czwartek, 11 września 2014

Rozdział 76 - "Rekonwalescencja"

Dziękuję za wszystkie komentarze! :*



       Rodzice zachowywali się przy nastolatce nie mniej dziwnie niż personel szpitala. Dziewczyna z czasem zaczęła sobie wmawiać, że jest to spowodowane faktem, że w prasie pojawiało się mnóstwo plotek o niej i Liamie i ich rzekomym związku. Skąd mogła wiedzieć, że przed wejściem do niej na salę rodzice widzieli się z jej siostrą i lekarzami, którzy poinformowali ich o częściowej amnezji młodszej córki?
         Rozmowa niezbyt się kleiła, no ale przynajmniej wyjaśniło się, że Madzia po wypisaniu ze szpitala może udać się do domu Alicji na kilka dni. Kobieta miała jednak tylko jedną wolną sypialnię, więc rodzice nastolatki musieli zadowolić się jakimś tanim hotelem - o tym przynajmniej była przekonana Madzia. Nie wiedziała, że tak naprawdę mieli się oni zatrzymać w mieszkaniu w bloku Toma, w którym mieszkała z siostrą i w którym obie zatruły się gazem. Jako że zagrożenie zatruciem minęło, niepotrzebne było wydawanie pieniędzy na hotel, skoro mieszkanie stało puste.
         Tom zobowiązał się przed Moniką, że będzie opiekował się jej rodzicami i że nie będzie więcej mówił głupot przy Madzi. To nieco uspokoiło starszą siostrę, ale i tak była zdenerwowana, że Madzia wychodzi ze szpitala w nieznane, podczas gdy ona musiała tu zostać jeszcze tydzień.
         Cóż, musiała zrobić o wiele więcej. Joel wysłał jej wiadomość, że jest już w kraju i jak tylko się odświeży, przyjedzie ją odwiedzić. Tymczasem ona w głowie układała sobie plan rozmowy, którą z nim przeprowadzi. W śpiączce miała dziwaczne przemyślenia, które teraz buzowały jej w głowie, nie dając spokoju. Musiała rozmówić się ze swoim chłopakiem na temat okoliczności ich pogodzenia. Sytuacji nie ułatwiał też fakt, że podczas gdy ona leżała w śpiączce, on wyjechał do Stanów, bo miał zobowiązania wobec zespołu. W tym czasie przy łóżku czuwał jej były chłopak, który, być może wcale nie chciał jej zostawiać bez pożegnania kilka lat wcześniej, a uczynił to pod presją jej ojca. Z tatą też zamierzała porozmawiać, ale na razie uznała, że amnezja Madzi była największym zmartwieniem, którym powinni się zająć w pierwszej kolejności.
         Monika spojrzała na zegarek. Godzinę temu jej siostrę wypisano ze szpitala, zapewne teraz witała się z Alicją, która musiała udawać, że to ich pierwsze spotkanie. Rudowłosą nurtowało, co na czas mistyfikacji Ala zrobi ze swoim mężem? A może wystarczy schowanie obrączki i zdjęć ze ślubu? I wszystkich zdjęć, na których mogła się znaleźć Madzia. I gazet. I kalendarza. I…
         Zaczęła się tak gorączkować w panice, że nie zauważyła, że nie jest w sali sama. W progu stał oparty o framugę drzwi Adam.
- Nie denerwuj się, o wszystkim pomyślą. Siksa na spokojnie będzie mogła sobie wszystko przypomnieć - zapewnił.
         Czytał jej w myślach i było to niepokojące, ale nie tak jak myśli, które naszły ją w śpiączce. Czy to możliwe, że zostawił ją kilka lat temu, bo jej ojciec przekonał go, że jest darmozjadem, który doprowadzi jego córkę do upadku?
         Z twarzy Adama nie była w stanie nic wywnioskować, a nie chciała go o nic pytać, bo jeszcze był gotowy uznać, że chciałaby do niego wrócić. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością za to, że był przy niej, gdy się obudziła, że został w szpitalu i że teraz ją wspierał, kiedy zamartwiała się, jak przebiega adaptacja jej siostry do wykreowanej rzeczywistości.
- Będę się zbierał - oświadczył nagle Adam. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, Monika nie była pewna, czy tak jak inni w ogóle wracał do mieszkania, by się chociaż zdrzemnąć. - Madzia jest już bezpieczna w domu Alicji, a do ciebie zaraz przyjedzie Joel. Zostawiam cię w dobrych rękach.
- Dzięki.
- Do usług. - Adam ściągnął twarz w uśmiechu i ukłonił się jak kamerdyner.
         Monika została sama i opadła na poduszki. Wąsy tlenowe nadal miała podłączone, mimo iż oddychało jej się już dobrze. Mama obiecała, że zadzwoni i zda relację, gdy odwiezie Madzię do Alicji. Godzina wizyt dobiegała końca, a jej chłopak, mimo zapowiedzi, nadal nie pojawiał się w jej sali.
         Pogrążona w rozmyślaniach, jakiś czas później usłyszała na korytarzu znajomy głos.
- Tylko na chwilę, obiecuję!
         Pielęgniarka, którą Joel żarliwie przekonywał dała za wygraną i już po chwili drzwi uchyliły się, ukazując okoloną jasnymi, potarganymi włosami głowę.
- Nie śpisz? - zapytał niepewnie Joel.
- Wyspałam się za wszystkie czasy. Wiesz, byłam w końcu w śpiączce.
         Jej słowa zabrzmiały gorzko, chociaż wcale nie miała takiego zamiaru. Po prostu w ułamku sekundy przypomniała sobie, kto był przy niej, gdy się obudziła.
- Powinienem siedzieć w szpitalu, aż mi tyłek odpadnie od tych niewygodnych krzeseł, no ale mieliśmy występ w jednej z amerykańskich stacji i…
- Nie musisz się tłumaczyć, wiem, że obowiązki są dla ciebie ważne.
- Nie powinny być tak ważne jak ty. Przepraszam.
         Joel cmoknął swoją dziewczynę w usta. Wąsy tlenowe przesunęły się lekko i połaskotały ją pod nosem, więc zaczęła się drapać. Cieszyła się, że jeszcze jej ich nie zabrali. Dzięki temu wyglądała bardziej jak ofiara i nie wyjdzie na agresora, kiedy zacznie drażliwy temat. Postanowiła nie owijać w bawełnę.
- Zanim zatrułam się gazem, Tom powiedział mi, że Jay zaszantażował Kathryn, żeby wyznała ci prawdę.
         Bez ogródek wyrzuciła z siebie to wyznanie i spojrzała na Joela. Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji, była jak z kamienia.
- Słyszałeś? - kontynuowała. - Wiem, że to nie mój szalik, który Piorun umieścił w twojej walizce magicznie nawrócił twoje serce na ścieżkę zaufania. Uwierzyłeś, że nie zdradziłam cię z Jayem, bo Kathryn przyznała się, że to ona wysłała do niego wiadomość z mojego telefonu, kiedy byliśmy w Las Vegas.
- Możemy o tym teraz nie rozmawiać? - spytał nagle Joel, odzyskując głos. - Dopiero co przyjechałem. Przez cały pobyt w Stanach martwiłem się, że się już nie obudzisz ze śpiączki, a kiedy to zrobiłaś, to ja chciałbym w nią zapaść, żeby uniknąć tej konwersacji.
- Zamierzałeś mi kiedyś powiedzieć prawdę?
- Ech, zapewne kiedyś tak. Może po ślubie? - Roześmiał się, ale zabrzmiało to sztucznie, a żart był nie na miejscu. Prowadzili w końcu poważną rozmowę.
         Monika przygryzła wargę. Sama nie wiedziała, do czego zmierza. Do szczerej rozmowy? Wymuszenia przeprosin? Do zerwania? Pewna była, że kiedy prawie dwie doby leżała w śpiączce, jej podświadomość ostro dała jej w kość, zmuszając ją do przemyśleń, dotyczących natury jej związku.
- Wiesz, że gdy się obudziłam ze śpiączki, Adam trzymał mnie za rękę? - spytała nagle.
- Hę?
- Siedział w szpitalu cały czas. Wszyscy na zmianę robili warty i czuwali przy moim łóżku, żebym nie była sama, kiedy się obudzę. I udało mi się wyrwać z tego druzgocąco długiego koszmaru akurat kiedy on był przy mnie - wyznała.
- Cóż, jeśli chcesz wzbudzić we mnie poczucie winy, to jest to niepotrzebne. Wyrzuty sumienia trawią mi wnętrzności.
- Joel, ja nie wiem, czy potrafię nadal być twoją dziewczyną - oświadczyła nagle Monika, a chłopak spojrzał na nią zszokowany.
- Ale… - Próbował coś wtrącić, ale mu nie pozwoliła.
- Nie, proszę. Nie przerywaj mi. Zastanów się tylko, czy gdyby Kathryn się nie przyznała, że sabotowała nasz związek, uwierzyłbyś, że to nie ja wysłałam tego smsa do Jaya.
- Pewnie nie - przyznał skruszony chłopak. W jego oczach zalśniły łzy.
- Dlaczego? Czy zachowywałam się przy Jayu niestosownie? Flirtowałam z nim? Dawałam do zrozumienia, że jeszcze znaczy dla mnie coś więcej niż tylko przyjaciel?
         Joel nie wiedział, co powiedzieć, więc zamilkł. Dłonią przetarł oczy i pozbył się łez, które zawisły mu na rzęsach.
- Nie chcę, żebyś myślał, że mam ci za złe, że nie byłeś ze mną w szpitalu. Miałeś zobowiązania wobec zespołu, a ja nie byłam sama. Grono przyjaciół było ze mną. - Załamał jej się głos, gdy wypowiadała ostatnie zdanie. Zabrzmiało zupełnie, jakby nie uznawała go za swojego przyjaciela. Nie chciała, by tak wyszło, ale nie mogła cofnąć słów.
- Chcesz ze mną zerwać? - spytał Joel ze zduszonym gardłem.
- Nie wiem - przyznała szczerze.
         Była skołowana i nie wiedziała, co ma myśleć. Zależało jej na nim, ale po przebudzeniu w nieco inny sposób niż wcześniej. Słowa Toma, a potem fakt, że jej chłopak nie czuwał przy niej gdy była w śpiączce zmieniły wszystko.
         Do pomieszczenia zajrzała pielęgniarka.
- Przykro mi, ale godziny odwiedzin się zakończyły. Pani musi odpoczywać, a pan wrócić do domu - oświadczyła służbowym tonem.
         Joel podniósł dłoń Moniki i delikatnie ją pocałował. Bez słowa opuścił szpitalną salę. Pielęgniarka krzątała się jeszcze po pomieszczeniu. Poprawiła wąsy tlenowe i spytała, czy pacjentka czegoś nie potrzebuje. Rudowłosa pokręciła głową. W tej chwili nie potrzebowała niczego poza rekonwalescencją - dla siebie i dla swojego serca.

*

         Młodsza z sióstr u Alicji poczuła się jak w domu. Dziwacznie było wejść do przygotowanego dla niej pokoju gościnnego, w którym czuła znajomy zapach. Czuła, jakby już tu była, co było niemożliwe, bo nigdy nawet Ali nie poznała. Kobieta i jej narzeczony wydawali się jednak wyjątkowo sympatyczni i wspierający. Szczególnie siostra Agnieszki, która przygarnęła nieznajomą nastolatkę była ciepła i bardzo bezpośrednia. Na przywitanie wyściskała osłupiałą Madzię, jakby się za nią stęskniła albo cieszyła się, że ta jest cała. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że wypadałoby się przedstawić. Cóż, może po prostu była przyjacielska i otwarta?
         Kiedy rodzice pojechali do hotelu (a raczej do mieszkania dziewczyn, o czym nastolatka nie miała pojęcia, bo było to przed nią zatajone), miała czas, żeby rozeznać się w otoczeniu. Miała do dyspozycji wygodny pokoik i łazienkę. Alicja była chyba jasnowidzem lub bratnią duszą, bo w łazience miała wszystkie ulubione kosmetyki nastolatki. Madzia nie chciała siedzieć sama w pokoju, a dziwnie było poszukiwać towarzystwa nieznajomych, który przygarnęli ją pod swój dach, więc postanowiła oczyścić umysł. Poinformowała gospodarzy, że posiedzi na schodach przed domem i otrzymała zalecenie ubrania się ciepło. Alicja naprawdę się o nią troszczyła. Dziwna kobieta, taka opiekuńcza w stosunku do obcej.
         Szczelnie owinięta płaszczem, by uciec przed listopadowym chłodem, Madzia przysiadła na schodach przed domem i objęła się rękoma.
         Czuła się skołowana tymi dziwacznymi okolicznościami, które wyrastały jak grzyby po deszczu, ale przecież przed wypadkiem na lotnisku jej życie też wywróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, a mimo wszystko jakoś dawała sobie radę. Tyle że teraz wszystko przybrało kąt, którego żaden kątomierz na świecie nie ogarnie.
- Pięknie, zaczynam myśleć głupimi metaforami. Jest źle - westchnęła, nie zdając sobie sprawy, że mówi na głos.
- Mówisz sama do siebie? - spytał jakiś chłopak, który właśnie przechodził koło ogrodzenia. - Rzeczywiście jest źle.
         Ostatnie słowa wypowiedział po polsku i zwrócił tym uwagę nastolatki. Podniosła się do pozycji stojącej i podeszła parę kroków do furtki, zachowując jednak zdrowy dystans z nieznajomym.
- Mówisz po polsku? - spytała zaintrygowana.
- Trochę. W sumie… raczej mniej niż trochę. Ale co nieco rozumiem. Od niedawna się uczę, ale jestem dość bystry, więc już niebawem będę biegły w tym języku.
- Jesteś też niebywale skromny - prychnęła nastolatka. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że chłopak wyglądał na sympatycznego. - Szpiegujesz wszystkich sąsiadów?
- Tylko tych, którzy wpadną mi w oko - odpowiedział błyskawicznie z szelmowskim uśmiechem. - Jestem Tony. Mieszkam kilka domów stąd.
- Maggie.
- A tak naprawdę?
- Magdalena.
- Więc powinnaś zdrabniać imię jako Maddie. Maggie to skrót od Margaret - wytłumaczył jej.
- Trudno. Tak już zostało i lepiej do mnie pasuje. - Nastolatka wzruszyła ramionami. - A Tony to skrót od Antony? A może Anthony przez "h"? - zakpiła.
- A czy to ma znaczenie? Tony zostało i lepiej pasuje.
- Przedrzeźniasz mnie, a nawet mnie nie znasz. Dla przyjaciół też jesteś taki upierdliwy?
- Dla przyjaciół zachowuję szczególny rodzaj upierdliwości.
         Chłopak wyszczerzył zęby. Madzia poczuła, że dziwacznie jej się przygląda. Jakby cieszył się, że ją widzi. Cóż, może lubił poznawać nowych ludzi, a może rzeczywiście wpadła mu w oko?
- Jak twoja głowa? - spytał, wytrącając ją z rozmyślań. Spojrzała na niego zszokowana.
- Co?! O co ci chodzi? Skąd wiesz, że miałam wypadek?!
         Chłopak się roześmiał, słysząc panikę w jej głosie.
- Spokojnie. Nie jestem żadnym prześladowcą, tylko dobrym obserwatorem. Cóż, a nawet kiepski zauważyłby opatrunek na twojej głowie.
- Och. - Nastolatka dotknęła bandaża. - Nic mnie nie boli, ale czuję się skołowana. Mam wrażenie, że świat jest inny niż w momencie, w którym straciłam przytomność.
- Świat zmienia się w każdej minucie, więc to pewnie prawda, a nie tylko wrażenie.
- Tak, pewnie masz rację. A bliskie doświadczenie śmierci zmieniło i mnie, więc już nigdy nic nie będzie takie same. - Dziewczyna roześmiała się melodyjnie, a chłopak przez chwilę wpatrywał się w nią jak w obrazek, by po chwili odchrząknąć.
- Nie będę ci przeszkadzał w rozmyślaniach. Jest miejsce, w którym muszę teraz być. Ale jeśli potrzebowałabyś rozmowy, mieszkam pod numerem czternaście. W domu z najładniejszym ogrodem w okolicy.
- Wow, znowu ta skromność.
- Akurat ogród został ochrzczony najładniejszym przez moją przyjaciółkę - wyznał. Świdrował ją wzrokiem, jakby powinna znać dziewczynę, o której wspomina.
- Och, w jej gust wierzę.
- Bo ma dobry gust. Choć czasami podejmuje złe decyzje. Ale myślę, że byś ją polubiła.
- Złe decyzje, coś wiem na ten temat. Chciałabym ją poznać.
- Mam nadzieję, że jak najszybciej ją spotkasz - westchnął Tony i posłał w stronę Madzi szeroki uśmiech. - Numer czternaście - powiedział na pożegnanie, skłonił się i powoli oddalił, sprężystym krokiem.
- Pamiętam! Najładniejszy ogród!
         Tony zniknął nastolatce z pola widzenia. Drzwi wejściowe otworzyły się i stanęła w nich Ala, szczelnie owinięta swetrem.
- Wołałaś mnie? - spytała zatroskana, ale Magda pokręciła głową.
- Nie, nie. Krzyczałam do nowego znajomego.
- Jesteś tu od godziny, a już kogoś poznałaś?
- To Tony, mieszka niedaleko. - Madzia machnęła ręką. Starała się, by jej odpowiedź zabrzmiała obojętnie, ale Alicja już wywęszyła, że wywarł na niej wrażenie, bo podniosła brew do góry.
- Tony, tak?
- Tak. Znasz go?
- Trochę. Dobry chłopak. Ale nie warty tego, by odmrozić sobie tyłek na schodach. Chodź do środka. Zrobię ci kakao. - Alicja objęła nastolatkę ramieniem i wprowadziła ją do domu.
- Wolałabym się położyć. Dopiero teraz dociera do mnie, jak bardzo jestem zmęczona. - Madzia ziewnęła, a właścicielka domu skinęła głową i życzyła jej dobrej nocy.
         Kiedy nastolatka podreptała po schodach do swojego tymczasowego pokoju, Ala wróciła do swojego męża, który na czas pobytu dziewczyny z amnezją w ich domu udawał narzeczonego.
- Dlaczego się tak uśmiechasz? - spytał mężczyzna, zdziwiony widokiem rozradowanej żony.
- Bo widzę, że rekonwalescencja Madzi idzie lepiej niż mi się wydawało. A kilka domów stąd mieszka najlepsze remedium.
- Remedium? Czy ciebie czasem nie przewiało? Mówisz, jakbyś miała temperaturę.
- Ja po prostu się cieszę, że mimo zaleceń lekarza niektórzy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Teraz jestem pewna, że Madzia szybko dojdzie do siebie. - Alicja uśmiechnęła się szeroko i wtuliła się w swojego męża.
         Miała nadzieję, że dzięki Tony'emu jej podopieczna nie tylko wyleczy się z amnezji, ale i być może zyska coś więcej niż utraconą pamięć.

10 komentarzy:

  1. Strasznie szkoda mi Moniki bije sie teraz z myslami a to najgorsze co moze byc jestem ciekawa co postanowi. Nie nie nie lubie Tonego kombinuje bo chce ja od nowa poderwac a ona nic nie pamieta i uwierzy w jego dobre intencje. Od poczatku nie lubilam tego chopaka i on dobrze wie ze Magda powiedzoala mu ze moga byc przyjsciolmi a i tak zaczol kombinowac. Oby jak najszybciej odzyskala pamiec:-) czeksm na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Monia musi byc z Joelem a Madzia z Nathanem. Tylko niech juz dziewczyny wyzdrowieja i wszystko sie pouklada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tony jest słodki :) Coś czuję, że niedługo Magda będzie sobie przypominać po kawałku. Może będzie wszystkich zwodzić za nos ? Joel to dupek, powinien zostać w UK, a nie latać za karierą, skoro zależy mu tak na Monice. Jego zachowanie pokazało zupełnie coś innego. Czekam na kolejny z niecierpliwością! Potrafisz trzymać w napięciu, nie ma co! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdzial. Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno tak piszesz ze chce sie wiecej i wiecej i mam nadzieje ze dzisiaj albo jutro kolejny rozdzial bo ja bym mogla je czytac non stop. Co do rozdzialu to od dluzszego czasu moja ulubiona para byl Joel i Monia i tak bardzo im kibicowalam ale po tym rozdziale mam watpliwosci co do ich zwiazku. Gdy dziewczyna jest w spiace to kto jak nie jej facet ma przyniej czuwac a nie ex facet i przyjaciele. No i moze ten Adam nie jest tak zly??? Madzia i Tony ciekawe co on kombinuje. Brakuje mi chlopakow z TW i 1D ale mam nadzieje ze juz cos o nich w kolejnym rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Rozdzial swietny. Oj biedna Bruksela jeszcze tydzien w szpitalu i martwi sie o siostre a sama ma wewnetrzny konglikt. Ja nie moglabym udzielic jej rady bo nie wiem jakie wyjscie z tej sytuacji jest najlepsze. Ale mam nadzieje ze w odwiedziny do niej przyjda przyjaciolki, Tom i rodzinna Sykesow Jess, Nath i Beverley z jakims dobrym obiadkiem ( tak jak.ona kiedys probowala karmic Nathana po operacji gardla) i choc na chwile poprawia jej humor. Tony to bardzo fajny i madry chlopak tylko szkoda ze zapomina ze umawial sie z Madzia na przyjazn. Jestem ciekawa kiedy Madzia spotka sie z chlopakami z The Wanted szczegolnie z Nathanem. Czekam na kolejny rozdzial obh jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj, Kochana!
    Strasznie się cieszę z powrotu tutaj- zarówno mojego, jak i Twojego. Bałam się, że albo zostawisz tego bloga już na zawsze, albo wrócisz z notką pt "Pożegnanie" albo coś w tym stylu, co autorki wielu niezłych opowiadań i blogów ostatnimi czasy uczyniły.
    Na szczęście u Ciebie tak się nie stało i mogę się cieszyć, że poznam zakończenie Wanted Direction 2.
    Oczywiście nadrobiłam wszystkie rozdziały, ale wciąż mam apetyt na więcej i więcej. (i więcej, i więcej, i więcej... :))
    W każdym razie teraz pozostaje mi życzyć Ci weny, wytrwałości i radości z tego, co robisz. Pisz dalej, bo jesteś w tym świetna. :*
    Pozdrawiam serdecznie,
    Madeleine
    PS. Nie wiedziałam, że liceum to taki ciężki czas... Dlatego nie obiecuję komentarza pod następnym rozdziałem- ale na pewno przeczytam i w miarę możliwości coś naskobię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny rozdzial. Piszesz w taki sposob ze chce sie wiecej i wiecej. Juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu. Ten rozdzial byl taki smutny wole te w ktorych jest weselej ale przecirz musza byc takie i takie rodzial. Do nastepnego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Dziewczyny miały i mają tyle przygód że aż głowa boli ale i tak czekam na ich kolejne przygody. Oby Monia poukładała sobie swoje życie uczuciowe a Madzi jak najszybciej odzyskała pamięć. Kiedy kolejny rozdział? Już nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń

Blog List