środa, 20 listopada 2013

Rozdział 38 - "Monika"

Kochane!

Dziękuję za komentarze i cierpliwość. Mam nadzieję, że wytrwałyście w tej długiej przerwie. Dopadł mnie brak czasu, cały czas się uczę i dlatego dopiero w weekend przeczytam Wasze rozdziały, ale tylko jeśli Internet znowu nie nawali. Wszystko jest przeciwko mnie ostatnio.
Dawno nic nie napisałam, ale za to wpadłam na dobry (moim skromnym zdaniem) pomysł na cykl rozdziałów świątecznych. Napiszę tylko, że będzie to miało coś wspólnego z "Opowieścią wigilijną" i mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Pozdrawiam,
Jaycee
       



          "Weź los w swoje ręce, bo inaczej on weźmie cię w swoje."
          Sherry Jones ("Klejnot Medyny")


            Niedziela była dość leniwym dniem i Monika nie zamierzała wychodzić z łóżka przed dwunastą, ale już o dziesiątej w babskim mieszkaniu zjawiła się jej młodsza siostra, skutecznie uniemożliwiając długotrwałe gnicie.

- Pobudka, słoneczko, masz gościa! - zawołała Luiza. - Gwiazdeczka przybyła.

- Jaka, kurna, gwiazdeczka? - spytała Monika, nakrywając głowę kołdrą. - Ja chcę spać.

- A podobno to ja jestem leniuchem, a ty skowronkiem.

- Nie dziś.

- Ale wróciłaś do domu przed północą, już nie przesadzaj. Jest dziesiąta - wtrąciła Karolina, ściągając z przyjaciółki kołdrę.

- Ale jest niedziela.

- Ale jest ciepło, więc nie nakrywaj się tak na głowę, bo ci się mózg zagotuje.

         Rudowłosa zła na cały świat wypełzła spod pierzyny i udała się do łazienki, by orzeźwił ją zimny prysznic. Ostatnio działo się tak wiele, że nie nadążała za przetwarzaniem informacji. Mimo iż miała pod nosem dwie przyjaciółki i siostrę, znowu zaczynała dusić wszystkie uczucia w sobie, w nadziei, że te odejdą w zapomnienie.

- Idziesz? Twoja siostra chyba ma dobrą historię do opowiedzenia! - zawołała Luiza pod drzwiami.

- Wcale nie! - zapierała się Magda.

- Wcale tak!

         Monika wyszła z łazienki, by uciąć scysję, ale była to niegroźna sprzeczka.

- Chyba ktoś sobie wczoraj poużywał… - powtarzała Luiza, goniona przez zawstydzoną nastolatkę wokół stołu. - Poznam te świecąca oczka, a wizyta Natha nasuwa oczywiste wnioski…

- Daj jej spokój - nalegała Karolina. - Nie chce, niech nie mówi.

- Nie mam czego opowiadać. Odwiozłam rano Natha na lotnisko, to wszystko.

- Czyli nocował u ciebie pod nieobecność Ali, tak? - westchnęła Monika, siadając przy stole jak gdyby nigdy nic. Dziewczyny spojrzały na nią zdziwione. - No co? Budzicie mnie, a śniadania nie zrobicie?

- Zrób sobie płatki, to nie hotel - zachichotała Karolina, a wzrok przeniosła na Magdę, która spłonęła rumieńcem. - A więc ty i Nath…

- Nie!

- Nie?

- No… Tak.

- No to gratulację!

- Piąteczka! - Luiza wyciągnęła ponad stołem rękę, co miało być gestem pojednania. Madzia wahała się, czy ją przybić. - Przecież przyszłaś tu, żeby się pochwalić!

- Wcale nie!

- Wcale tak!

- Mamy tu dwie nastolatki czy jedną? - spytała Karolina, ucinając spór, a Luiza się naburmuszyła.

- Mogłam zostać u Ryana.

- To dlaczego nie zostałaś?

- Bo jego mama ciągle wpada! Polubiła mnie, ale… ile można przebywać pod jednym dachem z teściową?

- W sumie racja - westchnęła Madzia.

         Doskonale pamiętała, ile czasu spędziła w domu Beverly. Lubiła tę kobietę, ale gdyby miała codziennie ją odwiedzać u Alicji, zapewne dostałaby szału. Z chęcią natomiast widywałaby częściej Jessicę, ale tę normalną, siostrę Natha. Spotykały się od czasu do czasu na przerwach w szkole, ale obracały się w zupełnie innym towarzystwie, więc nie było to do końca to, na co liczyły.

- Ja na przykład nigdy przyszłych-niedoszłych teściów nie poznałam - westchnęła Monika, ruszając z niechęcią do szafki, by przygotować sobie płatki na śniadanie. - Na weselu kuzynki Jaya poznałam jego rodzeństwo i nocowaliśmy u jego babci, ale jego rodziców wtedy nie było. Nie mam doświadczenia z teściowymi.

- Może to i dobrze? Podobno teściowa to zmora - odpowiedziała Karolina. - Niebawem Max zabiera mnie do siebie, żebym poznała jego matkę. Są bardzo zżyci i już się denerwuję. Szczególnie, że mają to być jej urodziny, które chce uroczyście urządzić.

- Polubi cię, nie może być inaczej.

- Mam nadzieję. Już się denerwuje, że będzie tak jak z Luizą. W końcu on mieszka ze swoją mamą…

- Więc będzie jeszcze gorzej - podsumowała ze śmiechem wspomniana blondynka.

- Jestem pewna, że nie będzie źle. - Monika pocieszała przyjaciółkę. - Wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie, w zgodzie z teściami i z gromadką dzieci.

- Nie zapędzaj się z tą gromadką - prychnęła Madzia.

- A co, nie zabezpieczyliście się? - spytała zadziornie Luiza. - Żeby nie było powtórki z rozrywki tak jak z Karoliną…

         Gromy ciśnięte z oczu w jej stronę spowodowały, że zamknęła usta na wyimaginowany kluczyk i wyrzuciła go gdzieś w oddali. Szybko zaczęła żałować, kiedy padły kolejne słowa.

- Przyszłam, żeby porozmawiać o mojej osiemnastce.

         Kiedy Magda wypowiedziała te słowa, ręka Luizy wystrzeliła do góry, prosząc o udzielenie jej głosu. Dziewczyny łaskawie jej na to zezwoliły.

- Mogę się zająć planowaniem. Niezły ze mnie zwierzak imprezowy.

- To podaj sobie z Monią rączkę.

- Cóż, nie byłyśmy na żadnej imprezie razem. Chyba że liczyć parapetówkę.

- A after party wczoraj? - spytała oburzona nastolatka.

- Impreza z niepełnoletnimi się nie liczy.

- No ale noc, w którą się poznałyśmy chyba można zaliczyć do wspólnych imprez. Nie mogłam was ściągnąć z parkietu - westchnęła Karolina, a dziewczyny roześmiały się na wspomnienie wieczora w dyskotece Black Velvet, podczas którego Lou została w spektakularny sposób uratowana.

- Ale Madzi przy tym nie było. Choć tego rzeczywiście nie da się zapomnieć - oświadczyła. - Chociaż najpierw byłam nafaszerowana narkotykami, a potem pijana, to pamiętam urywki. Na pewno było super.

- Na pewno - oświadczyła Monika z pełnymi ustami. - Wróżka zrobiła nam przysługę, kierując nas do tego baru. Zyskałyśmy nową przyjaciółkę.

- Och… - przeciągłe westchnięcie przebiegło po pomieszczeniu.

         Karolina zmarszczyła brwi.

- Zaraz, zaraz… Skoro mowa o wróżce, zupełnie zapomniałam, że jedna z jej przepowiedni się sprawdziła. Powiedziała, że ta noc zmieni nasze życie i zmieniła. Może coś jeszcze się sprawdziło? Co ona jeszcze mówiła?

- Że znajdziesz miłość w mężczyźnie, który nie będzie ojcem twojego dziecka.

- To też się sprawdziło - zauważyła Madzia. - W końcu okazało się, że ciąża była fałszywym alarmem.

- Rzeczywiście! - Karolina zaklaskała w ręce. - To ci dopiero!

- Pierdoły - westchnęła Monika. - Tak dopasowywać można sobie każdą przepowiednię.

- No dobra, cwaniaro. A co takiego przepowiedziała tobie? - spytała Madzia siostrę, podpierając się pod boki.

- Nie pamiętam.

         Rudowłosa wpakowała sobie płatki śniadaniowe do ust, by uniknąć tej niezręcznej konwersacji. Zerwanie z Jayem było świeże, nie chciała go roztrząsać i dywagować, w jaki sposób wróżba nawiedzonej Enigmy wiąże się z jej życiem. Dziewczyny jednak miały inne plany. Podłapały zabawę i były niebywale zadowolone, kiedy Karolina wysilała umysł, by sobie przypomnieć, jakie były słowa wróżki.

- Powiedziała… że znienawidzisz ukochanego. Coś takiego.

- Tak, mniej więcej tak było - poparła przyjaciółkę beznamiętnie Monika z pełnymi ustami.

- Nie, nie. - Karolina pokręciła głową. - To było coś o dwóch obliczach… Wiem! Że poznasz mężczyznę o dwóch twarzach! Jedną z nich pokochasz, drugą znienawidzisz.

- To mi pasuje na Jaya - obwieściła Madzia.

- Nie, ta wróżka, Enigma, mówiła o nowych twarzach.

- Tak więc moja siostra ma jeszcze tego dziwoląga przed sobą.

- Czy ja wiem? - zamyśliła się Luiza. - Mi to brzmi jak scenariusz, który mamy pod nosem.

- Co masz na myśli? - zaciekawiły się dziewczyny.

- Nie co, tylko kogo. Joela, to chyba oczywiste. Zbliżyli się do siebie, ale z drugiej strony cały czas prowadzili wojnę przez ścianę. Miłość i nienawiść. Dwie twarze.

         Monika nie słyszała dalszych teorii konspiracyjnych Lou, bo zakrztusiła się w momencie, w którym padło imię Joela. Sam fakt, że dziewczyny żartowały w ten sposób ją denerwował. Dlaczego niby słowa wróżki miałyby się sprawdzić? I dlaczego przypisywały im takie dziwne znaczenie? Lubiła Joela i nie znosiła go jako wrednego sąsiada, to prawda. Ale to nie oznaczało, że go kocha czy też nienawidzi. Miał dziewczynę i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Zresztą, nigdy nie rozważała go jako potencjalnego kandydata na zastępcę Jaya. Byłaby to zbyt wielka powtórka z rozrywki. No a serce nadal miała w strzępkach, choć dzień po dniu próbowała je prowizorycznie pozszywać.

- Taka zszokowana, a myśli nad tym uparcie - chichotała Lou. - Coś jest na rzeczy. Teraz przejmujemy Lawson, laseczki.

- Wiecie, co? Muszę się napić. Co powiecie na niedzielę z karaoke w "Black Velvet"? Tak? Super.

         Monika po rzuceniu tej enigmatycznej propozycji, wstała i wyszła z pomieszczenia, zostawiając koleżanki osłupiałe.

- A jej co? - zdziwiła się Lou. - Powiedziałam coś za ostro?

- Nie. Może tylko… za wcześnie po Jayu - westchnęła Karolina i pokiwały głowami.

         Po chwili jednak Monika wróciła dzierżąc w dłoniach strój imprezowy.

- Kupiłam na wyprzedaży. Pasuje na wieczór? - spytała, a one popatrzyły po sobie i równo parsknęły śmiechem. - Co? Taki zły?

- Nie, taki ładny. I cieszę się, że zaczynasz wracać do żywych - oświadczyła Karolina, cmokając przyjaciółkę w policzek.

- Jak tylko się wybawimy za wszystkie czasy, zaczniemy planować osiemnastkę Madzi - dodała Karolina i pogrążyły się w planach, co takiego założą.

*

- Lou, to, że nie wspomniałam, iż jest to babski wieczór, nie oznacza, że nie miałam tego na myśli - oświadczyła wieczorem Monika, kiedy odstrzelone w sukienki i przygotowane do wokalnego popisu życia zjawiły się w barze same, a blondynka w towarzystwie swojego chłopaka.

- Hej, nie chcecie ze mną balować? To niemal jak obraza! - Ryan udał, że się obraża, ale tylko żartował i doskonale o tym wiedziały.

- Co ja poradzę, że jak usłyszał hasło karaoke, to już zacierał ręce i wybierał kawałki, które zaśpiewa? - westchnęła Lou. - Siła wyższa.

- Kto jak kto, ale ty łatwo presji nie ulegasz.

- A kto się oprze tym oczętom? - spytał retorycznie Ryan i dla pewności, że dziewczyny zrozumieją, o co mu chodzi, wskazał na swoje oczy. - Acha, zaprosiłem też Andy'ego i Joela, mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko.

- Ale jak Andy się dorwie do mikrofonu to już nic nie zaśpiewamy! - uniosła się Monika.

- Chodzi ci o niego czy o Joela? - szepnęła jej do ucha Lou, a rudowłosa zmrużyła oczy, westchnęła i pchnęła drzwi, by znaleźć się w środku.

         Od razu wzrok jej padł na jedną z lóż w zaciemnionym kącie, gdzie dwaj członkowie Lawson gawędzili przy piwie, starając się wtopić w tłum. Karaoke miało się zacząć dopiero o 22, tak więc mieli sporo czasu. Była bowiem dopiero dziewiąta.

- W barze jest happy hour - oświadczyła Monika, rzucając torebkę na kanapę obok Andy'ego. - Ktoś coś chce?

- Pójdę z tobą - zobowiązał się Joel. - Trochę tego będzie dla siedmiu osób.

- Spokojnie, kowboju. Dla sześciu. Młoda jest nieletnia - oświadczyła Monika i zapominając, że pytała o preferencje, sama udała się do baru.

         Joel, ku jej niezadowoleniu, poszedł za nią.

- Gniewasz się na mnie?

- Ja? - spytała retorycznie. - Jestem świeżo po zerwaniu. Gniewam się na cały świat.

- Ja też jestem świeżo po zerwaniu i jakoś zachowuję się normalnie.

- Jesteś facetem i to sławnym muzykiem. To zupełnie co innego. - Machnęła ręką, a dopiero po chwili dotarł do niej sens jego słów. - Jak to po zerwaniu?

- Z Kathryn już od dawna mi się nie układało. Związki na odległość są cholernie trudne. Można w nich trwać, jeśli ma się pewność co do uczuć i wierności drugiej osoby. Niestety ja takiej pewności nie miałem. Wydaje mi się, że mnie zdradziła, choć nie przyznała się wprost, to nie potrafiła też zaprzeczyć.

- Wow. Znaczy… przykro mi. Cóż, kto jak kto, ale ja wiem, że niezbyt fajnie jest być zdradzonym.

- Może to i lepiej? Będę mógł skupić się na muzyce i… i w ogóle.

- I w ogóle?

- Na sobie. Po raz pierwszy od dawna nie muszę się kontrolować i zastanawiać się, co by pomyślała Kathryn.

- Rzeczywiście, kiedy tak się o tym myśli, to zdrada i zerwanie są jak zew wolności.

- A widzisz. Trzeba wypatrywać pozytywów w każdej sytuacji. Nawet w takiej, że się na mnie gniewasz.

- Nie gniewam się! - zaparła się dziewczyna, ale spojrzał na nią spode łba. - Jestem po prostu zawstydzona tą sytuacją.

- Jaką? Że drugi raz w krótkim czasie rozwalam babski wieczór?

- Nie! - roześmiała się, a napięcie uleciało. - O to całe mieszkanie przez ścianę i naszą… "wojnę". Dowiedziałeś się o tym w głupi sposób, kiedy niemal się nie zabiłam, próbując się dostać do mieszkania. Wpadłam nawet do kontenera na śmieci! Dodatkowo czytałeś mój "Poemat o beznadziejności męskiej rasy", czy jak to gówno się nazywało. No i słyszałeś moją piosenkę.

- Akurat piosenki nie musisz się wstydzić - oświadczył z uśmiechem.

- Dzięki. Chociaż coś.

- Chodzi mi o to, że nie jest to powód, dla którego powinnaś mnie unikać. Moim zdaniem było to dość zabawne. Pomyśl, jakie z tego wyniknęły historie. Oblałaś mnie wodą z wiadra!

- Pamiętasz to? Jeśli ci to poprawi humor, celowałam w tego drugiego.

- A jeśli tobie to poprawi humor, każdemu czasem coś nie wychodzi. Ty na przykład mówiłaś, że zazdrościć mi i Kathryn tego, co mamy, a tymczasem zobacz, jak to się skończyło.

- Kogo mam zabić, żeby dostać drugie piwo?! - krzyknął Andy tuż nad uchem Moniki, która się skrzywiła.

- Jakbym słyszała Maxa.

- Tak, jest moją podróbką. Łysą i niską podróbką - obwieścił z uśmiechem wokalista Lawson i widząc, że ta dwójka się nie kwapi, by zawołać barmana, sam złożył zamówienie.

         Chwilę później wrócili do stolika z piwem dla wszystkich. Madzi dostało się bezalkoholowe, nad czym ubolewała, ale i tak musiała wyjść dość wcześnie, bo kolejnego dnia miała zajęcia w szkole. Wielkimi krokami zbliżały się wakacje, a ona miała sporo nauki. Konkurs miała za sobą, więc mogła nadrabiać zaległości. Cieszyło ją jednak, że udało jej się zaśpiewać z Andym piosenkę "Eye Of The Tiger". Było to niemal na samym początku wieczoru, kiedy nikt nie miał na tyle odwagi (i tyle alkoholu we krwi), by próbować swoich sił wokalnych. Duet zebrał jednak gromie brawa.

- Słychać, że gwiazdy estrady! - zawołał Ryan i cała loża zgromadzonych zaczęła żywiołowo klaskać.

         Wieczór można było zaliczyć do udanych. O jedenastej Andy i Monika odeskortowali Madzię do taksówki. Luiza miała nadal w pamięci nieprzyjemne wspomnienia z tego miejsca, zażądała więc obstawy dla sióstr, tak więc lider Lawson zgłosił się bohatersko na ochotnika, co Ryan skwitował, że takie chuchro i tak niewiele zdziała, a nastolatka zażartowała, że "lepszy rydz niż nic". Pożegnali się więc w dobrych humorach, które w trakcie wieczoru i wprost proporcjonalnie do wypitego alkoholu tylko się polepszyły. Lou z Ryanem wykonali w wielkim stylu "Wannabe" Spice Girls, tańcząc zabawnie w rytmie muzyki, a Monika i Karolina stworzyły duet do "One Way Or Another" Blondie. Całe towarzystwo bawiło się wyśmienicie.

         Przed północą Lou i Ryan pożegnali się, gdyż chcieli spędzić wieczór tylko we dwoje. Na "polu bitwy" zostały więc Monika i Karolina oraz Joel i Andy.

- Twoja kolej, stary - oświadczył Andy, zachęcająco klepiąc kumpla w plecy tak, że ten omal nie wypluł płuc.

- Stary? - spytał Joel. - Nie, dzięki. Zostawię to tobie.

- Zaraz koniec karaoke, a ten koleś śpiewa już trzeci kawałek i wbija mi szpilki w uszy - stwierdziła Karolina. - Idź zaśpiewać. Nie możesz być gorszy niż on.

- Wszyscy śpiewali w duecie, a ja mam śpiewać sam?

- Możesz z Moniką. Zaraz… gdzie ona jest?

         Wszyscy rozejrzeli się dokoła, by ujrzeć rudowłosą dziewczynę, szalejącą na parkiecie do rytmu fałszów wyśpiewywanej przez jakiegoś Azjatę piosenki "She Makes Me Wanna" JLS.

- Niektórym się podoba występ tego gościa - zachichotał Andy.

- Tak. Monika wypiła tyle, że podejrzewam iż wszystko jej się podoba.

- Miła odmiana po złoszczeniu się na cały świat - westchnął Joel.

         Wznieśli toast i chcieli dołączyć do dziewczyny na parkiecie, ale Azjata skończył wyć i ich towarzyszka zajęła jego miejsce. Była spocona, policzki miała rumiane, a jedno z ramiączek uporczywie zsuwało jej się z ramienia, zmuszając ją do nieustannego jego poprawiania, ale wyglądała na zadowoloną. Lekko zatoczyła się, wchodząc na niski podest i zaczęła śpiewać "Self Control" Laury Branigan.

- Wieczór ze starymi przebojami? - spytał Andy, popijając piwo.

- I kabaretem - dodała ze śmiechem Karolina, kiedy jej przyjaciółka zaczęła owijać sobie kabel od mikrofonu wokół palców, w wyniku czego omal nie runęła jak długa na ziemię.

         Głos jednak miała dość dobry, by nie zostać wygwizdana. Piosenka pasowała bowiem do jej tonacji i zaśpiewała ją w dość zabawny i aktorski sposób, a że klienci baru mieli już sporo wypite, pożegnali ją gromkimi owacjami. Kiedy się ukłoniła, zakręciło jej się w głowie i Andy, który siedział na brzegu musiał pospieszyć ją przytrzymać. Na szczęście nie wymiotowała, ale ledwo doszła do stolika. Od razu złapała za piwo Joela i wypiła je niemal duszkiem.

         Posiedzieli jeszcze trochę, ale po zakończeniu karaoke ten niedzielny wieczór stał się dość senny. Andy wsiadł w taksówkę i pojechał do siebie, a sąsiedzi zakończyli wieczór spacerując do kamienicy, było to bowiem niedaleko.

         Powitało ich szczekanie Pioruna, Joel więc życzył dziewczynom dobrej nocy i poszedł do siebie, by wyprowadzić psa.

- Oj, Monia. Cieszę się, że dobrze bawiłyśmy się tego wieczora. Było nam to potrzebne, nie? - spytała Karolina, odgarniając przyjaciółce włosy z twarzy, kiedy ta rzuciła się na kanapę.

- Nie będę więcej pić… - westchnęła Monika i odpłynęła w krainę snu.

         Żaden sen jednak nie nawiedził jej tej nocy, albo żadnego nie pamiętała. Był to jeden z tych zbawiennych, twardych snów, które przesypia się od momentu zamknięcia oczu do przebudzenia, mając gdzieś pomiędzy czarną dziurę. Całe szczęście, że jej życie powoli przestawało przypominać ten stan śmierci materii. Powoli wracała do życia, niebawem miało zacząć się lato, a ona zamierzała wziąć los w swoje ręce. W przeciwnym przypadku to on zawładnie nią.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział!!!
    Ja wiedziałam, że Joel pasuje do Moni.
    WIEDZIAŁAM!!
    I teraz czuje jeszcze większą więź z Luizą. ♥

    Nie mogę się doczekać 18stki Madzi. Będzie się działo!

    Pozdrawiam, Lubię Knedle.

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahahahaha :D Ale impreza :P
    A Madzia bezalkoholowe ;)
    No hah Max gorszą podróbką i do tego jeszcze łysą no tego jeszcze nie było :D
    Madzia i Nath już mają pierwszy raz za sobą ^^
    Weny i czekam na nn ^_^

    Jak będziesz miała czas to odwiedź moje blogi ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. No to tylko czekać, aż jakaś chemia miłosna wpełźnie między Moniką i Joelem, chociaż jakaś tam chemia jest, ale nie wiadomo jak ją kategoryzować.
    Czekam na kolejny o pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę Monię z Tomem! Ewentualnie z Joelem :D
    Zaczepisty rozdział!
    Uwielbiam CIęę!

    OdpowiedzUsuń

Blog List