chociaż muzyczkę zapuść, żeby było przytulniej - zażartowała dziewczyna. - Może być ten kawałek, wpada w ucho.

         Tony roześmiał się, więc zmarszczyła brwi.

- To Buster Sharp? - spytała zbita z tropu. Tego byłoby za wiele. Miałaby spodobać jej się piosenka wroga?

- Części Buster Sharp - poprawił ją. - Ja i Malcolm wykonujemy, produkcją i obróbką dźwiękową zajął się Sam.

         Imiona i tak niewiele jej mówiły, ale ważne było tylko to, że Ricky nie maczał w tym palców.

- Rapowałeś?!

- Nie, ja śpiewałem.

- Acha. Fajna piosenka.

- Mojego autorstwa.

         Po tym wyznaniu szczęka nastolatki opadła niemal do ziemi i była wdzięczna, że idą w zupełnej ciemności i jej towarzysz nie może zauważyć zdziwienia i podziwu. Numer był bowiem świetny. Miał znaczące słowa, niezły bit i dobry wokal. Jeśli Buster Sharp wyskoczyliby z czymś takim na konkursie, Wredne Zalotki i ich nawet świetnie zaśpiewane covery bledły.

- Zaśpiewacie dziś ten utwór? - zagadnęła Madzia, czując, że temat odchodzi w odstawkę, mimo iż była chorobliwie ciekawa.

- Chcesz wybadać konkurencję? - roześmiał się Tony.

- Nie! Po prostu jestem ciekawa.

- Cóż, ja wypytywałem cię o twoich sławnych ziomków, więc w zamian mogę zdradzić, że zaśpiewamy coś innego, ale też swojego autorstwa. A wy?

- Eee… Też.

- Kto u was pisze piosenki? Ty?

- Yhm.

         Madzia zdawała sobie sprawę, że w najlepszym przypadku bardzo nagina prawdę. Rzeczywiście od czasu do czasu brzdękała na gitarze, Tom nauczył ją kilku chwytów. Próbowała też swoich sił na keybordzie od Natha, ale to szło jej opornie, kiedy nie było przy niej chłopaka, który nauczyłby ją, jak sprawnie wywijać palcami. W głowie cały czas grała jej melodia, której nie potrafiła w jakiś sposób uzewnętrznić, a krępowała się ją komuś zanucić i wszystko zataczało błędne koło. Podobnie było z tekstem do piosenki, nie potrafiła ubrać myśli w słowa. A teraz paplała tutaj obcemu rywalowi, że Wredne Zalotki zaśpiewają napisany przez nią utwór… Pozostawało mieć nadzieję, że konkurs nie zostanie wznowiony, bo inaczej wyjdzie na kłamczuchę.

         Dalej kierowali się w milczeniu i w niemal zupełnej ciemności. Szli wzdłuż ściany, aż ich oczom ukazało się oznaczenie wyjścia ewakuacyjnego.

- Jesteśmy wolni! - zaklaskał Tony. - Nawet jeśli drzwi będą zamknięte, to otworzę je twoją wsuwką.

- Ale najpierw mieliśmy znaleźć Zayna.

- E, tam. Pewnie już go pożarła ta stuknięta porywaczka.

- Hej!

- No co? Twoja koleżanka i twój chłopak też mogli paść jej ofiarą, jeśli zauważyła, że drzwi były otwarte…

         Madzia uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Rzeczywiście nie pomyślała, zostawiając swojego chłopaka i przyjaciółkę na pastwę losu. Podrapała się po głowie, by wymyślić coś sensownego, kiedy nagle poczuła, jak Tony ciągnie ją w bok, by ukryć się w jakiejś wnęce.

         Na końcu korytarza zamajaczyło bowiem światło latarki i powoli dobiegały ich głosy.

- Gdzieś tu muszą być! - unosiła się Jessica. - Wszystkie drzwi są zabarykadowane, sprawdzałam to osobiście. Na pewno jeszcze nie wyszli, więc mamy przewagę. Powiedz Borysowi i Ivanowi,  żeby obstawili wyjścia, a reszta niech ogarnie tych na widowni. Ja wrócę do pilnowania Zayna. On jest teraz najważniejszy.

         Madzia próbowała wyrwać się w stronę dziewczyny, ale Tony trzymał ją dość mocno, co było niekomfortowe i nie na rękę, więc zaprzestała rzucania i poczekała aż sługus Jessici się oddalił w przeciwnym kierunku.

- Szybko! - poleciła Tony'emu. - Śledzimy ją, póki jest sama!

         Zanim chłopak zdążył zaprotestować, nastolatka ruszyła przed siebie, zostawiając go bez wyjścia. Musiał podążyć za nią, żeby nie napytała sobie biedy.

         Przed sobą słyszeli stukot obcasów Jessici, więc śledzenie jej nie było trudne. Kłopoty sprawiało tylko wymacanie drogi po ciemku, ale jakoś sobie poradzili i dotarli do miejsca, w którym psychofanka przetrzymywała swojego idola. Była to projektownia tuż nad widownią, skąd dziewczyna miała widok na całą salę i dostęp do radiowęzła, którym obwieszczała komunikaty, tak jak obwieszczana jest przed spektaklem konieczność wyłączenia telefonów komórkowych.

- Masz jakiś plan? - zapytał szeptem Tony, kiedy zostali sami na korytarzu.

- Tak. Ty idziesz skopać tych łysych… najwyraźniej rusków, a ja skopię Jessicę.

- A może na odwrót?

- Bądź mężczyzną.

- Gdybym nim był, to postawiłbym na swoim i już bylibyśmy wolni. Znaleźliśmy drogę do wyjścia.

- Nie marudź! Zostaniesz jako obstawa - zadecydowała Madzia i dokonała kilka wdechów zanim nacisnęła na klamkę.

         W pomieszczeniu było jasno. Pomarańczowe światło z lampy początkowo zakłuło Madzię w oczy, ale szybko zorientowała się w sytuacji. Jessici nie zauważyła. Przed sobą miała natomiast Zayna w samych bokserkach przywiązanego, a raczej przyklejonego taśmą izolacyjną do krzesła. Na jego szyi Jessica owinęła różowe boa, co tylko potęgowało groteskowy wygląd ofiary. Chłopak nie był zakneblowany, więc gdy tylko rozpoznał koleżankę, nie bacząc, że Jessica może za chwilę wrócić, zawołał.

- Maggie, całe szczęście! Myślałem, że ta wariatka mnie zgwałci! Poszła po bitą śmietanę i banany, cokolwiek planuje, musimy uciekać!!!

         Madzia spojrzała znacząco na Tony'ego i oboje zgodnie ruszyli, by wyswobodzić zakładnika. Nie było to jednak łatwe, taśma izolacyjna była bardzo mocna, więc zaczęli się rozglądać w poszukiwaniu nożyczek.

- Tego szukacie?

         Jessica pojawiła się w pomieszczeniu dzierżąc w dłoni ostre narzędzie i znacząco machając nim w powietrzu. Miała na sobie czarny gorset i pończochy, strój, który powinien być seksowny, ale w połączeniu z jej anemicznym, chudym i bladym ciałem wyglądał obleśnie. Madzia nie miała wątpliwości, że dziewczyna planowała coś chorego. Zakręciło jej się w głowie, kiedy zdała sobie sprawę, że tak jak kiedyś jej życie przypominało telenowelę, tak teraz niskobudżetowy horror. Oby tylko ten film miał happy end jak ostatnia część "Drogi Rozpaczy", która co prawda zamykała historię ku rozpaczy Toma, ale dawała nadzieję, że nawet z beznadziejnej siepanki ktoś może wyjść cało.

- O Boże, ona ma nożyce! - Zayn zachlipał kilka razy. Stracił już nadzieję, że się wydostanie, powtarzał jak w transie, że Madzia ma przekazać Perrie, że ją kocha, ale nastolatka miała teraz ważniejsze sprawy na głowie.

- Gdyby weszła z bananem i bitą śmietaną byłoby łatwiej ją obezwładnić - szepnął dziewczynie na ucho Tony, czym może i wywołałby na jej twarzy uśmiech, gdyby nie powaga sytuacji.

- Jess… - odezwała się drżącym głosem nastolatka. - Rozumiem, dlaczego tak bardzo chciałaś zostać z Zaynem sam na sam, ale czy naprawdę to wszystko jest konieczne?

- Oczywiście! Nie odpowiadał na korespondencję, zignorował moją sugestię na facebooku jako że niby jesteśmy w związku…

- Nie mam konta na facebooku - wtrącił Zayn, ale dziewczyna rzuciła mu mordercze spojrzenie.

- Nie przerywaj, gdy rozmawiamy! - warknęła na niego, a sama pochyliła się do mikrofonu, by obwieścić zebranym na sali kolejny komunikat. - Z racji tego iż dwójka odważnych chojraków próbuje pokrzyżować moje plany, jestem zmuszona wprowadzić podwójne środki ostrożności. Zapalam światło, a każdy, kto ruszy się z miejsca, w którym się znajduje lub zacznie krzyczeć oberwie kulkę w głowę od moich zakamuflowanych pomocników.

         Przez chwilę na sali zapanowała panika, co doskonale było słychać z projektorowni. W momencie zapalenia światła zapadła jednak cisza jak makiem zasiał. Ludzie rzeczywiście przestraszyli się tej nieobliczalnej nastolatki.

- Czy ty masz okres, dziewczyno? - westchnął w końcu Tony, a Jessica wymierzyła w niego nożyczkami, więc uniósł ręce w geście poddania. - Przepraszam. Po prostu dziwi mnie, że taka dziewczyna jak ty musi uciekać się do takich sposobów, by znaleźć się sam na sam z chłopakiem, który nie potrafi jej docenić.

- O co ci chodzi?

- Po prostu jest milion chłopaków, którzy daliby się pokroić, by znaleźć się na miejscu tego imbecyla… bez obrazy, Zayn.

- Spoko - westchnął nadal przywiązany do krzesła chłopak, a Madzia zmierzyła Tony'ego, który dokonywał tej deklaracji.

- Milion? Wymień jednego!

- Ja na przykład. - Chłopak wzruszył ramionami jak gdyby nigdy nic.

- Ty nie jesteś piosenkarzem! A ja kocham Zayna!

- Czy nie lepiej ulokować uczucia z wzajemnością? - wtrąciła Madzia, nagle rozumiejąc, o co chodzi jej nowemu znajomemu. - A Tony jest w zespole Buster Sharp. Niedługo będą wielcy!

         Chłopak spojrzał na nią z politowaniem, bo doskonale znał jej zdanie o jego zespole, ale wzruszyła ramionami, więc uśmiechnął się w stronę Jessici.

- Zayn i tak jest zajęty - oświadczył.

- Skoro… jesteś w zespole to… zaśpiewaj coś. Tylko lepiej, żeby było dobre!

         Tony potarł nerwowo kark.

- Właściwie wolę grać na gitarze…

- ŚPIEWAJ!!! - nakazała Jessica, a on jak na zawołanie zaczął śpiewać Bruno Marsa "Just The Way You Are", według której Jessica była wspaniała taka, jaka jest, co było kwestią sporną, ale Madzia trzymała gębę na kłódkę.

- No i…? - zagadnął Tony, kiedy skończył, a psychofanka Zayna mierzyła go wzrokiem, jakby oceniając, czy nadaje się na jej chłopaka.

- Nie jesteś tak ładny jak Zayn, ale… jesteś całkiem w porządku.

         Towarzystwo odetchnęło z ulgą, słysząc te słowa. Z zaciśniętymi pięściami oczekiwali, aż napięcie się rozluźni i wszystko zakończy się dobrze. Jessica przespacerowała się tuż przed ich nosami z nożyczkami w ręku i serca podeszły im do gardeł, na szczęście okazało się, że chciała tylko wyswobodzić Zayna z węzłów.

- Sorki. Teraz wiem, że serce nie sługa. Kocham innego, Zayn - obwieściła bezceremonialnie i podeszła do blatu, by zostawić na nim nożyczki.        

         Kiedy odwróciła się zamaszyście, by rzucić się na nowy obiekt westchnień, została dosłownie znokautowana przez Zayna, który zdołał się wyswobodzić i stał w samych bokserkach i różowym boa.  Jessica straciła przytomność, a członek One Direction zgiął się w pół i odetchnął z ulgą.

- Zayn! Dziewczyn się nie bije! - oświadczyła Madzia, widząc, że zagrożenie minęło. - A ona chciała się poddać!

- Gówno mnie to obchodzi! Ta wariatka pewnie miała zamiar mnie zgwałcić. Nawet nie chcę myśleć, po co były jej te banany…
Magda spojrzała na Tony'ego szukając poparcia, ale ten wzruszył ramionami.
- Jestem w tej kwestii z Zaynem, teraz moja cnota była zagrożona.

         Wszyscy spojrzeli na siebie i roześmiali się beztrosko. Nie zauważyli, że do pomieszczenia wszedł Borys, wielki łysy dres, który wcześniej ogłuszył Natha. Napastnik zorientował się, że jego szefowa leży nieprzytomna i warknął z wściekłości, zwracając na siebie uwagę.

         Tony i Zayn bohatersko zasłonili Madzię, co wyglądało komicznie ze względu na strój Zayna. Jakby komizmu było mało, ktoś o wiele niższy popukał Borysa w ramię, a kiedy ten się odwrócił, oberwał w nos od Natha. Nie był to jednak cios na tyle silny, by powalić wielkoluda, więc Madzia pochwyciła krzesło, do którego wcześniej przywiązany był Zayn i zanim Borys oddał jej chłopakowi, grzmotnęła go z całych sił w łeb tak, że zatoczył się i runął głową prosto w karton, który okazał się być pełen bananów.

- To za znokautowanie mojego chłopaka! - oświadczyła butnie i rzuciła się w ramiona Natha. Za jego plecami dostrzegła chichoczącą Irene, której ulżyło, że sprawa zakończyła się dobrze.

         W teatrze było jeszcze kilku sługusów Jessici, więc towarzystwo przyspieszonym krokiem udało się do wyjścia, które wcześniej znaleźli Madzia i Tony. Chłopak otworzył drzwi jej wsuwką i wydostali się na zewnątrz. Okazało się, że budynek jest obstawiony przez policję i brygadę antyterrorystów. Brakowało tylko Avengersów, co słusznie zauważył Tony. Kiedy specjaliści wbiegli do budynku, by obezwładnić napastników (którzy wbrew słowom Jess nie byli uzbrojeni, nie było też żadnej bomby), piątka ocalałych mogła odetchnąć z ulgą.

- W zaistniałej sytuacji raczej nie zgodzisz się na wspólne zdjęcie, nie? - zagadnęła Irene Zayna, który udał naburmuszonego, ale po chwili roześmiał się razem z wszystkimi. Przerzucił dziewczynie boa przez szyję i zapozował z nią do wspólnej fotki, którą zrobiła Madzia.

- Ale pamiętaj, że dziewczyn się nie bije - chichotała nastolatka, a Zayn posłusznie zasalutował.

- I tak nie przebije twojego nokautu krzesłem - wtrącił Nath. - Aż strach się bać.

- W końcu ma wprawę w biciu. Trafiła do więzienia, gdy pobiła się z dziewczyną Liama - zauważył Zayn i członkowie konkurencyjnych zespołów zaczęli żartować i wymieniać się wspomnieniami ku uciesze Irene, która właśnie przeżyła przygodę życia.
- Ale jak w ogóle wydostaliście się z "celi"? - zmieniła nagle temat Madzia.
- Żadna filozofia. Drzwi były otwarte, więc kiedy udało mi się dobudzić Natha, po prostu wyszliśmy i schowaliśmy się niedaleko.
- Bo pod latarnią najciemniej - dopowiedział Nath. - Ziomek świrniętej Jess przyszedł sprawdzić, czy nadal jesteśmy zamknięci, ale nikogo nie było, więc wściekły sobie poszedł, a my podążyliśmy za nim i tak znaleźliśmy Was.
- Wow. O wiele lepsi z was szpiedzy niż z nas - roześmiał się Tony.
         Zapanowała miła atmosfera. Wszyscy się rozluźnili, zdając sobie sprawę, że ich koszmar dobiegł końca. Madzia i Tony stanęli z boku i obserwowali, jak policja wynosi nieprzytomną Jessicę i skutego Borysa ze skórką od banana na głowie.

- Jeśli to coś warte, nie uważam, że miałeś coś wspólnego z sabotażem Wrednych Zalotek - odezwała się dziewczyna.

- Jeśli to coś warte, nieźle nokautujesz krzesłem, więc nawet gdybym miał niecne plany, zrezygnuję z nich.

- A masz?

- Nie. I wydaje mi się, że Ricky też nie miał z tym nic wspólnego. Jest pewny siebie, zarozumiały i wkurzający, ale nie posądziłbym go o taki numer jak zatrucie rywalki.

- W takim razie rozejm?

- Rozejm. Będziemy walczyć tylko na polu zawodowym. Twoja piosenka kontra moja. - Tony uśmiechnął się i klepnął Madzię w ramię, widząc, że budynek opuszczają jego koledzy z zespołu.

         Wyglądało na to, że teatr będzie przeszukiwany w celu odnalezienia domniemanej bomby i zawody zostały przełożone. Madzia miała tydzień na napisanie jakiejś piosenki. Nie udało jej się to przez siedemnaście lat, więc zapowiadało się naprawdę ciężkie siedem dni.


12 komentarzy:

  1. O matko cudowny rozdział :*
    Właściwie nie wiem co tu napisać, bo dużo się działo :)
    Ne spodziewałam się że kiedykolwiek Madzia znokautuje kogoś krzesłem O.o
    Rozbawił mnie tekst:"- Czy ty masz okres, dziewczyno?"
    Dziękuję za miły początek dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, wow, wow.....po guzik jej te banany? Brrrr...
    Błagam niech zamkną Jess w psychiatryku w pokoju z takiej pianki i bez okien!
    Nie ma to jak przyłożyć komuś krzesłem xD tak od czasu do czasu :D
    Hmmm...co tam jeszcze...napisać piosenkę w 7 dni....to będzie ciekawe xd
    rozdział jak zwykle cudowny czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo ! :)
    Rozejm i dobrze
    Nokaut krzeslem mnie rozwalil :P
    Weny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. zapraszam cię na mojego nowego bloga nathan-invented-story.blogspot.com

      Usuń
  4. NO! Prosiłam o kolejny rozdział bardzo szybko i jest! :D
    Spowodowałaś, że się uśmiechałam jeszcze zanim zaczęłam czytać! :D
    Najlepsza była końcówka! *______*
    Zayn. ♥
    Ciekawe, po co były jej te banany. xD
    Mam nadzieje, że to ostatni rozdział, w którym Jessica jest na wolności. Niech teraz będzie czas dla Madzi i Nathana. ♥
    Po obejrzeniu Zaplątanych uważałam, ze patelnia jest dobrą bronią.
    Teraz w razie potrzeby będę szukać też krzesła. xD
    Ten Tony to nawet spoko gość.
    Napisanie piosenki w siedem dni... Da radę dziewczyna!
    W końcu znokautowała gościa krzesłem, była zamknięta w chłodni 2 razy, ma Monikę jako siostrę! Napisanie piosenki w 7 dni to dla Madzi pikuś!

    Dobra, chyba to wszystko.
    Pozdrawiam, Lubię Knedle.



    Czytała Krystyna Czubówna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się ze śmiechu.
    I za to uwielbiam toje rozdziały, mimo tego, że czasami nic nie jest w nim śmiesznego, ja i tak się śmieje. Nie mówię o tym rozdziale, bo ten był smieszny, ale ogólnie.
    Do teraz nie mogę wyrzucić z głowy Zayna w bokserkach i boa.
    Interesujące były te banany, ciekawe jakie miała z nimi plany
    <.<
    >.>
    >.<
    Podejrzanee....
    No i mistrzowskie powalenie krzesłem przez Madzie, że tak powiem powaliło mnie na kolana. Seryjnie było epickie... Ciekawe skąd było to krzesło, że znokautowało takiego gościa. Może samo to, że wcześniej siedział na nim Zayn wystarczyło, z wrażenia zamroczyło gościa i wpadł w kartony, nie ważne, że z bananami, ważne, że kartony... Samo złooooo...
    No ale przyznam, że jeszcze lepszy był cios od Natha, nic nie dał... Ale i tak próbował uratować swoją dumę. Za to go uwielbiam.
    Coraz bardziej zaczynam lubić Tony'ego, wydaje się spoko i mam trochę nadziei, że będzie go więcej w opowiadaniu. Tak naprawdę w każdym rozdziale brakuje mi wszystkich, ale jakbyś pisała takie rozdziały to ...
    Piosenka w siedem dni... bedzie trudno, ale to Madzia, bywała w gorszej sytuacji. Wierzę w nią.
    Czekam oczywiście na następny rozdział, ale również czekam nadal na pogodzenie się Moniki i Jay'a, w to tyż wierze, z każdym momentem coraz mniej, patrząc na głupotę Jay'a, ale nadal wierzę, bo wiara jest najważniejsza, Amen.
    Chyba to tyle z mojej strony.
    Dziękuje za uwagę, Invincible.

    OdpowiedzUsuń
  6. 💩 💩
    💩💩💩💩💩
    💩🎱🎥🎱💩 💩
    💩💩👅💩💩 💩
    🌐🌐🌐🌐 💩
    🌝💩💩💩💩💩💩
    💩💩💩💩💩💩
    💩💩 💩💩
    💩💩 💩💩
    💩💩💩 💩💩💩O kurcze ale fajny rozdział!
    Jestem bardzo ciekawa jak naprawdę sie nazywa Madzia?
    Bo jest ładną dziewczyną i ładne wyszła na tym zdjęciu na początku u góry na zdjęciu bloga. A i zmieniłaś wygląd ale na lepsze
    Do następnego ;***
    Anonimek
    =D

    OdpowiedzUsuń
  7. Treść jak z kryminału, akcja jak w horrorze, a wszystko rozgrywa się w komedii. Masz talent do wszelakich gatunków literackich.

    Członek BS okazał się fajnym gościem. Dobrze, że zarzucili walk na polu prywatnym. No ale, to jedyny członek konkurencyjnego zespołu, który jest ''spoko''. Zobaczymy jak reszta.
    Madzia da radę napisać. Czasem piosenka zostaje stworzona w 10 minut. To w 7 dni nie da rady ?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że tak rzadko komentuję, ale czytam każdy rozdział! Po prostu nie mam czasu, aby przysiąść i coś napisać.
    Niezły pomysł z tą psychiczną Jess, a Tony wydaje się uroczy!! Może jakiś romans między nim a Irene?? :D
    Ooo, widzę nowy szablon! Ciekawy nagłówek. Czyżby teraz Brukselka (dawno jej tak nie nazywałaś!!) bardziej trzymała z Lawson? Coś między nią i Joel'em?? ;>>> no cóż, czekam na dalsze rozdziały z niecierpliwością!! :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu genialne! Ja też kiedyś przyłożyłam koledze krzesłem i trafiłam w jaja XD i wybilam mu jednego zęba :D zwijal sie na podłodze z 30 min z bólu ;D plisek dodaj jak najszybciej nowy rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. ŚWietny rozdział. Akcja się rozwija z rozdziału na rozdział. Mam nadzieję że kolejny za niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ile tu się działo! ;D Jess po raz kolejny udowodniła, że jest psychiczna. Tony wydaję się naprawdę w porządku. Zayn z boa - mistrzostwo. haha Czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń

Blog List