sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 41 - "Monika"

Hej, kochane!
Dziękuję, że jeszcze to komentujecie. Jestem niebywale wdzięczna, że po tylu rozdziałach ktoś to czyta. Rozumiem, że niektórzy wymiękli :P
Niestety przez brak czasu spowodowany nauką nie byłam w stanie wstawić rozdziału w środę, więc jest dzisiaj. Sprawy trochę się komplikują, a niebawem skomplikują się jeszcze bardziej, ale mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko.
Dziś o Monice, kolejny rozdział o Magdzie.
Pozdrawiam,
wasza Jaycee.

        

        "Tak trudno mi zachowywać się właściwie, gdy jestem przy tobie."
         Maggie Stiefvater ("Drżenie")

                

         Był gorący czerwiec i w kamienicy, mimo skończonego remontu, który przywrócił ją do stanu używalności, zapanował nieznośny zaduch. Karolina i Luiza z ulgą wychodziły codziennie do pracy, gdyż kawiarnia była dobrze klimatyzowana. Monice pozostało duszenie się we wnętrzu małego mieszkania lub szukanie pracy, co również oznaczało spotkanie z upałem. Zdecydowała więc, że przez te dwa tygodnie bezdeszczowych i parnych dni usiądzie sobie przy oknie razem z laptopem i starym wiatrakiem, który będzie chłodził zarówno ją, jak i sprzęt. Czuła, że przyszła do niej wena, postanowiła więc doprowadzić napisaną kiedyś przez siebie powieść do stanu używalności.

         Włosy związała w śmieszny niedbały koczek tuż nad karkiem, założyła najbardziej zwiewną sukienkę, jaką miała i wytężyła wzrok w stronę monitora.

         Przestała odczuwać gorąco i zaczęła pisać, a o Bożym świecie przypomniała sobie dopiero, kiedy wiatraczek około trzeciej zipnął, zarzęził okrutnie i wyzionął ducha.

- Nie, nie, nie! - zawołała, uderzając w niego raz po raz, mając nadzieję, że uda jej się przywrócić go do życia. - Ja tu umrę!

- Mówisz coś do mnie? - zawołał Joel ze schodów przeciwpożarowych tuż za jej oknem, przez co omal nie spadła z krzesła, gdyby nie fakt, że dosłownie się do niego przykleiła.

- Chcesz, żebym dostała zawału? To zacieśnianie więzi sąsiedzkich jest chyba bardziej denerwujące niż wzajemne dokuczanie.

- Mogę wrócić do kradzieży wody i zignorować nasz niepisany grafik - roześmiał się chłopak.

         Wyglądał na nader zadowolonego, jakby pogoda mu się podobała. Miał niemniej niż ona rumiane policzki, klapki, plażowe krótkie spodenki i zwykłą koszulkę bez rękawów.

- Wybierasz się nad jezioro? - spytała zdziwiona Monika, mierząc sąsiada od stóp do głów.

- Nie. Idę z Piorunem na spacer. Masz ochotę się wybrać?

- W taki upał? Na głowę jeszcze nie padłam.

         Dziewczyna szybko zapisała plik i zatrzasnęła laptopa, by uniknąć wścibskich spojrzeń. Wystarczyło jej, że Max kiedyś przeczytał jej powieść i wysłał fragment do wydawnictwa, czym załatwił jej pracę, ale skończyło się to niezbyt dobrze.

         Rzeczywiście duszne mieszkanie nie było zbyt przyjemnym miejscem na spędzanie czasu, szczególnie, że słońce przedarło się przez szyby i ogrzewało oba pomieszczenia.

- A masz może wiatrak?

- Coś się znajdzie, jeśli wyjdziesz mi potowarzyszyć. Pokażę ci fajne miejsce.

- Och, no dobra. Ale daj mi chwilę, muszę się ogarnąć.

         Dziewczyna wyszła do łazienki i włączyła turbo napęd, by doprowadzić się do stanu używalności. Czuła się dziwnie, że oglądał ją bez makijażu, więc mimo upału postanowiła choć trochę się podmalować. Chwilę później stanęła w przedpokoju w pełnej okazałości.

- Możemy iść - obwieściła.

         Nie żałowała, że dała się wyciągnąć z domu. Miejsce, w które zabrał ją Joel był to park z obszernym stawem i fontanną, która pryskała wodą na około, przez co sporo ludzi przyszło tego parnego popołudnia ochłodzić się w to miejsce. Piorun miał niezłą frajdę, kiedy został spuszczony ze smyczy, a Monika i Joel mieli okazję porozmawiać i zatrzymać się przy budce z lodami, by dodać sobie kolejnej ochłody.

         Kiedy wracali do kamienicy, Monika zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy od dawna nie myślała o niczym poza tym, co właśnie przeżywała. Liczyła się tylko ta chwila, a wszystko inne odeszło w zapomnienie. Mogła w pełni odpocząć od problemów. Uśmiechnęła się pod nosem, zdając sobie z tego sprawę. Nie uszło to uwadze Joela.

- Co cię tak rozbawiło?

- Nic. Po prostu to było miłe popołudnie. Dzięki, że byłeś uparty i mnie wyciągnąłeś z domu.

- Nie ma sprawy. Mi też przydała się ta ostatnia chwila wytchnienia przed wyjazdem do Stanów.

- Ryan mówił, że pogodziłeś się z Kathryn. To dobrze.

- Co? Nie, nie. Moja wizyta u niej miała być ostatecznym zamknięciem rozdziału, nie wypadało tego załatwiać przez telefon, niezależnie od tego, co zrobiła. Ryan na pewno źle mnie zrozumiał, cały czas buja w obłokach i myśli o Lou. Jadę po prostu z zespołem, promować nową piosenkę. O, ironio, "Brokenhearted".

         Nagle Monice zabrakło języka w gębie. Poczuła się tak niezręcznie, bo bez namysłu palnęła imię byłej dziewczyny Joela, co było świeżą sprawą, która nie powinna być rozdrapywana. Całe szczęście stali już przed wejściem do jej mieszkania, więc klasnęła w ręce, bo nagle sobie coś przypomniała.

- Acha, poczekaj chwilę!

         Nadal miała jego bluzę, którą pożyczył jej, kiedy bawili się w podchody w domku nad jeziorem. Uprała ją, starannie złożyła w kosteczkę i teraz czekała na odpowiedni moment, by mu ją oddać. Moment nadszedł akurat teraz, bo zapadła niezręczna cisza, której nie znosiła. Monika zniknęła więc na dwie sekundy w mieszkaniu i wybiegła z niego, aby oddać sąsiadowi jego własność.

- Mogłaś ją zachować - oświadczył, kiedy wcisnęła mu ciuch w objęcia. - Teraz jest trochę za ciepło.

- Ale mieszkasz w Anglii, jeszcze ci się przyda. No, chyba że zamierzacie wyprowadzić się do Stanów na stałe.

- Nie, nigdy. Dwa tygodnie i będziemy z powrotem.

         Monika uśmiechnęła się i zmarszczyła brwi, by wpaść na jakieś błyskotliwe i niezbyt żenujące pożegnanie, ale zniecierpliwiony Piorun miał swój plan, w jaki sposób zakończyć tę dziwaczną konwersację na korytarzu. Zrobił małe kółko wokół ich sylwetek, a że Joel nadal trzymał go na smyczy, wyszła z tego niezła pętla, która pchnęła dwójkę sąsiadów w swoją stronę, gdyż żadne z nich nie chciało stracić równowagi i rozbić sobie głowy.

         Popatrzyli po sobie, spętani tą dziwaczną liną i nagle buchnęli śmiechem. Joel pochylił się nieudolnie, by wyswobodzić nogi swoje i koleżanki, co przyszło mu z trudem, ale w końcu udało mu się odwinąć smycz.

- Chyba muszę poważnie porozmawiać z Piorunem - obwieścił. - Szlaban na kości. Albo na suczki…

         Monika roześmiała się i pożegnała zdawkowym "do zobaczenia". Wróciła do swojego mieszkania i oparła się o zatrzaśnięte drzwi. Zupełnie zapomniała, że w zamian za wyjście z psem sąsiada na spacer chciała pożyczenia wiatraka.

         Za ścianą słyszała raz po raz szczekanie Pioruna, który wydawał się uradowany. A ona nie mogła wyzbyć się wrażenia, że cieszy się jak głupia do sera po tym nieoczekiwanym spacerze. I po nieoczekiwanym odkryciu, że będzie za Joelem tęsknić.

         Szybko przekonała się, że jej pożegnanie nie zostało odebrane jako krzyż na drogę, kiedy w poniedziałek około czwartej usłyszała pukanie do drzwi. Pewna, że to Nick, którego prosiła o naprawienie wiatraka, otworzyła, by na progu ujrzeć Joela.

- Hej, sąsiadko! - przywitał się. - Zastałem dziewczyny?

- Niestety, tylko ja - westchnęła, wpuszczając go do środka.

         Ociągał się, ale był gotowy do wyjścia, więc domyślała się, że zaraz jedzie na lotnisko. Potwierdził jej przypuszczenia.

- Bagaże mam już na dole, czeka tam samochód. Podskoczymy jeszcze do kawiarni, bo Ryan cały dzień siedział u Luizy. Trzeba go od niej oderwać.

- Miło, że pomyślałeś o mnie, żeby się jeszcze raz pożegnać.

- Właściwie to… chciałem dać ci klucz do mojego mieszkania. Zostawiłem tam Pioruna i Audrey obiecała, że się nim zajmie, ale gdzieś wyszła, więc gdybyś mogła…

- Och, jasne.

         Tak, kolejna niezręczna konwersacja. Nieprzyjemne ściśnięcie w żołądku przypomniało Monice o ilości tarapatów, w które wpakowała się podczas tych niemal dwóch lat spędzonych w Anglii.

- Ale oczywiście pożegnać się też chciałem! Tak jak przodowałaś w rankingu najbardziej nielubianych sąsiadek, tak teraz wysuwasz się na prowadzenie w rankingu ulubionych. - Joel roześmiał się i potargał sobie włosy ręką.

- A kto jest przede mną? - spytała Monika z rozbawieniem.

- Pani Rose z dołu. Ostatnio dała mi pączki za otwarcie jej drzwi.

- Też mogłam ci coś dać za pożyczenie wiatraka - oświadczyła dziewczyna, a kiedy zdała sobie sprawę, jak bardzo głupio to zabrzmiało, ukryła twarz w dłoniach i spłonęła rumieńcem. - Wiesz co? Idź już, bo mimo iż chciałabym powiedzieć, że gorzej być nie może, mam w zanadrzu kilka głupich akcji.

- Nie przeszkadza mi to, dobrze się bawię - zapewnił ją. - W Stanach będą musiały mi wystarczyć odpały chłopaków.

- Do mnie im daleko.

- No, to akurat prawda. - Joel uśmiechnął się i podszedł do Moniki, by ją objąć na pożegnanie.

         Zawahał się na chwilę kiedy znalazł się w odległości pół metra od niej, a kiedy podniosła wzrok, który wcześniej ze wstydu wbiła w ziemię i spojrzała na niego zbita z tropu, zamiast ją objąć, pocałował ją delikatnie w usta.

         Co to było? Co to było? Powtarzała sobie w głowie, ale z jej ust nie wypłynęły żadne słowa. Dokonywała kalkulacji zysków i strat i oceny sytuacji. Dlaczego to zrobił? Był to niewinny pocałunek, ale bynajmniej nie przyjacielski. Czy tak się żegna koleżankę? Czy to miała być zachęta? Co to, u licha, miało być?!

         Tak wiele myśli przepłynęło jej przez głowę w ułamku sekundy, że mózg nie zdążył zahamować spontanicznej reakcji jej organizmu, która nastąpiła po ruchu Joela. Zanim pomyślała, przycisnęła swoje usta do jego, bardziej zdecydowanie niż on, ale i równie krótko. Zdała sobie sprawę, co właśnie robi, więc oderwała się od niego i podeszła do drzwi. Rękę położyła na klamce i zamierzała je otworzyć, by go wypuścić, ale tym razem to on wykonał krok i ją pocałował.

         Pocałunek ten był pełen niecierpliwości, namiętności, ale i czułości. Nie było to ślepe pożądanie, ale zmysłowe doznanie, które ogarnęło ją bez reszty, kiedy zdała sobie sprawę, jak na nią działa ten chłopak. Jego ramiona, które ściśle ją obejmowały nie pozwalały się oderwać od tej niespodziewanej pieszczoty, a przynajmniej tak sobie tłumaczyła swój brak zdecydowanej reakcji. Nie mogła znowu pakować się w to samo bagno, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki… Ostatnie trzeźwe myśli zakończyły się w tym właśnie momencie. Odrzuciła je równie szybko, jak się pojawiły.

         Od środka zalewał ją żar, kiedy zarzuciła chłopakowi ręce na szyję i przylgnęła do niego całym ciałem. Straciła dech od pocałunków. Taniec zmysłów potęgowało nieustanne ocieranie się o siebie ich rozpalonych ciał. Przygniótł ją swoim ciężarem do drzwi. Jedną rękę trzymał na jej talii, drugą dotykał jej policzka. Całowała go bez opamiętania i nie zwracała uwagi na otaczającą ją rzeczywistość, ale nagle poczuła ból w plecach i zorientowała się, że ktoś próbuje wejść do mieszkania przez drzwi, które blokowali.

         Oderwali się od siebie jak oparzeni i spojrzeli na siebie zdziwieni.

- Monia, to ty? - spytała Karolina po polsku. - Nie uwierzysz, ale Audrey dała mi zaproszenia na swój ślub. Z Nickiem.

- Eee… Poczekaj, zgubiłam pod drzwiami kolczyk! - odkrzyknęła rudowłosa.

- Jeśli jesteś tam z Jayem, to nie musisz wymyślać głupich wymówek.

         Karolina ponownie naparła na drzwi, ale Monika była silniejsza i je zatrzasnęła. Imię Jaya zadźwięczało jej w uszach jak pieprzony dzwon, ale mina Joela nic nie zdradzała.

- Przez schody pożarowe - zwróciła się do niego.

         Spojrzał na nią pytająco, by upewnić się, czy mówi serio, a kiedy ponagliła go gestem ręki, znikł za oknem, rzucając jej ostatnie spojrzenie na do widzenia. Spojrzenie, które w żaden sposób nie zdradzało, że przed chwilą byli bliscy utraty zmysłów w swoich ramionach.

         Monika z ulgą mogła otworzyć drzwi przyjaciółce.

- Nie chodź tu na boso - poleciła, kiedy Karolina pakowała się do środka. - No wiesz… kolczyk. Zadziała jak pinezka.

         Karolina ledwo trzymała torby z zakupami i zaproszenia od Audrey, ale Monika jej nie pomogła. Zbyt była przejęta tym, co się właśnie wydarzyło. Zamknęła się w łazience, by oblać twarz zimną wodą i ochłonąć. Woda jednak okazała się ciepła, jakby sąsiad zza ściany, z którym sukcesywnie zacieśniała stosunki, wpadł na ten sam pomysł.

- Złodziej wody - warknęła dziewczyna, jakby chwila pożądania sprzed dwóch minut poszła w odstawkę.

         Wyszła z łazienki i zabrała się za rozpakowywanie zakupów.

- Cieszę się, że zdecydowałaś się mi pomóc - westchnęła Karolina. - Może powiesz mi, skąd to dziwne zachowanie?

- O kurwa - wydusiła z siebie Monika.

- Hej, ale bez wulgaryzmów!

- Niech ci będzie. Joel mnie pocałował. A potem ja pocałowałam jego. A potem on pocałował mnie.

- O kurwa.

- A sama widzisz.

         Rudowłosa przysiadła na stołku w kuchni i ukryła twarz w dłoniach.

- Karolina, co ja zrobiłam?! - spytała. - Weszłam do tej samej rzeki.

- Lubisz go, tak?

- No… Tak.

- To było bardziej niż oczywiste. Po prostu wariowałaś, ale starałaś się to hamować. Przez co jeszcze bardziej wariowałaś. Ale teraz nie musisz wariować! Skoro cię pocałował, to też mu się podobasz.

- Ale… On dopiero zerwał z dziewczyną. A ja i Jay to też świeża sprawa. Nie można tak szybko ulokować uczuć gdzieś indziej…

- A ja myślę, że gdzie indziej ulokowałaś je już wtedy, kiedy go poznałaś - westchnęła Karolina i cmoknęła przyjaciółkę w czoło. - Rozpakuję zakupy i zjemy lody. Dodają ochłody i ciału, i duszy.

- Zawsze wiesz, co powiedzieć. - Monika pociągnęła nosem.

- Dlatego tak mnie kochasz.

- Dlatego tak cię kocham.

8 komentarzy:

  1. JEJCIU!!!!!!!!!! NARESZCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ile można było czekać?!?!?!?!?! Przecież oni tak do siebie pasują, jak żołądek i jedzonko, czyli idealnie!!!!!!!!!!!! [ach te moje porównania, metafory i inne badziewia.♥]
    Oni powinni być razem!!!!! Monia olej Jaya, leć do Joela!!!!!!!!!! [czyżby to był rym? Chyba nie :3]
    Oni pasują do siebie i każdy to widzi, Luiza, Karolina, Piorun... Ciekawe jaka będzie reakcja Jay... Przywali Joelowi pewnie, albo nie... NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ, ABY SIĘ DOWIEDZIEĆ!!! DAWAJ CIĄG DALSZY, BO ZWARIUJE NORMALNIE!! [chociaż w moim przypadku jest już za późno, już dawno zwariowałam]

    Do następnego, Lubię Knedle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, to chyba pora znów się ujawnić;p
    OMG! Mało co oczy mi nie wyskoczyły, gdy przeczytałam o pocałunku. Pierwszym. Drugim. Przy trzecim wymiękłam xd
    To świetnie, że Monika i Joel mają taką chemię między sobą, to było czuć chyba już przy ich pierwszym spotkaniu, albo ja mam zbyt bujną wyobraźnię;)
    Wiem jedno, mimo, że pomiędzy nimi iskrzy to trzeba się przygotować na to, że Jay nie odpuści. Zbyt bardzo mu zależy na swojej byłej i to wiadome było od zawsze xd
    To w kolejnym Madzie, tak? Już nie mogę się doczekać;)

    Pozdrawiam<3
    Taeyeon

    PS> Rozumiem, że też masz dość szkoły tak samo jak ja?;)

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO *________* oni sie calowali :D xD brak mi słów, jak przed chwilą bylam zdolowana to teraz sie szczerze jak głupi do sera xD proszeeeeee dodaj jutro lub po jutrze nowy rozdział ;* weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego się nie spodziewałam :) Cieszy mnie, że Monika "odżyła":D
    Cudowny rozdział. Hmm życzę weny .:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że przeczytałam ten rozdział dopiero dzisiaj. Poprawiłaś mi humor po strasznie dołującej wiadomości na początku dnia.
    Z jednej strony świetnie by było jakby Monika i Joel byli razem, ale z drugiej, tak jak napisałam ostatnio, ja nadal kibicuje Jay'owi. Ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie.
    Dziękuję za poprawienie mi humoru. Od rana robię wszystko, by tylko zająć czymś myśli, ale na nic się to nie zdaje. Jednak dzięki twojemu opowiadaniu choć na chwilę się uśmiechnęłam. Więc dziękuję :)
    A resztę dnia spędzę chyba, po raz kolejny czytając pierwszą część twojego opowiadania, bo już po prostu nie wiem co ze sobą zrobić. Odświeżę pamięć, poprawie sobie humor, więc...
    Weny życzę i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od razu przepraszam, że tak zalegałam z komentowaniem! Chyba dwa rozdziały! Praca i szkoła to nie tylko zabójcy czasu, ale i poczucia własnej wartości... No ale do rzeczy.

    Monika i Joel, ale się cieszę! Coś niesamowitego! Wreszcie coś w życiu Moniki się dzieje, niech tylko przestanie być taka zgorzkniała i zacznie pracować, a może wreszcie zrobi ze sobą porządek. Nie można siedzieć i tylko narzekać!
    Karolina wie co powiedzieć, ona zawsze wie i zawsze ma rację! Pamiętaj!

    No czekam do środy. Pozdrawiam i życzę weny na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I'm back!!
    W koncu znalazlam chwile, aby skomentowac, z czego sie bardzo ciesze :D Pomimo tak duzej ilosci rozdzialow i ich dlugosci, ja jeszcze nie wymieklam i nie mam zamiaru tego robic ;)
    Rozdzial jest cudowny! Ryan troszku namieszal z Joelem... Gdzie ten czlowiek ma glowe?! :D
    Piorun moja krew. Tez na jego miejscu bym ich "zwiazala" ;)
    Cos czuje, ze miedzy Monika a Joelem bedzie cos wielkiego. Oby nie bylo tak jak z Jayem :o
    Czekam na nastepny.
    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń

Blog List