sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 36 - "W słusznej sprawie"

Dziękuję za komentarze!


Dziś dłuższy rozdział, mam nadzieję, że przebrniecie. W kolejnym rozdziale coś, na co wiele z Was czeka, ale póki co, wprowadzenie do konkursu.


Pozdrawiam i miłego długiego weekendu życzę :*
PS. Piosenka, którą napisały wspólnie siostry to "Wake Me Up" Avicciego (dla tych, którzy nie zorientowali się po przetłumaczonych przeze mnie słowach).





         "Chcesz się bić? Bij się z myślami. Chcesz walczyć? Zwalczaj własne słabości.
         To najcięższa walka, ale i największe zwycięstwo."   
         Aleksander Minkowski ("Księżniczka i mag")


            Nadszedł dzień, który Madzia, gdyby tylko mogła, opóźniałaby w nieskończoność. Tydzień minął jak z bicza strzelił i mimo iż jej przyjaciółki z zespołu uznały piosenkę za kawał dobrej roboty, a praca z Lawson sprawiła, że stały się jeszcze lepsze, nastolatce wszystko przewracało się w żołądku.

         Irene nadal żyła akcją oswobodzenia Zayna. Madzia nigdy nie widziała jej tak rozochoconej. Dziewczyna miała zagrać na pianinie początek nowej piosenki i zaśpiewać, a następnie pozostałe Wredne Zalotki miały podzielone między siebie partie w sposób taki, by każda zaśpiewała to, co wychodzi jej najlepiej. Alex już od kilku dni jadła tylko to, co sama kupiła i przygotowała. Powtarzała, że woli dmuchać na zimne. Kathy stresowała się tak samo jak Madzia, bo śpiewanie było pasją, którą odkryły w sobie dopiero niedawno, zresztą, wydawało się, że to one są najbardziej nieśmiałe. Maja natomiast powtarzała, że "co ma być, to będzie", ale ile z tego było prawdy, a ile maskowania tremy, tego Madzia nie wiedziała.

         Wiedziała za to, że niezmiernie stresowało ją, jak wypadnie piosenka napisana przez nią i jej siostrę. Tremę potęgował fakt, że Nath razem z całym The Wanted znowu przebywał w Stanach, a bardzo potrzebowała jego wsparcia.

- Przynajmniej ta wariatka Jessica nie wyskoczy z zamachem terrorystycznym - stwierdziła Maja.

- Tak, to pocieszające. I przy dobrych wiatrach ja nie puszczę pawia - dodała Alex.

- Mnie martwi, że skoro psychiczna Jess jest za kratkami, to nie będziemy mogły udowodnić niewinności pani Bennett - westchnęła Irene i wszystkie się zadumały.

- Rzeczywiście, nadal gdy sobie przypomnę tę sytuację, to mnie krew zalewa - wyznała Madzia. - Ale może rzeczywiście to była jej marihuana?

- Przecież była, nie mówiłam wam?

         Wszystkie oczy spojrzały w stronę Mai, która wypowiedziała te słowa.

- Co ty gadasz?! - uniosła się Irene.

- No… W zeszłym tygodniu widziałam ją na parkingu supermarketu, kiedy robiłam z mamą zakupy. Siedziała w samochodzie i pociągała maryśkę z takiej wielkiej fajki. - Maja nie omieszkała zademonstrować rękoma ogromu rekwizytu.

- Cóż, wygląda na to, że dobrze, że nie marnowałyśmy zapału na tę krucjatę - westchnęła Madzia i wszystkie wybuchły śmiechem. Stokroć bardziej wolały Toma jako swojego opiekuna.

         Był dzień przed konkursem, a im żadna próba nie wychodziła, więc dały sobie spokój. Rozłożyły się w garażu, Alex brzdękała na gitarze Madzi jakieś sobie tylko znane melodie.

- A ja chciałam ci podziękować, Maggie - odezwała się nagle Kathy.

- Ty mi? Za co? Że narażam was na największe upokorzenie?

- Myślę, że piosenka będzie świetnie przyjęta, ale nie o to mi chodzi. Po prostu… Nie dość, że poznałam was, to jeszcze poznałam The Wanted, One Direction i Lawson. A moim nauczycielem śpiewu był Tom z The Wanted. Rzadko kto może się pochwalić takimi przygodami.       

         Madzia rozpromieniła się na te słowa. Żałowała, że nie może zrobić dla dziewczyn więcej. Wiedziała, że tak jak kiedyś, gdy jeszcze mieszkała w Polsce, ona była zauroczona Harrym, tak i one miały swoich ulubieńców w tych znanych zespołach. Z całego serca życzyła im najlepszego, aby znalazły miłość i szczęście u boku miłych chłopców, najlepiej spoza show biznesu, ale jeśli tak się złoży, że Niall, który w końcu był singlem, by się którąś zainteresował… Nastolatka potrząsnęła głową, stwierdzając, że w jej myślach zaczyna rodzić się plan swatania. Wynikało z tego za dużo problemów, więc zdecydowała się odłożyć takie ewentualne przedsięwzięcia na kiedy indziej. Teraz liczył się tylko konkurs.

         Alicja wyjeżdżała z narzeczonym na noc do jego rodziców w Bolton, więc zaproponowała, żeby dziewczyny zanocowały u nich w domu. Madzia uwielbiała tę kobietę. Dzięki niej czuła się w Anglii tak jak w domu, miała swój kąt i swobodę. Początkowo narzekała, że nie może zamieszkać z siostrą i była przekonana, że na każdym kroku będzie pilnowana (umyj rączki, zaraz obiad). Na szczęście Alicja była kobietą do rany przyłóż. Przypadła też do gustu dziewczynom, więc podzwoniły po swoich rodzicach i noc przed konkursem spędziły pod jednym dachem, by psychicznie się przygotować i nawzajem się wspierać. Wszystkie pierzyny i koce z domu zostały przeniesione do pokoju Madzi, w którym Wredne Zalotki pościeliły sobie na ziemi.

- Będę spała jak zabita - oświadczyła Maja, zatapiając głowę w poduszki.

- Ty zawsze śpisz jak zabita - zachichotała Alex.

- A ja nie zmrużę oka - westchnęła Kathy. - Coraz bardziej się stresuję. I to nie tylko samym konkursem, ale i faktem, że po raz kolejny może coś się stać.

- Wszyscy, którzy mogliby coś nam zrobić są w więzieniu - uspokajała przyjaciółkę Irene. - Co najwyżej Frankie z The Saturdays może zaatakować Maggie za to, że ta zniszczyła jej garderobę…

- Ty też w niej byłaś!

- Ale to nie ja porwałam jedną z jej sukienek. I nie mój chłopak pogniótł resztę.

- Bo ty nie masz chłopaka - podsumowała krótką i niegroźną sprzeczkę Maja i ponownie zachichotały.

         Madzia doskonale wiedziała, o co chodziło Irene. Po terrorze, który zafundowała im Jessica w prasie ukazywało się wiele wzmianek na ten temat, w tym w bulwarówkach królowała ciężarna i jeszcze bardziej marudna niż zwykle Frankie Sandford. To właśnie w jej garderobie bowiem sługusy Jessici zrobili sobie "celę", w której zamykali zakładników. Madzia zraniła się wtedy w kolano, a Tony poradził jej, żeby urwała kawałek tkaniny i zawiązała go sobie na skaleczeniu. Nigdy nie pomyślałaby, że naraża się znanej piosenkarce, która (co akurat było atutem w tej sprawie) zrezygnowała z sędziowania, bo rzekomo mogło to narazić życie jej i dziecka na niebezpieczeństwo. W mediach podawano, że zastąpi ją Rochelle, jej koleżanka z zespołu, znacznie sympatyczniejsza. Była to żona Marvina Humesa z JLS, do którego zawczasu wzdychała Monika.

- Czy w jury będzie ktoś, kogo nie znasz? - chichotała Kathy, kiedy wymieniały się uwagami odnośnie kolejnego dnia, by wyzbyć się tremy.

- Cóż… ktoś się znajdzie. - Madzia wzruszyła ramionami. - Nic nie poradzę, że przyciągam celebrytów jak magnes. Ale już deptacie mi po piętach. Irene w końcu pomogła wyswobodzić Zayna.

- Pomogła to zbyt dużo powiedziane. Żałuję tylko, że nie widziałam, jak nokautuje Jessicę. Chciałabym to nagrać.

         Ponownie salwa śmiechu przetoczyła się po pokoju nastolatki.

- Mnie martwi, że będzie tam telewizja. - Alex zmieniła temat. - Jeśli publicznie zwymiotuję, to chyba zapadnę się pod ziemię.

- Przecież jesteś urodzoną gwiazdą, powinnaś się cieszyć, że nas sfilmują. Tydzień temu byli tylko przedstawiciele prasy, a wydawcy telewizyjni pewnie plują sobie w brody, że nie nagrali tego "zamachu terrorystycznego" - oświadczyła Irene. - Choć i ja wolałabym nie być nagrana.

- I tak nie wiadomo, czy to puszczą - wtrąciła Madzia.

- Oczywiście, że wyemitują! - Maja, która według prognoz dziewczyn powinna już spać, podniosła się z posłania. - Pięć seksi lasek będzie śpiewać przyszły przebój. No i ci wszyscy celebryci w jury… W końcu nagrodą jest nagranie singla z One Direction.

- I to mnie cieszy najbardziej! - Alex zaklaskała w ręce. - Chyba dosypię czegoś członkom Buster Sharp, bo jeśli odbiorą mi przyjemność zaśpiewania z Liamem…

- Wiecie, dość długo rozmawiałam z Tonym, ich gitarzystą i tekściarzem i powiedział, że nie sądzi, by Ricky miał coś wspólnego z sabotowaniem Wrednych Zalotek - wytłumaczyła Madzia.

- Mam to gdzieś. Tak czy siak zbyt chętnie nas zastąpili na festynie. Nie daruje im tego.

- A ty od kiedy kumplujesz się z wrogiem? - zaciekawiła się Irene.

- Kumpluję? Za dużo powiedziane. Ale wydaje się w porządku. I nie miał motywu, by mnie okłamać.

- A wygrana? Nie sądzisz, że to wystarczający motyw, by krył kumpla? - wtrąciła Kathy.

- Cóż, pewnie macie rację. Nie potrafię oceniać ludzi. W życiu nie spodziewałabym się, że pani Bennett ćpa. No, chyba co najwyżej, że wącha kadzidełka.

         Zapanowała błoga atmosfera, więc dziewczyny zdecydowały, że najwyższa pora iść spać. Było przed północą, a one miały ważny konkurs do wygrania następnego dnia.

*

         Wszystko wyglądało prawie tak jak tydzień wcześniej, choć prawie w tej sytuacji robiło dużą różnicę. Na dużo przed rozpoczęciem konkursu, gdy wszyscy jego uczestnicy zebrali się za kulisami, by odbyć próby generalne na scenie i dokonać ostatnich poprawek strojów i makijażu, przyjechała ekipa ze stacji telewizyjnej. Rozstawiali sprzęt, zarządzali oświetleniem i robili tyle szumu, że dziewczyny poczuły się, jakby brały udział w "X-Factorze". Dodatkowo wzmożono ochronę i jak zapewnił wszystkich organizator konkursu, o powtórce sprzed tygodnia nie było mowy.

         Kiedy dziewczyny łapiąc się za przepony wykonywały jakieś dziwaczne sapanie, które było wokalnym ćwiczeniem i zaleceniem Toma (który był na tyle miły, że rano zadzwonił z Ameryki, życząc im powodzenia i obwieszczając, że trzyma kciuki), podszedł do nich Tony.

- Już takie zmęczone? - spytał z rozbawieniem, a w jego stronę poleciały gromy z oczu czterech dziewczyn.

         Madzia tylko wywróciła oczami.

- Nie nabijaj się! Też pewnie macie jakieś rytuały.

- Ja nie śpiewam, gram na gitarze. To Ricky robi z siebie pośmiewisko w holu. Prycha jak kot ze wścieklizną.

- Robimy z siebie pośmiewisko?! - oburzyła się Irene.

- Może źle się wyraziłem. To Ricky robi z siebie pośmiewisko. - Chłopak wyszczerzył zęby i nieco udobruchał Irene. Madzia za to miała nietęgą minę.

- Wykonujecie piosenkę, którą ty napisałeś, ale jej nie zaśpiewasz?

- Daj mu spokój, może nie umie. - Maja wywróciła oczami.

- Umie, miałam okazję posłuchać.

- Wiesz, czasami trzeba odejść w cień dla dobra zespołu - wyjaśnił Tony. - Ricky śpiewa lepiej ode mnie, a Malcolm wykonuje partie rapowane. Nie jesteśmy boysbandem, w którym każdy śpiewa tyle samo wersów.

- Właściwie to nieprawda - wtrąciła Kathy. - Znaczy… nie to, że nie jesteście boysbandem, ale to, że w boysbandach każdy śpiewa tyle samo. Niektórzy śpiewają o wiele więcej. W takim Take That na przykład przeważającą większość śpiewał Gary Barlow. Tak tylko mówię.

- No i ja tak tylko powiedziałem. Chodziło mi o to, że ten układ mi pasuje.

- Skoro tak - westchnęła Madzia. - To powiedz, po co tu przyszedłeś zawracać nam gitarę, bo chcemy się dobrze rozśpiewać.

- Och, wybaczcie, zapomniałem, że to nie była wizyta towarzyska. Po prostu organizator kazał mi zebrać opiekunów, bo potrzebna jest zgoda na publikowanie wizerunku nieletnich. I trzeba zatwierdzić utwór.

         Dziewczyny zbladły i popatrzyły po sobie przerażone. Przecież nie miały opiekuna! Przynajmniej nie w kraju. Tom przebywał za oceanem i nie było możliwości, by zjawił się w przeciągu dwóch godzin. Madzia ukryła twarz w dłoniach.

- No to mamy przerąbane.

- Dlaczego? Tom Parker się spóźni?

- Spóźni? Tak. O jakiś miesiąc, bo dopiero wtedy wraca ze Stanów. Co my teraz zrobimy?

         Nastolatka zaczęła panikować, podobnie jak jej koleżanki. Tony starał się załagodzić sytuację.

- Spokojnie, możesz przecież zadzwonić po kogoś. To przecież nie musi być ten sam opiekun…

- Masz rację! - Madzia klasnęła w ręce i chciała objąć chłopaka w geście wdzięczności, ale uznała, że będzie to dziwne, więc poklepała go po ramieniu, co wyszło przekomicznie. Zwróciła się więc do dziewczyn, by zatrzeć to dziwne wrażenie. - Zadzwonię po Luizę, pewnie jest z Ryanem. Może ktoś z Lawson będzie miał chwilę czasu, żeby nas uratować.

- Zdajesz sobie sprawę, że to nie musi być nikt sławny? - wtrącił Tony. - Naszym opiekunem jest nauczyciel śpiewu. Pięćdziesięcioletni łysiejący facet z nadwagą i… - chłopak urwał, widząc, że wspomniany facet się zbliża. - Dzień dobry, panu!

         Śmiesznie wyglądał Tony cały zarumieniony i zawstydzony przed swoim opiekunem. Madzia z trudem powstrzymała parsknięcie, ale dziewczyny nie miały dosyć silnej woli. Alex i Maja zaczęły się śmiać na głos, a Irene i Kathy chichotały ciszej. Chłopak przekazał nauczycielowi informację o konieczności zgłoszenia się do organizatora i ten oddalił się, lekko naburmuszony. Nie było wątpliwości, że słyszał słowa podopiecznego, który teraz nerwowo podrapał się po karku.

- Więc… Ja już pójdę - obwieścił. - Instrumenty same się nie nastroją. Połamania nóg.

- Nawzajem. Ale nie dosłownie! - zawołała za nim Madzia, a on tylko się uśmiechnął i znikł im z oczu.

- Czy mi się wydawało, czy ty z nim flirtowałaś?! - spytała Irene, gdy tylko zostały same.

- Co? W życiu! Mam chłopaka.

- A w czym to przeszkadza? Gdyby to nie był nasz wróg, to powiedziałabym ci, żebyś się za niego wzięła - stwierdziła Maja, a wszystkie popatrzyły na nią krzywo. - Nie wiem, o co wam chodzi. Całkiem fajny. Choć bardziej podoba mi się ich perkusista.

- Maja! - skarciła przyjaciółkę Irene.

- No co? Potrafię docenić męskie atuty…

- Nie mów już więcej o męskich atutach, bo zwymiotuję. Nie możemy zapomnieć, że Buster Sharp to nasi rywale.

- To nie zmienia faktu, że nie flirtowałam z Tonym. Przynajmniej nie umyślnie - westchnęła Madzia. Nigdy nie była dobra w stosunkach damsko-męskich, może rzeczywiście dziwacznie okazywała sympatię temu chłopakowi? Miała szczerą nadzieję, że on odebrał inne wrażenie tej konwersacji. Żeby nie spalić buraka jak Tony na widok swojego opiekuna, wyciągnęła z torebki komórkę i wbiła numer Luizy.

         Jak się okazało, przyjaciółka jej siostry była właśnie z Ryanem i zamierzali udać się do kina, ale nie mieli nic przeciwko, by zmienić plany i wybrać się na koncert. Członek Lawson z chęcią też zobowiązał się, że godnie zastąpi Toma, bo "i tak jest fajniejszy od niego, lepiej zbudowany i na pewno ma zgrabniejszy tyłek", co powtarzał, kiedy stali w kolejce i czekali aż opiekun Buster Sharp i Ricky Marks, wokalista, skończą rozmowę z organizatorem. Wszystko wskazywało na to, że kroiła się jakaś awantura.

- Nie mogę wyrzucić Malcolma - powtarzał mężczyzna swojemu podopiecznemu, który upierał się przy swoim. - Rap dobrze zrobi waszej piosence, dzięki temu się wyróżniacie. No i… nie chcę być wzięty za rasistę! No wiesz… przez jego kolor skóry. Lepiej wyrzućmy Tony'ego. Ty zagrasz na gitarze, przecież potrafisz.

- Ale on napisał tę głupią piosenkę, więc nie możemy go wyrzucić, bo nie będziemy mogli jej zaśpiewać! Dobrze wiesz, że trzeba zaśpiewać cover albo piosenkę własnego autorstwa. Pomóc może ewentualnie opiekun.

- Dobrze się składa, że pomogłem przy aranżu - zachichotał Ryan.

         On, Madzia i Luiza stali w kolejce za przedstawicielami Buster Sharp i słyszeli całą awanturę, która niepokoiła nastolatkę.

- No to może… - kontynuował mężczyzna. - Nikogo nie wyrzucimy? Malcolm zagra na tamburynie, skoro nie chcesz, żeby rapował.

- Po kiego grzyba nam tamburyn w tej piosence?! - uniósł się Ricky. - Będzie stał jak kłoda, lepiej wystąpimy jako kwartet. Albo nie zaśpiewam.

         Madzię tak wzburzył ten szantaż, że już zamierzała się wtrącić i powiedzieć, że w takim razie zaśpiewa Tony, bo zrobi to równie dobrze, jeśli nie lepiej, ale zanim otworzyła usta, już wpisywano na listę liczbę członków zespołu, najwyraźniej z pominięciem jednego z nich. Tak jak łatwo Ricky wyciął jego partię rapu, tak w zadziwiająco prosty sposób pozbył się go z zespołu. Ciekawe, co na to Tony?

- Następny, proszę! - zawołał organizator i nie było czasu na dalsze roztkliwianie się nad sprawą.

         Kolejny problem jednak wyniknął, kiedy Ryan przyznał się, że to nie on napisał słowa piosenki.

- W takim razie, muszę wiedzieć, kto to zrobił. Status konkursu jasno i wyraźni mówi o tym, że uczestnicy mogą wykonywać dowolne covery lub piosenki autorstwa wyłącznie swojego lub swoich opiekunów.

- Pomagałem w aranżu utworu. - Ryan dumnie wypiął pierś, a Madzia uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

- Coś nie tak? - zaciekawiła się Luiza.

- Nie mogę być opiekunem dziewczyn, bo nie napisałem piosenki - wyjaśnił Ryan.

- Co za problem? Zadzwońcie po Monikę. I tak tu będzie.

         Madzia westchnęła z ulgą. Że też o tym nie pomyślała. Była tak zdenerwowana sprawą z Buster Sharp, że nie potrafiła spojrzeć na swoją sprawę trzeźwo. Pół godziny później zjawiła się zawiadomiona przez nią siostra, która w ostatniej chwili, z rozwianymi włosami, podpisała się na zwitku papieru podsuniętym jej przez organizatora.

- Już miałem dyskwalifikować Wredne Zalotki - przyznał organizator. - Niezłe wyczucie.

- Dzięki - westchnęła Monika, sapiąc zgięta w pół. - Byłabym wcześniej, ale Audrey poprosiła mnie o pomoc w przeniesieniu kilku kartonów. Wprowadza się do Nicka, a swoje mieszkanie zamierza wyremontować i wynająć. Lou, nie mogłaś się podać za mnie?

- I iść do kicia? - prychnęła Luiza. - Nie dzięki. Zresztą, nie chciałam zabierać chwały przyjaciółce.

         Blondynka mrugnęła w stronę rudowłosej, która się roześmiała. Miłą atmosferę ulgi, że wszystko skończyło się dobrze przerwały jednak krzyki, dobiegające z holu.

         Towarzystwo spojrzało na siebie i zgodnie podążyło za nimi, by dowiedzieć się, co się dzieje. Jak się okazało, czarny scenariusz się sprawdził (co w głowie Madzi brzmiało dość rasistowsko w zaistniałej sytuacji, ale w tej chwili nie miała czasu cedzić myśli). Ciemnoskóry członek Buster Sharp właśnie został poinformowany, że musi opuścić budynek, bo nie bierze udziału w konkursie.

         Trzej członkowie stali z tyłu. Jeden z nich, z długimi i ciemnymi włosami uśmiechał się zwycięsko. Zapewne trzymał z Rickym, którego twarz z kolei nie zdradzała żadnych emocji. Trzeci z chłopaków spuścił głowę. Pewnie nie miał dość odwagi, by się postawić, zapewne był to Sam, który zajmował się aranżowaniem ich muzyki. Tylko Tony wydawał się zbulwersowany poczuciem niesprawiedliwości, która dotknęła jego kumpla.

         Organizator już się oddalił, a opiekun tłumaczył właśnie Malcolmowi, że rap jest niedozwolony, dlatego on i Ricky musieli dokonać, z bólem serca, ciężkiej decyzji.

- Co za pajac! - wyrwało się Madzi.

         Kłócący się tego nie słyszeli, ale Monika spojrzała na siostrę zaintrygowana.

- Przecież to nie jego wina.

- Nie było cię tu wcześniej. Rap wcale nie jest zakazany, tylko chcieli się go pozbyć, bo ten pajac Ricky woli zaśpiewać dodatkową zwrotkę.

- Nie chcę się wtrącać - odezwał się Ryan. - Ale dlaczego cię to interesuje? To twoja konkurencja.

- Znam jednego z nich - wytłumaczyła nastolatka i  jak na zawołanie usłyszała głos Tony'ego.

- W takim razie ja też odchodzę. I nie będziecie mogli wykorzystać mojej piosenki.

- Nie bądź taki samolubny, Tony. Wystawisz kumpli? - spytał mężczyzna. - Pozbawisz ich takiej szansy jak wydanie singla i to ze sławnym zespołem?

         Tony spojrzał chyba tylko i wyłącznie na Sama, dwaj pozostali koledzy w ogóle go nie interesowali. Uderzył ze złością pięścią w ścianę i odszedł razem z Malcolmem, który musiał opuścić budynek. Madzia puściła się za nimi biegiem, nie bacząc na krzyki siostry, którą zostawiła z Luizą i Ryanem.

- Maggie? - zdziwił się Tony, kiedy ta dopadła jego i jego kumpla po wyjściu z budynku. - Coś się stało?

- Tak, stało się. Właśnie o to chodzi, że ten wasz cały opiekun kłamał. Słyszałam jak kłócił się z Rickym przy organizatorze, kiedy was zapisywali. Rap wcale nie jest zakazany. Ricky chciał po prostu zaśpiewać dodatkową zwrotkę i wymusił na tym facecie wyrzucenie cię z zespołu - zwróciła się do Malcolma, ale ten wzruszył ramionami.

- To już bez znaczenia. I tak nie da się nic zrobić, kości zostały rzucone.

- Ale… - zaczęła nastolatka, ale nie dokończyła, widząc, że decyzja została już podjęta i bez względu na to, czy im się podobała, czy nie, zamierzali się z nią pogodzić.

         Dziewczyna postanowiła więc zostawić chłopaków samych. Wróciła do budynku i swoich koleżanek.

- Gdzie ty się podziewałaś? - spytała Irene, widząc nietęgą minę nastolatki. - I co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.

- Widziałam po prostu jak działa show biznes - odpowiedziała zdawkowo. - Rozśpiewajmy się i możemy zrobić ostateczną próbę.

         Dziewczyny o nic nie pytały bo czuły, że nie warto denerwować przyjaciółki. Rozśpiewały się i razem z Moniką poszły na scenę, by dowiedzieć się, gdzie stanąć, kiedy i skąd wchodzą, gdzie będą kamery, a gdzie jury i inne ważne szczegóły, które mogły przesądzić o ich zwycięstwie.

         Madzia jednak była nieobecna myślami. Mimo iż zaśpiewały dobrze, czegoś brakowało. Nastolatka śpiewała bez przekonania i cały czas zerkała za kulisy.

- Czekasz na kogoś? - spytała Monika, machając siostrze dłonią przed oczami. - Skup się, bo zaraz musimy zwolnić miejsce Buster Sharp.

- I już wiemy, dlaczego Maggie jest nieobecna - westchnęła Alex. - Robi maślane oczka do tego Tony'ego. Brata się z wrogiem.

- To nieprawda! Po prostu jeden z członków zespołu został niesłusznie wykopany przez Ricky'ego i to mnie zdenerwowało.

- Jeśli to osłabi ich szanse, to chyba dobrze, nie? - spytała retorycznie Kathy i prawie wszystkie pokiwały głowami.

- Nie, niedobrze. Niesprawiedliwość jest zła.

- Koniec czasu! - zawołał dźwiękowiec zza kulis urywając tę rozmowę, która jasno świadczyła o fakcie, że Madzia nie jest w formie do występu.

         Kiedy Wredne Zalotki schodziły ze sceny, minęły się z Buster Sharp. Tony rzucił koleżance blady uśmiech, ale nie odpowiedziała na niego, bo skupiła się na Rickym. Nie wyglądał jak zwycięzca, jego twarz nadal nic nie zdradzała, ale może był po prostu dobry w ukrywaniu emocji? Niepokoił ją za to perkusista z długimi włosami. Jego demoniczny uśmiech jeżył jej włosy na ciele. Przyspieszyła kroku, by szybko go minąć.

         Kiedy znalazły się w sporej odległości, Madzia odetchnęła z ulgą. Alex natomiast była zbulwersowana.

- Słyszałyście tego palanta? - spytała koleżanek.

- Ricky'ego?

- Nie, tego… w długich włosach. Powiedział do mnie "podobno w bufecie mają dobre hot dogi".

- Chciał cię zaprosić na randkę? - westchnęła Maja. - Pięknie. Ja chyba nigdy nie znajdę chłopaka.

- Chyba nie o to chodziło - wtrąciła Irene i zwróciła się do Alex. - Myślisz, że to on stał za sabotażem na festynie?

- Albo za tym stał, albo o wszystkim wiedział.

         Słowa dziewczyny zagłuszyło uderzanie w bębny i krzyk opiekuna Buster Sharp.

- Ivan, przestań! Jeszcze nie zaczęliśmy!

         Madzia zmarszczyła brwi. To samo imię padło, kiedy Jessica wydawała rozkazy jednemu ze swoich sługusów tydzień wcześniej. Być może członek Buster Sharp nie tylko sabotował Wredne Zalotki, ale i cały konkurs? Mogła to być zbieżność imion, ale równie dobrze prawidłowy trop, którego nie powinno się ignorować.

- Muszę porozmawiać z Tonym - oświadczyła nagle osłupiałym dziewczynom i wbiegła wprost na scenę, gdy akurat Ricky zaczynał śpiewać piosenkę jej nowego znajomego, który smętnie brzdąkał na gitarze. - STOP!!!

         Jej przeciągły krzyk spowodował, że przestali grać i spojrzeli na nią zszokowani. Sama nie wiedziała, co tu robi. Nie miała żadnych dowodów, ale przeczucie mówiło jej, że Ricky i Ivan mogli maczać palce nie tylko w sabotażu.

- Wiecie w ogóle, kogo macie w zespole? - spytała bez ceregieli, ignorując Tony'ego, który próbował ją uspokoić. Wskazała palcem na Ivana i kontynuowała. - Ten palant właśnie polecił Alex bufet i hot dogi.

- Co to ma do rzeczy? Dlatego musisz zabierać nam cenny czas? - zezłościł się opiekun zespołu, ale i on został zignorowany.

- To nie jest przypadek. Tony, możesz wmawiać mi, że nie macie z sabotażem Wrednych Zalotek nic wspólnego, ale to nie jest przypadek. Tak jak fakt, że jeden z pomocników Jessici miał na imię Ivan.

- Teraz mnie w to wciągasz? - spytał perkusista. - Jesteś wariatką!

- Nie, nie jest - odezwał się nagle Ricky, zwracając na siebie uwagę wszystkich. - Tydzień temu powiedziałeś, że idziesz szukać wyjścia, ale tak naprawdę poszedłeś blokować drzwi. Widziałem, jak to robiłeś, ale wtedy byłem przekonany, że ty próbujesz je otworzyć i rezygnujesz, bo blokada jest zbyt silna. Dlatego nic nie mówiłem.

- Odbiło ci? - parsknął Ivan - Było tak, jak myślałeś, szukałem nie zabarykadowanych drzwi.

- To nie ma znaczenia. Nawet jeśli to prawda, to dosypanie środków przeczyszczających do budki z hot dogami to na pewno twoja sprawka. Cóż, nasza sprawka. Ale nie zamierzam dalej tego trzymać w sekrecie. Kazałeś mi stać niedaleko i obserwować dziewczyny, by odciągnąć ich uwagę. Wszystko po to, żeby nie zauważyły, jak zatruwasz musztardę i ketchup.

- To oskarżenia wyssane z palca. Twoje słowo przeciwko mojemu.

- W jakim celu miałbym się przyznawać do częściowej winy? - spytał Ricky.

         Madzi wydawało się, że mówił szczerze. Wredne Zalotki pojawiły się na scenie zwabione podniesionymi głosami. Nastolatka poczuła rękę którejś z nich na ramieniu, ale nie była pewna, której i nie miała czasu się nad tym zastanawiać.

- Rzeczywiście zbytnio cię to bawiło - wtrącił klawiszowiec Sam, który wcześniej chodził ze spuszczoną głową.

- I to ma być dowód? - ponownie parsknął Ivan. - Każdy o zdrowych zmysłach cię wyśmieje.

- Ale fakt, że znałeś dziewczynę, która tydzień temu przetrzymywała nas w tym budynku nie jest przypadkiem - kontynuował nieco ośmielony Sam. - Półtora roku wcześniej byłeś w zakładzie poprawczym. Po wyjściu z niego powtarzałeś, że poznałeś tam, za przeproszeniem, "zajebiście szajbniętą laskę". Niedawno zostawiłeś telefon bez nadzoru i widziałem, że ktoś dzwonił. Zanim ekran zgasł, zdążyłem dostrzec zdjęcie na tapecie, na którym przytulasz dziewczynę łudząco podobną do tej, którą wynosiła policja w zeszłą sobotę.

         Madzia zakryła sobie usta ręką, a Tony spojrzał zszokowany na Ivana, który próbował się tłumaczyć. Wyciągał nawet z kieszeni telefon, by udowodnić, że nie ma takiego zdjęcia na telefonie, ale Maja wydarła mu go z ręki.

         Irene spojrzała na nią zszokowana, a ta wzruszyła ramionami.

- Skubany chciał usunąć dowód. A oto i on. - Dziewczyna uniosła w górę telefon chłopaka, potwierdzając słowa Sama. - Przykro mi, złociutki, ale twoja ładna buźka nic tu nie załatwi - zwróciła się do długowłosego chłopaka, który zaczął się tłumaczyć.

- To o niczym nie świadczy! Znałem ją, ale to nie znaczy, że jej pomagałem.

- To prawda, że dowody są zbyt niejasne, by przedstawić je w sądzie, ale myślę, że na twitterze przed dumnym tytułem "perkusista najbardziej zajebistej kapeli na świecie - Buster Sharp" możesz sobie dopisać wielkie i tłuste "ex" - wtrąciła Irene.

         Podparła się pod boki i zmierzyła Ivana w taki sposób, że Alex przybiła jej piątkę.

- Powie pan coś? - spytał opiekuna dziwacznym piskliwym głosikiem Ivan. Mężczyzna podrapał się po łysej głowie.

- Przykro mi, ale Wredna Dziewczyna ma rację.

- Wredna Zalotka - poprawiła mężczyznę Irene.

- Ale… jak zagracie bez perkusisty?

- Normalnie. Sekcja dęta będzie nieco kulawa, ale… - wtrąciła Alex.

- Tony - odezwał się mężczyzna. - Myślisz, że Malcolm ma chwilę czasu?

- Myślę, że trochę znajdzie.

- Ale on nie potrafi grać na bębnach! - uniósł się Ivan.

- O, nie, nie o to mi chodziło. Skoro Tony będzie na wokalu, to ktoś musi rapować.

- A co ze mną, tato?! - obruszył się Ricky.

         Madzia niemal uderzyła się otwartą dłonią w czoło. Teraz czuła się jak w durnym filmie Disneya, w którym w ostatniej chwili sytuacja odwraca się o 180 stopni. Fakt, że opiekun Buster Sharp był ojcem Ricky'ego wyjaśniał, dlaczego przy organizatorze chłopak zwracał się do niego tak bezpośrednio.

- Masz szlaban, mój drogi.

- Ale… przyznałem się przecież.

- I doceniam szczerość, ale za błędy trzeba zapłacić. Gdybym pozwolił ci zaśpiewać, błędnie odebrałbyś to jako nagrodę. A na taką nie zasługujesz. Buster Sharp wystąpi jako trio. Idę zgłosić ten nagły zwrot akcji.

         Słowa mężczyzny wydawały się ostateczne. Ivan zbiegł ze sceny wściekły, potrącając Kathy, która krzyknęła za nim tak wulgarne słowo, że Irene aż zasłoniła usta ręką i zaczęła chichotać.

- Jeśli mogę coś wtrącić - odezwał się Sam. - Można też zgłosić zmianę nazwy zespołu.

- Na jaką? - zaciekawił się mężczyzna.

- Na MKTO - odpowiedział klawiszowiec i mrugnął oczkiem w stronę Tony'ego.

- Już się robi. - Mężczyzna, który w gruncie rzeczy okazał się w porządku, wyszczerzył zęby w uśmiechu i wyszedł, trzymając syna za kark.

- Wszystko dobre, co się dobrze kończy! - podsumowała wszystko Kathy.

         Sam wyszedł po Malcolma, by obwieścić mu dobrą nowinę, a Madzia, nie wiedząc, kiedy, ocknęła się w ramionach Tony'ego, który ściskał ją i całował w czubek głowy, jakby byli dobrymi przyjaciółmi. Zanim zdążyła uskoczyć jak oparzona, usłyszała głos Natha.

- Co świętujemy? - spytał bez cienia zazdrości, a ona odetchnęła z ulgą, wyrwała się Tony'emu i padła w ramiona swojego chłopaka.

- Przyjechałeś! - krzyknęła uradowana.

- Dosłownie przyleciałem. Nie mogłem opuścić debiutu mojej dziewczyny i nie dać jej całusa na szczęście.

         Nathan złapał twarz nastolatki w dłonie i pocałował ją delikatnie, ale czule.

- Znajdźcie sobie pokój! - zachichotała Alex.

- Wredna Zalotka dobrze gada! - zagrzmiał rozemocjonowany głos Malcolma już od progu. - MKTO musi przećwiczyć zwycięski numer!

         Podczas gdy Tony ściskał ściągniętego przez Sama ciemnoskórego przyjaciela, który wcale nie opuścił teatru i zamierzał obejrzeć konkurs z widowni, Alex i Maja próbowały przekrzyczeć chłopaków i wmówić im wyższość Wrednych Zalotek. Madzia i Nath stwierdzili, że to dobry moment, by zejść ze sceny.

- Hej, Maggie! - zawołał na odchodnym Tony. - Dzięki, że za nas walczyłaś!

- Nie ma sprawy. Połamania nóg!

- Nawzajem. Dziś moja piosenka kontra twoja.

         Dziewczyna uśmiechnęła się i dała się prowadzić swojemu chłopakowi w zaciszne miejsce, by nacieszyć się sobą.

- Napisałaś piosenkę? - zaciekawił się Nath.

- Tak, razem z Moniką. Wyszło to dość spontanicznie. Tom ci nie powiedział?

- Chyba zapomniał.

- Tak, pewnie zapomniał - zadumała się dziewczyna i wtuliła się głębiej w swojego chłopaka.

         Chcąc nie chcąc, czuła, że coraz więcej rzeczy sobie nie mówią. Jeśli dalej przez Scootera będą musieli ukrywać swój związek, przysporzy im to samych kłopotów.
________________________________________________________

Jeśli nie znacie zespołu MKTO, który tworzy część chłopaków z Buster Sharp, zapraszam do zapoznania się z ich konkursową propozycją.



7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, gratulacje! Właśnie na coś tak fajnego i optymistycznego czekałam po całym moim okropnym tygodniu.
    Cieszę się, że cała sprawa z zatruciem już się wyjaśniła i że winny został ukarany, a Malcolm wrócił do drużyny. Teraz mam tylko nadzieję, że zdemaskowany Ivan nie wymyśli czegoś, żeby zniszczyć i znowu przesunąć konkurs śpiewacki.
    Niepokoi mnie tylko lekka skłonność Magdy do Tony'ego, jednak wierzę, że zarówno to jak i działania Scootera nie zaszkodzą jej związkowi z Nathanem.
    Zostaje mi jeszcze tylko trzymać kciuki za Wredne Zalotki, żeby im się poszczęściło w konkursie.
    Ale za jedną rzecz muszę cię solidnie opieprzyć. Dlaczego wrzuciłaś tutaj "Thank you"? Już kiedyś ją słyszałam i nie mogłam się od tego oderwać, a i teraz znów cały czas po mojej głowie chodzi "We are the ones..." i nie mogę się od tego za Chiny Ludowe oderwać.
    Pozdrawiam cieplutko,
    Madeleine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po trzech godzinach nieustannego nucenia "Thank you", moi domownicy stwierdzili, że jest ze mną coś nie tak. Mi osobiście ten stan całkowicie odpowiada, tylko boję się, że na jutrzejszym przedstawieniu zamiast swojej kwestii wyjadę z piosenką MKTO :)

      Usuń
  2. No proszę. Ivan to terrorysta. Bardzo się cieszę, że wszystko się wyjaśniło. Mam nadzieję, że Madzia nie będzie zbytnio zafascynowana Tonym. Nathan przyleciał specjalnie dla niej i nie może sobie żadnym MKTO zaprzątać głowy. Madzia jak na osobę ledwo poznaną za bardzo się angażuje w sprawy dawnego BS. No to teraz czekam na przebieg konkursu i dalsze losy bohaterek.

    No i ochrzan powinnaś zebrać za to, że wspomniałaś o spoilerach! Teraz ciągle mnie korci żeby tam zajrzeć. No ale już się wstrzymam, chociaż mnie wykręca z ciekawości.

    Czekam na następny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :)
    Tony okazał sie być w porządku a Meggs pomogla im ,i dobrze
    Też mi się wydaje że przez to całe ukrywanie zwiazku oddalają się od siebie
    Mam też wrażenie (oby mylne) że nie dlugo nie będą juz parą :/
    Weny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział powala.
    No normalnie nie wiem co napisać...
    Na pewno zapisze to, że zabraniam ci, żeby Nathan i Madzia się rozstali. ROZUMIESZ?!!??!
    Tylko nie oni.
    A ten Tony jest spoko. Ale nie na tyle spoko co Nath zrozumiano.
    No i piosenka też świetna.
    W ogóle to pisze bez sensu.
    Więc żebym nie robiła z siebie idiotki, czekam na następny i to tyle z mojej strony.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski, aż brak mi słów! Musisz częściej dodawać długie rozdziały bo świetnie się je czyta. Nie spodziewałam sie tego po Ivanie O.o mam nadzieję ze szybko dodasz nowy rozdział, moze jutro? Weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy wcześniej nie słyszałam o MKTO, ale ta ich piosenka jest świetna. Dobrze, że w sumie wyjaśniły się wszystkie niewyjaśnione sprawy. Rickiemu i Ivanowi się to należało. Kurczę, już sama nie wiem co mam myśleć o związku Magdy i Natha. Brak jakiejkolwiek zazdrości o siebie nawzajem jest trochę niepokojąca. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
    Nie wiem dlaczego, ale na bloggerze nie wyświetliło mi się, że dodałaś nowy rozdział i o mało co w ogóle bym go nie przeczytała. Coś jednak kazało mi wejść i po raz kolejny moje przeczucie się sprawdziło. :)

    OdpowiedzUsuń

Blog List