sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 39 - "Madzia"

Jestem!
Tym razem zgodnie z planem. Zaległości u Was nadrobiłam, wszystkie blogi skomentowałam... (brzmi jak spowiedź, haha). Dajcie znać, jeśli kogoś pominęłam, nie zawsze mi się wyświetla. I coś mi Internet szwankuje, podejrzewam wirusa i to złośliwego.
Dziś nieco krótszy rozdział. Może jutro coś wstawię, żeby trochę nadgonić akcję. Wszystko zależy jednak od komentarzy.
Dziękuję Wam, że czytacie, mimo iż ja nie zawsze zaglądam do Was. Wiele dla mnie znaczą Wasze opinie.
Pozdrawiam serdecznie :*



 

        "Sława przychodzi tylko do tych, którzy zawsze o niej śnili."
         Maxime Chattam ("Otchłań zła")
             
         Wygrywa się na wiele sposobów. Mimo iż Wrednym Zalotkom nie udało się zdobyć pierwszego miejsca w konkursie, czuły niebywałą satysfakcję, szczególnie kiedy kilka dni później Madzia przekazała im słowa Danny'ego z McFly, który po raz kolejny podkreślił, że przegrały rzutem na taśmę. Sam fakt, że zakwalifikowały się do krajowego konkursu, były sądzone przez tak szanowane jury, a ich piosenka została wyróżniona i obiecano im pomoc w znalezieniu wytwórni, która zechciałaby ją wydać jako singiel był wyróżnieniem.
- Puść jeszcze raz, puść jeszcze raz! - nalegała Maja, kiedy zebrały się u Alex w domu w poniedziałek po lekcjach, by wspólnie obejrzeć w internecie materiał nagrany przez stację telewizyjną na konkursie.
- Lepiej nie będzie - zachichotała Irene, która władała myszką i kliknęła przycisk play. - Ale trzeba przyznać, że wyglądamy dosyć ładnie.
- Dosyć? Te złote sukienki to był strzał w dziesiątkę! - podekscytowała się właścicielka pokoju, w którym się rozsiadły.
- I mimo iż puścili tylko fragment refrenu, to wydaje mi się, że zabrzmiałyśmy bardzo dobrze - dodała Kathy. - Prawda, Maggie?
- Co mówiłaś?
         Nastolatka była jakaś zamyślona i nie umknęło to jej przyjaciółkom.
- Coś ci dzisiaj jest? W szkole też byłaś taka cicha - westchnęła Irene.
- Cicha? Może po prostu zmęczona. Ostatnie tygodnie były dość pracowite.
- Na pewno o to chodzi?
- A o co może chodzić?
         Na ekranie chłopaki z MKTO, czyli trójka najnormalniejszych członków Buster Sharp, skakała i ściskała się, kiedy ogłoszono wyniki, a następnie w głośnikach komputera Alex zabrzmiała ich zwycięska piosenka "Thank You".
- Czy ty i Nath w sobotę po występie… no wiesz?
- No nie wiem.
- No wiesz. Przed jego wyjazdem.
- Co przed jego wyjazdem? - Madzia spłonęła rumieńcem.
- Irene próbuje nieudolnie zapytać, czy uprawialiście seks.
         Kathy wypluła sok, który wzięła do ust, a Alex zmroziła wzrokiem Maję, która wypowiedziała te słowa, a następnie sięgnęła po papierowy ręcznik, by zetrzeć ciecz z monitora. Trwało to chwilę, następnie wszystkie oczy spojrzały w stronę Madzi, która się poddała i w skrócie opowiedziała przyjaciółkom, co się stało po wygranym konkursie.
         Alex opadła rozmarzona na łóżko.
- Niebawem przyjdzie i czas mój i Liama - westchnęła.
- Trochę to odległe marzenie. Szkoda, że nie wygrałyśmy konkursu, bo wtedy miałybyśmy okazję nagrywać z nimi piosenkę i lepiej ich poznać - zwróciła się do przyjaciółki Kathy.
- Jeszcze będziecie miały okazję.
         Madzia uśmiechnęła się w stronę dziewczyn.
- Uprawiać seks czy lepiej poznać One Direction? - spytała Maja, a Wredne Zalotki parsknęły śmiechem.
- Obie z tych rzeczy.
- I jedna nie wyklucza drugiej. Mogą zachodzić symultanicznie - oświadczyła Irene i ponownie po pokoju Alex przetoczyła się salwa śmiechu.
- Hej, a czy na twoją osiemnastkę planujesz coś wielkiego? - zagadnęła Kathy.
- Cóż, jeszcze ponad miesiąc, ale już zostało mi zapowiedziane, że jedna z współlokatorek siostry jest chętna na zorganizowanie imprezy, a że spotyka się z Ryanem z Lawson, to pewnie niezła grupa celebrytów się uzbiera.
- No ładnie. Wydaje mi się, że z wszystkich twoich znajomych tylko my nie mamy sławnych chłopaków - zirytowała się Alex. - Musisz się tym zająć.
- Zacznę na mojej imprezie urodzinowej, ok?
- Słowo harcerza?
- Wiesz, Harry Styles zawsze składał mi przyrzeczenia, powołując się na słowo harcerza. W większości ich nie dotrzymywał.
- Ale ty nie jesteś kędzierzawym łamaczem serc, więc mam nadzieję, że dotrzymasz obietnicy.
-  Obiecuję - roześmiała się Madzia. - Cokolwiek Luiza zaplanuje na moje urodziny jesteście zaproszone. I postaram się ściągnąć chłopaków z One Direction!
- To rozumiem! A teraz puśćcie jeszcze raz nasz cudowny występ! - zakomenderowała Maja.
         To było udane popołudnie. Madzia nawet w najśmielszych snach nie spodziewała się, że znajdzie w Anglii tak cudowne przyjaciółki, z którymi szybko się zżyje. Gdyby jeszcze nie musiała ukrywać związku z Nathem przed światem, byłaby w pełni szczęśliwa.
         Wracała do domu Alicji zamyślona nad natłokiem spraw i nad swoją zbliżającą się osiemnastkową imprezą, która na pewno będzie obfitować w sporo wrażeń. Nie miała pojęcia, co wymyśli Luiza, ale ciężko będzie jej przebić poprzednie urodziny, które przyjaciele spędzili na wyspie Iona w zakonie, podczas wielkiego sztormu. Teraz jednak była z Nathem parą i nic nie mogło równać się z uczuciem, które rozpierało ją, kiedy wspominała sobotnią noc, którą spędziła w jego ramionach. Ten miesiąc niewątpliwie będzie jej się dłużył w nieskończoność.
- Dzień dobry!
         Z rozmyślań wyrwał nastolatkę piskliwy głosił, który zabrzmiał jej tuż nad uchem. Odruchowo odpowiedziała, pewna, że to jakaś sąsiadka pierwsza się ukłoniła, ale kiedy odwróciła głowę, by na nią spojrzeć, ujrzała nikogo innego jak Tony'ego i zrozumiała, że imitował głos kobiety, by ją wkręcić.
- Czy ja zabłądziłam? - spytała, rozglądając się wokoło, ale okolica świadczyła o tym, że jest na ulicy, przy której znajduje się dom Alicji. - Co ty tutaj robisz? Śledzisz mnie?
- No wiesz! Mam lepsze rzeczy do roboty. Sława i takie tam… pierdoły.
- Sława? Już ci sodówka uderzyła do głowy?
- Jeszcze nie. Dlatego mieszkam ze zwykłymi śmiertelnikami. Konkretniej tam. - Chłopak wskazał domek jednorodzinny po drugiej stronie ulicy.
         Doskonale go kojarzyła, bo miał najładniejszy ogród w okolicy i często przypatrywała się jak jakaś kobieta go pielęgnuje.
- Ładny ogród - westchnęła nastolatka.
- Moja mama ma obsesję na jego punkcie, to takie jej hobby. Fajnie, że ci się podoba.
- Zdążyłam mu się przyjrzeć, bo mieszkam kawałek dalej i codziennie w drodze do szkoły przechodzę pod twoimi oknami.
- Żartujesz?! I tyle razy przegapiłem ten widok?
- Nie aż tyle razy. Chodzę do tej szkoły dopiero od tego semestru - wyjaśniła.
- No proszę, świat jest taki mały. Ja też przeprowadziłem się tu dość niedawno, ale nie zmieniłem starej szkoły. Ciężko mi było opuścić kumpli. Ale teraz może przeniosę się do ciebie?
         Madzia spojrzała na chłopaka z czystym przerażeniem.
- Spokojnie, to był żart. Nie zamierzam cię nawiedzać. To i tak mój ostatni rok. - Tony wzruszył ramionami. - Chodź, odprowadzę cię, żeby wiedzieć, pod jakim oknem wystawać, kiedy będę chciał śpiewać ci serenadę.
         Ruszyli wzdłuż ulicy, a ona się roześmiała.
- Skoro już za chwilę będziesz sławny, to lepiej przystopuj z serenadami, bo media nie dadzą ci żyć.
- Okrzykną mnie romantykiem roku.
- Chyba palantem roku.
- A dlaczego? Aż taki jestem okropny? - zdziwił się Tony.
- Hmmm… W sumie na tle Buster Sharp wypadasz niebywale niewinnie.
- MKTO. Teraz jesteśmy MKTO. Misfit Kids and Total Outcast. Taki skrót.
- Niedopasowane dzieciaki i totalne wyrzutki? Jesteście dla siebie dość surowi.
- To taki protest przeciwko uciskowi.
- Jak wasza piosenka. Świetna, przy okazji.
- Ciężko przeszło ci to przez gardło, ale dzięki - roześmiał się Tony. - Zostaniesz naszą pierwszą groupie?
- Z tego, co widziałam na konkursie i na festynie, nie macie się co martwić o fanki. Wcale nie jesteście totalnymi wyrzutkami. Jesteście nawet dobrzy.
- Dzięki! No wiesz, MKTO może być też skrótem od naszych imion i nazwisk, Malcolm Kelley i Tony Oller. Nie przyczepiaj się tak tych wyrzutków.
- Przedstawiasz mi się z nazwiska, żebym odszukała cię na facebooku?
- A zrobisz to?
         Madzia uśmiechnęła się, ale szybko zdała sobie sprawę, że dziewczyny zwróciłyby jej uwagę, że z nim flirtuje, więc musi się pohamować, bo zaczynała się łapać na słówkach, które rzeczywiście o tym świadczyły.
- Cholera, minęliśmy dom Ali! - zaklęła, zdając sobie sprawę, że tak się zagadała, że przeszła o dwa domy za daleko.
- Coś ty taka roztargniona? Czyżbym ja tak na ciebie działał? - zachichotał Tony, a nastolatka rzuciła mu tak mordercze spojrzenie, że uniósł ręce w geście poddania. - Spokojnie, nie bij. Tylko zażartowałem. Wiem, że masz chłopaka, więc jesteś odporna na mój urok.
         Cofnęli się kawałek pod dom Alicji, ale atmosfera nie była już tak przyjemna jak na początku ich konwersacji. Przynajmniej dla Magdy. Tony wydawał się niewzruszony ani nie zawstydzony.
- Więc to tutaj mieszkasz… - zamyślił się. - W które okno mam rzucać kamyczkami w razie czego?
- W razie czego?! - spytała nastolatka przerażona.
- Maggie, ja tylko żartuję. Dąsasz się, że was pokonaliśmy mimo iż mieliście wtyki w jury?
- Nie! Przegrałyśmy rzutem na taśmę właśnie przez te wtyki. Podejrzane było, że Danny, Zayn i Niall głosowali zażarcie na nas, więc pierwsze miejsce dano wam. Taki kompromis. Tak podejrzewam.
- Podejrzewasz? A może po prostu byliśmy lepsi?
         Madzia spuściła głowę. Nie miała ochoty na tą niegroźną przepychankę słowną, bo za bardzo się w nią angażowała. Wiedziała, że chłopak się zgrywa, a jednak zacisnęła ręce w pięści i bardzo chciała wygrać spór.
- Przynajmniej moja piosenka była lepsza - odezwała się w końcu.
- To była nagroda pocieszenia. Zresztą, słowa do niej napisała ta ruda dziewczyna, nie ty.
- Ta ruda dziewczyna to moja siostra. Piosenkę napisałyśmy razem i wygrałyśmy, bo była sto razy lepsza niż twój "hymn frajerów"!
- Hej, spokojnie! Zdajesz sobie sprawę, że cię podpuszczam? Nie uważam się za lepszego, wasza piosenka naprawdę była najlepsza. I występ też był świetny. Sam wręczyłbym główną nagrodę wam. No ale mam słabość do płci pięknej, więc…
- Tony, wybacz, ale muszę już iść. Mam dużo lekcji na jutro - ucięła dyskusję Madzia. - Pa.
- Do zobaczenia! - zawołał za nią z uśmiechem, ale trzasnęła furtką i podreptała do wejścia.
         Z kieszeni torby wyszperała klucz i umieściła go w zamku. Coś ją podkusiło, by spojrzeć w stronę bramki jeszcze raz. Tony stał tam, oparty o płot z głową podpartą na dłoni.
- Teraz będziesz mnie prześladował? - spytała nastolatka.
- Upewniam się, że bezpiecznie trafisz do domu.
- Trafię.
- Bo się upewniam.
- Przypisuj sobie te zasługi, skoro to ci poprawia humor. Na razie! - Nastolatka pchnęła drzwi i prawie weszła do środka, ale coś jej się przypomniało. - Cieszę się, że podobała ci się nasza piosenka! - zawołała na pożegnanie do Tony'ego i zamknęła drzwi.
- Podobała? - zawołał z ulicy. - Ona nadal mi się podoba!
         Madzia sama nie wiedziała, dlaczego, ale jego słowa wywołały szeroki uśmiech na jej twarzy. Miło było od czasu do czasu porozmawiać z kimś niesławnym.
        

4 komentarze:

  1. Madzia! Rozumiem, że Nathan i Ty nie a bardzo ,możecie się teraz spotykać, a ten Tony jest nawet bardzo śmieszny, ale uważaj! TY MU SIĘ PODOBASZ!!
    Nathan będzie zazdrosny...
    To to będzie kolejny chłopak, któremu się podobasz. :D
    Nathan, Liam, Harry, a teraz Tony. :)

    Rozdział cudny. ♥
    Poprawiłaś mi nim dzień! :3
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt! xD

    Lubię Knedle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Madzia ewidentnie podoba się Tony'emu. Tylko, żeby ona nie poddała się temu jego urokowi. ^^ Jestem meeega ciekawa imprezy osiemnastkowej Madzi. Poprzednie urodziny były świetne, więc ciekawe co będzie teraz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzial
    Ale Maggie ma adoratorów :P
    Weny i czekam ja nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejj
    Świetny rozdział, nie wiem co właściwie tu napisać :P
    Za dużo miejsca by to zajęło :)

    OdpowiedzUsuń

Blog List