Dziękuję za komentarze!
Dziś dłuższy rozdział, mam nadzieję, że przebrniecie. W kolejnym rozdziale coś, na co wiele z Was czeka, ale póki co, wprowadzenie do konkursu.
Pozdrawiam i miłego długiego weekendu życzę :*
PS. Piosenka, którą napisały wspólnie siostry to "Wake Me Up" Avicciego (dla tych, którzy nie zorientowali się po przetłumaczonych przeze mnie słowach).
"Chcesz się bić? Bij się z myślami. Chcesz
walczyć? Zwalczaj własne słabości.
To najcięższa walka, ale i największe zwycięstwo."
To najcięższa walka, ale i największe zwycięstwo."
Aleksander
Minkowski ("Księżniczka i mag")
Nadszedł dzień, który Madzia, gdyby
tylko mogła, opóźniałaby w nieskończoność. Tydzień minął jak z bicza strzelił i
mimo iż jej przyjaciółki z zespołu uznały piosenkę za kawał dobrej roboty, a
praca z Lawson sprawiła, że stały się jeszcze lepsze, nastolatce wszystko
przewracało się w żołądku.
Irene nadal żyła akcją oswobodzenia
Zayna. Madzia nigdy nie widziała jej tak rozochoconej. Dziewczyna miała zagrać
na pianinie początek nowej piosenki i zaśpiewać, a następnie pozostałe Wredne
Zalotki miały podzielone między siebie partie w sposób taki, by każda
zaśpiewała to, co wychodzi jej najlepiej. Alex już od kilku dni jadła tylko to,
co sama kupiła i przygotowała. Powtarzała, że woli dmuchać na zimne. Kathy
stresowała się tak samo jak Madzia, bo śpiewanie było pasją, którą odkryły w
sobie dopiero niedawno, zresztą, wydawało się, że to one są najbardziej
nieśmiałe. Maja natomiast powtarzała, że "co ma być, to będzie", ale
ile z tego było prawdy, a ile maskowania tremy, tego Madzia nie wiedziała.
Wiedziała za to, że niezmiernie
stresowało ją, jak wypadnie piosenka napisana przez nią i jej siostrę. Tremę
potęgował fakt, że Nath razem z całym The Wanted znowu przebywał w Stanach, a
bardzo potrzebowała jego wsparcia.
-
Przynajmniej ta wariatka Jessica nie wyskoczy z zamachem terrorystycznym -
stwierdziła Maja.
- Tak, to
pocieszające. I przy dobrych wiatrach ja nie puszczę pawia - dodała Alex.
- Mnie
martwi, że skoro psychiczna Jess jest za kratkami, to nie będziemy mogły
udowodnić niewinności pani Bennett - westchnęła Irene i wszystkie się zadumały.
-
Rzeczywiście, nadal gdy sobie przypomnę tę sytuację, to mnie krew zalewa -
wyznała Madzia. - Ale może rzeczywiście to była jej marihuana?
- Przecież
była, nie mówiłam wam?
Wszystkie oczy spojrzały w stronę Mai,
która wypowiedziała te słowa.
- Co ty
gadasz?! - uniosła się Irene.
- No… W
zeszłym tygodniu widziałam ją na parkingu supermarketu, kiedy robiłam z mamą
zakupy. Siedziała w samochodzie i pociągała maryśkę z takiej wielkiej fajki. -
Maja nie omieszkała zademonstrować rękoma ogromu rekwizytu.
- Cóż,
wygląda na to, że dobrze, że nie marnowałyśmy zapału na tę krucjatę -
westchnęła Madzia i wszystkie wybuchły śmiechem. Stokroć bardziej wolały Toma jako swojego opiekuna.
Był dzień przed konkursem, a im żadna
próba nie wychodziła, więc dały sobie spokój. Rozłożyły się w garażu, Alex
brzdękała na gitarze Madzi jakieś sobie tylko znane melodie.
- A ja
chciałam ci podziękować, Maggie - odezwała się nagle Kathy.
- Ty mi? Za
co? Że narażam was na największe upokorzenie?
- Myślę, że
piosenka będzie świetnie przyjęta, ale nie o to mi chodzi. Po prostu… Nie dość,
że poznałam was, to jeszcze poznałam The Wanted, One Direction i Lawson. A moim
nauczycielem śpiewu był Tom z The Wanted. Rzadko kto może się pochwalić takimi
przygodami.
Madzia rozpromieniła się na te słowa.
Żałowała, że nie może zrobić dla dziewczyn więcej. Wiedziała, że tak jak kiedyś,
gdy jeszcze mieszkała w Polsce, ona była zauroczona Harrym, tak i one miały
swoich ulubieńców w tych znanych zespołach. Z całego serca życzyła im
najlepszego, aby znalazły miłość i szczęście u boku miłych chłopców, najlepiej
spoza show biznesu, ale jeśli tak się złoży, że Niall, który w końcu był
singlem, by się którąś zainteresował… Nastolatka potrząsnęła głową,
stwierdzając, że w jej myślach zaczyna rodzić się plan swatania. Wynikało z
tego za dużo problemów, więc zdecydowała się odłożyć takie ewentualne
przedsięwzięcia na kiedy indziej. Teraz liczył się tylko konkurs.
Alicja wyjeżdżała z narzeczonym na noc
do jego rodziców w Bolton, więc zaproponowała, żeby dziewczyny zanocowały u
nich w domu. Madzia uwielbiała tę kobietę. Dzięki niej czuła się w Anglii tak
jak w domu, miała swój kąt i swobodę. Początkowo narzekała, że nie może
zamieszkać z siostrą i była przekonana, że na każdym kroku będzie pilnowana
(umyj rączki, zaraz obiad). Na szczęście Alicja była kobietą do rany przyłóż.
Przypadła też do gustu dziewczynom, więc podzwoniły po swoich rodzicach i noc
przed konkursem spędziły pod jednym dachem, by psychicznie się przygotować i
nawzajem się wspierać. Wszystkie pierzyny i koce z domu zostały przeniesione do
pokoju Madzi, w którym Wredne Zalotki pościeliły sobie na ziemi.
- Będę spała
jak zabita - oświadczyła Maja, zatapiając głowę w poduszki.
- Ty zawsze
śpisz jak zabita - zachichotała Alex.
- A ja nie
zmrużę oka - westchnęła Kathy. - Coraz bardziej się stresuję. I to nie tylko
samym konkursem, ale i faktem, że po raz kolejny może coś się stać.
- Wszyscy,
którzy mogliby coś nam zrobić są w więzieniu - uspokajała przyjaciółkę Irene. -
Co najwyżej Frankie z The Saturdays może zaatakować Maggie za to, że ta
zniszczyła jej garderobę…
- Ty też w
niej byłaś!
- Ale to nie
ja porwałam jedną z jej sukienek. I nie mój chłopak pogniótł resztę.
- Bo ty nie
masz chłopaka - podsumowała krótką i niegroźną sprzeczkę Maja i ponownie
zachichotały.
Madzia doskonale wiedziała, o co
chodziło Irene. Po terrorze, który zafundowała im Jessica w prasie ukazywało
się wiele wzmianek na ten temat, w tym w bulwarówkach królowała ciężarna i
jeszcze bardziej marudna niż zwykle Frankie Sandford. To właśnie w jej
garderobie bowiem sługusy Jessici zrobili sobie "celę", w której
zamykali zakładników. Madzia zraniła się wtedy w kolano, a Tony poradził jej,
żeby urwała kawałek tkaniny i zawiązała go sobie na skaleczeniu. Nigdy nie
pomyślałaby, że naraża się znanej piosenkarce, która (co akurat było atutem w
tej sprawie) zrezygnowała z sędziowania, bo rzekomo mogło to narazić życie jej
i dziecka na niebezpieczeństwo. W mediach podawano, że zastąpi ją Rochelle, jej
koleżanka z zespołu, znacznie sympatyczniejsza. Była to żona Marvina Humesa z
JLS, do którego zawczasu wzdychała Monika.
- Czy w jury
będzie ktoś, kogo nie znasz? - chichotała Kathy, kiedy wymieniały się uwagami
odnośnie kolejnego dnia, by wyzbyć się tremy.
- Cóż… ktoś
się znajdzie. - Madzia wzruszyła ramionami. - Nic nie poradzę, że przyciągam
celebrytów jak magnes. Ale już deptacie mi po piętach. Irene w końcu pomogła
wyswobodzić Zayna.
- Pomogła to
zbyt dużo powiedziane. Żałuję tylko, że nie widziałam, jak nokautuje Jessicę.
Chciałabym to nagrać.
Ponownie salwa śmiechu przetoczyła się
po pokoju nastolatki.
- Mnie
martwi, że będzie tam telewizja. - Alex zmieniła temat. - Jeśli publicznie
zwymiotuję, to chyba zapadnę się pod ziemię.
- Przecież
jesteś urodzoną gwiazdą, powinnaś się cieszyć, że nas sfilmują. Tydzień temu
byli tylko przedstawiciele prasy, a wydawcy telewizyjni pewnie plują sobie w
brody, że nie nagrali tego "zamachu terrorystycznego" - oświadczyła
Irene. - Choć i ja wolałabym nie być nagrana.
- I tak nie
wiadomo, czy to puszczą - wtrąciła Madzia.
-
Oczywiście, że wyemitują! - Maja, która według prognoz dziewczyn powinna już
spać, podniosła się z posłania. - Pięć seksi lasek będzie śpiewać przyszły
przebój. No i ci wszyscy celebryci w jury… W końcu nagrodą jest nagranie singla
z One Direction.
- I to mnie
cieszy najbardziej! - Alex zaklaskała w ręce. - Chyba dosypię czegoś członkom
Buster Sharp, bo jeśli odbiorą mi przyjemność zaśpiewania z Liamem…
- Wiecie,
dość długo rozmawiałam z Tonym, ich gitarzystą i tekściarzem i powiedział, że
nie sądzi, by Ricky miał coś wspólnego z sabotowaniem Wrednych Zalotek -
wytłumaczyła Madzia.
- Mam to
gdzieś. Tak czy siak zbyt chętnie nas zastąpili na festynie. Nie daruje im
tego.
- A ty od
kiedy kumplujesz się z wrogiem? - zaciekawiła się Irene.
- Kumpluję?
Za dużo powiedziane. Ale wydaje się w porządku. I nie miał motywu, by mnie okłamać.
- A wygrana?
Nie sądzisz, że to wystarczający motyw, by krył kumpla? - wtrąciła Kathy.
- Cóż,
pewnie macie rację. Nie potrafię oceniać ludzi. W życiu nie spodziewałabym się,
że pani Bennett ćpa. No, chyba co najwyżej, że wącha kadzidełka.
Zapanowała błoga atmosfera, więc
dziewczyny zdecydowały, że najwyższa pora iść spać. Było przed północą, a one
miały ważny konkurs do wygrania następnego dnia.
*
Wszystko wyglądało prawie tak jak tydzień wcześniej, choć prawie w tej sytuacji robiło dużą różnicę. Na dużo przed rozpoczęciem konkursu, gdy wszyscy jego uczestnicy zebrali się za kulisami, by odbyć próby generalne na scenie i dokonać ostatnich poprawek strojów i makijażu, przyjechała ekipa ze stacji telewizyjnej. Rozstawiali sprzęt, zarządzali oświetleniem i robili tyle szumu, że dziewczyny poczuły się, jakby brały udział w "X-Factorze". Dodatkowo wzmożono ochronę i jak zapewnił wszystkich organizator konkursu, o powtórce sprzed tygodnia nie było mowy.
Kiedy dziewczyny łapiąc się za przepony
wykonywały jakieś dziwaczne sapanie, które było wokalnym ćwiczeniem i
zaleceniem Toma (który był na tyle miły, że rano zadzwonił z Ameryki, życząc im
powodzenia i obwieszczając, że trzyma kciuki), podszedł do nich Tony.
- Już takie
zmęczone? - spytał z rozbawieniem, a w jego stronę poleciały gromy z oczu
czterech dziewczyn.
Madzia tylko wywróciła oczami.
- Nie
nabijaj się! Też pewnie macie jakieś rytuały.
- Ja nie
śpiewam, gram na gitarze. To Ricky robi z siebie pośmiewisko w holu. Prycha jak
kot ze wścieklizną.
- Robimy z
siebie pośmiewisko?! - oburzyła się Irene.
- Może źle
się wyraziłem. To Ricky robi z siebie pośmiewisko. - Chłopak wyszczerzył zęby i
nieco udobruchał Irene. Madzia za to miała nietęgą minę.
-
Wykonujecie piosenkę, którą ty napisałeś, ale jej nie zaśpiewasz?
- Daj mu
spokój, może nie umie. - Maja wywróciła oczami.
- Umie,
miałam okazję posłuchać.
- Wiesz,
czasami trzeba odejść w cień dla dobra zespołu - wyjaśnił Tony. - Ricky śpiewa
lepiej ode mnie, a Malcolm wykonuje partie rapowane. Nie jesteśmy boysbandem, w
którym każdy śpiewa tyle samo wersów.
- Właściwie
to nieprawda - wtrąciła Kathy. - Znaczy… nie to, że nie jesteście boysbandem,
ale to, że w boysbandach każdy śpiewa tyle samo. Niektórzy śpiewają o wiele
więcej. W takim Take That na przykład przeważającą większość śpiewał Gary
Barlow. Tak tylko mówię.
- No i ja
tak tylko powiedziałem. Chodziło mi o to, że ten układ mi pasuje.
- Skoro tak
- westchnęła Madzia. - To powiedz, po co tu przyszedłeś zawracać nam gitarę, bo
chcemy się dobrze rozśpiewać.
- Och,
wybaczcie, zapomniałem, że to nie była wizyta towarzyska. Po prostu organizator
kazał mi zebrać opiekunów, bo potrzebna jest zgoda na publikowanie wizerunku
nieletnich. I trzeba zatwierdzić utwór.
Dziewczyny zbladły i popatrzyły po
sobie przerażone. Przecież nie miały opiekuna! Przynajmniej nie w kraju. Tom
przebywał za oceanem i nie było możliwości, by zjawił się w przeciągu dwóch
godzin. Madzia ukryła twarz w dłoniach.
- No to mamy
przerąbane.
- Dlaczego?
Tom Parker się spóźni?
- Spóźni? Tak.
O jakiś miesiąc, bo dopiero wtedy wraca ze Stanów. Co my teraz zrobimy?
Nastolatka zaczęła panikować, podobnie
jak jej koleżanki. Tony starał się załagodzić sytuację.
- Spokojnie,
możesz przecież zadzwonić po kogoś. To przecież nie musi być ten sam opiekun…
- Masz
rację! - Madzia klasnęła w ręce i chciała objąć chłopaka w geście wdzięczności,
ale uznała, że będzie to dziwne, więc poklepała go po ramieniu, co wyszło
przekomicznie. Zwróciła się więc do dziewczyn, by zatrzeć to dziwne wrażenie. -
Zadzwonię po Luizę, pewnie jest z Ryanem. Może ktoś z Lawson będzie miał chwilę
czasu, żeby nas uratować.
- Zdajesz
sobie sprawę, że to nie musi być nikt sławny? - wtrącił Tony. - Naszym
opiekunem jest nauczyciel śpiewu. Pięćdziesięcioletni łysiejący facet z nadwagą
i… - chłopak urwał, widząc, że wspomniany facet się zbliża. - Dzień dobry, panu!
Śmiesznie wyglądał Tony cały
zarumieniony i zawstydzony przed swoim opiekunem. Madzia z trudem powstrzymała
parsknięcie, ale dziewczyny nie miały dosyć silnej woli. Alex i Maja zaczęły
się śmiać na głos, a Irene i Kathy chichotały ciszej. Chłopak przekazał
nauczycielowi informację o konieczności zgłoszenia się do organizatora i ten
oddalił się, lekko naburmuszony. Nie było wątpliwości, że słyszał słowa
podopiecznego, który teraz nerwowo podrapał się po karku.
- Więc… Ja
już pójdę - obwieścił. - Instrumenty same się nie nastroją. Połamania nóg.
- Nawzajem.
Ale nie dosłownie! - zawołała za nim Madzia, a on tylko się uśmiechnął i znikł
im z oczu.
- Czy mi się
wydawało, czy ty z nim flirtowałaś?! - spytała Irene, gdy tylko zostały same.
- Co? W
życiu! Mam chłopaka.
- A w czym
to przeszkadza? Gdyby to nie był nasz wróg, to powiedziałabym ci, żebyś się za
niego wzięła - stwierdziła Maja, a wszystkie popatrzyły na nią krzywo. - Nie wiem,
o co wam chodzi. Całkiem fajny. Choć bardziej podoba mi się ich perkusista.
- Maja! -
skarciła przyjaciółkę Irene.
- No co?
Potrafię docenić męskie atuty…
- Nie mów
już więcej o męskich atutach, bo zwymiotuję. Nie możemy zapomnieć, że Buster
Sharp to nasi rywale.
- To nie
zmienia faktu, że nie flirtowałam z Tonym. Przynajmniej nie umyślnie -
westchnęła Madzia. Nigdy nie była dobra w stosunkach damsko-męskich, może
rzeczywiście dziwacznie okazywała sympatię temu chłopakowi? Miała szczerą
nadzieję, że on odebrał inne wrażenie tej konwersacji. Żeby nie spalić buraka
jak Tony na widok swojego opiekuna, wyciągnęła z torebki komórkę i wbiła numer
Luizy.
Jak się okazało, przyjaciółka jej
siostry była właśnie z Ryanem i zamierzali udać się do kina, ale nie mieli nic
przeciwko, by zmienić plany i wybrać się na koncert. Członek Lawson z chęcią
też zobowiązał się, że godnie zastąpi Toma, bo "i tak jest fajniejszy od
niego, lepiej zbudowany i na pewno ma zgrabniejszy tyłek", co powtarzał,
kiedy stali w kolejce i czekali aż opiekun Buster Sharp i Ricky Marks,
wokalista, skończą rozmowę z organizatorem. Wszystko wskazywało na to, że
kroiła się jakaś awantura.
- Nie mogę
wyrzucić Malcolma - powtarzał mężczyzna swojemu podopiecznemu, który upierał
się przy swoim. - Rap dobrze zrobi waszej piosence, dzięki temu się
wyróżniacie. No i… nie chcę być wzięty za rasistę! No wiesz… przez jego kolor
skóry. Lepiej wyrzućmy Tony'ego. Ty zagrasz na gitarze, przecież potrafisz.
- Ale on
napisał tę głupią piosenkę, więc nie możemy go wyrzucić, bo nie będziemy mogli
jej zaśpiewać! Dobrze wiesz, że trzeba zaśpiewać cover albo piosenkę własnego
autorstwa. Pomóc może ewentualnie opiekun.
- Dobrze się
składa, że pomogłem przy aranżu - zachichotał Ryan.
On, Madzia i Luiza stali w kolejce za
przedstawicielami Buster Sharp i słyszeli całą awanturę, która niepokoiła
nastolatkę.
- No to
może… - kontynuował mężczyzna. - Nikogo nie wyrzucimy? Malcolm zagra na
tamburynie, skoro nie chcesz, żeby rapował.
- Po kiego
grzyba nam tamburyn w tej piosence?! - uniósł się Ricky. - Będzie stał jak
kłoda, lepiej wystąpimy jako kwartet. Albo nie zaśpiewam.
Madzię tak wzburzył ten szantaż, że już
zamierzała się wtrącić i powiedzieć, że w takim razie zaśpiewa Tony, bo zrobi
to równie dobrze, jeśli nie lepiej, ale zanim otworzyła usta, już wpisywano na
listę liczbę członków zespołu, najwyraźniej z pominięciem jednego z nich. Tak
jak łatwo Ricky wyciął jego partię rapu, tak w zadziwiająco prosty sposób
pozbył się go z zespołu. Ciekawe, co na to Tony?
- Następny,
proszę! - zawołał organizator i nie było czasu na dalsze roztkliwianie się nad
sprawą.
Kolejny problem jednak wyniknął, kiedy
Ryan przyznał się, że to nie on napisał słowa piosenki.
- W takim
razie, muszę wiedzieć, kto to zrobił. Status konkursu jasno i wyraźni mówi o
tym, że uczestnicy mogą wykonywać dowolne covery lub piosenki autorstwa
wyłącznie swojego lub swoich opiekunów.
- Pomagałem
w aranżu utworu. - Ryan dumnie wypiął pierś, a Madzia uderzyła się otwartą
dłonią w czoło.
- Coś nie
tak? - zaciekawiła się Luiza.
- Nie mogę
być opiekunem dziewczyn, bo nie napisałem piosenki - wyjaśnił Ryan.
- Co za
problem? Zadzwońcie po Monikę. I tak tu będzie.
Madzia westchnęła z ulgą. Że też o tym
nie pomyślała. Była tak zdenerwowana sprawą z Buster Sharp, że nie potrafiła
spojrzeć na swoją sprawę trzeźwo. Pół godziny później zjawiła się zawiadomiona
przez nią siostra, która w ostatniej chwili, z rozwianymi włosami, podpisała
się na zwitku papieru podsuniętym jej przez organizatora.
- Już miałem
dyskwalifikować Wredne Zalotki - przyznał organizator. - Niezłe wyczucie.
- Dzięki -
westchnęła Monika, sapiąc zgięta w pół. - Byłabym wcześniej, ale Audrey
poprosiła mnie o pomoc w przeniesieniu kilku kartonów. Wprowadza się do Nicka,
a swoje mieszkanie zamierza wyremontować i wynająć. Lou, nie mogłaś się podać
za mnie?
- I iść do
kicia? - prychnęła Luiza. - Nie dzięki. Zresztą, nie chciałam zabierać chwały
przyjaciółce.
Blondynka mrugnęła w stronę rudowłosej,
która się roześmiała. Miłą atmosferę ulgi, że wszystko skończyło się dobrze
przerwały jednak krzyki, dobiegające z holu.
Towarzystwo spojrzało na siebie i
zgodnie podążyło za nimi, by dowiedzieć się, co się dzieje. Jak się okazało,
czarny scenariusz się sprawdził (co w głowie Madzi brzmiało dość rasistowsko w
zaistniałej sytuacji, ale w tej chwili nie miała czasu cedzić myśli).
Ciemnoskóry członek Buster Sharp właśnie został poinformowany, że musi opuścić
budynek, bo nie bierze udziału w konkursie.
Trzej członkowie stali z tyłu. Jeden z
nich, z długimi i ciemnymi włosami uśmiechał się zwycięsko. Zapewne trzymał z
Rickym, którego twarz z kolei nie zdradzała żadnych emocji. Trzeci z chłopaków
spuścił głowę. Pewnie nie miał dość odwagi, by się postawić, zapewne był to Sam,
który zajmował się aranżowaniem ich muzyki. Tylko Tony wydawał się
zbulwersowany poczuciem niesprawiedliwości, która dotknęła jego kumpla.
Organizator już się oddalił, a opiekun
tłumaczył właśnie Malcolmowi, że rap jest niedozwolony, dlatego on i Ricky
musieli dokonać, z bólem serca, ciężkiej decyzji.
- Co za
pajac! - wyrwało się Madzi.
Kłócący się tego nie słyszeli, ale
Monika spojrzała na siostrę zaintrygowana.
- Przecież
to nie jego wina.
- Nie było
cię tu wcześniej. Rap wcale nie jest zakazany, tylko chcieli się go pozbyć, bo
ten pajac Ricky woli zaśpiewać dodatkową zwrotkę.
- Nie chcę
się wtrącać - odezwał się Ryan. - Ale dlaczego cię to interesuje? To twoja
konkurencja.
- Znam
jednego z nich - wytłumaczyła nastolatka i
jak na zawołanie usłyszała głos Tony'ego.
- W takim
razie ja też odchodzę. I nie będziecie mogli wykorzystać mojej piosenki.
- Nie bądź
taki samolubny, Tony. Wystawisz kumpli? - spytał mężczyzna. - Pozbawisz ich
takiej szansy jak wydanie singla i to ze sławnym zespołem?
Tony spojrzał chyba tylko i wyłącznie
na Sama, dwaj pozostali koledzy w ogóle go nie interesowali. Uderzył ze złością
pięścią w ścianę i odszedł razem z Malcolmem, który musiał opuścić budynek.
Madzia puściła się za nimi biegiem, nie bacząc na krzyki siostry, którą
zostawiła z Luizą i Ryanem.
- Maggie? -
zdziwił się Tony, kiedy ta dopadła jego i jego kumpla po wyjściu z budynku. -
Coś się stało?
- Tak, stało
się. Właśnie o to chodzi, że ten wasz cały opiekun kłamał. Słyszałam jak kłócił
się z Rickym przy organizatorze, kiedy was zapisywali. Rap wcale nie jest
zakazany. Ricky chciał po prostu zaśpiewać dodatkową zwrotkę i wymusił na tym
facecie wyrzucenie cię z zespołu - zwróciła się do Malcolma, ale ten wzruszył
ramionami.
- To już bez
znaczenia. I tak nie da się nic zrobić, kości zostały rzucone.
- Ale… - zaczęła
nastolatka, ale nie dokończyła, widząc, że decyzja została już podjęta i bez
względu na to, czy im się podobała, czy nie, zamierzali się z nią pogodzić.
Dziewczyna postanowiła więc zostawić
chłopaków samych. Wróciła do budynku i swoich koleżanek.
- Gdzie ty
się podziewałaś? - spytała Irene, widząc nietęgą minę nastolatki. - I co się
stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.
- Widziałam
po prostu jak działa show biznes - odpowiedziała zdawkowo. - Rozśpiewajmy się i
możemy zrobić ostateczną próbę.
Dziewczyny o nic nie pytały bo czuły,
że nie warto denerwować przyjaciółki. Rozśpiewały się i razem z Moniką poszły
na scenę, by dowiedzieć się, gdzie stanąć, kiedy i skąd wchodzą, gdzie będą
kamery, a gdzie jury i inne ważne szczegóły, które mogły przesądzić o ich
zwycięstwie.
Madzia jednak była nieobecna myślami.
Mimo iż zaśpiewały dobrze, czegoś brakowało. Nastolatka śpiewała bez
przekonania i cały czas zerkała za kulisy.
- Czekasz na
kogoś? - spytała Monika, machając siostrze dłonią przed oczami. - Skup się, bo
zaraz musimy zwolnić miejsce Buster Sharp.
- I już
wiemy, dlaczego Maggie jest nieobecna - westchnęła Alex. - Robi maślane oczka
do tego Tony'ego. Brata się z wrogiem.
- To
nieprawda! Po prostu jeden z członków zespołu został niesłusznie wykopany przez
Ricky'ego i to mnie zdenerwowało.
- Jeśli to
osłabi ich szanse, to chyba dobrze, nie? - spytała retorycznie Kathy i prawie
wszystkie pokiwały głowami.
- Nie,
niedobrze. Niesprawiedliwość jest zła.
- Koniec
czasu! - zawołał dźwiękowiec zza kulis urywając tę rozmowę, która jasno
świadczyła o fakcie, że Madzia nie jest w formie do występu.
Kiedy Wredne Zalotki schodziły ze
sceny, minęły się z Buster Sharp. Tony rzucił koleżance blady uśmiech, ale nie
odpowiedziała na niego, bo skupiła się na Rickym. Nie wyglądał jak zwycięzca,
jego twarz nadal nic nie zdradzała, ale może był po prostu dobry w ukrywaniu
emocji? Niepokoił ją za to perkusista z długimi włosami. Jego demoniczny
uśmiech jeżył jej włosy na ciele. Przyspieszyła kroku, by szybko go minąć.
Kiedy znalazły się w sporej odległości,
Madzia odetchnęła z ulgą. Alex natomiast była zbulwersowana.
-
Słyszałyście tego palanta? - spytała koleżanek.
- Ricky'ego?
- Nie, tego…
w długich włosach. Powiedział do mnie "podobno w bufecie mają dobre hot
dogi".
- Chciał cię
zaprosić na randkę? - westchnęła Maja. - Pięknie. Ja chyba nigdy nie znajdę
chłopaka.
- Chyba nie
o to chodziło - wtrąciła Irene i zwróciła się do Alex. - Myślisz, że to on stał
za sabotażem na festynie?
- Albo za
tym stał, albo o wszystkim wiedział.
Słowa dziewczyny zagłuszyło uderzanie w
bębny i krzyk opiekuna Buster Sharp.
- Ivan,
przestań! Jeszcze nie zaczęliśmy!
Madzia zmarszczyła brwi. To samo imię
padło, kiedy Jessica wydawała rozkazy jednemu ze swoich sługusów tydzień
wcześniej. Być może członek Buster Sharp nie tylko sabotował Wredne Zalotki,
ale i cały konkurs? Mogła to być zbieżność imion, ale równie dobrze prawidłowy
trop, którego nie powinno się ignorować.
- Muszę
porozmawiać z Tonym - oświadczyła nagle osłupiałym dziewczynom i wbiegła
wprost na scenę, gdy akurat Ricky zaczynał śpiewać piosenkę jej nowego
znajomego, który smętnie brzdąkał na gitarze. - STOP!!!
Jej przeciągły krzyk spowodował, że
przestali grać i spojrzeli na nią zszokowani. Sama nie wiedziała, co tu robi.
Nie miała żadnych dowodów, ale przeczucie mówiło jej, że Ricky i Ivan mogli
maczać palce nie tylko w sabotażu.
- Wiecie w
ogóle, kogo macie w zespole? - spytała bez ceregieli, ignorując Tony'ego, który
próbował ją uspokoić. Wskazała palcem na Ivana i kontynuowała. - Ten palant
właśnie polecił Alex bufet i hot dogi.
- Co to ma
do rzeczy? Dlatego musisz zabierać nam cenny czas? - zezłościł się opiekun
zespołu, ale i on został zignorowany.
- To nie
jest przypadek. Tony, możesz wmawiać mi, że nie macie z sabotażem Wrednych
Zalotek nic wspólnego, ale to nie jest przypadek. Tak jak fakt, że jeden z
pomocników Jessici miał na imię Ivan.
- Teraz mnie
w to wciągasz? - spytał perkusista. - Jesteś wariatką!
- Nie, nie
jest - odezwał się nagle Ricky, zwracając na siebie uwagę wszystkich. - Tydzień
temu powiedziałeś, że idziesz szukać wyjścia, ale tak naprawdę poszedłeś
blokować drzwi. Widziałem, jak to robiłeś, ale wtedy byłem przekonany, że ty
próbujesz je otworzyć i rezygnujesz, bo blokada jest zbyt silna. Dlatego nic nie
mówiłem.
- Odbiło ci?
- parsknął Ivan - Było tak, jak myślałeś, szukałem nie zabarykadowanych drzwi.
- To nie ma
znaczenia. Nawet jeśli to prawda, to dosypanie środków przeczyszczających do
budki z hot dogami to na pewno twoja sprawka. Cóż, nasza sprawka. Ale nie
zamierzam dalej tego trzymać w sekrecie. Kazałeś mi stać niedaleko i obserwować
dziewczyny, by odciągnąć ich uwagę. Wszystko po to, żeby nie zauważyły, jak
zatruwasz musztardę i ketchup.
- To
oskarżenia wyssane z palca. Twoje słowo przeciwko mojemu.
- W jakim
celu miałbym się przyznawać do częściowej winy? - spytał Ricky.
Madzi wydawało się, że mówił szczerze.
Wredne Zalotki pojawiły się na scenie zwabione podniesionymi głosami. Nastolatka
poczuła rękę którejś z nich na ramieniu, ale nie była pewna, której i nie miała
czasu się nad tym zastanawiać.
-
Rzeczywiście zbytnio cię to bawiło - wtrącił klawiszowiec Sam, który wcześniej
chodził ze spuszczoną głową.
- I to ma
być dowód? - ponownie parsknął Ivan. - Każdy o zdrowych zmysłach cię wyśmieje.
- Ale fakt,
że znałeś dziewczynę, która tydzień temu przetrzymywała nas w tym budynku nie
jest przypadkiem - kontynuował nieco ośmielony Sam. - Półtora roku wcześniej
byłeś w zakładzie poprawczym. Po wyjściu z niego powtarzałeś, że poznałeś tam,
za przeproszeniem, "zajebiście szajbniętą laskę". Niedawno zostawiłeś
telefon bez nadzoru i widziałem, że ktoś dzwonił. Zanim ekran zgasł, zdążyłem
dostrzec zdjęcie na tapecie, na którym przytulasz dziewczynę łudząco podobną do
tej, którą wynosiła policja w zeszłą sobotę.
Madzia zakryła sobie usta ręką, a Tony
spojrzał zszokowany na Ivana, który próbował się tłumaczyć. Wyciągał nawet z
kieszeni telefon, by udowodnić, że nie ma takiego zdjęcia na telefonie, ale
Maja wydarła mu go z ręki.
Irene spojrzała na nią zszokowana, a ta
wzruszyła ramionami.
- Skubany
chciał usunąć dowód. A oto i on. - Dziewczyna uniosła w górę telefon chłopaka,
potwierdzając słowa Sama. - Przykro mi, złociutki, ale twoja ładna buźka nic tu
nie załatwi - zwróciła się do długowłosego chłopaka, który zaczął się
tłumaczyć.
- To o
niczym nie świadczy! Znałem ją, ale to nie znaczy, że jej pomagałem.
- To prawda,
że dowody są zbyt niejasne, by przedstawić je w sądzie, ale myślę, że na
twitterze przed dumnym tytułem "perkusista najbardziej zajebistej kapeli
na świecie - Buster Sharp" możesz sobie dopisać wielkie i tłuste
"ex" - wtrąciła Irene.
Podparła się pod boki i zmierzyła Ivana
w taki sposób, że Alex przybiła jej piątkę.
- Powie pan
coś? - spytał opiekuna dziwacznym piskliwym głosikiem Ivan. Mężczyzna podrapał
się po łysej głowie.
- Przykro
mi, ale Wredna Dziewczyna ma rację.
- Wredna
Zalotka - poprawiła mężczyznę Irene.
- Ale… jak
zagracie bez perkusisty?
- Normalnie.
Sekcja dęta będzie nieco kulawa, ale… - wtrąciła Alex.
- Tony -
odezwał się mężczyzna. - Myślisz, że Malcolm ma chwilę czasu?
- Myślę, że
trochę znajdzie.
- Ale on nie
potrafi grać na bębnach! - uniósł się Ivan.
- O, nie,
nie o to mi chodziło. Skoro Tony będzie na wokalu, to ktoś musi rapować.
- A co ze
mną, tato?! - obruszył się Ricky.
Madzia niemal uderzyła się otwartą
dłonią w czoło. Teraz czuła się jak w durnym filmie Disneya, w którym w
ostatniej chwili sytuacja odwraca się o 180 stopni. Fakt, że opiekun Buster
Sharp był ojcem Ricky'ego wyjaśniał, dlaczego przy organizatorze chłopak
zwracał się do niego tak bezpośrednio.
- Masz
szlaban, mój drogi.
- Ale…
przyznałem się przecież.
- I doceniam
szczerość, ale za błędy trzeba zapłacić. Gdybym pozwolił ci zaśpiewać, błędnie
odebrałbyś to jako nagrodę. A na taką nie zasługujesz. Buster Sharp wystąpi
jako trio. Idę zgłosić ten nagły zwrot akcji.
Słowa mężczyzny wydawały się
ostateczne. Ivan zbiegł ze sceny wściekły, potrącając Kathy, która krzyknęła za
nim tak wulgarne słowo, że Irene aż zasłoniła usta ręką i zaczęła chichotać.
- Jeśli mogę
coś wtrącić - odezwał się Sam. - Można też zgłosić zmianę nazwy zespołu.
- Na jaką? -
zaciekawił się mężczyzna.
- Na MKTO -
odpowiedział klawiszowiec i mrugnął oczkiem w stronę Tony'ego.
- Już się
robi. - Mężczyzna, który w gruncie rzeczy okazał się w porządku, wyszczerzył
zęby w uśmiechu i wyszedł, trzymając syna za kark.
- Wszystko
dobre, co się dobrze kończy! - podsumowała wszystko Kathy.
Sam wyszedł po Malcolma, by obwieścić
mu dobrą nowinę, a Madzia, nie wiedząc, kiedy, ocknęła się w ramionach
Tony'ego, który ściskał ją i całował w czubek głowy, jakby byli dobrymi
przyjaciółmi. Zanim zdążyła uskoczyć jak oparzona, usłyszała głos Natha.
- Co
świętujemy? - spytał bez cienia zazdrości, a ona odetchnęła z ulgą, wyrwała się
Tony'emu i padła w ramiona swojego chłopaka.
-
Przyjechałeś! - krzyknęła uradowana.
- Dosłownie
przyleciałem. Nie mogłem opuścić debiutu mojej dziewczyny i nie dać jej całusa
na szczęście.
Nathan złapał twarz nastolatki w dłonie
i pocałował ją delikatnie, ale czule.
- Znajdźcie
sobie pokój! - zachichotała Alex.
- Wredna
Zalotka dobrze gada! - zagrzmiał rozemocjonowany głos Malcolma już od progu. -
MKTO musi przećwiczyć zwycięski numer!
Podczas gdy Tony ściskał ściągniętego
przez Sama ciemnoskórego przyjaciela, który wcale nie opuścił teatru i
zamierzał obejrzeć konkurs z widowni, Alex i Maja próbowały przekrzyczeć
chłopaków i wmówić im wyższość Wrednych Zalotek. Madzia i Nath stwierdzili, że
to dobry moment, by zejść ze sceny.
- Hej,
Maggie! - zawołał na odchodnym Tony. - Dzięki, że za nas walczyłaś!
- Nie ma
sprawy. Połamania nóg!
- Nawzajem.
Dziś moja piosenka kontra twoja.
Dziewczyna uśmiechnęła się i dała się
prowadzić swojemu chłopakowi w zaciszne miejsce, by nacieszyć się sobą.
- Napisałaś
piosenkę? - zaciekawił się Nath.
- Tak, razem
z Moniką. Wyszło to dość spontanicznie. Tom ci nie powiedział?
- Chyba
zapomniał.
- Tak,
pewnie zapomniał - zadumała się dziewczyna i wtuliła się głębiej w swojego
chłopaka.
Chcąc nie chcąc, czuła, że coraz więcej
rzeczy sobie nie mówią. Jeśli dalej przez Scootera będą musieli ukrywać swój
związek, przysporzy im to samych kłopotów.
________________________________________________________
Jeśli nie znacie zespołu MKTO, który tworzy część chłopaków z Buster Sharp, zapraszam do zapoznania się z ich konkursową propozycją.
Jeśli nie znacie zespołu MKTO, który tworzy część chłopaków z Buster Sharp, zapraszam do zapoznania się z ich konkursową propozycją.
Świetny rozdział, gratulacje! Właśnie na coś tak fajnego i optymistycznego czekałam po całym moim okropnym tygodniu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że cała sprawa z zatruciem już się wyjaśniła i że winny został ukarany, a Malcolm wrócił do drużyny. Teraz mam tylko nadzieję, że zdemaskowany Ivan nie wymyśli czegoś, żeby zniszczyć i znowu przesunąć konkurs śpiewacki.
Niepokoi mnie tylko lekka skłonność Magdy do Tony'ego, jednak wierzę, że zarówno to jak i działania Scootera nie zaszkodzą jej związkowi z Nathanem.
Zostaje mi jeszcze tylko trzymać kciuki za Wredne Zalotki, żeby im się poszczęściło w konkursie.
Ale za jedną rzecz muszę cię solidnie opieprzyć. Dlaczego wrzuciłaś tutaj "Thank you"? Już kiedyś ją słyszałam i nie mogłam się od tego oderwać, a i teraz znów cały czas po mojej głowie chodzi "We are the ones..." i nie mogę się od tego za Chiny Ludowe oderwać.
Pozdrawiam cieplutko,
Madeleine
Po trzech godzinach nieustannego nucenia "Thank you", moi domownicy stwierdzili, że jest ze mną coś nie tak. Mi osobiście ten stan całkowicie odpowiada, tylko boję się, że na jutrzejszym przedstawieniu zamiast swojej kwestii wyjadę z piosenką MKTO :)
UsuńNo proszę. Ivan to terrorysta. Bardzo się cieszę, że wszystko się wyjaśniło. Mam nadzieję, że Madzia nie będzie zbytnio zafascynowana Tonym. Nathan przyleciał specjalnie dla niej i nie może sobie żadnym MKTO zaprzątać głowy. Madzia jak na osobę ledwo poznaną za bardzo się angażuje w sprawy dawnego BS. No to teraz czekam na przebieg konkursu i dalsze losy bohaterek.
OdpowiedzUsuńNo i ochrzan powinnaś zebrać za to, że wspomniałaś o spoilerach! Teraz ciągle mnie korci żeby tam zajrzeć. No ale już się wstrzymam, chociaż mnie wykręca z ciekawości.
Czekam na następny i pozdrawiam :)
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńTony okazał sie być w porządku a Meggs pomogla im ,i dobrze
Też mi się wydaje że przez to całe ukrywanie zwiazku oddalają się od siebie
Mam też wrażenie (oby mylne) że nie dlugo nie będą juz parą :/
Weny i do nn :*
Rozdział powala.
OdpowiedzUsuńNo normalnie nie wiem co napisać...
Na pewno zapisze to, że zabraniam ci, żeby Nathan i Madzia się rozstali. ROZUMIESZ?!!??!
Tylko nie oni.
A ten Tony jest spoko. Ale nie na tyle spoko co Nath zrozumiano.
No i piosenka też świetna.
W ogóle to pisze bez sensu.
Więc żebym nie robiła z siebie idiotki, czekam na następny i to tyle z mojej strony.
Boski, aż brak mi słów! Musisz częściej dodawać długie rozdziały bo świetnie się je czyta. Nie spodziewałam sie tego po Ivanie O.o mam nadzieję ze szybko dodasz nowy rozdział, moze jutro? Weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o MKTO, ale ta ich piosenka jest świetna. Dobrze, że w sumie wyjaśniły się wszystkie niewyjaśnione sprawy. Rickiemu i Ivanowi się to należało. Kurczę, już sama nie wiem co mam myśleć o związku Magdy i Natha. Brak jakiejkolwiek zazdrości o siebie nawzajem jest trochę niepokojąca. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale na bloggerze nie wyświetliło mi się, że dodałaś nowy rozdział i o mało co w ogóle bym go nie przeczytała. Coś jednak kazało mi wejść i po raz kolejny moje przeczucie się sprawdziło. :)