Dziękuję Wam za wszystkie komentarze!
Sprawiacie, że chce się pisać dalej i mam nadzieję, że się nie zawiedziecie, bo mam sporo pomysłów.
Niebywale cieszę się też, że są jeszcze osoby, które zaczynają czytać. Witam anonimową Kamilę (haha). Rozdziały pojawiają się w środy i soboty, ale czasami ze względu na brak czasu umieszczam je w czwartki.
Niebywale cieszę się też, że są jeszcze osoby, które zaczynają czytać. Witam anonimową Kamilę (haha). Rozdziały pojawiają się w środy i soboty, ale czasami ze względu na brak czasu umieszczam je w czwartki.
W dzisiejszym rozdziale ciąg dalszy zamieszania spowodowanego przez psychiczną Jess. Wiem, że mnie poniosło, ale chciałam choć mały wątek kryminalny przemycić do opowiadania. Zostaje też rozwinięta jedna z nowych postaci.
Pozdrawiam serdecznie!
Pozdrawiam serdecznie!
Charlizell - kiedyś na pewno się upomnę o cytaty :)
"Gdy wokół
jest ciemno, pozostaje tylko spokojne czekanie, aż oczy przywykną do
mroku."
Haruki
Murakami ("Norwegian Wood")
Gdzieś w oddali piszczały Wredne
Zalotki, Madzia doskonale rozpoznawała ich charakterystyczne głosy. Irene
starała się zachować spokój, ale jej mające zaprowadzić porządek słowa tylko
podsycały zdenerwowanie. W budynku była bomba i wszyscy uczestnicy konkursu,
czyli siedem zespołów oraz stylistki, dźwiękowcy i reszta obecnych panikowała.
Gdyby alarm bombowy został zgłoszony
przez prowadzącego, który łagodnym głosem nakazałby im udanie się do wyjścia,
byłoby zupełnie inaczej. Tymczasem czuli się jak zakładnicy terrorysty, a
ściślej rzecz biorąc, w tym przypadku terrorystki. Wywoływali panikę, która
mogła doprowadzić do detonacji rzekomej bomby (Madzia nie była do końca
przekonana, czy w ogóle jakaś bomba istnieje).
-
Muszę iść do mamy - oświadczyła Monika. - Została tam z McGuinessem, a to
gorsze niż wybuch bomby.
-
Trafisz po ciemku? - spytała z troską nastolatka.
-
Danny pójdzie ze mną.
Członek McFly nie protestował i ruszył
razem z Moniką w stronę widowni. Było prawie zupełnie ciemno. Światła awaryjne
biły blaskiem tuż przy podłodze, wyznaczając ścieżkę. Dodatkowo nikłe promienie
rzucały oznaczenia wyjść awaryjnych. Jak się jednak okazało, wszystkie drogi
ucieczki zostały odcięte. Czy Jessica działała sama, czy miała pomocników, pewne
stało się, że udało jej się zamknąć sporo osób, w tym wielu celebrytów, w
teatrze. Miała ich w garści.
-
Nie rozumiecie, że jak się nie zamkniecie, to ta wariatka wysadzi całą budę?! -
powtarzał gdzieś w ciemnościach głos, który Madzia przypisywała liderowi Buster
Sharp, mimo iż był bardzo piskliwy.
-
Sam się zamknij!!! - przeciągły wściekły krzyk mógł należeć do Alex.
Głosy, krzyki i szepty mieszały się ze
sobą, ale jeden utkwił Madzi w głowie najbardziej. Należał do Nialla.
-
Gdzie, u licha, jest Zayn?!
No tak, Jessica była psychofanką Zayna,
mogła wykorzystać fakt, że w teatrze zrobiło się ciemno jak w dupie, by go
porwać i… no właśnie, co zrobić? Zgwałcić? Nastolatka przypomniała sobie
początki znajomości z siostrzenicą Joe i już wtedy wiedziała, że jest ona
nieobliczalna. Teraz mogło się wydarzyć wszystko. Co prawda wątpiła w fakt, czy
ta rzeczywiście zdetonuje bombę i czy w ogóle jakąkolwiek zamontowała, ale
zniknięcie członka One Direction ją zaniepokoiło. Na szczęście poczuła ciepłą
dłoń Natha, która zacisnęła się na jej drżącej ręce.
-
Wszystko będzie dobrze - szepnął jej do ucha, a ona pokiwała głową, choć
zdawała sobie sprawę, że w egipskich ciemnościach nie może tego dostrzec.
Konkurs miał się zacząć za pół godziny,
więc większość występujących zespołów już przybyła na miejsce w celu odbycia
prób i przymiarki strojów. Z celebrytów, którzy mieli zasiadać w jury w teatrze
znajdowali się tylko Danny z McFly oraz Niall i Zayn z One Direction. Całe
szczęście nie było jeszcze Frankie z The Saturdays. Pamiętając, w jaki sposób
kobieta ośmieszyła jej siostrę na balu przebierańców oblewając ją ponczem,
Madzia nie miała ochoty jej oglądać. Tym bardziej, że ta podobno była w ciąży i
bicie jej nie było najlepszym pomysłem, gdy już zagra komuś na nerwach.
Za kulisami kłębiło się sporo osób,
więc Nath zaczął ciągnąć swoją dziewczynę w sobie tylko znane miejsce. Skupiła
wszystkie zmysły, by się nie potknąć o czyjeś nogi, co chwilę bowiem ktoś
zderzał się z nią barkiem i oddalał się szybkim krokiem, choć rozsądek
nakazywał pozostanie na swoich miejscach.
-
Gdzie idziemy? - spytała w końcu Natha, kiedy zdała sobie sprawę, że znaleźli
się na korytarzu.
Chłód przeciągu zjeżył jej włosy na
rękach, więc objęła się ramionami i rozejrzała wokoło. Było tu jaśniej niż za
kulisami i na widowni, ale i tak słabo widziała. Nath podszedł do włącznika
światła i zaczął uderzać w niego raz za razem, niestety bez rezultatu.
-
Odcięła zasilanie, ale możemy znaleźć jakieś wyjście.
-
Chcesz zostawić wszystkich na pastwę tej psycholki i uciec?
-
A co mam robić? Żaden ze mnie typ bohatera.
-
Ale nie możemy tak po prostu uciec…
-
Dlaczego?
-
Jessica powiedziała, że mamy nie ruszać się z miejsc - wyjaśniła nastolatka,
czując jak jej chłopak ciągnie ją za rękę w stronę wyjścia.
-
Ten zakaz już złamaliśmy. Zresztą, ona nie może mieć oczu wszędzie, więc nic
nie stoi na przeszkodzie, by… - Słowa Natha zostały przerwane w połowie.
Madzia zakryła sobie usta ręką, gdy
zauważyła ciemny i wielki kształt tuż za jego plecami.
-
Skąd pomysł, że Jessica jest sama? - odezwał się jakiś ochrypły głos, którego
właściciel najwyraźniej właśnie ogłuszył chłopaka Madzi i teraz trzymał go w
wielkich napakowanych na siłowni łapskach.
Mógł to być łysy dres, jeden z jej
przyjaciół z poprawczaka, z którymi Madzia i chłopaki z The Wanted mieli już
kiedyś wątpliwą okazję się zmierzyć. Oczy nastolatki nie do końca przyzwyczaiły
się do ciemności, więc nie była w stanie zweryfikować napastnika.
-
O co wam chodzi? - spytała z zaciśniętym gardłem. - Chcecie iść do więzienia?
-
Dom jest tam gdzie rodzina - parsknął dres po rzuceniu dość enigmatycznej
złotej myśli, którą Magda zinterpretowała w taki sposób, że jeśli wszyscy
trafią do kicia, to będą zadowoleni.
Nath nadal był nieprzytomny i miała
nadzieję, że uderzenie nie było na tyle poważne, by uszkodzić coś na stałe.
Dres przerzucił sobie jej chłopaka przez ramię, a ją złapał za rękę w
nadgarstku i dość boleśnie ją wykręcił.
-
Hej, gdzie mnie zabierasz?!
-
Cela.
-
Co?!
-
Dla uciekinierów mamy specjalny rodzaj kary. Zamknę was w celi.
-
O Boże…
-
On ci raczej nie pomoże, ale jeśli nie będziesz fikać, to pozostaniesz
przytomna.
Ostatnia groźba napastnika zamknęła
Madzi usta. W spokoju dała się prowadzić do tajemniczej "celi", którą
okazała się jedna garderoba, najwyraźniej damska, co dziewczyna rozpoznała po
powieszonych na wieszakach sukienkach, które posypały jej się na głowę, kiedy
pomagier Jessici pchnął ją na oślep do wnętrza. Zaraz potem tuż obok wylądował
Nath i drzwi się zamknęły, a w zamku zachrobotał klucz.
-
Wszystko w porządku? - usłyszała gdzieś przed sobą męski głos.
-
Tak, ze mną tak. Ale mój chłopak oberwał od tego typa w głowę, może mieć ranę…
- wyjaśniła nastolatka, podnosząc się na łokciach i wymacując podłogę w celu
odnalezienia Natha.
-
Aua! Cholera! - zaklęła po polsku, kiedy kolanem nadziała się na jeden z
wieszaków.
-
Czekaj, czekaj, poświęcę latarką, skoro imbecyl już poszedł - odezwał się
trzeci z więźniów garderoby, który chwilę szamotał się z własną kieszenią, by
wreszcie poświecić wiązką światła ze swojego i'Phone'a w stronę dziewczyny. -
Hej, to ty. Wredna Zalotka.
-
Maggie - poprawiła go.
-
Tony. Miło mi, choć okoliczności nie są sprzyjające. Twój chłopak żyje?
-
Żyje! A dlaczego miałby być martwy?!
-
Tak tylko zapytałem. Jest ranny?
Madzia zorientowała się w sytuacji.
Światło z i'Phone'a uświadczyło ją w przekonaniu, że znajdują się w garderobie.
Nath leżał na zwalonych z wieszaków sukienkach i był nieprzytomny. Nastolatka
delikatnie uniosła jego głowę, ale na dłoni nie wyczuła krwi, więc odetchnęła z
ulgą.
-
Został tylko ogłuszony - zwróciła się do chłopaka, który utknął z nią w
garderobie.
-
A twoje kolano?
-
Tylko draśnięcie.
Machnęła ręką, ale mimo tego Tony
oderwał rąbek jednej z sukienek i podał go jej.
-
Zawiąż sobie - polecił. - Nie mogę tu zostać z dwoma nieprzytomnymi osobami.
Jedna mi jest potrzebna.
-
Do czego?
-
Do ucieczki.
-
Ale ja nigdzie nie uciekam! Ostatnia próba skończyła się znokautowaniem mojego
chłopaka.
-
Chcesz tutaj siedzieć i czekać Bóg wie na co? Ja nie zamierzam.
-
Jesteś zbyt pewny siebie. Skoro wcześniej cię znaleźli i tu wsadzili, to i
teraz mogą to zrobić.
-
Nie będą się spodziewać kolejnej ucieczki. Szczególnie, że zamknął nas na
klucz.
-
To jak chcesz uciec?
-
Znam się trochę na wytrychach. - Chłopak wzruszył ramionami. - Ale potrzebuję
kogoś do ocierania potu.
-
CO?!
-
Do trzymania światła - poprawił się, widząc, że jego dowcip przeszedł bez salwy
śmiechu. - Pomożesz mi?
-
Niech będzie. Natha powinien zobaczyć lekarz. - Madzia założyła ręce na piersiach
i przechwyciła od Tony'ego i'Phone'a.
Dopiero teraz zorientowała się, że ma
przed sobą jednego z członków Buster Sharp, konkurencyjnego zespołu, przez
który Wredne Zalotki nie zaśpiewały na festynie.
-
Hej, to ty! - krzyknęła ze złością.
-
Tak, to ja. A to ty. Poświecisz?
-
Nie zgrywaj się! Jesteś z Buster Sharp!
-
Spostrzegawcza jesteś, cieszę się, że wpadłem ci w oko. Ciekawe, co na to twój
chłopak.
-
Taki sam z ciebie imbecyl jak z twojego kolegi, Ricky'ego Martina.
-
Ricky'ego Marksa - poprawił ją z rozbawieniem, a ona zacisnęła pięści ze
złości. Przecież celowo użyła innego nazwiska, by nawiązać do znanego
piosenkarza.
-
Co za różnica? Sabotowaliście mój zespół i przez was nasza wokalistka się
rozchorowała, przez co zajęliście nasze miejsce!
-
To był czysty przypadek, nie unoś się tak - zapewnił ją.
Jego słowa wydawały się szczere, ale
wilk w owczej skórze mógł być w końcu pomylony z baranem, nie mogła więc
stracić czujności i mu zaufać.
-
Nigdzie z tobą nie uciekam - oświadczyła w końcu.
-
A twój chłopak? Powinien go zobaczyć lekarz…
-
No dobra. Pomogę ci, ale nie myśl sobie, że zapomnę, co twój zespół zrobił
Wrednym Zalotkom.
Nastolatka poświeciła wiązką światła na
zamek, a Tony bezceremonialnie sięgnął za jej ucho, by z włosów wypiąć wsuwkę.
Pasmo wleciało jej na oczy, więc zirytowała się jeszcze bardziej, ale nic nie
powiedziała. Chciała jak najszybciej się stąd wydostać i nie musieć oglądać
swojego wroga numer dwa (numerem jeden póki co pozostawała Jessica).
-
Tak dla ścisłości - zagadnął chłopak, kiedy już zaczął majstrować przy zamku -
to twoja kumpela obżarła się hot dogami i się zatruła. My akurat byliśmy na
miejscu, a że mamy wygadanego lidera…
-
Tak? Z wiarygodnego źródła wiem, że budkę zamknięto, bo ktoś nasypał środka
przeczyszczającego do przypraw. Co powiesz na to? Wygadany lider wam tego nie
powiedział? Może to była jego samowolka, nie wiem. Ale na pewno nie przez
przypadek zyskaliście tylu śledzących na twitterze.
-
Sprawdzałaś naszego twittera? Urocze.
-
Nie, nie urocze. Żałosne. Ale jeszcze bardziej żałosne było to, co zrobił twój
kolega. Nie mam pojęcia, czy reszta z was o tym wiedziała i nie mam możliwości
udowodnienia mu winy, ale jedno mogę wam zrobić. Utrzeć wam nosa w dzisiejszym
konkursie - oświadczyła hardo Madzia.
-
Wow, optymistka. Naprawdę sądzisz, że konkurs się odbędzie? - prychnął Tony.
-
A ty myślisz, że nie?
-
Nie sądzę, by wybuchła bomba, ale po tym całym zamieszaniu raczej wszystko
odwołają.
-
Na sali byli celebryci, których czas jest cenny.
-
Wybacz, zapomniałem, że jesteś dziewczyną jednego z nich. - Tony znacząco
spojrzał na Natha, który wyglądał, jakby spał.
Madzia nie mogła wyzbyć się wrażenia,
że nic takiego nie miałoby miejsca, gdyby zostali za kulisami, zamiast porywać
się z motyką na słońce. Teraz jej chłopak leżał nieprzytomny, a ona była zdana
na pastwę losu.
Nagle do jej uszu dobiegły podniesione
głosy na korytarzu. Spojrzała przerażona na Tony'ego, który właśnie zwycięsko
się uśmiechał, obwieszczając, że zamek został pokonany.
-
Zamknij to, szybko! - poleciła.
-
W tę stronę nie umiem!
-
No to… - Wzrok nastolatki padł na zamek z pokrętłem, które szybko przekręciła,
a i'Phone'a schowała pod spódnicę, by napastnik nie dostrzegł światła.
Tony odskoczył od drzwi i ona poszła w
jego ślady. Przycupnęła koło Natha, podczas gdy łysy dres siłował się z
drzwiami.
-
Przysiągłbym, że zamknąłem na dolny zamek… - oświadczył, ale podrapał się po
głowie i uznał, że to wszystko sprawka jego głupoty, bo wzruszył ramionami i
wrzucił w egipskie ciemności kolejną osobę, która pisnęła, jak tylko uderzyła o
ziemię.
Drzwi zamknęły się równie szybko jak
się otworzyły.
-
Wszystko w porządku? - spytała Madzia, gdy odgłos oddalających się kroków
upewnił ją w przekonaniu, ze sługus Jessici nie stoi już pod drzwiami.
I'Phone został wyjęty spod spódnicy, co
wzbudziło parsknięcie Tony'ego.
-
Wsadziłaś mój telefon pod kieckę?
-
Och, zamknij się - warknęła Madzia.
Miała teraz inne zmartwienia. Do
"celi" trafiła bowiem Irene. Jak się jednak okazało, nic jej się nie
stało, miała tylko siniaki na ręce i otarte kolana od upadku.
-
Poszłam was szukać… - wysapała, poprawiając okulary. - Niepokoiłam się, że ta
wariatka was porwała jak Zayna.
-
Akurat porwał nas jeden z jej sługusów i zamknął tutaj. Najpierw jednak
ogłuszył Natha.
-
Ogłuszył? To kto tutaj jest?
-
Tony, miło mi - przedstawił się chłopak.
-
Och. Cześć, jestem Irene.
-
Nie mów do niego tak uprzejmym tonem. Jest z Buster Sharp - przestrzegła
Madzia.
-
Och.
-
Coś często wzdychasz - zachichotał Tony, ale jako wróg numer dwa został
zupełnie zignorowany, więc odchrząknął. - Więc pomoże mi któraś z akcją
"ucieczka"?
Madzia wywróciła oczami i zaczęła
świecić latarką w i'Phonie na zamek, przy którym Tony znowu zaczął majstrować,
tym razem bardziej wprawnie.
-
Czy on nie żyje? - spytała Irene w momencie, kiedy dało się słyszeć kliknięcie
drzwi.
-
Nie, tylko stracił przytomność - zapewniła Madzia.
-
Ja bym jednak sprawdził, czy aby nie kipnął - poradził Tony, a dziewczyny
posłały mu mordercze spojrzenie.
Uznały jednak, że ostrożności nigdy za
wiele, więc sprawdziły, czy najmłodszy członek The Wanted oddycha. Odetchnęły z
ulgą, orientując się, że tak.
-
Skoro ustaliliśmy, że wszyscy przeżyliśmy tę masakrę, to może się rozdzielimy?
Irene pójdzie ze mną szukać wyjścia, które otworzymy i wpuścimy pomoc. Jakiś
antyterrorystów albo… Avengersów - odezwał się Tony, wyglądając na korytarz i
orientując się, że jest on pusty.
-
Co? Ja z tobą nie pójdę, nie znam cię! - zaparła się dziewczyna, więc chłopak
przeniósł wzrok na drugą towarzyszkę niedoli.
-
Maggie?
-
Nie zostawię chłopaka.
-
I tak jest nieprzytomny, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. A tak ładnie
trzymałaś światełko, że będziesz pomocna w tej morderczej wędrówce.
-
Jakiej znowu morderczej wędrówce?
-
Nieważne. Idę sam, jestem pełnoletni i nie boję się ciemności. - Tony wzruszył
ramionami, ale już na progu wyrżnął się jak długi i grzmotnął o ziemię z taką
siłą, że Madzia zobowiązała się iść z nim.
-
Ale pod jednym warunkiem - zapowiedziała, kiedy zostawili Irene pilnującą Natha
i kierowali się korytarzem w stronę domniemanego wyjścia.
-
Jakim?
-
Najpierw znajdziemy Zayna.
Iiiiiii.... *O*
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM CIĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie mogę sie już doczekać kolejnego rozdziału. ♥
Może zrobiłabyś niespodziankę i opublikowała dziś, albo jutro ciąg dalszy? Proszę....
Jessica mnie przeraża, ale jak przeczytałam, że porwała Zayna...
Wkurzyłam się i zmartwiłam.
Co jak co, ale Zayn jest najładniejszy i najfajniejszy z całego 1D. I mimo że ich nie lubię, to jego uwielbiam. ♥
Ładny nagłówek. I widzę, ze zmieniasz wygląd w trakcie mojego pisania komentarza. :D
Patrzę na spoilery i szok!
Inne tło!
Aż sprawdziłam adres. :D
Pozdrawiam, Lubię Knedle! ;*
Cuuuuuuuuuuudo ! :*
OdpowiedzUsuńBiedny Nath
Jeszcze wyjdzie że Maggie polubić chłopaka Buster Sharp :P
Wenyyy i do nn ^^
O, ładny wygląd bloga. Miło, że nastały zmiany :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że spodziewałam się dłuższego rozdziału, jednak treść mi to wynagrodziła.
"Wróg numer dwa" na moje oko nie wydaje się być taki zły, ale babska solidarność z Wrednymi Zalotkami nie pozwala mi darzyć Tony'ego zbytnią sympatią.
Ja nie wiem, jak ty to robisz, ale Irene coraz bardziej faktycznie mnie przypomina. Tym razem zgadzają się otarte kolana i siniaki. U mnie po brutalnych lekcjach w-f'u, u Irene po "trochę" bardziej drastycznych zdarzeniach, ale jednak ;)
Powiem krótko: rozbudziłaś we mnie taką ciekawość, że dołączam się do prośby Lubię Knedle dot. opublikowania następnego rozdziału już dziś.
Uwielbiam i czekam,
Madeleine
Dziś trochę krótko, ale usprawiedliwiam się tym, że właśnie skaczą mi po głowie siostra i mały kuzyn, którzy proszą o kolejny odcinek "Świnki Peppy".
Wielbię Cię...
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam takie rozdziały.
Kochaaaam Cię.
Rozdział jest świetny, chociaż Jessica powinna trafić do psychiatryka, ale to moje zdanie. Mimo to Jess jest jedną z moich ulubionych bohaterów.
A jeśli chodzi o Tony'ego to...
Mimo że jest z Buster Sharp to nie wiadomo, może okaże się dobry...
Dobra nie wiem co napisać dalej, więc...
Niech bomba wybuchnie...
Niech będzie wielkie BUM...
Ale niech skończy się wszystko dobrze...
Wiem, mało prawdopodobne, ale to ja, dla mnie wszystko jest możliwe.
A i jeszcze czekam oczywiście na rozdział.
Myślałam, że nie dam rady przeczytać, bo nie ma mnie w domu, ale udało się. :) Świetny jest ten nowy wygląd bloga. Rozdział też super. Jestem bardzo ciekawa co się będzie dalej działo.
OdpowiedzUsuńChcialabym żebyś dodała dalszy ciąg jeszcze dzisiaj ale to raczejnie mozliwe zd no nic krótko mowiac rozdział zaje**sty wog. Kocham jak piszesz czekamna nastepny i życzę dużo weny ;* <3
OdpowiedzUsuńWiki :D
PS zapomnialam dodac super ten nowy wygląd bloga :D
OdpowiedzUsuńWiki :D
No to ładnie się porobiło... Jessica i jej koleżki pójdą siedzieć do celi i nie mam na myśli garderoby. Może w kiciu znormalnieją.
OdpowiedzUsuńPorwanie Zayna, myślałam, że upadnę. Ze śmiechu oczywiście.
Członek BS i Madzia w akcji ratunkowej na pewno będzie ciekawie.
Dołączam się do prośby o rozdział w jeszcze bliższym czasie niż zwykle :)
Co do cytatów to oczywiście zgłaszaj się jak tylko nadarzy się okazja, kolekcjonuje te które mnie urzekną i właśnie dzisiaj rano
czytam książkę i natknęłam się na taki, który może Ci się przydać w najbliższym czasie. Mianowicie:
''...co znaczy zmieniać się, kochać i pozostać sobą, kiedy świat dookoła się wali.'' - Irene Sabatini ''Chłopiec z sąsiedztwa".
Pozdrawiam :)
Ojejuniu zaczytałam się i nie wiem od czego wgl zacząć, Jessica jak zwykle wpadła na genialny pomysł, psychiczna ja ją ubóstwiam.
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd bierzesz te wszystkie pomysły na rozdziały, ale masz niesamowity talent i bardzo przyjemnie czyta się twojego bloga :)
Świetne ale błagam dodaj rozdział dzisiaj lub ewentualnie jutro plisss^^ weny ;D
OdpowiedzUsuńO.M.G.
OdpowiedzUsuńja chce następny *.*
Boże tą Jessice to powinni w psychiatryku zamknąć i nie wypuszczać -,- tępe osiłki jednak sie do czegoś nadają -,-
Nathan, Nathan, Nathan.....wstajemy, wstajemy szkoda takiego ładnego dniaaa :D ale nie serio wstawaj chłopie xd Obroń swoją dziewczynę jak najprawdziwszy bohater, a nie se śpisz :P to nic, że dostałeś po łbie i straciłeś przytomność przecież wyglądasz jak śpisz znaczy, że se śpisz i tyle :D
Ja ce nn *.* nie wyczymam z tego napięcia D: (bez skojrzeń prosze)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nn :*